Do 60 wzrosła liczba marynarzy i pracowników cywilnych, którzy zostali ranni podczas pożaru amerykańskiego okrętu wojennego Bonhomme Richard w bazie w kalifornijskim San Diego.

Według amerykańskiej marynarki są to głownie poparzenia. Przyczyna pożaru nie jest znana.

Setki strażaków walczyły aby, uratować amerykański okręt wojenny USS Bonhomme Richard - drugi pod względem wielkości desantowiec we flocie marynarki wojennej USA. Okręt przechodził rutynową konserwację w macierzystym porcie San Diego- poinformował na konferencji prasowej przedstawiciel marynarki wojennej USA.

W niedzielę, gdy wybuchł pożar, pracowało na nim 160 członków załogi, marynarzy i pracowników cywilnych. Pożar poprzedziła co najmniej jedna duża eksplozja w dolnej ładowni statku.

Płomienie błyskawicznie ogarnęły cały okręt dochodząc do górnego pokładu, i rozprzestrzeniły się na jego górę część, nadbudówki, wieżę i inne konstrukcje.

36 marynarzy i 24 cywilów doznało obrażeń wywołanych wysoką temperaturą i wdychaniem dymu. Wszystkim udzielono pomocy ambulatoryjnej. Nikt nie został hospitalizowany.

Z okrętu, przed ustawieniem go w doku została usunięta amunicja, jest to standardowa procedura - powiedział na konferencji prasowej kontradmirał Philip Sobeck.

Śmigłowce zrzucały wodę na statek przez cały poniedziałek, podczas gdy łodzie strażackie ustawione wokół jednostki chłodziły wodą z zewnątrz kadłub okrętu.

Zapytany, czy statek może doszczętnie spłonąć, Sobeck powiedział, że ma nadzieję, że do tego nie dojdzie. Gdy zagasimy ogień, co jest naszym priorytetem, dokonamy oceny - zaznaczył.

Przyczyna pożaru nie jest znana. Trwa śledztwo.