poniedziałek, 25 maja 2020

"Dlaczego Stany Zjednoczone podjęły nawet próbę obalenia Maduro Wenezueli, kiedy to miało się nie udać???? "

Rodzina mówi, że były zielony beret poparł nieudany nalot na Wenezuelę

Bliscy Luke'a Denmana proszą o pomoc Departamentu Stanu po zakończeniu misji w katastrofie
Jessica Donati
Dziennik Wall Street

WASHINGTON - Luke Denman, były Green Beret, szukał sensu po odbyciu służby w miejscach, w tym w Iraku, kiedy były kolega z drużyny w Siłach Specjalnych Armii USA zaoferował coś, co brzmiało jak praca, aby pomóc Wenezuelczykom.

34-letni Pan Denman zapisał się po prawie dekadzie od linii frontu. Misja zakończyła się jednak katastrofą, ponieważ niewielka siła, której był częścią, starała się wśliznąć do Wenezueli, aby obalić jej autorytarnego władcę, prezydenta Nicolása Maduro, ale nie dotarła dalej niż plaża, na której został schwytany wraz z innym Amerykaninem.

Od tego czasu jego rodzina i przyjaciele starają się zrozumieć, co skłoniło go do tego zadania, i starają się uzyskać pomoc rządu Stanów Zjednoczonych w wydobyciu go z więzienia wenezuelskiego.

Twierdzą, że organizatorzy siły wprowadzili pana Denmana w przekonanie, że misja miała bezpośrednie poparcie prezydenta Trumpa i rządu USA. Pan Trump i inni urzędnicy amerykańscy powiedzieli, że USA nie były bezpośrednio zaangażowane.

Przyjaciele i rodzina Denmana wyrazili również frustrację, że Departament Stanu nie zrobił nic więcej, aby pomóc mu po tym, jak sekretarz stanu Mike Pompeo zobowiązał się do sprowadzenia do domu Amerykanów zaangażowanych w ćwiczenie, gdy tylko potwierdzą się ich narodowości. W zeszłym roku USA zamknęły ambasadę w Caracas i przeniosły operację do Bogoty w Kolumbii.

Krewni Denmana twierdzą, że skontaktowali się z Biurem Departamentu Spraw Konsularnych Departamentu Stanu, odpowiedzialnym za bezpieczeństwo obywateli za granicą, a także ambasadą USA w Bogocie i ambasadą Szwajcarii w Caracas, ale nikt nie oddzwonił.

Departament Stanu stwierdził w oświadczeniu, że jest świadomy doniesień na ten temat i że priorytetem jest bezpieczeństwo Amerykanów za granicą. „Nasz zespół nadal stara się dotrzeć do sedna ostatnich wydarzeń” - powiedziała rzeczniczka.

Przewodniczący Nicolás Maduro podczas internetowej konferencji prasowej 6 maja. FOTO: PRASA TOWARZYSZĄCA
Jeden z byłych kolegów pana Denmana, Jordan Goudreau, powiedział w wywiadach, że współpracuje z emerytowanym wenezuelskim generałem, aby zebrać siły bojowników, którzy spróbowaliby przedostać się do kraju i poprowadzić bunt przeciwko prezydentowi Maduro. Pomimo nieprawdopodobności spisku wydawało się, że to rodzaj pracy, którą pan Denman i współpracownik, Airan Berry, zostali przeszkoleni w siłach specjalnych, powiedzieli ci, którzy znali pana Denmana.

Daniel Dochen, przyjaciel z dzieciństwa, który ostatnio rozmawiał z panem Denmanem tydzień lub dwa przed rozpoczęciem misji w maju, powiedział, że pan Denman powiedział, że powiedziano mu, że amerykańska administracja ds. Egzekwowania narkotyków wyśle ​​helikopter, by zabrał pana Maduro do USA, kiedy został obalony.

„W pewnym momencie wysłał wiadomość, że dostali zielone światło od Trumpa” - powiedział w jednym z wywiadów pan Dochen.

Pan Denman pracował jako podwodny spawacz i niedawno zwierzył się innemu przyjacielowi, Braxtonowi Smithowi, że nie odpowiada on jego oczekiwaniom. Pan Smith powiedział, że były Green Beret zastanawiał się: „Czy robię coś pożytecznego dla świata?”

Po raz pierwszy rozmawiali o misji w Wenezueli jesienią, po tym, jak pan Denman zakończył kontrakt spawalniczy. Poznali się, jeździli na motocyklach i po pewnym czasie nadrobili zaległości. Pan Smith, adwokat, powiedział, że Denman zapewnił go, że misja została w pełni usankcjonowana przez rząd USA i że ma nawet zbiór zasad zaangażowania.

„Poprosiłem go kiedyś, aby strzelił mi do kontraktu, abym mógł to sprawdzić, aby upewnić się, że nie wpadł w coś szalonego” - powiedział. Ale umowa nigdy nie dotarła.

Mark Denman, brat pana Denmana, powiedział, że zawsze dostaje oferty pracy do pracy wojskowej i powiedział, że ostrzegł go, aby był ostrożny i zapewnił oficjalne wsparcie.

„Powiedziałem mu, że kiedy idziesz gdzieś w mundurze żołnierza amerykańskiego, ponoszą pewną odpowiedzialność, którą w świetle publicznym mają” - powiedział Mark Denman. „Kiedy działasz na podstawie tych umów, Bóg wie”.

Powiedział, że jego brat mógł zostać przekonany do wyjątku i podjęcia pracy w Wenezueli dla osoby, której ufa. Operacja zakończyła się spektakularnym niepowodzeniem, gdy zbuntowana grupa bojowników została natychmiast przechwycona przez siły wenezuelskie i zirytowanych rybaków. Według rządu Wenezueli ośmiu z nich zginęło, a 13 „terrorystów” zostało schwytanych, w tym panowie Denman i Berry.

Liczba zatrzymanych wzrosła do 50, gdy siły pana Maduro zebrały innych rzekomych uczestników. Rząd Wenezueli opublikował filmy przedstawiające dwóch schwytanych Amerykanów, stwierdzające, że plan aresztowania pana Maduro i przewiezienia go do USA uzyskał wsparcie rządu w Waszyngtonie.
Luke Denman i jego dziewczyna Tatiana Saito. Rodzina i przyjaciele próbują zrozumieć, co skłoniło go do misji w Wenezueli.
FOTO: TATIANA SAITO

„Myślałem, że pomagam Wenezuelczykom odzyskać kontrolę nad ich krajem” - powiedział Denman w filmie. Stwierdził, że spodziewa się otrzymać od pracy od 50 000 do 100 000 USD.

Zamiast tego rodzina Denmana walczy teraz z firmami, które twierdzą, że mają kontakty w słynnym więzieniu, w którym panowie Denman i Berry są zatrzymani lub mają doświadczenie w dziedzinie ratowania zakładników.

Matka Denmana, Kay Denman, powiedziała, że ​​każde potwierdzenie będzie uspokajające.

„Nie muszą [mówić nam, co robią]”, powiedziała w wywiadzie, ale „Byłoby miło wiedzieć, że sprawy są przenoszone tutaj”.

Pani Denman powiedziała, że ​​oglądanie zdjęć jej syna leżącego twarzą w dół, w strojach plażowych i szortach, nie zgadzało się z osobą, którą zna.

„Tak on wygląda? To nie jest Łukasz. Luke był bardzo nastawiony na bezpieczeństwo - powiedziała, dodając, że jeździł na motocyklach w pełnym sprzęcie ochronnym. „Łukasz zawsze był dobry”.

Nieudany wysiłek spowodował burzę ogniową w ramach frakcyjnej koalicji opozycyjnej kierowanej przez Juana Guaidó, który jest uznawany przez USA i innych za prawowitego prezydenta Wenezueli.

Pan Guaidó zaprzecza jakimkolwiek powiązaniom z udaremnionym najazdem. Ale dwóch najlepszych doradców młodego lidera zrezygnowało wcześniej w tym tygodniu po tym, jak publicznie poinformowali o podpisaniu umowy z firmą pana Goudreau, Silvercorp USA. Porozumienie wezwało firmę do wyszkolenia sił zbrojnych, które mogłyby przeniknąć do Wenezueli, obalić pana Maduro i kontynuować działalność jako doradca ds. Bezpieczeństwa następcy rządu.

Obaj doradcy powiedzieli, że umowa została zlikwidowana wkrótce po podpisaniu jej tuszem, i zaprzeczają, że pan Guaidó kiedykolwiek ją podpisał, chociaż podpis widnieje na dokumencie obok jego nazwiska. Pan Guaidó powiedział, że odrzucił umowę.

Rodzina Denmanów nie była w stanie uzyskać odpowiedzi od pana Goudreau. Brat Mark Denman dwukrotnie rozmawiał z panem Goudreau. Przy tej ostatniej okazji powiedział, że sprowadzenie ich do domu jest priorytetem, ale odmówił podania jakichkolwiek szczegółów, powołując się na względy bezpieczeństwa.

Pan Goudreau, który opublikował na Twitterze wiadomości o operacji, nie odpowiedział na prośby o komentarz i zamilkł w mediach społecznościowych.

„Nie wiem, czy ma jakiś wielki plan główny i zdradził swoich ludzi, aby go zrealizować. Nie wiem. Może on sam jest pionkiem w tej sprawie - powiedział Mark Denman, dodając, że wyglądało to tak, jakby jego brat został zdradzony i sprzedany.

„W poniedziałek rano myślałem, że mój brat nie żyje, a jeśli on nie umrze, wkrótce stanie się coś strasznego” - powiedział Mark Denman. „Wygląda na to, że tak się nie dzieje, więc jestem za to bardzo wdzięczny”.


zrodlo:https://www.wsj.com/articles/ex-green-beret-thought-u-s-supported-failed-venezuela-raid-family-says-11589540401

"Trump podwaja się podczas wydarzeń Dnia Pamięci"

WASHINGTON (AP) - Prezydent Donald Trump po cichu uhonorował wojnę narodu w poniedziałek w ceremonii wieńców na Cmentarzu Narodowym w Arlington, po raz pierwszy podczas kilku wydarzeń publicznych, które zabrały go do Baltimore, ku rozczarowaniu burmistrza.

Prezydenci w Dniu Pamięci zazwyczaj czczą poległych członków wojska składając wieniec i wygłaszając przemówienie na uświęconym miejscu pochówku w Wirginii. Ale z powodu pandemii, która w tym tygodniu ma pochłonąć 100 000 Amerykanów, ceremonia wyglądała inaczej w tym roku.

Uczestnicy Grobu Nieznanego Żołnierza przybyli w maskach i zdjęli je na ceremonię w tłumie. Tym razem Trump, bezmyślny jak zwykle w miejscach publicznych, nie dał żadnych uwag. Dotknął już ustawionego wieńca, dotykając go.

Oczekiwano, że przemówi w Narodowym Pomniku Fortu McHenry w Baltimore i Historic Shrine. To tam wiersz napisany po podniesieniu ogromnej amerykańskiej flagi z okazji ważnego zwycięstwa nad Brytyjczykami podczas wojny w 1812 roku stał się „Sztandarem gwiazdozbrojonym”.

Burmistrz Bernard C. „Jack” Young sprzeciwił się wizycie Trumpa, twierdząc, że wysyła niewłaściwy komunikat na temat dyrektyw dotyczących pozostania w domu, a miasto nie może sobie pozwolić na dodatkowe koszty goszczenia, gdy traci 20 milionów dolarów miesięcznie z powodu pandemii

Ale Trump zamierza przyspieszyć swój harmonogram, przedstawiając kraj jako powrót do jego przedpandemicznych sposobów. Stany Zjednoczone przewodzą światu z ponad 1,6 milionem potwierdzonych przypadków koronawirusa i ponad 97 000 zgonów, według danych Johns Hopkins University.

W tym miesiącu Trump zwiedził fabryki w Arizonie, Pensylwanii i Michigan, które produkują pandemie. Planował być w środę na Florydzie, aby oglądać dwóch astronautów NASA w kosmosie, i grał w golfa w swoim prywatnym klubie w Wirginii w sobotę i niedzielę.

Young, demokrata, w ubiegłym tygodniu przytoczył nieproporcjonalny wpływ wirusa na jego miasto i wezwał Trumpa, by „dał pozytywny przykład”, nie podróżując podczas wakacyjnego weekendu. „Prezydent Trump decyduje się na nieistotną podróż, która przesyła naszym mieszkańcom niewłaściwy komunikat” - powiedział.

Biały Dom wydawał się niewzruszony.

„Odważni mężczyźni i kobiety, którzy zachowali nasze wolności od pokoleń, nie pozostali w domu, a prezydent też nie będzie, ponieważ honoruje ich poświęcenie, odwiedzając taki historyczny punkt w historii naszego kraju”, powiedział rzecznik Białego Domu Judd Deere w e-mailu Niedziela.

Trump zeszłego lata opisał dzielnicę kongresową obejmującą Baltimore jako „obrzydliwy, zarażony szczurami i gryzoniami bałagan”, w którym „nikt nie chciałby żyć”. Kilka miesięcy później odwiedził Baltimore, aby przemówić na kongresowych republikanach, a gigantyczny nadmuchiwany szczur ozdobiony włosami w stylu Trumpa i czerwonym krawatem wyśmiewał go z kilku przecznic. Trump nie odwiedził żadnej dzielnicy Baltimore.

Odwiedził go w poniedziałek, nieco ponad tydzień po tym, jak Maryland zaczęła znosić niektóre ograniczenia, które nałożyła na koronawirusa, choć obowiązują one w Baltimore. Zdaniem dr Deborah Birx, koordynator grupy zadaniowej koronawirusa Białego Domu, w Baltimore i okolicach Waszyngtonu odnotowano najwyższy odsetek przypadków pozytywnych w kraju.

zrodlo:apnews

"W zoo w Moskwie zakończył życie "aligator Hitlera" " (video)

W moskiewskim ogrodzie zoologicznym zakończył życie aligator o imieniu Saturn, który trafił tam w 1946 roku z powojennego Berlina. Krążyła nawet legenda, że pochodził z prywatnego zoo Adolfa Hitlera, lecz w Moskwie uważa się ją za wymysł. Saturn miał 84 lata

W zoo w Moskwie zakończył życie "aligator Hitlera"

Słynny aligator o imieniu Saturn przeżył bombardowanie Berlina. (Fot. Wikipedia)

Jak podał wczoraj dziennik "Izwiestija", Saturn urodził się około 1936 roku w USA, skąd niemal od razu trafił do berlińskiego zoo. Uciekł stamtąd podczas bombardowania w listopadzie 1943 roku.

Nie wiadomo, co się z nim działo przez kolejne trzy lata. W 1946 roku znaleźli go żołnierze brytyjscy i przekazali go stronie radzieckiej. Właśnie wówczas narodziła się legenda o tym, że Saturn pochodził nie z ogrodu zoologicznego, a z prywatnej kolekcji Hitlera.

Administracja moskiewskiego zoo uważa jednak, że jest to tylko mit. W komunikacie o śmierci Saturna pracownicy zoo zaznaczyli, że "nawet jeśli teoretycznie był on czyjąś własnością", to zwierzęta nie mogą być obciążane winą za grzechy ludzi.

Saturn żył wyjątkowo długo; aligatory amerykańskie na wolności żyją przeciętnie od 30 do 50 lat. Zmarł ze starości. Do późnego wieku zachował siłę i potrafił przegryzać stalowe konstrukcje. Rozpoznawał pracowników zoo przynoszących mu pokarm i lubił, gdy masowano go szczotką.

Jak napisali pracownicy zoo w informacji o śmierci zwierzęcia opublikowanej w Instagramie, wielu z nich pamiętało jeszcze Saturna z czasów, gdy byli dziećmi. "Mamy nadzieję, że go nie rozczarowaliśmy" - podkreślili w pożegnaniu.

Według rosyjskiej redakcji BBC News, Saturn zapewne zostanie wypchany i trafi do muzeum. 

zrodlo:londynek.net

"Rośnie napięcie w Brazylii. Rząd rozważa "uzbrojenie ludności" " (video)

Niepowstrzymana ofensywa koronawirusa i narastający konflikt między Pałacem Prezydenckim a częścią administracji państwowej i sądownictwem doprowadziły w ciągu ostatnich godzin do poważnej eskalacji napięcia politycznego w Brazylii.

Rośnie napięcie w Brazylii. Rząd rozważa "uzbrojenie ludności"

Prezydent wyraził niezadowolenie z zarządzeń gubernatorów brazylijskich stanów w ramach walki z pandemią koronawirusa. (Fot. Getty Images)

Bezpośrednią przyczyną stało się ujawnienie nakazem brazylijskiego Sądu Najwyższego przez krajowe media filmu wideo, nagranego na polecenie rządu. Pokazywał on przebieg posiedzenia gabinetu Jaira Bolsonaro, na którym prezydent wyraził m.in. niezadowolenie z zarządzeń gubernatorów brazylijskich stanów w ramach walki z pandemią koronawirusa. Wspomniał m.in., iż rozważa uzbrojenie ludności, "aby zapobiec dyktaturze gubernatorów, którzy zamykają miasta w ramach walki z koronawirusem" .

Jak relacjonują brazylijskie media, na filmie Bolsonaro zastanawia się też nad aresztowaniem niektórych gubernatorów i protestuje przeciwko działaniom policji federalnej, podporządkowanej ministrowi sprawiedliwości Sergio Moro, która objęła dochodzeniem w sprawie podziemia korupcyjnego w dawnej stolicy kraju, Rio de Janeiro, jednego z jego trzech synów.

Bolsonaro, zabierając głos na posiedzeniu swego rządu, stwierdził także, iż posiada "własny, paralelny system wywiadowczy", działający poza takimi instytucjami, jak Policja Federalna i Brazylijska Agencja Wywiadu (ABIN). "Nie jestem informowany przez służby wywiadowcze, muszę więc ingerować" - uzasadniał szef państwa tworzenie własnej sieci wywiadowczej.

Bolsonaro odrzucił oskarżenia ze strony niektórych uczestników posiedzenia, że "ingeruje w pracę Policji Federalnej", po czym oświadczył: "Nie będę czekał aż dokopią całej mojej rodzinie. Próbowałem wymienić członków służby bezpieczeństwa w Rio de Janeiro i nie zdołałem. Skoro nie mogę tam nikogo zmienić - zmienię ministra".

Nazajutrz po tym posiedzeniu minister Moro (kierował poprzednio dochodzeniami w sprawie gigantycznej afery korupcyjnej wokół państwowego koncernu naftowego Petrobras, zakończonego wyrokami skazującymi wobec dyrektorów koncernu) podał się do dymisji.

"Moje sztandary - deklarował prezydent Brazylii na posiedzeniu rządu - to rodzina, Bóg, Brazylia, broń, swoboda wypowiedzi, wolny rynek. Ten, kto tego nie akceptuje, zasiada w rządzie przez pomyłkę" - oświadczył prezydent Brazylii.

Podczas posiedzenia gabinetu Bolsonaro zdecydowanie bronił swej idei "uzbrojenia ludu brazylijskiego". "Dlaczego uzbrajam lud? Czynię to dlatego, że nie chcę dyktatury. Chcę aby wszyscy byli uzbrojeni, ponieważ lud uzbrojony nigdy nie będzie zniewolony" - przekonywał ministrów.

zrodlo:londynek.net

"Objął narzeczoną i dostał 400 euro kary"

400 euro kary otrzymał mieszkaniec miasta Pawia w Lombardii na północy Włoch za to, że na ulicy objął swoją narzeczoną - podał lokalny dziennik. Oboje mieli maseczki, ale policjanci wyjaśnili, że osoby, które nie mieszkają razem, muszą zachować dystans.

Objął narzeczoną i dostał 400 euro kary

Obejmowana kobieta nie została ukarana, gdyż - według policjantów - została zaskoczona gestem swego partnera. (Fot. Getty Images)

Gazeta "La Provincia Pavese" poinformowała dzisiaj, że w centrum miasta para w maseczkach została zatrzymana przez funkcjonariuszy, którzy stwierdzili, że objęcie narzeczonej przez mężczyznę jest niedozwolone na mocy przepisów o walce z epidemią. Nakazują one zachowanie dystansu społecznego przez osoby, które nie mieszkają razem. To zaś znaczy, że mogą iść obok siebie, ale w bezpiecznej odległości.

Za nieprzestrzeganie tej normy 20-latek otrzymał karę w wysokości 400 euro. Jeśli zapłaci ją w ciągu miesiąca, grzywna zostanie obniżona do 280 euro.

Zaznacza się, że obejmowana kobieta nie została ukarana, gdyż - według policjantów - została zaskoczona gestem swego partnera i nie ponosi odpowiedzialności za naruszenie przepisów.

zrodlo:londynek.net

"Opiekunki osób starszych nie chcą być wyzyskiwane. Piszą do minister pracy"

Opiekunki osób starszych chcą zawalczyć o swoje prawa pracownicze i domagają się, by państwo im w tym pomogło. W liście otwartym do minister rodziny, pracy i polityki społecznej Marleny Maląg wzywają o wprowadzenie układu zbiorowego obejmującego wszystkie osoby zatrudnione w sektorze opieki, tak w kraju, jak i za granicą.

W lutym 2020 r. opiekunki osób starszych zarejestrowały w centrali Związkowa Alternatywa swoją organizację – Związkową Alternatywą Opiekunek. Poparcie dla inicjatywy wyraża kilkaset kobiet pracujących w kraju i za granicą: w Niemczech, Szwajcarii i Austrii. Koordynatorka organizacji Izabela Marcinek od 17 lat pracuje w Niemczech jako opiekunka osób starszych.

– Obecnie zdecydowana większość opiekunek pracuje w szarej strefie lub w ramach niskopłatnych i niestabilnych umów cywilno-prawnych. Nawet gdy opiekunki są zatrudniane na etat, mają bardzo niskie zarobki, a ich prawa, w tym dotyczące bezpieczeństwa i higieny pracy, są mocno ograniczane – piszą pracownice do minister Maląg.

Opiekunki osób starszych, czytamy dalej, zwykle pracują w oparciu o umowy z kilkudniowym okresem wypowiedzenia, a ich zarobki z ledwością przekraczają niemiecką czy austriacką płacę minimalną. Izabela Marcinek relacjonuje, że znane są jej przypadki umów z trzydniowym okresem wypowiedzenia. Powszechną praktyką jest również zmuszanie opiekunek do pracy na rzecz rodzin seniorów przekraczającej zakres opieki nad osobą starszą.

W kolejnym fragmencie listu, udostępnionego na stronie Związkowej Alternatywy, pracownice zwracają uwagę na fakt, iż znaczna część, niekiedy większość pieniędzy, jakie rodziny seniorów w krajach niemieckojęzycznych wydają na opiekuna, trafia do agencji pośrednictwa. Tymczasem ich rola często ogranicza się do skontaktowania pracownicy lub pracownika z zainteresowaną rodziną. Związkowa Alternatywa Opiekunek chce, by zadania związane z pozyskiwaniem opiekunów przejęły agencje rządowe, w porozumieniu z rządem polskim, zamiast nastawionych jedynie na zysk podmiotów prywatnych.

– Apelujemy, aby w pilnym trybie polski rząd rozpoczął z rządem niemieckim prace nad zawarciem układu zbiorowego obejmującego wszystkie polskie opiekunki w Niemczech – pisze związek zawodowy. Sugeruje, by układ zawierał obowiązek zawierania z opiekunkami umów o pracę, regulował sprawy wynagrodzeń, nadgodzin i BHP.

Działacze Związkowej Alternatywy Opiekunek zwracają również uwagę na inny problem.

– W Polsce nie ma regulacji prawnych dotyczących zawodu opiekunki osób starszych. Konsekwencją tego jest nieuznawanie polskich dyplomów i certyfikatów w Niemczech. Polki pracują tam na ogół jako zwykłe pomoce domowe na najniższej stawce krajowej, czyli 9,35 euro brutto na godzinę, zamiast za kwotę 11,05 euro – tłumaczy w rozmowie z money.pl Tomasz Łukasik, opiekun osób starszych w Niemczech.

Ministerstwo rodziny, pracy i polityki społecznej ma szansę pokazać, że naprawdę troszczy się o polskie pracownice. Na razie zapewniło, że wnikliwie zajmie się sugestią związku.

zrodlo:strajk.eu

"Pierwszy irański tankowiec dotarł do Wenezueli. Amerykanie wściekli"

Pierwszy z pięciu irańskich tankowców dopłynął do kraju, który z powodu amerykańskich sankcji nie ma jak produkować benzyny. Stany Zjednoczone wygrażały Irańczykom i rozpoczęły manewry morskie niedaleko Wenezueli, ale w końcu nie odważyły się zatrzymać statku. Prezydent Nicolas Maduro fetował to w Caracas.

Prezydent Wenezueli Nicolas Maduro. wikimedia

Solidarność między krajami napiętnowanymi przez imperium i objętymi sankcjami była głównym tematem telewizyjnego przemówienia prezydenta. „My i Irańczycy jesteśmy pokojowymi narodami, nastawionymi na rozwój, dwoma buntownikami, rewolucjonistami, którzy nigdy nie uklękną przed amerykańskim imperializmem!” – mówił. „Mamy prawo handlować, kupować i sprzedawać”, choć tego właśnie zakazują amerykańskie sankcje.

Odkąd tylko „Fortune”, pierwszy tankowiec, przekroczył granicę wenezuelskich wód terytorialnych, ochraniały go okręty i śmigłowce narodowej marynarki. Od ponad dwóch miesięcy Wenezuela cierpi na brak benzyny. Żeby ją produkować, musi do własnej ciężkiej ropy dodawać lekkiej. Amerykańska blokada zahamowała import, ale Irańczycy nie mają nic do stracenia, już są pod sankcjami, więc ratują wenezuelską produkcję i przy okazji grają na nosie imperium.

Waszyngton wyraził „troskę” z powodu „coraz ważniejszej roli Iranu w Wenezueli”, czyli jest mocno zdenerwowany. W zeszłym roku Amerykanie mianowali tam swego „prezydenta” (Juana Guaido), który kilkakrotnie próbował różnych form zamachu stanu w Caracas, lecz jeszcze nic mu się nie udało. Teraz swobodny handel między potępionymi krajami zirytował administrację podwójnie. W Wenezueli tymczasem radość, będzie benzyna.

zrodlo:strajk.eu

Białoruś: "Czy ktoś jeszcze wierzy oficjalnym statystykom zachorowań na Covid-19"

 Republiki  opublikowało w niedzielę najnowsze  dotyczące epidemii koronawirusa.

Według resortu zdrowia, od początku trwania epidemii zarejestrowano na Białorusi łącznie 36 198 osób z pozytywnym testem na SARS – CoV 2 (+954 osób ostatniej doby).

Z informacji na 24 maja wynika, że wyzdrowiało dotąd 14 155 pacjentów, u których patogen został potwierdzony.

Według oficjalnych danych 24 maja na Białorusi przeprowadzono 450 627 testów koronawirusa.

Ministerstwo Zdrowia twierdzi, że w całym okresie rozprzestrzeniania się infekcji w kraju zmarło 199 pacjentów zakażonych koronawirusem.

To doprawdy niesamowite. Od ponad dwóch tygodni w 9,5 milionowej Białorusi liczba zachorowań utrzymuje się na tym samym poziomie, nie przekraczającym tysiąc przypadków (1 tysiąc!). I to w sytuacji, gdy nie wprowadza się kwarantanny, ani żadnych innych środków zapobiegawczych przed epidemią. Nie maleje – nie rośnie, niemal stoi w miejscu. Podobnie jak liczba przypadków śmiertelnych – max.5 dobowo.

Jak informowaliśmy, w  22 maja do  wyciekły dane, które zadają kłam oficjalnym komunikatom Ministerstwa Zdrowia RB o stanie epidemii na Białorusi. Wynika z nich, że tylko w kwietniu br. w szpitalach jednego miasta – Mińska,  z powodu koronawirusa zmarło 117 osób.

Biznesmen Kirił  opublikował na swoim Facebooku fragmenty konferencji i wystąpienie kierownika oddziału anestezjologii, reanimacji i intensywnej opieki w Kliniki Chirurgii Transplantologii i Hematologii w Mińsku Aleksandra Dziadźko. Opublikowane fragmenty dotyczą min. statystyk. Lekarz twierdzi, że na Białorusi śmiertelność jest porównywalna do sytuacji we Włoszech czy Hiszpanii i wynosi 27 proc.

Tego samego dnia wieczorem nagranie usunięto z sieci, a resort zdrowia opublikował o 21.04  Aleksandra Dziadźko, który zapewnia, że został źle zrozumiany przez dziennikarzy.

Lekarz twierdzi, że po pierwsze, liczba zgonów obejmuje „nie tylko przypadki potwierdzonego zakażenia , ale także te prawdopodobne przypadki, które na kolejnych etapach diagnostyki nie potwierdziły koronawirusa, ale rozpoznano  o innej etiologii”.

Na koniec Ministerstwo Zdrowia oświadczyło, że…. „przytoczone statystyki były na użytek specjalistów (a nie społeczeństwa- red.)”.

Warto dodać, że 27 procentowa śmiertelność, o której mówił Dziadźko dotyczy tylko i wyłącznie pacjentów przebywających na oddziałach intensywnej terapii, a jest to znacznie niewielki odsetek całkowitej liczby chorych.

zrodlo:kresy24

"Litwa oskarżyła Białoruś o ukrywanie informacji nt. elektrowni jądrowej w Ostrowcu"

Litewskie Ministerstwo Energii punktuje  za brak przejrzystości ws. elektrowni jądrowej w Ostrowcu (50 km od Wilna).

Oświadczenie zawierające krytyczne komentarze skierowane do strony białoruskiej opublikowano na stronie internetowej resortu.

Po informacji o dostawie przez Rosatom paliwa jądrowego do elektrowni jądrowej Ostrowcu na Białorusi,  zaalarmowała Międzynarodową Agencję Energii Atomowej (MAEA), że umowa między władzami litewskimi i białoruskimi w sprawie wczesnego informowania o awariach jądrowych nie została jeszcze podpisana.

Strona litewska wskazuje, że Białoruś nie opublikowała raportów, na co zwracał uwagę dyrektor generalny MAEA Rafael Grossi.

W tekście czytamy, że Białoruś demonstruje „selektywne podejście” do przejrzystości projektu elektrowni jądrowej, chociaż powinna publikować pełne raporty z misji Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej (MAEA)  i postępować zgodnie z zaleceniami międzynarodowych ekspertów podczas testów warunków skrajnych.

Przedstawiciele ministerstwa są zaniepokojeni faktem, że Białoruś wdrożyła tylko część zaleceń misji MAEA w sprawie specjalnej oceny terenu, ignorując kluczowe kwestie podniesione przez Litwę, takie jak gęstość zaludnienia, gotowość na  sytuacji kryzysowych, ocena sejsmiczna i ocena wpływu na .

„Do chwili obecnej nie ma informacji pozwalających ocenić skalę obecnych problemów białoruskiej elektrowni jądrowej. Spośród 11 zaleceń ekspertów MAEA opublikowano tylko 3, co budzi dodatkowe wątpliwości co do przejrzystości (…)”- czytamy w oświadczeniu.

Strona litewska podkreśla, że decyzja o nieopublikowaniu raportu przez  wzmacnia podejrzenie, że niedociągnięcia stwierdzone w raporcie misji nie są tylko nieznaczne. Litwa ponadto jest zaniepokojona słowami ekspertów MAEA wzywających do ściślejszej kontroli i nadzoru nad programem uruchomienia stacji.

„Ciągle obserwuje się selektywne i stronnicze podejście Białorusi do ujawniania wyłącznie informacji przydatnych dla projektu elektrowni jądrowej, szczególnie w przypadku współpracy Białorusi z MAEA” – alarmuje strona litewska.

Dwa tygodnie temu Litwa zaapelowała do MAEA o reakcję na „niedopuszczalną sytuację” wokół białoruskiej elektrowni jądrowej.  Gitanas  wielokrotnie wzywał Unię Europejską do użycia wszystkich narzędzi, aby zmusić Białoruś do wypełnienia zaleceń zgodnych z wynikami testów warunków skrajnych.

oprac. ba na podst. svaboda.org

zrodlo:kresy24.pl

"W obwodzie żytomierskim mężczyzna zastrzelił sześciu weteranów wojennych i cywila"

Dzisiaj około godziny 1:00 we wsi Nowoselica w powiecie popelnianskim w obwodzie żytomierskim mężczyzna w podczas kłótni nad brzegiem stawu zastrzelił ze strzelby myśliwskiej siedem osób.

Ofiarami są m.in. trzej byli członkowie Gwardii Narodowej i batalionu im. Kulczyckiego, trzej żołnierze armii ukraińskiej oraz pracownik Narodowego Uniwersytetu Lotniczego w Kijowie.

Według wstępnych ustaleń policji, sprawcą jest 58-letni właściciel tamtejszego stawu Anatolij Zacharenko, który w październiku 2015 r. został ukarany grzywną za naruszenie zasad przechowywania broni myśliwskiej.

Według mediów, przyczyną tragedii mogła być próba wymuszenia. Jakiś czas temu miejscowi policjanci zażądali od Zacharenki „haraczu”, a kiedy odmówił i nasłali na niego właśnie byłych żołnierzy, weteranów wojny w Donbasie.


Policja bierze też pod uwagę, że do kłótni, która zakończyła się tragedią, doszło w wyniku biesiady zakrapianej alkoholem.

Opr. TB, https://detective-info.com.ua/, UNIAN, https://www.facebook.com/anton.gerashchenko.7

fot. https://www.facebook.com/anton.gerashchenko.7
zrodlo:kresy24.pl

"W Finlandii trwają wielonarodowe ćwiczenia koordynowane przez US Army"

Ponad dwa tysiące żołnierzy z 14 krajów świata, zarówno tych z  jak i spoza  (jak ) bierze udział w manewrach Bold Quest, które w tym roku odbywają się na północy Finlandii.

To kolejne wielonarodowe  na terenie Skandynawii z udziałem NATO. W dniach 20 maja – 4 czerwca w przestrzeni powietrznej Półwyspu Skandynawskiego planowane są  Arctic Challenge 2019, w których biorą udział siły powietrzne , Wielkiej Brytanii, Szwecji, Norwegii, Finlandii, Danii, Niemiec i Francji. US Air Force i lotnictwo korpusu piechoty morskiej  będą korzystać z baz Kallaks (), Bodo () i Rovaniemi (Finlandia). Więcej na ten temat tutaj.

Oprac. MaH, warsawinstitute.org

fot. Wikimedia Commons, CC

zrodlo:kresy24.pl

"Znaleziono ciało ukraińskiego deputowanego. Miał ranę postrzałową głowy, a obok leżał pistolet"

Ciało 47-letniego deputowanego Wałerija Dawydenki znaleziono w toalecie jego biura.

– Polityk miał ranę postrzałową głowy, obok zwłok leżał pistolet – powiedział wiceminister spraw wewnętrznych Ukrainy Anton Awakow.

Zwłoki odkryła sprzątaczka. Doradca ministra spraw wewnętrznych Zorian Szkiriak oznajmił, że wstępna rozpatrywana przyczyna zgonu to samobójstwo.

Dawydenko dostał się do Rady Najwyższej jako bezpartyjny. U schyłku rządów prezydenta Wiktora Janukowycza i jego obozu (2013-14) był wiceministrem rolnictwa.

Oprac. MaH, niezalezna.pl

fot. Pixabay License

zrodlo:kresy24.pl

"Samolot z Niemiec chciał lądować na Sardynii. Musiał zawrócić"

Samolot linii Eurowings, który odleciał w sobotę z Dusseldorfu na Sardynię musiał zawrócić do Niemiec, ponieważ lotnisko w Olbii na włoskiej wyspie było zamknięte - podały media. Nie wiadomo, dlaczego maszyna wzięła kurs na Sardynię.

Samolot z Niemiec chciał lądować na Sardynii. Musiał zawrócić

Nie wiadomo, dlaczego maszyna wzięła kurs na Sardynię, skoro lotniska we Włoszech są wciąż zamknięte... (Fot. Getty Images)

Kiedy maszyna z niewielką grupą pasażerów na pokładzie była już nad wyspą, pilot dowiedział się, że lotnisko w Olbii jest zamknięte. Wcześniej władze Włoch informowały, że otworzą granice kraju oraz lotniska 3 czerwca.

Nawet Włosi, przypomniał dziennik "La Stampa", nie mogą jeszcze podróżować na Sardynię - ani samolotem, ani promem. Władze tego regionu zdecydowały, że lotniczy ruch pasażerski wznowią po 15 czerwca.

Nie jest jasne,co skłoniło niemieckie linie do tego, by wysłać samolot na wciąż zamkniętą z powodu pandemii włoską wyspę.

Firma zarządzająca lotniskiem w Olbii zapewniła, że rozesłała komunikaty o tym, że jest ono zamknięte. Zrobiła to, jak dodała, za pośrednictwem systemu używanego przez pilotów.

Pilot nie miał innego wyjścia; znad Sardynii wrócił do Dusseldorfu.

zrodlo:londynek.net

"Wielka gra powraca do Azji Środkowej"

  AUTOR: TYLER DURDEN PIĄTEK, KWIECIEŃ 26, 2024 - 05:45 AM Przez EurasiaNet.org, Inwazja Rosji na Ukrainę ożywiła zainteresowanie USA i UE A...