Obecnie nie ma dowodów na poparcie teorii wycieku laboratoryjnego”.
Warto zauważyć, że nie tylko zwykli podejrzani, tacy jak media korporacyjne i nadawcy finansowani przez państwo, forsują tę teorię.
Niektórzy samozwańczy postępowcy w Stanach Zjednoczonych, jak Ryan Grim, szef biura DC w The Intercept i Briahna Joy Gray, podcasterka i była sekretarz prasowa senatora Berniego Sandersa, również przyjęli teorię wycieków laboratoryjnych.
Podcast Grima sugeruje, że teoria wycieku z laboratorium, wcześniej uznawana za ksenofobiczną skrajnie prawicową teorię spiskową, z dnia na dzień zyskuje na wiarygodności. Jednak nie przedstawia konkretnych dowodów na poparcie tego twierdzenia i ironicznie przyznaje w swoim podcaście, że ani on, ani jego goście nie są wirusologami i nie mają wiedzy na ten temat.
Osobiście próbowałem zaoferować kontrapunkt do śledztwa Grima w sprawie pochodzenia COVID-19 dla The Intercept.
Jednak poinformowano mnie, że jeśli nie mam świeżych wiadomości lub „minimum doktoratu z biologii”, nie mogę oferować żadnej analizy dla ich ujścia.
Wyraźna ironia wynika z faktu, że sam Grim nie przedstawia żadnych wiadomości ani nie posiada odpowiedniego stopnia, oprócz swojej udokumentowanej historii gry szybko i luźno metodami analizy wykraczającymi poza jego kompetencje.
(Zobacz jego bezpodstawną krytykę modelu wyborczego FiveThirtyEight w 2016 r., który był jedynym prognostykiem głównego nurtu, który nawet sugerował, że Donald Trump ma realną szansę na wygraną).
Pozostawiając te kwestie na boku, kluczową kwestią, którą chcę przekazać słuchaczom Grima i wszystkim, którzy zwracają na to uwagę, jest to, że argumenty przeciwko teorii wycieku laboratoryjnego faktycznie osiągnęły zenit i pomimo tego, że dyskurs publiczny stał się nierozpoznawalny, kluczowe znaczenie ma przestrzeganie zasad nauki.
Istotnym dowodem potwierdzającym tę perspektywę jest najnowszy raport wywiadu na temat pochodzenia COVID-19, opublikowany przez amerykańskie agencje pod koniec ubiegłego miesiąca.
Z raportu wynika, że wśród tych agencji nie ma konsensusu. Oczekiwano, że ten raport będzie ostatecznym dowodem dla zwolenników wycieków laboratoryjnych, ale okazał się niejednoznaczny.
Wyraźnie stwierdza, że „nie ma dowodów” sugerujących, że chińskie laboratoria pracowały z wirusami związanymi z SARS-CoV-2 lub że w laboratorium miał miejsce jakikolwiek „konkretny incydent związany z badaniami”.
Mimo to zwolennicy teorii wycieków laboratoryjnych trzymają się innych dowodów.
Na przykład podkreślają zmianę dokonaną przez Departament Energii w ocenie wywiadowczej, stwierdzając, że SARS-CoV-2 „najprawdopodobniej powstał w wyniku wycieku z laboratorium”.
Cytują również doniesienia medialne, które krążą twierdzenia z anonimowych źródeł wywiadowczych, że naukowiec finansowany przez USA był jedną z trzech osób pracujących w Wuhan Institute of Virology (WIV), które zachorowały na nieokreśloną chorobę w listopadzie 2019 r.
Twierdzenia te mają jednak kilka problemów. Jak donosiło wówczas CNN, trzy osoby zaznajomione z ustaleniami Departamentu Energii stwierdziły:
„Zmiana w Departamencie Energii była częściowo oparta na informacjach o badaniach prowadzonych w Chińskich Centrach Kontroli Chorób w Wuhan w Chinach, które badały wariant koronawirusa mniej więcej w czasie wybuchu epidemii”.
Ten opis jest problematyczny, ponieważ chińskie CDC nigdy nie było zamieszane w teorię wycieków laboratoryjnych i nie angażuje się w badania nad wzmocnieniem funkcji.
Co więcej, najnowszy odtajniony raport zaprzecza twierdzeniu, że osoby w WIV zachorowały na chorobę przypominającą COVID-19.
Mając pod ręką wszystkie dostępne dowody, Grim zastanawia się, dlaczego jego Partia Demokratyczna nie chce dalej rozwijać teorii wycieku z laboratorium.
Powód jest oczywisty: żaden wiarygodny ekspert nie popiera tej teorii, a ci, którzy się z nią zgadzają, mają program polityczny mający na celu obwinianie Chin i ich mieszkańców za COVID-19.
Partia Republikańska, która daje wiarę tej hipotezie, jest najbardziej podatna na takie postawy. Jest również dobrze udokumentowane, że teoria ta wywodzi się od złych aktorów kierujących się agendą.
Tak więc fakt, że większość Amerykanów wierzy w teorię przecieku laboratoryjnego, jest moim zdaniem jedną z najbardziej znaczących porażek zachodnich mediów w najnowszej historii.
Chociaż rozumiem atrakcyjność poglądu, że jedna z najbardziej niszczycielskich pandemii w historii pochodzi z tajnego projektu rządowego, ważne jest, aby uznać, że taki scenariusz jest wysoce nieprawdopodobny.
Chociaż może istnieć w nas skłonność do podejrzeń o najgorsze w naszym rządzie, rzeczywistość jest prawdopodobnie daleka od tych sensacyjnych spekulacji.
Ale myślę, że w grę wchodzi nikczemny plan i twierdzę, że prawdziwy spisek leży gdzie indziej.
Po pierwsze, amerykańskie państwo bezpieczeństwa narodowego postrzega rozwój Chin jako zagrożenie dla swojej globalnej dominacji.
Aby utrzymać swoją hegemonię i przeciwdziałać wzrostowi Chin, Stany Zjednoczone starają się powstrzymać Chiny wszelkimi niezbędnymi środkami, nawet potencjalnie uciekając się do działań wojennych.
Obwinianie Chin za pandemię COVID-19, głęboką i niepokojącą próbę dla ludzkości, jest celowym wysiłkiem mającym na celu wytworzenie poparcia społecznego dla takiej wojny.
Właśnie dlatego teoria wycieków z laboratorium została doceniona przez czołowych chińskich jastrzębi w Waszyngtonie.
Zrzucanie winy na Chiny zwalnia również rząd USA z odpowiedzialności za pozwolenie ponad milionowi Amerykanów na niepotrzebną śmierć i narażenie kolejnych milionów na przedłużającą się lub trwałą niepełnosprawność, w ten sposób podważając uzasadniony gniew klasy robotniczej przeciwko bogatym i pracodawcom.
Pandemia COVID-19 i jej obfitość niesprawiedliwości były najbardziej oczywistym punktem przełomowym dla sprzeczności klasowych, ale traci to kluczowe znaczenie, jeśli Amerykanie wskazują palcem obce mocarstwo.
Podsumowując, wyciek z laboratorium jest teoretycznie możliwy, ale jest wysoce nieprawdopodobny.
Nauka nie wyklucza żadnej możliwości, ale według niektórych początkowych zwolenników teorii wycieków laboratoryjnych, którzy później zmienili swoje stanowisko po zbadaniu wirusa, wyjaśnienie pochodzenia naturalnego jest znacznie bardziej prawdopodobne.
Jeśli chodzi o to, dlaczego nie odkryliśmy jeszcze ostatecznych dowodów na najbardziej prawdopodobną hipotezę, warto wziąć pod uwagę, że zidentyfikowanie źródła Eboli zajęło 29 lat, 26 lat w przypadku HIV i 15 lat w przypadku pierwszego SARS.
Dlatego, jeśli historia służy jako przewodnik, ustalenie pochodzenia wirusa może zająć co najmniej kolejną dekadę.
Oświadczenia, poglądy i opinie wyrażone w tej kolumnie należą wyłącznie do autora i niekoniecznie odzwierciedlają poglądy RT.