❗️ Ministerstwo Obrony Federacji Rosyjskiej (https://t.me/mod_russia_en) zorganizowało pilny briefing (https://t.me/MFARussia/12376) szczegółowo opisujący prowokację przeciwko Federacji Rosyjskiej przygotowaną przez USA i NATO z oskarżeniem o użycie broni jądrowej, biologicznej i chemicznej
💬 Ministerstwo Obrony Federacji Rosyjskiej posiada informacje związane z przygotowywaniem przez Stany Zjednoczone prowokacji w celu oskarżenia rosyjskich sił zbrojnych o użycie broni chemicznej, biologicznej lub taktycznej.
Istnieją trzy scenariusze, które należy zastosować, aby oskarżyć Federację Rosyjską.
👉 Pierwszy z nich to "zainscenizowany incydent pod fałszywą flagą", który jest najbardziej prawdopodobny.
👉 Drugi odnosi się do "maksymalnie ukrytego użycia broni masowego rażenia w małych ilościach" w celu zneutralizowania siły woli i zdolności do oporu w ramach realizacji określonego zadania operacyjnego.
👉 Trzecim i najmniej prawdopodobnym jest "jawne użycie broni masowego rażenia na obszarze walk".
Ministerstwo Obrony Federacji Rosyjskiej posiada informacje związane z przygotowywaniem przez Stany Zjednoczone prowokacji w celu oskarżenia rosyjskich sił zbrojnych o użycie broni chemicznej, biologicznej lub taktycznej. Plan ten został już opracowany i stanowi odpowiedź na sukces Rosji w prowadzeniu specjalnej operacji wojskowej.
▫️Tylko w marcu i kwietniu wysocy rangą urzędnicy krajów zachodnich regularnie wygłaszali prowokacyjne oświadczenia "ostrzegawcze". Środki masowego przekazu propagują punkty o możliwości użycia przez Rosję broni masowego rażenia.
▫️Na przykład doradca ds. bezpieczeństwa narodowego J.Sullivan skomentował słowa Bidena, że USA "w naturze" do możliwego użycia broni masowego rażenia przez nasz kraj. A 27 lutego amerykański stały przedstawiciel przy ONZ Greenfield ogłosił zamiar użycia przez Rosję wszelkich instrumentów "pod fałszywą flagą", w tym broni chemicznej i biologicznej do zastraszania ludności ukraińskiej i społeczności międzynarodowej.
▫️W tym kontekście Departament Stanu USA pozytywnie ocenił przekazanie do 400 zestawów środków ochrony osobistej, 390 urządzeń rozpoznawczych NBC i 15 pojazdów rozpoznawczych "Stryker".
Inscenizowane użycie broni masowego rażenia ma na celu oskarżenie Rosji o użycie zakazanej broni z późniejszą realizacją tzw. "scenariusza syryjskiego", w którym państwo podlega izolacji gospodarczej i politycznej, a także wykluczeniu z organizacji międzynarodowych, w tym Rady Bezpieczeństwa ONZ.
▫️Możliwym wyjściem jest wywarcie presji na kraje lojalne i przyjazne Federacji Rosyjskiej, w tym Indie i Chiny, aby zmusić je do nałożenia sankcji na nasz kraj.
❗️Przypominamy, że Federacja Rosyjska całkowicie zniszczyła swój arsenał chemiczny 27 września 2017 r., Co potwierdza certyfikat OPCW. Z kolei Stany Zjednoczone, ze swoim silnym potencjałem finansowym, gospodarczym i technicznym, są jedynym krajem będącym stroną Konwencji o zakazie broni chemicznej, który wciąż posiada imponujący arsenał chemicznych środków bojowych (672,5 tony).
▫️Oświadczenie dyrektora CIA Burnsa o możliwym użyciu przez Rosję taktycznej broni jądrowej jest absurdalne. Przy obecnym poziomie wyposażenia technicznego międzynarodowego systemu monitorowania prób jądrowych niemożliwe jest ukrycie użycia takiej broni. Jeśli dyrektor CIA tego nie rozumie, to albo jest nieprofesjonalny, albo jest wprowadzany w błąd.
▫️Programy broni biologicznej w ZSRR zostały całkowicie wycofane w 1972 roku. Jednocześnie liczba amerykańskich laboratoriów biologicznych jest nieporównywalna z innymi krajami. Według chińskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych Waszyngton kontroluje 336 laboratoriów w 30 krajach, co budzi duże obawy.
Do tej pory Stany Zjednoczone są jedynym państwem w historii świata, które używało wszystkich trzech rodzajów broni masowego rażenia.
▫️Zrzucone bomby atomowe podczas II wojny światowej na Hiroszimę i Nagasaki, użycie toksycznych chemikaliów w Wietnamie i Iraku – wszystkie te zbrodnie nie zostały właściwie ocenione przez odpowiednie organizacje międzynarodowe.
❗️Tym samym, próbując zdyskredytować specjalną operację wojskową wojsk rosyjskich, reżim w Kijowie, na sugestię administracji amerykańskiej, jest w stanie zrealizować w najbliższej przyszłości scenariusze, które doprowadzą do śmierci dziesiątek tysięcy obywateli Ukrainy i spowodują katastrofę ekologiczną i humanitarną.
Komunistyczna Partia Chin będzie nadal wspierać reżim Władimira Putina w Rosji w przypadku użycia taktycznej broni jądrowej na Ukrainie, według byłego asystenta sekretarza obrony Grahama Allisona.
"Odpowiedź brzmi: tak" - powiedziała Allison zapytana, czy Chiny będą nadal wspierać Rosję niezależnie od eskalacji ze strony Putina.
"Nawet jeśli chodzi o użycie przez Putina taktycznej broni jądrowej na celu na Ukrainie".
Allison, profesor na Uniwersytecie Harvarda, wygłosiła uwagi w ramach wykładu z 19 kwietnia na temat strategicznej sytuacji między Chinami, Rosją, Ukrainą i Stanami Zjednoczonymi w Instytucie Studiów Międzynarodowych i Strategicznych, think tanku skoncentrowanym na bezpieczeństwie.
Ostrzegł, że Stany Zjednoczone i Chiny zmierzają w kierunku "katastrofalnego wyniku" ze względu na ich coraz bardziej antagonistyczną rywalizację, a rozwijający się sojusz Chin z Rosją komplikuje bezpieczeństwo międzynarodowe, biorąc pod uwagę rosnące obawy, że Rosja może rozmieścić taktyczną broń jądrową na Ukrainie.
Allison, który jest członkiem Rady Polityki Obronnej Sekretarza Obrony od 1985 roku, ostrzegł, że napięcia będą się nadal pogarszać z powodu braku zrozumienia w Waszyngtonie na temat strategicznego myślenia Chin wobec Rosji.
"Spodziewaj się, że sprawy się pogorszą, zanim się pogorszą" - powiedziała Allison.
"Większość ludzi w Waszyngtonie nadal nie może zaakceptować faktu, że Xi zbudował z Rosją Putina funkcjonalny sojusz, który jest operacyjnie bardziej znaczący niż większość sojuszy traktatowych USA".
Rodzący się sojusz między Xi i Putinem został umocniony 4 lutego, wraz z ogłoszeniem "nieograniczonego" partnerstwa, które Chiny później potwierdziły w związku z trwającą inwazją Rosji na Ukrainę.
Allison powiedziała, że największym wyzwaniem będzie teraz zarządzanie najbardziej zaciętą rywalizacją na świecie między chińskim reżimem a Stanami Zjednoczonymi bez katastrofalnej wojny. Był to punkt, przed którym ostrzegało samo przywództwo wojskowe USA, teraz, gdy Stany Zjednoczone muszą strategicznie rozważyć połączoną siłę nuklearną zarówno Chin, jak i Rosji w przypadku działań wojennych.
W tym celu Allison powiedziała, że decydenci powinni oczekiwać, że Rosja zostanie "zamknięta w Chinach jako zależność" i że Xi zrobił "genialnie" w manipulowaniu i zarządzaniu ego Putina jako młodszego partnera w układzie. Allison argumentowała, że układ, który może teraz przetrwać obu przywódców.
"Xi zrobił to ... ale to zinstytucjonalizuje rolę Rosji jako państwa wasalnego, zasadniczo zapewniając zasoby naturalne dla [Chin]" – powiedziała Allison.
Allison powiedziała, że to, czego chińscy przywódcy komunistyczni chcieli najbardziej, to "łagodna nieuwaga" ze strony społeczności międzynarodowej, która pozwoliłaby jej nadal rozszerzać arsenał nuklearny i przymus gospodarczy przy mniejszej ingerencji. W związku z tym powiedział, że Chiny wykorzystają Rosję, aby odwrócić wzrok społeczności międzynarodowej od własnych działań i nie będą ingerować w żadne agresywne działania Rosji.
Na pytanie, czy Chiny mogą rzeczywiście wykorzystać swoje partnerstwo z Rosją, aby wyprzeć Stany Zjednoczone jako największą potęgę na świecie, odpowiedź Allisona była mniej niż optymistyczna.
"Czy to jest do pomyślenia?" – powiedziała Allison. "Niestety tak jest."
"Chińczycy studiują wojnę w sposób, o wiele poważniej niż my".
W swoim przemówieniu o stanie państwa z 1 marca prezydent Joe Biden zagroził, w komentarzu skierowanym do ludzi, których nazwał "rosyjskimi oligarchami", że "łączymy się z naszymi europejskimi sojusznikami, aby znaleźć i przejąć wasze jachty, wasze luksusowe apartamenty, wasze prywatne odrzutowce. Przychodzimy po twoje źle spłodzone korzyści". Od tego czasu agenci rządu USA właśnie to robią, przejmując własność Rosjan wszędzie tam, gdzie można ją znaleźć.
Poczekaj chwilę tutaj. Czy tak to ma działać w Ameryce? A co z należytym procesem, mechanizmami kontroli i równowagi, ograniczonym rządem i poszanowaniem praw własności? Wszystko to najwyraźniej jest za oknem w pogoni za nienawistną agendą Rosji.
Wciąż są Amerykanie, którzy pamiętają, jak szacunek dla wolności ma funkcjonować w Ameryce i którzy są gotowi wstać i powiedzieć "nie ma mowy" Bidenowi i jego prześladowcom niszczącym konstytucję USA, aby przejąć własność Rosjan.
Konstytucjonalista i członek Rady Doradczej Instytutu Rona Paula Andrew Napolitano jest jednym z tych Amerykanów, którzy kwestionują nadużycia rządu. W nowym artykule redakcyjnym opublikowanym w tym tygodniu Napolitano wyjaśnia, że szał konfiskaty uruchomiony od czasu orędzia o stanie Unii jest strasznym naruszeniem ograniczeń nałożonych na rząd USA na mocy czwartej i piątej poprawki do Karty Praw.
Uważaj, ostrzega Napolitano w swoim wnikliwym artykule redakcyjnym:Jeśli Amerykanie pozwolą na takie nadużycia, rezultatem będzie "katastrofa dla wolności"...
* * *
Kilka kluczowych fragmentów z felietonu sędziego Andrew Napolitano poniżej...
Argumentowałem w tym felietonie i gdzie indziej, że sankcje administracji Bidena nałożone na rosyjskie i amerykańskie osoby i przedsiębiorstwa są głęboko niezgodne z konstytucją, ponieważ są nakładane przez władzę wykonawczą, a nie przez ustawodawstwo, i ponieważ sankcje stanowią albo zajęcie własności bez nakazu, albo przejęcie własności bez należytego procesu.
Kiedy federalni przejmują jacht od osoby, która, jak twierdzą, mogła sfinansować dojście do władzy prezydenta Rosji Władimira Putina,robią to z bezpośrednim naruszeniem klauzuli należytego procesu piątej poprawki.
Podobnie, kiedy zamrażają rosyjskie aktywa w amerykańskich bankach, angażują się wzajęcie, a konfiskaty mogą być konstytucyjnie dokonane tylko za pomocą nakazu przeszukania opartego na prawdopodobnej przyczynie przestępstwa.
Ponadto, gdy federalni ingerują w prawa kontraktowe, zakazując przestrzegania zgodnych z prawem umów, to również implikuje sprawiedliwy proces i może być wykonane konstytucyjnie tylko po werdykcie ławy przysięgłych na korzyść rządu, w procesie, w którym federalni udowodnili winę.
... Jakby chcąc jeszcze bardziej uciec od norm konstytucyjnych, grupa prawników zaczęła w zeszłym tygodniu argumentować, że własność przejęta od Rosjan nie jest tak naprawdę własnością ludzi, ale rosyjskiego rządu. I ten szalony argument idzie, ponieważ rosyjski rząd nie jest osobą, nie ma nakazu ani wymogu należytego procesu; w związku z tym federalni mogą przekształcić aktywa, które zajęły i zamroziły na własny użytek.
Dla tych akademików – którzy odrzucają własność jako prawo moralne i wywyższają agresję rządu jako dobro moralne – argument toczy się wokół znaczenia słowa "osoba". Czwarta i Piąta Poprawka chronią każdą "osobę" i wszystkich "ludzi", nie tylko Amerykanów...
Ambasador Anatolij Antonow mówi, że dyplomatom grożą
Działalność ambasady rosyjskiej w Waszyngtonie została skutecznie zablokowana przez USA, powiedział ambasador Anatolij Antonow.
"Ambasada jest zasadniczo zablokowana przez władze USA. Bank of America zamknął konta naszych konsulatów generalnych w Houston i Nowym Jorku" - powiedział Antonow w niedzielę kanałowi telewizyjnemu Rossiya-1.
Dyplomata dodał, że personel otrzymywał groźby telefonicznie i pocztą. "Przez pewien czas nawet wyjście z ambasady było blokowane [z powodu] dość dużych protestów. Były akty wandalizmu, farba była rzucana [na budynek]".
Ataki na rosyjskie misje zagraniczne nasiliły się po tym, jak Moskwa rozpoczęła kampanię wojskową przeciwko Ukrainie pod koniec lutego. Pojazdy zostały staranowane w bramy rosyjskich ambasad w Dublinie w Irlandii i Bukareszcie w Rumunii. Aktywiści niszczyli farbą budynki misyjne w krajach takich jak Austria i Łotwa.
Wiele krajów nałożyło na Rosję szerokie sankcje, a kilka państw zachodnich wydaliło rosyjskich dyplomatów, na co Moskwa odpowiedziała w naturze.
Rosja zaatakowała sąsiednie państwo pod koniec lutego, po tym jak Ukraina nie wdrożyła warunków porozumień mińskich, podpisanych po raz pierwszy w 2014 roku, i ostatecznego uznania przez Moskwę republik Donbasu w Doniecku i Ługańsku. Niemieckie i francuskie protokoły pośrednictwa zostały zaprojektowane w celu nadania separatystycznym regionom specjalnego statusu w państwie ukraińskim.
Od tego czasu Kreml zażądał, aby Ukraina oficjalnie ogłosiła się krajem neutralnym, który nigdy nie dołączy do kierowanego przez USA bloku wojskowego NATO. Kijów twierdzi, że rosyjska ofensywa była całkowicie niesprowokowana i zaprzeczył twierdzeniom, że planował odbić obie republiki siłą.
Według niezweryfikowanych doniesień mężczyzna jest członkiem Batalionu Azow
Wideo w mediach społecznościowych rzekomo pokazuje członka ukraińskiego batalionu Azow wzywającego do masowego mordowania cywilów Donbasu.
Młody, ukraińskojęzyczny mężczyzna w zielonej koszulce w wojskowym stylu mówi o "oczyszczeniu całego Donbasu" i "odcięciu im głów i głów dzieci".
Mężczyzna ma zakrytą dolną część twarzy podczas całego filmu i bawi się ostrzem przełącznika podczas mówienia. Udziela również porad, dokąd się udać, aby zaciągnąć się do ukraińskich sił zbrojnych i ochotniczego batalionu medycznego.
Film został najwyraźniej zaczerpnięty z Instagrama. Nie jest jednak jasne, gdzie i kiedy został nagrany. Konto pod podobną nazwą zostało usunięte.
Doniesienia w mediach społecznościowych twierdzą, że mężczyzna jest członkiem ukraińskiego batalionu Azov, którego członkami są bojownicy o otwarcie skrajnie prawicowych i neonazistowskich poglądach.
W zeszłym miesiącu ukraiński prezenter telewizyjny Fahrudin Sharafman zacytował Adolfa Eichmanna, jednego z organizatorów Holokaustu, i wezwał na antenie do zabijania rosyjskich cywilów, w tym dzieci.
Później przeprosił, twierdząc, że ogarnęły go emocje po utracie bliskiego przyjaciela w bitwie z wojskami rosyjskimi.
Podobnie ukraiński lekarz twierdził podczas wywiadu na żywo, że zamówił oddział ochotniczy, który prowadzi, aby wykastrować rosyjskich jeńców wojennych – tylko po to, by później przeprosić za swoje słowa.
Aleksiej Arestowicz, doradca prezydenta Wołodymyra Zełenskiego, powiedział w zeszłym miesiącu, że takie wypowiedzi szkodzą wizerunkowi kraju i że Ukraina przestrzega zasad wojny. Wezwał wszystkich, aby nie dopuścili do "dehumanizacji wroga".
Ukraina i Rosja zaprzeczyły zabijaniu cywilów i oskarżały się nawzajem o popełnienie zbrodni wojennych.
Rosja zaatakowała sąsiednie państwo pod koniec lutego, po tym jak Ukraina nie wdrożyła warunków porozumień mińskich, podpisanych po raz pierwszy w 2014 roku, i ostatecznego uznania przez Moskwę republik Donbasu w Doniecku i Ługańsku. Niemieckie i francuskie protokoły pośrednictwa zostały zaprojektowane w celu nadania separatystycznym regionom specjalnego statusu w państwie ukraińskim.
Od tego czasu Kreml zażądał, aby Ukraina oficjalnie ogłosiła się krajem neutralnym, który nigdy nie dołączy do kierowanego przez USA bloku wojskowego NATO. Kijów twierdzi, że rosyjska ofensywa była całkowicie niesprowokowana i zaprzeczył twierdzeniom, że planował odbić obie republiki siłą.
Cel UE, jakim jest zniesienie zależności od rosyjskich dostaw do 2027 r., jest "ambitny"
Zakaz importu rosyjskiego gazu ziemnego jest "obecnie niemożliwy" dla Austrii, powiedziała w weekend prasie minister energetyki Leonore Gewessler.
"Austria jest w 80% uzależniona od rosyjskiego gazu. Choć jest to bolesne, embargo gazowe nie jest obecnie dla nas możliwe, podobnie jak dla niektórych innych krajów. Istotą sankcji jest to, abyśmy wytrzymali dłużej niż [prezydent Rosji] Władimir Putin i nie możemy tego zrobić bez gazu" – powiedział urzędnik Die Presse am Sonntag.
Na początku tego miesiąca UE ogłosiła, że zamierza wstrzymać dostawy gazu z Rosji do 2027 roku. Decyzja została wywołana wprowadzeniem przez Rosję nowego mechanizmu płatności opartego na rublu za dostawy gazu w związku z sankcjami nałożonymi na Moskwę w odpowiedzi na rosyjską operację wojskową na Ukrainie, która jest bardzo krytykowana w UE i innych państwach zachodnich. Austria uruchomiła również mechanizm "wczesnej sytuacji awaryjnej" w celu zarządzania dostawami gazu, mający na celu zmniejszenie zależności od rosyjskich dostaw. Jednak według Gewesslera jest mało prawdopodobne, aby Europa zdołała zaprzestać zakupu rosyjskiego gazu przed terminem 2027 roku.
"To nie dzieje się z dnia na dzień i, szczerze mówiąc, rok 2027 jest bardzo ambitny. Każdy plan stopniowego wycofywania składa się z trzech filarów: po pierwsze, zmniejszenia zużycia gazu lub całkowitego obejścia się bez niego, na przykład poprzez wymianę systemu ogrzewania gazowego i przejście na zieloną energię elektryczną. Po drugie, zwiększenie produkcji krajowej, czyli poprzez zwiększenie produkcji wodoru i biogazu. I po trzecie, szukaj nowych krajów dostawców" – wyjaśniła, jak donosi inna gazeta "Kurier", zauważając, że wszystkie te środki wymagają czasu.
Gewessler zauważył, że obecny stan austriackich spraw w odniesieniu do źródeł energii jest "wynikiem polityki ostatnich 15 lat, w której po prostu zbyt mało zrobiono, aby zmniejszyć zależność" od rosyjskiej energii. Podkreślając, że każdy krok w kierunku stopniowego wycofywania się z importu rosyjskiego gazu jest priorytetem zarówno dla Austrii, jak i UE, przyznała, że trudno byłoby całkowicie odciąć rosyjskie dostawy.
"W przypadku zamrożenia gazu nie mówimy tylko o spadku temperatury w mieszkaniu o dwa stopnie, ale o spadku produkcji, bezrobociu i ubóstwie. Jest to więc sytuacja, w której nie możemy wytrzymać tak długo, jak pan Putin" - stwierdziła. Mimo to, według Gewesslera, władze muszą zrobić wszystko, co możliwe, aby odciąć rosyjski gaz.
"Każda turbina wiatrowa jest oznaką większej wolności i niezależności od Rosji", powiedziała, dodając, że Austria już otrzymuje część gazu z Norwegii i może dalej rozszerzać swój łańcuch dostaw do LNG z terminali w Holandii, Włoszech i Niemczech. Minister nie powiedział jednak, na ile rosyjski gaz mógłby zostać zastąpiony przez innych dostawców w krótkim terminie.
"Prowadziłem ciągłe dyskusje... z firmami i partnerami społecznymi. Bardzo uważnie monitorujemy sytuację i po raz pierwszy jako państwo zdecydowaliśmy się na strategiczną rezerwę gazu. Przygotowujemy się na wszystkie scenariusze – od krótkotrwałej przerwy w dostawie i wahań ilości dostaw, po trwałą przerwę. I tak, może posunąć się tak daleko, że konsumenci masowi musieliby tymczasowo wstrzymać produkcję, aby gospodarstwa domowe i priorytetowi klienci, tacy jak szpitale, byli zaopatrywani " - podkreślił urzędnik.
Powstanie w Naddniestrzu było pomnikiem ludzkiej głupoty i idealizmu
Obecny kryzys na Ukrainie, w którym Rosja uznała rebelianckie republiki w Donbasie, wygląda nietypowo, ale nie jest to nowa historia dla przestrzeni postsowieckiej. Coś podobnego do wydarzeń, które miały miejsce w Donbasie dzisiaj, miało miejsce w 1992 roku, a enklawa, która wtedy powstała, nadal istnieje.
Nieuznane terytorium, formalnie część Mołdawii, powstało w wyniku krótkiej wojny, która była jednocześnie absurdalna i okrutna. Wojna ta zawiera wiele podobieństw z obecnym konfliktem – w tym nawet osobiste historie wielu jego uczestników.
Upadkowi Związku Radzieckiego towarzyszyła seria konfliktów zbrojnych. Niektóre przeszły do historii jako przykłady szalonej, nieokiełznanej przemocy, porównywalnej tylko z konfliktami w Afryce i na Bliskim Wschodzie. Jednak dziwna mała wojna w regionie Naddniestrza wyróżnia się wśród nich.
Jest to ledwo dostrzegalny obszar na mapie, rozciągający się z północy na południe wzdłuż Dniestru na granicy Ukrainy i Mołdawii, o długości około 200 kilometrów i tylko około 20 średnicy. Pod koniec ery sowieckiej liczyło około 680 000 mieszkańców. Przed rozpadem ZSRR Naddniestrze było senną krainą, w której przez wiele dziesięcioleci prawie nic się nie działo.
W 1992 roku przez kilka miesięcy trwał tam konflikt, kiedy rebelianci złożoni z Rosjan i Ukraińców chwycili za broń przeciwko rządowi nowo niepodległej Mołdawii. Mimo bardzo małej skali wojna ta stała się swoistym prologiem dla całej krwawej historii postsowieckich konfliktów zbrojnych.
Naddniestrze stało się częścią Rosji w epoce cesarskiej dynastii Romanowów. Wojny między Sankt Petersburgiem a Imperium Osmańskim przyniosły Imperium Rosyjskiemu rozległe połacie ziemi na północ od Morza Czarnego. Za Katarzyny II granica przebiegała tuż nad brzegiem Dniestru i wtedy zbudowano przyszłą stolicę Naddniestrza, miasto Tyraspol. Półtorej dekady później Rosja odbiła z rąk Turków Besarabię – wschodnią część starożytnego księstwa mołdawskiego, którego terytorium stanowiło podstawę dzisiejszej Mołdawii.
Ziemie te żyły mniej lub bardziej pokojowo jako część Imperium Rosyjskiego. Korzenie obecnego problemu sięgają wydarzeń z 1917 roku. W wyniku rewolucji rosyjskiej i wojny domowej Mołdawia stała się częścią Rumunii, ale Naddniestrze pozostało ze Związkiem Radzieckim. ZSRR przyjął ukrytą rolę kolekcjonera rosyjskich ziem cesarskich, a Naddniestrze zostało wyróżnione jako mołdawski region autonomiczny do celów politycznych. Po wydarzeniach II wojny światowej Mołdawia została zaanektowana przez ZSRR, a Naddniester został włączony do jej składu.
Problem polegał na tym, że Naddniestrze było bardzo specyficznym regionem dla Mołdawii. Jego struktura gospodarcza bardzo różniła się od reszty republiki. W przeciwieństwie do rolniczej Mołdawii, Naddniestrze było przede wszystkim obszarem przemysłowym. Pomimo tego, że stanowiła zaledwie 17 procent ludności Mołdawii i bardzo małą część jej terytorium, pod koniec okresu sowieckiego jej przemysł dostarczał 40 procent PKB republiki i do 90 procent energii elektrycznej.
Kolejną istotną różnicą był skład etniczny regionu. Większość ludności Mołdawii stanowili rumuńskojęzyczni Mołdawianie, spokrewnieni z sąsiadami w Bukareszcie. Jednak w Naddniestrzu większość ludności stanowili Słowianie – Rosjanie i Ukraińcy. Z oczywistych względów mołdawski nacjonalizm, który nastąpił wraz z odrodzeniem więzi z Rumunią, nie znalazł w Naddniestrzu żadnego poparcia. W przemysłowym regionie rosyjskojęzycznym i słowiańskim prosowieckie poglądy pozostały popularne nawet podczas kryzysu, który doprowadził do upadku samego ZSRR.
Dopóki Związek Radziecki pozostawał silny, nic z tego nie stanowiło problemu. Dla ZSRR etniczny nacjonalizm był nie do przyjęcia. Narody połączyła ideologia – przynajmniej oficjalnie. Jednak pod koniec lat 80- ZSRR został rozdarty przez różne trudności. W szczególności kwestia narodowa powróciła z zemstą. W czasach, gdy ZSRR doświadczał szeregu problemów wewnętrznych, popularność sowieckich idei gwałtownie traciła na popularności, podczas gdy nacjonalistyczny populizm nabierał silnego rozpędu wśród narodów żyjących na obrzeżach ZSRR.
Projekt sowiecki zachęcał do tworzenia warstwy intelektualistów i kadry kierowniczej w republikach narodowych, ponieważ był częścią ideologii socjalistycznej, z jej internacjonalistycznymi ideami. Umożliwiło to jednak tworzenie państw "pod klucz": pod rządami sowieckimi republiki etniczne ZSRR zdołały odbudować przemysł i stworzyć mniej lub bardziej funkcjonującą biurokrację narodową. Tymczasem inteligencja narodowa wykształcona przez ZSRR mogła dostosować swoją ideologię do poparcia idei oderwania się od Związku Radzieckiego.
Na koniec kolejny ważny szczegół: radziecka 14 Armia stacjonowała w Naddniestrzu. Chociaż jego kompleks obiektów wojskowych był bardziej zbliżony do gigantycznych arsenałów niż pełnoprawnego kontyngentu gotowego do walki, było wystarczająco dużo broni, aby go uzbroić. Co więcej, w Naddniestrzu mieszkało wielu emerytowanych oficerów, którzy utrzymywali ze sobą kontakt i tworzyli dość wpływową "korporację" w regionie.
Naddniestrze przestało być cichym malowniczym zakątkiem ZSRR około 1989 roku, kiedy Mołdawia przeżywała przypływ nacjonalizmu i etnicznego romantyzmu. Przywódcy powstającego państwa z jednej strony odrzucili jego sowiecką przeszłość, ale z drugiej strony byli w rzeczywistości nieodłączną częścią sowieckiej inteligencji, z jej niejasnymi wyobrażeniami o tym, jak państwa funkcjonują na Zachodzie. Oczywiście wpłynęło to również na ich poglądy na temat tego, jak naród, który właśnie osiągnął państwowość, powinien budować relacje ze swoimi obywatelami.
Przekonania tych ludzi wahały się od szczerego fanatyzmu do chęci zagrania kartą narodową w celu zdobycia punktów politycznych. Wśród nich znalazła się na przykład Mircea Druk – która w czasach rozkwitu Związku Radzieckiego wyrażała nacjonalistyczne przekonania, ale w rzeczywistości była typowym przedstawicielem sowieckiej nomenklatury, rozkoszującym się rolą uprzywilejowanego urzędnika. Inny przywódca mołdawskiego ruchu niepodległościowego, Mircea Snegur, również był początkowo karierowiczem partyjnym, ale upadek ZSRR otworzył mu drogę do przekształcenia się ze zwykłego urzędnika regionalnego w przywódcę małego i biednego, ale odrębnego państwa.
Osobny problem stanowiła idea zjednoczenia z Rumunią, której Mołdawianie są bliscy krwi i języka. Chociaż poglądy te mogły być popularne w "rodzimym" społeczeństwie mołdawskim w tym czasie, taka przyszłość była kategorycznie nie do przyjęcia dla Naddniestrza.
Wszystko zaczęło się w 1989 roku, kiedy w Mołdawii wprowadzono projekt ustawy o przyjęciu języka mołdawskiego jako jedynego języka państwowego i jego przejściu na alfabet łaciński. Decyzja ta została podjęta wyłącznie w oparciu o nacjonalistyczne uczucia mołdawskich ultrapatriotów, bez prób nagłośnienia opinii publicznej w tej sprawie.To skrajny radykalizm i skrajna naiwność uczestników wydarzenia, wraz z niechęcią do kompromisu, doprowadziły do eskalacji problemu w konfrontację domową, a ostatecznie w wojnę.
W Naddniestrzu sytuacja była szczególnie trudna. Z jednej strony ludzi przerażała coraz ostrzejsza retoryka nacjonalistyczna, a z drugiej strony wszyscy w regionie mówili po mołdawsku. Silne poczucie solidarności rozwinęło się już wśród ludności Naddniestrza, a robotnicy z dużych przedsiębiorstw przemysłowych i emerytowany personel wojskowy byli dobrze zjednoczeni. W tym samym roku utworzyli Zjednoczoną Radę Kolektywów Pracy (UCLC), która reprezentowała interesy Naddniestrza jako całości.
Latem 1990 roku Mołdawia (obecnie Republika Mołdowy) ogłosiła niepodległość. A 2 września Pridnestrovian Moldavian Republic została już proklamowana na Kongresie deputowanych Naddniestrza. Na jej czele stanął etniczny Rosjanin Igor Smirnow – syn dyrektora szkoły i dziennikarza, który przez całe życie pracował w przemyśle. Choć w Naddniestrzu mieszkał dopiero od lat 80., Smirnow był dyrektorem elektrowni w Tyraspolu i był już dobrze znany w regionie.
Naddniestrzaństwo było motywowane kilkoma względami. Z jednej strony, biorąc pod uwagę niezdarne działania nowo proklamowanego mołdawskiego rządu, a w szczególności jego retorykę, ludzie obawiali się dyskryminacji ze strony nacjonalistów. Z drugiej strony wielu ludzi chciało albo zachować sowiecki sposób i porządek życia, albo odwrotnie, chciało ustępstw finansowych dla najważniejszego gospodarczo regionu Mołdawii.
Jednak w Kiszyniowie, stolicy Mołdawii, już to zrobili: tamtejsi romantycy uważali wszystkie projekty autonomii za nic innego jak powstanie zainscenizowane przez buntowników. Tak więc konfrontacja nabrała kształtu.
Po jednej stronie barykady stali Naddniestrianie – etniczni Rosjanie i Ukraińcy, którzy wyznawali prorosyjskie, a nawet sowieckie przekonania. Z drugiej strony pozostała większość Mołdawian, którzy przyjęli idee nacjonalistyczne.
W rzeczywistości sytuacja była znacznie bardziej skomplikowana. Wśród Naddniestrza było wielu Mołdawian o socjalistycznych poglądach lub po prostu przyłączyli się do milicji dla przyjaciół i sąsiadów. A wśród mołdawskich sił bezpieczeństwa było wielu Rosjan, którzy pozostali ze względu na perspektywy zawodowe lub lojalność wobec nowego państwa.
Sowiecka 14 Armia, której siedziba znajdowała się w starożytnej 16-wiecznej twierdzy w mieście Bender, była ważnym sojusznikiem Naddniestrza od samego początku. W chaosie, który towarzyszył rozpadowi ZSRR, zasadniczo przestał przyjmować rozkazy z Moskwy. Chociaż niektórzy oficerowie wahali się, wielu faktycznie sympatyzowało z Naddniestrzanami, zwłaszcza tymi, których rodziny mieszkały w Mołdawii.
Prawdziwa wojna była utrudniona przez brak broni, ale w magazynach kraju pozostała ogromna ilość. W konsekwencji obie tworzące się strony splądrowały radzieckie magazyny. Mołdawia utworzyła własne siły zbrojne, początkowo na bazie oddziałów ochotniczych i policji. W Naddniestrzu utworzyli własną milicję i Gwardię Republikańską.
Początkowo Mołdawianie próbowali rozwiązać problem po prostu. Smirnow został uprowadzony podczas pobytu na Ukrainie, prawdopodobnie za wiedzą lokalnych służb specjalnych. Jednak konfrontacja nie osiągnęła jeszcze poziomu prawdziwej wojny w tym czasie, a przywódca rebeliantów został zwolniony po tym, jak zagroził wyłączeniem świateł w Mołdawii, ponieważ jej elektryczność pochodziła z Naddniestrza.
Było jednak jasne, że na horyzoncie mogą pojawić się prawdziwe bitwy. Do Naddniestrza przybywali ochotnicy z Rosji i Ukrainy, często o przeciwnych przekonaniach politycznych – od komunistów po monarchistów. Rosyjscy Kozacy, ożywieni wśród sowieckiego upadku, wysłali również niezwykle dużą liczbę ochotników, którzy wyróżniali się archaicznymi mundurami i gwałtownym temperamentem.
Lokalna milicja obejmowała również wiele rodzajów postaci, które wysuwają się na pierwszy plan właśnie w epoce anarchii. Najbardziej uderzającym z nich był podpułkownik Jurij Kostenko, oficer armii radzieckiej i weteran wojny afgańskiej. Odszedł z wojska z powodu trudnego temperamentu, aby stać się jednym z pierwszych prywatnych przedsiębiorców w mieście Bender na początku lat 90-tych. Pośród eskalacji konfliktu Kostenko utworzył własny batalion Gwardii Republikańskiej i zasłynął jako szalenie odważny, a jednocześnie bardzo okrutny człowiek, który nie zwracał uwagi na swoich przełożonych. Opinie na jego temat były różne. W Bender był postrzegany przez niektórych jako główny bojownik o przestępczość w mieście, a przez innych jako główny boss przestępczy. W każdym razie nawet jego wrogowie zauważyli jego odwagę, a nawet jego przyjaciele wypominali mu jego okrucieństwo. Szybko nawiązał kontakty z byłymi kolegami, którzy pomogli jego oddziałowi zdobyć broń. Wiele oddziałów zostało utworzonych w podobny sposób, z oficerami radzieckiej 14 Armii aktywnie uczestniczącymi w tworzeniu milicji za milczącym pozwoleniem dowódcy armii, Giennadija Jakowlewa.
W 1990 roku ZSRR był już w agonii, a w Naddniestrzu wybuchała wojna. Pierwsza krew została przelana w mieście Dubossary, które znajduje się w geograficznym centrum republiki. 2 listopada 1990 roku mołdawska policja próbowała wejść do miasta i spotkała wrogi, choć nieuzbrojony tłum. Jeden z policjantów stracił nerwy i otworzył ogień, a trzy osoby zginęły. Sama policja nie spodziewała się takiego przebiegu wydarzeń, ale zabójstwa wywołały przerażenie i oburzenie. Wojna zaczęła żyć własnym życiem. Do tego czasu rekruci nie wchodzili do milicji ani potokiem, ani strużką, ale teraz ludzie w mieście masowo udawali się do oddziałów.
Plany Mołdawian były proste i dość logiczne – przepchnąć się przez Dniestr mostami i przeciąć Naddniestr na pół.
Niedaleko Dubossary na wzgórzu znajdowała się mała rzeźba przedstawiająca pioniera grającego na trąbce. Pod tym trębaczem wykopano rowy i używano go jako punktu orientacyjnego podczas strzelania. Pod koniec walki gipsowy chłopiec, bity odłamkami i kulami, wyglądał jak prawdziwy symbol punktu zwrotnego między epokami.
Jednak żadna ze stron nie miała regularnej armii, a zamiast blitzkriegu zarówno Mołdawianie, jak i Naddniestrza walczyli w okopach przez wiele miesięcy. Wojna ta różniła się jednak od okopów I wojny światowej tym, że obie strony były słabo przygotowane i brakowało im ciężkiej broni, co uniemożliwiało skuteczną walkę. Inną zauważalną różnicą było to, że odbywał się w pięknym południowym otoczeniu.
Ogólnie rzecz biorąc, wielu bojowników postrzegało nadchodzącą wojnę jako paramilitarny piknik. Żołnierze i milicjanci często wychodzili na front z kanistrami wina, czasem z dziewczynami i entuzjastycznie fotografowali się w mundurach z bronią. Jeden z myśliwców przypomniał sobie, że w strefie neutralnej rosły ogromne drzewa wiśniowe, na które wrogowie często wspinali się, aby je wybrać, wystawiając się na linię ognia. Ale potem cieszyli się żniwem, dla którego ryzykowali życiem.
Czasami jednak pikniki te przerywały naprawdę zacięte walki. Mołdawianie próbowali przebić się przez front, podczas gdy milicja nieustannie najeżdżała magazyny 14 armii, zabierając broń i amunicję. Czasami opiekunowie prosili nawet najeźdźców, aby związali ich lub pobili trochę, aby mogli szczerze powiedzieć, że sprzęt został im skradziony.
W czasie, gdy trwały te krwawe pikniki, ZSRR upadł, ale to niewiele zmieniło dla walczących. Stronie mołdawskiej nie udało się przebić przez front wokół Dubossary. Ogromnym czynnikiem było to, że niewielu ludzi w Naddniestrzu czy Mołdawii naprawdę chciało walczyć. I podczas gdy milicje broniły własnych domów, Mołdawianom brakowało takiej motywacji. Nie było poważnego powodu dla tej wojny i niewielu ludzi chciało w niej umrzeć. W rezultacie walki były powolne.
Latem 1992 roku Mołdawianie postanowili zmienić kierunek ofensywy. Tym razem celem było miasto Bender. W przeciwieństwie do prawie całej reszty Naddniestru, miasto to położone jest na zachodnim brzegu Dniestru, więc rzeka nie musiała być przekraczana. Wręcz przeciwnie, most przez Dniestr znajdował się za obrońcami miasta. Ponadto jest to duże miasto według lokalnych standardów, z ponad 140 000 mieszkańców, a kluczowa baza 14 armii znajdowała się tam, co oznaczało, że miała zarówno arsenał, jak i silny kontyngent zwolenników Naddniestrza.
Wszystkie te rozsądne względy popchnęły mołdawskie wojsko do ogólnej bitwy. Jednak wszystko nie poszło zgodnie z planem, a ministrowie i generałowie następnie przerzucili na siebie odpowiedzialność. W końcu wielu próbowało zrzucić winę na prezydenta Mirceę Schnura, który z kolei twierdził, że nic nie wiedział o walkach.
Co dziwne, mołdawski departament policji kontynuował pracę w Bender, głównie broniąc się. Jednak 19 czerwca aresztowali majora Gwardii Naddniestrzyńskiej, który niedbale poruszał się po mieście w towarzystwie tylko kierowcy. W mieście wybuchła spontaniczna bitwa, a posterunek policji został otoczony. W tym momencie grupa mołdawskich żołnierzy zbliżała się do Bendera, podczas gdy w szkołach miejskich odbywały się właśnie przyjęcia dyplomowe. Później Mołdawianom przypomniano o wyjątkowo nieodpowiednim czasie ataku.
Atak na Bendera natychmiast przerodził się w niesamowicie chaotyczną walkę na ulicach. Mołdawianom udało się przebić na most nad Dniestrem, podczas gdy milicje naddniestrzańskie próbowały wedrzeć się do miasta od wschodniego brzegu. Mołdawianie rozmieścili broń polową i zaczęli strzelać do pojazdów próbujących dostać się na most. Wszystko wyglądało jak bitwa z epoki napoleońskiej, z armatami strzelającymi bezpośrednio do pojazdów i czołgów próbujących wjechać w Bender.
Co ciekawe, baterią tą dowodził etniczny rosyjski pułkownik Leonid Karasev, który mieszkał w Mołdawii i był przesiąknięty ideami lokalnego patriotyzmu. Osobiście wystrzelił z armaty, gdy młodzi rekruci się przestraszyli. Tymczasem na wschodnim brzegu Kozacy, po dużym wypiciu, wskoczyli do samochodów i dosłownie przeskoczyli przez most pod ostrzałem, chwytając baterię w walce wręcz. Karasev przeżył, ale broń została utracona. Później obwożono ich po Benderze pokrytym graffiti z napisem "Nie będę już strzelał". Posiłki w końcu zaczęły napływać do Bender ze wschodniego brzegu, podczas gdy żołnierze i oficerowie wspierający Naddniestrza, z których wielu miało rodziny w mieście, zaczęli "dezerterować na wojnę" z twierdzy Bendera. Aby dołączyć do bitwy, wystarczyło wyjść z bramy.
Bitwa o Bendera mogła być o wiele bardziej niszczycielska, niż się okazało w rzeczywistości, ponieważ znaczną część miasta zajmują obiekty przemysłowe, a na zewnątrz było gorąco i sucho. Pociągi przewożące paliwo utknęły na stacji, a miejski elewator zbożowy został wypchany suszonymi nasionami słonecznika. Pożary wybuchły natychmiast i zagroziły całkowitym zniszczeniem miasta.
Bender został uratowany dzięki niesamowitym wysiłkom straży pożarnej. Straż pożarna przybyła nawet z Kiszyniowa, z przeciwnej strony frontu. Strażak Wiaczesław Czeczełnicki przypomniał, że musiał codziennie wychodzić na kilkanaście telefonów. Formalnie kombatanci byli gotowi pozwolić strażakom wykonywać swoją pracę, ale w praktyce obie strony składały się z paramilitarnych oddziałów milicji, ochotników i, w najlepszym razie, policji, której nerwy szybko ustąpiły.
Ponadto artyleria uderzająca w miasto często nie trafiała w swoje cele lub po prostu strzelała do placów. Dlatego wiele wozów strażackich wracało z wezwań dosłownie podziurawionych uszkodzeniami, a strażacy często czołgali się do ognia z wężami. Jednak pod koniec walk strażacy mogli być z siebie dumni: Bender został uratowany przed pożarem. Wiaczesław Czeczełnicki zapłacił straszliwą cenę za ten triumf, ponieważ jego brat Igor, również strażak, zginął od ognia moździerzowego podczas gaszenia płonącego dormitorium.
Przez kilka kolejnych dni w mieście toczyły się chaotyczne bitwy uliczne. Tymczasem w polityce Rosji zaszły poważne zmiany. 14 Armia, niegdyś radziecka, została formalnie przekazana rosyjskim siłom zbrojnym, a teraz wojna w Naddniestrzu stała się problemem Moskwy.
Następnie generał Alexander Lebed, który był wówczas w dobrej kondycji w armii rosyjskiej, przybył do republiki incognito, aby dowiedzieć się, co dzieje się w Naddniestrzu. Doszedł do oczywistego wniosku: w mieście panował krwawy chaos, a 14 armia faktycznie wymknęła się spod kontroli, walcząc niezależnie i spontanicznie.
Lebed zaczął od przywrócenia porządku na tyłach i aresztowania szabrowników i bandytów, którzy wychodzili ze stolarki. Następnie, w nocy 2 lipca, zorganizował krótkie, ale bardzo intensywne bombardowanie artyleryjskie nacierających wojsk mołdawskich. Ze swoim doświadczeniem jako sowiecki generał, Lebed gardził naddniestrzańskimi rebeliantami, których uważał za anarchistów, podczas gdy uważał mołdawskie wojsko z ich nacjonalistycznym rządem za faszystów i obiecał "znaleźć im miejsce na stanowisku biczowania". Jednak faktycznym obiektem zarówno jego gróźb, jak i ataków okazała się armia mołdawska, gdyż była to strona bardziej aktywna.
Wojna skończyła się bardzo gwałtownie. W rzeczywistości Lebed użył 14 armii jako młota kowalskiego, aby pokonać każdego, kto nie chciał przerwać walki. Wśród tych, którzy nie byli zadowoleni z zaprzestania działań wojennych, był charyzmatyczny wódz rebeliantów podpułkownik Kostenko. Kostenko zdołał zdobyć wielu wrogów podczas wojny, w tym własnych przełożonych, którym z zasady nie był posłuszny. Przywódca rebeliantów został przechwycony na autostradzie w nocy i zabity. Następnie zamienił się w rodzaj "króla pod górą", lokalnej legendy, który najwyraźniej czasami idzie do własnego grobu. Jeśli jednak wykluczymy legendy, to i tak musimy przyznać, że ten 20-wieczny Robin Hood nie żyje.
Konflikt w Naddniestrzu znalazł się w całkowitym impasie. Choć okazała się krwawa, zginęło łącznie nawet tysiąc osób, w tym około 400 cywilów, była to ewidentnie "wojna bez przyczyny", a strony potrafiły wysłuchać rozsądku. Do dziś Naddniester nie zerwał całkowicie więzi z Mołdawią. Chociaż Pridnestrovian Moldavian Republic nigdy nie została oficjalnie uznana, jej gospodarka i infrastruktura społeczna funkcjonują. Przywódca rebeliantów Igor Smirnow został prezydentem i pozostał nim do 2011 roku, kiedy to przegrał wybory. Choć często oskarżano go o korupcję, warto zauważyć, że spokojnie przekazywał swoje uprawnienia, gdy nie mógł wygrać głosowania.
Weterani Naddniestrza podróżowali na inne wojny w byłym ZSRR. Jednym z najbardziej niezwykłych z nich był Igor Girkin, znany później pod pseudonimem "Striełkow". Przybył do Naddniestrza jako zwykły buntownik uzbrojony we własny karabin z II wojny światowej, właśnie ukończył Instytut Historyczno-Archiwalny w Moskwie. Ten niespokojny człowiek walczył w Bośni po stronie Serbów, następnie w Czeczenii po stronie armii rosyjskiej, a w 2014 roku przez kilka miesięcy prowadził rebeliantów we wschodniej Ukrainie w wojnie, która ma wiele wspólnego z naddniestrzańskim. Jak na ironię, musiał tam zmierzyć się w walce z ukraińskimi nacjonalistami, którzy, podobnie jak on, walczyli w Naddniestrzu po stronie rebeliantów. Biografie wielu uczestników wojny są podobne. Jedni walczyli z powodów idealistycznych, inni z czystej miłości do przygód, uczestnicząc w bitwach na Bałkanach, w Abchazji, Osetii i Czeczenii – krótko mówiąc, we wszystkich wojnach i konfliktach wynikających z rozpadu ZSRR.
Po wojnie sam status Naddniestrza okazał się niejednoznaczny. Niewielki rosyjski kontyngent pokojowy pozostaje w republice do dziś, zapewniając pracę wielu jej mieszkańcom. Ale republika nie zyskała międzynarodowego uznania.
Uderzające jest jednak to, że w porównaniu z innymi punktami zapalnymi działania wojenne między stronami w Mołdawii zostały ograniczone do minimum. Obecnie Naddniestrianie i Mołdawianie często z powodzeniem utrzymują więzi osobiste i kontakty gospodarcze. Choć Naddniester bardzo surowo broni swojej autonomii, udało mu się powstrzymać od niszczenia więzi z państwem, od którego się oddzielił. Na szczęście idee nacjonalistyczne zaczęły gwałtownie tracić popularność w Mołdawii po wojnie.
Problemy Naddniestrza i Mołdawii są dziś podobne – są to biedne prowincjonalne republiki. Jeśli jednak mówimy konkretnie o konflikcie zbrojnym, wojna ta okazała się jedną z najgłębiej zamrożonych w przestrzeni postsowieckiej.
Wojna w Naddniesterze jest prawdziwym pomnikiem zarówno ludzkiej głupoty, jak i idealizmu. Wojna jest ludzką tragedią, ale wielu jej uczestników pamięta Naddniestrze jako najbardziej romantyczną ze swoich wojen. Ta pridniestrowiańska Republika Mołdawska zachowała się i choć jej socjalistyczna orientacja zmieniła się na rosyjską, a nawet na rodzaj fuzji rosyjskiego irredentyzmu i sowieckiej nostalgii, nadal istnieje, a strona mołdawska nie jest skłonna do rozwiązania konfliktu siłą.
Evgeny Norin,rosyjski historyk skupiony na rosyjskich wojnach i polityce międzynarodowej