Zawsze młoda, zawsze blondynka. W tej historii dziewczyny są wybranym typem, a nie ludźmi. Mieli luźne życie, które grzechotało jak drobne. Łatwo się wyrzucić, łatwo zgubić. Większość z tych dziewcząt nie miała nic, a nawet to zostałoby im odebrane.
Będą siedzieć przed bramą szkoły lub w ośrodku, w którym odrabiają wakacje, lub na ławce na obozie letnim. Głowa w dół w książce. Chcą być piosenkarzami lub kimkolwiek, żeby uciec z domu.
Zbliża się para lub sama starsza kobieta. Jeffrey Epstein i Ghislaine Maxwell: przyjaźni, światowi, bogaci. Ghislaine jest uzbrojona w elegancki akcent, yorkshire terrier i drogie ciuchy. Pogrąża się w ich życiu. Jeden z oskarżycieli „nie miał umiejętności czytania”, by wypowiedzieć imię Maxwella. Ale zapomnij o tym. Ghislaine chce zagrać chichoczącą starszą siostrę; kumpel i powiernik.
Zeznania oskarżycieli sugerują, że Ghislaine wydawała się sama w sobie młoda. Ofiarowała upominki: eleganckie koszule, mokasyny, bieliznę Victoria's Secret, kaszmirowe swetry. Zaprzyjaźniają się z nią w centrach handlowych i kinach. Ich wiek, w którym Ghislaine rzekomo ułatwiał, a czasami uczestniczył w ich wykorzystywaniu seksualnym przez Epsteina, wynosił: czternaście, czternaście, szesnaście i siedemnaście. Jane, Carolyn, Annie i Kate.
Ghislaine Maxwell pochodziła z innego świata. Pytanie w jej procesie brzmiało, czy ona, podobnie jak dziewczyny, również jest ofiarą Jeffreya Epsteina. Ghislaine, córka potentata wydawniczego Roberta Maxwella, różnie określana jako dziewczyna Epsteina, pani, pracownik, najlepszy przyjaciel, alfons i generał, została aresztowana w 2020 roku. Została oskarżona przez rząd USA o zebranie Jane, Kate, Carolyn, i Anne przez ponad dekadę, jak plażowicz i dostarczając je do Epsteina.
Od czterech tygodni proces na dolnym Manhattanie obserwowany jest z podziwem. Na zewnątrz gmachu sądu stoją plakaty, protestujący i paranoicy. W trzech przepełnionych salach znajduje się prasa z całego świata, zaniepokojeni prywatni obywatele i podcasterzy. Przyciągają ich tam nieodparcie tabloidalne powody: upadek bogatych ludzi w niebiańskich miejscach, którzy czynili zło.
Epstein i Maxwell byli mętnikami z wyższych sfer, którzy beztrosko podskakiwali w transatlantyckich strumieniach, łowiąc sławnych przyjaciół. (Taki mówi, że nie była „niezłą dziewczyną” – przypuszczam, że będziemy musieli mu uwierzyć na słowo). Zanim Epstein otrzymał swój pierwszy wyrok skazujący za przestępstwa seksualne w 2008 roku, para zebrała całą Met Galę perkalowego brylanty: aktorzy, wydawcy, członkowie rodziny królewskiej, pisarze, naukowcy, naukowcy i politycy. Ta konstelacja oślepiła wielu na bardziej gotycką kolekcję załamanych młodych kobiet. Po co się nimi przejmować, skoro są to miny czekające na księcia Andrzeja, Arianę Huffington, Geordie Greig, Donalda Trumpa i Billa Clintona?
Te zawstydzające linki, dziesiątki zawstydzających zdjęć, które im towarzyszyły, i żenujące okoliczności związane z jego śmiercią przekształciły Epsteina. W wyobraźni świata nie był już bogatym gównianym artystą i oprawcą. Stał się popularnym demonem, supervillainem, kostiumem na Halloween. Pisarze dopracowali swoje 24-karatowe aluzje: Epstein był Machiavellim, on był Mefistofelesem. Był ultrafioletowym skanem, który oświetlał zgniły system perwersji i mocy. Proces Maxwella był powszechnie uważany za ostatnią szansę na sprawiedliwość dla wielu kobiet, które twierdzą, że były wykorzystywane przez Epsteina.
Ale Epstein nie żyje. To był proces Ghislaine i przez cały czas była ostrożna, prawie godna i niczego nie zdradzała. Filmy przed budynkiem sądu pokazały jej starą, artretyczną i pobitą. Nie wygląda na to, żeby kiedykolwiek przyzwyczaiła się do myślenia o sobie jako o niebezpiecznej przestępcy. Wydawała się zmęczona byciem sobą. Prędzej czy później musiało być współczucie dla oskarżonego. To tylko naturalne. Starzy znajomi z uniwersytetu sugerowali, że współczuli jej. Inni zastanawiali się, co poszło nie tak, nigdy nie badając okoliczności rzekomych zbrodni Maxwella. Przyjaciele anonimowo informowali o błyszczących magazynach i mówili, że nigdy nie wyobrażają sobie, jak kręci się poza szkołami publicznymi, jak zabiłaby jej przyczepę do śmieci. To po prostu nie w jej stylu, kochanie. Żaden z nich nie stanął jednak w jej obronie. To po prostu nie był w ich stylu.
Te jednorazowe, bezkosztowe emocje były doskonałym echem obrony adwokatów Maxwella. Powiedzieli, że stała się strzałem w dziesiątkę dla nieograniczonej chciwości, bezsensownego gniewu i fałszywych wspomnień oskarżycieli. Maxwell był tutaj prawdziwą ofiarą. To był bicz; kwaśne wypłukiwanie po śmierci Epsteina, które błędnie groziło rozwiązaniem ich klienta, ponieważ nigdy nie mógł stanąć przed sądem. Przywołano wieczne archetypy. „Odkąd Ewa kusiła Adama jabłkiem”, powiedział jeden z prawników Maxwella, „kobiety obwinia się za złe zachowanie mężczyzn”.
Mężczyźni byli Epsteinem, a z dalszej odległości Robert Maxwell. Aby uwierzyć w obronę, trzeba było uwierzyć, że Ghislaine przez dziesięciolecia nie miała poczucia własnego interesu. Że została bezradnie ukształtowana przez tych amoralnych patriarchów. Jej ojciec i Epstein byli niesamowicie podobni, jeśli nie tym samym mężczyzną. Obaj uciekli od zapomnienia i wymienili je na bogactwo. Obaj zabiegali o „genialne umysły naukowe” pochwałami i imprezami. Obaj mieli talent do wykorzystywania słabości rywali, których zniszczyli w drodze na górę. „Mówisz o socjopacie” – powiedział Steven Hoffenberg, były partner biznesowy Epsteina. „Każdy element jego egzystencji był zniszczeniem innych ludzi”. Hoffenberg mógł opisywać Maxwella.
Nie było jasne, ile z ich zachowania było na pokaz, a ile było prawdziwe i czy znali różnicę. Otacza ich oszałamiająca aura fantazji. Ciekawiło ich wspólne zainteresowanie markizem de Sade i zamieszkiwali pozbawione powietrza światy sadejskie pełne egoizmu, niesprawiedliwości i nędzy. Na łamach de Sade nikt się nigdy nie zmienia. Jego postacie są szkliste i płaskie; rozwój moralny jest niemożliwy. Jeden z mnichów libertynów w Justynie, czyli nieszczęściach cnoty (1791) — powieści, którą Epstein wystawił w swoim domu i dumnie pokazywał dziennikarzowi — pyta retorycznie: „Czy możemy stać się kimś innym niż jesteśmy?”
Maxwell i Epstein odpowiedzieli na to pytanie stanowczym „nie”. Na zawsze pozostaną outsiderami, którzy łamią konwencje, zdeterminowani, by skonsumować wszystko i kogo spotkają w środku. Każdy był traktowany z mieszaniną strachu, sarkazmu i podziwu. Ich najbardziej łatwowierni, hojni zwolennicy pochodzili z góry. Epstein, podobnie jak Maxwell ówczesny brytyjski establishment, traktował ich z pogardą. Kiedyś powiedział swojemu bratu, że gdyby opinia publiczna wiedziała, jak skorumpowani są jego przyjaciele z Wall Street, nastąpi rewolucja.
Przede wszystkim ci mężczyźni kłamali, nie do powstrzymania i niekontrolowania. Okłamywali wspólników, kochanki, dziennikarzy, sędziów, wierzycieli i prawników. Kłamali na temat pieniędzy, aby zarobić więcej pieniędzy. Ich umiejętności polegały na udawaniu i kłamaniu na tyle dobrze, by tworzyć nowe, niestabilne rzeczywistości. Ich kłamstwa stały się ośmiopiętrowymi jachtami i największą kamienicą na Manhattanie. Każdy nowy nabytek był wyposażony w sprzęt obserwacyjny; urządzenia nagrywające i malutkie aparaty fotograficzne. Jest to zwykle uważane za kolejny dowód perfidii tych mężczyzn. Zbieracze szantaży, Epstein i Maxwell, pracują nad innym chorym punktem, przygotowując nowy front w swojej wojnie z każdym, kogo kiedykolwiek spotkali. Ale nie szpiegowali swoich gości.
Dowody na to, że Epstein szantażował swoich przyjaciół, są wątłe i już wcześniej się rozpadły. Maxwell użył swoich urządzeń do wyśledzenia sekretarki, która nie kochała go w Londynie, gdy spała z jednym z jego podwładnych. Inwigilowali swoje otoczenie, ponieważ wszystkie ich kłamstwa sprawiały, że ich środowisko i ich samych nie były bezpieczne. Każde z nich dzieliło jedno lub dwa odkrycia od upadku całego ich świata. Materiał filmowy i nagrania nie zostały wykonane w celu szantażu. Była to forma pocieszenia. Udowodniło, że pomimo wszystkich swoich kłamstw, nadal były prawdziwe. Jeden z domów Epsteina był wyłożony oprawionymi szklanymi gałkami ocznymi wykonanymi dla rannych angielskich żołnierzy z bardziej śmiercionośnego wieku. Wyświetlacz był ostrzeżeniem dla jego gości i przypomnieniem dla niego samego: uważaj na każdy twój ruch.
Czy mamy namalować Ghislaine Maxwell na tym ponurym płótnie jako nieudolną dziewczynę z sąsiedztwa? Beznadziejny pomysłodawca, Ewa, która nie znała się lepiej? Bliższe prawdy jest stwierdzenie, że obaj mężczyźni potrzebowali jej tak samo jak ona ich.
Legenda rodziny Maxwell głosi, że Ghislaine była anorektyczką jako bardzo małe dziecko. Prawdopodobnie była maltretowana przez ojca, podobnie jak on przez swojego, gdy była nastolatką, z szpicrutą i rogami do butów. Ale zanim Ghislaine przybyła, w pełni ukształtowana i całkowicie zintegrowana, do Oksfordu w czasie jej zamroczonego odrodzenia w Brideshead na początku lat osiemdziesiątych, dramaty indywiduacji Ghislaine'a się skończyły.
Wyprzedziła stado, od samego początku władcza. Mówiła w pięciu językach i była dyrektorem klubu piłkarskiego. Piękny „glamazon” oparł się na Borisie Johnsonie i imprezach z Gottfriedem von Bismarckiem. Nieumyślnie ponosiła winę za stworzenie George'a Monbiota. Jej ojciec trzymał na biurku jedno zdjęcie swoich dziewięciorga dzieci — portret Ghislaine. Gdy jego mania rosła, a jego imperium biznesowe rozpadło się w późnych latach osiemdziesiątych, pozostała dobra, czysta, prawdziwa. Jego koledzy uważali go za „przedmoralnego”, niepokojącego, obrzydliwego i przerażającego. I lubił mówić „Mam piękną córkę, która jest taka jak ja”.
Ghislaine była już w Nowym Jorku, kiedy jej ojciec zmarł w 1991 roku. Podobno dryfująca, zrozpaczona i spłukana, konwencjonalna narracja mówi, że Epstein wykonuje lot przypominający nietoperza i wymachuje Ghislaine'em do swojej jaskini. „On ją uratował”, powiedział jeden z przyjaciół Maxwella „Vanity Fair”, „Jeffrey ją przyjął. Nigdy o tym nie zapomniała i nigdy nie zapomni”. W tym opowiadaniu Ghislaine jest kolejną podniesioną, żałosną kobietą, usidloną przez mistrza manipulacji. Jakiekolwiek zbrodnie, w które się później zaangażowała, można było prawie usprawiedliwić. Były to płatności za dług.
Wszystko, co musisz zrobić, aby w to uwierzyć, to zapomnieć, że była córką Roberta Maxwella. Miała wspaniałe wychowanie. Umiała zdobywać to, czego chciała, przyciągać ludzi, urządzać przyjęcia. Epstein był bogaty w gotówkę, ale biedny klasowo. Określany w tych wczesnych latach tak często jako „szlub”, potrzebował charyzmatycznego partnera, aby rozpocząć podbój charytatywnego zestawu aukcyjnego na Manhattanie. W przeciwnym razie był tylko kolejnym kujonem, który pomagał plutokratom uniknąć płacenia podatków. Każdy bank w mieście miał ich tysiąc.
Ghislaine pomógł wprowadzić jego salto w szeregi superbogatych. Cenił ją jako równą sobie: „Ghislaine jest najlepsza w tym, czego potrzebuję” – powiedział w 2002 roku. „Ghislaine mówi płynnie pięcioma językami… Przyjdzie na spotkanie i nie tylko będzie w stanie przetłumaczyć to, co osoba mówiąc… ale może też dać mi poczucie, że jest osobą, która mówi prawdę”. W zamian otrzymywała jedynie prywatne odrzutowce, wystawne majątki i ogromne sumy pieniędzy.
Ten świat rozpłynął się, tak jak zrobił to jej ojciec. Proces przyszedł długo po potopie. To było otępiające. Niekończące się badania dzienników lotów, portfeli nieruchomości i transakcji finansowych. Oskarżyciele byli torturowani na trybunach przez prawników Maxwella. Aby ocalić swoją Ewę, musieli zniszczyć wiarygodność czterech innych. Kobiety szlochały; brzmiało to tak, jakby powietrze wokół nich było zjadane przez smutek, który odczuwali. Dowiedzieliśmy się, że po Epsteinie Carolyn została narkomanką, prostytutką i samotną matką. Stojąc przed Maxwellem kilka tygodni temu, wskazała na nią i krzyknęła: „Złamałeś mi duszę”.
Jeśli Ghislaine wciąż miała duszę, była dobrze ukryta w sali sądowej. Trzeba było tego szukać gdzie indziej. Kilkanaście zdjęć jej i Epsteina wydanych podczas procesu to dobry początek. Na każdym zdjęciu ma tę samą twarz. Siwiejący mężczyzna i jego partner, zamożni i spokojni, siedzący na trawiastym polu z psem; tak doskonale opanowane i nierealne jak para w katalogu Ralpha Laurena.
To było jedyne ujawnienie z procesu. Nie było wielkich nagród, żadnych ponurych rewelacji na temat pedofilskich kręgów działających na dużych wysokościach, wśród odrzutowców, o które modliły się plakaty przed budynkiem sądu. Apokalipsa nigdy nie nadeszła, ponieważ apokalipsa już się wydarzyła: było to życie pozagrobowe czterech oskarżycieli. Nie było ostatecznej odpowiedzi na tajemnicę śmierci Epsteina. Tylko spojrzenie, które Maxwell nadaje mu na każdym zdjęciu, przejęte przez okres ich jedenastoletniego związku. Miłość. Nic nie mogło być bardziej winne.
Przetlumaczyla GR przez translator Google
zrodlo:https://unherd.com/2021/12/ghislaine-maxwells-broken-soul/?tl_inbound=1&tl_groups[0]=18743&tl_period_type=3&mc_cid=c85a041381&mc_eid=1b5aad52db