Siły Obronne Izraela zaprzeczają celowemu zabijaniu cywilów próbujących uciec z północnej Gazy w nalotach, twierdząc, że wszelkie informacje pochodzące z kontrolowanej przez Hamas enklawy palestyńskiej należy traktować z „szczególną ostrożnością i podejrzliwością”, ponieważ służą ich „celom propagandowym”.
Rzecznik IDF, podpułkownik Jonathan Conricus, nie wykluczając całkowicie możliwości zaistnienia „dziwacznego wypadku”, nalegał w niedzielę, że „nie celowano w pojazdy ani w ludność cywilną”, odnosząc się do piątkowego incydentu, w którym zginęło dziesiątki osób.zostali zabici lub ranni.Rzecznik zademonstrował film przedstawiający samochody jadące drogą Salah al-Din zgodnie z izraelskim nakazem ewakuacji, zanim w jeden z pojazdów doszło do eksplozji.„Nie jestem ekspertem w dziedzinie medycyny sądowej, nie jestem w stanie powiedzieć, czy jest to przydrożny IED, czy też jest to uderzenie z góry.Ale to, co mogę z całą pewnością powiedzieć, ponieważ o to pytaliśmy, to to, że IDF nie uderzyły celowo w tym obszarze” – powiedział Conricus.
Służby zdrowia w rządzonej przez Hamas enklawie palestyńskiej oświadczyły w piątek, że izraelskie naloty uderzyły w cywilne samochody w trzech różnych miejscach, zabijając 70 osób i raniąc aż 150 innych osób.
Organizacja humanitarna ONZ OCHA stwierdziła, że „te incydenty skłoniły wiele osób do zaprzestania wysiłków ewakuacyjnych i powrotu do domu”.Jednakże rzecznik IDF upierał się, że „kiedy tak zwane Ministerstwo Zdrowia Gazy publikuje informacje na temat liczby zabitych ludzi, tego, czy byli uzbrojeni czy nie, czy były to kobiety czy dzieci, oczywiście informacja ta jest autoryzowana przez Hamas… i służycelach propagandowych.”Rzecznik IDF kontynuował argumentację, że „nie ma sensu, aby IDF to robiło”, w szczególności „ponieważ chcieliśmy, żeby ludzie udali się na południe”.„Kto chciałby zatrzymać tych samych cywilów – tę samą organizację, która zablokowała drogi” – stwierdził.„Hamas zarówno ostrzegał swoich cywilów, aby nie ewakuowali się, jak i ludzie, którzy nie słuchali ostrzeżeń Hamasu, faktycznie zatrzymywali cywilów”.„Ponownie nie jest to jednoznaczne” – przyznał rzecznik.„Bezsporne jest to, że na pewno nie uderzyliśmy celowo.Mógł to być jakiś dziwny wypadek, w co wątpię.W czwartek Izrael nakazał ludności północnej Gazy przenieść się na południe, aby „uratować życie” i zdystansować się od bojowników przed ofensywą lądową.
Całe terytorium pozostaje zablokowane, a przejście do Egiptu jest zamknięte od wtorku z powodu izraelskich nalotów.Po ataku Hamasu na Izrael w zeszły weekend, w wyniku którego zginęło około 1300 Izraelczyków, Izrael wycelował w Gazę najintensywniejszą od dziesięcioleci kampanię bombową, w wyniku której według lokalnych urzędników ds. zdrowia zginęło ponad 2200 Palestyńczyków, a ponad 7600 zostało rannych.
Ministerstwo Obrony Syrii oświadczyło w niedzielę, że izraelski nalot unieruchomił międzynarodowe lotnisko w Aleppo, uderzając w rząd Benjamina Netanjahu za nieprzestrzeganie „międzynarodowych praw i norm”.
„W sobotę około godziny 23:35 izraelski wróg przeprowadził atak powietrzny od strony Morza Śródziemnego, na zachód od Latakii, na cel międzynarodowego lotniska w Aleppo, co doprowadziło do materialnych uszkodzeń lotniska i jego nieczynności,"– podało ministerstwo w oświadczeniu.Jak podał w niedzielę „Los Izrael”, do ataku doszło wkrótce po wystrzeleniu z Syrii dwóch rakiet na kontrolowane przez Izrael Wzgórza Golan.W czwartek nowa agencja SANA, powołując się na syryjskie wojsko, poinformowała o „jednoczesnych” atakach rakietowych przeprowadzonych przez Izrael na lotniska w Aleppo i stolicę Syrii, Damaszek.
Według AFP ambasador Izraela w Niemczech Ron Prosor potwierdził atak na lotnisko w Damaszku, mówiąc, że miał on na celu udaremnienie „dostaw broni z Iranu”.Do strajków w Aleppo i Damaszku doszło dzień przed wyjazdem irańskiego ministra spraw zagranicznych do Syrii na rozmowy na temat konfliktu Izrael-Gaza.W swoim oświadczeniu syryjscy urzędnicy obrony potępili Izrael za „jego ciągłe zbrodnie przeciwko narodowi palestyńskiemu i masakry, jakich dopuszcza się na niewinnej ludności cywilnej, w tym na kobietach i dzieciach”, dodając, że postrzega Izrael jako „największego zwolennika organizacji terrorystycznych w regionie iW szczególności Syria.”
Dzieje się tak dlatego, że istnieje powszechne przekonanie, że dolar jest niezwyciężony.
To nie jest...
Przeważa pogląd, że rząd USA może pożyczać i wydawać w nieskończoność.
W końcu do tej pory nie sprawiało to problemu.
Ale długi lont może palić się przez długi czas, zanim w końcu dotrze do beczki prochu.
Nie wiem, ile czasu nam zostało, zanim wybuchnie bomba zadłużenia, ale wiem, że z każdym dniem jesteśmy coraz bliżej. Niestety, bardzo niewielu ludziom zależy na tyle, aby rozwiązać ten problem.
Niedawny dramat związany z zamknięciem rządu jest tego dobrym przykładem.
Prowizoryczna umowa o wydatkach zmiotła groźbę zamknięcia z pierwszych stron gazet, ale wciąż się w cieniu sal Kongresu.
Jeśli ustawodawcy nie wymyślą czegoś do 17 listopada, rząd będzie zmuszony do zamknięcia.
W tej chwili niewiele mówi się o zamknięciu, ale kiedy ludzie dyskutują o takiej możliwości, prawie zawsze skupiają się na mitycznym kryzysie, jaki może spowodować zamknięcie rządu federalnego. To omija prawdziwy problem – wymykające się spod kontroli wydatki rządowe.
Powszechnie uważa się, że Kongres musi zrobić wszystko, co w jego mocy, aby uniknąć zamknięcia.
Jeśli oznacza to utrzymanie wydatków na obecnym poziomie lub nawet zwiększenie wydatków, niech tak będzie. Garstka nieprzejednanych członków Kongresu, którzy chcą wstrzymać cięcia wydatków, jest zawsze obsadzana w roli złych facetów w tym teatrze kabuki.
Jak ujął to ekonomista Daniel Lacalle w niedawnym artykule opublikowanym przez Mises Wire: "Narracja wydaje się być taka, że rządy i sektor publiczny nigdy nie powinny być zmuszone do podejmowania odpowiedzialnych decyzji budżetowych, a wydatki muszą być kontynuowane w nieskończoność".
Ale cała ta farsa z zamknięciem rządu jest tylko symptomem znacznie głębszego problemu. Rząd USA jest zadłużony na ponad 33 biliony dolarów. W rzeczywistości administracji Bidena udało się dodać pół biliona dolarów do długu w ciągu zaledwie 20 dni.
Trudno przecenić, jak zła stała się sytuacja fiskalna rządu USA. Mamy do czynienia z rosnącym zadłużeniem, ogromnymi deficytami i malejącymi dochodami federalnymi, a uzależnienie rządu federalnego od wydatków leży u podstaw problemu. Lacalle podsumował to w ten sposób.
Problemem w Stanach Zjednoczonych nie jest zamknięcie rządu, ale nieodpowiedzialne i lekkomyślne wydatki deficytowe, które administracje nadal narzucają bez względu na warunki gospodarcze.
Tylko w sierpniu administracja Bidena wydała ponad 527 miliardów dolarów. W rzeczywistości rząd federalny wydaje średnio pół biliona dolarów każdego miesiąca.
Lacalle podsumowuje obecną kondycję fiskalną rządu Stanów Zjednoczonych. To nie jest ładny obrazek.
W prognozach administracji Bidena skumulowany deficyt w latach 2023-2032 wyniósłby ponad 14 bilionów dolarów, przy założeniu, że nie dojdzie do recesji ani spadku zatrudnienia. Dług publiczny przekroczył 33 bln USD, a deficyt budżetowy w okresie wzrostu i silnego tworzenia miejsc pracy wynosi ponad 1,7 bln USD. Według stanu na sierpień 2023 r. utrzymanie długu kosztuje 808 miliardów dolarów, co stanowi 15% całkowitych wydatków federalnych. Stopy procentowe rosną w tym samym czasie, gdy rząd odrzuca wszelkie ograniczenia budżetowe. To jest monetarna bomba zegarowa".
I jak zauważył Lacalle, rząd wydaje pieniądze bez względu na to, co dzieje się w gospodarce. Według przedstawicieli rządu i ich akademickiego personelu pomocniczego, nigdy nie ma dobrego czasu na cięcia wydatków.
Kiedy gospodarka rośnie, a zatrudnienie jest prawie pełne, rządy ogłaszają większe wydatki, ponieważ jest to "czas pożyczania", jak pisał Krugman. Kiedy gospodarka jest w recesji, rządy mówią, że muszą wydawać jeszcze więcej, aby uratować gospodarkę. W tym procesie zwiększa się liczebność rządu w gospodarce, a rekordowe wpływy z podatków są w pełni konsumowane w mgnieniu oka, ponieważ wydatki zawsze przewyższają dochody.
Ciągłe zaciąganie pożyczek i wydawanie pieniędzy jest napędzane przez mit, że pożyczanie tak naprawdę nie ma znaczenia, a wzrost popularności Nowoczesnej Teorii Monetarnej (MMT) sprawił, że mit ten stał się sterydem.
MMTrzy twierdzą, że wydatki nie mają znaczenia. Jak zauważa Lacalle, się nawet do twierdzenia, że światu może "zabraknąć dolarów", jeśli rząd federalny podejmie znaczące kroki w celu ograniczenia wydatków deficytowych, powodując "krach monetarny".
Jest to tak niedorzeczne, że nie powinno się nawet o tym dyskutować. Światu nie zabraknie dolarów, jeśli rząd Stanów Zjednoczonych zmniejszy nierównowagę. Globalna płynność dolara jest wynikiem swapów banków centralnych między instytucjami monetarnymi. Nie ma czegoś takiego jak globalny kryzys płynności dolara z powodu nadwyżki w Stanach Zjednoczonych, jak to miało miejsce w 2001 roku. Co więcej, pomysł, że podaż dolara jest tworzona tylko przez wydatki rządowe z deficytem, jest szalony. Ten zniekształcony obraz gospodarki stawia dług publiczny w centrum wzrostu, a nie prywatne inwestycje. Próbuje przekonać, że deficyt jest zawsze dodatni i że jedyna kreacja waluty musi pochodzić z bezproduktywnych wydatków, a nie z produktywnego wzrostu kredytu inwestycyjnego. Oczywiście, że jest to złe".
Ale bez względu na to, jak głośno przeciwnicy brzmią ostrzegawczo, ludzie z głównego nurtu nadal wzruszają ramionami na rosnące zadłużenie i stale rosnące deficyty. Wydaje się, że wierzą, że skoro to jeszcze nie miało znaczenia, to nie będzie miało znaczenia nigdy.
Status dolara jako globalnej waluty rezerwowej pozwala rządowi USA na wiele ubezpieczać. Jak wyjaśnia Lacalle, globalny popyt na dolary jest nadal wysoki. Indeks dolara (DXY) rośnie, ponieważ nierównowaga monetarna innych krajów jest większa niż wyzwania stojące przed Stanami Zjednoczonymi.
To uśpiło czujność Amerykanów w fałszywym poczuciu bezpieczeństwa. Wielu Amerykanów, w tym większość na stanowiskach władzy, wydaje się myśleć, że Stany Zjednoczone mogą robić, co chcą, jeśli chodzi o zaciąganie pożyczek i wydawanie pieniędzy.
Lacalle czyni otrzeźwiającą uwagę: "Wszystkie imperia wierzą, że ich waluta będzie wiecznie pożądana, dopóki się nie skończy".
Kiedy zaufanie do waluty spada, wpływ jest nagły i nie do przezwyciężenia. Obywatele świata mogą zacząć akceptować inne niezależne waluty lub papiery wartościowe oparte na złocie, a mit o wiecznym popycie na dług USA zniknie. Niestety, rządy zawsze są skłonne przesuwać granice odpowiedzialności fiskalnej, ponieważ inna administracja będzie musiała zmierzyć się z tym problemem. Rosnąca nieodpowiedzialność Stanów Zjednoczonych w zakresie zadłużenia i deficytu oznacza więcej podatków, mniejszy wzrost gospodarczy i większą inflację w przyszłości. Dług publiczny nie jest darem rezerw dla sektora prywatnego; Jest ciężarem problemów ekonomicznych dla przyszłych pokoleń. Solidne pieniądze mogą pochodzić tylko z odpowiedzialności fiskalnej. Obecnie nie mamy żadnego.
Najważniejsze jest to, że dolar nie jest niezwyciężony.
Biuro Statystyk Narodowych opublikowało niedawno aktualizację dotyczącą zgonów według statusu szczepień w Anglii i szokująco ujawniło, że zaszczepiona populacja odpowiadała za 95% zgonów z powodu COVID-19 w ciągu 12 miesięcy od 1 czerwca 2022 r. do 31 maja 2023 r., a 94% tych zgonów dotyczyło potrójnej lub poczwórnej zaszczepionej populacji.
Zbiór danych został niedawno opublikowany przez brytyjski departament rządowy znany jako Office for National Statistics (ONS) i można go znaleźć na stronie internetowej ONS tutaj lub pobraćtutaj.
Zbiór danych obejmuje zgony według statusu szczepienia między 1 kwietnia 2021 r. a 31 maja 2023 r. Ale ponieważ obszernie przyjrzeliśmy się zgonom do końca 2022 r. we wcześniej opublikowanych zestawach danych, postanowiliśmy przyjrzeć się zgonom z powodu Covid-19 według statusu szczepień w ciągu całego roku do 31 maja 2023 r., a poniższy wykres pokazuje, co odkryliśmy –
Osoby niezaszczepione odpowiadały za najmniejszą liczbę zgonów z powodu COVID-19 w każdym miesiącu do maja 2023 r., a przez większość miesięcy ledwo osiągały trzycyfrową liczbę. Podczas gdy zaszczepiona populacja odpowiadała za większość zgonów z powodu Covid-19 każdego miesiąca, osiągając czterocyfrową liczbę we wszystkich miesiącach z wyjątkiem 2 w ciągu tego roku.
Ale co ciekawe w tych liczbach, to nie jednodawkowa lub podwójnie zaszczepiona populacja odpowiada za większość zgonów z powodu COVID-19 w ciągu 12 miesięcy, ale potrójnie i poczwórnie zaszczepiona populacja, która odpowiadała za większość zgonów z powodu COVID-19. Najwięcej zgonów miało miejsce wśród osób poczwórnie zaszczepionych od sierpnia 2022 r.
Poniższy wykres pokazuje całkowitą liczbę zgonów z powodu COVID-19 według statusu zaszczepienia w ciągu całego roku i ujawnia prawdziwy zakres szokujących statystyk –
Populacja nieszczepiona ledwo przekroczyła 4 cyfry w ciągu całego roku, osiągając łącznie 1 161 zgonów z powodu Covid-19, podczas gdy populacja zaszczepiona osiągnęła pięciocyfrową liczbę z 20 336 zgonami z powodu Covid-19; 19 143 z nich znalazło się wśród osób zaszczepionych potrójnie i poczwórnie.
Oznacza to, jak pokazuje poniższy wykres, że zaszczepiona populacja w Anglii odpowiadała za 95% zgonów z powodu COVID-19 w okresie od 1 czerwca 2022 r. do 31 maja 2023 r. Natomiast populacja niezaszczepiona stanowiła zaledwie 5%.
Potrójnie i poczwórnie zaszczepieni szokująco stanowili 94% wszystkich zgonów wśród zaszczepionej populacji, a jak pokazuje poniższy wykres, 89% wszystkich zgonów z powodu Covid-19, przy czym zaszczepieni jedną dawką i dwiema dawkami stanowili zaledwie 6% zgonów z powodu Covid-19.
Jest to jednak nadal więcej niż 5% zgonów z powodu Covid-19 wśród niezaszczepionej populacji.
Nie są to liczby, których można by się spodziewać, jeśli zastrzyki COVID-19 naprawdę są do 95% skuteczne w zapobieganiu śmierci, prawda?
Biorąc pod uwagę, że 95% zgonów z powodu Covid-19 w ciągu pełnych 12 miesięcy do maja 2023 r. wśród zaszczepionych jest w rzeczywistości tylko 5% skutecznych, a nawet ta liczba jest hojna.
Zaledwie trzy dni po tym, jak palestyński ruch oporu pod przywództwem Hamasu rozpoczął bezprecedensową ofensywę wojskową przeciwko izraelskim posterunkom wojskowym i osiedlom na lądzie, morzu i w powietrzu, izraelscy urzędnicy zaczęli błagać swoich amerykańskich sponsorów o dodatkową broń. Politicopoinformowało w tym tygodniu, że według wysokiego rangą urzędnika Pentagonu, "administracja Bidena wysyła broń do Izraela, szybko wysyłając obronę przeciwlotniczą i amunicję w odpowiedzi na pilne prośby izraelskich urzędników o pomoc".
"Samoloty już wystartowały" – powiedział dziennikarzom wysoki rangą urzędnik. W obliczu narastającego kryzysu w państwie okupacyjnym warto zastanowić się nad kluczowym pytaniem: czy Stany Zjednoczone są w stanie utrzymać zaangażowanie w dwa znaczące konflikty egzystencjalne, w które zaangażowani są jednocześnie ważni sojusznicy w różnych regionach geograficznych?
Odpowiedź brzmi: prawdopodobnie nie. Waszyngton przeznaczył już ponad 100 miliardów dolarów na pomoc wojskową dla Ukrainy na walkę z Rosją, jednocześnie stojąc w obliczu długu publicznego, który wymyka się spod kontroli i gwałtownie rośnie inflacja.
Nie tak miało być. Wojna w Ukrainie miała być łatwiejsza; Izolacja i rozpad gospodarczy rosyjskiego przeciwnika były dziecinnie proste. Zamiast tego, 18 miesięcy później, Stany Zjednoczone walczą o wsparcie Ukrainy w krwawej wojnie na wyczerpanie. Co gorsza, dobrze nagłośniona wiosenna ofensywa Kijowa, która miała odwrócić te szanse, spełzła na niczym w obliczu przytłaczającej przewagi Rosji w artylerii i zaawansowanych rakietach.
Od czasu wycofania się sił rosyjskich z Charkowa i Chersonia pod koniec 2022 r. niewiele terytorium zmieniło właściciela, ale od tego czasu armia ukraińska została zdziesiątkowana przez rosyjską artylerię na teatrach działań, takich jak Bachmut.
"Uważamy, że Ukraińcy stracili od 300 do 350 tysięcy zabitych, może więcej, setki tysięcy rannych" – stwierdził bez ogródek w sierpniu emerytowany pułkownik USA Douglas Macgregor. "Te ataki całkowicie wykrwawiły Ukrainę".
Ta ponura rzeczywistość doprowadziła do powstania tego, co BBCokreśliło jako "ukraińską armię osób po amputacjach". Tylko w pierwszej połowie tego roku około 15 000 żołnierzy wstąpiło w ich szeregi, przewyższając całkowitą liczbę amputacji, które Wielka Brytania wyprodukowała w ciągu sześciu lat podczas II wojny światowej.
Podczas gdy Ukraina boryka się z poważnym niedoborem siły roboczej, mocarstwa zachodnie borykają się z niedoborem dostępnej broni, którą można wysłać do Kijowa. Admirał Rob Bauer, najwyższy rangą urzędnik wojskowy NATO, szczerze przyznał 3 października, że "dno lufy jest teraz widoczne" w odniesieniu do zachodnich zapasów amunicji.
Na znak rosnącego napięcia Stany Zjednoczone zaczęły przekazywać Ukrainie 300 000 pocisków kalibru 155 mm, które przechowywały w Izraelu w ramach programu War Reserve Stock Allies-Israel (WRSAI).
Według jednego z izraelskich oficerów: "Oficjalnie cały ten sprzęt należy do armii amerykańskiej... Jeśli jednak dojdzie do konfliktu, Siły Obronne Izraela mogą poprosić o pozwolenie na użycie części sprzętu".
Rzecznik Pentagonu gen. bryg. Patrick Ryder stwierdził, że USA uzupełnią zapasy pocisków artyleryjskich przechowywanych w Izraelu. Ale USA nie mają takiej możliwości, ponieważ Ukraina zużywa od 3 do 000 pocisków dziennie, czyli jedną czwartą tego, czego Rosja używa na polu bitwy.
CNN poinformowało wówczas, że "obciążenie zapasów broni – i zdolność amerykańskiej bazy przemysłowej do nadążania za popytem – jest jednym z kluczowych wyzwań stojących przed administracją Bidena".
Apel Izraela o amerykańską broń
Amerykański kompleks wojskowo-przemysłowy jest mocno nastawiony na produkcję drogich systemów uzbrojenia i sprzętu, takich jak samolot bojowy F-412 o wartości 35 miliardów dolarów. Podczas gdy programy te niewątpliwie przynoszą korzyści producentom broni, takim jak Lockheed Martin, nie są one wystarczające w dostarczaniu niezbędnej artylerii potrzebnej w ogromnych ilościach do wojny na wyczerpanie przeciwko potężnej armii.
Teraz, gdy wybuchła wojna między Izraelem a palestyńskim ruchem oporu, Kijów musi stawić czoła konkurentowi nie tylko w Moskwie, ale i w Tel Awiwie. Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski 9 października wyraził obawę, że wsparcie USA i Europy przesunie się z Ukrainy w kierunku Izraela, a na platformie mediów społecznościowych X stwierdził:
"Mamy dane bardzo wyraźnie dowodzące, że Rosja jest zainteresowana podżeganiem do wojny na Bliskim Wschodzie, aby nowe źródło bólu i cierpienia podważyło globalną jedność i zaostrzyło podziały i kontrowersje, pomagając Rosji w niszczeniu wolności w Europie".
Podczas gdy lobby ukraińskie cieszy się wpływami w Waszyngtonie, lobby izraelskie rządzi niepodzielnie. Jest mało prawdopodobne, że ci pierwsi będą w stanie zniweczyć wysiłki tych drugich, aby przekierować tę niewielką amerykańską broń, która pozostała dostępna, z dala od obrony państwa żydowskiego.
Izrael konsekwentnie odmawiał wysłania broni na Ukrainę...
Fakt, że Izrael błaga o amerykańską broń zaledwie kilka dni po konflikcie z Hamasem i Palestyńskim Islamskim Dżihadem (PIJ), jest alarmujący dla zwolenników państwa okupacyjnego, biorąc pod uwagę, że żaden z pozostałych członków Osi Oporu, w tym Hezbollah, Syria, Ansarallah, Jednostki Mobilizacji Ludowej (PMU) i Iran, nie przystąpił jeszcze formalnie do konfliktu.
Jeśli Hezbollah w pełni włączy się do walki, izraelscy planiści spodziewają się, że libański ruch oporu wystrzeli 4 pocisków dziennie z północnego Libanu i wyśle tysiące elitarnych żołnierzy do Izraela, aby przejąć miasta lub bazy wojskowe.
Wnioski z wojny z Hezbollahem w 2006 roku
Izrael i Hezbollah stoczyły wielką bitwę w 2006 roku, która zmusiła izraelskie wojsko do prowadzenia wojny z bardziej "konwencjonalnym" przeciwnikiem militarnym, w przeciwieństwie do Palestyńczyków, z którymi konfrontuje się codziennie na Zachodnim Brzegu i w Strefie Gazy.
Według Matta Mathewsa z Instytutu Studiów Bojowych Armii USA, Izrael był żałośnie nieprzygotowany do prowadzenia "prawdziwej wojny" w tym konflikcie. Zauważa, że w rezultacie szef Mossadu Meir Degan i szef Szin Bet, Yuval Diskin, dosadnie powiedzieli ówczesnemu premierowi Ehudowi Olmertowi, że "wojna była katastrofą narodową, a Izrael poniósł krytyczny cios".
Wojna z 2006 roku obnażyła również zależność Izraela od amerykańskiej broni, która jednak okazała się niewystarczająca do pokonania Hezbollahu. Podczas wojny Izrael poprosił o dostęp do zapasów WRSAI i o przyspieszenie dostaw precyzyjnie kierowanej amunicji do Izraela. W ciągu zaledwie 10 dni walk Izrael zużył większość swoich zapasów amunicji.
Wiele lat później, w lipcu 2014 r., podczas izraelskich operacji wojskowych przeciwko Hamasowi w Strefie Gazy, Izrael został ponownie zmuszony polegać na zapasach WRSAI w celu uzupełnienia pocisków czołgowych kalibru 120 mm i pocisków oświetlających kalibru 40 mm wystrzeliwanych z granatników.
Problemy, z którymi borykał się Izrael w 2006 i 2014 roku, zostaną spotęgowane, jeśli Oś Oporu podejmie teraz krok w kierunku rozpoczęcia kampanii "zjednoczenia frontów".
David Wurmer, doradca ds. Bliskiego Wschodu byłego wiceprezydenta Dicka Cheneya, powiedział 10 października w wywiadzie dla "Wall Street Journal", że "koszmarny scenariusz dla Izraelczyków jest taki, że przez tydzień lub dwa zestrzeliwują 6-000 tys. pocisków Hamasu, a potem nie mają już nic, by powstrzymać rakiety Hezbollahu".
Ciche zagrożenie irańskimi rakietami
Sytuacja Izraela staje się jeszcze trudniejsza w przypadku przyłączenia się Iranu do konfliktu, ponieważ Republika Islamska posiada znaczne zapasy pocisków krótkiego i średniego zasięgu, zdolnych do dotarcia zarówno do izraelskich, jak i amerykańskich baz w regionie.
Stany Zjednoczone i Izrael często ostrzegają przed rzekomym zagrożeniem ze strony irańskiego programu nuklearnego, pomimo jego cywilnej orientacji, ale rzadko wspominają o zagrożeniu stwarzanym przez rozwijający się irański program rakiet konwencjonalnych.
Działania Izraela wyrażają jego obawy wyraźniej niż słowa: w lutym tego roku Izrael przeprowadził atak dronów na irański obiekt wojskowy w Isfahanie. Według Danny'ego Yatoma, byłego szefa Mossadu, atak był wymierzony w ośrodek produkujący pociski hipersoniczne, które New York Timesopisał jako "amunicję dalekiego zasięgu, zdolną do poruszania się z prędkością do 15 razy większą od prędkości dźwięku z przerażającą dokładnością".
Zupełnie inny palestyński opór
W 1993 roku, kiedy przewodniczący Organizacji Wyzwolenia Palestyny (OWP) Jaser Arafat podpisał Porozumienia z Oslo na trawniku Białego Domu z prezydentem Billem Clintonem i premierem Izraela Icchakiem Rabinem, Związek Radziecki niedawno upadł, podczas gdy Iran dochodził do siebie po krwawej wojnie ze wspieranym przez USA Irakiem, w której zginęło milion ludzi po obu stronach.
Kiedy Arafat podpisał porozumienia, akceptując amerykańskie i izraelskie obietnice, że utorują drogę do przyszłego państwa palestyńskiego, Palestyńczycy mieli niewielu sojuszników, na których mogli polegać i byli zaskoczeni rzeczywistymi zamiarami Tel Awiwu, by podzielić i zniszczyć naród palestyński.
Poprzez Oslo USA i Izrael stworzyły "wspólną fikcję", by użyć słów felietonisty "New York Timesa" Thomasa Friedmana, że państwo palestyńskie zostanie ustanowione w przyszłości. Według Friedmana, pozwoliło to Izraelowi na kontynuowanie konfiskaty ziemi pod budowę żydowskich osiedli, podczas gdy USA mogły utrzymać "ledwo żywe nadzieje pokojowe" jako przykrywkę.
Ale teraz, ponad 40 lat później, Palestyńczycy nie są sami. Są częścią obejmującej cały region Osi Oporu, która pokonała amerykańskie i izraelskie agendy w wielu państwach Azji Zachodniej, zdobywając bezcenne doświadczenie bojowe, organizacyjne i planistyczneu boku niezawodnych sojuszników.
Tymczasem stos ostatnich niepowodzeń po stronie USA wciąż rośnie: globalna siła Rosji wzrosła podczas amerykańskiej wojny zastępczej na Ukrainie; Przeciwnicy USA, Chiny i Rosja, stworzyli wielobiegunowy świat, gdy Waszyngton zaatakował ich; sankcje gospodarcze mające na celu sparaliżowanie Rosji i Iranu tylko wzmocniły oba państwa i zapoczątkowały współpracę wojskową.
Co najważniejsze, Rosja i Iran posiadają dziś potencjał przemysłowy do produkcji militarnej siły ognia, której USA i NATO nie są w stanie zapewnić sojusznikom ani w Tel Awiwie, ani w Kijowie.
Izrael już rozpoczął walkę, której może nie być w stanie zakończyć, wypowiadając wojnę totalną ludności cywilnej Gazy, zabijając ponad 1 osób, w tym setki kobiet i dzieci, i zrównując z ziemią duże połacie Strefy Gazy w nalotach.
Dla Tel Awiwu Gaza zawsze była nisko wiszącym owocem – workiem treningowym, którego szuka, gdy musi wyglądać na twardziela. Ale dzisiaj, jeden błąd, jeden źle wymierzony pocisk lub jeden krok za daleko, a Izrael stanie w obliczu regionalnej wojny, której nie wytrzyma przez dłuższy czas.