środa, 6 grudnia 2023

"Traktat ONZ o cyberprzestępczości przekształcił się w ekspansywny traktat o inwigilacji"

 Nowy projekt kontrowersyjnego traktatu ONZ o cyberprzestępczości tylko zwiększył obawy, że traktat będzie kryminalizował wypowiedzi i sprzeciw, stworzy szerokie uprawnienia w zakresie inwigilacji i ułatwi transgraniczne represje.

Traktat o cyberprzestępczości, który jest obecnie negocjowany przez Organizację Narodów Zjednoczonych, może znacząco zmienić międzynarodowe prawo karne i wzmocnić uprawnienia policji w zakresie transgranicznego nadzoru w zakresie dostępu do danych użytkowników i ich udostępniania, co narusza prawa człowieka miliardów ludzi na całym świecie.

Bez jasno określonego zakresu i wystarczających zabezpieczeń traktat może zagrozić prawom człowieka – zarówno w internecie, jak i poza nim – a represyjne rządy mogą nadużywać jego postanowień do kryminalizacji wolności słowa w internecie. Mogłoby to również zagrozić prawom cyfrowym, legitymizując inwazyjne dochodzenia i niezakłócony dostęp organów ścigania do danych osobowych.

W grudniu 2019 r. ONZ przyjęła rezolucję, na mocy której powołano otwarty komitet ad hoc, którego zadaniem jest opracowanie "kompleksowej międzynarodowej konwencji w sprawie przeciwdziałania wykorzystywaniu technologii informacyjno-komunikacyjnych do celów przestępczych".

Negocjacje rozpoczęły się na początku 2022 roku. Mapa drogowa Traktatu odbyła się na sześciu sesjach negocjacyjnych, trzech w Wiedniu i trzech w Nowym Jorku. Na każdym posiedzeniu omówiono różne części traktatu, w tym rozdziały dotyczące kryminalizacji, środków proceduralnych, roli organów ścigania, współpracy międzynarodowej, pomocy technicznej, środków zapobiegawczych i wdrażania.

Negocjacje przebiegały pod znakiem ciągłych sporów między rządami co do zakresu traktatu oraz roli, jaką prawa człowieka powinny odgrywać w jego opracowywaniu i wdrażaniu.

Traktat, pierwotnie mający na celu zwalczanie cyberprzestępczości, przekształcił się w ekspansywny traktat o nadzorze, co zwiększyło ryzyko przekroczenia uprawnień zarówno w dochodzeniach krajowych, jak i międzynarodowych.

Pod koniec szóstej i ostatniej sesji negocjacyjnej Electronic Frontier Foundation ("EFF"), organizacja non-profit, która broni swobód obywatelskich w cyfrowym świecie, poinformowała, że stało się jasne, że wiele krajów – w tym Rosja, Erytrea, Burundi, Sierra Leone, Zimbabwe, Ghana, Korea i inne – walczy o rozszerzenie zakresu proponowanego traktatu, aby objąć praktycznie każde przestępstwo, jakie można sobie wyobrazić w przypadku udziału komputera. zarówno w kraju, jak i za granicą. EFF zauważyła:

Nowy projekt został opublikowany 28 listopada 2023 roku. EFR wyraził następujące obawy dotyczące nowego projektu:

  1. Zachowano kontrowersyjny przepis pozwalający państwom zmusić inżynierów lub pracowników do podważenia środków bezpieczeństwa, co stanowi zagrożenie dla szyfrowania.
  2. Nie tylko ignoruje, ale także pogłębia obawy EFF, umożliwiając krajom zarzucenie szerszej sieci poprzez dostęp do danych przechowywanych przez firmy za granicą, potencjalnie naruszając przepisy dotyczące prywatności innych krajów.
  3. Niebezpiecznie rozszerza ona swój zakres poza cyberprzestępstwa szczegółowo określone w Traktacie, obejmując długą listę przestępstw niezwiązanych z cyberprzestępczością.
  4. Pozostaje w nim niepokojąca kwestia rozszerzenia zakresu transgranicznego gromadzenia i udostępniania dowodów w odniesieniu do wszelkich poważnych przestępstw, w tym przestępstw, które rażąco naruszają prawa człowieka.
  5. Wykracza poza prowadzenie dochodzeń i ściganie przestępstw wykraczających poza te wyszczególnione w traktacie; do tej pory uprawnienie to ograniczało się jedynie do przestępstw określonych w art. 6-16 Traktatu.

"Jesteśmy głęboko zaniepokojeni rażącym lekceważeniem naszego wkładu, co oddala tekst od konsensusu. To nie jest tylko przeoczenie; to znaczący krok w złym kierunku" – powiedziała EFF.

EFF cytuje Deborah Brown, pełniącą obowiązki zastępcy dyrektora ds. technologii i praw człowieka w Human Rights Watch, która powiedziała:

W dniach 19–20 grudnia w Wiedniu odbędą się rozmowy za zamkniętymi drzwiami, podczas których rządy będą miały na celu osiągnięcie konsensusu w sprawie tego, jakie zbrodnie należy uwzględnić w traktacie. Jeżeli nie można osiągnąć konsensusu, zastosowanie ma zasada głosowania większością dwóch trzecich głosów.

Projekt zostanie rozpatrzony na ostatniej sesji negocjacyjnej w Nowym Jorku pod koniec stycznia 2024 r., kiedy to ma zostać sfinalizowany i przyjęty.

Źródła tego artykułu obejmują:


Przetlumaczono przez translator Google

zrodlo:https://expose-news.com/

"Media korporacyjne – zaślepione, zadowolone z siebie i obłudne"

 Dr Vernon Coleman komentuje twierdzenie The Telegraph, że "niezależność gazet nie będzie zagrożona", gdy rozważa, czy obce państwo może przejąć kontrolę nad The Telegraph i The Spectator.

Rząd Wielkiej Brytanii wkroczył w kontrowersyjną perspektywę przejęcia The Telegraph przez wspieraną przez Abu Zabi firmę medialną o nazwie Redbird IMI.

Zgodnie z umową, około 600 milionów funtów z tej pożyczki zostanie zamienione na kapitał własny, zabezpieczając własność tytułów The Telegraph i The Spectator, omijając trwającą aukcję. Rodzina Barclayów straciła kontrolę nad papierami w czerwcu, kiedy Lloyds wyznaczył syndyków masy upadłościowej w celu odzyskania pożyczek. Kilka grup medialnych wyraziło zainteresowanie licytacją tytułów, ale ruch Redbird IMI zniweczył plan.

Pisząc o powyższym, The Telegraph stwierdził: "Ten epizod był niepokojący dla czytelników The Telegraph, którzy, co zrozumiałe, obawiają się, że niezależność gazet zostanie zagrożona, jeśli przejdą w ręce obcego państwa, nawet na odległość ręki. Mogą być pewni, że nasza rzetelność redakcyjna zostanie zachowana podczas tej procedury".

"The Telegraph" kontynuuje: "Ostateczna decyzja o tym, czy przejęcie powinno nastąpić i w jakiej formie, jest decyzją polityczną. Musi być ona podjęta w sposób, który uzna znaczenie wolnej prasy dla zdrowej demokracji".

Autor: Dr Vernon Coleman

"The Daily Telegraph" z 1 grudnia zamieścił nagłówek redakcyjny zatytułowany "Wolna prasa jest niezbędna dla zdrowej demokracji". Wstępniak dotyczył samej gazety. Pisarz mówił o tym, jak ważna jest rzetelność redakcyjna.

Pracuję w mediach od ponad 50 lat i jestem przekonany, że nie ma wolności prasy. Żaden. A w mediach głównego nurtu nie ma żadnej uczciwości redakcyjnej.

Od lat nie toczy się debata na temat żywotnych kwestii, które dotyczą nas wszystkich.

W szczególności nie odbyła się debata na temat ważnych kwestii w opiece zdrowotnej.

Korporacyjne media zakładają, że szczepionki są dobre i że każdy, kto kwestionuje ich skuteczność i bezpieczeństwo, musi być niebezpiecznym szaleńcem – należy go uciszyć.

Nie ma jednak dowodów na to, że szczepionki są bezpieczne i skuteczne.

I jest wiele dowodów na to, że nie są ani jednym, ani drugim.

Od początku 2020 roku korporacyjne media zakładały, że covid-19 jest realnym zagrożeniem. Zignorowali dowody dowodzące, że była to po prostu przemianowany grypa – nie mniej lub bardziej niebezpieczna niż zwykła, pospolita lub ogrodowa grypa roczna.

Korporacyjne media zignorowały dowody na to, że test PCR był bezużyteczny. I zignorowali dowody dowodzące, że eksperymentalna szczepionka przeciwko Covid-19 była zbyt toksyczna i zbyt bezużyteczna, aby w ogóle ją stosować – nie mówiąc już o podawaniu miliardom.

Korporacyjne media całkowicie nas zdradziły. Prawda została uciszona, a głosiciele prawdy zignorowani, stłumieni i oczernieni.

Nie ma wolności prasy, a udawanie, że jest inaczej, jest obrazą dla każdego obywatela.

Nie znam żadnych korporacyjnych mediów, które byłyby uczciwe redakcyjnie.

Od początku 2020 roku korporacyjne media odmawiają właściwej debaty i pomagają tłumić prawdę. Ci, którzy próbowali dzielić się prawdą, byli cenzurowani, okłamywani i demonizowani.

Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej, przeczytaj moją książkę "Truth-Teller: The Price", która wyjaśnia, w jaki sposób korporacyjne media, we wszystkich swoich formach, bezlitośnie tłumią prawdę i niszczą tych, którzy mówią prawdę.

Zanim spróbowałem podzielić się prawdą o covid-19 i szczepionce na covid-19, byłem powszechnie szanowany. Napisałem ponad 5000 artykułów i felietonów dla mediów "głównego nurtu". Miałem książki wydane na całym świecie w 26 językach. Zrobiłem setki, jeśli nie tysiące programów dla telewizji i radia.

Z dnia na dzień wszystko się zmieniło.

W wyniku kłamstw rozpowszechnianych w mediach korporacyjnych i Internecie nie mam już żadnych wydawców książek, a moje artykuły już się nie ukazują. Nigdy nie jestem zapraszany do występów w telewizji czy radiu.

Prawda została wyparta przez lawinę kłamstw.

Nieunikniony wniosek jest taki, że nie ma wolnej prasy. Nie ma wolności słowa.

Każdy, kto sugeruje inaczej, jest albo żałośnie ignorantem, albo zwiedziony, albo celowo zamyka oczy na prawdę.


Przetlumaczono przez translator Google

zrodlo:https://expose-news.com/

"Afera wiatrakowa: Proponowana przez Tuska ustawa ułatwia niemieckim firmom budowę farm wiatrowych na wywłaszczonych gruntach rolnych"

 Ustawa zaproponowana przez nowy rząd ułatwia rozbudowę elektrowni wiatrowych w kraju, zawiera klauzule, które mogą znacznie ułatwić Niemcom zakup polskiej ziemi. Zostały one dodane do projektu ustawy o zamrożeniu cen energii elektrycznej.

Robert Telus, poseł z ramienia ustępującej konserwatywnej partii Prawo i Sprawiedliwość ("PiS") i były minister rolnictwa, powiedział, że proponowane przepisy są niebezpieczne dla obszarów wiejskich, ponieważ ułatwiają zakup gruntów, co z kolei może pozwolić Niemcom na wykup polskich gruntów rolnych i przekształcenie ich w farmy wiatrowe.

Powiedział, że jego zdaniem projekt ustawy jest przykładem Koalicji Obywatelskiej ("KO") Donalda Tuska, która wykonuje rozkazy niemieckich lobbystów.

Przyszły rząd koalicji partii proeuropejskich, kierowanej przez byłego przewodniczącego Rady Europejskiej Donalda Tuska, planuje do 2030 r. odejść od węgla i do 70% produkcji energii ze źródeł "odnawialnych".

W ubiegłym roku około 15% energii w Polsce pochodziło z wiatru i słońca. Polska ma jedną z najwyższych cen energii w Europie, ponieważ około 70% energii elektrycznej wytwarza z węgla. Węgiel stał się droższy ze względu na koszty emisji dwutlenku węgla, co jest jednym ze skutków europejskiego systemu handlu uprawnieniami do emisji dwutlenku węgla.

Projekt legislacyjny wniesiony do parlamentu 30 listopada przez posłów z Polski 2050 i KO, nowego rządu koalicyjnego, przedłuża zamrożenie cen energii i zawiera zapisy znacznie rozluźniające ograniczenia dotyczące budowy farm wiatrowych w Polsce. Jeśli ustawa wejdzie w życie, turbiny wiatrowe będą mogły być umieszczane nawet w odległości 300 metrów od budynków mieszkalnych.

Jednak proponowane przepisy i związane z nimi finansowanie zostały nazwane przez przeciwników "skandalem z wiatrakami".

Propozycja zmienia dopuszczalny poziom hałasu dla projektów wiatrowych i pozwoliłaby na budowę turbin w odległości około 300 metrów od najbliższej zabudowy, w porównaniu z około 700 metrami zgodnie z obecnymi przepisami. Pozwoliłoby to również na wykorzystanie energii wiatrowej bliżej parków narodowych i rezerwatów przyrody.

"Bez konsultacji, bez analiz, bez przygotowań, politycy KO i Polska 2050 chcą instalować duże turbiny pod domami Polaków" – napisał na Twitterze premier Mateusz Morawiecki. "Kto na tym straci? Polacy. Kto na tym skorzysta? Lobbyści".

Propozycja ma również na celu uczynienie inwestycji w energetykę wiatrową – lub jakąkolwiek inwestycję w odnawialne źródła energii o mocy zainstalowanej większej niż 1 megawat – "inwestycjami celu publicznego", co według PiS pozwoliłoby na wywłaszczenie właścicieli gruntów.

Sławek Wodzyński, współzałożyciel Fundacji Basta, która jest organizacją pozarządową monitorującą media i polityków, powiedział, że projekt ustawy pozwoli "na wywłaszczenie osób prywatnych w celu budowy elektrowni wiatrowych i innych inwestycji [odnawialnych], ponieważ [takie] inwestycje będą uznawane za cel publiczny". Proponowaną zmianę nazwał "poważną ingerencją w prawa własności i prawa obywateli".

"Jeśli ci się to nie spodoba lub jeśli jakiś inwestor, prawdopodobnie zagraniczny, zakocha się w twojej działce, będziesz mógł zostać wywłaszczony, aby postawić tam turbiny wiatrowe" – dodał Sebastian Kaleta, wiceminister sprawiedliwości. "Jedyna transza KPO, której Komisja Europejska nie zablokowała w Polsce, to transza na budowę wiatraków".

Telus zgadza się z tym i mówi, że będzie to korzystne dla niemieckich interesów biznesowych, dodając, że w ten sposób partia Tuska dziękuje niemieckim lobbystom za wsparcie podczas wyborów. Przepisy pozwalają bowiem na stawianie turbin wiatrowych na gruntach rolnych, co pozwoliłoby niemieckim firmom na zakup tych gruntów pod budowę farm wiatrowych.

"To przykład polityki UE karmiącej niemieckie interesy" – powiedział Telus. "Dopuszczenie do budowy farm wiatrowych na wysokiej klasy gruntach rolnych działa na szkodę bezpieczeństwa żywnościowego Polski".

Podobnie jak Kaleta, Telus twierdzi również, że proponowane przepisy są powiązane z płatnością otrzymaną z polskiego Krajowego Planu Odbudowy ("KPO"), środków z Instrumentu na rzecz Odbudowy i Zwiększania Odporności Unii Europejskiej ("UE") po pandemii.

Za pośrednictwem instrumentu Komisja Europejska udostępnia państwom członkowskim środki na wdrażanie reform, które umożliwiają "transformację ekologiczną i cyfrową zgodnie z priorytetami UE" oraz na "koordynację i nadzór nad polityką gospodarczą i społeczną". Ale fundusze mają swoją cenę.

Polska musi zrealizować 283 kamienie milowe KPO, na które składa się 106 zmian w prawie i 177 inwestycji, aby odblokować środki unijne. Środki będą odblokowywane transza po transzy, w zależności od wniosków i kamieni milowych. Jak powiedział Kaleta, do tej pory odblokowano tylko jedną transzę.

Telus uważa, że otrzymana transza KPO – 5 mld euro na farmy wiatrowe – odpowiada stratom poniesionym przez niemiecką firmę Siemens, głównego dostawcę technologii turbin wiatrowych.

"Otrzymaliśmy to finansowanie [5 miliardów euro] na pokrycie strat Siemensa i widać to gołym okiem. Ubolewamy nad tym faktem, ale to pokazuje, że w UE prowadzona jest bardzo silna polityka niemiecka" - powiedział.

W piątek 1 grudnia minister edukacji Krzysztof Szczucki poinformował, że PiS złożył wniosek do prokuratury i Centralnego Biura Antykorupcyjnego "o sprawdzenie, kto stoi za ustawą o cenach energii".

Źródła tego artykułu obejmują:



Zdjęcie główne: Donald Tusk (po lewej). Sebastian Kaleta na Twitterze (po prawej).

Przetlumaczono przez translator Google

zrodlo:https://expose-news.com/

"Biały Dom nakłada sankcje na izraelskich osadników po raz pierwszy od czasów administracji Clintona"

 AUTOR: TYLER DURDEN

ŚRODA, GRU 06, 2023 - 03:05 AM

Administracja Bidena zmierza do nałożenia sankcji na izraelskich osadników zaangażowanych w ataki na Palestyńczyków, co będzie wiązało się z zakazem ich podróżowania do Stanów Zjednoczonych.

Najnowsze doniesienia Axios we wtorek cytują urzędników rządowych, którzy precyzują, że wiele tuzinów znanych izraelskich osadników zostanie dotkniętych zakazem wizowym, który ma zostać wprowadzony przez Departament Stanu.





Obraz pliku izraelskich osadników

Rząd USA nie nałożył sankcji na izraelskich osadników sięgających czasów administracji Clintona, ale Waszyngton konsekwentnie potępiał ekspansję osadników na Zachodnim Brzegu, przynajmniej jeśli chodzi o politykę publiczną i retorykę.

Źródła w Gazie podały, że liczba ofiar śmiertelnych w Strefie Gazy przekroczyła podobno 15 200. Tymczasem Biały Dom znalazł się pod rosnącą presją międzynarodową, aby nałożyć ograniczenia na izraelskie operacje wojskowe, a także na użycie bomb dostarczonych przez USA.

Konflikt skoncentrowany wokół Strefy Gazy przyciągnął zdecydowanie najwięcej uwagi międzynarodowych mediów, ale równolegle toczy się wojna na Zachodnim Brzegu. Na przykład Nablus w zeszłym tygodniu został ogłoszony zamkniętą strefą wojskową i jest zablokowany przez Siły Obronne Izraela (IDF) przez 55 dni.

Źródła regionalne podają, że od 7 października ponad 250 Palestyńczyków zostało zabitych na Zachodnim Brzegu – głównie w nalotach wojskowych i starciach z izraelskimi siłami bezpieczeństwa, ale także w wyniku przemocy ze strony osadników.

Axios zauważył, że od początku konfliktu nastąpił "gwałtowny wzrost liczby ataków osadników na Palestyńczyków".

Dwa tygodnie temu administracja Bidena rozesłała notatkę do najwyższego Departamentu Stanu i innych urzędników, prosząc ich o przygotowanie działań "przeciwko osobom lub podmiotom, które bezpośrednio lub pośrednio zaangażowały się w działania zagrażające bezpieczeństwu lub stabilności na Zachodnim Brzegu lub podejmują działania zastraszające ludność cywilną na Zachodnim Brzegu lub działania, które znacząco utrudniają, zakłócić lub uniemożliwić wysiłki zmierzające do osiągnięcia rozwiązania dwupaństwowego".

Od czasu ataków terrorystycznych Hamasu, które rozpoczęły wojnę w Strefie Gazy, poszczególni obywatele Izraela masowo starali się zdobyć karabiny szturmowe. Wywołało to obawy, że amerykańska broń strzelecka jest używana przez twardogłowych żydowskich osadników do atakowania Palestyńczyków. Często dzieje się tak po to, by usunąć całe rodziny z Zachodniego Brzegu z ich ziemi lub gajów oliwnych.


Przetlumaczono przez translator Google

zrodlo:https://www.zerohedge.com/

""Czy Kijów już przegrał?" – niemiecka gazeta "Welt" twierdzi, że Ukraina "rozpada się" i że Orbán miał rację, ale "nikt nie ośmiela się tego przyznać""

 W szokującym wyznaniu czołowy niemiecki dziennik "Welt" zauważa, że poglądy węgierskiego premiera Viktora Orbána na konflikt na Ukrainie były przez cały czas słuszne

autor: JOHNA CODY'EGO
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski, dowódca Wojsk Lądowych Ukrainy gen. płk. Oleksandr Syrsky (po prawej) i Roman Mashovets, zastępca szefa Kancelarii Prezydenta, patrzą na mapę podczas wizyty w przyfrontowym mieście Kupiańsk w obwodzie charkowskim na Ukrainie, czwartek, 30 listopada 2023 r. (AP Photo/Efrem Lukatsky)

Niemiecka gazeta Welt, być może najpopularniejsza publikacja w kraju, jest dobrze znana ze swojej proukraińskiej postawy i opublikowała w przeszłości wiele artykułów na temat prawdopodobnego sukcesu ukraińskiej ofensywy wojskowej przeciwko Rosji.

 Jednak w opublikowanym wczoraj felietonie głównego korespondenta gazety, Saschy Lehnartza, ocena szans Ukrainy w wojnie jest zdecydowanie ponura.

Artykuł zatytułowany "Czy Kijów już przegrał?" opisuje ukraińskie wojsko, które staje się coraz bardziej przygnębiające do tego stopnia, że głównodowodzący kraju przyznaje, że na froncie panuje "impas".

"Zima jest tuż za rogiem.

 Wydaje się, że kontrofensywa zakończyła się niepowodzeniem. Sojusznicy są zmęczeni. 

A najpóźniej od początku listopada prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski ma nowego przeciwnika, którego niekoniecznie należało się spodziewać: własnego głównodowodzącego Walerija Załużnego" – pisze Die Welt.

Welt powołuje się na niedawny wywiad dla The Economist, w którym najwyższy rangą ukraiński generał Walerij Załużny stwierdził, że "w I wojnie światowej osiągnęliśmy poziom techniczny, który stawia nas w sytuacji patowej" i że aby Ukraina wygrała, potrzeba cudownej broni, aby pokonać Rosjan. — jak chiński proch.

Gazeta szczegółowo opisuje, że przyznanie się Załużnego jest wyraźną kompromitacją dla Zełenskiego.

"Wszyscy są zmęczeni i są różne opinie, niezależnie od ich statusu" – powiedział Zełenski w odpowiedzi na komentarze na konferencji prasowej z przewodniczącą Komisji Europejskiej Ursulą von der Leyen, dodając: "Ale to nie jest pat". 

Jego zastępca szef Ihor Żółkiew powiedział, że rozmowy o impasie "ułatwiają pracę agresorowi" i wywołują "panikę" wśród sojuszników Ukrainy.

Żołnierze 1. brygady Gwardii Narodowej Ukrainy Bureviy (Hurricane) ćwiczą podczas treningu bojowego na poligonie wojskowym na północy Ukrainy, środa, 8 listopada 2023 r. (AP Photo/Efrem Lukatsky)

W odpowiedzi "Welt" napisał, że rosnące podziały między siłami zbrojnymi Ukrainy a rządem w sprawie statusu wojny mogą stanowić poważny punkt zwrotny.

"Spór między prezydentem a najwyższym oficerem wojskowym pokazuje, że zjednoczony front wewnętrzny na Ukrainie się rozpada. A każda wyrażona w Kijowie wątpliwość co do szans Ukrainy na sukces jest wzmacniana w kuluarach europejskich i amerykańskich siedzib rządowych" – pisze Lehnartz.

Welt zwraca również uwagę, że polityczne zwycięstwa różnych populistycznych przywódców w Europie prawdopodobnie spowodują poważne trudności w zakresie bieżącego wsparcia materialnego i finansowego dla Ukrainy. 

Pogłębiający się kryzys budżetowy w Niemczech może również oznaczać dalsze cięcia w budżecie Ukrainy, co zagrozi wysiłkowi wojennemu tego kraju.

"Niedawne zwycięstwa wyborcze Geerta Wildersa w Holandii i Roberta Fico na Słowacji – obaj odrzucają dalszą sprzedaż broni Ukrainie – są również symptomami rosnącego zmęczenia wojną na Zachodzie" – pisze Welt.

Włoska premier Giorgia Meloni przyznała się do tego we wrześniu, kiedy została oszukana przez telefon przez moskiewski duet komików: widziała "duże zmęczenie ze wszystkich stron"

Premier Węgier Viktor Orbán już oświadczył, że ukraińska strategia "zawiodła". 

Wszyscy o tym wiedzą, ale nikt (poza Orbánem) nie ma odwagi powiedzieć tego głośno" – czytamy dalej

Orbán od dawna jest krytykowany za swoje wysiłki pokojowe na Ukrainie, ostrzegając, że Rosji nie da się pokonać, ponieważ jest mocarstwem nuklearnym, a tysiące Ukraińców i Rosjan traci ojców i braci z powodu wojny na wyczerpanie.

Następnie "Welt" wymienia główne przeszkody stojące przed Ukrainą na polu bitwy, zauważając, że Ukraina odbiła mniej niż 0,25 proc. terytorium, które chce odbić od Rosji podczas kontrofensywy. 

W rezultacie "liczba tych, którzy wierzą, że Ukraina może jeszcze »wygrać« tę wojnę, tj. doprowadzić do wyzwolenia wszystkich swoich terytoriów okupowanych przez Rosję, maleje z dnia na dzień. Rosyjski plan A, polegający na zdobyciu Kijowa w ciągu kilku dni i sprawowaniu rządów mniej lub bardziej bezpośrednio, "poniósł sromotną porażkę" – mówi James Nixey, dyrektor programu Rosja i Eurazja w brytyjskim think tanku Chatham House.

 "Ale plan B wydaje się działać: czekanie, aż sojusznicy Ukrainy się poddają i wrócą do domu".

Gazeta cytuje historyka wojskowości Freda Kagana, który wymienia sześć powodów, dla których Ukraina i Rosja pozostają w impasie: "wszechobecność dronów; zdolność Rosjan do pokonania namierzania ukraińskiej artylerii za pomocą sygnałów zakłócających; stabilność rosyjskich fortyfikacji; niewystarczająca ukraińska obrona powietrzna i słabe siły powietrzne; niewystarczający zasięg ukraińskich pocisków kierowanych (który miałby zostać zwiększony dzięki niemieckim dostawom Taurusów); oraz niewystarczająca liczba zbiorników i sprzętu do rozminowywania. Do tego dochodzi rażący brak amunicji".

Tatiana Burczik, w środku, matka ukraińskiego żołnierza Wadymia "Gagarina" Biełowa, żegna się z synem przy trumnie na cmentarzu w Połonnem w obwodzie chmielnickim na Ukrainie, środa, 13 września 2023 r. Wadyn zginął podczas misji szturmowej 7 września w pobliżu Bachmutu, służąc jako żołnierz piechoty 3 Brygady Szturmowej. (AP Photo/Alex Babenko)

Gazeta zauważa jednak, że ten impas wydaje się być zamierzony – przynajmniej do pewnego stopnia. 

Zachodnie rządy, na przykład, mają trudności z dostarczeniem prostej technologii wojskowej, takiej jak pociski artyleryjskie, w obiecanej liczbie.

 Rządy te nadal nieufnie podchodzą do dostarczania bardziej zaawansowanej broni wojskowej, takiej jak pociski kierowane Taurus, które teoretycznie mogłyby zniszczyć most Kerczeński, ważny szlak zaopatrzenia dla Rosji. 

Jednak zachodnie rządy nadal bardzo ostrożnie podchodzą do dostarczania takiej broni Ukrainie z obawy przed eskalacją wojny. 

W efekcie chcą dostarczyć tylko tyle broni, aby Ukraina nie mogła przegrać, ale też nie mogła wygrać:

Jest to symptomatyczne dla postawy Niemiec, ale ostatecznie także rządu USA. Amerykański ekspert ds. polityki zagranicznej Walter Russell Mead skarżył się niedawno na łamach "Wall Street Journal", że impas był ostatecznie celem rządu Bidena: wyczerpani Ukraińcy będą musieli w pewnym momencie zaoferować Rosji pokój, "a Biały Dom sprzedaje to jako chwalebne zwycięstwo demokracji i rządów prawa".

Artykuł w "Welt" kończy się jednak kontrowersyjnym akcentem.

 Pomimo poświęcenia dużej części artykułu na nakreślenie, w jaki sposób wojna znalazła się w impasie, powodując niewiarygodne straty zarówno dla Rosji, jak i Ukrainy, artykuł sugeruje, że jedyną drogą naprzód jest podwojenie wsparcia wojskowego dla Ukrainy zamiast pracy nad pokojowym rozwiązaniem.

Cytuje się dwóch ekspertów, Carlo Masalę, profesora polityki międzynarodowej, i Nico Lange z Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa, który niedawno napisał esej, w którym zauważył, że porażka Ukrainy byłaby niczym innym jak "końcem liberałów i początkiem autorytarnego porządku świata".

Welt pisze, że "aby temu zapobiec, Europa i Stany Zjednoczone muszą wspierać Ukrainę wszystkim, co mogą. Lange i Masala są całkowicie zgodni z Kaganem. 

Ostrzega również, że zmniejszenie amerykańskiej pomocy wojskowej doprowadziłoby do rosyjskiego zwycięstwa na polu bitwy. 

Ale to "byłaby katastrofa nie tylko dla Ukrainy, ale także dla NATO i Stanów Zjednoczonych" – powiedział Kagan.

"Zachód będzie musiał zdecydować, czy nadal wierzy w siebie. I to już wkrótce" – podsumowuje Welt.


Przetlumaczono przez translator Google

zrodlo:https://rmx.news/

"Wenezuela dodaje do swojej mapy sporny region bogaty w ropę Spółki energetyczne powinny rozpocząć poszukiwania w „naszej Gujanie Esequibie” – powiedział prezydent Nicolas Maduro"

Prezydent Wenezueli Nicolas Maduro pokazał zaktualizowaną mapę przedstawiającą bogate w zasoby terytorium sporne z sąsiednią Gujaną jako część Wenezueli.


Venezuela adds disputed oil-rich region to its map

Maduro powiedział we wtorek, że mapa obejmująca prowincję „Gujana Esequiba” zostanie opublikowana i rozpowszechniona w szkołach i na uniwersytetach. Zdaniem prezydenta ustawa o utworzeniu nowej prowincji została już skierowana do parlamentu. Obszar, który Gujana nazywa „Essequibo”, jest kością niezgody między obydwoma krajami od XIX wieku. W 1899 r. amerykański arbitraż przydzielił ten region Gujanie, wówczas kolonii brytyjskiej, ale Wenezuela nigdy nie przyjęła tej decyzji.

W 2018 r. Sekretarz Generalny ONZ Antonio Guterres skierował spór do Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości (MTS), a w kwietniu organ z siedzibą w Hadze stwierdził, że jest właściwy w tej sprawie. W niedzielę referendum w Wenezueli przyniosło zdecydowaną większość poparcia rządu Maduro w sprawie statusu „Gujany Esequiby”.

Głosowanie potwierdziło, że Caracas powinno odrzucić decyzję arbitrażową z 1899 r., a także jurysdykcję MTS w tej sprawie.

Zatwierdziła także plan przyznania obywatelstwa wenezuelskiego mieszkańcom terytorium administrowanego przez Gujanę.

Państwowe przedsiębiorstwa Wenezueli „natychmiast… rozpoczną wydawanie koncesji na poszukiwanie i eksploatację ropy, gazu i kopalń w naszej Gujanie Esequiba” – powiedział Maduro. Wszelkie inne firmy działające na tym obszarze będą miały trzy miesiące na wycofanie się z tego terytorium – wyjaśnił, dodając, że utworzona zostanie strefa integralnej obrony „Guayana Esequiba”.

Konsorcjum pod przewodnictwem amerykańskiej firmy Exxon Mobil rozpoczęło pod koniec 2019 r. produkcję ropy naftowej u wybrzeży Gujany na podstawie licencji wydanej przez rząd Gujany, a eksport rozpocznie się w przyszłym roku. Później we wtorek prezydent Gujany Irfaan Ali powiedział, że Maduro okazuje „rażące lekceważenie” MTS, który w zeszłym tygodniu stwierdził, że zakazał Wenezueli podejmowania jakichkolwiek działań mających na celu zmianę status quo w regionie. „Siły Obronne Gujany są w stanie najwyższej gotowości… Wenezuela wyraźnie ogłosiła, że jest krajem wyjętym spod prawa” – oznajmił Ali. Dodał, że w środę rano kraj skontaktuje się w sprawie rozwoju sytuacji z Radą Bezpieczeństwa ONZ i MTS. Ali zwrócił się także do zagranicznych firm działających w Gujanie, mówiąc, że „nasz przekaz jest bardzo jasny, wasze inwestycje są bezpieczne”, podkreślając, że Georgetown ma wsparcie społeczności międzynarodowej w sporze z Caracas.


Przetlumaczono przez translator Google

zrodlo:https://www.rt.com/news/588594-venezuela-maduro-guyana-ali/

"Premier państwa UE oskarża Zełenskiego o próbę przekupstwa Premier Słowacji Robert Fico powiedział, że „nigdy” nie przyjmie pieniędzy z Kijowa"

  Ukraiński przywódca Władimir Zełenski rozmawia z mediami pod koniec szczytu UE w Brukseli. © Getty Images / Thierry Monasse Słowacki pre...