piątek, 26 czerwca 2020

"„Legion Góralski Waffen SS” nigdy nie powstał. Odpowiedź Ambasadora RP w Moskwie na artykuł w „Komsomolskiej Prawdzie” "

„”” opublikowała w dniu 22 czerwca 2020 roku, tj. w rocznicę rozpoczęcia wojny niemiecko-sowieckiej, listę tzw. narodowych dywizji SS, które brały udział w agresji III Rzeszy Niemieckiej przeciwko Związkowi Sowieckiemu. Wśród 22 formacji kolaboracjonistycznych wymieniony też został „góralski ochotniczy legion SS”, który w rzeczywistości nigdy nie powstał. Zgodnie z prawdą historyczną próba utworzenia tego legionu zakończyła się kompletnym fiaskiem i kompromitacją akcji propagandowej podjętej pod koniec 1942 roku przez niemiecką administrację okupacyjną Generalnego Gubernatorstwa” – pisze ambasador RP w Moskwie Włodzimierz .

„Do obozu szkoleniowego SS w Trawnikach wysłano ok. 140 osób, ale według ówczesnych źródeł niemieckich większość „ochotników” uciekła z transportu ,a tych których złapano wysłano na roboty przymusowe do Niemiec. Kilku trafiło nawet do obozu koncentracyjnego Auschwitz. Całkowita liczba przyjętych ostatecznie w szeregi  nie jest znana, ale przez historyków podawane są liczby od 6 do 15 osób. W ten sposób próba utworzenia „Goralische Freiwilligen  Legion” zakończyła się niepowodzeniem i kompromitacją niemieckich władz okupacyjnych. Na ziemiach polskich nigdy nie udało się powołać tego typu formacji. Dziwi nas, że Komsomolskaja Prawda w dniu tak ważnym dla nas wszystkich powtórzyła nieudolne kłamstwa hitlerowskiej propagandy.” – czytamy w oświadczeniu zamieszczonym na stronie Ambasady RP w Moskwie.

Oprac. MaH, gov.plfot. moskwa.msz.gov.pl

zrodlo:kresy24,pl;miziaforum.com

"Czegoś takiego na Białorusi jeszcze nie było: Funkcjonariusze KGB, MSW i wojsko: „armia z narodem” "

To coś nowego na Białorusi.  służb mundurowych, milicji, OMON -u ( specjalna), wojskowi a nawet prokuratorzy solidaryzują się z aresztowanymi i karanymi na wysokie grzywny Białorusinami, skazywanymi tylko za to, że jawnie wyrażają poparcie dla oponentów Łukaszenki w wyborach prezydenckich. Dodajmy, że robią to zgodnie z prawem.

Jak ustalił portal tut.by, w piątek 19 czerwca, w różnych miastach Białorusi aresztowano ok. 270 osób, uczestniczących w wiecach poparcia dla alternatywnych kandydatów na prezydenta Białorusi. W poniedziałek  odbyły się pierwsze procesy, na których zapadały wyroki – najczęściej kary grzywny, jak na warunki białoruskie bardzo wysokie.

Tymczasem okazuje się, że brutalna  ma również inne oblicze. W białoruskiej sieci popularnością cieszy się flash mob, w którym mundurowi udostępniają swoje zdjęcia w mundurze (oczywiście anonimowo), wyrażając  z Białorusinami represjonowanymi za udział w wiecach przedwyborczych, i kierują przesłanie do prezydenta.

 

Na zdjęciach – zamieszczanych na kanałach  i BASTA w serwisie Telegram, wykorzystują nowy, cieszący się dużą popularnością w sieci i bardzo denerwujący Łukaszenkę mem „Sasza 3%”, nawiązujący do spadających słupków poparcia dla urzędującego prezydenta. Oczywiście jego ocena jest znacznie wyższa, według ekspertów waha się w granicach około 25-30 proc.

Ale to nie wszystko, jak pisze redaktor naczelna portalu charter97.org Natalia Radina, powołując się na kanał BASTA, w ostatnich dniach 15 funkcjonariuszy stołecznego OMON – u odmówiło wykonania polecenia służbowego. Rozkaz wyjścia z pałkami przeciwko własnemu narodowi był kroplą, która przelała czarę. „Omonowcy” złożyli na biurku szefa wypowiedzenia z pracy.

 

Nie wyjdę bić ludzi za Saszkę – duraczka (głupka) 3%

 
 

 
 

 
 

Zdjęcia z serwisu Telegramu/NEXTA

zrodlo:kres24.pl;miziaforum.com

"„Der Spiegel”: niemiecki parlamentarzysta przyznał się, że za rosyjskie pieniądze zachwalał „wybory” na Krymie"

Podczas wyborów prezydenckich w Rosji deputowany z partii „Alternatywa dla Niemiec” Ulrich Oehme udał się na okupowany przez Rosję Krym za pieniądze do Dumy Państwowej. Według śledztwa „Der Spiegel” na półwyspie krymskim pełnił rolę „obserwatora wyborów” z ramienia niemieckich sił politycznych. Gazeta twierdzi, że niemiecki parlamentarzysta otrzymał pieniądze od rosyjskiego parlamentu, za które została sfinansowana jego podróż na Krym. Na półwyspie przebywał w marcu 2018 r., a w swoich wypowiedziach zachwalał „dobrą organizację wyborów”.

Zgodnie z deklaracją, którą Oehme złożył w Zgromadzeniu Parlamentarnych Rady Europy na początku 2019 r., jego podróż została sfinansowana przez Komisję Spraw Zagranicznych Dumy Państwowej Federacji Rosyjskiej. Takie transakcje mogą powodować problemy dla niemieckiego deputowanego, bo, zgodnie z prawem, członkom Bundestagu zabrania się przyjmowania „środków finansowych”, jeżeli z zamian ostentacyjnie wykorzystują swój mandat parlamentarny w interesie darczyńcy.

Po ujawnieniu przez „Der Spiegel” finansowania przez Rosjan podróży Oehme`go na Krym, początkowo zaprzeczył, twierdząc, że „koszt podróży został opłacony przez organizację zewnętrzną”. Dodał jednak, że nie pamięta nazwy tej organizacji. Teraz zmienił swoją narrację – dodajmy, że kandyduje na burmistrza Chemnitz w Saksonii – i twierdzi, że rosyjski parlament opłacił jego podróż na Krym. Zapewnia też, że ​​dowiedział się o tym dopiero „później”.

Dziennikarze „Der Spiegel” dowiedzieli się, że Oehme nie był jedynym deputowanym z „Alternatywy dla Niemiec”, który na zaproszenie Moskwy udał przebywał na Krymie w marcu 2018 r. Rolę „obserwatorów” w rosyjskich wyborach na Krymie odegrało wówczas siedmiu członków Bundestagu z tej partii. Można się domyślać, że  również zapłaciła za ich podróże?

„Der Spiegel” pisze, że politycy z „AfD” odpowiedzieli na to pytanie na różne sposoby. Dietmar Friedhoff, Anton Friesen, Marcus Frohnmaier i Waldemar Herdt w ogóle nie odpowiedzieli. Robbie Schlund powiedział, że jego podróż na Krym była „finansowana ze środków prywatnych”. Z kolei jego koledzy Steffen Kotré i Stefan Keuter powiedzieli, że była to „parlamentarna podróż służbowa” (Kotré) i „podróż służbowa” (Keuter) z ramienia partii.

Kiedy zadano im pytanie o rosyjskie pieniądze, obaj zerwali kontakt z redakcją. Prawdopodobnie Keuter ponownie wyjechał do Rosji, gdzie w najbliższych dniach odbędzie się referendum w sprawie poprawek do konstytucji, które pozwolą Władimirowi Putinowi sprawować urząd prezydenta do 2036 r.

Opr. TB, https://www.spiegel.de/

fot. https://www.facebook.com/ulrich.oehme.official/

zrodlo:kresy24.pl;miziaforum.com

''Nuklearny konflikt państw bałtyckich"

Rzecznik prezydenta Litwy Gitanasa Nausedy potwierdził, że nie był on obecny na czwartkowym spotkaniu szefów państw bałtyckich z powodu braku wspólnej polityki wobec białoruskiej elektrowni jądrowej.  chce, aby  i  dołączyły do bojkotu.


Rzecznik Nausedy, Antanas Bubnelis, powiedział BNS, że spotkanie zostało zaplanowane dawno temu i powinno się koncentrować na bezpieczeństwie regionalnym, środkach zwalczania koronawirusa, kwestiach , ale także sprawie bojkotu zakupów energii elektrycznej z elektrowni jądrowej w Ostrowcu.

„Ministrowie energii lub gospodarki nie osiągnęli trójstronnego porozumienia w tej sprawie” – powiedział Bubnelis. Prezydent Litwy uważa, że negocjacje powinny zostać najpierw zakończone a spotkanie na najwyższym szczeblu odbyć się dopiero potem.

Prezydent Estonii Kersti Kaljulaid i przywódca Łotwy Egils Levits spotkali się w czwartek na wyspie Saaremaa i dyskutowali na temat UE, bezpieczeństwa regionalnego, środowiska i innych kwestii. Biuro prezydenta Estonii powiedziało, że Nauseda „podjął w ostatniej chwili decyzję o pozostaniu w kraju z powodu spraw wewnętrznych”.

Err.ee oprac MK

zrodlo:kresy24.pl;miziaforum.com

"Atak nożownika w Glasgow. Są zabici!!!"

Co najmniej trzy osoby zostały śmiertelnie ugodzone nożem w Glasgow - podała stacja BBC. Według niej, sprawca został zastrzelony później przez policję.

Atak nożownika w Glasgow. Są zabici

Ostateczna liczba ofiar wciąż nie jest znana. (Fot. Twitter/@lindajsinclair)

Do zdarzenia doszło w jednym z hoteli w Glasgow.

Jak wcześniej podawano, nie ma dalszego zagrożenia dla mieszkańców.

Z powodu zdarzenia zamknięta została część miasta, ale - według policji - sytuacja już została opanowana i nie ma dalszego zagrożenia dla ludzi.

Jedną z osób rannych w trakcie ataku jest funkcjonariusz policji - potwierdziła szkocka policja. Został on dźgnięty nożem przez napastnika i przebywa w szpitalu.

Według informacji podawanych przez BBC i Sky News, które nie zostały jeszcze oficjalnie potwierdzone przez policję ani władze, w ataku zabite zostały trzy osoby.

Do zdarzenia doszło w znajdującym się w centrum największego miasta Szkocji hotelu Park Inn, prawdopodobnie na schodach. Policja potwierdziła, że napastnik został zastrzelony i nie poszukuje nikogo więcej w związku ze zdarzeniem. Cały czas rejon hotelu pozostaje zamknięty.

Nożownik został zastrzelony przez policję, a sześć rannych osób, w tym policjanta, zabrano do szpitali - przekazała policja. Na razie nie potwierdzono oficjalnie informacji o trzech ofiarach śmiertelnych.

Według stacji BBC, jedną z trzech ofiar śmiertelnych jest napastnik, a stacja Sky News podała, powołując się na świadków, że dwie spośród rannych osób to recepcjoniści hotelu Park Inn w centrum Glasgow, gdzie wczesnym popołudniem doszło do zdarzenia.

Szkocka policja potwierdziła na razie, że ranny policjant jest w stanie krytycznym, choć stabilnym. Poinformowała również, że nie poszukuje nikogo innego w związku ze zdarzeniem i nie ma dalszego zagrożenia dla mieszkańców, choć teren wokół hotelu pozostaje zamknięty.

Na razie bardzo niewiele wiadomo na temat zdarzenia, np. czy miało ono podłoże terrorystyczne. Według świadków policja przebywała wewnątrz budynku przez co najmniej pół godziny.

Stacja Sky News wskazuje, że w hotelu Park Inn zakwaterowani byli uchodźcy, ale nie jest jasne, czy zajmowali oni cały hotel czy też jego część.

Kondolencje dla wszystkich ofiar, a także podziękowanie dla funkcjonariuszy policji przekazali brytyjski premier Boris Johnson, minister spraw wewnętrznych Priti Patel i szefowa szkockiego rządu Nicola Sturgeon.

To drugi atak nożownika w Wielkiej Brytanii w ciągu tygodnia. W ubiegłą sobotę wieczorem w Reading na zachód od Londynu libijski azylant zaatakował nożem grupę osób siedzących na trawie w parku, zabijając trzy i raniąc trzy kolejne.

Ponieważ w sprawie incydentu wciąż spływają kolejne informacje, ta wiadomość będzie aktualizowana.

https://twitter.com/i/status/1276510148857671682

 

WHO ostrzega: Sytuacja z pandemią na świecie "pogarsza się""

Pandemia Covid-19 ustępuje w Europie, ale rozwija się na całym świecie; w przyszłym tygodniu łączna liczba zakażeń przekroczy 10 mln, a ofiar będzie pół miliona - oświadczył wczoraj dyrektor generalny Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) Tedros Adhanom Ghebreyesus

WHO ostrzega: Sytuacja z pandemią na świecie "pogarsza się"

W przyszłym tygodniu łączna liczba zakażeń przekroczy 10 milionów. (Fot. Getty Images)

Tedros wziął udział w wideokonferencji zorganizowanej przez komisję ds. ochrony środowiska naturalnego, zdrowia publicznego i bezpieczeństwa żywności Parlamentu Europejskiego.

Szef WHO zapowiedział, że kiedy pandemia ostatecznie się skończy, świat nie powinien wracać do poprzedniego stanu, ale zbudować "nową normalność", która byłaby bardziej sprawiedliwa, oparta na zielonych technologiach i traktująca poważnie problem zmiany klimatu.

Tedros poruszył także temat szczepionki na Covid-19. Wyraził nadzieję, że uda się ją opracować w przeciągu najbliższego roku, a jeżeli badania zostaną przyspieszone, nawet wcześniej. "Gdy już się to stanie, szczepionka powinna stać się globalnym dobrem publicznym" - podkreślał.

Podczas rozmowy z eurodeputowanymi dyrektor WHO zaznaczył, że społeczność międzynarodowa nie powinna krytykować władz Chin za ich postępowanie w pierwszej fazie pandemii.

Jego zdaniem, mające ograniczyć rozwój epidemii środki podjęte przez chiński rząd były odpowiednie, a nowego wirusa udało się zidentyfikować w rekordowo szybkim czasie.

zrodlo:miziaforum.com

"Brytyjski rząd grozi zamknięciem wszystkich plaż"

Rząd Wielkiej Brytanii rozważa zamknięcie wszystkich plaż, jeśli ludzie będą ignorować zasady dystansu społecznego - ostrzegł dziś brytyjski minister zdrowia Matt Hancock. Sytuacja nad morzem w wielu regionach kraju wymknęła się wczoraj spod kontroli.

Brytyjski rząd grozi zamknięciem wszystkich plaż

Sytuacja wymknęła się wczoraj spod kontroli. (Fot. Getty Images)

Służby w Bournemouth odnotowały wczoraj "poważny incydent" po tym, jak tysiące osób zgromadziły się na plażach, ignorując wciąż obowiązujący wymóg utrzymania dwóch metrów dystansu społecznego.

Zdaniem lokalnego polityka Tobiasa Elwooda (okręg Bournemouth East), na plaże w Dorset przybyło nawet pół miliona plażowiczów. To więcej niż liczba mieszkańców tego nadmorskiego regionu.

Służby borykały się również z innymi problemami - odnotowano setki przypadków zachowań antyspołecznych, na drogach pojawiły się korki, a służby miały problem z opróżnianiem koszy na śmieci na czas.

Minister zdrowia Matt Hancock przekazał dziś na antenie Talk Radio, że bardzo chciał, aby mieszkańcy Wielkiej Brytanii mogli cieszyć się słońcem. Zwrócił jednak uwagę, że przez nieodpowiedzialne zachowanie bezpowrotnie traci się cały włożony do tej pory wysiłek w walkę z epidemią.


Do nadmorskich miejscowości oddelegowano dziś dodatkowe służby, które mają przypominać ludziom o konieczności utrzymywania dystansu społecznego. (Fot. Getty Images)

Hancock dodał, że obecnie rozważany jest wariant zamknięcia wszystkich plaż. "Mamy taką władzę. Nie chcę jej używać, ponieważ każdy z nas przeżył trudny czas podczas narodowej kwarantanny w domach. Chcę też, aby każdy mógł cieszyć się dobrą pogodą" - przekazał.

"Chodzi jedynie o to, aby przestrzegać zasad - spotykać się tylko z członkami rodziny, którzy z nami mieszkają, a z wszystkimi innymi utrzymywać dystans" - przypomniał.

W podobnym tonie wyraził się niedawno naczelny lekarz Anglii, Christ Whitty. Ekspert ostrzegł, że "do Wielkiej Brytanii dotrze druga fala koronawirusa, jeśli niewielka część ludzi wciąż będzie łamać bardzo proste zasady". "Ten wirus wciaż krąży. Wróci do nas, jeśli nie będziemy pilnować dystansu społecznego" - wskazał.

zrodlo:miziaforum.com

Londyn: "Kolejne ataki na policjantów podczas nielegalnej imprezy" (video)

Drugą noc z rzędu w Londynie atakowano policjantów, którzy interweniowali w sprawie nielegalnej imprezy ulicznej. Tym razem zamieszki miały miejsce w dzielnicy Notting Hill, gdzie podobnie jak w Brixton, duży odsetek mieszkańców stanowią mniejszości etniczne.

Londyn: Kolejne ataki na policjantów podczas nielegalnej imprezyFunkcjonariusze wezwani na miejsce nielegalnej imprezy zostali obrzuceni różnymi przedmiotami. (Fot. YouTube/Evening Standard/screenshot)

Jak poinformowała dzisiaj komendant Metropolitan Police Cressida Dick, funkcjonariusze wezwani na miejsce nielegalnej imprezy zostali obrzuceni różnymi przedmiotami, choć nikt z nich nie odniósł poważniejszych obrażeń. Dodała, że ok. godz. 2:00 w nocy uczestnicy zostali rozproszeni. Podobny, ale na mniejszą skalę incydent miał miejsce minionej nocy także w Streatham w południowym Londynie.

Niemniej, jak podkreśliła Dick, w ciągu ostatnich trzech tygodni w Londynie w różnego rodzaju atakach, w trakcie nielegalnych imprez ulicznych, antyrasistowskich demonstracji Black Lives Matter czy kontrmanifestacji, rannych zostało 140 funkcjonariuszy. Poprzedniej nocy w Brixton w południowym Londynie podczas interwencji w sprawie nielegalnej imprezy obrażenia odniosło 22 policjantów i zdewastowano kilka policyjnych samochodów.

"Jest gorąco, niektórzy ludzie wypili za dużo, niektórzy są wściekli i agresywni, a niektórzy bez powodu stosują przemoc. Widzieliśmy wiele osób całkowicie lekceważących przepisy zdrowotne, zdających się nie dbać w ogóle o zdrowie swoje lub swoich rodzin, chcących jedynie mieć duże imprezy" - stwierdziła komendant Metropolitan Police.

Zapowiedziała, że policja jest przygotowana do ewentualnych kolejnych tego typu incydentów w nadchodzący weekend i nie będzie pobłażania w kwestii ataków na funkcjonariuszy. "Te wydarzenia są niezgodne z prawem. Nie powinny mieć miejsca, a my mamy obowiązek przerwać je i rozproszyć uczestników" - podkreśliła.

Cały czas pozostaje w mocy wprowadzone z powodu epidemii koronawirusa ograniczenie zgromadzeń do sześciu osób, które powinny zachowywać dystans dwóch metrów.

zrodlo:miziaforum.com

"Z granatami i bronią automatyczną napadli na szefa policji. W strzelaninie zginęły trzy osoby"

Grupa uzbrojonych napastników dokonała zamachu na szefa policji miasta Meksyk Omara Garcię Harfucha. Garcia został ranny, a w strzelaninie zginęło dwóch członków jego ochrony oraz kobieta, która znalazła się tam przypadkiem.

Burmistrz Meksyku Claudia Sheinbaum powiedziała na konferencji prasowej, że Garcia przebywa w szpitalu, ale jest bezpieczny. Atak opisała jako "bezczelny", ale nie chciała spekulować, kto był za niego odpowiedzialny.

Zapewniła, że miasto będzie nadal pracować nad poprawą bezpieczeństwa, nawet jeżeli będzie to prowadziło do takich wydarzeń.

Sam Garcia zamieścił z kolei na Twitterze wpis, w którym o przeprowadzenie "tchórzliwego ataku" oskarżył kartel narkotykowy Jalisco New Generation. 

Do ataku doszło około godz. 6:30 czasu lokalnego w bogatej dzielnicy Lomas de Chapultepec. Całe wydarzenie zostało zarejestrowane przez kamery monitoringu. Napastnicy, wcześniej ukryci w ciężarówce, zaatakowali opancerzony samochód terenowy, którym przemieszczał się Garcia wraz z ochroną. Wywiązała się strzelanina, a według policji napastnicy byli uzbrojeni w broń automatyczną i granaty.

Prokurator generalna miasta Meksyk Ernestina Godoy Ramos przekazała na Twitterze, że jej biuro prowadzi śledztwo w tej sprawie i w związku z nią aresztowano już 12 osób.

Prezydent Meksyku Manuel Lopez Obrador wyraził swoje wsparcie i solidarność dla burmistrz Sheinbaum i miejskich sił bezpieczeństwa - podała agencja Associated Press. Jak donosi AFP Lopez Obrador ocenił, że atak jest "bez wątpienia związany z pracami nad zapewnieniem pokoju i bezpieczeństwa w mieście Meksyk i w całym kraju".

Jak pisze agencja AP nie ma jeszcze żadnych oficjalnych informacji o motywach i sprawcach zamachu, ale w mieście działa wiele zorganizowanych grup przestępczych. Pomimo rosnącej w całym Meksyku przestępczości, stolica państwa jest miejscem stosunkowo bezpiecznym w porównaniu do innych regionów kraju, w których narkotykowe gangi działają całkowicie bezkarnie - zauważa AFP.

zrodlo:https://www.rmf24.pl/;miziaforum.com

Kierowca autobusu, który spadł z wiaduktu, był pod wpływem amfetaminy. Ma już zarzuty

Kierowca autobusu, który w czwartek przebił barierki i spadł z wiaduktu na trasie S8 w Warszawie, usłyszał zarzuty. Prokuratura potwierdziła również wcześniejsze doniesienia dziennikarzy RMF FM: mężczyzna prowadził miejski autobus, będąc pod wpływem amfetaminy.

Przypomnijmy, we wczesne czwartkowe popołudnie autobusem linii 186 jechało w kierunku Żoliborza w sumie 40 osób. Na moście Grota-Roweckiego przegubowy pojazd przebił barierki, przełamał się na pół, a jego przednia część - wraz z pasażerami - spadła z wysokości około pięciu metrów.

Zginęła pasażerka autobusu: to kobieta w wieku około 70 lat, zmarła, zanim na miejsce zdążyło przyjechać pogotowie.

Poszkodowane zostały w sumie 22 osoby: 17 z nich trafiło do stołecznych szpitali Bielańskiego, Praskiego, na Lindleya i na Solcu, a jedna do placówki w Grodzisku Mazowieckim.

W piątkowe popołudnie w szpitalach przebywały wciąż trzy osoby w stanie ciężkim i jedna w stanie bardzo ciężkim.

Pozostali ranni - po serii badań - zostali w większości zwolnieni do domów.

Prowadził pod wpływem amfetaminy. Woreczek z narkotykiem miał ze sobą w autobusie

Dzisiaj dziennikarze RMF FM ustalili, że kierowca prowadził miejski autobus, będąc pod wpływem amfetaminy.

Mężczyźnie od razu po wypadku pobrano mocz do badań - i już to badanie wykazało śladowe ilości amfetaminy.

Kierowcy pobrano również krew: podczas pierwszego policyjnego przesłuchania zeznał bowiem, że miał gorączkę i zażywał silne leki. Badania krwi również potwierdziły obecność narkotyków.

Co więcej - jak ustalił reporter RMF FM - podczas oględzin wraku autobusu znaleziono woreczek z proszkiem: znajdował się w pulpicie przed kierowcą. Badania potwierdziły, że była to amfetamina. 

Nasi dziennikarze ustalili ponadto, że cztery lata temu mężczyźnie odebrane zostało prawo jazdy: przekroczył wtedy limit punktów karnych.

Późnym popołudniem stołeczna prokuratura poinformowała o postawieniu Tomaszowi U. zarzutów, potwierdzając równocześnie doniesienia dziennikarzy RMF FM o tym, że mężczyzna był w momencie wypadku pod wpływem amfetaminy.

"Mężczyzna usłyszał m.in. zarzut sprowadzenia katastrofy w ruchu lądowym, w wyniku której doszło do zgonu jednej z pasażerek, a także ciężkich obrażeń u czterech innych osób" - poinformowała rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie prok. Mirosława Chyr.

Jak zaznaczyła, w zarzucie uwzględniono, że w momencie wypadku Tomasz U. był pod wpływem amfetaminy. "Tak wynika z uzyskanej w dniu dzisiejszym opinii toksykologicznej" - wyjaśniła.

Zaznaczyła, że to ustalenie skutkowało zaostrzeniem kwalifikacji prawnej i podwyższeniem wymiaru potencjalnej kary.

Za spowodowanie katastrofy w ruchu lądowym grozi do 12 lat więzienia. Jak zauważyła jednak rzeczniczka warszawskiej prokuratury: "Matematyka Kodeksu karnego stanowi, że możemy orzec maksymalnie nawet karę 15 lat pozbawienia wolności i ta kara w tym momencie realnie grozi podejrzanemu".

Tomasz U. usłyszał ponadto zarzut posiadania substancji psychotropowej w postaci amfetaminy.

"Zarzut ten odnosi się do amfetaminy, która została znaleziona w kabinie kierowcy, w kokpicie, pod portfelem z dokumentami kierowcy" - wyjaśniła prok. Chyr.

Za posiadanie substancji psychotropowej grozi do 3 lat więzienia.

Rzeczniczka warszawskiej prokuratury sprecyzowała, że przy mężczyźnie znaleziono mniej więcej pół grama amfetaminy.

"Nie możemy udzielić informacji, czy kierowca zażywał amfetaminę w trakcie jazdy, ponieważ nie dysponujemy jeszcze ustaleniami w tym zakresie. Po przeanalizowaniu wszelkich dostępnych nagrań będzie możliwe odnieść się do tej kwestii" - dodała.

Podała natomiast, że z opinii toksykologicznej wynika, że stężenie amfetaminy w organizmie Tomasza U. było wysokie.

Prokurator przekazała, że kierowca usłyszał zarzuty w szpitalu i odmówił odpowiedzi na pytanie, czy się do nich przyznaje.

"Wyjaśnił jedynie, że ‘urwał mu się film’ i niewiele pamięta z tego, co się działo. Pamięta jedynie tyle, że pomagał wyprowadzić jedną z pasażerek autobusu" - stwierdziła.

13 razy karany za wykroczenia. Śledczy sprawdzą, jak dostał pracę jako kierowca miejskiego autobusu

Prokurator podała również, że Tomasz U. był w okresie od listopada 2014 do maja 2018 roku 13 razy karany za wykroczenia w ruchu drogowym.

"Były to wykroczenia dot. przekroczenia prędkości, a także niestosowania się do znaków i sygnałów drogowych" - wyjaśniła.

Biorąc pod uwagę wszystkie te okoliczności, śledczy zamierzają zbadać, w jaki sposób mężczyzna dostał pracę jako kierowca miejskiego autobusu i czy jego kompetencje zostały wystarczająco wnikliwie sprawdzone.

"Uzyskaliśmy całość dokumentacji pracowniczej zarówno z ZDM, jak i od przewoźnika prywatnego, który zatrudniał kierowcę" - podsumowała prok. Chyr.

 
Źródło: https://www.rmf24.pl/;miziaforum.com

"Koronawirus w USA: W 16 stanach rośnie liczba infekcji"

W 16 stanach zaobserwowano wzrost infekcji koronawirusem. Rząd federalny koncentruje się na rosnącej liczbie przypadków na południu kraju - oświadczył wiceprezydent USA Mike Pence podczas pierwszego od niemal dwóch miesięcy briefingu grupy zadaniowej ds. pandemii.

Pence zauważył, że 34 stany wykazują pewną stabilizację liczby nowych przypadków SARS-CoV-2, jednak według agencji AP briefing jest dowodem na to, że administracja prezydenta Donalda Trumpa nie może ignorować alarmującego wzrostu infekcji.

"Widząc rosnącą liczbę nowych przypadków, a śledzimy je bardzo uważnie, Amerykanie mogą skłaniać się do myślenia, że wróciliśmy do miejsca, w którym byliśmy dwa miesiące temu" - powiedział Pence. "W rzeczywistości jesteśmy w znacznie lepszej sytuacji" m.in. ze względu na większą liczbę respiratorów i ilość sprzętu ochronnego - podkreślił.

"Prawda jest taka, że spowolniliśmy rozprzestrzenianie się (koronawirusa), spłaszczyliśmy krzywą" - dodał wiceprezydent USA.

Pence zachęcił także do przestrzegania lokalnych, stanowych i federalnych wskazań sanitarnych, mówiąc, że ludzie powinni unikać dotykania twarzy, często myć ręce, pozostać w domu, gdy są chorzy, i przestrzegać zasad dystansu społecznego.

"Wciąż mamy wiele do zrobienia, więc mówimy wszystkim Amerykanom, szczególnie tym w hrabstwach i stanach, w których wzrasta ilość infekcji, teraz jest czas, by wszyscy zrobili swoje" - powiedział.

Jak zauważa agencja Reutera, w ciągu około czterech miesięcy potwierdzono, że w Stanach Zjednoczonych ponad 2,4 mln osób zaraziło się koronawirusem, z których ponad 124 tys. zmarło na Covid-19.

zrodlo:https://www.rmf24.pl/;miziaforum.com

Badanie:" Koronawirus był obecny w ściekach Barcelony już w marcu 2019 roku"

W wodach ściekowych Barcelony już w marcu 2019 roku znajdował się koronawirus - wynika z badań Uniwersytetu Barcelońskiego. To dotychczas najwcześniej potwierdzony na świecie przypadek obecności nowego wirusa SARS-CoV-2.

W wydanym oświadczeniu władze Uniwersytetu Barcelońskiego napisały, że obecność koronawirusa stwierdzono w próbce pobranej z wód ściekowych stolicy Katalonii 12 marca 2019 roku.

Rezultaty badań dowodzą, że (...) wirus ten istniał o wiele wcześniej niż jakikolwiek potwierdzony przypadek Covid-19 na świecie - napisał w komunikacie Uniwersytet.

Władze uczelni wyjaśniły, że prowadzone badania nad obecnością cząsteczek SARS-CoV-2 w wodach ściekowych aglomeracji Barcelony objęły nie tylko bieżący rok, ale również lata 2018-2019.

Jak wyjaśnił w komunikacie szef zespołu badawczego Albert Bosch, ze wszystkich próbek pobranych z wód kanalizacyjnych Barcelony pomiędzy 1 stycznia 2018 roku a 31 grudnia 2019 roku tylko ścieki z 12 marca 2019 roku zawierały genomy koronawirusa SARS-CoV-2.

W ocenie Boscha wyjątek, jaki stanowi jednodniowa próbka z obecnością koronawirusa, może wynikać z faktu, że zainfekowana osoba przebywała krótko w stolicy Katalonii, prawdopodobnie jako turysta.

Przed badaniem próbek z lat 2018-2019 zespół kierowany przez Boscha utrzymywał, że pierwszy raz nowy koronawirus pojawił się w ściekach w Barcelonie w połowie stycznia 2020 roku, a więc 41 dni przed potwierdzeniem pierwszego zachorowania na Covid-19 w tym mieście.

Według oficjalnych danych hiszpańskich służb medycznych pierwsze zachorowanie na Covid-19 w Barcelonie potwierdzono 25 lutego u 36-letniej turystki z Włoch.

zrodlo:https://www.rmf24.pl/;miziaforum.com

"Wenezuelskie złoto w Londynie: brytyjski sąd nie wie, kto rządzi w Caracas"

Bank Centralny Wenezueli podał do sądu Bank Anglii, który nie chce zwrócić Wenezuelczykom części ich zdeponowanego tam złota wartości ponad miliarda dolarów. Rząd brytyjski na prośbę Stanów Zjednoczonych zastopował ten zwrot, gdyż Amerykanie wybrali na „prezydenta” Wenezueli swego agenta Juana Guaido, co Brytyjczycy oczywiście natychmiast uznali, podobnie jak kilkadziesiąt innych krajów satelickich imperium, w tym Polska. Sąd „nie wie co zrobić”, bo Guaido chce, by złoto pozostało w Londynie.

Po lewej prezydent Nicolas Maduro, po prawej „prezydent” Juan Guaido. youtube

Po czterech dniach procesu sędzia Nigel Teare postanowił odroczyć wydanie wyroku na czas nieokreślony, podczas którego spróbuje zrozumieć, kto rządzi w Wenezueli: socjalistyczny rząd prezydenta Nicolasa Maduro, wybranego w wyborach powszechnych w 2018 r., czy Juan Guaido, mianowany przez wiceprezydenta Stanów Zjednoczonych Mike’a Pence’a na „prezydenta” w styczniu zeszłego roku. Guaido nie ma oczywiście żadnej władzy w Wenezueli, do tej pory zorganizował tylko tylko kilka nieudanych zbrojnych zamachów stanu, lecz skoro rząd brytyjski właśnie jego uważa za „prezydenta”, problem wydał się sądowi „nierozwiązywalny”. Znaczy to, że złoto nie zostanie (na razie?) zwrócone.

Wenezuela jest mocno przyduszona przez jednostronne sankcje amerykańskie, których celem jest rzeczywista zmiana władz w Caracas i potrzebuje złota, by stawić czoło epidemii covid-19. Wenezuelski rząd nie chce nawet zwrotu do Caracas, tylko przekazania tych pieniędzy ONZ, ściślej UNDP – Programowi Narodów Zjednoczonych ds. Rozwoju, który nie podlega amerykańskim sankcjom i mógłby pomóc Wenezueli w bardzo trudnej sytuacji. Adwokat wenezuelskiego banku centralnego argumentował, że Wielka Brytania faktycznie uznaje rząd wenezuelski, bo utrzymuje z nim stosunki dyplomatyczne, wiec uznanie Guaido za „prezydenta” pozostaje jedynie deklaratywne.

„Stawką tego procesu jest ludzkie życie i nie czas teraz na zdobywanie jakichś punktów politycznych przez rząd brytyjski. (…) Bank Anglii ma moralny obowiązek pozwolić Wenezueli sprzedać złoto, by UNDP mógł skutecznie pomóc narodowi wenezuelskiemu w walce z epidemią” – mówił adwokat wenezuelskiego rządu Sarosh Zaiwalla, lecz przedstawiciele angielskiego banku podkreślali, że według nich tylko Juan Guaido może decydować o losie wenezuelskiego depozytu. W tej sytuacji sąd dał sobie nieograniczony czas na zastanowienie…

zrodlo:miziaforum.com

"Ukraina: posłanka proponuje sterylizować biednych ze względu na „niską jakość dzieci”:

Nie milkną echa skandalu wywołanego przez deputowaną partii prezydenta Wołodymyra Zełenskiego, Gałynę Tretjakową.

Galina Tretiakowa

Tretjakowa, przewodnicząca Komitetu ds. spraw społecznych (!) w ukraińskim parlamencie, podczas internetowego seminarium wypowiedziała słowa, które powinny zdyskwalifikować ją na lata z polityki. Ale tak się nie dzieje.

„Kiedy udostępniamy środki dla rodziny, a urodzenie dziecka nie ma na celu zapewnienia mu równych praw, wykształcenia itd., a rodzi się dziecko, by otrzymać finansową pomoc, to otrzymujemy, powiem brutalnie, dzieci bardzo niskiej jakości, które również obciążają publiczny budżet”, powiedziała Tretjakowa. Ale nie zatrzymała się na tym, lecz kontynuowała, powołując się na rządy Margaret Thatcher i byłego premiera Singapuru Li Kuan Yew, które jakoby sterylizowały ludzi korzystających z pomocy społecznej. Dodała też, że należy „usuwać” ze społeczeństwa ludzi, którzy nie są jego obrońcami lub żywicielami. Kto nie pełni takich ról, „nie może pretendować do godnego życia”, mówiła Tretjakowa.

Słowa deputowanej, odpowiadającej za pomoc społeczną na Ukrainie zrobiły piorunujące wrażenie tym bardziej, że według ostatnich danych, podanych przez premiera Szmyhala, liczba bezrobotnych w okresie pandemii wzrosła dziesięć razy. Federacja Związków Zawodowych Ukrainy zażądały złożenia przez Tretjakową mandatu, podobnego kroku zażądali deputowani partii Opozycyjnej Partii Za Życiem.

„Zdecydowanie potępiam wszelkiego rodzaju wezwania do takich metod, jak przymusowa kastracja, sterylizacja człowieka, dzielenie dzieci na wysokiej i niskiej jakości”, zareagowała pełnomocnik parlamentu ds. praw człowieka Ludmiła Denisowa.

Jednak reakcja Tretjakowej i jej kolegów wskazuje na to, że nie poczuwa się specjalnie do winy. Owszem, na Facebooku przyznała, że „niezręcznie dobrała słowa”, ale poza tym użyła tradycyjnego chwytu polityków w takich sytuacjach, że jej słowa zostały wyrwane z kontekstu, zaś krytyka, która na nią spadła, jest motywowana politycznie. Poza tym potwierdziła, że nie zamierza rezygnować z funkcji przewodniczącej Komitetu ds. społecznych ukraińskiego parlamentu, ponieważ weszła do Rady Najwyższej, by „głęboko zmienić” politykę społeczną Ukrainy.

Zastępca przewodniczącego parlamentarnego klubu prezydenckiej partii Sługa Narodu, Jewhenija Krawczuk, na pytanie, czy klub pozbawi Tretjakową choćby stanowiska przewodniczącej komisji ds. społecznych lub mandatu posła zaprzeczyła: „Nie. To byłoby dokładnie to, czego chcą nasi oponenci, w ten sposób pozbyć się profesjonalnej przewodniczącej komitetu. Uważamy, że ona (Tretjakowa – przyp. red.] zajmuje właściwe miejsce przewodniczącej komitetu”.

Hałyna Tretjakowa nie pierwszy raz pokazała się z najgorszej strony ukraińskim związkom zawodowym i działającej nad Dnieprem w bardzo trudnych warunkach lewicy. To ona była jedną z twarzy projektu zmian w kodeksie pracy, który odebrał pracownikom szereg uprawnień i gwarancji.

 

"Prezydent Kosowa Hashim Thaçi oskarżony o zbrodnie przeciw ludzkości"

Hashim Thaçi, były bojownik albańskiej partyzantki anty-serbskiej w Kosowie i członek miejscowej mafii zajmującej się handlem organami ludzkimi, napisał dziś na Facebooku, że międzynarodowy sąd specjalny z Hagi „chce od nowa pisać historię Kosowa” oskarżając go o liczne zbrodnie popełnione przed i podczas napadu NATO na Serbię ponad 20 lat temu. Thaçi stoi na czele utworzonego przez Amerykanów drugiego państwa albańskiego na Bałkanach, proklamowanego 12 lat temu.

Oskarżenia o liczne zbrodnie albańskiej partyzantki UCK w b. Jugosławii wypływały zawsze jedynie ze źródeł niezależnych od NATO. Haski Trybunał zajął się sprawą dzięki uporowi szwajcarskiego senatora Dicka Marty’ego, autora raportu specjalnego dla Rady Europy sprzed 10 lat na temat tych zbrodni. Niestety, udało się ustalić nazwiska tylko niewielkiej części ofiar spoczywających do dziś w zbiorowych grobach Kosowa; są wśród nich Albańczycy, Serbowie i Romowie.

Ogłoszony przedwczoraj akt oskarżenia przeciw prezydentowi Thaçiemu i jego prawej ręce Kadriemu Veseliemu obejmuje „zbrodnie wojenne oraz zbrodnie przeciw ludzkości, w tym zbiorowe morderstwa i tortury”. W akcie jest też mowa o kampanii oszczerstw przeciw Trybunałowi prowadzonej przez obie te osoby, „wskazującej, że ich interesy osobiste są dla nich ważniejsze niż los ofiar, szacunek dla państwa prawa i interesy całej ludności Kosowa”.

Thaçi był jeszcze zwykłym mafiozo, gdy zainteresowali się nim Amerykanie, chcący zbudować swoją główną bałkańską bazę wojskową w serbskim wówczas Kosowie. Wypromowany przez sekretarz stanu Madeleine Albright, był nawet przyjmowany w Białym Domu, choć wszyscy wiedzieli, kim on jest. Plan oderwania Kosowa od Serbii, zrealizowany w końcu przez NATO, wymagał jednak poparcia przez lokalną siłę zbrojną. Kosowo zostało uznane przez cześć państw (w tym przez Polskę), lecz brak mu poważania międzynarodowego. Fakt, że Thaçi był masowym zbrodniarzem jest szeroko znany politykom w Europie, choć natowskie media głównego nurtu wolały o tym nie mówić.

zrodlo:miziaforum.com

"Andrzej Duda: Chciałbym, żeby pod koniec mojej drugiej kadencji Polak zarabiał 2 tys. euro"

"W najbliższych latach musi być wzrost wynagrodzeń. Chciałbym, żeby pod koniec mojej drugiej kadencji Polak zarabiał przeciętnie 2 tys. euro" - powiedział w piątek w ostatnim dniu kampanii prezydenckiej - Andrzej Duda. Prezydent spotkał się z mieszkańcami Wierzbinka (woj. wielkopolskie).

Chcę, żebyśmy po pandemii koronawirusa rzeczywiście wrócili na ścieżkę szybkiego rozwoju. Stąd te wszystkie inwestycje, te tarcze antykryzysowe - zaznaczył prezydent. Jak dodał, "to wszystko ma służyć pomyślności rodziny w naszym kraju, rodziny wychowującej dzieci; żeby w tej rodzinie były te świadczenia, które już zostały przyznane: 500 plus, 300 plus".

ZOBACZ RÓWNIEŻ:

Myślę o rodzinie wielopokoleniowej, a więc również i o 13. emeryturze, ale przede wszystkim myślę o tym, że najbliższe lata to musi być wzrost wynagrodzeń - powiedział prezydent. Jego zdaniem Polska musi dogonić w wynagrodzeniach zamożne państwa Europy Zachodniej, żeby Polacy nie wyjeżdżali za pracą gdzie indziej.

Ja bym chciał, żeby na koniec tej drugiej, pięcioletniej kadencji Polak przeciętnie zarabiał co najmniej, w przeliczeniu na euro, 2 tys. euro. Co najmniej - mówił Andrzej Duda. Jednak jak doprecyzował "będą tacy, którzy będą zarabiali więcej i tacy, którzy będą zarabiali trochę mniej".

Andrzej Duda objazd po kraju rozpoczął od wizyty w mleczarni OSM Koło w Kole. W planach podróży po Wielkopolsce znalazły się również spotkania na targowisku w Koninie oraz na rynku w Mikstacie. Potem  prezydent pojedzie na Śląsk, gdzie spotka się z mieszkańcami Krzepic, Rybnika i Skoczowa. Objazd po kraju zakończy w Małopolsce, w Starym Sączu, gdzie ok. godz. 23 spotka się z mieszkańcami miasta.

zrodlo:https://www.rmf24.pl/;miziaforum.com

"Alert IMGW. W całym kraju możlliwe burze, lokalnie trąby powietrzne"

  • Burze mogą występować niemal w całym kraju – ostrzega IMGW. Zagrożeniem będą silne porywy wiatru, nawet do 100km/h, a lokalnie możliwe są trąby powietrzne. Opady deszczu miejscami mogą sięgać 30-40mm, wystąpi też grad. W zwiazku z tym IMGW wydał alert drugiego stopnia. Jaka pogoda czeka nas na weekend?

    IMGW ostrzega, że gwałtowne burze mogą w piątek wystąpić niemal w całym kraju. Szczególnie niebezpieczne mogą być silne porywy wiatru, które miejscami mogą sięgać nawet do 100km/h, a lokalnie możliwe są trąby powietrzne.

    IMGW wydaje alert drugiego stopnia

    W związku z możliwością wystąpienia burz z gradem IMGW wydał alert drugiego stopnia. Alert obejmuje woj. podkarpackie, małopolskie, świętokrzyskie i śląskie.

    Jak informuje IMGW, na wskazanym obszarze prognozuje się wystąpienie burz z opadami od 30 mm do 50 mm, a lokalnie nawet do 60 mm oraz porywami wiatru do 90 km/h. Miejscami może padać grad. Prawdopodobieństwo wystąpienia burz wynosi 80 proc.

    IMGW ostrzega także przed burzami z gradem w woj. opolskim, dolnośląskim, woj. kujawsko-pomorskim, a także dwóch powiatach woj. pomorskiego: człuchowskim i chojnickim. Tam obowiązuje alert pierwszego stopnia. Instytut prognozuje tam wystąpienie burz z opadami od 20 mm do 30 mm, a lokalnie do 40 mm oraz porywami wiatru do 90 km/h. Tam również może padać miejscami grad. Prawdopodobieństwo wystąpienia burz także wynosi 80 proc.

    W piątek na północnym wschodzie zachmurzenie małe i umiarkowane. Na pozostałym obszarze zachmurzenie umiarkowane i duże. Możliwe są przelotne opady deszczu i burze, lokalnie z gradem. Temperatura maksymalna od 25 st. do 28 st., jedynie na Dolnym Śląsku i Podhalu od 20 st. do 24 st.

    Wiatr słaby i umiarkowany, południowo-wschodni. W czasie burz wiatr w porywach do 85 km/h.

    W sobotę zachmurzenie umiarkowane, okresami duże, tylko na południowym zachodzie i zachodzie kraju początkowo małe i umiarkowane. Jak przewiduje Instytut Meteorologii I Gospodarki wodnej, możliwe są przelotne opady deszczu i burze, lokalnie z gradem, początkowo na północy i wschodzie kraju, a po południu także na południu kraju.

    Temperatura maksymalna od 25 st. na wybrzeżu i w kotlinach górskich do 29 st. w Małopolsce. Wiatr słaby i umiarkowany.

    Sprawdź, gdzie jest burza

    Źródło:

    RMF24

"Kto będzie nowym papieżem??? W Rzymie arcyciekawa dyskusja.."

Kto będzie nowym papieżem? Pontyfikat Franciszka przyniósł w Kościele katolickim bardzo dużo zmian i wiele doktrynalnej niepewności. Od nowego następcy św. Piotra należałoby oczekiwać położenia kresu zamieszaniu i skupieniu się na walce z potężnymi zewnętrznymi i wewnętrznymi wrogami Chrystusa. O tym mówili podczas dyskusji w Rzymie prof. Roberto de Mattei, Edward Pentin, Jon Allen i Ross Douthat.

Kto będzie nowym papieżem? W Rzymie arcyciekawa dyskusja

Pod koniec czerwca ukaże się po angielsku książka „Następny papież: Wiodący kandydaci wśród kardynałów” pióra dziennikarza Edwarda Pentina z „National Catholic Register”. Wokół tej publikacji odbyła się w Rzymie dyskusja zorganizowana przez wydawnictwo odpowiedzialne za książkę, Sofia Institute Press. O przyszłym konklawe rozmawiali Edward Pentin, prof. Roberto de Mattei, Jon Allen z Crux Media i publicysta Ross Douthat.

Pytany o genezę książki Pentin powiedział, że idea wyszła niejako od samych kardynałów, którzy chcieli znać wszystkich papabile. Dzisiaj często ich bowiem nie znają. Na poprzednim konklawe miała wręcz panować pewna konsternacja co do kandydatów, o których wielu po prostu niemal nic nie wiedziało.

W książce przeczytać można o 19 kardynałach, którzy według Pentina i wydawcy są papabile. Książka przedstawia ich sylwetki wychodząc od krótkiej biografii, a potem omawia ich podług trzech zadań biskupa: uświęcania, rządzenia, nauczania (munera: sanctificandi, regendi, docendi).

Książka przedstawia też genezę i obecny charakter kolegium kardynalskiego, sposób wyboru papieża oraz cnoty, jakimi zgodnie z Tradycją Kościoła powinien się charakteryzować następca św. Piotra.

Papież prosi o uzdrowienie finansów Watykanu - finanse

John Allen podkreślił, że taka książka jest niezwykle potrzebna zwłaszcza kardynałom; ich głosowanie na konklawe to przecież w gruncie rzeczy najważniejsza rzecz, jaką robią w swoim życiu, stąd jest niezwykle ważne, by byli dobrze poinformowani o kandydatach.

Ross Douthat zwrócił uwagę, że inaczej niż jeszcze 50 czy 75 lat temu dziś kardynałowie rzeczywiście często zupełnie się nie znają; Kościół katolicki, tym więcej za pontyfikatu Franciszka, stał się gdy idzie o personalia globalny, nie ma już mowy o stosunkowo wąskim europejskim czy nawet włoskim środowisku, które doskonale się zna. Podkreślił przy tym, że od momentu rezygnacji Benedykta XVI nieco inaczej patrzy się na aktualny pontyfikat: nowe konklawe może zostać zwołane nie tylko po śmierci papieża, ale także po jego abdykacji.

Watykan: Papież mógł zarazić się koronawirusem od biskupa ...

Prof. Roberto de Mattei wskazał, że książka Edwarda Pentina przede wszystkim przypomina o tym, że będzie kiedyś inny papież. - Osoba papieża Franciszka przykryła instytucję papiestwa. Debata pomiędzy konserwatystami i progresistami w czasie II Soboru Watykańskiego i w erze posoborowej była debatą ideologiczną, debatą idei, dzisiaj została zredukowana do debaty przyjaciół i przeciwników papieża Franciszka - stwierdził. Jak dodał, wielu admiratorów Franciszka uważa go nie tyle za następcę św. Piotra, ale za „następcę Jezusa, swoistego Jezusa II”. Z kolei niektórzy z przeciwników papieża uważają go „nie za Jezusa II, ale za antychrysta”, a jeżeli tak, to nie będzie już kolejnego papieża, tylko paruzja. Dlatego wielką zasługą książki Pentina, podkreślił, jest wprowadzenie czytelnika w świat ery po Franciszku.

Pytany o to, jaki wpływ na kolejne konklawe może mieć sam papież Franciszek, Ross Douthat wskazał na prawdopodobne zmęczenie kolegium kardynalskiego charyzmatyczną osobą obecnego papieża. W jego ocenie kardynałowie elektorzy mogą zechcieć obrać następnym papieżem kogoś, kto pozwoli na obniżenie temperatury przemian w Kościele i nawet jeżeli będzie kontynuował pewne wątki pontyfikatu Franciszka, to jego osobowość nie będzie tak silnie wpływać na Kościół. Z drugiej strony, podkreślił, z powodu koronawirusa przyspieszeniu ulega i będzie ulegać utrata wpływu Kościoła na życie społeczne i państwowe w wielu krajach zachodnich; coraz większych problemów przysparza też relacja Watykanu z Chinami. To oznacza, że kardynałowie mogą mimo wszystko postawić na dynamizm i wybrać nowego papieża podobnego do Franciszka.

Watykan: z powodu koronawirusa tymczasowo zamknięto przychodnię ...

John Allen powiedział tymczasem, że papież Franciszek - tak jak każdy papież - na wpływ na kolejne konklawe przede wszystkim dokonując nominacji kardynalskich; Franciszek już teraz nominował ponad 60 proc. obecnych kardynałów-elektorów. Jest stąd bardzo wątpliwe, by kolejne konklawe miało wybrać na papieża kogoś, kto byłby widziany jako swoiste przeciwieństwo linii Franciszka. Ponadto Franciszek pomija tradycyjne linie nominowania kardynałów: nie wynosi do godności purpurata arcybiskupów „kardynalskich” miast, ale sięga na swoiste peryferia, do miejsc, których w Kościele powszechnym się nie zna. To w jego pontyfikacie jest wyjątkowe.

Według prof. De Matteiego najważniejszym pytaniem jest pytanie o stosunek nowego papieża do Soboru Watykańskiego II. W jego ocenie coraz wyraźniej widoczna jest konieczność rewizji tego Soboru, co pokazują na przykład abp Carlo Maria Vigano czy bp Athanasius Schneider. Przypomniał też, że w trakcie konklawe działa Duch Święty, a elektorzy mogą być pewni Jego obecności i asystencji; mogą ją jednak odrzucić, jak to prawdopodobnie zrobili na przykład wybierając w okresie renesansu niezwykle niemoralnych papieży. Przypomniał też, że Duch Święty wspiera papieża podczas jego pontyfikatu, ale papież cały czas ma wolność - może błądzić.

Stąd ci, którzy chcieliby uznawać wszystkie jego posunięcia za nieomylne, wyrządzają Kościołowi poważną krzywdę. John Allen powołał się na kard. Józefa Ratzingera, który pytany kiedyś o rolę Ducha Świętego na konklawe wskazał, iż Jego wsparcie może zostać odrzucone. Jak powiedział Allen, można powiedzieć, że rolą Ducha Świętego jest nie dopuścić, by sprawy doprowadzone zostały przez ludzi do całkowitej katastrofy.

Pytany o przyszłe konklawe John Allen powiedział, że nie liczy się już, jak sądzi, czynnik geograficzny; to znaczy dla kardynałów nie ma znaczenia, z jakiego kontynentu pochodzić będzie nowy papież.

Komentatorzy podkreślali też, że jest dziś w Kościele katolickim bardzo poważny problem z ortodoksją i jej właściwym zdefiniowaniem. Stąd prof. De Mattei wyraził nadzieję, że kolejny papież, tak jak chciałby tego kard. Walter Brandmüller, rozpocznie swój pontyfikat od publicznego wyznania katolickiej wiary, zgodnie z tradycją dawniejszych papieży.

Przy tym John Allen i Ross Douthat wątpią, by nowym następcą św. Piotra mógł zostać konserwatysta, na przykład opisani w książce Edwarda Pentina kardynałowie Raymond Burke czy Robert Sarah. John Allen i Ross Douthat uważają, że progresiści mogą poprzeć kard. Louisa Antonio Tagle'a lub kard. Pietro Parolina; Allen nie wyklucza, że wybrany może zostać kard. Christoph Schönborn.

Watykan pod kreską. Papież i kuria muszą oszczędzać - Polityka.pl

Edward Pentin i John Allen wskazali, że kolejny papież powinien mieć świadomość funkcjonowania współczesnych mediów; nie będąc ich niewolnikiem winien wiedzieć, jaki wpływ mają na jego posługę i jak je wykorzystywać. Allen uznał ponadto, że istotną rolę w wyborze papieża może odegrać wiara kardynałów w to, że dany kandydat będzie w stanie dokonać reformy Kurii Rzymskiej, co nie powiodło się kilku ostatnim papieżom.

Prof. De Mattei i Edward Pentin zwrócili też uwagę na konieczność toczenia przez Kościół walki z wrogami, dziś wyjątkowo silnymi tak wewnątrz jak i na zewnątrz Kościoła.

zrodlo:pch24.pl/;miziaforum.com

"Po spotkaniu prezydentów Dudy i Trumpa: Polska uzyska szybki dostęp do szczepionki na COVID-19"

Prezydent USA Donald Trump powiedział w środę, że Polska uzyska szybki dostęp do wyprodukowanej w Stanach Zjednoczonych szczepionki na koronawirusa. – Pracujemy nad nią bardzo mocno; być może czeka nas wkrótce piękna niespodzianka – mówił amerykański przywódca.

Po spotkaniu prezydentów Dudy i Trumpa: Polska uzyska szybki dostęp do szczepionki na COVID-19

Podczas środowej konferencji prasowej prezydenci Polski i USA padło pytanie: czy jest szansa, by Polska uczestniczyła w opracowywaniu i uzyskaniu wczesnego dostępu do szczepionki i leków na koronawirusa. – Pracujemy bardzo mocno nad jednym i drugim, znajdujemy świetne odpowiedzi. Myślę, że czeka nas bardzo fajna i piękna niespodzianka, szybciej niż mogliście się państwo spodziewać – powiedział Trump.

Prezydent USA dodał, że Polska będzie angażowana „zarówno z punktu widzenia pomocy, jak i z punktu widzenia opieki nad Polakami, kiedy już szczepionka powstanie”. – Myślę, że nastąpi to bardzo szybko – podkreślił.

Z kolei prezydent Andrzej Duda wskazywał, że Polska zaangażowała się we współpracę i „sojusznicze wspieranie - choćby w symbolicznym wymiarze - Stanów Zjednoczonych w walce z koronawirusem”. – W oczywisty sposób zakładam, że biorąc udział w pracach badawczych i tym samym będąc współtwórcami tych leków i szczepionek, Polacy będą mogli liczyć na to, że będą one dostępne dla Polaków jak najwcześniej – powiedział polski prezydent. Dodał, że taka jest jego intencja we współpracy z USA, aby jak najszybciej doprowadzić do tego, żeby szczepionki na koronawirusa były dostępne dla Polaków i innych społeczeństw.

Źródło: rmf24.pl;miziaforum.com

"Wybory prezydenkie 2020. W Nowym Jorku rekordowe zainteresowanie głosowaniem"

W nowojorskim okręgu konsularnym odnotowano rekordowe zainteresowanie polonijnego elektoratu głosowaniem w wyborach prezydenta Polski. Konsul generalny Adrian Kubicki poinformował w czwartek, że zamiar głosowania zgłosiło do placówki 13 600 wyborców.

Do tylu osób wysłaliśmy pakiety wyborcze, a pozytywna wiadomość jest taka, że otrzymaliśmy już blisko 6000 odpowiedzi. Zgodnie z naszymi oczekiwaniami jutro i w sobotę przyjdzie ich jeszcze więcej i jak myślę frekwencja będzie dobra - powiedział konsul w czwartek wieczorem. Dla porównania do wyborów parlamentarnych w minionym roku zarejestrowało się ok. tysiąca osób mniej. Frekwencja sięgała wówczas około 80 proc.

Wyjaśnił, że ze względu na ograniczenia wiążące się w USA z pandemią Covid-19, w tym zakaz dużych zgromadzeń, polskie służby konsularne rekomendowały MSZ przeprowadzenie głosowania drogą korespondencyjną. Zalecał to także amerykański Departament Stanu.

W związku z tym, w odróżnieniu od poprzednich lat, nie powołano komisji wyborczych w różnych miejscach na terenie poszczególnych okręgów konsularnych. Są tylko w siedzibie konsulatów. Dlatego właśnie na ich adresy trzeba wysyłać pakiety wyborcze.

Musimy zadbać o to, żeby każdy wyborca miał taki sam, równy, dostęp do głosowania - podkreślił konsul.

Do nowojorskiej placówki napływają informacje od niektórych polonijnych wyborców, że wysyłane pocztą pakiety jeszcze nie wszędzie dotarły. Kubicki wyraził nadzieję, że znakomita większość osób już je dostała, a do pozostałych dotrą w najbliższym czasie, tak, by wszyscy zdążyli je w porę odesłać.

SPRAWDŹ RÓWNIEŻ: Krzysztof Bosak alarmuje o problemach z głosowaniem korespondencyjnym za granicą. "Pakiety wyborcze nie dotarły do bardzo wielu osób"

Polonia w USA zagłosuje w sobotę

Polonia w USA głosuje w sobotę. Pakiety wyborcze muszą być przekazane drogą pocztową do nowojorskiego konsulatu tego dnia do godz. 21 miejscowego czasu.

Ponieważ w sobotę poczta jest czynna, praktycznie do końca głosowania będzie można oddać głos - przewiduje konsul.

Osoby mieszkające w niedalekiej odległości od placówki na Manhattanie będą miały możliwość przekazywania w wskazanym lokalnym oddziale poczty pakietów wyborczych jeszcze w ostatniej chwili, w sobotę do godz. 15, skąd zostaną dostarczone do konsulatu.

Mamy porozumienie z pocztą zapewniające, że wszystkie przesyłki nadane w sobotę będą nam dostarczone jeszcze przed zamknięciem głosowania - powiadomił konsul Kubicki.

Konsul generalny RP w Chicago Piotr Janicki ocenił zainteresowanie tamtejszej polonijnej społeczności wyborami jako "umiarkowanie duże". W Chicago zarejestrowało się do głosowania korespondencyjnego 12 784 osób.

zrodlo:https://www.rmf24.pl/;miziaforum.com

"Izrael twierdzi, że osiągnął porozumienie z ZEA w sprawie wspólnej walki z wirusem"

JEROZOLIMA (AP) - premier Izraela Benjamin Netanyahu powiedział w czwartek, że jego rząd i Zjednoczone Emiraty Arabskie wkrótce ogłoszą partnerstwo w walce z koronawirusem.
Umowa, jeśli zostanie potwierdzona, dojdzie do skutku pomimo ostatnich ostrzeżeń ze strony urzędników ZEA, że planowana przez Izrael aneksja części okupowanego Zachodniego Brzegu zaszkodzi jej wysiłkom na rzecz poprawy stosunków z państwami arabskimi.
ZEA nie otrzymało natychmiastowego komentarza.
W przemówieniu do ukończenia izraelskich pilotów myśliwskich Netanjahu powiedział, że ogłoszenie będzie oczekiwane „za kilka chwil” i nastąpił po miesiącach „intensywnych kontaktów”.
„Współpraca będzie dotyczyć badań i rozwoju, technologii w obszarach, które poprawią zaufanie do zdrowia w całym regionie” - powiedział.
Izrael i ZEA nie utrzymują formalnych stosunków dyplomatycznych, ale uważa się, że utrzymują bliskie kontakty zza kulis z powodu wspólnych obaw dotyczących Iranu.
Na początku tego miesiąca ambasador Zjednoczonych Emiratów Arabskich w Stanach Zjednoczonych opublikował artykuł w izraelskiej gazecie potwierdzający, że więzi się poprawiły, ale ostrzega Izrael, że przystąpienie do aneksji „wesprze” wszelkie wysiłki na rzecz normalizacji stosunków z państwami arabskimi.
„Aneksja z pewnością i natychmiast zwiększy izraelskie aspiracje do poprawy bezpieczeństwa, więzi gospodarczych i kulturowych ze światem arabskim i ZEA” - napisał ambasador Yousef al-Otaiba.
Jednak w ubiegłym tygodniu inny wiodący urzędnik ZEA powiedział, że jest otwarty na współpracę z Izraelem w zakresie walki z koronawirusem i innymi problemami humanitarnymi, pomimo politycznego sporu dotyczącego aneksji.
„Czy mogę mieć polityczny spór z Izraelem, ale jednocześnie próbować łączyć inne obszary relacji? Myślę, że mogę - powiedział Anwar Gargash, minister spraw zagranicznych ZEA w wywiadzie dla grupy rzeczników Amerykańskiego Komitetu Żydowskiego.
W zeszłym miesiącu ZEA wysłały do ​​Izraela samolot towarowy załadowany pomocą związaną z koronawirusem, o której według doniesień był przeznaczony dla Palestyńczyków. Autonomia Palestyńska stwierdziła, że ​​nie może otrzymać pomocy, ponieważ nie było wcześniejszej koordynacji.
Netanjahu obiecał aneksować wszystkie odległe osady Izraela i strategiczną Dolinę Jordanu, które razem stanowią około 30% okupowanego Zachodniego Brzegu. Plan Bliskiego Wschodu prezydenta Donalda Trumpa poparł ten ruch, który został odrzucony przez Palestyńczyków i większość społeczności międzynarodowej.
Izrael może rozpocząć proces aneksji już 1 lipca, ale administracja Trumpa może zahamować, próbując ożywić negocjacje pokojowe. ZEA to bliski i wpływowy sojusznik wojskowy USA.
Przeciwnicy aneksji twierdzą, że praktycznie niemożliwe byłoby stworzenie realnego państwa palestyńskiego na Zachodnim Brzegu, wschodniej Jerozolimie i Gazie, terytoriach zajętych przez Izrael w czasie wojny w 1967 roku. Rozwiązanie dwupaństwowe jest nadal powszechnie postrzegane jako jedyny sposób rozwiązania konfliktu.
Netanjahu chwalił się cichymi poprawami więzi z państwami arabskimi, ale pełna normalizacja wydaje się mało prawdopodobna bez rozwiązania konfliktu z Palestyńczykami.
Jordania i Egipt to jedyne dwa kraje arabskie, które zawarły pokój z Izraelem. Jordan, kolejny bliski sojusznik USA, jest zdecydowanie przeciwny jakiejkolwiek aneksji, twierdząc, że spowodowałoby to „masowy konflikt”.

zrodlo:apnews.com

"Premier państwa UE oskarża Zełenskiego o próbę przekupstwa Premier Słowacji Robert Fico powiedział, że „nigdy” nie przyjmie pieniędzy z Kijowa"

  Ukraiński przywódca Władimir Zełenski rozmawia z mediami pod koniec szczytu UE w Brukseli. © Getty Images / Thierry Monasse Słowacki pre...