piątek, 5 czerwca 2020

"Uzbrojeni obserwatorzy obserwują marsz protestujących Floyda w Indianie"

Protestujący w wiejskim mieście Indiana, którzy wyszli na ulice, aby potępić rasizm i policyjne zabójstwa Czarnych, spotkali przechodniów, którzy trzymali karabiny podczas demonstracji.

Film, który krążył w mediach społecznościowych, pokazuje 21 osób stojących na szlaku rowerowym w pobliżu centrum Crown Point w stanie Indiana, obserwujących protestujących maszerujących obok nich w poniedziałek podczas pokojowego protestu przeciwko brutalności policji i rasizmowi. Ośmiu świadków trzymało broń palną, co stanowi akt szefa policji w Crown Point, Pete Land, który jest chroniony na mocy prawa stanowego.

„Były osoby - niezwiązane z wydziałem policji, tylko prywatni obywatele - które miały wystawione osobiście karabiny”, powiedział Land we wtorek podczas wirtualnego forum miasta. „Mają do tego prawo”.

W Indianie legalne jest noszenie karabinu lub strzelby, ale publiczne pozwolenie na noszenie broni jest wymagane, wyjaśnił Land.

W poniedziałek protest przyciągnął dziesiątki demonstrantów przeciwko zabiciu George'a Floyda, 46-letniego Murzyna, który zmarł 25 maja po błaganiu o powietrze, podczas gdy biały policjant z Minneapolis przycisnął kolano do szyi Floyda.

Były funkcjonariusz Derek Chauvin został oskarżony o zabójstwo drugiego stopnia. Trzej pozostali funkcjonariusze na miejscu po raz pierwszy zostali oskarżeni w środę o pomoc w popełnieniu morderstwa drugiego stopnia i zabójstwo drugiego stopnia.

Cedric Caschetta, który uczestniczył w prawie trzygodzinnym proteście, powiedział, że niektórzy ludzie stali po przeciwnej stronie ulicy, gdzie rozpoczął się protest, i próbowali ich zantagonizować. Dwudziestoletni Caschetta powiedział tłum opozycji krzyknął: „Znajdź pracę”, „Nie należysz tutaj” i „To problem”.

Caschetta, który jest czarny, zauważył, że rozumie prawa drugiej poprawki ludzi, ale rodzaj broni palnej, którą nosili świadkowie, był nadmierny.

„Ich przesłaniem było zastraszanie, ochrona” - powiedział Caschetta, młodszy z Elmhurst College, który mieszka w Lowell w stanie Indiana.

Tymczasem policjanci towarzyszyli protestującym, aby zapewnić im wsparcie i ochronę departamentu, powiedział Land. Policja powiedziała również ludziom przeciwnym protestującym, że departament stoi przy demonstracji.

„(My) upewniliśmy się, że ich wiadomość się rozeszła. Zgodziliśmy się z ich przesłaniem - powiedział Land. „Crown Point to nie Minneapolis”.

Burmistrz Crown Point David Uran podkreślił, że protestujący korzystali ze swoich praw do Pierwszej Poprawki.

„To była pokojowa demonstracja. Pozwolono im tam być - powiedział Uran podczas wirtualnego posiedzenia Rady Miasta w poniedziałkowe godziny po proteście. „Ton został ustalony bardzo wcześnie, aby było bardzo spokojnie”.

W Indianapolis, funkcjonariusz departamentu policji powiedział, że agencja bada działania kilku oficerów schwytanych na wideo podczas niedzieli demonstracyjnej przy użyciu pałek i kuleczek pieprzu, aby podbić dwie kobiety.

Film opublikowany na Twitterze i Facebooku pokazuje czarną kobietę, która była trzymana od tyłu przez białego, męskiego oficera, uciekając przed jego uściskiem, a następnie otoczona przez kilku innych oficerów. Słychać trzaski, a wideo pokazuje kilka chmur kurzu, uważanych za kulki pieprzu, w pobliżu kobiety. Pokazuje również, że dwóch oficerów uderza ją pałkami, dopóki nie spadnie na ziemię. Film pokazuje również, jak jest trzymana twarzą w dół na chodniku z pałką na karku.

Druga kobieta, biała, jest widziana i słyszy krzyki: „Dlaczego ona? Dlaczego ona?" Inny oficer rzuca drugą kobietę, pcha ją na ziemię, gdzie zostaje podbita przez oficerów. Film nie pokazuje, co doprowadziło do incydentu.

Ogłaszając śledztwo, rzecznik Departamentu Policji Metropolitalnej Indianapolis Sgt. Grace Sibley odmówiła podania dodatkowych informacji.

zrodlo:apnews;miziaforum.com

"Oficerowie zawieszeni za 75-letnim mężczyzną zostali popchnięci i skrzywdzeni na wideo"

BUFFALO, N.Y. (AP) - prokuratorzy prowadzili śledztwo w piątek po tym, jak wideo uchwycone przez policję w Buffalo popychało 75-letniego mężczyznę, który następnie upadł i złamał głowę, co doprowadziło do zawieszenia dwóch oficerów.

Wideo z publicznej stacji radiowej WBFO z czwartkowego spotkania, które miało miejsce pod koniec protestów w sprawie śmierci George'a Floyda w Minnesocie, szybko wywołało oburzenie.

Pokazuje mężczyznę zidentyfikowanego jako Martin Gugino zbliżającego się do szeregu oficerów w hełmach trzymających pałki, gdy usuwają demonstrantów z placu Niagara około godziny 20.00. godzina policyjna. Dwóch oficerów popycha Gugino do tyłu, a on uderza głową o chodnik. Krew przelewa się, gdy mijają oficerów. Jeden oficer pochyla się, by sprawdzić rannego mężczyznę, zanim zostanie popchnięty przez innego oficera. Gugino i oficerowie wydają się być biali, ale szczegóły ich pochodzenia nie zostały ujawnione.

"Dlaczego? Dlaczego to było konieczne? Gdzie było zagrożenie? zapytał gubernator Andrew Cuomo podczas codziennej odprawy w piątek. Gubernator powiedział, że rozmawiał z Gugino, który był hospitalizowany w poważnym stanie. „To po prostu obraźliwe i przerażające. Jak dotarliśmy do tego miejsca?

WIĘCEJ NA UNREST:
- Demonstranci przysięgają podtrzymać pęd, dopóki nie nastąpi zmiana
- Szef walczy o zmianę kultury policyjnej w Minneapolis
- Śmierć George'a Floyda amerykańska tragedia o światowych echach

MORE ON THE UNREST:

Urzędnik szpitalny powiedział, że mężczyzna był „czujny i zorientowany”, zgodnie z piątkowym porannym tweetem dyrektora hrabstwa Erie Marka Poloncara

„Miejmy nadzieję, że w pełni wyzdrowieje” - powiedział Poloncarz.

Film natychmiast wywołał oburzenie, w tym wśród wybranych urzędników, w następstwie śmierci Floyda - czarnego człowieka, który zmarł po tym, jak biały policjant przycisnął kolano na szyi przez kilka minut.

Komisarz policji zawiesił dwóch funkcjonariuszy policji bez wynagrodzenia, powiedział burmistrz Byron Brown. Oczekiwano, że policjanci udzielą więcej informacji na konferencji prasowej w piątek po południu.

Biuro prokuratora okręgowego „kontynuuje dochodzenie w sprawie incydentu”, powiedzieli urzędnicy w komunikacie prasowym, ale ofiara nie mogła rozmawiać z śledczymi w czwartek wieczorem.

Gugino jest weteranem działań pokojowych zaangażowanym w Zachodni Nowy Jork Centrum Pokoju i Komitet Solidarności Ameryki Łacińskiej, powiedział Vicki Ross, dyrektor wykonawczy centrum. Jego oś czasu na Twitterze obejmuje tweety i retweety wspierające postępowe przyczyny i krytyczne wobec policji. Jeden z tweetów ze środy brzmiał: „Gliny nie powinny mieć klubów. I nie powinien być w trakcie zamieszek. Gwardia Narodowa powinna aresztować policję. ”

„Zapewniam cię, że Martin jest osobą spokojną” - powiedział Ross. „Nie ma mowy, żeby robił coś, by zaczepić lub skrzywdzić. Postanowił pozostać na zewnątrz po godzinie policyjnej, ponieważ uważa, że ​​nasze wolności obywatelskie są tak zagrożone, jakimi są z pewnością ”.

Ross powiedział, że Gugino przechodzi chemioterapię z powodu raka.

Pełny zasięg: dni niepokoju

Full Coverage: Days of Unrest

Policja w Buffalo początkowo powiedziała w oświadczeniu, że osoba „doznała obrażeń, kiedy potknęła się i upadła”, poinformowała WIVB-TV, ale kpt. Jeff Rinaldo powiedział później stacji telewizyjnej, że wszczęto wewnętrzne dochodzenie.

„Kiedy zobaczyłem wideo, z pewnością było to bardzo niepokojące i bardzo rozczarowujące. Nie chcesz widzieć czegoś takiego ”, burmistrz Brown powiedział WIVB-TV w piątek.

Biuro prokuratora generalnego stanu Letitia James napisała na Twitterze, że tamtejsi urzędnicy wiedzieli o filmie. Według senatora WIVB-TV senator USA Charles Schumer wezwał do przeprowadzenia dochodzenia.

„Przypadkowe okrucieństwo zademonstrowane dziś wieczorem przez funkcjonariuszy policji w Buffalo jest dręczące i nie do przyjęcia” - powiedział John Curr, dyrektor rozdziału Buffalo w New York Civil Liberties Union, dodając, że powinno to być „wezwanie do przebudzenia” dla przywódców miast w celu rozwiązania problemu przemocy policyjnej.

___

Ta historia została zaktualizowana, aby poprawić, że źródłem wideo jest WBFO, a nie WFBO.

zrodlo:apnews;miziaforum.com

"Śląscy turyści brutalnie wyrzuceni z kwatery nad morzem! Hejt na Śląsk i górników." (video)

Pół biedy jeśli odmówią nam kwatery turystycznej nad morzem – przecież zawsze możemy znaleźć w internecie inny adres. Ale tu zaczynają się schody, które mogą zakończyć się prawdziwym problemem – bo sposobów na oszukanie klienta jest wiele. W internecie można umieścić wszystko; ale cała prawda wychodzi na jaw dopiero kiedy turysta przyjedzie na miejsce. Może się wówczas okazać, że podany adres i kwatera w ogóle nie istnieje, albo że w najlepszym przypadku nie odpowiada opisowi z ogłoszenia.

Noclegi Mosty, noclegi w Mostach, telefon, nocleg, pokoje gościnne

 - Jak się przed oszustwem ustrzec?

Jest to dość trudne - bo jak sprawdzić na odległość czy warunki mieszkaniowe opisywane w samych superlatywach rzeczywiście takimi są?

Trzeba być bardzo ostrożnym w takim przypadku z zaliczką jeśli załatwiamy kwaterę nad morzem przez internet... Takiego oszusta spotkała pewna para, która znalazła atrakcyjne z pozoru ogłoszenie w internecie. Na miejscu okazało się, że opis nie pasował do rzeczywistości w wielu punktach.

Apartament u Waldka, Mosty – aktualne ceny na rok 2020

A kiedy para zdecydowała się otwarcie powiedzieć o tym właścicielowi domu – ten bezceremonialnie wyrzucił ich z kwatery na ulicę. Oferowana kwatera znajdowała się o ok. 1,5 km od plaży co miało uzasadniać niższą (atrakcyjną) cenę oferty. Jednocześnie jednak dla zachęty właściciel zabezpieczał na wyposażeniu rowery - na których turyści mieli dojeżdżać do plaży.

Rowery okazały się złomem niebezpiecznym w użyciu, a warunki mieszkaniowe daleko odbiegały od reklamowanych komfortów.

Reakcją właściciela na złożoną reklamację było natychmiastowe wyrzucenie najemców z kwatery prosto na ulicę – co widać w nagranym przez turystów materiale dowodowym.

Właściciel odmówił również wydania faktury lub rachunku za dwa przemieszkane już dni, czym dodatkowo złamał prawo skarbowe.

link do nagrania:


 

"Prezydent Białorusi straszy swoich rodaków przelewem krwi!"

Aleksander Łukaszenka na spotkaniu 4 czerwca z nowo mianowanym premierem, ministrami i wysokiej rangi urzędnikami, używając mocnych argumentów i w emocjonalnym tonie próbował uświadomić im, jak ważna misja uporządkowania spraw w kraju przypadła im w udziale;

fot: president.gov

„Stworzyliśmy własny kraj, w którym mogą żyć nasze dzieci. Dzisiaj jest ten moment, kiedy trzeba go bronić. Konieczna jest jego . Widzicie, że nas rozrywają na części” – mówił Łukaszenka cytowany przez „SB”.

 akcentował, że  to jedyny poradziecki kraj, który nie doznał cierpienia. Oskarżał swoich rodaków, że nie zdają sobie sprawy z zagrożenia konfliktem zbrojnym, jakie wisi nad nimi.

„I niektórym Białorusinom wydaje się, że zniszczona (wojną)  jest daleko. A  tam trwa” – mówił.

Przywoływał Mołdawię, która została podzielona i Litwę, walcząca przed 3 dekadami.

„Zapomnieli, jak walczyli na Litwie, walczyli o , suwerenność w swoim czasie. Zapomnieli, że dziś  wciąż płonie:  nie mogą się porozumieć z Azerbejdżanem. Zapomnieli, że  straciła prawie jedną trzecią swojego terytorium. Wreszcie, nikt chyba nie wie, jak mój przyjaciel Rachmon z karabinem maszynowym wjechał do stolicy Tadżykistanu żeby przywrócić tam porządek. A ile osób tam zginęło. Jak z brodatymi walczyli”.

Jako przykład obrony koniecznej  kraju przed rebeliantami podał masakrę, do której doszło w maju 2005 roku w Andiżanie, mieście we wschodnim Uzbekistanie, gdy w zamieszkach przeciwko polityce rządu i prezydenta zginęło 169 osób, w tym 32 członków sił porządkowych, a według opozycyjnej partii Wolni Wieśniacy ok 745 osób.

„Zapomnieli, jak były prezydent Karimov w Andiżanie zdławił  stanu, strzelając do tysięcy ludzi. Wszyscy osądzali go, a gdy umarł – na kolana padali, szlochali i płakali. Nie przeżyliśmy tego, i  nie chcemy tego rozumieć. Choć niektórzy… To my im przypomnimy!”

Aleksander Łukaszenka kilka dni temu wspominał, że ma świadomość nieprzyjaznych wiatrów wiejących na Białoruś. Nie wyjaśnił tylko, skąd te wiatry wieją.

zrodlo:kresy24.pl

 

"Inicjatywa Pracownicza składa wniosek do TK. Zwolnienia w administracji niezgodne z konstytucją?"

W urzędach i ministerstwach już teraz brakuje pracowników. Kto będzie wykonywał obowiązki po planowanych przez rząd zwolnieniach? Inicjatywa Pracownicza odsłania absurdalne skutki Tarczy Antykryzysowej 2.0.

Znany z nieustępliwej walki o prawa pracownicze związek złożył złożył do Trybunału Konstytucyjnego wniosek o zbadanie zgodności z ustawą zasadniczą przepisów zawartych w Tarczy 2.0, które dają premierowi możliwość zwalniania osób zatrudnionych w administracji publicznej – Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, a także urzędach podlegających, w tym urzędach wojewódzkich. Spać spokojnie nie mogą również pracownicy ministerstw, których cięcia dosięgną w ramach kolejnej tarczy.

Działacze IP podczas dzisiejszego spotkania z dziennikarzami zwracali uwagę, że przepisy są niebezpieczne z dwóch powodów. Po pierwsze – oznaczają degradacje warunków zatrudnienia (obniżki płac, zatrudnianie w niepełnym wymiarze godzinowym, korzystanie z agencji pracy tymczasowej) w administracji publicznej, która powinna być wzorem przestrzegania prawa pracowniczych. Po drugie – przyczynią się do obniżenia jakości świadczonej pracy, co jest niebezpieczne z punktu widzenia bezpieczeństwa państwa.

Związkowcy z niepokojem spoglądają na podważanie standardów pracy w służbie cywilnej. Podkreślają, że jej rolą jest „zapewnienie państwu w każdych warunkach i czasie specjalistów w zakresie administrowania”.

Jakość pracy jest warunkowana stałością zatrudnienia – wskazują działacze IP. „Nie bez powodu to właśnie tam nawiązuje się stosunki pracy na podstawie mianowania, które charakteryzują się wzmocnioną trwałością. Dzięki takim środkom państwo zawsze dysponuje doświadczonymi ekspertami bez przerw na szkolenie nowej załogi i bez obawy o zbytnią podległość zmieniającej się władzy” – czytamy w ich komunikacie.

Przemawiający na konferencji działacz OZZIP Jakub Grzegorczyk zauważył, że rząd PiS powtarza antypracownicze posunięcia gabinetu Donalda Tuska, który w 2010 roku wprowadził ustawę o redukcji zatrudnienia. – Zakładały one automatyczną redukcję zatrudnienia w administracji. Te przepisy zostały uznane za niekonstytucyjne. Trybunał odniósł się wówczas przede wszystkim do statusu, jaki ma służba cywilna w Polsce. Bazując na tej argumentacji, proponowane teraz przepisy również powinny zostać uznane za niekonstytucyjne – argumentował związkowiec.

Administracja rządowa jest pozbawiona prawa do strajku. Korzystamy zatem z tych narzędzi prawnych, które zostały przewidziane w innych ustawach, kierując wniosek do Trybunału, licząc, że zostanie potraktowany jak ten z 2010 roku.

Grzegorczyk wskazał też na zagrożenie, jakim jest podczas kryzysu epidemiologicznego polityka rządu przejawiająca się w serwowaniu kolejnych tarcz antykryzysowych. – Ta polityka jest oparta na cięciu wydatków publicznych, uealstycznieniu czasu pracy, redukcji pensji czy innych narzędziach, z której korzystają pracodawcy już teraz obniżając wynagrodzenia czy przeprowadzając zwolnienia. Uważamy, że ta polityka jest błędna –  podkreślił.

Zapisy te dotkną przede wszystkim pracowników i pracownic, które już teraz należą do grup najgorzej opłacanych – mówiła Weronika Parafinowicz z komisji OZZIP na Uniwersytecie Warszawskim. Działaczka przypomniała, że osoby te w ostatniej dekadzie borykały się z problemem niskich płac, które były odgórnie zamrożone w ramach kuracji oszczędnościowej. – Wynagrodzenia te były wyraźnie niższe od przeciętnych wynagrodzeń w gospodarce narodowej – mówiła Parafinowicz.

Skutkiem takiej polityki były wakaty na ważnych stanowiskach w administracji publicznej. – Zapowiedź zwolnień w sytuacji, gdy brakuje już pracowników jest po prostu absurdem- wskazała działaczka, dodając, że będzie to oznaczać obciążenie większą ilością obowiązków dotychczasowych zatrudnionych, co przełoży się na pogorszenie jakości pracy.

Urszula Łobodzińska z Warszawskiej Komisji Środowiskowej OZZIP mówiła o społecznych skutkach kolejnych tarcz. – W pierwszej kolejności pod nóż premiera pójdą pracownicy NFZ, ZUS i KRUS, bibliotek, domów kultury, uczelni wyższych, domów dziecka. Oni już teraz drżą o swoje miejsca pracy i warunki zatrudnienia.

Działacze Inicjatywy Pracowniczej wskazali też, że cięcia będą wyjątkowo bolesne dla tych, których pracy zwykle się nie docenia, a których praca jest niezbędna – ochroniarzy, portierów, pracowników kateringu.

zrodlo:strajk.eu

FOT. Piotr Nowak

Meksyk: "zabity przez policję, bo nie nosił maseczki. Bunt w Guadalajarze"

Społeczny wybuch w Guadalajarze (środkowy Meksyk), stolicy stanu Jalisco, został spowodowany wiadomością o policyjnym morderstwie na młodym Giovannim Lopezie. Chłopak zginął na skutek barbarzyńskiego bicia na komisariacie. Protestujących poparł znany reżyser Guillermo del Toro, sprawa stała się bardzo głośna.

Wszystkie policyjne samochody zostały zniszczone. facebook

Do tragedii doszło na początku maja, lecz rodzina zabitego, wystraszona przez policjantów, poinformowała o niej dopiero w tym tygodniu. Wczorajsza manifestacja protestu mieszkańców miasta – w dużej części przekonanych, że lokalna policja niczym nie różni się od gangów – była pokojowa, dopóki nie pojawiła się policja. Samochody policjantów zostały zaatakowane i podpalone, doszło też do gwałtownych starć z policyjną piechotą. Manifestanci poszli potem pod budynek władz stanu Jalisco, w którym wybito niemal wszystkie szyby.

Pod naciskiem społecznym prokuratura podjęła w końcu decyzję o wszczęciu śledztwa przeciw policjantom. Znany meksykański reżyser Guillermo del Toro (m.in. główna nagroda w Wenecji w 2018 i Oskar w zeszłym roku) wyraził powszechne oburzenie oświadczając, że brak jakiegokolwiek śledztwa przez miesiąc i brak aresztowań sprawców jest skandalem, za który władze powinny odpowiedzieć.

Siedziba władz stanowych została w znacznej części zniszczona. facebook

Kwestia noszenia maseczek przeciw covid-19 pozostaje trudna, gdyż na początku epidemii media donosiły o (prawdziwym) ostrzeżeniu Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), że ich noszenie na zewnątrz jest absurdem i może być nawet niebezpieczne dla zdrowia. Późniejsze zarządzenia władz wydawały się wielu podejrzane, tym bardziej, że część mediów i ludzi powątpiewała w istnienie epidemii. W 125-milionowym Meksyku na covid-19 umarło oficjalnie ok. 9 tys. osób.

zrodlo:strajk.eu

 

"Jan Śpiewak ułaskawiony przez Andrzeja Dudę"

Znany aktywista miejski, działacz społeczny i lokatorski Jan Śpiewak został dziś, po 5 miesięcznym oczekiwaniu na decyzję, ułaskawiony przez prezydenta Andrzeja Dudę.

Jan Śpiewak został prawomocnie skazany przez Sąd Okręgowy w Warszawie za użycie wobec mec. Bogumiły Górnikowskiej sformułowań, że była beneficjentką „dzikiej reprywatyzacji”. Górnikowska była kuratorem właściciela budynku, który w tym czasie musiałby mieć 118 lat (zmarł w 1959 r.). Proces, z wyłączeniem jawności, toczył się w Warszawie z oskarżenia prywatnego Górnikowskiej, ze sławnego i wielokrotnie krytykowanego artykułu 212 kodeksu karnego. Mecenas Górnikowska żądała nie tylko finansowego zadośćuczynienia, ale też kary więzienia trzech miesięcy w zawieszeniu na rok. Tak drakońskich żądań sąd nie uwzględnił skazując i tak dotkliwie Śpiewaka na kary łącznie 15 tysięcy złotych. Skazany deklarował publicznie, że kary nie zamierza zapłacić, gdyż uważa ją za niesprawiedliwą. W grudniu 2019 roku Śpiewak złożył wniosek do prezydenta o ułaskawienie.

4 czerwca br. prezydent Duda ułaskawił Jana Śpiewaka. Andrzej Duda podjął taką decyzję „dokonując porównania motywów działania osoby skazanej ze skutkami, jaki wyrok spowodował w sferze życia osobistego i przy uwzględnieniu istotnego zaangażowania ułaskawionego Jana Śpiewaka w działalność społeczną” oraz, jak powiedział wiceszef Kancelarii Prezydenta RP Paweł Mucha, mając na uwadze, iż „konsekwencje skazania znacznie przekraczają normalny poziom ich uciążliwości”.

„Cieszy mnie to ułaskawienie. Sprawiedliwości stało się zadość – powiedział dla Portalu Strajk Jan Śpiewak – byłem ofiarą ewidentnej nagonki elit prawniczych i ten proces nie miał nic wspólnego z praworządnością. Doszło do naruszenia elementarnych zasad bezstronności procesowej, nie uwzględniono materiału dowodowego, nie wzięto pod uwagę zeznań lokatorów, a wzięto pod uwagę zeznania ministra Ćwiąkalskiego [mec. Górnikowska jest córką byłego ministra w rządzie PO – przyp. red.], że jemu i córce zepsułem wakacje. Sąd bardziej się przejął wakacjami rodziny ministra niż cierpieniem lokatorów, co mówi wiele o charakterze III RP”

Na pytanie, czy nie wiąże decyzji prezydenta z rozpoczynającą się kampanią wyborczą i czy nie obawia się zarzutów, że jest beneficjentem kampanii kandydata PiS Jan Śpiewak odpowiedział: – Oczywiście, wolałbym żeby to ułaskawienie przyszło albo wcześniej, albo później, po wyborach, ale tego typu zarzuty są stawiane mi od początku mojej działalności. Przypomnę, że Hanna Gronkiewicz-Waltz, gdy afera reprywatyzacyjna nie była jeszcze nagłośniona mówiła o mnie „cyngiel PiS-u”, więc jestem przyzwyczajony. Każdy, kto mnie zna wie, że krytykuję Platformę i PiS, ale to Platforma odpowiada za mafię reprywatyzacyjną w ratuszu, więc odpowiedzialność nie jest rozłożona równo.

zrodlo;strajk.eu

"Kiedy otwarcie granic Polski? Szef MSZ zabrał głos"

Sytuacja zmierza obecnie w dobrym kierunku i jeśli ten trend się utrzyma, to myślę, że polski rząd podejmie decyzje o otwarciu granic dla państw UE - oznajmił dzisiaj w Bratysławie minister spraw zagranicznych Jacek Czaputowicz po spotkaniu z szefem MSZ Słowacji Ivanem Korczokiem.

Kiedy otwarcie granic Polski? Szef MSZ zabrał głosW Polsce obowiązują ograniczenia dotyczące przekraczania granic dla obywateli polskich oraz osób z zagranicy. (Fot. Getty Images)

W Polsce obowiązują ograniczenia dotyczące przekraczania granic dla obywateli polskich oraz osób z zagranicy, którzy muszą po powrocie poddać się obowiązkowej 14-dniowej kwarantannie.

"Obserwujemy sytuację, która jeśli chodzi o kontrolę pandemii poprawia się z dnia na dzień. Były ogniska zapalne wśród górników na Śląsku, one są teraz pod kontrolą, po wykonaniu testów dla górników i ich rodzin sytuacja zmierza w dobrym kierunku" - zaznaczył Czaputowicz.

"Jeśli ten trend się utrzyma, to myślę, że polski rząd podejmie decyzję o otwarciu granic dla państw członkowskich UE" - dodał.

Ministerstwo Spraw Zagranicznych RP 🇵🇱

@MSZ_RP

Głównym tematem spotkania ministra z min. @IvanKorcok były plany polskiego przewodnictwa w Grupie Wyszehradzkiej, relacje 🇵🇱🇸🇰 i sytuacja na granicy, a także współpraca regionalna, w tym w zakresie walki z .

Zobacz obraz na TwitterzeZobacz obraz na TwitterzeZobacz obraz na Twitterze
Zobacz pozostałe Tweety użytkownika Ministerstwo Spraw Zagranicznych RP 🇵🇱
Pytany o ewentualne otwarcie granicy ze Słowacją, odpowiedział, że resorty spraw wewnętrznych są ze sobą w kontakcie w tym zakresie. "Postrzegamy otwarcie granic jako rozwiązanie, które mogłoby dotyczyć wszystkich naszych sąsiadów" - podkreślił szef resortu dyplomacji.

"To jest może troszkę inne podejście niż tu, w państwach regionu, Grupy Wyszehradzkiej, które wprowadziły różne ułatwienia na 48 godzin dla swoich obywateli" - dodał.

Czaputowicz oznajmił, że polski rząd chce przeanalizować całą sytuację i "być może podjąć jakieś decyzje" dotyczące zniesienia restrykcji wobec "wszystkich polskich partnerów".

zrodlo:miziaforum.com

"Nie da się zaprzeczyć – lepszy świat jest możliwy"

Znaczna część ludzi na świecie, która miała szczęście odebrać wykształcenie, uznaje dorobek Karola Darwina i jego następców, akceptując istnienie zasad doboru naturalnego oraz ewolucji jako nauki.

Banksy
Inny, żyjący w podobnym czasie uczony, imiennik Darwina, twórca równie fundamentalnej teorii, którego dzieło do dziś stosują i rozwijają najwybitniejsi przedstawiciele nauk społecznych na świecie, nie miał tyle szczęścia. Dzieło Karola Marksa, bo to jego mam na myśli, wypaczyła historia. A dziś, z tkaniny jego twórczości wypruwane są włókna nitka po nitce. Natomiast jego imię i dzieło, jak śmiercionośny, przerażający wirus zwalczane są nerwowo przez „elity” tego świata prymitywną socjotechniką, kłamstwem i stereotypem. Nie da się jednak usunąć jego podstawowych twierdzeń z dorobku nauk społecznych, bo nie spalono jeszcze wszystkich książek marksistowskiej nauki.

Spójrzmy na marksizm tak: nie da się zaprzeczyć, że w obiektywnym interesie całej ludzkości jest podnoszenie jakości życia na ziemi. Jedynym sposobem dla osiągania tego celu jest ludzka praca – każda społecznie użyteczna praca. Nie da się zaprzeczyć, że społeczności powinny wynagradzać poszczególnych ludzi za użyteczne społecznie efekty pracy – pracy umysłowej, fizycznej, organizatorskiej, naukowej, opiekuńczej czy artystycznej – każdej pracy potrzebnej ludziom i tworzącej dobre warunki do życia na ziemi. Nie da się zatem zaprzeczyć, że zyski pochodzące z samego faktu posiadania pieniędzy i spekulacji nimi, albo z samego faktu posiadania środków produkcji, nie należą do tej kategorii – nie powinny mieć miejsca, bo nie mają sensu. Nie da się zaprzeczyć, że w systemie kapitalistycznym w jakim żyjemy, bardzo słabo wynagradzana jest praca. Fortuny nigdy z pracy nie powstają, a prawie zawsze są wynikiem obrotu kapitałem, tzw. dobrej inwestycji: zawłaszczania bogactw natury, a przede wszystkim korzystania z pracy innych ludzi – wyzysku. Nie da się zaprzeczyć, że w tym świetle gigantyczne nierówności majątkowe nie mogą być uznane za sprawiedliwe. A przecież są one wynikiem samej istoty działania systemu kapitalistycznego – strukturalnie weń wpisane. Kapitalizm przecież nie jest możliwy bez kapitału.

Nie da się zatem zaprzeczyć temu, co zauważył i jasno opisał Karol Marks, że w kapitalizmie są zasadniczo dwie „klasy” ludzi. Klasa właścicieli kapitału i środków produkcji oraz klasa ludzi pracujących.

Nie da się także zaprzeczyć, że cokolwiek, co ma dla człowieka materialną wartość, jeśli nie pochodzi wprost z natury, to pochodzi z pracy. Kapitał natomiast, jeśli nie jest wprost monetaryzowanym dobrem naturalnym (np. gruntem, kopaliną, lasem itp.), to powstaje wyłącznie jako nadwyżka wartości dobra wytworzonego z pracy. Coś zostaje wytworzone i sprzedane drożej niż koszt pracy poniesionej na wytworzenie tego. Ta nadwyżka w kapitalizmie zostaje przejęta przez właściciela kapitału (a nie pracownika) wyłącznie z tytułu własności kapitału, jakim zadysponował i jest znacznie większa niż ewentualna wartość jego pracy przy organizacji przedsiębiorstwa czy przedsięwzięcia. Tu uwaga – moja a nie Marksa – że jeśli ktoś organizuje pracę ludzi i czerpie dochody proporcjonalne do swojego wkładu pracy, to nawet jeśli jest tzw. przedsiębiorcą niekoniecznie określałabym go kapitalistą w rozumieniu tego tekstu.

Zatem nie da się zaprzeczyć, że interes klasy kapitalistów i pracowników jest wzajemnie sprzeczny. Nie da się też zaprzeczyć, że klasa pracowników jest na świecie znacznie liczniejsza niż klasa posiadaczy kapitału, a system kapitalistyczny działa przede wszystkim w interesie tych drugich.

Nie da się też zaprzeczyć, że znacznie sprawiedliwszym systemem byłby system, który zamiast działać na rzecz nielicznych (coraz bogatszych i coraz mniej licznych) działałby na rzecz większości społeczeństwa – ludzi pracy. Tylko wtedy pieniądz (kapitał) byłby wyłącznie narzędziem miary wartości pracy, włożonej w wytworzenie określonych dóbr i zużytych zasobów naturalnych (w tym kosztów naprawy szkód wywołanych zużyciem czystej wody, zanieczyszczeniem powietrza i gazów cieplarnianych), a nie przedmiotem zwykłej, motywowanej nienależnym zyskiem, spekulacji.

Pisząc o klasie ludzi pracy zaliczam do nich także tych, którzy z jakichś powodów pracować nie są w stanie. Humanizm to też jedna z wartości propagowanych przez Karola Marksa. Nie da się zaprzeczyć, że oni też powinni być beneficjentami naszej wspólnej pracy.

Warto w tym miejscu zadać sobie pytanie czy w kapitalizmie rzeczywiście działa demokracja. Bo przecież gdyby działała, to rządziłaby większość – ludzie zależni od większości i działający wyłącznie w jej interesie. Czy tak jest? Czy tak było w tzw. „krajach demokracji ludowej”? Nie da się zaprzeczyć, że nie. Moim zdaniem demokracji jeszcze nie było… ale kiedyś będzie. Nie da się bowiem zaprzeczyć, że jeśli kapitalizm nie zdąży zniszczyć ostatecznie warunków do życia na Ziemi, to faktyczna demokracja stanie się faktem. Nie ma bowiem innego wyjścia: życie na Ziemi albo kapitalizm.

Nie da się zaprzeczyć, że o tym wszystkim mówi właśnie marksizm. I nie przerażaj się, jeśli przyszło ci do głowy, że też jesteś marksistą. Kiedy odkrywasz, że przez wiele lat starano się zrobić ci wodę z mózgu, a jednak im się nie udało, przeżywasz szok, a szok to normalny proces.

Na koniec winna jestem jeszcze wyjaśnienie, dlaczego tu we wstępie pojawił się Darwin. Otóż dlatego, że nie da się zaprzeczyć intelektualnemu związkowi między biologią i teorią doboru naturalnego a społeczno-ekonomiczną nauką Karola Marksa. Bo przecież to my, ludzie i system społeczno-gospodarczy, jaki stworzyliśmy i nadal utrzymujemy, niszczy życie na Ziemi, powoduje wymieranie gatunków, a nawet zagraża życiu człowieka. Kapitalizm – w przeciwieństwie do systemu sterowanego rozumnie przez ludzi – działa ślepo w interesie (co oczywiste) właścicieli kapitału. Słaba demokracja neoliberalnych państw stara się okiełznać procesy globalnej dominacji tzw. „wolnego rynku”. Nie da się jednak zaprzeczyć, że te działania są mało skuteczne i stają się skuteczne coraz mniej. Trwają wojny, napędzane interesem sprzedawców broni, rywali w walce o zasoby albo kapłanów w brutalnej wojnie o rząd dusz i wiążącą się z tym „kasę”. Większość ludzkości żyje w nędzy. A ziemia wysycha i płonie.

Nie da się więc zaprzeczyć, że dopóki nie zdołamy wprowadzić skutecznie ludzkich (kierujących się rozumem, a nie zyskiem) demokratycznie stanowionych praw i zasad, które okiełznają degradację przyrody ziemi, dotąd degradacja planety i rozwarstwienie ekonomiczne i pauperyzacja naszego życia będą szły w parze.

A zatem do dzieła! Inny, lepszy Świat jest możliwy!

 

USA:" Policyjny mordercy z Minneapolis byli szkoleni przez Izraelczyków????"

Jak donosi brytyjski Morning Star, czwórka policjantów z Minneapolis (Minnesota), która brała udział w zamordowaniu 46-letniego George’a Floyda, stosowała metody nauczane przez izraelskich wojskowych w Stanach Zjednoczonych. Chodzi o mocno kontrowersyjne techniki zatrzymań, szeroko stosowane w celu terroryzowania Palestyńczyków na terytoriach okupowanych.

Zatrzymanie i bicie na Zachodnim Brzegu Jordanu. facebook

Co najmniej setka policjantów z Minnesoty dwukrotnie przeszła przeszkolenie z zakresu sposobów zatrzymań i „technik antyterrorystycznych”. Wykłady były organizowane przez konsulat izraelskiego reżimu apartheidu w Chicago i amerykańską policję federalną FBI, z udziałem policjantów i wojskowych państwa żydowskiego. Według wicekonsula Shahara Arieli, szkolenia pozwoliły „najlepszym zawodowcom izraelskiej policji” podzielić się swymi doświadczeniami z ich amerykańskimi odpowiednikami.

Na razie nie jest jasne, czy czwórka oskarżonych brała bezpośredni udział w tych szkoleniach, lecz metoda, którą zastosowali, by zabić George’a Floyda należy do typowych technik izraelskich. Przypomnijmy, że skuty Floyd, który nie stawiał żadnego oporu, został powalony na ziemię przy samochodzie, do którego miał zostać zaprowadzony, i zaduszony przez policjanta Dereka Chauvina, podczas gdy dwóch innych naciskało na jego plecy. Afroamerykanin był podejrzany o próbę zrobienia zakupów za fałszywy banknot 20-dolarowy.

Okupowana Jerozolima. palinfo

Neta Golan, współzałożyciel Międzynarodowego Ruchu Solidarności (ISM), zwrócił uwagę, że liczni żołnierze izraelscy zaczęli używać takiej techniki zatrzymań (nacisk na plecy i szczególnie szyję) od ok. 2006 r. na Zachodnim Brzegu Jordanu. Izraelczycy dodatkowo wyłamują zatrzymanym palce, a szkolenia z „kontroli tłumu” sprzedali już do kilku krajów, jak USA, Sudan, czy Brazylia. Organizacja Amnesty International ustaliła, że na szkolenia do Izraela wysyłano setki policjantów z m.in. Florydy, Arizony, Connecticut, Nowego Jorku, Massachusetts, Karoliny Północnej i Waszyngtonu.

Zachodni Brzeg Jordanu. facebook

Większość z tych wyjazdów była finansowana przez podatników amerykańskich, lecz izraelskie szkolenia dla wyższych oficerów były opłacane przez organizacje żydowskie w Stanach, jak Anti-Defamation League, American Jewish Committee i Jewish Institute for National Security Affairs. W większości krajów świata nauczane techniki są nielegalne, gdyż bardzo niebezpieczne. W Palestynie, jeśli nie kończą się śmiercią, powodują np. złamanie kręgów szyjnych. Potępiają je wszystkie organizacje obrony praw ludzkich.

 

zrodlo:strajk.eu;miziaforum.com

"Marksistowski ekonomista z USA masakruje kapitalizm. Kim jest prof. Wolff?" - (video)

Rozwój internetu i mediów społecznościowych sprawił, że coraz trudniej mediom głównego nurtu promować własnych ekspertów od wszystkiego. Jeszcze 15 lat temu o tym, kto wejdzie do medialnej pierwszej ligi decydowało wąskie grono dziennikarzy – jeśli ktoś nie pojawiał się regularnie u Tomasza Lisa czy Kuby Wojewódzkiego, to powszechnie był traktowany jako polityczno–medialny margines. Dzisiaj czasy się zmieniły, na szczyty rozpoznawalności wchodzą ludzie, którzy w telewizji w ogóle byli nieobecni. Czy jest to zmiana na lepsze?

Z perspektywy polskiej to kwestia dyskusyjna, gdyż w mojej ocenie (ale też np. red. Bojana Stanisławskiego) najlepiej social media opanowała skrajna prawica, której polityczną reprezentacją jest Konfederacja. Nie wszędzie jednak tak jest.

Przyzwyczajeni jesteśmy do cenzury mającej charakter polityczny, ale cenzura telewizyjna w III RP miała również charakter merytoryczny, uniemożliwiając dotarcie ze swoim przekazem do mas takim osobom jak Krzysztof Karoń, Grzegorz Braun i inni liderzy skrajnej prawicy. Dziś ich rozpoznawalność, w myśl zasady „im głupszy, tym lepszy”, jest większa niż ta, którą cieszą się politycy promowani przez media głównego nurtu. Najlepszym testem realnej popularności polityków jest trwająca obecnie kampania prezydencka, gdzie kandydatów promowanych przez rządzący salon takich jak Małgorzata Kidawa–Błońska czy Robert Biedroń, którym sondaże dawały ponad 20 proc. (w przypadku kandydatki PO) czy kilkanaście proc. (w przypadku kandydata Lewicy) spotkał zimny prysznic w postaci notowań w granicach 2 proc. Z polskiej perspektywy, gdzie debata publiczna od dawna jest zdominowana przez różne odłamy prawicy, sytuacja wydaje się beznadziejna. Podział wpływów medialnych można streścić w następujący sposób: TVN, Gazeta Wyborcza – PO, TVP, Gazeta Polska – PiS, Konfederacja – internet. Na szczęście istnieją kraje, gdzie lewica radzi sobie w internecie bardzo dobrze. Chyba największym zaskoczeniem są tutaj USA.

Ze względu na wyjątkowy charakter relacji polsko-amerykańskich, czy raczej wyjątkową podległość polskich elit medialno-politycznych wobec wszystkiego, co amerykańskie, analizowanie tamtejszej sceny politycznej może być dla polskiej lewicy zbawienne. W dodatku jest to postulat absolutnie wykonalny, gdyż młodzi Polacy rozumieją dziś język angielski. Ze swoich obserwacji, emigranta zarobkowego we Francji, mogę powiedzieć, że Polacy na tle innych nacji europejskich wypadają na tym polu nawet bardzo dobrze. W tym miejscu warto przypomnieć, że już raz postępowe idee i program dotarły do Polaków dzięki bliskim kontaktom z innym językiem i niepolskim życiem politycznym: polski marksizm narodził się w Rosji, a konkretnie na rosyjskich uniwersytetach w latach siedemdziesiątych XIX wieku. W Petersburgu co piąty student był wtedy Polakiem, czy raczej dzieckiem elit ziemiańskich z terytoriów dawnej Rzeczpospolitej wcielonych do Rosji. To w Rosji studiowali Ludwik Waryński, Stanisław Kunicki i wielu innych działaczy partii Proletariat. Wydawałoby się, że dla relacji polsko-rosyjskich były to czasy tragiczne, gdyż trwał proces represji po powstaniu styczniowym, likwidacja resztek polskiej autonomii, polityka rusyfikacyjna. Jednak właśnie ta rusyfikacja dała nieoczekiwany rezultat z postaci dostępu do «Kapitału» Karola Marksa przetłumaczonego na język rosyjski. Czy historia może się w pewien sposób powtórzyć? Jako działacz lewicowy wyczekujący z niecierpliwością jakiejś małej iskierki dającej nadzieję, chciałbym, by tą iskierką był amerykański marksizm dostępny na YouTube i innych mediach społecznościowych.

Jedną z postaci zza oceanu, których obecność na YouTube wnosi lewicową perspektywę i daje widzom szansę na zrozumienie mechanizmów rządzących kapitalistycznym światem, jest profesor ekonomii Richard Wolff. Uczony ten jest aktywny publicznie od pięćdziesięciu lat – już w latach siedemdziesiątych wydawał niszowe pisma o profilu marksistowskim, mówiąc mniej więcej to samo. Z tym, że do kryzysu z 2008 roku mało kogo to interesowało.

Wolff podkreśla, że jego obecna popularność jest efektem odrodzenia się amerykańskiego ruchu socjalistycznego.

Historię amerykańskiej lewicy można podzielić na trzy etapy. Pierwszy zaczyna się wraz z rozwojem amerykańskiego kapitalizmu w XIX wieku i trwa do końca II wojny światowej. W tym to okresie następuje gwałtowna industrializacja, a USA z kraju peryferyjnego stają się główną gospodarką świata. Jest to też okres brutalnej walki klasowej, której najlepszym przykładem są wydarzenia z Chicago (upamiętniamy je co roku 1 maja). Wybuch Rewolucji Październikowej i powstanie Międzynarodówki Komunistycznej miało swoje echo także w USA. Gdy rozpoczął się wielki kryzys w 1929 r., w USA były silnie reprezentowane wszystkie segmenty ruchu robotniczego: partia komunistyczna, partia socjalistyczna, silny ruch anarchistyczny i masowe związki zawodowe. Do tej układanki należy doliczyć silny ruch chłopski, który w latach trzydziestych organizował masowo blokady dróg, a także miliony bezrobotnych Amerykanów. Gdy dodamy do tego jeszcze terror Ku Klux Klanu, to wyłania nam się obraz kraju przypominający beczkę prochu.

Do rewolucji jednak nie doszło. Inspirowany keynesizmem prezydent Roosevelt przeprowadził socjaldemokratyczne reformy, równocześnie represjonując najbardziej radykalne (czytaj: rewolucyjne) skrzydła ruchu robotniczego. Gospodarka amerykańska zaczęła wychodzić z kryzysu, a amerykańska lewica znalazła się w długotrwałym kryzysie. Ostateczny cios jednak zadał jej senator Joseph McCarthy, z którego nazwiskiem wiążą się prześladowania komunistów w USA po II wojnie światowej. Wspomniany kryzys przejawiał się odrzuceniem marksizmu, socjalizmu i walki klasowej. Niejako w zamian nowa lewica w USA przez kilkadziesiąt lat koncentrowała się na zupełnie nowych problemach, takich jak walka o prawa LGBT. To jednak pewne uproszczenie: między początkiem zimnej wojny a kryzysem 2008 roku było kilka momentów aktywizacji politycznej amerykańskiej lewicy. Partie i środowiska o charakterze socjalistycznym były obecne w ruchu przeciwko wojnie w Wietnamie, w ruchu antyglobalistycznym, gdy ten tworzył się w czasach Busha juniora, podczas protestów przeciwko inwazji na Irak w 2003 r. Amerykański socjalizm cały czas gdzieś tam istniał i opór się tlił. Nie można jednak jego siły porównać do sytuacji z lat 30. XX wieku, kiedy amerykańska burżuazja obawiała się rewolucji. Z kolei masowe ruchy kontestacyjne nie stawiały wyraźnie programu socjalistycznej zmiany społecznej.

Socjalizm jako ruch masowy powrócił do USA w 2008 roku jako odpowiedź na kryzys ekonomiczny.

Warto wymienić tutaj dwa wydarzenia: ruch Occupy Wall Street z 2011 roku i kampanię prezydencką Berniego Sandersa z 2016 roku. Efektem zmiany świadomości są kolejne sondaże pokazujące, że przynajmniej połowa młodych Amerykanów popiera socjalizm. Dzisiaj wraz z wybuchem kolejnego kryzysu kapitalizmu zainteresowanie marksizmem, socjalizmem i komunizmem cały czas w USA rośnie. To właśnie Stany Zjednoczone są obecnie centrum walki strajkowej na świecie.

Renesans amerykańskiej lewicy jest ściśle związany z marksowskim bon motem: byt kształtuje świadomość. 75 lat kryzysu amerykańskiej lewicy przypada na okres niekwestionowanej dominacji ekonomicznej USA na świecie, przekładającej się także na względnie wysoki poziom życia w USA, dotyczący także mas pracujących. Gdyby american dream trwał dalej, to ani profesor Wolff, ani nawet cała armia marksistowskich profesorów nie byliby w stanie rozreklamować socjalizmu w dobrze prosperującym kapitalistycznym społeczeństwie. Kryzys jednak się rozpoczął i najbardziej uderzył w amerykańską młodzież, pracującą na umowach śmieciowych, obciążoną kredytami studenckimi i pozbawioną dostępu do świadczeń medycznych.

Kim jest profesor Wolff? Z samych wypowiedzi Wolffa jak i z biogramu dostępnego w Wikipedii wynika, że nie jest to typ prześladowanego przez system rewolucyjnego dysydenta. W odróżnieniu od Marksa czy Lenina nie był zmuszony do emigracji czy ucieczki; wręcz przeciwnie – robił karierę. Skończył najbardziej prestiżowe amerykańskie uniwersytety (Harvard, Yale, Stanford), wykładał na wielu uczelniach w USA, ale też m.in. na paryskiej Sorbonie. Jako wykładowca uniwersytecki wykładał ekonomię burżuazyjną, a równocześnie wydawał marksistowskie periodyki, w których tę ekonomię krytykował.

Polityczne zaangażowanie Wolffa również dalekie jest od radykalizmu. Mimo istnienia w USA różnych marginalnych grup o profilu marksistowskim, Wolff wolał współpracować z lewicą bardziej ugrzecznioną, na styku amerykańskich Zielonych i lewicowych frakcji w Partii Demokratycznej. Jednak w 2008 r., gdy wybuchł kryzys kapitalizmu, urodzony w 1942 r. Wolff przeszedł na emeryturę i tym samym zyskał swobodę wypowiedzi. Pierwsze filmy Wolffa w serwisie Youtube to wykłady na temat marksistowskiej ekonomii, nagrywane w jakiejś szkole, w formacie zajęć lekcyjnych z tablicą. Poziom techniczny był słaby. Jednak Wolff zaczyna być zapraszany do mainstreamowej telewizji, a także bierze udział w różnych debatach, organizowanych na uczelniach lub z inicjatywy różnych stowarzyszeń. Sam Wolff powołał stowarzyszenie Democracy at Work, dla którego co tydzień nagrywa półgodzinny serwis ekonomiczny Economic Update. Oprócz tego tworzy regularnie krótkie, mniej więcej dziesięciominutowe filmy z cyklu «Zapytaj Profesora Wolffa», gdzie odpowiada na wszelkie pytania związane z marksizmem i socjalizmem. Śmiało można powiedzieć, że stał się kimś na kształt marksistowskiej telewizyjnej gwiazdy. Codziennie można go zobaczyć czy to w debatach na innych lewicowych kanałach, czy też w debatach telewizyjnych. Warto tu jeszcze podkreślić, że Wolff blisko współpracuje z innymi marksistowskimi intelektualistami, z których najbardziej znany jest popularyzator «Kapitału» David Harvey, którego wykłady także można obejrzeć na kanale Democracy at Work.

No dobrze, ale za słowami takimi jak marksizm czy socjalizm kryje się w praktyce wiele różnych treści – od Berniego Sandersa do Komunistycznej Partii Chin. Jaki socjalizm prezentuje Wolff?

Odpowiedź na to pytanie nie jest prosta, gdyż sam zainteresowany nie udziela jednoznacznie odpowiedzi na to pytanie. Jako fan Wolffa (może nie jego myśli politycznej, ale jego stylu wypowiadania się, pięknej i łatwej do zrozumienia angielszczyzny i ogromnej erudycji) obejrzałem mnóstwo filmów z jego udziałem i uważam, że w najważniejszych kwestiach nie daje on jasnej, precyzyjnej odpowiedzi. Z jednej strony trzeba rozumieć, do kogo Wolff adresuje swoje filmy. Moim zdaniem targetem są wyborcy Berniego Sandersa, czyli osoby, dla których socjalizm to coś na kształt rozwiązań skandynawskich, w istocie mało radykalnych. De facto chodzi więc nadal o kapitalizm, tylko z rozbudowanym socjalem, bezpłatną edukacją i powszechną służbą zdrowia.

Jeśli jednak przeanalizujemy wypowiedzi Wolffa na temat Rewolucji Październikowej czy Rewolucji Chińskiej, to czeka nas, w porównaniu z debatą o historii w Polsce, łyk świeżego powietrza. Profesor ma dla rewolucjonistów wiele szacunku, a rewolucje ocenia jako wydarzenia, które zmodernizowały zacofane kraje i realnie polepszyły poziom życia tamtejszych społeczeństw. Nie czuje potrzeby, by w każdej wypowiedzi publicznej koniecznie się uwiarygodnić, potępiając „bolszewicki totalitaryzm”, jak to robią polscy socjaldemokraci. Koncentruje się na krytyce kapitalizmu.

Oczkiem w głowie Wolffa są spółdzielnie robotnicze, a konkretnie ruch społeczny proponujący zastępowanie firm o charakterze hierarchicznym, gdzie przedsiębiorca jest właścicielem środków produkcji i de facto pełni rolę „despotycznego monarchy” w swojej firmie, w spółdzielnie robotnicze. Profesorowi marzy się nowa rewolucja francuska w firmach – obalenie monarchów i ustanowienie oddolnej demokracji. Spółdzielnie robotnicze według Wolffa mają być bazą społeczną nowego systemu ekonomicznego, analogiczną do przedsiębiorstw kapitalistycznych istniejących w upadającym feudalizmie. W wykładach Wolffa na temat spółdzielni robotniczych wyczuć można naiwną wiarę w nieustający postęp spółdzielczości. Ciągle więc słyszymy przykłady o kolejnych spółdzielniach w USA czy hiszpańskiej spółdzielni Mondragon. Niestety profesor wykazuje w tej materii wybiórczość czy wręcz brak wiedzy. W końcu w naszym obszarze geograficznym, czyli w krajach byłego Bloku Wschodniego, sektor spółdzielczy był w czasach socjalizmu bardzo rozwinięty. Najbardziej znany jest oczywiście model jugosłowiański – warto tutaj podkreślić, że tamtejsza spółdzielczość przetrwała rozpad Jugosławii i została zniszczona dopiero w następnych latach w wyniku m.in. bombardowań NATO. Nie jest więc tak, że ruch na trasie przedsiębiorstwa kapitalistyczne -spółdzielczość robotnicza ma charakter wyłącznie jednokierunkowy. Spółdzielnie mogą powstać, ale mogą też zostać sprywatyzowane, czego chyba Wolff nie dostrzega. Oddzielnym tematem jest komercjalizacja wielkich spółdzielni i ich ewolucja w kierunku zwyczajnych firm kapitalistycznych. Przykładem jest tutaj Europa Zachodnia i Francja, w której mieszkam. Wszak jeden z największych banków na świecie, francuski bank Credit Agricole powstał jako wiejski bank spółdzielczy!

O ile mi wiadomo, Wolff nigdy nie pokusił się o odpowiedź na pytanie: gdzie kończy się socjalistyczna spółdzielczość, a zaczyna kapitalistyczna korporacja, wykorzystująca spółdzielczość jako element public relations? Ulubiona spółdzielnia Wolffa, czyli hiszpański Mondragon, już dziś akceptuje różnice w płacach prezesów i szeregowych pracowników na poziomie dziesięciokrotności. Wolff nie odpowiada na pytanie, jak wiele mogą zarabiać prezesi, by ciągle cały projekt można było uznać za godny wspierania. Warto dodać, że Mondragon jest obecny także na rynku tzw. usług finansowych, czyli, mówiąc krótko – zajmuje się spekulacją. Mondragon ma też ciemną kartę związaną z Polską: gdzie w czasach wielkiej prywatyzacji kupił przedsiębiorstwo w Polsce na zasadzie wrogiego przejęcia, tylko po to by je później zamknąć, likwidując konkurencję dla firmy hiszpańskiej.

Marksista Wolff nie zrozumiał zupełnie marksistowskiej analizy państwa i koncepcji dyktatury proletariatu. Wiara w pokojowe przejście do socjalizmu za pośrednictwem poszerzającego się sektora spółdzielczego sytuuje go raczej w gronie przedmarksowskich socjalistów utopijnych.

Nie zmienia to jednak faktu, że Wolff jako krytyk kapitalizmu jest specjalistą najwyższej klasy.

Jego największym atutem jest znajomość współczesnej ekonomii burżuazyjnej, która jest kształtowana właśnie w USA przez ludzi, z którymi Wolff studiował i pracował na tych samych uczelniach. Kto więc zna język angielski, jak najszybciej powinien Wolffa słuchać. Kto nie czuje się na tyle mocny językowo, może odszukać część przetłumaczonych wykładów na kanałach Odrodzenie Komunizmu i Media Lewicowe.

Jeśli USA mogło zmienić się na naszych oczach i o prezydenturę walczył odwołujący się do socjalizmu Bernie Sanders, to i w Polsce może w końcu dojść do odrodzenia antykapitalistycznej lewicy. Może już w przyszłych wyborach prezydenckich polscy antykapitaliści będą mieli na kogo głosować?

Autor jest robotnikiem fizycznym mieszkającym we Francji i autorem kanału  Odrodzenie Komunizmu na YouTube.

zrodlo:strajk.eu;miziaforum.com


"DUŻE PTAKI I ELMO BĘDĄ „RACISMEM ADRESOWYM” W WIRTUALNYM HALIE CNN"

Ogłoszenie programu nastąpi zaledwie kilka dni po wydaniu przez Sesame Street oświadczenia w związku ze śmiercią George'a Floyda

Big Bird and Elmo Will ‘Address Racism’ in Virtual CNN Town Hall

CNN współpracuje z odwiecznym programem dla dzieci Sesame Street w wirtualnym ratuszu, który „zwróci uwagę na rasizm” w Ameryce w następstwie śmierci policji George'a Floyda.

„Bird Coming Together: Standing Up to Racism”, zaplanowany na emisję w sobotę, będzie moderowany przez Big Bird, przy wsparciu CNN Van Jones i Erica Hill.

dłoń anika

@ampalm
CNN i Ulica Sezamkowa robią specjalny ratusz dla małych dzieci i rodzin, które mają pytania o rasizm i to, gdzie jest teraz nasz naród. https://www.cnn.com/2020/06/02/us/cnn-sesame-street-standing-up-to-racism/index.html…

CNN i „Sesame Street”, aby gościć ratusz zajmujący się rasizmem
Gdy gniew i złamane serce ogarnęły Amerykę z powodu zabicia kolejnego czarnoskórego z rąk policji, CNN i Ulica Sezamkowa ponownie skupiają swój drugi ratusz na walce z rasizmem.

cnn.com
1832
20:35 - 2 czerwca 2020 r
Informacje o reklamach na Twitterze i prywatność
Mówi o tym 765 osób

CNN and Sesame Street are doing a special town hall for young kids and families who have questions about racism and where our nation is right now. https://www.cnn.com/2020/06/02/us/cnn-sesame-street-standing-up-to-racism/index.html 

CNN and 'Sesame Street' to host a town hall addressing racism

As anger and heartbreak have swept across America over the killing of yet another black man at the hands of police, CNN and Sesame Street are refocusing their second town hall to address racism.

cnn.com

765 people are talking about this
Big Bird and Elmo attend Macy's 150th anniversary celebration at Gotham Hall on Tuesday, Oct. 28, 2008 in New York. (AP Photo/Evan Agostini)

Ulica Sezamkowa zrobiła więcej, aby edukować i bawić niż jakikolwiek inny program dla dzieci w Afganistanie”, powiedział Saad Mohseni, przewodniczący grupy MOBY, która emituje liczne programy telewizyjne dla afgańskich dzieci. „Jesteśmy szczególnie zadowoleni z wprowadzenia Zari do Baghch-e-Simsim, która odzwierciedla zaangażowanie Sezamu w kraj i pozytywny wpływ tego programu”.

 W 2017 r. Organizacja non-profit za program otrzymała 100 milionów dolarów dotacji na pomoc dla syryjskich dzieci-uchodźców.

Sesame Street

@sesamestreet

View image on Twitter

Fundacja MacArthur awarded  przyznała 100 milionów dolarów dotacji dla Sesame Workshop i Międzynarodowego Komitetu Ratunkowego na rozpoczęcie serii inicjatyw programowych skierowanych do dzieci uchodźców na Bliskim Wschodzie.

zrodlo:https://www.breitbart.com/;miziaforum.com


" PROJEKT VERITAS INFILTRUJE ANARCHISTOWĄ GRUPĘ TERROR STANOWIĄCĄ PROTESTERÓW" - (video)

Ujawniono proces rekrutacji, szkolenia bojowe i kontakty międzynarodowe

Expose Antifa: Project Veritas Infiltrates Anarchist Terror Group Posing As Protesters

Najnowszy opublikowany w czwartek expos Project Veritas koncentruje się na Portland, grupie Rose City Antifa w Oregonie i jego brutalnej taktyce.


Tajny informator grupy twierdzi, że jest już prawie w połowie procesu zostania faktycznym członkiem Rose City Antifa.

„Tak więc obecnie jestem kandydatem do Rose City Antifa i jestem w połowie procesu poszukiwania, aby zostać pełnoprawnym członkiem Antifa. Dotarli do mnie za pośrednictwem poczty protonowej. Chodziliśmy tam iz powrotem, a w Portland odbył się wywiad. ”

„Aby więc potwierdzić, że jestem sobą, kazali mi nosić białą koszulę, butelkę z wodą i pokazać się w Starbucks, gdzie ktoś jedzie do I.D. podszedł do mnie i zapytał, kim jestem ”- wyjaśnił tajny dziennikarz.„ I powiedziałem im, że poszedłem za nimi do miejsca, w którym odbędzie się rozmowa ”.

Kontynuując, anonimowa osoba powiedziała: „Tam poszliśmy do miejsca zwanego Imperial. Dostawali ten tradecraft od kogoś innego, kogoś z dużo większym doświadczeniem, kogoś, kto robił to z zarobku. Caroline, która jest założycielką RCA, przeprowadziła się do Szwecji ze swoim mężem, który jest podwójnym obywatelem. A zatem istnieje połączenie w jedną stronę w obie strony ”.

Podczas spotkań członkowie zmuszeni są zostawiać telefony w łazience sąsiedniego budynku, aby nikt nie mógł nagrywać rozmów.

Jeden z członków powiedział, że celem grupy „jest wydostanie się i robienie niebezpiecznych rzeczy tak bezpiecznie, jak to możliwe”, a inny członek powiedział rekrutom, aby „ćwiczyli takie rzeczy, jak wyłupienie oka, wywieranie niewielkiej presji, aby zranić czyjeś oczy”.

„Zastanów się, jak zniszczyć wroga, a nie zapewnić naprawdę niesamowitą prawą rękę, prawe oko, lewe oko, wiesz? To nie jest boks, to nie kickboxing, to tak, jakby zniszczyć wroga ”, rekrutuje się terrorysta domowy.

Tajny dziennikarz zauważył, że grupa jest wyjątkowo biznesowa, mówiąc: „Z RCA wydaje się znacznie bardziej uporządkowana, prawie jak firma lub firma. Mam wrażenie, że istnieje jakiś rodzaj finansowania zewnętrznego, wpływów lub zasobów ”.

Znawca projektu Project Veritas „wycofał się” z grupy po uzyskaniu wystarczającej ilości treści, aby pokazać prawdziwe zamiary Antify.

Alex Jones ujawnia osoby odpowiedzialne za nasilenie przemocy na ulicach Ameryki, w wyniku której zginęli czarni gliniarze.

zrodlo:https://www.infowars.com/;miziaforum.com

"Trump naśladuje taktykę siłaczy, testuje swoje granice"

WASHINGTON (AP) - Falanga oficerów i żołnierzy ścigania ustawia się na ulicach stolicy kraju, aby powstrzymać protestujących przed atakiem. Śmigłowce krążą nad głowami, czasami opadając nisko, by bzyczeć tłumowi. Lider kraju ostrzega, że ​​jest gotów pójść dalej, aby „zdominować” ulice.

Słowami i czynami prezydent Donald Trump coraz bardziej naśladuje przywódców siłaczy, których od dawna podziwiał, próbując stłumić protesty przeciwko brutalności policji, która ogarnia Stany Zjednoczone. Czyniąc to, rozszerza uprawnienia amerykańskiej prezydencji w sposób rzadko spotykany i testuje gotowość Pentagonu do podążania dalej.Jego działania wymusiły publiczne rozliczenie zarówno obecnych, jak i byłych dowódców wojskowych, a także garstki republikańskich polityków. Niektóre z ich obaw dotyczą nie tylko działań, które Trump już podjął, ale także tego, jak daleko może się posunąć w roku wyborczym, szczególnie jeśli wiatry polityczne wydają się poruszać przeciwko niemu.

„Być może dochodzimy do punktu, w którym możemy być bardziej szczerzy, jeśli chodzi o obawy, które możemy mieć wewnętrznie i mieć odwagę własnych przekonań, aby zabrać głos” - powiedziała senator Lisa Murkowski, umiarkowana republikanka z Alaski. Dodała, że ​​nie jest pewna, czy może nadal wspierać prezydenta w listopadzie.

WIĘCEJ OPOWIEŚCI:
- Trump bez wahania objął przywódców autokratycznych
- WERYFIKACJA AP FAKTU: Trump wypacza historię mówiąc, że zwolnił Mattisa
- Zderzenie Pentagonu z Trumpem rozpada się na wojsko i protesty

MORE STORIES:

Walka prezydenta z Demokratą Joe Bidenem będzie ostatecznym punktem zwrotnym, momentem, w którym naród zdecyduje, czy zmienić kurs, czy iść naprzód z Trumpem na czele przez kolejne cztery lata.

Wybór między tymi dwoma mężczyznami staje się coraz bardziej surowy, gdy naród boryka się z kryzysem zdrowia publicznego, kryzysami gospodarczymi i prawami obywatelskimi, a Trump agresywnie obejmuje płaszcz prezydenta „prawa i porządku”, próbując rzutować siłę w niepewnych czasach. Ze swojej strony Biden nazwał wybory próbą moralną i „bitwą o duszę” narodu.

Trump zwrócił się do wyborców w 2016 r. I zyskał poparcie niezadowolonych, głównie białych Amerykanów. Jako wódz naczelny ma do dyspozycji niezwykłą władzę rządu federalnego i wojska, aby poprzeć twardą rozmowę działaniem.

Jego gotowość do tego ujawniła się podczas protestów, które nastąpiły po śmierci George'a Floyda przez policję w Minneapolis. Demonstracje w całym kraju były w dużej mierze pokojowe, ale zniekształcone przez wybuchy przemocy.

W poniedziałek wieczorem prezydent ostrzegł na przemówieniu w ogrodzie różanym, że rozlokuje żołnierzy o czynnej służbie w stanach, jeśli lokalna policja i członkowie Gwardii Narodowej nie będą w stanie przejąć protestów. Gdy mówił, oficerowie przed Białym Domem agresywnie rozproszyli tłum, używając kanistrów dymnych i kul pieprzowych, aby prezydent mógł przejść do pobliskiego kościoła i pozować z Biblią. Towarzyszyli mu sekretarz obrony Mark Esper i gen. Mark Milley, przewodniczący Joint Chiefs, ubrany w mundury bojowe.

Pełny zasięg: Donald Trump
Oszałamiająca scena rozgrywała się w telewizji na żywo i porównywała represje w krajach autorytarnych. Trump od dawna chwali szerokie uprawnienia przywódców w tych krajach, w tym prezydenta Rosji Władimira Putina i prezydenta Rodrigo Duterte z Filipin.

Były urzędnik Pentagonu, Kori Schake, powiedział, że groźby Trumpa dotyczące wykorzystania wojska do stłumienia amerykańskich protestujących nie były zaskakujące, biorąc pod uwagę jego retorykę i działania w przeszłości.

„Wojsko to najnowsza amerykańska instytucja rządowa, która chce, aby prezydent próbował zniszczyć demokratyczne normy i zniszczyć instytucjonalną niezależność organizacji” - powiedział Schake, obecnie w American Enterprise Institute, konserwatywnym think tanku.

Mimo to słowa i czyny Trumpa w poniedziałek wieczorem stały się punktem zwrotnym dla niektórych.

„Nigdy nie śniło mi się, że żołnierze ... pod żadnym pozorem nie zostaną naruszeni konstytucyjnych praw swoich współobywateli - a tym bardziej zapewnią dziwaczną operację fotograficzną wybranemu głównemu wodzowi, wraz ze stojącym obok dowódcą wojskowym”, Gen. Jim Mattis, pierwszy sekretarz obrony Trumpa, napisał w oświadczeniu opublikowanym przez The Atlantic. Komentarze Mattisa były tym bardziej niezwykłe, że oparł się krytyce prezydenta od czasu jego rezygnacji w 2018 roku.

Nie jest jasne, czy ostrzeżenia Mattisa, Murkowskiego i innych w tym tygodniu mają wpływ na wyborców, czy sygnalizują szersze zmiany w Partii Republikańskiej. Trump stanął w obliczu podobnego powstania wśród członków tak zwanego establishmentu przed wyborami w 2016 r. I ostatecznie zwyciężył dzięki wygranej Kolegium Elektorów. Jego przyczepność do GOP zacieśniła się podczas jego ponad trzech lat urzędowania ze względu na lojalność jego głównych sponsorów.

Niektórzy z tych zwolenników publicznie zamknęli szeregi wokół prezydenta podczas protestów, oklaskując ciężką reakcję jego administracji i zachęcając go do podjęcia bardziej agresywnych działań w celu stłumienia demonstracji wymykających się spod kontroli.

„Warunki te mogą się gwałtownie zmieniać w dowolnym mieście w całym kraju, a prezydent musi mieć narzędzia i sprzęt oraz informacje potrzebne do szybkiego przemieszczania się, aby chronić naszych obywateli, jeśli jest to konieczne”, powiedział senator Tom Cotton, R-Ark.

Jest jednak jasne, że kryzysy, które nawiedziły naród, przesunęły grunt pod Trumpa. Jego reakcja na pandemię COVID-19 była nierówna, a wynikające z tego spowolnienie finansowe wzmocniło jego plany ubiegania się o reelekcję z powodu silnej gospodarki.

Jego przyjęcie strategii siłacza może być sposobem na zmobilizowanie swoich najbardziej zagorzałych zwolenników, odwołanie się do poczucia niepewności wielu Amerykanów i zablokowanie wąskiej ścieżki do zwycięstwa w listopadzie. Mimo to jego krytycy obawiali się kroków, które może podjąć od czasu do czasu.

„Trudno wyobrazić sobie jakąkolwiek linię, której Donald Trump nie przekroczy, ani cokolwiek, czego nie zrobi” - powiedział Peter Wehner, weteran trzech administracji republikańskich i żarliwy krytyk prezydenta. „Pytanie brzmi, czy system rządów, ludzie tworzący rząd i sąd byliby w stanie go sprawdzić”.

zrodlo:apnews;miziaforum.com

"Macron stara się uzasadnić gotówkę dla Ukrainy – Le Monde Jak podaje gazeta, zobowiązania francuskiego przywódcy wobec Kijowa stały się „budżetowym i politycznym bólem głowy”."

  „Niezwykle niejasne” jest, w jaki sposób Francja może spełnić obietnice prezydenta Emmanuela Macrona dotyczące dostarczenia Ukrainie więks...