Przetlumaczono przez translator Google
zrodlo:https://www.zerohedge.com/
Przetlumaczono przez translator Google
zrodlo:https://www.zerohedge.com/
Miliarder porównał platformę zbierania funduszy do "profesjonalnych złodziei" po tym, jak zamroziła darowizny na Konwój Wolności 2022
Dyrektor generalny Tesli i SpaceX, Elon Musk, opublikował w sobotę na Twitterze mem, nazywając amerykańską platformę pozyskiwania funduszy GoFundMe "profesjonalnymi złodziejami".
Musk opublikował również zrzut ekranu tweeta platformy z 2020 r. promującego kampanię zbierania pieniędzy na rolnictwo w strefie "CHOP" (Capitol Hill Occupied Protest) w centrum Seattle w stanie Waszyngton, która była okupowana przez aktywistów podczas szczytu protestów przeciwko rasizmowi i brutalności policji w USA w tym roku.
Tweet GoFundMe sprzed dwóch lat brzmiał: "W społeczności bez policji ten rolnik karmi ludzi i zbliża ich do siebie".
"Podwójne standardy?" Musk napisał w sobotę, odnosząc się do niedawnej decyzji platformy o wstrzymaniu kampanii zbierania pieniędzy dla kanadyjskich kierowców ciężarówek protestujących przeciwko obowiązkowi szczepień covid-19 w kraju. Musk zaprzeczył również doniesieniom, że przekazał darowiznę protestującym.
Tysiące kierowców ciężarówek zalewa stolicę Kanady, Ottawę od końca zeszłego tygodnia. Nazywając siebie "Konwojem Wolności 2022", mówią, że nakaz szczepień i inne ograniczenia zagrażają ich źródłom utrzymania.
W oświadczeniu wydanym w sobotę GoFundMe powiedział, że zamroził kampanię po zebraniu 10 milionów dolarów (7,9 miliona dolarów), argumentując, że organizatorzy złamali warunki świadczenia usług, które zabraniają "promowania przemocy i nękania". GoFundMe wydał już 1 milion Can $ (780 000 USD). Pozostałe pieniądze nie trafią bezpośrednio do organizatorów Konwoju Wolności, ale do organizacji charytatywnych wybranych przez organizatorów.Chociaż policja nie zgłosiła żadnych poważnych incydentów, a niektórzy mieszkańcy okazali wsparcie dla kierowców ciężarówek, inni powiedzieli, że czują się zagrożeni, oskarżając protestujących o przekształcenie Ottawy w "strefę okupacyjną".
Policja w Ottawie podziękowała GoFundMe na Twitterze. "Decyzja o wstrzymaniu finansowania tych nielegalnych demonstracji jest ważnym krokiem i wzywamy wszystkie strony crowdfundingowe do naśladowania" - napisali.
Policja wcześniej powiedziała, że jest świadoma "niewłaściwego i groźnego języka w mediach społecznościowych" związanego z protestami. Szef policji w Ottawie Peter Sloly opisał piątkowe protesty jako "coraz bardziej niestabilne i coraz bardziej niebezpieczne".
Protestujący w centrum Ottawy "pozostają wysoce zorganizowani, dobrze finansowani, niezwykle zaangażowani w opieranie się wszelkim próbom bezpiecznego zakończenia demonstracji" - powiedział Sloly.
Przetlumaczono przez translator Google
zrodlo:https://www.rt.com/news/
SEUL, Korea Południowa (AP) – Podczas ostatnich zimowych igrzysk Korea Północna wygrzewała się w globalnym świetle reflektorów w Korei Południowej, a setki sportowców, cheerleaderek i urzędników mocno naciskało, aby przekonać swoich rywali z Korei Południowej i USA w dążeniu do dyplomacji, która od tego czasu utknęła w martwym punkcie.
Cztery lata później, gdy Zimowe Igrzyska Olimpijskie 2022 docierają do głównego sojusznika i sąsiada Chin, Korea Północna nie wysyła żadnych sportowców i urzędników - ignorując sugestię Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego, że poszczególni sportowcy mogą potencjalnie rywalizować pomimo zakazu nałożonego na ten kraj. I choć kraj ponownie znalazł się na arenie światowej, tym razem z powodu wojowniczości, a nie uroku, w postaci szybkiego ciągu coraz potężniejszych testów rakietowych.
Testy te są prawdopodobnie próbą zrobienia dwóch rzeczy naraz: doskonałych, wciąż niekompletnych systemów uzbrojenia, które Północ czuje, że musi chronić się przed wrogami, a także wykorzystania obaw związanych z tymi ulepszonymi systemami, aby wyrwać poza ustępstwami i ulgami w sankcjach od Stanów Zjednoczonych i Korei Południowej.
Nawet jeśli Pjongjang wstrzyma lub ograniczy te testy podczas 17-dniowego widowiska sportowego, które rozpoczęło się w piątek - w ukłon w stronę dobroczyńcy Pekinu - eksperymenty na większej broni, w tym ICBM i bombach jądrowych, mogą nastąpić po igrzyskach, twierdzą eksperci. Jest to szczególnie prawdziwe, ponieważ zbliżają się wybory prezydenckie w Korei Południowej, amerykańsko-południowokoreańskie ćwiczenia wojskowe i kilka ważnych rocznic w Korei Północnej.
"Dla Korei Północnej Igrzyska Olimpijskie w Pekinie są nadal czyimś festiwalem, a to, co jest teraz ważne, to wspieranie własnych interesów" - powiedział Nam Sung-wook, profesor na Uniwersytecie Koreańskim w Korei Południowej. "Korea Północna uważa, że nie musi już promować pokojowego wizerunku poprzez Igrzyska Olimpijskie, ponieważ Stany Zjednoczone zauważą je tylko wtedy, gdy pokażą twardą postawę poprzez wystrzeliwanie rakiet".
Korea Północna często wykorzystywała igrzyska olimpijskie i inne wydarzenia sportowe do celów politycznych, być może najbardziej spektakularnie podczas Zimowych Igrzysk w Pjongczangu cztery lata temu na południu.
Przywódca Korei Północnej Kim Jong Un wysłał swoją potężną siostrę, Kim Yo Jong, pierwszego członka tej rodziny rządzącej, który chodził po południowokoreańskiej ziemi od czasu wojny koreańskiej, na mroźną ceremonię otwarcia. Tam siedziała w tym samym polu widokowym co prezydent Korei Południowej i wiceprezydent USA.
Żaden z 22 sportowców Korei Północnej nie zdobył medalu. Ale kraj zrobił ogromne wrażenie na trybunach widokowych, gdzie jego żeńskie drużyny dopingujące, ubrane w dopasowane czerwone kombinezony, wykonywały skrupulatnie choreograficzne układy wraz z południowokoreańskimi fanami, kibicując pierwszej połączonej drużynie olimpijskiej Korei w hokeju na lodzie kobiet.
Podobna współpraca miała miejsce podczas tak zwanej Ery Słońca pod koniec lat 1990. i na początku 2000., kiedy Korea Północna otrzymywała ogromne dostawy pomocy z Korei Południowej, a Północ często pozwalała swoim graczom paradować razem z Koreańczykami z Południa na Igrzyskach Olimpijskich i innych imprezach sportowych.
Dobre uczucia między Koreami w Pjongczangu pomogły położyć podwaliny pod przywódcę Kima, aby dotrzeć do ówczesnych Stanów Zjednoczonych. Prezydent Donald Trump na rozmowy na szczycie nuklearnym o wysokiej stawce później w 2018 roku. Ich dyplomacja upadła jednak w następnym roku po tym, jak Trump odrzucił wezwania Kima do złagodzenia niezbędnych sankcji w zamian za ograniczoną denuklearyzację.
Prezydent Korei Południowej Moon Jae-in, kluczowy gracz w dyplomacji Igrzysk Olimpijskich w 2018 r., Mocno naciskał, aby wykorzystać Igrzyska w Pekinie jako kolejne miejsce koreańskiego pokoju. Dążył do tego, aby przywódcy Korei, Stanów Zjednoczonych i Chin zebrali się w Pekinie i symbolicznie ogłosili koniec wojny koreańskiej w latach 1950-53, która technicznie nadal trwa.
Północ ogłosiła jednak, że opuszcza igrzyska z powodu pandemii koronawirusa i posunięć "wrogich sił" i zignorowała powtarzające się oferty Rozmów Seulu i Waszyngtonu, gdy wznowił testy rakietowe.
We wrześniu ubiegłego roku Międzynarodowy Komitet Olimpijski zawiesił Koreę Północną do końca 2022 roku za odmowę wysłania drużyny na Letnie Igrzyska Olimpijskie w Tokio w 2021 roku, które Pjongjang również pominął z powodu wirusa. Mimo to w Seulu istniały nadzieje, że Igrzyska Olimpijskie w Pekinie mogą pomóc złagodzić koreańskie animozje – a MKOl pozostawił otwarte drzwi dla sportowców do rywalizacji, jeśli nie reprezentowania swojego kraju. Ale Północ przez to nie przeszła.
Decyzja Korei Północnej o uniknięciu Igrzysk Olimpijskich, nawet jeśli kontynuuje ona wstępne ponowne otwarcie handlu lądowego z Chinami po dwóch latach pandemicznych zamknięć granic i załamania gospodarczego, może odzwierciedlać frustrację Pjongjangu z Seulem i jego niezdolność do uzyskania ustępstw od Waszyngtonu w jego imieniu, powiedział Moon Seong Mook, analityk Koreańskiego Instytutu Badawczego ds. Strategii Narodowej z siedzibą w Seulu.
Nawet z zakazem MKOl, Moon, analityk, powiedział, że Północ "nadal mogła szukać możliwości dyplomatycznych na uboczu, a igrzyska były organizowane przez sojusznika Chin". Zamiast tego Koreańczycy z Północy "mówią, że w ogóle nie chcą się angażować".
Co więcej, Północ obrała kurs, który Zachód uważa za prowokacyjny.
Tylko w styczniu Korea Północna przeprowadziła siedem testów rakietowych, w tym broni średniego zasięgu zdolnej do uderzenia w amerykańskie terytorium Guam na Pacyfiku. To rekordowa miesięczna liczba testów broni od czasu objęcia władzy przez Kima w grudniu 2011 roku. Korea Północna zagroziła również niedawno zniesieniem czteroletniego moratorium na testy rakietowe i nuklearne dalekiego zasięgu.
Podczas gdy chińscy urzędnicy mogli być niezadowoleni z szaleństwa testów Korei Północnej tuż przed rozpoczęciem igrzysk, Chiny wydają się publicznie skłonne tolerować testy w obliczu rosnącej konfrontacji z Waszyngtonem.
Północ z pewnością potrzebuje Chin. Pekin jest gazociągiem gospodarczym Korei Północnej, a jego wsparcie jest kluczowe, jeśli Północ ma ożywić swoją zniszczoną przez pandemię gospodarkę. W piątek Kim wysłał wiadomość do chińskiego prezydenta Xi Jinpinga, mówiąc, że Igrzyska Olimpijskie w Pekinie "uderzająco demonstrują dynamiczne duchy Chin" i że wzmocni dwustronne więzi z Xi na nowym wysokim poziomie.
Wielu obserwatorów przewiduje szereg testów broni po igrzyskach, które mają na celu zwiększenie presji na Waszyngton.
Mogą to być pocisk wystrzeliwany z okrętów podwodnych, pocisk dalekiego zasięgu zdolny do dotarcia do amerykańskiej ojczyzny lub urządzenie nuklearne. Inne opcje to zakazane wystrzeliwanie rakiet w celu umieszczenia satelity szpiegowskiego na orbicie lub odsłonięcie zaawansowanej łodzi podwodnej.
Północ może chcieć tych testów jako sposobu na wpłynięcie lub zwrócenie uwagi na wybory prezydenckie w Korei Południowej 9 marca, coroczne wspólne ćwiczenia wojskowe USA i Korei Południowej w marcu lub 110. rocznicę urodzin założyciela państwa Kim Il Sunga, dziadka Kim Jong Una, 15 kwietnia.
Nie jest jasne, czy jakiekolwiek przyciągające uwagę starty spowodują, że Stany Zjednoczone zdadzą Korei Północnej ulgę w sankcjach, międzynarodowe uznanie za legalne państwo nuklearne lub gwarancje bezpieczeństwa.
Administracja Bidena zaoferowała otwarte rozmowy, ale nie wykazała chęci złagodzenia sankcji, chyba że Korea Północna podejmie realne kroki w celu porzucenia programu broni jądrowej. Korea Północna ze swojej strony oświadczyła, że nie powróci do rozmów, chyba że Stany Zjednoczone najpierw zrezygnują z wrogiej polityki, co może być odniesieniem do wojsk amerykańskich stacjonujących na Południu i międzynarodowych sankcji przeciwko nielegalnemu programowi broni.
Jeśli przeszłe wydarzenia są jakąkolwiek wskazówką, Pjongjang i Waszyngton mogą w końcu spotkać się ponownie po okresie wzniosłej konfrontacji, co narody wielokrotnie robiły od czasu pierwszego północnokoreańskiego kryzysu nuklearnego na początku lat 1990.
Ale Nam, profesor, powiedział, że jest mało prawdopodobne, aby stosunki usa-Korea Północna miały jakikolwiek poważny przełom pod rządami administracji Bidena.
"W ciągu ostatnich 30 lat skonfrontowali się ze sobą w ekstremalnym stopniu, zanim spotkali się ponownie i osiągnęli pewne porozumienia" - powiedział Kim Yeol Soo, ekspert w Koreańskim Instytucie Spraw Wojskowych Korei Południowej. "To, co jest przerażające w tym powtarzającym się procesie, to fakt, że program nuklearny i rakietowy Korei Północnej stale się rozwijał w międzyczasie".
Przetlumaczono przez translator Google
zrodlo:apnews.com
Administracja Bidena w piątek przywróciła złagodzenie sankcji wobec irańskiego programu atomowego, ponieważ rozmowy mające na celu uratowanie słabnącego porozumienia nuklearnego z 2015 r. wchodzą w krytyczną fazę.
Gdy amerykańscy negocjatorzy wracają do Wiednia na sesję, która może być przełomowa, sekretarz stanu Antony Blinken podpisał kilka zwolnień z sankcji związanych z cywilną działalnością nuklearną Iranu. Posunięcie to odwraca decyzję administracji Trumpa o ich unieważnieniu.
Zwolnienia mają ostatecznie zachęcić Iran do powrotu do umowy z 2015 r., którą narusza od czasu, gdy były prezydent Donald Trump wycofał się z umowy w 2018 r. i ponownie nałożył sankcje USA. W perspektywie krótkoterminowej zwolnienia zwolnią zagraniczne kraje i firmy pracujące w cywilnym sektorze jądrowym Iranu z amerykańskich kar.
Amerykańscy urzędnicy powiedzieli, że ma to kluczowe znaczenie dla budowania poparcia dla powrotu do umowy i zaprzeczyli, że przyznają Iranowi jakiekolwiek ustępstwa. Urzędnicy powiedzieli, że zwolnienia są konieczne, aby zaangażować inne strony umowy - Wielką Brytanię, Chiny, Francję, Niemcy, Rosję i Unię Europejską.
"NIE zapewniliśmy iranowi ulgi w sankcjach i NIE BĘDZIEmy, dopóki Teheran nie powróci do swoich zobowiązań wynikających z JCPOA" - napisał na Twitterze rzecznik Departamentu Stanu Ned Price, używając akronimu oficjalnej nazwy porozumienia nuklearnego, Wspólnego Kompleksowego Planu Działania.
"Zrobiliśmy dokładnie to, co zrobiła ostatnia administracja: pozwoliliśmy naszym międzynarodowym partnerom zająć się rosnącymi zagrożeniami dla nierozprzestrzeniania broni jądrowej i bezpieczeństwa w Iranie" - powiedział Price.
Administracja Trumpa niechętnie zatwierdziła zwolnienia, które dotyczą chińskich, rosyjskich i europejskich firm, nawet po wycofaniu się z umowy. Ale to się skończyło, gdy były sekretarz stanu Mike Pompeo odwołał je w maju 2020 r.
Iran twierdzi, że nie przestrzega warunków umowy, ponieważ USA wycofały się z niej jako pierwsze. Iran zażądał przywrócenia wszystkich ulg w sankcjach, które obiecano mu w ramach umowy, aby powrócić do przestrzegania.
Administracja Trumpa zakończyła tak zwane zwolnienia z "civ-nuke" w maju 2020 r. w ramach kampanii "maksymalnej presji" przeciwko Iranowi, która rozpoczęła się, gdy Trump wycofał USA z umowy w 2018 r., Skarżąc się, że była to najgorsza umowa dyplomatyczna, jaką kiedykolwiek wynegocjowano i dała Iranowi drogę do opracowania bomby.
Jako kandydat na prezydenta Joe Biden uczynił powrót USA do porozumienia nuklearnego priorytetem, a jego administracja dąży do tego celu, chociaż od czasu objęcia przez niego urzędu rok temu poczyniono niewielkie postępy w tym kierunku. Urzędnicy administracji powiedzieli, że zwolnienia są przywracane, aby pomóc popchnąć negocjacje wiedeńskie do przodu.
"Zwolnienie w odniesieniu do tych działań ma na celu ułatwienie dyskusji, które pomogłyby zamknąć umowę o wzajemnym powrocie do pełnego wdrożenia JCPOA i położyć podwaliny pod powrót Iranu do wykonywania zobowiązań JCPOA" - powiedział Departament Stanu w zawiadomieniu do Kongresu, który ogłosił ten ruch.
"Ma również służyć amerykańskim interesom nieproliferacji i bezpieczeństwa jądrowego oraz ograniczać działania nuklearne Iranu" - powiedział departament. "Jest on wydawany w ramach uznaniowości politycznej z myślą o tych celach, a nie zgodnie ze zobowiązaniem lub jako część quid pro quo. Koncentrujemy się na współpracy z partnerami i sojusznikami, aby przeciwdziałać pełnemu zakresowi zagrożeń, jakie stwarza Iran.
Kopia zawiadomienia Departamentu Stanu i faktyczne zrzeczenie się podpisane przez Blinkena zostały uzyskane przez The Associated Press.
Zwolnienia pozwalają zagranicznym krajom i firmom pracować nad projektami cywilnymi w irańskiej elektrowni jądrowej Bushehr, elektrowni ciężkiej wody w Araku i reaktorze badawczym w Teheranie. Pompeo odwołał zwolnienia w maju 2020 r., Oskarżając Iran o "wymuszenie nuklearne" za kontynuowanie i rozszerzanie prac w tych miejscach.
Krytycy porozumienia nuklearnego, którzy lobbowali Trumpa za wycofaniem się z niego, protestowali, argumentując, że nawet jeśli administracja Bidena chce powrócić do umowy z 2015 roku, powinna przynajmniej zażądać pewnych ustępstw od Iranu, zanim z góry przyzna mu ulgę w sankcjach.
"Z perspektywy negocjacji wyglądają na zdesperowanych: zrzekniemy się sankcji, zanim jeszcze dojdziemy do porozumienia, po prostu powiedz "tak" na cokolwiek!" - powiedział Rich Goldberg, głośny przeciwnik umowy, który jest starszym doradcą jastrzębiej Fundacji Obrony Demokracji.
Przetlumaczono przez translator Google
zrodlo:apnews.com
Francuski prezydent i niemiecka kanclerz udadzą się do Moskwy i Kijowa w nadchodzących tygodniach, dodając do wysiłków dyplomatycznych, aby powstrzymać prezydenta Rosji Władimira Putina przed rozpoczęciem inwazji na Ukrainę i znaleźć wyjście z rosnących napięć.
Francuz Emmanuel Macron ma odwiedzić Moskwę w poniedziałek i Kijów we wtorek, a Niemiec Olaf Scholz uda się do Kijowa 14 lutego i Moskwy 15 lutego.
Wizyty na wysokim szczeblu mają miejsce, gdy Chiny poparły rosyjskie żądanie wykluczenia NATO z rozszerzenia na Ukrainę, a także po tym, jak USA oskarżyły Kreml w czwartek o skomplikowany spisek mający na celu sfabrykowanie ataku sił ukraińskich, który Rosja mogłaby wykorzystać jako pretekst do podjęcia działań wojskowych. USA nie dostarczyły szczegółowych informacji na poparcie tych twierdzeń, czemu Moskwa stanowczo zaprzeczyła.
Podczas gdy Francja jest ważnym graczem w NATO i przenosi wojska do Rumunii w ramach przygotowań sojuszu do ewentualnych działań rosyjskich, Macron również aktywnie naciska na dialog z Putinem i rozmawiał z nim kilka razy w ostatnich tygodniach. Obaj spotkają się w poniedziałek w cztery oczy - poinformowało w piątek biuro Macrona.
Macron podąża za francuską tradycją podążania odrębną ścieżką od Stanów Zjednoczonych w geopolityce, a także próbuje odcisnąć swoje piętno na tym kryzysie i bronić interesów Europy.
Niemcy podkreślają znaczenie różnych formatów dyplomatycznych w walce z napięciami i odmawiają wysłania broni na Ukrainę, irytując niektórych sojuszników. Scholz spotkał się ostatnio również z krytyką w kraju za utrzymywanie niskiego publicznego profilu w kryzysie.
Po tygodniach rozmów w różnych formatach dyplomatycznych, które nie przyniosły większych ustępstw ze strony Rosji i USA, nie jest jasne, jak duży wpływ będą miały te podróże. Ale minister spraw zagranicznych Ukrainy Dmytro Kuleba powiedział w piątek, że "wizyty na najwyższym szczeblu poważnie zmniejszają wyzwania w sferze bezpieczeństwa i zakłócają plany Kremla".
Sekretarz stanu USA Antony Blinken odbył w piątek rozmowę z Kulebą w celu omówienia rosyjskiej rozbudowy wojskowej i kroków "zachęcających Rosję do prowadzenia dyplomacji w wojnie oraz zapewnienia bezpieczeństwa i stabilności". Blinken potwierdził gotowość USA i ich sojuszników do "nałożenia szybkich i poważnych konsekwencji na Rosję, jeśli zdecyduje się na eskalację" - powiedział rzecznik Departamentu Stanu Ned Price.
W środowej rozmowie z prezydentem USA Joe Bidenem Macron potwierdził jego wysiłki dyplomatyczne. W rozmowach z przywódcami Rosji i Ukrainy w czwartek wieczorem biuro Macrona poinformowało, że omówiło sposoby "zidentyfikowania elementów, które mogłyby doprowadzić do deeskalacji" i "warunków strategicznej równowagi w Europie, która powinna pozwolić na zmniejszenie ryzyka w terenie i zagwarantować bezpieczeństwo na kontynencie".
Scholz ma wcześniej zaplanowane spotkanie z Bidenem w Waszyngtonie w poniedziałek.
Moskwa sygnalizuje w ostatnich dniach widoczną gotowość do dalszych rozmów z Waszyngtonem i NATO. Niektórzy eksperci twierdzą, że dopóki Rosja i Zachód rozmawiają, jest to powód do ostrożnego optymizmu.
Rosja zgromadziła ponad 100 000 żołnierzy w pobliżu północnych i wschodnich granic Ukrainy, co budzi obawy, że Moskwa może ponownie zaatakować, jak to miało miejsce w 2014 roku. Obecność wojsk i niepewność zdenerwowały Ukraińców i zaszkodziły gospodarce kraju.
Kreml zaprzecza planowanym inwazjom i domaga się od Zachodu gwarancji, że Ukraina nigdy nie dołączy do bloku, rozmieszczenie broni NATO w pobliżu granic Rosji zostanie wstrzymane, a siły sojuszu wycofane z Europy Wschodniej.
Chiny udzieliły poparcia żądaniom w piątek po tym, jak Putin spotkał się z chińskim prezydentem Xi Jingpingiem w Pekinie przed otwarciem Zimowych Igrzysk Olimpijskich. Po rozmowach obaj przywódcy wydali rozbudowane wspólne oświadczenie, deklarując sprzeciw wobec jakiegokolwiek rozszerzenia NATO.
"Strona chińska sympatyzuje i popiera propozycje przedstawione przez Federację Rosyjską w celu stworzenia długoterminowych prawnie wiążących gwarancji bezpieczeństwa w Europie" - czytamy w oświadczeniu.
Niezależnie od Macrona i Scholza, prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan zaproponował mediację w rozmowach między Rosją a Ukrainą. Erdogan odwiedził Kijów w tym tygodniu i po powrocie do Turcji zarzucił zachodnim przywódcom, że nie wnieśli pozytywnego wkładu w rozwiązanie napięć między Rosją a Ukrainą.
Erdogan powiedział również, że prezydent Ukrainy Wołodomyr Zełenski zdecydowanie popiera turecką propozycję mediacji w celu zmniejszenia napięć między dwoma narodami.
"Niestety, Zachód nie wniósł nic do rozwiązania tego problemu" - powiedział Erdogan. "Oni po prostu tworzą przeszkody."
Tymczasem w Waszyngtonie amerykańscy urzędnicy powiedzieli, że plan fałszywego ataku na terytorium Rosji lub rosyjskojęzycznych ludzi został opisany w odtajnionych informacjach wywiadowczych udostępnionych ukraińskim urzędnikom i europejskim sojusznikom w ostatnich dniach. Był to najnowszy przykład administracji Bidena ujawniającej ustalenia wywiadowcze jako taktykę powstrzymania rosyjskich wysiłków dezinformacyjnych i udaremnienia tego, co według niej jest próbą Putina położenia podwalin pod działania wojskowe.
Rosyjscy urzędnicy odrzucili zarzuty. Minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow w piątek mówił o "absurdalności" twierdzeń, a rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow zalecił dziennikarzom, aby "nie wierzyli nikomu na słowo, zwłaszcza (USA). Departamentu Stanu, jeśli chodzi o te kwestie".
Minister spraw zagranicznych Ukrainy powiedział w piątek, że Waszyngton podzielił się tą informacją z Kijowem i że nie zaskoczyło to ukraińskich władz. "Od 2014 roku byliśmy świadkami wielu podstępnych działań Rosji. Widzieliśmy, że nic nie stoi na przeszkodzie, by coś sfabrykowali i oskarżyli Ukrainę o coś" - powiedział Kułeba dziennikarzom.
W ostatnich tygodniach Biały Dom powiedział, że wywiad USA pokazuje, że Rosja rozpoczęła złośliwą kampanię dezinformacyjną w mediach społecznościowych przeciwko Ukrainie i wysłała agentów przeszkolonych w materiałach wybuchowych do przeprowadzania aktów sabotażu przeciwko własnym siłom zastępczym Rosji. Wielka Brytania ujawniła wyniki wywiadu, które według niej pokazują, że Rosja planuje zainstalować prorosyjski marionetkowy rząd na Ukrainie.
—
Moulson relacjonował z Berlina. Litwinowa donosiła z Moskwy. Matthew Lee w Waszyngtonie, Suzan Fraser w Ankarze w Turcji i Yuras Karmanau w Kijowie na Ukrainie również przyczynili się do powstania tego raportu.
Przetlumaczono przez translator Google
zrodlo:apnews.com
Chiny i Egipt "mają podobne wizje i strategie w obronie własnych interesów", powiedział chiński przywódca Xi Jinping w sobotę na spotkaniu z autorytarnym prezydentem Egiptu Abdelem Fattahem el-Sissi.
Egipski przywódca był jednym z co najmniej czterech głów państw, którzy spotkali się z Xi po otwarciu Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Pekinie, szukając bliższych związków z Chinami, unikając jednocześnie zachodniej krytyki ich surowych rządów.
Xi "pochwalił zwiększone zaufanie polityczne" między krajami, powołując się na współpracę w walce z pandemią. Ich wszechstronne partnerstwo strategiczne jest modelem "solidarności Chiny-Arabia, Chiny-Afryka i Chiny-kraje rozwijające się", powiedział Xi, według CGTN, międzynarodowego ramienia państwowego nadawcy CCTV.
"Chiny i Egipt mają podobne wizje i strategie w obronie własnych interesów, dążeniu do wspólnego rozwoju, poprawie dobrobytu swoich obywateli oraz promowaniu uczciwości i sprawiedliwości na świecie, ponieważ świat przechodzi zmiany niewidziane od stulecia" - powiedział Xi.
Strony będą "nadal wspierać się nawzajem w kwestiach związanych z podstawowymi interesami i poważnymi obawami" - powiedział.
Od czasu przejęcia władzy el-Sissi nadzorował szeroko zakrojone rozprawianie się z dysydentami i opozycją, więziąc dziesiątki tysięcy ludzi i przyciągając międzynarodową krytykę.
W 2017 roku rząd aresztował dziesiątki ujgurskich studentów studiujących na kairskim uniwersytecie Al-Azhar i deportował ich do Chin w związku z bezwzględną rozprawą Pekinu z mniejszościami muzułmańskimi.
Egipt był odbiorcą kilku bezpłatnych dostaw chińskich szczepionek przeciwko koronawirusowi Sinopharm, a Chiny twierdzą, że pomogły w stworzeniu pierwszej produkcji szczepionek w Afryce w tym kraju.
El-Sissi jest jednym z ponad 30 światowych przywódców i szefów głównych organizacji międzynarodowych, którzy polecieli do Pekinu na piątkowe otwarcie Zimowych Igrzysk Olimpijskich.
Nie opuszczając Chin od 2019 roku w związku z pandemią, Xi organizuje serię spotkań w kuluarach igrzysk z przywódcami, których w większości niedemokratyczne kraje pragną wzmocnić relacje z rosnącym supermocarstwem.
Około południa w sobotę Xi spotkał się również z przywódcami Kazachstanu, Turkmenistanu i Serbii. Przywódcy Argentyny, Ekwadoru, Kataru, Polski, a także są wśród tych w mieście.
Spotkania odbyły się po mini-szczycie między Xi a prezydentem Rosji Władimirem Putinem w piątek, który podkreślił rosnące dostosowanie stanowisk ich autorytarnych krajów, które sprzeciwiają się liberalnemu porządkowi świata zdominowanemu przez USA.
Obaj przywódcy nadzorowali podpisanie ponad 20 umów dotyczących handlu, energii i innych dziedzin i wydali wspólne oświadczenie, w którym Chiny poparły Rosję w sprzeciwie wobec rozszerzenia NATO, co jest postrzegane jako oznaczające rosnące postrzeganie siebie przez Xi jako globalnego lidera.
"Prezydent Putin podkreślił, że strategiczne znaczenie stosunków rosyjsko-chińskich jest bezprecedensowe" - powiedział chiński wiceminister spraw zagranicznych Le Yucheng w komentarzu do spotkania zamieszczonym na stronie internetowej ministerstwa.
"Rosja zdecydowanie popiera uzasadnione stanowisko Chin w zakresie ochrony ich podstawowych interesów" - powiedział Le. "Podczas rozmów obaj szefowie państw powtórzyli, że każda próba zaszkodzenia interesom Chin i Rosji oraz podzielenia stosunków chińsko-rosyjskich jest skazana na niepowodzenie".
Podczas gdy Chiny formalnie unikają wszystkich sojuszy wojskowych, strony przeprowadziły serię wspólnych gier wojennych, w tym ćwiczenia morskie i patrole bombowców dalekiego zasięgu nad Morzem Japońskim i Morzem Wschodniochińskim. W sierpniu wojska rosyjskie po raz pierwszy rozmieściły się na terytorium Chin w celu wspólnych manewrów.
Putin zauważył również, że Rosja dzieli się z Chinami bardzo wrażliwymi technologiami wojskowymi, które pomogły znacznie wzmocnić jej zdolności obronne.
Wszyscy przywódcy pięciu byłych republik radzieckich Azji Środkowej przybyli do Pekinu, podkreślając coraz bliższe związki regionu ze wschodnim sąsiadem. Handel między Chinami a regionem kwitnie, kluczowym źródłem gazu i innych zasobów dla chińskiej gospodarki.
Podczas sobotniego spotkania z prezydentem Kazachstanu Kassymem-Żomartem Tokajewem Xi powiedział, że Chiny "niezachwianie popierają ochronę przez Kazachstan własnej niepodległości, suwerenności i integralności terytorialnej".
Chiny udzieliły silnego poparcia rządowi Tokajewa podczas śmiertelnych protestów ulicznych w zeszłym miesiącu, choć w przeciwieństwie do Rosji, nie wysłały żołnierzy, aby pomóc przywrócić porządek.
"Chiny są gotowe pogłębić współpracę w zakresie bezpieczeństwa z Kazachstanem" - powiedział Xi, według CGTN.
Tokajew "podziękował Chinom za wsparcie wysiłków Kazachstanu na rzecz odrzucenia zewnętrznej ingerencji i utrzymania własnego bezpieczeństwa i stabilności" - powiedział CGTN.
Spotkania Xi z prezydentem Turkmenistanu Gurbanguly Berdymukhamedovem i prezydentem Serbii Aleksandarem Vučiciem były równie optymistyczne, według oficjalnej agencji prasowej Xinhua.
Podczas spotkania z Vučiciem, który był krytykowany za coraz bardziej autorytarne rządy, Xi pochwalił "żelazną przyjaźń" między Chinami i Serbią, mówiąc, że kraje cieszą się "wzajemnym zaufaniem politycznym na wysokim szczeblu".
USA i kilka innych zachodnich demokracji odmówiło wysłania dygnitarzy do Pekinu w ramach bojkotu dyplomatycznego, aby zaprotestować przeciwko przestrzeganiu praw człowieka w Chinach i polityce wymierzonej w mniejszości muzułmańskie w dalekim zachodnim regionie Sinciang.
Inni trzymali się z daleka z powodu ograniczeń związanych z COVID-19, co sprawia, że lista gości jest zupełnie inna niż podczas Letnich Igrzysk Olimpijskich w Pekinie w 2008 r., Kiedy obecna była większość głównych światowych przywódców.
"Z pewnymi wyjątkami uczestnicy wysokiego szczebla tegorocznych Igrzysk tworzą galerię autorytarnych przywódców i tych, którzy są w niewoli chińskiej gotówki" - powiedział Michael Mazza, specjalista ds. Chin w American Enterprise Institute.
Przetlumaczono przez translator Google
zrodlo:apnews.com
DUBAJ, Zjednoczone Emiraty Arabskie (AP) – Wojny na szerszym Bliskim Wschodzie, które od dawna otaczały Zjednoczone Emiraty Arabskie, wkroczyły teraz w codzienne życie w tym sprzymienionym z USA kraju, grożąc dalszym wciągnięciem Ameryki w region zaogniony napięciami z Iranem.
Jemeńscy rebelianci Huti od stycznia przeprowadzili ataki rakietowe i dronowe na Emiraty, federację siedmiu szejków, w których znajduje się bogate w ropę Abu Zabi oraz drapacze chmur i plaże Dubaju. Siły amerykańskie w bazie lotniczej Al-Dhafra w Abu Zabi, gdzie mieszka około 2000 żołnierzy amerykańskich, dwukrotnie otworzyły ogień własnymi pociskami Patriot, aby pomóc przechwycić ataki powietrzne wspieranych przez Iran Hutich.
Te dwa incydenty to pierwszy raz od 2003 roku, kiedy USA wystrzeliły Patriota w walce – prawie 20 lat. Nastąpiło to również po chaotycznym wycofaniu się administracji Bidena z Afganistanu i jej ogłoszonym zakończeniu amerykańskiej misji bojowej w Iraku.
Choć w cieniu kryzysu ukraińskiego, USA twierdzą teraz, że wysyłają bardziej zaawansowane myśliwce do Emiratów, a także wysyłają USS Cole na misję. To rozlanie się wieloletniej wojny Jemenu na Zjednoczone Emiraty Arabskie stawia wojska amerykańskie na celowniku ataków Huti – i zwiększa ryzyko regionalnej eskalacji w kluczowym momencie rozmów w Wiedniu w celu potencjalnego przywrócenia porozumienia nuklearnego Iranu ze światowymi mocarstwami.
Emiraty od momentu założenia w 1971 roku są bezpiecznym zakątkiem Bliskiego Wschodu. Podczas krwawej wojny między Iranem a Irakiem w 1980 roku, ogromny port Jebel Ali w Dubaju naprawił statki uszkodzone w tak zwanej wojnie tankowców. Wojna w Zatoce Perskiej w 1991 roku spowodowała, że Kuwejtczycy uciekli do Emiratów i zrodziła bliskie więzi wojskowe Ameryki z tym krajem.
Wojny w Afganistanie i Iraku, które nastąpiły później, sprawiły, że Dubaj przyjął pieniądze i rodziny bogatych emigrantów. Ale Emiraty zawsze wydawały się pozostawać poza granicami wojen sąsiadów. Część z tego pochodziła z centrowej polityki zagranicznej jej założycieli, których bogactwo naftowe budowało miasta z piasku, a druga z jego znaczenia gospodarczego. Na przykład Dubaj był głównym rynkiem zbytu dla Iranu, nawet gdy borykał się z cyklami międzynarodowych sankcji.
Pod rządami szejka Mohammeda bin Zayeda Al Nahyana, następcy tronu Abu Zabi i faktycznego władcy kraju od 2014 roku, Emiraty przyjęły znacznie bardziej muskularne podejście. Nigdzie nie jest to bardziej widoczne niż w Jemenie, gdzie dołączył do koalicji kierowanej przez Arabię Saudyjską w 2015 roku w celu wsparcia rządu na uchodźstwie przeciwko Huti.
W 2019 r. w dużej mierze wycofała swoje siły lądowe z konfliktu, gdy wojna utknęła w martwym punkcie, a koalicja spotkała się z powszechną międzynarodową krytyką za naloty zabijające cywilów. Ale w ostatnich tygodniach wspierane przez Emiraty jemeńskie milicje poczyniły znaczne postępy w wojnie, wywołując kontrataki Huti w głąb Emiratów.
Teraz, wciśnięte między słoneczne raporty o towarach i poranne przekomarzanie się, państwowe radio w Dubaju otwiera wiadomości z najnowszymi atakami. Nowa wiadomość w niektórych segmentach komercyjnych wzywa opinię publiczną, aby nie dzieliła się "plotkami" – przypomnieniem, jak ten autokratyczny naród, który już mocno ogranicza mowę, kryminalizował udostępnianie jakichkolwiek filmów pokazujących atak lub przechwycenie pocisku.
Departament Stanu USA wezwał Amerykanów do "ponownego rozważenia podróży z powodu zagrożenia atakami rakietowymi lub dronami". Brytyjskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych ostro ostrzegło w środę, że "dalsze ataki są bardzo prawdopodobne". Tymczasem Francja wyśle myśliwce Rafale stacjonujące w Zjednoczonych Emiratach Arabskich na "misje nadzoru, wykrywania i przechwytywania, jeśli to konieczne", powiedział francuski ambasador Xavier Chatel.
Jednak bary i hotele w Dubaju pozostają zajęte, ponieważ miasto-państwo wita podróżnych i firmy po przeprowadzeniu dużej kampanii szczepień w związku z pandemią koronawirusa.
Ale utrzymanie biznesu wymaga, aby Zjednoczone Emiraty Arabskie pozostały bezpieczne dla wszystkich. Państwowe media pochwaliły siły zbrojne kraju i korpus obrony powietrznej. A Emiraty mocno zainwestowały w tę obronę. Wykorzystuje zarówno pocisk Patriot, jak i Terminal High Altitude Area Defense (THAAD), który nabył kosztem ponad 1 miliarda dolarów.
Emiraty użyły THAAD w dwóch przechwyceniach, po raz pierwszy system został wystrzelony w walce, powiedział gen. Frank McKenzie, szef Centralnego Dowództwa Armii USA. Stany Zjednoczone ogłosiły w czwartek możliwą sprzedaż części do systemów rakietowych HAWK, Patriot i THAAD do Zjednoczonych Emiratów Arabskich za 65 milionów dolarów.
Jednak pociski Patriot widoczne na obrzeżach Dubaju od lat kierują się na północ w stronę Iranu, postrzeganego przez szejka Mohammeda jako jego największe zagrożenie. Ataki Huti nadeszły z południowego zachodu. W środę wojsko ZEA przyznało, że przechwytujące drony zostały wystrzelone przez mroczną grupę, która wcześniej przeprowadziła atak na pałac w Arabii Saudyjskiej z Iraku.
To poszerza obszar, który musi być chroniony przez obronę powietrzną, nakładając na nie dodatkowe obciążenie i ryzykując szansę, że złożony atak może się przebić.
Taki atak może być katastrofalny, jak atak z 2019 r., W którym pociski manewrujące i drony z powodzeniem przeniknęły do Arabii Saudyjskiej i uderzyły w serce jej przemysłu naftowego w Abqaiq. Atak ten tymczasowo zmniejszył produkcję królestwa o połowę i podniósł światowe ceny energii o największy procent od czasu wojny w Zatoce Perskiej w 1991 roku.
Podczas gdy Huti twierdzili, że atak abkaiqa, USA, Arabia Saudyjska i analitycy obwiniali Iran. Eksperci ONZ podobnie stwierdzili, że jest "mało prawdopodobne", aby Huti przeprowadzili atak, chociaż Teheran zaprzeczył, że był w to zaangażowany.
Już teraz Huti opisali bazę lotniczą Al-Dhafra, w której znajduje się główna amerykańska obecność, jako legalny cel. Każdy atak szkodzący wojskom amerykańskim prawdopodobnie przyniósłby odpowiedź ze strony Waszyngtonu, nawet jeśli prezydent Joe Biden miałby nadzieję ponownie skupić się na Chinach i Rosji. A obiecane rozmieszczenie Cole'a i zaawansowanych myśliwców oznacza, że wkrótce więcej amerykańskiego sprzętu znajdzie się w Emiratach.
"Zademonstrują ... nasze zobowiązanie wobec naszych emirackich partnerów, ale także przygotowanie się do radzenia sobie z bardzo realnymi zagrożeniami, pod którymi znajdują się Emiratczycy" - powiedział w środę sekretarz prasowy Pentagonu John Kirby. "I szczerze mówiąc, to nie tylko Emiratczycy, to także nasi ludzie w Al-Dhafra."
___
Jon Gambrell, dyrektor ds. Wiadomości w Zatoce Perskiej i Iranie dla The Associated Press, relacjonował z każdego z krajów Rady Współpracy Zatoki Perskiej, Iranu i innych miejsc na całym świecie od czasu dołączenia do AP w 2006 roku. Śledź go na Twitterze w www.twitter.com/jongambrellAP.
Przetlumaczono przez translator Google
zrodlo:apnews.com
Ukraiński przywódca Władimir Zełenski rozmawia z mediami pod koniec szczytu UE w Brukseli. © Getty Images / Thierry Monasse Słowacki pre...