środa, 3 czerwca 2020

"Magiczne myślenie rasistowskiej Godzilli. Trump twierdzi, że zrobił tak wiele dla Czarnych w USA jak Lincoln"

Narcyzm, infantylizm i egotyczna ignorancja to właściwości, które obecny amerykański prezydent demonstruje z uporem godnym każdej innej sprawy. Czasem bywa to konieczne, a czasem niebezpieczne, a czasem i takie, i takie zarazem – jak wtedy, gdy Trump polecił obywatelom USA przyjmować płyny do dezynfekcji jako środek ogólnoustrojowego zwalczania koronawirusa. Tym razem wypadło obraźliwie i żenująco.

Donald Trump jest laboratoryjnym wręcz przykładem nieokrzesanego burżua, którego nikt nie nauczył, iż swoją psychopatię trzeba umieć skutecznie maskować. Prawdziwym mistrzem w tej dziedzinie był Barack Obama, który deportował więcej imigrantów niż Trump, wzmocnił i rozwinął systemy inwigilacji obywateli, dał służbom obłędne uprawnienia, wpierał banki, korporacje i całe WallStreet sowitymi subsydiami i otworzył pięć nowych frontów wojny poza bushowymi irackim i afgańskim. Świat zapamiętał go jednak jako czarownego polityka i dał mu nawet pokojową nagrodę Nobla, dzięki czemu jest ona dziś warta tyle, co przeterminowany pasztet.

Trump tak nie potrafi. Jest głupszy i bardziej zapatrzony w siebie, nie rozumie w ogóle tego, że ktoś może mieć odmienne zdanie od niego i słuszność jednocześnie. Zachowuje się jak człowiek, któremu nikt nigdy nie zaprzeczył, niczego nie zabronił, ani się nie sprzeciwił. Dlatego, gdy rzeczywistość wywołuje dysonans poznawczy prezydent USA, podobnie jak wielu polskich polityków nawiasem mówiąc, uruchamia myślenie magiczne i powtarza jakieś głupie twierdzenia czy komentatorze, którym fakty przeczą w sposób absolutny. Jednym z krytyków zarówno samego Trumpa jak i całego amerykańskiego systemu społeczno-politycznego jest znany socjaldemokratyczny dziennikarz-dysydent Chris Hedges, wyrzucony ongiś z New York Times za publiczny sprzeciw wyrażony wobec wojny w Iraku. Hedges, analizując stan upadku amerykańskiego społeczeństwa i klasy politycznej, często przywołuje kwestię myślenia magicznego, czyli celowego pomijania faktów, forsowania własnych wyobrażeń o rzeczywistości wbrew realnie występującym okolicznościom i zjawiskom, odmawianie im prawa do uznania ich prawdziwości ze względu na własną wolę, aby ich nie było. Wspomina o tym w wielu swoich wywiadach, wykładach, jak również w najnowszej książce America – the Farewell Tour (w wolnym tłumaczeniu – pożegnanie Ameryki).

Donald Trump jest oczywistym rasistą. Tylko człowiek zaślepiony lub o złej woli może tego nie dostrzegać. Bigoterię człowiek ten demonstruje tyleż często co wręcz chętnie. Bardzo skrupulatną kronikę tego, od czasu objęcia przezeń urzędu  prezydenta USA, sporządzili dziennikarze The AtlanticVox i Huffington Post. Jest to zresztą tak ewidentne, że trudno by umknęło człowiekowi o choćby minimalnej przytomności politycznej.

Tymczasem wczoraj (wtorek, 2 czerwca) w późnych godzinach popołudniowych Donald Trump postanowił dać upust swoim rojeniom w obszarze rzekomego umiłowania kolorowych w USA. W jego wpisie na portalu społecznościowym Twitter przeczytać można między innymi, że jego „administracja zrobiła więcej dla Czarnych, niż którakolwiek inna od czasów Abrahama Lincolna”, to jest prezydenta, z czasów którego toczyła się wojna secesyjna zakończona między innymi tyleż oficjalnym, co teoretycznym zniesieniem niewolnictwa.

Poziom bezczelności i poznawczej katastrofy jest doprawdy imponujący. Tweet ten pojawia się bowiem dosłownie dobę po tym, jak na pl. Lafayetta, nieopodal Białego Domu, doszło do brutalnej napaści wojska i policji na demonstrantów, którzy zebrali się tam by manifestować przeciw rasistowskiej przemocy ze strony państwa po zamordowaniu George’a Floyda. Strzelano gumowymi kulami, pociskami z gazem i granatami hukowymi.

Wpis Trumpa został oczywiście i słusznie wyśmiany w mediach społecznościowych. Wystarczy choćby jedno spojrzenie na reakcje na jego wynurzenia. Ponad połowa dorosłych czarnych nie ma pracy, wskaźnik zatrudnienia w tej populacji wynosi dokładnie 48,8 proc, średnio biorąc czarna rodzina w USA ma dysponuje kapitałem aż 10-krotnie mniejszym niż przeciętne gospodarstwo domowe zamieszkiwane przez białych. Afroamerykanie są też trzykrotnie (według niektórych źródeł pięciokrotnie) bardziej narażeni na śmierć z powodu Covid-19. Co trzeci Czarny był lub jest osadzony w zakładzie karnym. Lista jest długa.

Donald J. Trump

@realDonaldTrump

 
 
zrodlo:strajk.eu

"Ustawa o dodatku solidarnościowym trafiła do Sejmu. Pomoc będzie niewielka i trudno dostępna"

Do Sejmu trafiła wreszcie zapowiadana przez Andrzeja Dudę ustawa o dodatku solidarnościowym. Faktycznie przewiduje świadczenie w wysokości 1400 zł dla osób, które straciły pracę po 31 marca, ale z kilkoma zastrzeżeniami, które znacząco ograniczają i krąg beneficjentów, i skalę realnego wsparcia.

Prezydencki projekt przeznaczony jest wyłącznie dla osób, które do końca marca były zatrudnione na etatach. Ponadto, aby otrzymać świadczenie w wysokości 1400 zł, należy udowodnić, że w 2020 r. podlegało się ubezpieczeniom społecznym z tytułu stosunku pracy przez minimum 90 dni. Tym samym ludzie pracujący wcześniej w oparciu o umowy o dzieło lub zlecenie zostali przez prezydenta dość ostentacyjnie pominięci. Nie mają szans spełnić podstawowych warunków i nadal uzyskanie przez nich minimalnej zapomogi przewidzianej prawem będzie zależało od dobrej woli pracodawców („zleceniodawców”), bo to oni, według zapisów tarczy antykryzysowej, mogą wystąpić o wsparcie dla takiej osoby.

Dodatku nie dostaną rolnicy, dorabiający emeryci i renciści. Ponadto ściśle określono czas jego otrzymywania.

– Dodatek solidarnościowy przysługuje za okres nie dłuższy niż od dnia 1 czerwca 2020 r. do dnia 31 sierpnia 2020 r.,przy czym nie wcześniej niż za miesiąc kalendarzowy, w którym został złożony wniosek o ustalenie prawa do dodatku solidarnościowego – czytamy w projekcie ustawy.

Z tym, że rząd zostawił sobie furtkę: jeśli stan pandemii będzie się przedłużać, a na rynku pracy nie nastąpi wyraźna poprawa, będzie mógł wydać rozporządzenie wydłużające ten okres.

Jest jeszcze jeden istotny szczegół: kto nabędzie prawo do dodatku solidarnościowego, nie dostanie równocześnie zasiłku dla bezrobotnych.

– W przypadku nabycia prawa do dodatku solidarnościowego,prawo do zasiłku dla bezrobotnych lub stypendium, o których mowa w ustawie z dnia 20 kwietnia 2004 r. o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy, z mocy prawa ulega zawieszeniu na okres od dnia nabycia prawa do dodatku solidarnościowego do dnia jego utraty – stanowi projekt.

A jeśli zarejestrował się na tyle wcześnie, by już odebrać zasiłek za miesiąc, w którym złoży wniosek o dodatek, zostanie mu wypłacona jedynie kwota, która pozostanie po odjęciu sumy zasiłku od 1400 zł.

– W przypadku pobrania zasiłku dla bezrobotnych lub stypendium, o których mowa w ustawie z dnia 20 kwietnia 2004 r. o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy,w miesiącu złożenia wniosku o dodatek solidarnościowy, dodatek wypłacany jest za ten miesiąc w kwocie, o której mowa w ust. 1, pomniejszonej o wypłaconą kwotę tego zasiłku lub stypendium – czytamy w projekcie. I dalej: – Zasiłek dla bezrobotnych lub stypendium, wypłacone za okres, za który został wypłacony dodatek solidarnościowy, z wyjątkiem ust. 3 [wskazanego wyżej – przyp. MKF] , stanowi nienależnie pobrane świadczenie pieniężne, o którym mowa w art. 76 ust. 2 ustawy z dnia 20 kwietnia 2004 r. o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy.

Rząd łaskawie zgodził się jedynie, by okres pobierania dodatku solidarnościowego nie był wliczany do okresu pobierania zasiłku dla bezrobotnych, tym samym nie skracając okresu jego wypłacania. A także, by dodatek był nieopodatkowany.

W projekcie zapisano również podwyższenie zasiłku dla bezrobotnych. Przez pierwsze 90 dni, gdy przysługuje prawo do zasiłku w maksymalnej wysokości, miałby on wynosić 1200 zł. Później – 942,30 zł. Jeśli ustawa zostanie przyjęta, wyższe zasiłki będą wypłacane nie od lipca, jak sugerowano pod koniec maja, ale… od 1 września.

Szacunkowy koszt wypłaty świadczeń ma zamknąć się w kwocie 1,5 mld zł. Oznacza to, że rząd wydałby na świadczenia dla osób dotkniętych kryzysem i utratą zarobku dużo mniej, niż domagały się związki zawodowe i sugerowała parlamentarna Lewica. Opracowany przez socjaldemokratów projekt ustawy o świadczeniu kryzysowym miał kosztować 3,6 mld zł miesięcznie, przewidywał świadczenie dla każdego zwolnionego z pracy oraz dla przedsiębiorcy, który zamknął działalność. Ustanawiał również zasiłek dla bezrobotnych na poziomie połowy ostatniego wynagrodzenia. Podobnie związki zawodowe, w tym „Solidarność”, spodziewały się, że rząd równocześnie podniesie zasiłki dla bezrobotnych i wprowadzi na trzy miesiące dodatek kryzysowy, a nie, że jedne świadczenia będą ograniczać inne.

zrodlo:strajk.eu

"Słodka herbata i gorzkie łzy. Wstrząsający obraz największego na świecie obozu dla uchodźców" (video)

“Słodka herbata i gorzkie życie” to najnowszy polski dokument poświęcony największemu na świecie obozowi dla uchodźców w Cox Bazar w Bangladeszu. Zrealizowana przed wybuchem epidemii Covid-19 produkcja pokazuje życie uchodźców od kuchni.  Ma na celu zapoznanie „człowieka – widza”, z „człowiekiem – uchodźcą”, ukazując ludzki aspekt problemu. Film powstał w wyniku zgodnej współpracy dziennikarskiej osób o różnych poglądach i wyznających różne wartości. Dokument jest całkowicie niezależny: został sfinansowany z prywatnych środków twórców, nie przez jakikolwiek rząd lub organizację. Jest też rozpowszechniany na wolnej licencji.

Materiał ma charakter informacyjny, a jednym z priorytetów przy jego tworzeniu było zachowanie wysokich standardów etycznego i obiektywnego dziennikarstwa. Film przypomina, że we współczesnym świecie każdy jego mieszkaniec, w wyniku niezależnych okoliczności może niespodziewanie stać się uchodźcą.

Portal Strajk rozmawiał z Pawłem Bolkiem, jednym z twórców obrazu.

Uchodźcami Rohingya międzynarodowa opinia publiczna praktycznie przestała się interesować, ale przecież tak nie było zawsze. Kilka lat temu o ich tragedii powstawały artykuły w największych mediach na świecie. Dlaczego po tej pierwotnej fali zainteresowania, czy wręcz oburzenia, w tej chwili temat już nie istnieje?

Wygnanie Rohingya z Birmy, na oczach międzynarodowej społeczności i to w XXI wieku było szokujące, samo przez się musiało wywołać jakiś rodzaj międzynarodowej reakcji. Niestety była ona typowa dla współczesnego świata Zachodu – medialny szum i oburzenie, szczypta wyrazów dyplomatycznej dezaprobaty, może jakieś nakładki na zdjęcie na Facebooku, lecz nie poszła za tym realna pomoc. Wiadomość o tragedii na Półwyspie Teknaf, o którym mało kto słyszał, szybko zniknęła pośród medialnego natłoku informacji.

Dzisiejsze milczenie jest też konsekwencją tego, że nikt nie powstrzymał jednego z uznawanych na arenie międzynarodowej rządów, gdy ten używał aparatu państwowego do wygnania grupy etnicznej, rabunku ich majątku i zastraszenia tych ludzi, do czego wykorzystano sprawdzoną metodę gwałtów oraz morderstw.

Mówienie o Rohingya jest dla świata nie tylko wstydem, ale też się mediom nie opłaca, a jak coś się nie opłaca, to się tego nie robi. Reklamodawców bardziej interesuje nowa produkcja Big Brothera niż poruszanie tematu uchodźców. Należy dodać, że populistyczne rządy oraz skrajna prawica włożyły wiele wysiłku, aby zniszczyć „ludzki” wizerunek uchodźcy. Jest to kolejny dowód na to, że zła propaganda, oraz słowa mogą wyrządzać realną krzywdę realnym ludziom – i zawsze najbardziej obrywają ci najbardziej pokrzywdzeni – w tym wypadku okradzione rodziny, żyjące w błotach Cox Bazar.

Czy ci ludzie wiedzą, że mogą nigdy nie wrócić do Birmy? Próbują jakoś na nowo układać sobie życie?

W obozach panuje dziwna atmosfera. Miałem wrażenie, że jestem w najsmutniejszym miejscu na tej planecie. Uśmiechają się głównie dzieci, a najbardziej interesującym tematem rozmów są plotki na temat powrotu do domu. „Bo już ONZ się dogadał, zaraz wracamy, jeszcze tylko rok, może dwa”. Łudzą się zwłaszcza uchodźcy z ostatniej fali ucieczek oraz dzieci. Tych ostatnich rok rocznie na terenie obozów rodzi się ok. 100 000. Ciężko powiedzieć co się stanie, jeżeli ten stan rzeczy się utrzyma.

Co z tym robią władze Bangladeszu? Ile są w stanie realnie zrobić?

Sytuacja w Bangladeszu jest napięta. Wyrzuceni z Birmy uchodźcy zajęli czyjąś ziemię – oczywiście jej posiadacze, miejscowi rolnicy nie są z tego faktu zadowoleni, co wywołuje lokalne problemy. Uchodźcy są wykorzystywani jako najtańsza siła robocza, mają także miejsce sytuacje, w których dochodzi eksploatacji seksualnej handlu ludźmi. Rząd Bangladeszu został z problemem praktycznie sam i robi co może by zapobiec katastrofie humanitarnej. Wojsko wybudowało toalety, aby zapobiec epidemii, w podobozach pracuje personel medyczny. W samym Cox Bazar działają liczne organizacje pomocowe, a miejscowej administracji, o czym się przekonałem, zależy, by byt w obozach był jak najlepszy. Pamiętajmy, że Bangladesz jest krajem muzułmańskim i w rozmowach z ludźmi da się wyczuć jakieś poczucie wspólnoty, które nakazuje pomagać Rohingya pomimo własnego niedostatku.

Na miejscu działają UNHCR i UNCEF, pomaga też kilka krajów świata, Unia Europejska oraz wiele organizacji pozarządowych. Cała ta pomoc, w stosunku do skali problemu jest wysoce niewystarczająca i wymaga on rozwiązań systemowych.

Jak wygląda sytuacja w obozach obecnie, w czasie pandemii? Czy podjęto jakiekolwiek środki ochronne przeciwko szerzeniu się choroby?

Od kwietnia wjazd na teren obozów jest niemożliwy, pierwsze potwierdzone przypadki Covid-19 zanotowano w połowie maja. Sytuacja jest o tyle ciężka, że na terenie obozów mieszka wielu starszych i chorych ludzi, powszechnym problemem jest niedożywienie, brak leków, opieki medycznej, pieniędzy, ręczników, mydła, brak wszystkiego.

Oczywiście jakakolwiek izolacja oraz dystans społeczny w sytuacji, gdy w niewielkich szałasach gnieżdżą się wielodzietne rodziny, są fikcją. Tam od dawna szerzą się rozmaite paskudne choroby, i świat nie reaguje,  Covid-19 jest kolejną z nich. Jak zwykle, w takich sytuacjach najbardziej cierpią najsłabsi.

W swoim artykule o Cox Bazar pisałeś: „Grupy terrorystyczne nie powstają w obozach dla uchodźców, lecz gdzieś w kręgach jakkolwiek pojmowanej władzy, nie zakładają ich biedacy, lecz możni”. Czy to znaczy, że ktoś próbuje wykorzystać tragedię Rohingya do własnych celów? Jakie grupy (i jacy sponsorzy tych grup) próbują prowadzić rekrutację w obozach, które odwiedziłeś?

To jest bardzo ciekawe zagadnienie. Z jednej strony, problem jest zbyt poważny, aby umiały sobie z nim poradzić rządy największych państw świata. Na utrzymanie rodzin uchodźców mają wystarczyć głodowe racje żywnościowe: ryż, dal i olej palmowy. Z drugiej zaś strony okazuje się, że są jacyś ludzie, którzy nie tylko mają pieniądze na „lewe papiery” i bilety lotnicze dla uchodźców, ale też na szkolenie, sprzęt, broń i utrzymanie ich rodzin. A przecież to nie są tanie rzeczy.

W obozach Rohingya nie spotkałem żadnego terrorysty, ciężko jest mi jednak nie odnieść wrażenia, że ludzka tragedia jest niezbędnym elementem przemysłu wojennego. Mężczyzna, który siedząc z dnia na dzień pije herbatę, nie robi nic i jest zależny od żywnościowej jałmużny dla swojej rodziny, zgodzi się na różne rzeczy – zwłaszcza gdy do tego dochodzi permanentna depresja i brak jakichkolwiek widoków na przyszłość.

Spotkałem terrorystę w muzułmańskim Sinciangu w Chinach w 2012 r. Ten pogubiony młody człowiek, pochodził z muzułmańskich nizin społecznych i odmienił swoje życie wyjeżdżając na stypendium do Arabii Saudyjskiej. Dzisiaj, po wojnie w Syrii, zapewne już nie żyje. Myślę, że wszędzie mechanizm może być podobny.

Kto skorzystał na tragedii Rohingya, na ich wypędzeniu z rodzinnych stron? Czy jest jakakolwiek szansa, by im tę krzywdę zadośćuczynić?

Moim zdaniem opcje są dwie. Albo powrót do Birmy i odzyskanie przez uchodźców obywatelstwa, plus ochrona ze strony sił pokojowych ONZ, czego pragną praktycznie wszyscy nowi uchodźcy. Albo pozostanie w Bangladeszu i uzyskanie tamtejszego obywatelstwa, czego życzyłoby sobie wielu starych uchodźców. Mówiąc „starych” mam na myśli tych, którzy uciekli wraz z pierwszymi prześladowaniami już w latach osiemdziesiątych XX wieku, poznali język bengalski i dawno utracili wiarę w możliwość powrotu do Birmy. Możliwa jest też opcja pośrednia. Wszystkie jednak wymagają poniesienia olbrzymich kosztów oraz interwencji społeczności międzynarodowej.

Problemem jest, że na wypędzeniu skorzystali ci, którzy przejęli ziemię i zrabowane majątki, czyli buddyjscy obywatele Birmy. Buddyjski nacjonalizm i klerykalizm w Birmie to temat na osobny materiał, stanowi on zwyrodnienie wszystkich nauk, które swoim naśladowcom pozostawił Siddhartha Gautama. Współcześnie birmańska propaganda w jakiś sposób wytłumaczyła wygnanie Rohingya swoim obywatelom, ich powrót do kraju, dla ochrony ludności cywilnej, musiałby się więc wiązać ze wkroczeniem wspomnianych już błękitnych hełmów i z pociągnięciem winnych do odpowiedzialności. O tym marzą uchodźcy, ale czy zgodzą się na to Birmańczycy?

Jeżeli Rohinga mieliby z kolei zostać w Bangladeszu, to gdzie? Należałoby wybudować dla nich miasto wielkości Warszawy. Wraz z całą infrastrukturą i zakładami pracy. A to dopiero początek problemów.

Rozmawiała Małgorzata Kulbaczewska-Figat.

zrodlo:strajk.eu

"Czy to już stan wojenny w USA? Dziwne zachowania najważniejszego amerykańskiego generała" (video)

„Co do cholery dowódca połączonych sztabów sił zbrojnych tu robi???” – pyta na Twitterze David Kaye, specjalny sprawozdawca ONZ ds. wolności wypowiedzi udostępniając nagranie wideo, na którym zarejestrowano jak najważniejszy wojskowy w Stanach, w polowym mundurze, z uwagą patroluje centrum Waszyngtonu. „Zachowuje się jakby planował wojskowy zamach” – komentuje w sieciach społecznościowych Sawyer Hackett, były doradca Baracka Obamy.

Dziwaczna i przerażająca jednocześnie scenka rodzajowa rozegrała się w poniedziałek (1 czerwca) późnym wieczorem lokalnego czasu, nieopodal Białego Domu, w centrum stolicy USA.

David Kaye

@davidakaye

Shabtai Gold

@velvetart

General Milley, chairman of the joint chiefs of staff, walking the streets of Washington DC right now. Briefly spoke to say he is observing the situation.

Osadzony film

Sawyer Hackett

@SawyerHackett

Osadzony film

Postępowanie naczelnego amerykańskiego wojskowego spotkało się z masową krytyką w sieciach społecznościowych i w mediach. Prym wiedli oczywiście lewicowi dziennikarze i aktywiści, ale wielu działaczy związanych z Partią Demokratyczną i propagandyści obozu Clinton-Obama także formułowali celne uwagi. Zwracano przede wszystkim uwagę na tyleż brutalne, co infantylne prężenie muskułów. W ostatecznym rozrachunku jest ono oczywiście świadectwem upadku amerykańskiego państwa i amerykańskiego establishmentu, któremu nie pozostało nic poza demonstracyjnym straszeniem własnego społeczeństwa, które ma się uspokoić w obliczu „ultima ratio”.

Wyrazów oburzenia pojawiło się bardzo wiele. Wielką popularność zyskało oświadczenie Palm Center, think tanku zajmującego się badaniem jakości życia publicznego i kultury politycznej.

„Przywódcy wojskowi i cywilni, którzy dali zgodę na rozmieszczenie zwartych umundurowanych oddziałów i którzy kroczyli później po ulicach jak polu bitwy pokonawszy wroga, a nie miejscu, gdzie obywatele korzystają ze swojego prawa do zgromadzeń, ponoszą wielką odpowiedzialność” – napisali naukowcy w specjalnym oświadczeniu.

„Wojsko w USA nie jest narzędziem kontroli tłumu” – dodają. „Nie jest to także narzędzie rozstrzygania różnic politycznych, ani nie może być przedłużeniem kampanii wyborczej. Wzywamy wojskowych i polityków, by wykazali się mądrością i powstrzymali natychmiast rozmieszczanie oddziałów wojskowych w amerykańskich miastach (…) Jeśli postąpicie inaczej, ryzykujecie wieczną hańbę, która odnotowana zostanie w podręcznikach amerykańskiej historii” – czytamy także w oświadczeniu.

Eric Geller, dziennikarz Politico napisał na Twitterze, że najbardziej zdumiały go słowa Milleya, który indagowany o powód swojego indywidualnego patrolu wypalił, że „on i jego oddziały pozwolą na („will allow”) zgromadzenia i wolność słowa”.

Eric Geller

This isn't a healthy democracy. https://twitter.com/ajmount/status/1267629847276400640 

Adam Mount@ajmount
 

Gen. Milley says his units will allow "freedom to assemble, freedom of speech," standing on a city street where they just used tear gas to clear peaceful protesters. https://twitter.com/haltman/status/1267625073751609351 

Ludzie o tym mówią: 511
 Warto w tym kontekście przypomnieć, że podczas przemówienia w Rose Garden w poniedziałkowy wieczór Trump uczynił gen. Milleya „odpowiedzialnym” za reakcję władz federalnych na protesty po rasistowskim morderstwie George’a Floyda, które szybko objęły całe Stany. Trump ogłosił wówczas także:

„Wysyłam tysiące ciężko uzbrojonych żołnierzy, personelu wojskowego i funkcjonariuszy policji” przeciwko protestującym. Wielu oceniło to jako swoiste wypowiedzenie wojny własnemu społeczeństwu. Liberalno-demokratyczny kongresmen z Arizony Ruben Gallego wysłał specjalny list do gen. Milleya z pytaniem czy ten zamierza wykonać „nielegalne rozkazy Trumpa”.

Ruben Gallego

@RepRubenGallego

Ludzie o tym mówią: 5 446
 
 

Póki co nie jest jeszcze jasne, czy Milley odpowiedział na oficjalnie skierowane pismo skierowane do niego przez bądź co bądź deputowanego Izby Reprezentantów.

Common Defense, organizacja zrzeszająca ponad 150 tys. weteranów, opublikowała na swoim profilu na Twitterze wpis określający zaangażowanie wojska do tłumienia żołnierzy jako „faszyzm”.

Common Defense

@commondefense

This is nothing less than fascism.

The foundation of our country, and all our freedoms for which so many have fought, hang in the balance.

We call on troops & Guard to exercise their rights, and for veterans to speak out with a loud, overwhelming, United voice. https://twitter.com/nikkiwentling/status/1267805526123057154 

Nikki Wentling@nikkiwentling
 

Any national veterans organization have a stance on the president saying he'll mobilize active-duty military units to deal with the protests?

Sytuacja w USA pozostaje bardzo napięta. Policyjna i wojskowa przemoc nie ustaje, trwają także masowe i gwałtowne protesty. Tylko minionej nocy policja aresztowała ponad 4,1 tys. osób.

zrodlo:strajk.eu

"Wielka, zakazana manifestacja antyrasistowska w Paryżu, atak policji i zamieszki"

To była największa od początku wieku zakazana manifestacja w stolicy Francji: kilkadziesiąt tysięcy ludzi zebrało się na północnej granicy miasta pod miejscowym sądem, by domagać się sprawiedliwości w sprawie śmierci 24-letniego Adamy Traoré, który zginął w wyniku policyjnej interwencji, podobnej do tej, od której umarł Amerykanin George Floyd. Minęły 4 lata od tego wydarzenia, a podejrzani do tej pory nie zostali osądzeni.


Wczoraj, manifestacja na granicy Paryża. facebook

Wiele rodzin z północnych przedmieść Paryża straciło swoich synów i braci w ostatnich latach, lecz sprawa Adamy Traoré stała się szczególnie znana ze względu na upór jego rodziny, by wyjaśnić ją samą i cokolwiek rutynową opieszałość władz. Jego śmierci nikt nie filmował, dotarła do powszechnej świadomości w wyniku zeznań świadków. Adama (pochodzenia malijskiego) zginął w dniu swoich urodzin, prawdopodobnie uduszony przez trzech policjantów. Istnieją sprzeczne ekspertyzy lekarskie: według jednych policja nie miała nic wspólnego z jego śmiercią, według innych odwrotnie, była jej sprawcą.

Wczoraj na placu przed sądem pojawiły się dziesiątki tysięcy ludzi, mimo policyjnego zakazu. Olbrzymi wiec Francuzów o białej lub innej skórze odbywał się bardzo spokojnie do godz. 21, kiedy w oknach sądu pojawili się policjanci, by wystrzeliwać w tłum granaty z gazem łzawiącym i odłamkowe granaty hukowe. Według adwokata rodziny Traoré, nie była to nawet prowokacja, lecz „organizowanie” zamieszek przez prefekturę policji. Wkrótce


„Nie ma pokoju bez sprawiedliwości”. facebook

ludzie zaatakowali pobliski komisariat, a przeciw szarżującej policji stanęły płonące barykady. W wyniku starć doszło do wielu zniszczeń, straż pożarna nie nadążała z gaszeniem palących się śmietników. Uspokoiło się dopiero przed północą.

Według rzeczniczki rządu, spraw śmierci osób zatrzymywanych przez policję nie można porównywać do sytuacji w Stanach Zjednoczonych, gdyż „Francja nie jest rasistowska”. To samo powiedział znienawidzony powszechnie


Paryż wczoraj, facebook

prefekt paryskiej policji, choć francuska policja stosuje takie same mocno kontrowersyjne metody zatrzymań, jak amerykańskie, nielegalne w innych krajach europejskich. Rokhaya Diallo, znana dziennikarka i antyrasistowska feministka, powiedziała mediom, że „ludzie przyszli tu, by szukać odpowiedzi na pytanie o elementarną sprawiedliwość, by poprzez poparcie dla rodziny Traoré wyrazić solidarność z innymi rodzinami, które przeżyły podobne tragedie”.

 

 

zrodlo:strajk.eu

"Oddziały czynnie rozmieszczone w regionie DC zaczynają odchodzić"

WASHINGTON (AP) - żołnierze czynnej służby sprowadzeni w razie potrzeby w celu pomocy w niepokojach społecznych w stolicy kraju zaczynają wracać do swojej macierzystej bazy, po dwóch dniach spokojniejszych demonstracji w Waszyngtonie, wyżsi urzędnicy obrony powiedzieli The Associated Naciśnij w środę.

Urzędnicy powiedzieli, że około 200 żołnierzy z siłami szybkiego reagowania 82. Airborne jako pierwsi odejdzie w środę, wracając do swojej bazy w Fort Bragg w Karolinie Północnej. Reszta żołnierzy czynnych, którzy wszyscy byli przetrzymywani w bazach wojskowych poza miastem w północnej Wirginii i Maryland, również zostanie odciągnięta do domu w najbliższych dniach, jeśli pozwolą na to warunki, powiedział urzędnik, który przemawiał pod warunkiem zachowania anonimowości omówić nadchodzące ruchy wojsk. Oddziały czynnej służby były dostępne, ale nie zostały użyte w odpowiedzi na protesty.

Odejście żołnierzy nastąpiło, gdy sekretarz obrony Mark Esper powiedział dziennikarzom w środę, że obecne warunki nie uzasadniają użycia sił zbrojnych do egzekwowania prawa w powstrzymywaniu protestów. Prezydent Donald Trump mówił w ostatnich dniach o użyciu wojska w celu stłumienia gwałtownych protestów w amerykańskich miastach.

Około 1300 czynnych żołnierzy zostało przywiezionych do regionu Kapitolu na początku tego tygodnia, gdy protesty stały się gwałtowne, w następstwie śmierci w Minnesocie czarnego mężczyzny, George'a Floyda, który zmarł po tym, jak biały policjant przycisnął kolano do szyi Floyda przez kilka minut.

Aktywną jednostką, która jako ostatnia pozostanie w pogotowiu, jest 3. Pułk Piechoty Armii, który jest zwykle najbardziej widoczny jako żołnierze stojący przy Grobie Nieznanego Żołnierza. Oddziały, zwane Starą Gwardią, stacjonują blisko D.C. w Fort Myer w stanie Wirginia i są w stanie alarmowym przez 30 minut. Będą więc nadal gotowi reagować na każdą sytuację kryzysową w regionie w ciągu pół godziny tak długo, jak to będzie konieczne.

Przywódcy Pentagonu konsekwentnie twierdzą, że nadal nie ma zamiaru wykorzystywać sił czynnej służby w jakimkolwiek charakterze organów ścigania. Zostałyby wykorzystane do pomocy Gwardii Narodowej lub innym siłom.

Do tej pory Indiana wysłała około 300 żołnierzy Gwardii Narodowej do D.C., Tennessee wysłał około 1000, a Karolina Południowa wysłała ponad 400.

zrodlo:apnews

"Tropical Storm Cristobal ląduje na wybrzeżu Zatoki Meksykańskiej"

MEXICO CITY (AP) - Tropical Storm Cristobal wylądował w środkowej części wybrzeża Zatoki Meksykańskiej w Campeche w środę, zrzucając ulewny deszcz na już przesiąknięty region, podało Narodowe Centrum Huraganu w USA.

Burza podtrzymywała wiatry o prędkości 60 mil na godzinę (95 km / h) i oczekiwano, że skręci na północ w późniejszym tygodniu, przekroczy Zatokę Meksykańską i ostatecznie zagrozi Stanom Zjednoczonym.

Ale do tego czasu prognozy przewidują, że Cristobal będzie meandrował wzdłuż wybrzeża Zatoki Meksykańskiej, powodując poważne powodzie. Centrum Huraganów poinformowało, że wylądowało w środę rano w pobliżu Atasta, na zachód od dużego miasta produkcji ropy naftowej Ciudad del Carmen.

Prezydent Andrés Manuel López Obrador był w środę w stolicy Campeche w ramach tygodniowej trasy promującej projekt pociągu. Był około 145 mil (235 kilometrów) od miejsca, w którym sztorm wylądował.

WIĘCEJ OPOWIEŚCI:
- Formy Cristobal Tropical Storm, zagrożenie powodziowe dla Meksyku
- Prezydent Meksyku rozpoczyna „nową normalną” fazę wśród pandemii
- Tropikalna burza zabija 17 w Salwadorze i Gwatemali

MORE STORIES:

Cristobal utworzył wtorek na podstawie pozostałości po tropikalnej burzy tropikalnej Amanda, która spowodowała śmiertelne powodzie i osuwiska w Ameryce Środkowej. Co najmniej 22 zgony w Salwadorze i Gwatemali obwiniono o burzę.

Cristobal był pierwszą trzecią nazwaną burzą atlantyckiego sezonu huraganów; w 2016 r. Tropical Storm Colin powstał w Zatoce 5 czerwca.

Policja w stanie Campeche, gdzie znajduje się Ciudad del Carmen, powiedziała, że ​​zamknęła już kilka autostrad z powodu powodzi. Prognozy wymagają od 10 do 20 cali (25 do 50 centymetrów) deszczu wzdłuż wybrzeża Zatoki Meksykańskiej i innych w odizolowanych obszarach.

We wtorek wieczorem armia meksykańska powiedziała, że ​​pomogła w ewakuacji 138 osób w Calakmul w Campeche, gdy wzrosły wody powodziowe.

Pełny zasięg: Meksyk
W środę rano sztorm miał 15 mil (20 km) na zachód od Ciudad del Carmen i przemieszczał się na południowy wschód z prędkością 3 mil na godzinę (6 km / h). Meksyk miał ostrzeżenie o tropikalnej burzy od Campeche do Coatzacoalcos.

Amerykańskie Narodowe Centrum Huraganów spodziewało się, że burza nieco osłabnie, gdy przejdzie w czwartek we wschodnim Meksyku i stanie się tropikalną depresją w czwartek wieczorem. Potem ponownie wejdzie do Zatoki Meksykańskiej i zacznie kierować się na północ.

zrodlo:apnews

"Administracja Trumpa blokuje chińskie linie lotnicze z USA"

Administracja Trumpa przeprowadziła się w środę, aby zablokować chińskim liniom lotniczym lot do Stanów Zjednoczonych w wyniku eskalacji napięć handlowych i podróży między dwoma krajami.

Departament Transportu zapowiedział zawieszenie lotów pasażerskich czterech chińskich linii lotniczych do i ze Stanów Zjednoczonych od 16 czerwca.

Decyzja była odpowiedzią na to, że Chiny nie pozwoliły United Airlines i Delta Air Lines wznowić loty do Chin w tym miesiącu. Linie lotnicze zawiesiły te loty na początku tego roku w odpowiedzi na pandemię koronawirusa, która rozpoczęła się w chińskiej prowincji Wuhan.

Departament Transportu stwierdził, że Chiny naruszają porozumienie między dwoma krajami dotyczące wzajemnych lotów.

„Departament będzie nadal angażował naszych chińskich odpowiedników, aby zarówno amerykańscy, jak i chińscy przewoźnicy mogli w pełni korzystać ze swoich praw dwustronnych”, powiedziała agencja w oświadczeniu. „W międzyczasie pozwolimy chińskim przewoźnikom obsługiwać taką samą liczbę regularnych lotów pasażerskich, jak rząd chiński”.

Departament powiedział, że prezydent Donald Trump może wprowadzić w życie rozkaz przed 16 czerwca. Administracja zasugerowała środowy ruch w zeszłym miesiącu, kiedy protestował władzom chińskim, że Pekin uniemożliwia amerykańskim liniom lotniczym uczciwe konkurowanie z chińskimi przewoźnikami.

Cztery linie lotnicze, których dotyczy to zamówienie, to Air China, China Eastern Airlines, China Southern Airlines i Xiamen Airlines.

Przed pandemią odbyło się około 325 lotów pasażerskich tygodniowo między Stanami Zjednoczonymi a Chinami, w tym te obsługiwane przez United, Delta i American Airlines. Podczas gdy amerykańscy przewoźnicy wstrzymali loty, chińskie linie lotnicze kontynuowały loty do około 20 razy w tygodniu między tymi dwoma krajami do połowy lutego i zwiększyły tę liczbę do 34 lotów tygodniowo do połowy marca, według Departamentu Transportu.

United i Delta ogłosiły w zeszłym miesiącu, że mają nadzieję wznowić loty do Chin w czerwcu, ponieważ podróże lotnicze nieco wzrosły od połowy kwietnia. Rozkład linii American Airlines pokazuje loty wznowione w październiku; nie ogłosiła żadnych planów wcześniejszego ponownego uruchomienia usługi.

„Wspieramy i doceniamy działania rządu USA mające na celu egzekwowanie naszych praw i zapewnienie uczciwości” - powiedziała rzeczniczka Delta, Lisa Hanna.

Rzecznik United Airlines, Frank Benenati, powiedział: „Nie możemy się doczekać wznowienia obsługi pasażerów między Stanami Zjednoczonymi a Chinami, kiedy pozwolą na to warunki regulacyjne”.

Wiadomości do rzecznika w chińskiej ambasadzie w Waszyngtonie nie zostały natychmiast zwrócone, a próby skontaktowania się z tą osobą przez telefon zakończyły się niepowodzeniem.

Gdy administracja wystąpiła przeciwko liniom lotniczym, zintensyfikowała także krytykę Chin w 31. rocznicę śmiertelnego tłumienia protestujących przeciwko demokracji na placu Tiananmen w Pekinie.

Sekretarz stanu Mike Pompeo opublikował na Twitterze zdjęcie przedstawiające jego spotkanie we wtorek z kilkoma osobami, które przeżyły represje. Niedługo potem Departament Stanu wydał oświadczenie, w którym Pompeo miał zaszczyt spotkać czterech dysydentów, których nazwał „odważnymi uczestnikami heroicznych protestów przeciwko demokracji, brutalnie stłumionych przez chińską partię komunistyczną 4 czerwca 1989 r.”.

___

Matthew Lee w Waszyngtonie przyczynił się do powstania tego raportu.

zrodlo:apnews

"Esper zrywa z Trumpem, sprzeciwia się użyciu wojska do protestów" (video)

WASHINGTON (AP) - Zrywając z prezydentem Donaldem Trumpem, sekretarz obrony Mark Esper powiedział w środę, że sprzeciwia się użyciu sił zbrojnych do egzekwowania prawa w powstrzymywaniu obecnych protestów ulicznych.

Esper powiedział, że Ustawa o powstaniu, która pozwoliłaby Trumpowi wykorzystać wojsko czynne do celów egzekwowania prawa w powstrzymywaniu protestów ulicznych, powinna być przywoływana w Stanach Zjednoczonych „tylko w najpilniejszych i najtrudniejszych sytuacjach”. Oświadczył: „Nie znajdujemy się obecnie w żadnej z tych sytuacji”.

Przywołanie ustawy o powstaniu zostało omówione, gdy Trump mówił o użyciu wojska do stłumienia gwałtownych protestów w amerykańskich miastach. Esper zezwolił na przeniesienie kilku jednostek Armii czynnej do baz wojskowych znajdujących się poza stolicą kraju, ale nie zostały wezwane do działania.

Tuż przed przemówieniem Espera Trump przypisał sobie masowe rozmieszczenie żołnierzy Gwardii Narodowej i federalnych funkcjonariuszy organów ścigania w stolicy kraju, mówiąc, że stanowi model dla państw, w jaki sposób powstrzymać przemoc towarzyszącą niektórym protestom w całym kraju.

Trump argumentował, że masowy pokaz siły był odpowiedzialny za protesty w Waszyngtonie i innych miastach, które uspokoiły się w ostatnich dniach, i powtórzył swoją krytykę gubernatorów, którzy nie wykorzystali w pełni Gwardii Narodowej.

„Musisz mieć dominującą siłę”, powiedział Trump w Fox New Radio w środę. „Potrzebujemy prawa i porządku”.


Esper, w swoich uwagach z Pentagonu, ostro skrytykował działania policji w Minneapolis za incydent w zeszłym tygodniu, który wywołał protesty. W ich areszcie czarny mężczyzna George Floyd zmarł po tym, jak biały oficer przycisnął kolano do szyi Floyda przez kilka minut. Esper nazwał ten akt „morderstwem” i „okropną zbrodnią”.

Esper został ostrzelany przez krytyków, w tym emerytowanych starszych oficerów wojskowych, za to, że w poniedziałek wieczorem wyszedł z Białego Domu z Trumpem i innymi na prezydencką okazję zrobienia zdjęcia przed kościołem episkopalnym św. Jana, który wcześniej doznał obrażeń od protestujących.

WIĘCEJ NA TEMAT PROTESTÓW:
- Ulice narodu najspokojniejsze w ciągu dni; policyjne godziny policyjne
- Ustawodawcy Stanów Zjednoczonych wolno przyjmują przepisy ograniczające użycie siły
- Amerykańska historia, podzielona i ci, którzy chcą to opowiedzieć
Esper powiedział, że chociaż był świadomy, że zmierzają do St. John's, nie wiedział, co się tam stanie.

MORE ON THE PROTESTS:

„Nie wiedziałem, że ma miejsce operacja fotograficzna” - powiedział, dodając, że nie wiedział również, że policja siłą poruszyła pokojowych protestujących na Lafayette Square, aby oczyścić drogę Trumpowi i jego świcie.

Trump rzucił polityczną krytykę na swoją krytykę państw z przemocą. Powiedział: „Zauważasz, że wszystkie te miejsca, które mają problemy, nie są prowadzone przez republikanów. Są zarządzani przez liberalnych Demokratów ”.

Departament Obrony opracował plany awaryjne dotyczące rozmieszczenia wojska czynnego w razie potrzeby. Dokumenty Pentagonu przejrzane przez The Associated Press pokazały plany żołnierzy z dywizji wojskowej w celu ochrony Białego Domu i innych budynków federalnych, jeśli sytuacja bezpieczeństwa w stolicy kraju miałaby się pogorszyć, a Gwardia Narodowa nie byłaby w stanie zabezpieczyć obiektów.

Ale zainteresowanie sprawowaniem tej nadzwyczajnej władzy federalnej wydawało się zanikać w Białym Domu. Chociaż represje w sprawie demonstracji w Waszyngtonie zostały pochwalone przez niektórych zwolenników Trumpa we wtorek, garstka republikanów wyraziła zaniepokojenie, że funkcjonariusze organów ścigania ryzykują naruszenie praw pierwszej poprawki protestujących.

Sytuacja w Waszyngtonie uległa eskalacji w poniedziałek, stając się silnym symbolem taktyk policyjnych Trumpa i fizycznym przejawem retorycznej wojny kulturalnej, którą podsycał, zanim został wybrany. Prawie 30 minut przed godziną 19 godzina policyjna w Waszyngtonie, amerykańska policja parkowa odpychała protestujących, jak mówili, kanistrami dymnymi i kulkami pieprzu.

„D.C. ostatniej nocy nie miałem problemów. Wiele aresztowań. Świetna robota wykonana przez wszystkich. Przytłaczająca siła. Dominacja - Trump napisał na Twitterze we wtorek, po nocy, w której silnie uzbrojone siły zbrojne i oficerowie federalni zalali miasto. Trump dodał: „(Dziękuję, Prezydencie Trump!)”.

Po tym wydarzeniu nastąpił weekend demonstracji przed Białym Domem. Trump był wściekły na obrazy zestawiające pożary w parku przed rezydencją wykonawczą z zaciemnionym Białym Domem w tle, według obecnych i byłych urzędników kampanii i administracji. Był również zły na doniesienia prasowe ujawniające, że został przewieziony do bunkra w Białym Domu podczas piątkowych protestów.

Pełny zasięg: dni niepokoju
W poniedziałkowym przemówieniu w ogrodzie różanym wezwał gubernatorów do zwiększenia obecności Gwardii Narodowej w celu stłumienia protestów. Gdyby tego nie zrobili, powiedział Trump, wysłałby wojsko do swoich stanów - krok rzadko podejmowany we współczesnej historii Ameryki.

Rząd federalny przekazał dotkniętym stanom listę dostępnych zasobów Gwardii Narodowej, powiedział urzędnik Białego Domu. Urzędnik dodał, że przesłaniem Trumpa do gubernatorów było to, że jeśli nie wykorzystają wszystkich narzędzi w swoim arsenale, nie powinni spodziewać się życzliwej odpowiedzi na każdą prośbę o dolary federalne, aby pomóc w oczyszczeniu i odzyskaniu środków.

W poniedziałek 715 żołnierzy z 82 Dywizji Powietrznodesantowej przybyło na stolicę na wypadek eskalacji sytuacji w Waszyngtonie. Stacjonują w Wspólnej Bazie Andrews w Maryland i Fort Belvoir w Wirginii. Dwa kolejne 82 bataliony powietrzne, w sumie 1300 żołnierzy, są w gotowości w Fort Bragg w Karolinie Północnej, zgodnie z dokumentami zweryfikowanymi przez AP. Plan nosi nazwę Operacja Themis.

Żołnierze pozostający w gotowości w rejonie Waszyngtonu są uzbrojeni, mają sprzęt do zamieszek i bagnety. Po tym, jak AP po raz pierwszy poinformowało o wtorkowym wydaniu bagnetów, przyszło rozkaz, że żołnierze nie będą potrzebować broni podobnej do noża, którą można przymocować do karabinów, według dwóch żołnierzy z 82., którzy mówili pod warunkiem anonimowości z obawy, że zostaną ukarani za publiczne komentowanie. Pomysł, że bagnety mogłyby być użyte do konfrontacji z cywilami, wywołał oburzenie w mediach społecznościowych i wśród niektórych członków Kongresu.

Urzędnicy administracji prywatnie przyznali, że poniedziałkowe wydarzenia nie służyły dobrze administracji. Niektórzy ustawodawcy republikańscy, zwykle w kontakcie z prezydentem lub przynajmniej powstrzymujący się od publicznej krytyki go, twierdzą, że Trump posunął się zbyt daleko, by użyć siły, aby oczyścić drogę do swojej wizyty w kościele.

„Nie ma prawa do zamieszek, niszczenia własności innych osób ani rzucania kamieniami w policję” - powiedział senator republikanu Nebraska Ben Sasse. „Ale istnieje fundamentalne - konstytucyjne - prawo do protestu, a ja jestem przeciwny przeprowadzeniu pokojowego protestu w sprawie zdjęcia, które traktuje Słowo Boże jako propozycję polityczną”.

Były wiceprezydent Joe Biden, domniemany demokratyczny kandydat na prezydenta powiedział, że Trump pozuje do zdjęć z Biblią: „Chciałbym tylko, żeby raz na jakiś czas ją otwierał”.

To prokurator generalny William Barr wydał rozkaz egzekwowania prawa przez stróżów prawa przed pójściem Trumpa do kościoła przed godz. 19.00 w Waszyngtonie godzina policyjna. Osoba zaznajomiona ze sprawą powiedziała, że ​​decyzja została podjęta wcześniej w poniedziałek, ale nie została wykonana, zanim Barr przybył do Lafayette Park, aby zbadać scenę. W tym czasie wydał rozkaz ustny.

Po wypchnięciu demonstrantów z parku Trump wyłonił się z Białego Domu z kilkoma urzędnikami, w tym Esperem i gen. Markiem Milleyem, przewodniczącym Połączonych Szefów Sztabu. Wyżsi urzędnicy obrony powiedzieli dziennikarzom, że Milley nie był również świadomy, że policja w parku i organy ścigania podjęły decyzję o wyczyszczeniu placu lub że Trump zamierza odwiedzić kościół. Byli w Waszyngtonie, aby koordynować z federalnymi funkcjonariuszami organów ścigania, ale zostali skierowani do Białego Domu, aby poinformować Trumpa o przygotowaniach wojskowych.

___

Lemire relacjonował z Nowego Jorku. Przyczynił się do tego James LaPorta w Delray Beach na Florydzie i Sarah Blake Morgan w West Jefferson w Karolinie Północnej.

zrodlo:apnews

"Podwójne standardy. Wypominanie narodowości mordercom Polaków uważane jest za przejaw antysemityzmu "

Okazuje się, że Danielsowi nie przeszkadza mówienie o Polakach mordujących Żydóww kontekście II wojny światowej i kolaboracji z Niemcami. Ale wspominanie żydowskich kolaborantów sowieckiego totalitaryzmu, którzy mordowali polskich patriotów jest już antysemityzmem. Gołym okiem widać podwójne standardy ocen.

Znalezione obrazy dla zapytania zydzi w polsce daniels zdjecia

Podkreślanie narodowości, a nie ideologicznych przekonań, ma na celu wywołać nienawiść rasową i rozgrzeszyć komunizm. Ten antysemicki tweet to nic innego jak jakiś niski polityk, który dociera do ludzi, próbując ponownie winić za wszystko Żydów – w ten sposób Jonny Daniels, szara eminencja polskiej sceny polityczno-medialnej skrytykował wpis Pawła Kukiza, szefa Kukiz’15, który 24 lutego br. z okazji rocznicy zamordowania polskiego bohatera przypomniał: Dziś 66. rocznica zamordowania Augusta Fieldorfa „Nila”. 

Znalezione obrazy dla zapytania zydowka maria gorowska zdjeciaNa karę śmierci skazany został przez „sąd” pod przewodnictwem Żydówki Marii Gurowskiej, córki Moryca i Frajdy z Eisenmanów. W składzie „sędziowskim” było jeszcze dwóch Żydów − Emil Merz i Gustaw Auscaler. Dla Danielsa podkreślenie narodowości sprawców mordu sądowego to antysemityzm. Głos Danielsa jest ważny. Urodził się co prawda w Wielkiej Brytanii, jako potomek polskich Żydów, służył później w armii izraelskiej, a od kilku lat mieszka w Polsce i prowadzi firmę medialną. Jednak bez specjalnej przesady nazywany jest w mediach najbardziej wpływowym Żydem w Polsce. Okazuje się, że Danielsowi nie przeszkadza mówienie o Polakach mordujących Żydów w kontekście II wojny światowej i kolaboracji z Niemcami. Ale wspominanie żydowskich kolaborantów sowieckiego totalitaryzmu, którzy mordowali polskich patriotów jest już antysemityzmem. Gołym okiem widać podwójne standardy ocen.

Kiedy przestępcy mają narodowość

Sojusz żydowsko-sowiecki przez lata bywał wstydliwym tematem. Oni zajęli wszystkie czołowe pozycje w Polsce, również w bardzo okrutnej policji bezpieczeństwa, ponieważ byli po prostu bardziej godni zaufania niż miejscowa ludność – tłumaczył na Zachodzie w 1987 r. noblista Czesław Miłosz, do dziś guru polskiego lewicowego salonu. Chociaż akurat tę jego wypowiedź trudno znaleźć w „Gazecie Wyborczej”. Spór o rolę żydowskiej mniejszości we wprowadzaniu komunizmu w Polsce trwa od dekad.

Właśnie z okresu władzy sowieckiej w Polsce datuje się popularność określenia „żydokomuna”. Według sowieckich danych z października 1945 r. Bezpieka, czyli zbrojne ramię sowieckich kolaborantów, rządzona była przez Żydów. Stanowili oni niemal jedną piątą (18,7 proc.) pracowników Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, ale zajmowali połowę stanowisk kierowniczych. W MBP, poczynając od wiceministrów, poprzez dyrektorów departamentów, nie ma ani jednego Polaka, wszyscy są Żydami. W Departamencie Wywiadu pracują wyłącznie Żydzi – pisał w 1949 r. sowiecki ambasador w Warszawie Wiktor Lebiediew. Dopiero w drugiej połowie lat 50. odsetek Żydów na stanowiskach kierowniczych w bezpiece spadł poniżej 40 proc. Nie bez powodu Leopold Tyrmand charakteryzując elity nowych sowieckich władz w Polsce, stwierdził, że jest tosojusz pastuchów z talmudystami. Pastuchy w tej opowieści to Polacy po kilku klasach szkoły podstawowej (Władysław Gomułka ze skończonymi 7 klasami szkoły podstawowej uchodził w tym towarzystwie za wykształconego), talmudyści to Żydzi, którzy nie mieli żadnych oporów przed wprowadzaniem w Polsce sowieckiej władzy.

Jeszcze na początku lat 90. przypominanie tych faktów oznaczało wykluczenie się z debaty publicznej. Temat wrócił z nową siłą, gdy żydowskie organizacje zaczęły domagać się uznania przez Polskę i Polaków swojego udziału w Holokauście. Podstawą do tego są zbrodnie kryminalistów polskich, ścigane i osądzane przez polski wymiar sprawiedliwości. I tutaj dochodzimy do sedna problemu. Żaden przedstawiciel polskiej elity nie próbuje bagatelizować przestępstw na Żydach w czasie wojny. Tymczasem, gdy dochodzi do kwestii udziału mniejszości żydowskiej w sowieckim aparacie terroru, to nagle odżywają oskarżenia – jak u Jonny’ego Danielsa – o antysemityzm. Wbrew temu, co Daniels by chciał, to narodowość żydowska wśród komunistów miała duże znaczenie. Rzekomo internacjonalistyczni Żydzi w dużej części wyjechali z Polski do Izraela. Gdy polskie władze chciały ekstradycji żydowskich zbrodniarzy, to władze Izraela odmawiały ich wydania (patrz przykład Samuela Morela, mordercy Polaków i Niemców po wojnie).

Sojusznicy kłamstwa

Brak szacunku dla prawdy historycznej i ofiar nieludzkiego systemu totalitarnego przejawia się też w polityce historycznej Izraela. Władze Izraela stawiają pomniki żołnierzom zbrodniczej Armii Czerwonej. Na dodatek zawarły parę lat temu porozumienie z Rosją, o wspólnej walce z fałszerzami historii. Rzecz w tym, że Rosjanie należą do największych kłamców i fałszerzy w tej właśnie dziedzinie. Dla Rosjan zaatakowanie Polski 17 września 1939 r. to bynajmniej nie sojusz z Adolfem Hitlerem i dokonanie wspólnego rozbioru Europy, ale zabezpieczenie zachodnich granic Związku Sowieckiego i wyzwolenie z pod polskiej okupacji terenów „zachodniej Białorusi” i „zachodniej Ukrainy”. Wspieranie tej narracji przez Izrael to wspieranie kłamstwa. A honorowanie Armii Czerwonej, która zniewoliła w nieludzkim systemie połowę Europy, zakrawa na niesłychany cynizm i wyrachowanie.

Znalezione obrazy dla zapytania zydokomuna zdjecia

Czyli dziś z jednej strony Izrael wspiera cynicznych fałszerzy historii, sławiąc przy tym jedną z najbardziej zbrodniczych formacji XX w. – Armię Czerwoną. Z drugiej zaś domaga się przez Polaków uznania rzekomych win wobec społeczności żydowskiej. Nie tylko za przestępstwa zwykłych kryminalistów, lecz także za strach większości społeczeństwa. Nie bez znaczenia jest fakt, że taka narracja zaczęła wybrzmiewać, gdy zamknęli oczy ostatni żyjący świadkowie. W 1993 r. Marek Edelman, lewicowiec z krwi i kości, walczący w 1943 r. w ruinach getta, tak mówił o okupacji: Niech pan sobie wyobrazi, że 12 tys. Żydów przeżyło w Warszawie do powstania warszawskiego... żeby 12 tys. Żydów przeżyło, musiało w to być zaangażowane co najmniej 100 tys. osób. Warszawa liczyła wtedy 700 tys., więc co siódmy Polak był zaangażowany. To bardzo duży procent (...). Myślę, że drugiego takiego miasta w Europie nie ma. Zwłaszcza że tutaj były najostrzejsze kary.

Znalezione obrazy dla zapytania zydzi w polsce daniels zdjecia

Ludzie z pokolenia Edelmana odeszli, dziś więc można zupełnie bezkarnie kłamać o tamtych czasach. A przecież nie tylko Polacy mieli w swoich szeregach kryminalistów. Na wschodzie okupowanej przez Niemców Polski żydowskie bandy, czasem jako sowiecka partyzantka, czasem po prostu jako gangi napadali miejscowych chłopów (polskich i białoruskich) i grabili. Jeżeli żydowscy historycy mówią o polskiej odpowiedzialności za zbrodnie polskich kryminalistów, to na tej samej zasadzie możemy mówić o żydowskiej odpowiedzialności za bandyckie mordy w Nalibokach (128 osób w maju 1943 r.) czy Koniuchach (styczeń 1944 r. – nie mniej niż 38 osób). Wszędzie ginęły kobiety i nawet małe dzieci. O tych zbrodniach się milczy dziś w Polsce. Niestety.

Co można zrobić w tej sprawie? Po pierwsze, popularyzować prawdę. Po drugie, głośno mówić o żydowskich zbrodniach na Polakach, tak w czasie wojny, jak i po niej.

 

zrodlo:https://warszawskagazeta.pl/

zdjecia z internetu

"Ulice narodu najspokojniejsze w ciągu dni, protesty w dużej mierze pokojowe" (video)

MINNEAPOLIS (AP) - Protesty były w dużej mierze pokojowe, a ulice kraju były spokojniejsze niż w ciągu kilku dni, odkąd zabójstwo George'a Floyda wywołało niekiedy gwałtowne demonstracje dotyczące brutalności policji i niesprawiedliwości wobec Afroamerykanów.

Wcześniejsze godziny policyjne i wysiłki protestujących mające na celu powstrzymanie bezprawia zapobiegły bardziej powszechnym szkodom dla przedsiębiorstw w Nowym Jorku i innych miastach z dnia na dzień.

W środę rano aresztowania wzrosły do ​​ponad 9000 w całym kraju, odkąd wandalizm, podpalenia i strzelaniny wybuchły wokół USA w reakcji na śmierć Floyda 25 maja w Minneapolis. Zgłoszono co najmniej 12 zgonów, choć okoliczności w wielu przypadkach wciąż są rozwiązywane.W Waszyngtonie, gdzie władze nakazały ludziom zejść z ulic przed zachodem słońca, tysiące demonstrantów we wtorek wieczorem zbili blok przed Białym Domem, po rozprawie dzień wcześniej, kiedy oficerowie wypędzili pokojowych protestujących z Lafayette Park, aby utorować drogę prezydentowi Donaldowi Trumpowi zrób zdjęcie z Biblią w kościele. W celu zablokowania dostępu do parku postawiono czarne ogrodzenie z łańcucha.

„Zeszłej nocy zepchnąłem mnie daleko” - powiedziała 40-letnia Jessica DeMaio z Waszyngtonu, która po raz pierwszy uczestniczyła w proteście Floyda. „Bycie tutaj jest lepsze niż bycie w domu bezradnym”.


Pasterze w kościele modlili się z demonstrantami i rozdawali butelki z wodą. Tłum pozostał na miejscu po godzinie 19:00. godzina policyjna minęła, przeciwstawiając się ostrzeżeniom, że reakcja organów ścigania może być jeszcze silniejsza. Ale ludzie byli spokojni, nawet uprzejmi.

W pewnym momencie tłum wygwizdał się, gdy protestujący wspiął się na latarnię i zdjął znak drogowy. Podniósł się śpiew: „Pokojowy protest!”

Papież Franciszek wezwał do narodowego pojednania i pokoju, mówiąc, że z wielką troską był świadkiem niepokojących niepokojów społecznych w Stanach Zjednoczonych.

„Moi przyjaciele, nie możemy tolerować rasizmu i wykluczenia w jakiejkolwiek formie ani przymykać oczu, a jednocześnie twierdzić, że bronimy świętości każdego ludzkiego życia” - powiedział.

Trump odepchnął gubernatorów narodu, by stanowczo sprzeciwili się przemocy, tweetując we wtorek, że „lowlifes and fraers” przejmują ulice Nowego Jorku. Ponownie napisał na Twitterze: „PRAWO I ZAMÓWIENIE!”

Tysiące ludzi pozostało w Nowym Jorku we wtorek wieczorem, niezrażony o 8 wieczorem. godzina policyjna, choć na początku środy większość ulic była pusta. Poobijane witryny z poprzednich rund przemocy można było zobaczyć na Manhattanie.

Protestujący maszerowali także w Los Angeles; Miami; St. Paul, Minnesota; Kolumbia, Karolina Południowa; i Houston, gdzie szef policji rozmawiał z pokojowymi demonstrantami, ślubując reformy.

„Bóg, jako mój świadek, nadchodzi zmiana” - powiedział Art Acevedo. „I zrobimy to we właściwy sposób”.

Ponad 20 000 członków Gwardii Narodowej zostało powołanych w 29 stanach, aby uporać się z przemocą.

W Filadelfii posąg byłego burmistrza Franka Rizza został usunięty przez miasto wczesną środą po tym, jak wielokrotnie był celem ataków wandali. W latach 70. Rizzo przewodniczył policji, oskarżonej o rasizm i brutalność.

Floyd zmarł po tym, jak biały policjant z Minneapolis przycisnął kolano do szyi kajdanki czarnego mężczyzny, płacząc, że nie może oddychać. Oficer, Derek Chauvin, został zwolniony i oskarżony o morderstwo.

Matka 6-letniej córki Floyda, Gianna, powiedziała, że ​​chce, aby świat wiedział, że jej mała dziewczynka straciła dobrego ojca.

„Chcę, aby wszyscy wiedzieli, że to właśnie wzięli ci oficerowie”, powiedziała Roxie Washington podczas konferencji prasowej w Minneapolis, a jej córka była u jej boku. „Chcę dla niego sprawiedliwości, ponieważ był dobry. Bez względu na to, co ktoś myśli, był dobry. ”

Minnesota bada, czy Departament Policji w Minneapolis ma wzór dyskryminacji mniejszości.

Niektórzy protestujący obrali rosnący ruch jako konieczność po długiej liście zabójstw dokonanych przez policję.

„Czuje się, jakby to była niekończąca się kaskada umierających hashtagów czarnych ludzi, i wydaje się, że nasi polityczni przywódcy nie robią nic, aby wprowadzić rzeczywistą zmianę”, powiedziała 19-letnia Christine Ohenzuwa, która wzięła udział w pokojowym proteście w Minnesocie Kapitol w St. Paul.

„Zawsze będzie punkt krytyczny. Myślę, że teraz widzimy punkt krytyczny w całym kraju ”.

___

Sedensky poinformował z Filadelfii. Powiązani dziennikarze prasowi z USA przyczynili się do tego raportu.

zrodlo:apnews

"Iran kontra Izrael: Co dzieje się dalej, gdy padły strzały?"

  AUTOR: TYLER DURDEN CZWARTEK, 25 KWI 2024 - 08:00 Autor: Brandon Smith za pośrednictwem Alt-Market.us, W październiku 2023 roku w moim art...