Turecka policja aresztowała 10 emerytowanych admirałów, którzy spośród ponad 100 byłych oficerów marynarki wyrazili obawy, że ambitny plan wykopania nowego kanału między Morzem Czarnym a Morzem Marmara zagrozi krajowi.
Czterem innym osobom nakazano zgłosić się do głównego prokuratora w Ankarze w ciągu trzech dni w ramach śledztwa w sprawie domniemanej próby popełnienia przestępstw „przeciwko bezpieczeństwu narodowemu i porządkowi konstytucyjnemu” - poinformowała turecka agencja informacyjna Anadolu.
Aresztowania i wezwania w poniedziałek nastąpiły z powodu listu otwartego podpisanego przez byłego wysokiego rangą członka tureckiej marynarki wojennej. Opublikowana w niedzielę budzi zaniepokojenie sugestią, że Turcja mogłaby zrezygnować z Konwencji z Montreux z 1936 r., Będącej podstawą międzynarodowego traktatu, który reguluje suwerenność Turcji nad dwiema cieśninami łączącymi Morze Śródziemne i Morze Czarne, a pomiędzy nimi - Morze Śródziemne. Władze tureckie zareagowały na list z gniewem, mówiąc, że przywołał on liczne przewroty wojskowe, jakich kraj ten doświadczył we współczesnej historii, a tym samym stanowi zagrożenie dla władz cywilnych.
Sednem problemu jest Kanał Stambulski, 50-kilometrowa droga wodna biegnąca równolegle do Bosforu i pomagająca radzić sobie z dużym ruchem morskim przez cieśniny. Jest to jeden z projektów prezydenta Recepa Tayyipa Erdogana, który ma na celu przekształcenie Turcji przy dużych inwestycjach w infrastrukturę. Erdogan po raz pierwszy zaprezentował projekt w 2011 roku podczas kampanii wyborczej, nazywając go „szalonym projektem”.
Krytycy obawiają się, że nowa sztuczna droga wodna, której nie obejmuje Konwencja z Montreux, mogłaby potencjalnie doprowadzić do konfrontacji między głównymi krajami morskimi. Traktat zezwala na swobodny przepływ statków cywilnych przez cieśniny, ale ogranicza tonaż i liczbę statków wojskowych krajów spoza Morza Czarnego.
Erdogan stwierdził, że konwencja z Montreux nie będzie miała zastosowania do ruchu przez nowy kanał po jej zakończeniu, co doprowadziło do spekulacji, że Turcja może całkowicie wycofać się z traktatu.
W liście podpisanym przez emerytowanych oficerów marynarki wojennej wyrażono zaniepokojenie, że toczy się nawet debata na temat tego posunięcia, mówiąc, że konwencja ma kluczowe znaczenie dla bezpieczeństwa narodowego i bez niej krajowi grozi poważne zagrożenie.
Ostrzeżenie wywołało oburzenie rządu tureckiego, a rzecznik prezydenta Ibrahima Kalina powiedział, że „przypomina czasy puczu” i sprawiło, że sygnatariusze wyglądali „śmiesznie i żałośnie”.
„Powinni wiedzieć, że nasz szanowany naród i jego przedstawiciele nigdy nie pozwolą na taką mentalność i entuzjazm dla [wojskowej] opieki” - napisał na Twitterze.
Tureckie wojsko, które w przeszłości odgrywało rolę gwaranta świeckiej konstytucji kraju, dokonało trzech udanych zamachów stanu w latach 1960–1980. W 1997 r. „Memorandum wojskowe” wymusiło dymisję islamistycznego premiera Necmettina Erbakana. W 2016 roku doszło do nieudanego zamachu stanu na Erdogana, w wyniku którego zginęło wiele osób i doprowadziło do czystki w tureckim aparacie bezpieczeństwa.
Obawy związane z konwencją z Montreux wyrazili w podobnym liście otwartym w zeszłym roku emerytowani dyplomaci tureccy. Minister spraw zagranicznych Mevlut Cavusoglu powiedział wówczas, że projekt kanału nie zagrozi traktatowi.
przetlumaczono przez GR translator google
zrodlo:https://www.rt.com/news
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz