środa, 10 czerwca 2020

"Pentagon: Myśliwce USA przechwyciły cztery rosyjskie bombowce strategiczne "

Myśliwce USA przechwyciły w pobliżu Alaski cztery rosyjskie turbośmigłowe bombowce dalekiego zasięgu, przystosowane do przenoszenia pocisków jądrowych - poinformował w środę (10 czerwca) Pentagon.

Pierwsza formacja, złożona z dwóch bombowców strategicznych model TU-95, eskortowanych przez dwa myśliwce SU-35 i samolot zwiadowczy A-50, została przechwycona w środę rano 37 km od wybrzeży Alaski przez amerykańskie myśliwce F-22.

Druga formacja rosyjskich maszyn została przechwycona 60 km od Alaski - poinformowało amerykańskie dowództwo, zastrzegając, że rosyjskie samoloty pozostawały w międzynarodowej przestrzeni powietrznej.

Rosyjski resort obrony poinformował, że jego samoloty stosowały się do zasad prawa międzynarodowego, a myśliwce USA towarzyszyły im podczas pewnych etapów przelotu.

Ryan Browne

@rabrowne75

 

Photos of today’s intercept of Russian Tu-95 bombers by US F-22 jets which took place in Internarional aistapaxe within 20 nautical miles of the Alaskan coast

Zobacz obraz na Twitterze
Ludzie o tym mówią: 76
 

29 maja rosyjskie ministerstwo obrony opublikowało zdjęcia pokazujące dwa amerykańskie bombowce B-1 przechwycone przez obronę powietrzną Rosji po przelocie nad Bałtykiem i Morzem Czarnym - podaje AFP.

"USA: centrum Seattle w rękach protestujących"

W Seattle protestujący przy pomocy jednej z radnych przejęli budynek merostwa i żądają natychmiastowej dymisji mera miasta.

Stało się to zaraz po tym, kiedy burmistrz Jenny Durkam zapowiedziała publicznie, że policja nie będzie przez 30 dni używała gazów łzawiących przeciwko demonstrującym. Jej polecenie zostało złamane przez policyjne oddziały zaledwie po jednym dniu. We wtorek wieczorem demonstranci zajęli budynek merostwa przy pomocy radnej Kshama Sawant, członkini Socjalistycznej Alternatywy.

Hanna Scott@HannaKIROFM

Osadzony film

 
https://twitter.com/i/status/1270578614090657794
 

Hanna Scott@HannaKIROFM
Zobacz obraz na Twitterze
Zobacz pozostałe Tweety użytkownika Hanna Scott
Na video zamieszczonych w Twitterze słychać okrzyku: „Czyj jest ratusz? Nasz jest Ratusz!”. Wśród żądań powstańców jest również obłożenie wysokimi podatkami firmy Amazon, finansowaniem mieszkań komunalnych, stworzenia miejsc pracy i Nowego Zielonego Ładu.

Część protestujących wskazuje, że poważnym problemem Seattle jest gentryfikacja miasta, za co winą obarczana jest firma Amazon.

Protestujący zorganizowali już patrole społeczne, które czuwają nad przestrzeganiem porządku na terytorium miasta, które jest pod kontrola powstańców.

zrodlo:strajk.eu;miziaforum.com

"Fundamentaliści, czyli dzieci świętego papieża"

Głośno, coraz głośniej w naszym kraju o fundamentalistach religijnych proweniencji, skupionych w różnych „gildiach” zawodowych: lekarzy, pielęgniarek, farmaceutów, fizjoterapeutów itd. Jednak prawdziwą furorę z racji klimatu tworzonego przez lata klerykalizacji Polski postępującej permanentnie od 1989 roku, robi dziś Instytut na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris.

To polska fundacja z siedzibą w Warszawie utworzona w 2013 r. przez Stowarzyszenie nazywane Instytutem Edukacji Społecznej i Religijnej im. ks. Piotra Skargi.

Stawia sobie za cel „badania nad kulturą prawną i duchowym dziedzictwem, w którym jest zakorzeniona kultura polska oraz propagowanie ich w życiu publicznym i systemie prawnym”. Korzenie ideowe i programowe Instytutu sięgają organizacji fundamentalistycznej Tradycja, Rodzina i Własność (TFP), która wywodzi się z Brazylii, ale od lat 60. XX wieku rozszerzyła swoją działalność na szereg państw świata.

Prezes zarządu Ordo Iuris mec. Jerzy Kwaśniewski zaprzecza, jakoby Ordo Iuris miał powiązania z brazylijską organizacją. Twierdzi, że kieruje think tankiem skupiającym prawników, chociaż analogie w programie są jasne i wyraźne.

Tradycja, Rodzina i Własność, zrzeszenie katolików świeckich niezależne od władzy kościelnej, swój program oparła o idee zawarte w dorobku Plinia Corrêi de Oliveiry, autora pracy „Rewolucja i Kontrrewolucja”.

Ten brazylijski działacz katolicki całe swe XX-wieczne życie poświęcił na walce z modernizmem, postępem, nowoczesnym humanizmem. Jego zdaniem Kościół i ludzie wierzący winni przystąpić do zdecydowanej kontrrewolucji przywracając porządki. jakie były przed rewolucją francuską, o rewolucji październikowej nawet nie wspominając – ona jego zdaniem była zwieńczeniem złowieszczych procesów zapoczątkowanych jeszcze w dobie Oświecenia.

TFP była aktywna w walce z komunizmem i wszelkimi ruchami lewicowymi w Ameryce Łacińskiej, żarliwie poparła zamach stanu w Chile, w którym zginął legalnie wybrany prezydent Salvador Allende.

W czasie poprzedzającym zamach, chilijska odnoga TFP propagowała informacje, że wszystkie partie w Chile (łącznie z chrześcijańską demokracją) to narzędzie komunistycznej opresji kierowane z Moskwy. Po dziś dzień w Chile TFP wywiera silny wpływ na życie polityczne kraju.

Ale nie tylko de Oliveira jest duchowym ojcem ruchów fundamentalistycznych. Ordo Iuris to owoc nauk, dorobku i starań Jana Pawła II, papieża okrzykniętego świętym za życia, mającego w Polsce ponad 1500 pomników, otoczonego kultem przypominającym pogańską idolatrię także ze strony przedstawicieli politycznej elity.

I to mimo gromadzących się wokoło tej osoby ciemnych chmur skandali. Przykładem niech będzie bezprzykładna w swym serwilizmie laudacja wygłoszona ostatnio przez Borysa Budkę na rocznicę urodzin Karola Wojtyły.

Każdy fundamentalizm jest przekonany o absolutnej nieomylności i prawdziwości. Skutków takiej postawy nie widzi. Tego typu organizacje w ramach, jak i obok Kościoła katolickiego, nabrały wiatru w żagle właśnie w czasie pontyfikatu Jana Pawła II. Prof. Stanisław Obirek mówił o janusowym obliczy tego pontyfikatu.

To powrót do archaicznej wizji świata i człowieka, to negacja przynajmniej 300 lat ludzkiej myśli i doświadczenia. Romantyczna literatura polska i średniowiecze – taka zbitka wartości i tradycji ukształtowała Wojtyłę i taką też wizję zaaplikował on wspólnocie katolickiej i Kościołowi podczas 26,5 letnich swoich rządów.

Ordo Iuris realizuje dwie podstawowe wartości stanowiące kręgosłup pontyfikatu papieża z Polski. To zasada inkulturacji i ewangelizacji świata w najszerszym tego słowa znaczeniu, by odwrócić tendencje laicyzacyjne. Ewangelizacja to koncepcja przepełniania każdej kultury, każdego środowiska, wszystkich zbiorowości treściami doktryny kościelnej. Inkulturacja zaś to nazwa praktycznego zastosowania ewangelizacji. Docelowo wszystkie wytwory ludzkiej działalności mają być zgodne z nauką wykładaną przez Magisterium Kościoła.

Czy Ordo Iuris tego nie czyni? Czy w swych działaniach nie realizuje nauk św. Jana Pawła? Czy nie jest praktycznym zastosowaniem idei inkulturacji w środowisku prawniczym i przy stanowieniu polskiego prawa?

Polskie elity, i te jawnie konserwatywne, i te z nazwy liberalne (neoliberalizm to żaden klasyczny liberalizm, żadna „wolność”) same położyły podwaliny pod triumf religijnych fanatyków. Same nie chciały, by polskie państwo stało się naprawdę świeckie. Nie wnikając w sposoby pozyskiwania funduszy przez Instytut na rzecz Kultury Prawnej – w państwie laickim i w nowoczesnym społeczeństwie byłby on marginesem, egzotyką. Dzięki naszej prawicy zyskał znakomite warunki do rozwoju.

A miłośnikom konspirologii polecam słynną książkę Petera Schwitzera „Victory czyli Zwycięstwo”. Polski podtytuł dopowiada: tajna historia świata lat osiemdziesiątych. Jest też o wyborze drugiego z rzędu pontifexa w 1978 r. i można wyciągnąć ciekawe wnioski w sprawie tego, czyje ręce sięgają daleko.

zrodlo:strak.eu;miziaforum.com

"Warszawa: pokaz policyjnej przemocy na proteście przeciwko policyjnej przemocy"

  • Interwencją zamaskowanych mundurowych zakończył się protest przeciwko wczorajszemu zatrzymaniu dwojga aktywistów, którzy rozwieszali plakaty wyśmiewające ministra zdrowia w ramkach reklamowych wykupionych przez koncern Agora oraz stosowaniu przez funkcjonariuszy brutalnej przemocy.

Pod budynkiem Stołecznej Komendy Policji zebrało się dziś kilkadziesiąt osób. W grupach można było rozróżnić działaczy Komitetu Obrony Demokraci, Obywateli RP oraz działaczy antyfaszystowskich i anarchistów.

Protest był efektem kolejnej pokazowej akcji polskich organów ścigania. Wczoraj zatrzymanych zostało dwoje aktywistów, którzy wcześniej rozwieszali na przystankach plakaty ukazujące postępowanie ministra Łukasza Szumowskiego. Państwo polskie działało w tym wypadku na zlecenie koncernu Agora, który zgłosił kradzież swojej przestrzeni reklamowej. Policja potraktowała działaczy jak przestępców – skończyło się na wejściu do mieszkań i skuciu w kajdany, w przypadku zatrzymanej kobiety – na oczach dziecka.

Organizatorzy dzisiejszego protestu podkreślali, że zatrzymanie odbyło się niezgodnie z prawem – aktywiści zostali aresztowani bez postawienia zarzutów czy możliwości kontaktu z adwokatem. Sprawa jest szczególnie bulwersująca, biorąc pod uwagę, że dopuścili się wykroczenia, za które grozi jedynie niewysoki mandat.

Obywatele, którzy w ramach spontanicznego zwołania zebrali się dziś pod Pałacem Mostowskich wskazywali, że policyjna przemoc w Polsce, podobnie jak w USA jest problemem systemowym.

„W tym samym czasie przez Stany Zjednoczone przetacza się fala antypolicyjnych demonstracji. Przykład tego kraju pokazuje dokąd prowadzi brak społecznej kontroli nad policją oraz jej militaryzacja. W Ameryce policja zabija statystycznie ponad trzy osoby dziennie i niemal nigdy nie ponosi konsekwencji. Tamtejszy ruch protestu pokazuje jednak drogę – postulaty rozwiązywania niereformowalnej policji i obcięcia jej gigantycznego finansowania”

Tematem protestu była również decyzja poznańskiej prokuratury o umorzeniu postępowaniu w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci przez wrocławskich funkcjonariuszy, którzy cztery lata temu torturowali na komisariacie Igora Stachowiaka. Chłopak w wyniku odniesionych obrażeń zmarł.

– Jestem tutaj, bo nie chce żyć w kraju, w którym policja jest pałką władzy, służy do prześladowania działaczy opozycyjnych i znęca się nad zatrzymanymi osobami – czy to aktywistami czy zwykłymi chłopakami. To, co dzieje się w Stanach jest przykładem gniewu, który odczuwał również ja. Nie chce takiej policji, nie chce się bać, że człowiek w mundurze może mnie zabić – mówiła w rozmowie z Portalem Strajk jedna z uczestniczek protestu.

Protest przebiegał pokojowo. Uczestniczy zaprezentowali banery z hasłami „Dość policyjnej przemocy” oraz „Zwolnić aktywistów, ścigać aferzystów”. W pewnym momencie jeden z obecnych, związany z Obywatelami RP został zaatakowanych przez grupę policjantów. Kiedy tłum próbował go uwolnić z rąk „stróży prawa”, doszło do szarpaniny, w której uczestniczyło kilkanaście osób.

Funkcjonariusze nie reagowali na okrzyki „Zostawcie go” czy „Nie ma miejsca na policyjną przemoc”. Pokaz brutalności trwał w najlepsze.

Potem policjanci próbowali rozpędzić protest za pomocą gróźb. Twierdzili, że w związku z rozporządzeniem Rady Ministrów ograniczającym prawo do demonstrowania podczas epidemii, zgromadzenie jest nielegalne, a jego uczestnicy zostaną ukarani mandatami karnymi.

Policja ciągała po bruku i szarpała uczestników jeszcze przez kilkadziesiąt minut. Funkcjonariusze nie reagowali na wołanie o opamiętanie, nawet ze strony obecnych na miejscu parlamentarzystów. Warto podkreślić, że to służby mundurowe były dziś stroną inicjującą przemoc.

zrodlo:strajk.eu;mziaforum.com

"Od grabieży do bezpieczeństwa. O życie dla wszystkich mieszkańców Ziemi"

Trzy plagi rujnują życie Mieszkańców Ziemi: pandemia Covid-19, klimatyczna i środowiskowa katastrofa, głód i pragnienie.

W czasie pandemii zmarło już ponad 230 tys. ludzi [w momencie pisania tekstu; w momencie publikacji polskiego tłumaczenia – 409 tys., przyp. MKF] Wybuch i rozprzestrzenianie się koronawirusa są, zdaniem niemal wszystkich naukowców ściśle związane, między innymi, z dewastacją środowiska w ciągu ostatnich dekad oraz pogorszeniem stanu higieny i warunków życia w większości krajów na świecie;

Katastrofa klimatyczna, spowodowana między innymi wylesianiami i degredacją gleby, utratą bioróżnorodności, skażeniem i zanieczyszczeniem powietrza i wody. Metoda śladu ekologicznego mówi nam, iż do sierpnia 2019 r. “skonsumowaliśmy” odnawialny biotyczny kapitał ziemi i wody planety.

Fototapeta 3749 PLANETA ZIEMIA 3D | FOTOTAPETY \ FOTOTAPETY 3D ...

7,9 mln dzieci w wieku poniżej 5 lat zmarło w 2018 r. z powodu chorób spowodowanych między innymi brakiem dostępu do wody pitnej. W świecie który w 2019 r. stwierdził, że jest “bogaty” szacując łączne światowe PKB na 80 trylionów dolarów, prawie miliard ludzi cierpi z głodu, 2,1 mld ludzi nie próbowało czystej wody pitnej a 4,2 mld nie wie, czym jest toaleta.

Świat nie do zaakceptowania

Dramatyczne warunki, w jakich żyje miliard ludzi (jedna na osiem osób na świecie) w niezdrowych, niebezpiecznych, pełnych agresji slumsach, jak i 175 mln bezrobotnych dorosłych (głównie młodych ludzi) i 850 mln biednych pracujących (zarabiających poniżej 2 dolarów dziennie), wskazują, że nierówności i odmawianie praw człowieka miliardom ludzi są produktami naszych społeczeństw, naszych gospodarek. Ukazują one klęskę istniejącego systemu, jego “wzrostu gospodarczego”, jego “rozwoju człowieka” oraz jego logiki wojny.

Ani wojna, ani ubóstwo nie są nieuniknione.

Według SIPRI, w 2019 roku przywódcy krajów świata przeznaczyli na zbrojenia 1 mld 910 mln dolarów (z czego 38 proc. to wydatki Stanów Zjednoczonych). To ponad 5 mld dolarów dziennie. Aby atakować, zabijać, być silniejszym. Nie, by ratować życie, ratować środowisko, chronić ziemię…

Nikt nie rodzi się biedny, bo los tak chciał albo dlatego, że „tak wyszło”. Dzisiaj ponad 90 proc. ludzkości musi zadowolić się mniej niż 10 proc. światowego bogactwa, ponieważ dominująca gospodarka, rządząca się zasadami społeczeństwa kapitalistycznego utowarowiła, sprywatyzowała, zderegulowała, zliberalizowała i sfinansowała wszystkie nieożywione i ożywione formy życia na rzecz silniejszych, najeźdźców i watażków podczas gdy życie, godność, wolność i sprawiedliwość należą do wszystkich.

Świat musi się zmienić

Musimy teraz zmienić system przez atak na jego korzenie.

Nie możemy przestrzegać imperatywu wzrostu gospodarczego, który ma zmusić mieszkańców Ziemi do szybkiego zerwania stanu kwarantanny i przejścia do drugiej fazy “zarządzania w czasie pandemii” i “życia z wirusem”. Nie możemy ponosić ryzyka dla zdrowia i życia – nawet przy zachowaniu środków ostrożności – by powrócić do pracy i przywrócić do działania ekonomiczną machinę produkcji i konsumpcji bez zmiany którejkolwiek z podstawowych zasad i kluczowych mechanizmów wadliwego systemu.

Nie uważamy, że mądrym i sprawiedliwym byłby powrót do niewolniczej pracy, która upokarza i wyklucza, aby ponownie stać się nieodpowiedzialnym, biernym, masowym konsumentem, pracującym za upokarzające stawki, które redukują wszystko, w tym ludzi, do “zyskownego” zasobu.

Pierwsza propozycja działania:

Przeciwdziałać nierównościom i wykluczeniu, które powodują głód i pragnienie.

O nową regulację pracy i gospodarki.

Zdelegalizujmy ubóstwo. Ubóstwo jest produktem regulacji pracy w związku z nierównym wzrostem gospodarczym, jest rezultatem światowej grabieży życia w imię interesów i ocalenia najsilniejszych.

Nie chcemy być uwięzieni w “łańcuchach wartości” naszych fabryk, gospodarstw rolnych, biur, szkół, uniwersytetów, szpitali, sportów itp.. Nie chcemy wracać do czynności działających w imieniu PKB (nawet jeśli jest on zielony, niebieski, obrotowy, cyfrowy…), jak i w imieniu zwrotu inwestycji.

Potrzebujemy nowych zasad pracy jako warunku “powrotu do pracy”. Wśród nich należy priorytetowo potraktować działalność gospodarczą ukierunkowaną na ochronę i promowanie wspólnych dóbr publicznych i usług o zasadniczym znaczenia dla życia, zaczynając od zasadniczego światowego programu dotyczącego powszechnego dostępu do wody oraz usług związanych z jej dostarczaniem jako siły napędowej gospodarczych i społecznych zmian na szeroką skalę w obszarach zdrowia, produktów rolno-spożywczych, mieszkalnictwa, rewitalizacji miast, gospodarki środowiskowej, gruntów, transportu publicznego oraz innych naturalnych i kulturalnych dóbr wspólnych.

Praca musi być wolna od działań, które zanieczyszczają, są niebezpieczne i szkodliwe dla zdrowia i bezpieczeństwa obywateli oraz środowiska, takich jak produkcja chemiczna, działalność wydobywcza, produkcja broni itp. Należy ograniczyć nieracjonalny przepływ produktów w ramach międzynarodowej wymiany handlowej. Narasta presja na reterytorializację produkcji wspólnotowej i samorządności. Prostota i trzeźwy osąd przy konsumpcji są coraz bardziej widoczne. Należy porzucić globalizację ostatnich dziesięcioleci. Światowa gospodarka nadchodzących dekad nie potrzebuje armii pracowników, których umiejętności służą do spekulacji, uchylania się od płacenia podatków i dobrobytu rajów podatkowych. Wiele funkcji banków i firm ubezpieczeniowych będzie musiało zniknąć. Pojęcie pracy musi być rozszerzone na twórczość artystyczną i kulturalną (niekomercyjną, zdemonetyzowaną) dla pokoju. Praca musi stać się synonimem równych praw i godności.

Druga propozycja działania

Działać na rzecz nauki i postępu technologicznego w służbie wszystkim mieszkańcom globalnej wspólnoty Ziemi.

Manipulacja na żywych organizmach do celów prywatnych i zarobkowych jest niemoralna i niedopuszczalna. Przyszedł czas, aby stworzyć społeczeństwo (i gospodarkę) zdolne do podwyższania poziomu i promowania wiedzy w celu jej zastosowania dla wspólnego dobra i służby – res publica – w ramach podstawowej odpowiedzialności wspólnot ludzkich.

Szczepionka musi być wynikiem współpracy i solidarności pomiędzy naukowcami i narodami, a nie podjazdowej konkurencji i rywalizacji w imię zysku i władzy.

Ludzkość nie potrzebuje szczepionkowej wojny. Nie ma żadnego powodu, dla którego przyszła szczepionka (szczepionki) powinna być prywatną własnością firm farmaceutycznych przez co najmniej 17-20 lat. Jak powszechnie wiadomo, międzynarodowe prywatne konsorcja wyraźnie działają na rzecz właścicieli swojego kapitału poprzez produkcję i wprowadzanie do obrotu (przez państwowe dotacje i przepisy prawa) leków przeznaczonych przede wszystkim do leczenia pacjentów którzy są w stanie zapłacić ustaloną przez producenta cenę. Pieniądze w dalszym ciągu niewolą zdrowie. Nie jest prawdą, że nauka i gospodarka służą ludziom. Przed ludźmi są ważniejsi odbiorcy.

Z tych powodów stowarzyszenie Agora of the Inhabitants of the Earth, działająca w wielu krajach swiata (od Argentyny po Belgię, od Chile po Francję, od Brazylii po Kamerun, z Quebecu do Włoch, Portugalii, Niemiec, Indii…) proponuje rozpoczęcie międzynarodowej kampanii której celem będzie przyjęcie ogólnoświatowego protokołu w sprawie wspólnego publicznego patentu na szczepionkę przeciwko Covid-19. Nauka (i gospodarka) dla zdrowia mieszkańców Ziemi. Walczymy o powszechną, publiczną i bezpłatną szczepionkę przeciwko Covid-19, o międzynarodowe sprzymierzenie obywatelskie.

Proponujemy, aby kampania została opracowana, zaplanowana i prowadzona przez globalną sieć stowarzyszeń, ruchów i instytucji na rzecz społeczeństwa obywatelskiego. Sieć została utworzona w maju, tak aby uruchomienie jej można było zainicjować w czerwcu 2020 r. Wielość i różnorodność inicjatyw w tym obszarze jest fundamentalna i pożądana.

Pośrednim celem kampanii jest zapobieżenie, aby szczepionka (szczepionki) przeciw Covid-19 stała się kolejnym aktem gospodarczego, społecznego i politycznego wywłaszczenia życia przez potężne prywatne konsorcja przy wsparciu krajowych i międzynarodowych władz. Nauka musi przestać być narzędziem wykorzystywanym głównie w służbie wojny, władzy i nierówności. Wiedza jest sprawą publiczną!

Ten Manifest jest zaproszeniem dla wszystkich tych, którzy podzielają powyższe propozycje, aby wyrazić poparcie i przynależność do kampanii “Powszechna, publiczna i bezpłatna szczepionka przeciwko Covid-19”.

DZIĘKUJEMY za solidarność

Agora of the Inhabitants of the Earth (secretariat.audace@gmail.com)

Pierwsi sygnatariusze:

Alain Adriaens (Belgia), Ermanno Allegri (Brazylia), Jean Paul Amadou Zigaou (Kamerun), Marcos P. Arruda (Brazylia), Guido Barbera (Wlochy), Marcelo Barros (Brazylia), Paolo Bertagnolli (Włochy), Fabián Bicciré (Argentyna), Alberto Botto (Argentyna), Jacques Brodeur (Quebec), Joao Caraça (Portugalia), Bernard Cassen (Francja), Sergio i Clara Castioni (Włochy), Roberto Colombo (Włochy), Alejandro Huala Canuman (Chile), Francesco Comina (Włochy), Fabrice Delvaux (Belgia), Alain Dangoisse (Belgia), Ina Darmstaedter (Niemcy), Armando Di Nardi (Brazylia), Amadou Emanuel (Kamerun), Anibal Faccendini (Argentyna), Jorge Fandermole (Argentyna), Alfio Foti e Emanuele Villa (Włochy), Pierre Galand (Belgia), Massimo Gatti (Włochy), Jean-Claude Garrot (Belgia), Philippe Giroul (Quebec), Jürgen Grässlin (Niemcy), Felicien Illunga (DR Kongo), Luis Infanti de la Mora (Chile), Adel Jabbar (Włochy), Fatoumata Kane Ki-Zerbo (Senegal – Burkina Faso), Miguel Lacabana (Wielka Brytania – Argentyna), Mady Ledant (Belgia), Eduardo Lallana García (Hiszpania), Jorge Llonc (Argentyna), Flavio Lotti (Włochy), Roberto Louvain (Wochy), Gustavo Marini (Argentyna), Eliane Mandine (Francja), Monastero del Bene Comune (Luca Cecchi, Paola Libanti, Silvano Nicoletto) (Włochy), Roberto Musacchio (Włochy), Maria Palatine (Niemcy), Alfonso Pecoraro Scanio (Włochy), Riccardo Petrella (Włochy), Luc Pilmeyer (Belgia), Jean-Yves Proulx (Quebec), Roberto Savio (Włochy), Anne Rondelet (Belgia), Pietro Pizzuti (Belgia), Domenico Rizzuti (Włochy), María Eugenia Schmuck (Argentyna), Catherine Schlitz (Belgia), Cristiana Spinedi e Fabio Dozio (Szwajcaria), Bernard Tirtiaux (Belgia), Université du Bien Commun: Cristina Bertelli, Claire Dehove, Corinne Ducrey, Jean-Pascal Derumier, Annie Flexer, Gilles Yovan (Francja), Luiz Carlos Vena (Brazylia), Philippe Veniel (Francja), Felipe Van Keirsbilck (Belgia), José Vermandere (Belgia), Alejandro Vila (Argentyna), Jean-Pierre Wauquier (Francja)

Tekst został pierwotnie opublikowany 1 maja 2020 roku na portalu Other News.

zrodlo:miziaforum.com

"ZAWIĄZANIE SPÓŁKI BIOTECHNOLOGICZNEJ ALIVEHEALTH SP. Z O.O. PRODUKUJĄCEJ IMPLANTY UMOŻLIWIAJĄCE WCZESNE WYKRYWANIE BIOMARKERÓW SYGNALIZUJĄCYCH M.IN. INFEKCJE WIRUSOWE W TYM COVID-19"

W w dniu 18 maja 2020 roku zawiązał wspólnie z amerykańską firmą Alivecel LLC. (dalej „Alivecel”) spółkę AliveHealth Sp. z o.o. w której Emitent oraz Alivecel objęli po 50% udziałów.

Prezesem Zarządu został Leszek Borkowski pełniący funkcję Prezesa Zarządu Emitenta.

Hemp&Wood s.a.
Prace badawcze AliveHealth będzie prowadzić pod kierunkiem Marka Glazera oraz Gerarda Bencena.
Celem AliveHealth będzie oferowanie systemów monitorowania zdrowia w postaci implantu wszczepianego użytkownikom w dłoń między kciukiem a palcem wskazującym.
AliveHealth prowadzić będzie badania (R&D) w zakresie produkcji żywych komórek w celu pomiaru i wykrywaniu białek wytwarzanych przez wirusy COVID/SARS/MERS, a także markerów glukozy, insuliny, nowotworów, zawału serca i innych.
Monitorowanie „in vivo” będzie się odbywać w czasie rzeczywistym.
Testy wczesnego wykrywania zostaną opracowane przy użyciu technik biologii syntetycznej oraz nano- i biotechnologii, oraz skupią się na monitorowaniu zmian RNA i DNA użytkowników, którymi mogą być pacjenci, pracownicy wszelkiego typu firm, czy nawet cała populacja, jak również systemy opieki zdrowotnej, użytkownicy obiektów wojskowych i wiele innych.
Oczekuje się, że po opracowaniu i uzyskaniu odpowiednich rejestracji implantu jako urządzenia medycznego, system zapewni użytkownikom nowe opcje długoterminowego ciągłego monitorowania stanu zdrowia, umożliwiając transmisję sygnału wczesnego ostrzegania do aplikacji mobilnej, która z kolei może być monitorowana w czasie rzeczywistym bezpośrednio przez użytkowników systemu, jak również ich lekarzy, czy też instytucje opieki zdrowotnej, agencje monitorujące zdrowie czy też szpitale badawcze.
Markery zastosowane w implancie będą umożliwiały natychmiastowe wykrycie ognisk wirusowych czy też innych chorób.
Opracowywana technologia będzie bardziej skuteczna i wydajna niż obecnie oferowane na rynku czujniki, m.in. ze względu na zwiększoną dokładność i przewidywaną dłuższą żywotność funkcji implantu w porównaniu do obecnie oferowanych na rynku czujników, które wymagają wymiany co trzydzieści (30) do sześćdziesięciu (60) dni.
Implanty docelowo oferowane przez AliveHealth będą wymagały wymiany nie częściej niż co 6-12 miesięcy lub nawet dłużej.
AliveHealth planuje prowadzić R&D w Polsce oraz w USA we współpracy z amerykańskimi centrami i agencjami badawczymi. Docelowo AliveHealth będzie udzielać licencji i dostarczać technologie do spółek Alivecel LLC, Hemp & Wood S.A. oraz do firm medycznych i farmaceutycznych na całym świecie.
Zgodnie z ustaleniami Alivecel LLC zajmie się komercjalizacją technologii przede wszystkim w Stanach Zjednoczonych, podczas gdy Emitent będzie mieć wyłączne prawa do dystrybucji produktów w Polsce i na rynkach europejskich.
Emitent będzie pierwszym inwestorem finansowy w AliveHealth oraz ma zadanie pozyskać dodatkowy kapitał od amerykańskich i europejskich inwestorów Venture Capital, jak też polskich i europejskich instytucji, takich jak NCN (Polskie Narodowe Centrum Nauki) ) czy NCBR (Narodowe Centrum Badań i Rozwoju). W tym ostatnim przypadku rozważany jest start w konkursie pn. "5/1.1.1/2020 Szybka ścieżka - Koronawirusy”.
 
zrodlo:http://www.hempandhealth.pl/;miziaforum.com
 

"Konkurs 5/1.1.1/2020 Szybka ścieżka - Koronawirusy"

Program Operacyjny Inteligentny Rozwój
Konkurs 5/1.1.1/2020 – Szybka ścieżka - Koronawirusy
Dla kogo?

 przedsiębiorstw,
 konsorcjów przedsiębiorstw,
 konsorcjów naukowo-przemysłowych (składających się z max. 3 podmiotów, w tym min.
1 przedsiębiorstwa i min. 1 jednostki naukowej). Liderem jest zawsze przedsiębiorstwo.
Na co?
badania przemysłowe i/lub eksperymentalne prace rozwojowe (ew. uzupełnione o prace
przedwdrożeniowe), których efektem jest opracowanie innowacyjnego rozwiązania
możliwego do wdrożenia w działalności gospodarczej
Zakres tematyczny
Przeciwdziałanie rozprzestrzenianiu się wirusów, ze szczególnym uwzględnieniem pandemii
koronawirusa SARS-CoV-2
Termin naboru wniosków
6 maja – 31 grudnia 2020 r. (do godziny 12:00). Konkurs jest podzielony na trzy rundy:
I. 6 maja – 5 czerwca 2020 r.
II. 6 czerwca – 24 lipca 2020 r.
III. 25 lipca – 31 grudnia 2020 r.
Budżet konkursu
200 000 000 PLN, w tym:
 75 mln PLN z alokacji dla województwa mazowieckiego,
 125 mln PLN z alokacji dla pozostałych województw.
Dofinansowanie
Wartość kosztów kwalifikowalnych:
 projekty realizowane samodzielnie przez MŚP – od 1 mln PLN do 50 mln euro;
 pozostałe projekty – od 2 mln PLN do 50 mln euro.
Poziom dofinansowania:
Podmiot na badania przemysł. na badania przemysł.+ premia na prace rozwoj. na prace rozwoj.+ premia na prace przedwdroż. –de minimis na prace przedwdroż.– usługi doradcze dla MŚP
mikro przedsięb. 70 % 80 % 45 % 60 % 90% 50%
małe przedsięb. 70 % 80 % 45 % 60 % 90% 50%
średnie przedsięb. 60 % 75 % 35 % 50 % 90% 50%
duże przedsięb. 50 % 65 % 25 % 40% 90% nd
jednostka naukowa 100 % nd 100 % nd nd nd
Inne ważne informacje o konkursie
 Projekt musi obejmować eksperymentalne prace rozwojowe.
 Projekt może być realizowany w regionach lepiej i słabiej rozwiniętych.
 Prace przedwdrożeniowe – maksymalnie 20% kosztów kwalifikowalnych projektu.
 Limit podwykonawstwa dla badań przemysłowych i prac rozwojowych:
o dla przedsiębiorstwa: 50% – 60% kosztów kwalifikowalnych;
o dla jednostki naukowej: 10% kosztów kwalifikowalnych.
Sposób składania wniosków wyłącznie w systemie informatycznym - link do systemu
Termin oceny projektów do 90 dni od zamknięcia naboru wniosków Dokumentacja,w tym RK
Link Kontakt
 w zakresie finansowym (kwalifikowalność kosztów, wskaźniki, budżet projektu) –
konkurs111-finanse@ncbr.gov.pl
 w pozostałych sprawach – konkurs111-BTR@ncbr.gov.pl oraz tel. 512 260 334, 515 061
515, 518 338 512
Organizator konkursu
Narodowe Centrum Badań i Rozwoju
ul. Nowogrodzka 47 a, 00-695 Warszaw

ZASADY KONKURSU

  1. Ogłoszenie o konkursie
  2. Regulamin konkursu (aktualizacja z 04.06.2020 r.)
  3. Zakres tematyczny konkursu
  4. Wykaz Krajowych Inteligentnych Specjalizacji
  5. Przewodnik kwalifikowalności kosztów
  6. Kryteria wyboru projektów
  7. Zakres minimalny umowy konsorcjum
  8. Rozporządzenie MNISW w sprawie warunków i trybu udzielania pomocy publicznej przez NCBR
  9. Wzór oświadczenia – zgoda na ePUAP (nowy dokument)

WNIOSEK O DOFINANSOWANIE

  1. Wzór wniosku o dofinansowanie
  2. Sytuacja finansowa (część wniosku)
  3. Instrukcja wypełniania wniosku o dofinansowanie
  4. Wzór oświadczenia dot. złożenia wniosku w systemie IT
  5. Informacje na potrzeby ewaluacji dla przedsiębiorcy
  6. Informacja na potrzeby ewaluacji dla jednostki naukowej
  7. Instrukcja składania wniosku w systemie informatycznym IP

LINK DO SYSTEMU INFORMATYCZNEGO IP W RAMACH KONKURSU 5/1.1.1/2020

UMOWA O DOFINANSOWANIE

  1. Wzór umowy o dofinansowanie - dla projektu realizowanego samodzielnie
  2. Wzór umowy o dofinansowanie - dla projektu realizowanego w ramach konsorcjum
  3. Lista dokumentów niezbędnych do podpisania umowy
  4. Formularz Analiza zgodności projektu z polityką ochrony środowiska

DOKUMENTY DODATKOWE

  1. Program Operacyjny Inteligentny Rozwój
  2. Szczegółowy Opis Osi Priorytetowych POIR
  3. Ustawa wdrożeniowa
  4. Rozporządzenie 651/2014
  5. Rozporządzenie ogólne
  6. Rozporządzenie EFRR
  7. Rozporządzenie 1407/2013
  8. Kalkulator EPC
  9. Wykaz czasopism MNISW (aktualizacja z 04.06.2020 r.)
  10. Klasyfikacja MAE
  11. Poziomy gotowości technologicznej
  12. Poradnik dotyczący definicji MŚP
  13. Wytyczne horyzontalne w zakresie kwalifikowalności wydatków
  14. Opracowanie dotyczące wykluczonych rodzajów działalności gospodarczej
  15. Zalecenia dotyczące treści umów z podwykonawcami

PROCEDURA ODWOŁAWCZA

W przypadku negatywnej oceny projektu, Wnioskodawcy przysługuje prawo do wniesienia protestu zgodnie z zasadami określonymi w ustawie wdrożeniowej oraz zgodnie z § 12 Regulaminu konkursu.

Wzór protestu:
WZÓR PROTESTU

CENTRALNY SYSTEM TELEINFORMATYCZNY SL2014

Wnioski o nadanie/zmianę/wycofanie dostępu  do obsługi systemu SL2014.
Regulamin bezpieczeństwa informacji przetwarzanych w systemie SL2014.

KONTAKT
Pytania dotyczące konkursu można kierować:

DOKUMENTY ARCHIWALNE

Regulamin konkursu (wersja archiwalna, obowiązująca do 03.06.2020 r.)
Wykaz czasopism MNiSW (wersja archiwalna, obowiązująca do dnia 17.12.2019 r.)

Jeżeli potrzebujesz dokumentu w innym formacie, np. druk powiększony skontaktuj się: wcag-at-ncbr.gov.pl 

zrodlo:https://www.ncbr.gov.pl/;miziaforum.com

"Polska armia wkroczyła do Czech. Przekroczyła granicę śmieszności"

Przed obiektem kultu religijnego na terenie Republiki Czeskiej stoją polskie wojska i grożąc bronią nie wpuszczają nikogo do środka.

polskie wojsko

Polska wieś Pielgrzymów przecięta jest na pół granicą państwową między Polską a Czechami. Czeska część nazywa się, co za niespodzianka, Pelhřimovy. Znajduje się tam niewielki, ale ważny dla turystów i wierzących zabytek – kapliczka. Umiejscowiona jest 30 metrów od rzeczki, która jest granicą państwową.

Polscy żołnierze strzegli polskiego terytorium w trakcie pandemii po polskiej stronie, ale widać ktoś uznał, że lepiej będzie, jeśli przejdą granicę, rozstawią uzbrojone posterunki po czeskiej stronie. Kto ten rozkaz wydał i czy zdawał sobie sprawę z konsekwencji – nie wiadomo, a szkoda, bo warto byłoby poznać nazwisko tego intelektualisty.

Sytuacja obecnie jest taka, że polski punkt kontrolny polskiej armii znajduje się po czeskiej stronie i polscy żołnierze grożąc bronią nie wpuszczają nikogo nie tylko na teren Polski, co może być zrozumiałe, ale też nie pozwalają podchodzić do kapliczki. Zabraniają tez robić zdjęcia.
Mimo próśb przedstawicieli organizacji pozarządowych i wskazywania, że chodzi tylko o turystów, a nie naruszenie terenu polskiego państwa, żołnierze są nieubłagani. Właściciel terenu, na którym stoi zabytek, burmistrz Mojmír Pargac z gminy Slezské Rudoltice twierdzi, że Polacy nie uzgadniali z nim żadnych ruchów sił zbrojnych RP.

Czeski minister spraw wewnętrznych Jan Hamáček z właściwym Czechom spokojem i poczuciem humoru stwierdził, że strona polska miała „trochę inny” pogląd na otwarcie granic niż on.

„Kiedy rozkazuje Ci żołnierz z karabinem maszynowym w mundurze obcej armii, jest to przerażające doświadczenie. Nie pozwolili mi zbliżyć się bliżej niż na 10 metrów. Dlaczego polskie wojsko decyduje, gdzie na czeskim terytorium mogę popatrzeć, a gdzie nie? „ pisał Iwo Dokoupil z Ruchu Tęczy z Jeseník.

Doprawdy, Polska robi wiele, by pozycjonować się jako państwo mało poważne.

zrodlo:miziaforum.com

HAZLITT: "O przyjemności płynącej z nienawiści"

[SZKOŁA ESEJU] Jeśli z miłości płynie niewiele przyjemności przeradza się w obojętność lub wstręt. Tylko nienawiść jest nieśmiertelna.

William Hazlitt Personal Life, Family, Writers - 𝐖𝐢𝐥𝐥𝐢𝐚𝐦 ...

W pokoju, w którym siedzę, po dywanie przebiega pająk. Nie ten, który jako alegoria został uwieczniony w pełnym podziwu poemacie Lines to a Spider[1], ale będący również przedstawicielem tego olśniewającego gatunku. Biegnie niedbale, pospiesznie przemieszczając się. Niezdarnie porusza się w moją stronę. Dostrzegając przed sobą cień olbrzyma, zatrzymuje się i niepewny, czy zawrócić, czy iść dalej, kontempluje swojego wielkiego wroga. Ponieważ nie wykonuję żadnego ruchu, by pojmać zbłąkanego łajdaka tak jak on zniewala nieszczęsną muchę w swej sieci, ten nabiera kurażu i rusza w dalszą podróż z mieszaniną chytrości, zuchwałości i strachu. Kiedy mnie mija, podnoszę dywan, by pomóc mu w uciecze. Cieszę się, że pozbyłem się niepożądanego intruza, a po jego odejściu wzdragam się na samo wspomnienie o nim.

Dziecko, kobiet, klaun czy moralista z poprzedniego wieku zmiażdżyliby tego małego gada. Moja filozofia wykroczyła poza takie zachowanie. W stosunku do tej kreatury nie mam złej woli, choć wciąż nienawidzę samego jej widoku. Duch nikczemności przetrwa takie wysiłki. Uczymy się ograniczać naszą wolę i utrzymywać nasze jawne działania w granicach ideału ludzkości, na długo zanim zdołamy ujarzmić nasze uczucia i wyobraźnię i nadać im łagodny ton. Nie możemy rozstać się z istotą lub zasadą wrogości, choć porzucamy jej demonstracje i brutalną przemoc. Nie depczemy tego biednego małego zwierzęcia (co wydaje się barbarzyńskie i żałosne!), ale traktujemy je z rodzajem mistycznego przerażenia i wstrętu biorącego się z przesądów. Sto lat pisania właściwych treści i intensywnego namysłu potrzeba, aby wyleczyć nas z uprzedzeń i sprawić, byśmy poczuli wobec tego złowróżbnego gatunku coś w rodzaju „tkliwości ludzkiej pełnej mleka”[2], zamiast jemu właściwej nieśmiałości i jadu.

Natura, im dłużej na nią patrzymy, tym bardziej wydaje się złożona z antypatii. Bez przedmiotu nienawiści utracilibyśmy źródło myśli i działania. Życie stałoby się statyczne, gdyby nie poruszały go sprzeczne interesy człowieka będące jego niesfornymi namiętnościami. Nasz los rozjaśnia biała smuga lub po prostu jest ona bardziej widoczna, bo otacza ją ciemność, tak jak tęcza widnieje na tle chmur.

Czy to pycha, zazdrość, a może siła kontrastu?

Czy to słabość, czy złośliwość?

Niezależnie od powodu, istnieje w ludzkim umyśle pewne sekretne upodobanie, wręcz pragnienie, zła, które perwersyjnie, a jednocześnie czerpiąc radość z ranienia, jest niezawodnym źródłem zadowolenia.

Czyste dobro szybko staje się mdłe, potrzebuje urozmaicenia i nadania mu charakteru.

Ból jest słodko-gorzki, także potrzebuje urozmaicenia i nadania mu charakteru.

Jeśli z miłości płynie niewiele przyjemności przeradza się w obojętność lub wstręt.

Tylko nienawiść jest nieśmiertelna.

Czy tej zasady nie dostrzegamy wszędzie?

Zwierzęta gnębią się nawzajem i znęcają bez litości.

Dzieci zabijają muchy dla sportu.

Dla każdego formą rozrywki jest czytanie w gazetach o wypadkach i przestępstwach.

Gdy pojawia się pożar, całe miast biegnie, by się mu przyglądać, a obserwatorzy nie czerpią radości, gdy zostaje ugaszony.

Oczywiście lepiej do tego ugaszenia doprowadzić, ale zmniejsza to nasze zainteresowanie, bowiem uczucia są raczej częścią naszych namiętności niż elementem procesu rozumienia.

Ludzie pełni entuzjazmu tłumnie gromadzą się, by być świadkami tragedii, ale, jak zauważył pan Burke, ten teatr szybko by opustoszał, gdyby na sąsiedniej ulicy odbywała się egzekucja.

Dziwak w wiosce, idiota, wariatka są wytykani i nękani przez całą społeczność lokalną. To, co jest społecznie kłopotliwe z natury rodzi publiczne korzyści. Jak długo papież, Burbonowie czy Inkwizycja nieśli Anglikom ukojenie, dając preteksty do wylania złości.

Czy wyrządzili nam ostatnio krzywdę?

Nie, ale zawsze mamy do czynienia z nadmiarem żółci w wątrobie i chętnie znajdujemy pretekst, by dać jej upust.

Z jaką niechęcią porzuciliśmy gorliwą wiarę w duchy i czarownice, ponieważ w jednym przypadku lubiliśmy prześladować, a drugim bać się na śmierć!

William Hazlitt, Autoportret, 1802.

Niepokoi nas nie tyle jakość, co ilość ekscytacji. Nie możemy znieść stanu obojętności i nudy. Umysł zdaje się brzydzić pustką, tak jak natura to przewidziała. Nawet jeśli duch epoki (objawiający się postępem wysublimowania intelektu, przezwyciężającym nasze naturalne słabości) nie pozwala nam już kierować się mściwością i nieustępliwością, staramy się je ożywiać w naszej wyobraźni na różne sposoby, podążać za dawnymi strachami, upiorami naszej przemocy i okrucieństwa oraz naszej nienawiści. Co roku w każdej wiosce w Anglii palona jest kukła Guy’a Fawkesa, poniewieramy i masakrujemy tę biedną kukłę ze słomy i szmat. Dziś nie palimy na stosie protestantów i papistów, ale wciąż śledzimy nowe wydania Księgi Męczenników Foxa. Sekret sukcesu szkockich powieści leży w tym samym – przenoszą nas z powrotem w czasy barbarzyństwa, do świata pełnego waśni, resentymentu, zamętu, niezadowolenia, niemoralności i zemsty – rozbudzają w nas uprzedzenia i śmiertelne animozje towarzyszące sektom religijnym i grupom politycznym oraz wojnom i intrygom między wodzami i klanami. Dzięki nim z całą mocą odczuwamy ducha nienawiści. Czytając je, odkładamy pętającą sieć, którą tworzy cywilizacja, ten woal tego, co ludzkie. „Precz z tym, co zwierzęce![3].

Dzika bestia wciąż na nowo dochodzi w nas do głosu, czujemy się jak drapieżcy podczas łowów, jak pies gończy rozpoczynający pogoń za wyimaginowaną ofiarą podczas snu, znajdujący się w swoim żywiole, z radości dziko szczekający, bowiem powraca do stanu wolności i niczym nieskrępowanych, gwałtownych odruchów. Każdy idzie na całość lub do diabła na swój sposób. Inaczej niż w przypadku panoptykonu Jeremy’ego Benthama czy utopijnych gmin Roberta Owena (Rob Roy po tysiąckroć by ich wyklął), nie dba się o interes własny. Wola natychmiast znajduje drogę do celu, jak górski potok spływający z urwiska. Największe możliwe dobro każdego indywiduum polega na czynieniu wszelkich nieprzyjemności swoim bliźnim. Odnajduje w tym jakiś urok oraz wydobywa nieodparty, a życzliwy, akord w naszej piersi!

Przeczytaj pozostałe teksty z numeru.

Pan Irving, znany kaznodzieja, w nawach katedry w Kaledonii prawie rozpalił stary, pierwotny ogień piekielny, gdy mówił o teatrze wodnym w Sadler’s Wells, ku radosnemu zdumieniu jego uczciwej publiczności. To ładne, choć drażniące, siedzieć i zaglądać nieśmiało do piekieł niczym w starożytnych tofetach lub wyławiać rodzynki z miski pełnej płonącej brandy (co jest jak lekkie kopnięcie prądu dla osób o delikatnych nerwach) i zobaczyć pana Irvinga jako wielkiego tytana, ponurego i osmolonego jakby właśnie przeprowadzał wymyślne tortury na wszystkich potępionych! Jaką dziwną istotą jest człowiek! Nie zadowala się drażnieniem i ranieniem bliźnich, „tu, na tym wybrzeżu ziemskiego życia”[4], o którym ktoś mógłby myśleć, że zbyt dużo na nim rozpaczy, bólu, rozczarowań, udręk, łez, westchnień smutku i jęków cierpienia. Ten bigoteryjny maniak najpierw pokazuje nam szczyty boskiej nauki, po czym strąca w przepaść ognia piekielnego. W swej nikczemności, opierając się jedynie na swoich przeświadczeniach, prosi wieczność o niekończące się ranienie innych i prosi Wszechmogącego, by wykonał swoje bezlitosne destrukcyjne dzieło.

Kanibale palą swoich wrogów, a następnie w doborowym towarzystwie zjadają ich. Z kolei chrześcijańscy duchowni za nieznaczne odstępstwa głoszone przez wierzących skazują ich ciało i duszę do ognia piekielnego dla chwały Boga i Jego stworzenia. Dobrze, że siła takich osób nie współgra z ich wolą. W rzeczywistości ze względu na słabość i niezdolność do kontrolowania opinii innych ludzi, prześcigając megierę, wielkimi słowami próbują przekabacić ludzi na swoją stronę, strasząc ich przerażającymi wizjami i ostrą publiczną krytyką.

Przyjemność płynąca z nienawiści, jak trujący minerał, pochłania samo serce religii i stale wywołuje złość i fanatyzm, sprawia, że patriotyzm staje się pretekstem do rozniecania ognia, zaraz i głodu w innych krajach. Czyni z cnoty ducha nadzorowania innych, mającego zamykać umysły, nie znosić odstępstw, wykazywać inkwizycyjną czujność wobec ludzkich działań i ich motywów.

Czym były te wszystkie religijne sekty, wyznania i doktryny, jeśli nie pretekstami popychającymi ludzi do sporów, kłótni, podziałów, tak samo jak wyznaczony cel na tarczy powoduje, że strzela się do niego?

Czy ktokolwiek przypuszcza, że bycie Anglikiem oznacza kochanie swojego kraju ze względu na przyjazne nastawienia do pozostałych współobywateli i powinności wobec nich?

Nie, oznacza to tylko nienawiść do Francuzów lub mieszkańców innego kraju, z którym akurat toczymy wojnę.

Czy miłowanie cnoty oznacza pragnienie poznawania i pozbywania się własnych błędów?

Nie, ale jest formą rekompensaty za uparte pielęgnowanie własnych wad przy pomocy najbardziej zajadłej nietolerancji wobec ludzkich słabości.

To zasada o najbardziej uniwersalnym zastosowaniu. Dotyczy zarówno dobra, jak i zła. Jeśli nienawidzimy głupoty, to będziemy nie mniej niezadowoleni z czyiś zalet. Jeśli wzbudzają w nas oburzenie złe uczynki innych, skłania nas to do nietolerancji ich sukcesów Odwzajemniamy krzywdy, odpłacamy niewdzięcznością za doznane przysługi.

Nawet nasze najsilniejsze skłonności i upodobania przyjmują taką kolei rzeczy. „łakoć, która (…) teraz smakuje przesłodko jak chleb świętojański, wyda (…) się wkrótce gorzka jak ośli ogórek”[5], tak miłość i przyjaźń rozpłyną się we własnym ogniu.

Nienawidzimy starych przyjaciół, nienawidzimy starych książek, nienawidzimy starych poglądów, a na końcu zaczynamy nienawidzić siebie samych.

Zauważyłem, że niewiele osób, z którymi byłem w zażyłych stosunkach, niezachwianie trwa w tej przyjaźni lub żywi ciepłą ufność. Miałem dwóch lub trzech towarzyszy, z którymi byłem nierozłączny, spotykaliśmy się „sześć dni w tygodniu”.

W pewnym momencie zerwaliśmy kontakty i wszystko prysło. Pokłóciłem się z prawie wszystkimi starymi przyjaciółmi. Mogli mówić, że to z powodu mojego wybuchowego charakteru, ale wzajemnie też się posprzeczali.

Co się stało z tą „paczką grającą w wista” upamiętnioną przez Elię w godnym uwagi Liście do Roberta Southeya (teraz gdy o tym myślę, że dotyczyło to również mnie), „że przez tyle lat nazywali admirała Burneya przyjacielem”? Teraz obchodzą siebie tyle, co zeszłoroczny śnieg.

Niektórzy z nich już nie żyją lub wyjechali, by żyć daleko stąd. Inni mijają się na ulicy jak obcy, a nawet jeśli się zatrzymają, rozmowa jest chłodna i każdy chciałby jak najszybciej ją skończyć.

Część z nas wzbogaciła się, inni zbiednieli. Jedni zajęli miejsca w rządzie, inni znaleźli posadkę w „Quarterly Review”. Część z nas zdobyła światową sławę, podczas gdy inni zaszyli się w swojej prywatności. Jednymi pogardzamy, innym zazdrościmy i cieszymy się, kiedy możemy zadać im ból.

Czasy się zmieniają. Nie możemy ożywić niegdysiejszych uczuć. Unikamy spojrzeń i niepokoi nas towarzystwo tych, którzy przypominają nam o naszych słabościach i zmuszają do życzliwości na siłę, która nas zawstydza, a i tak tym sposobem nie przywrócimy utraconej przyjacielskiej więzi. Stara przyjaźń jest jak posiłek podawany na szybko – zimny, niesmaczny, wywołujący zakłopotanie. Jest niestrawna.

Z kolei stały i zażyły związek rodzi w końcu znużenie i pogardę.

Po rozłące ludzie wydają się zupełni inni.

Jedni okazują się dla nas za mądrzy, drudzy zbyt głupi i zastanawiamy się, dlaczego nie zobaczyliśmy tego wcześniej. Czyjaś błyskotliwość zaczyna nas niepokoić lub wprowadza w stan niepokoju, tępota kogoś innego zanudza nas na śmierć.

To, co dobre u tego pierwszego (oprócz pozostawionych wspomnień), powtarzane traci walor świeżości i efekt zaskoczenia, a bezmyślność tego drugiego z czasem staje się nie do zniesienia. Najbardziej zabawny lub pomocny kumpel jest jak ulubiona książka, którą po pewnym czasie chcemy odłożyć na półkę, ale ponieważ nasi przyjaciele nie chcą się znaleźć w takiej sytuacji, powoduje to nieporozumienia i psucie sobie krwi. Nawet jeśli zapał i szlachetność przyjaźni nie osłabnie lub jej przyszłości nie przerwie nic, co leży w samej naturze więzi, będziemy szukać innych przyczyn żalu i źródeł niezadowolenia.

Zaczniemy krytykować swój ubiór, wygląd, charakter. „Doskonały kompan, szkoda tylko, że zawsze siedzi zbyt długo”. Kolejny z kolei spóźnia się, i jest to wada, której nie da się pozbyć. Poznanemu właśnie modnemu młodzieńcowi lub nowej kochance chcemy przedstawić naszego przyjaciela, ale ponieważ zachowuje się niezręcznie i wygląda niechlujnie, rozmowa się nie klei i jest niczym kubeł zimnej wody dla naszej relacji. Albo nieznośnie wygłasza opinię na jakiś temat, co zmusza nas do porzucenia naszych przekonań, by nie musieć go bronić.

Wszystkie lub przynajmniej niektóre z tych przyczyn gromadzą się, rodząc wzajemny chłód i irytację, i w końcu wybuchają jawną przemocą, będącą jedynym zadośćuczynieniem za tłumienie w sobie tych wszystkich napięć przez długi czas i stanowiącą zarazem formę usunięcia wspomnień dawnej życzliwości, jakże odległej od obecnych uczuć.

Możemy leczyć rany lub pudrować rozkładające się zwłoki przyjaźni, ale jeden z trudem zaakceptuje takie poświęcenie, a dla drugiego nie będzie to nie warte trudu balsamowania. Jedyną drogą do pogodzenia się ze starymi przyjaciółmi jest rozstanie się z nimi na dobre

. Ten dystans, będący odcięciem się od rzeczywistości, daje szansę zachować przeszłość i związane z nią uczucia. W każdym razie nie powinniśmy myśleć o odnowie bliskości do czasu, aż uczciwie nie wyrzucimy z siebie złości albo nie wypowiemy, nie pomyślimy i nie odczujemy całego zła, które sobie wyrządziliśmy.

Inny doskonały sposób na pozbycie się kości niezgody to kłótnia z inną osobą, z której robi się w ten sposób kozła ofiarnego. Myślę, że znowu musimy zostać z Lambem przyjaciółmi. Od kiedy napisał ten wielkoduszny List do Southeya, w którym mu wszystko wygarnął.

Nie wiem, co tak bardzo przywiązuje mnie do H., poza tym, że za każdym razem, kiedy się spotykamy, spodziewam się, że po kolei będziemy oceniać naszych starych przyjaciół, jakbyśmy „urządzili z nich ucztę dla Bogów”[6]. Poruszamy temat L.H., Johna Scotta, pani …, której kruczoczarne loki stanowią malownicze tło do naszej dyskusji, B., który przytył i, jak mówią, jest żonaty, oraz R.

Wszyscy oni już dawno zerwali ze sobą kontakt, ale ich słabostki wciąż jeszcze są spoiwem, które nas łączy.

Nie rozpaczamy nad ich dziwactwami ani nie utyskujemy z ich powodu, ale nabijamy się z nich „przez równą godzinę, mierzoną jego zegarem”[7], aż nie pękniemy ze śmiechu.

Przypominamy anegdoty z ich życia, do znudzenia maglujemy ich przywary oraz walory charakteru. Być może niektóre z nich sami posiadamy. Jeśli o mnie chodzi, jak powiedziałem, przyjaciół lubię tym bardziej, jeśli mają słabości, o których możemy rozpowiadać.

„Zatem – stwierdziła pani … – przestaniesz czynić dobro innym”. Wspomniane osoby były wybitnymi osobowościami swojej epoki, a nie „ludźmi bez czci i widoków”[8], i jak dotąd oddaliśmy im sprawiedliwość, choć dobrze, że nie słyszeli, co czasami o nich mówiliśmy.

Nie martwię się tym, co ludzie mówią na mój temat, w szczególności za moimi plecami, lub kiedy wyrażają publicznie uwagi poparte rzeczową analizą i oceną. Jeśli jest w nich niechęć lub pogarda, odpowiadam na nie najostrzejszym jadem wylewającym się z mojego pióra.

Wyraz twarzy rani mnie bardziej niż wypowiadane słowa. Jeśli kiedykolwiek źle odczytałem ten wyraz lub sam z niego skorzystałem, kiedy nie powinienem, przepraszam za to.

Twarz niezawodnie wyraża wszystko, a jestem za stary, by źle to rozumieć!… Odwiedzam czasami starych znajomych i za każdym razem postanawiam nie robić tego więcej. Nie odnajduję u nich gościnności, której dawniej z przyjemnością doświadczałem.

Przekraczam próg, a upiór przyjaźni powraca i jest ze mną przez całą wizytę. Znajomi mają zestaw ugruntowanych poglądów i kilku nowych znajomych. Aluzje do wydarzeń z przeszłości są uważane za nieistotne, nie zawsze też spokojnie można poruszyć bardziej ogólne tematy.

M. nie rozpoczyna już co chwilę rozmów od „Fewcett mawiał…”, jak dawniej miał w zwyczaju. To się zużyło. Dziewczynki dorosły i nauczyły się tysiąca nowych rzeczy.

Dostrzegam zazdrość po obu stronach. Myślą, że uważam się za lepszego od innych, ja to samo myślę o nich.

Za każdym razem pytają mnie, czy uważam pana Washingtona Irvinga za bardzo dobrego pisarza?

Przysięgam, nie wrócę, dopóki nie otrzymam wspólnego zaproszenia na święta Bożego Narodzenia z panem Listonem.

Jedyna zażyłość, z której się nie wycofałem, i która nie zanikła, miała charakter czysto intelektualny. Nie było w niej fałszywej szczerości ani żałosnego oczekiwania ckliwego sentymentalizmu.

Wspólni znajomi byli przez nas postrzegani głównie jako przedmiot rozmowy i wymiany wiedzy, a nie uczuć. Przyglądaliśmy się im jak eksperymentom na myszach lub jak przestępcom, którzy po ścięciu byli poddawani publicznej sekcji zwłok. Nie oszczędzaliśmy ani przyjaciela, ani wroga.

Składaliśmy ofiarę z ludzkich słabości w świątyni prawdy. Po wyciśnięciu soków wyłaniał się szkielet charakteru człowieka, powiewający na wietrze jak muchy złowione w pajęczynę lub taki, który można zanurzyć w formalinie, by móc po niego sięgnąć w przyszłości.

Ten zabieg okazał się tyleż piękny, co nowy. Żółć się nie wylewa, nic tak dobrze nie zachowuje się, jak wywar z wątroby. Wszystkim się w końcu zmęczymy, z wyjątkiem drwin z innych i satysfakcji płynącej z posiadanych przez nich wad.

Z tego samego powodu po pewnym czasie przestają podobać się nam nasze ulubione książki. Nie jesteśmy w stanie czytać bez końca tych samych dzieł.

Nasze zauroczenie i fascynacja, nawet jeśli dotyczą jednej z muz, kończą się i przeradzają w obojętność, jeśli nie odrazę. Są książki, które rzeczywiście na początku wywołują piorunujące wrażenie swą świeżością i śmiałością w ogólnym zarysie. Po takie nie trzeba sięgać dwa razy.

Te mniej ekstrawaganckie, zwracające uwagę i ekscytujące większą ilością szczegółów, nie wzbudzają wystarczającego zainteresowania, potrzebnego do podtrzymania naszego entuzjazmu.

Popularność pisarzy odnoszących największe sukcesy odrzuca nas od nich. Zraża nas do nich obłuda i szum, jaki wywołują wokół siebie, to, że co chwila słyszymy ich imiona, że przyciągają masę niedouczonych i przypadkowych wielbicieli. Tak samo odstręcza nas wydobywanie bezwartościowych twórców z zapomnienia, aby uniknąć zarzutów o pretensjonalność i zły smak.

O autorze uznanym przez wszystkich nie ma co mówić, a zachęcać do sięgnięcia po takiego, o którym nikt nigdy nie słyszał, jest niewdzięcznym i beznadziejnym zadaniem.

Oddawanie boskiej czci Szekspirowi wydaje się rozpowszechnione w naszym narodzie.

Sięgać po tom Chaucera, Spensera, Beaumonta i Fletchera albo Forda czy Marlowe’a wygląda na gorliwość i przesadne zajmowanie się własnymi uczuciami.

Przyznaję, że wzbudza we mnie nienawiść do Sławy i Geniuszu, gdy takie dzieła „w samozatraceniu giną”, kiedy kolejne pokolenia głupców spędzają czas na czytaniu szmir ukazujących się na co dzień, a dystyngowane damy z pełną powagą rozmawiają ze swoimi służącymi o tym, czy wolą Raj utracony Miltona, czy powieść poetycką The Loves of the Angels Thomasa Moore’a.

Jaką radość mi sprawiło, gdy pewnego dnia poszedłem do księgarni i zapytałem, czy mają jakieś szkockie powieści, a w odpowiedzi usłyszałem, że właśnie sprzedali ostatni egzemplarz Sir Andrew Wylie’a. John Galt, autor tego dzieła, również będzie zadowolony z tego powodu. Niektóre książki mają opinię nieświeżych i zwietrzałych, inne robaczywych i spleśniałych.

Dlaczego nasze uczucia mamy pokładać w czymś, w co nie wierzymy, lub czym inni już dawno przestali się zajmować?

Mam pewne obawy sięgnąć po Toma Jonesa, gdyż teraz może nie spełnić moich oczekiwań, a jeśli tak by się stało, niechybnie skłonny byłbym cisnąć go w ogień i już w życiu nie przeczytać żadnej powieści.

Ale z pewnością można powiedzieć, że są dzieła, które podobnie jak natura nigdy się nie zestarzeją, bowiem poruszają zarówno wyobraźnię, jak i namiętności

. Albo znajdują się w nich fragmenty, nad którymi, jak się wydaje, moglibyśmy rozmyślać przez całe nasze życie, a podniecające uczucie miłości i podziwu do nich nie niknie.

Stają się nam najdroższe, zakochujemy się w nich do szaleństwa. Oto jeden z takich ustępów:

Siedząc w oknie
Przenosząc myśli na trawnik, pomyślałam, że
ujrzałem boga (ale byłeś to ty), wszedłeś w nasze drzwi;
Serce zaczęło być szybciej, krew
Krążyła w żyłach w rytmie
Oddechu; wtedy pospiesznie zostałem wezwany
By zająć się Tobą. Nigdy nie był mężczyzną,
Ten który z pasterza miał zostać królem, wyniesionym
Tak wysoko w myślach jak ja. Zostawiłeś ślad
Na mych ustach, który zamierzam zachować
Na zawsze jako pamiątkę Ciebie. Mowa twa
Piękniejsza była od śpiewu.[9]

Fragment taki jak ten rzeczywiście pozostawia na podniebieniu słodki posmak, a kiedy go czytamy, wydaje się nam, jakbyśmy ucztowali z bogami.

Ale gdy wracamy do niego często bez odpowiedniego nastroju, traci swój charakter, staje się mdły, „scedzone wino poezji, same tylko męty zostały”[10].

Albo, w odwrotnym przypadku, gdy sięgamy po te słowa, by podnieść wyjątkowość sytuacji, jak chociażby recytując fragment przyjacielowi lub gdy emocje jeszcze buzują po długim romantycznym spacerze, albo gdy „zabawiasz się z Amaryllis chowając się przed słońcem albo bawisz się puklami włosów Neaerei”[11], później tęsknimy za tymi okolicznościami zamiast skupić się na pozytywnej stronie tych wspomnień i żałujemy tego, co straciliśmy, na próżno starając się przywrócić „utraconą chwilę”, niekiedy w melancholii zastanawiając się nad wypełnieniem pustki, którą zostawiła.

Przyjemność osiąga szczyt w chwili spokojnej samotności lub upajającej bliskości, po czym nieustannie opada. Stopniowo i nieuchronnie słabnie, pozostawiając po sobie raczej poczucie usatysfakcjonowania i znużenia…

„Czy w przypadku obrazów jest tak samo?”

Muszę przyznać, że tak, a wyjątek stanowią te, które wyszły spod pędzla Tycjana. Nie wiem czemu, ale z jego pejzaży wydobywa się nieskazitelny powiew świeżości, jakby pochodziły z innych czasów, a wyrazu twarzy jego postaci nigdy nie da się zapomnieć. Niedawno doświadczyłem tego. Wśród surowych pustych pomieszczeń i powierzchownej atrakcyjności zdobień opactwa Fonthill znajduje się portfolio Galerii Obrazów Starych Mistrzów w Dreźnie.

Kiedy otwierałem teczkę, ukazała mi się twarz młodej damy – dziecka, a już dojrzałej kobiety, łączącej w sobie wiejską niewinność i wdzięk księżniczki, o gołębich oczach, lekko rozchylonych ustach, śmiejącej się twarzy wyrażającej doznaną przyjemność, ze lśniącymi ozdobami w kręconych włosach i w bogato zdobionej, lecz niemodnej sukni podkreślającej jej młodzieńcze kształty.

Była niczym rozwijające się pąki kwiatów wczesną wiosną.

Dlaczego nie przywołuję w pamięci stale tego obrazu delikatnej słodyczy, by na zawsze móc odgrodzić się od nieszczęść?

Nie robię tego, ponieważ przyjemność, by ją osiągnąć, wymaga większego wysiłku umysłowego aniżeli ból.

Z lenistwa odwracamy się od tego, co kochamy, by skierować się ku temu, czego nienawidzimy!

Co do moich dawnych opinii, mam ich serdecznie dość. Mam ku temu powód, ponieważ niestety dałem się im oszukać.

Nauczono mnie myśleć, i byłem skłonny w to uwierzyć, że geniusz nie jest sprzedajny, cnota nie jest jedynie maską, wolność tylko słowem, a miejscem miłości jest ludzkie serce.

Dziś niewiele by mnie obchodziło, gdyby te słowa zostały wykreślone ze słownika lub gdybym ich nigdy nie usłyszał. W moich uszach stają się kpiną i fantasmagorią.

Zamiast patriotów i przyjaciół wolności widzę jedynie tyranów i niewolników, ludzi przykutych do władców łańcuchami posłuszeństwa i poczuciem fatalizmu.

Widzę, jak głupota, łącząc się z nieuczciwością i niesprawiedliwością, przenika ducha wspólnoty i opinię publiczną. Widzę bezczelnego torysa, zaślepionego reformatora, tchórzliwego wiga.

Gdyby ludzkość pragnęła tego, co słuszne, mogłaby zrobić to dawno temu. W teorii wszystko jest proste, ale ludzie mają skłonność do rujnującego komplikowania spraw, „nie są zdolni do żadnego dobrego czynu[12].

Mogłem zobaczyć wszystko, do czego doprowadziły potężne pragnienia ducha i umysłu ludzi, a czego „świat nie był wart”[13], i poznać obietnice triumfu prawdy i dobra, które zaprzepaścił jeden człowiek, któremu tylko starczyło wyobraźni, by poczuć się królem, ale nie pojąć, w jaki sposób może być królem wolnego ludu.

Widziałem jego zwycięstwo, które opiewali poeci, przyjaciele z lat mojej młodości i przyjaciele rodzaju ludzkiego. Zostali jednak porwani przez wzbierającą falę gniewu wypływającą ze szczytów władzy, która znosiła wszelkie podziały, nawet te, za którymi stały słuszne racje.

Widziałem wszystkich, którzy nie przyłączyli się do schlebiania tym zniewagom i przemocy wobec potępionych ludzi, na których – by użyć określenia stosowanego przez nich i ich przyjaciół – polowano, by stało się jasne, że nikt nie może żyć według własnych zdolności lub zdobytej wiedzy, kto nie jest gotowy zaprzedać ich gatunkowi ludzkiemu i zaszkodzić słabszym jego przedstawicielom.

„Dawniej to ukrywano, ale z czasem ujrzy światło dzienne”[14].

Echa wolności dało się usłyszeć ponownie w Hiszpanii, jeszcze raz wzeszła nadzieja w ludziach, ale jej świt został zatruty przez nieświeży powiew bigoterii, a ożywiające dźwięki zagłuszone przez nowe okrzyki płynące z ponadczasowych wież inkwizycji.

Człowiek potrafi dostosować się w obliczu brutalnej siły, ale jeszcze bardziej w wyniku wrodzonego zepsucia i podłości własnej natury, która nie pozostawia miejsca ani na nadzieję, ani na rozczarowanie.

Anglia, arcyreformatorka, bohaterska obrończyni gardłująca o wolność, mogąca oddziaływać na porządek międzynarodowy, przygląda się jedynie, nie dostrzegając nadciągającej zarazy i rozprzestrzeniającej się pleśni, oraz tego, że jej szkielet jest łamany i przerabiany na miał pod naciskiem żaren tego nowego kuriozum, jakim jest zasada nienaruszalności praw dynastii panującej.

Czy w życiu prywatnym nie widzimy odnoszących sukcesy hipokryzji, serwilizmu, samolubstwa, głupoty i zuchwałości, gdy zarazem coraz rzadziej spotykamy skromność, a cnota jest deptana?

Jak często „cnotliwą miłość odzieramy z najpiękniejszego kwiatu, będącego jej istotą, by w jego miejsce zasadzić zarażoną roślinę”[15]?

Jaka jest szansa na sukces prawdziwej namiętności?

Czy mamy pewność, że przetrwa?

Patrząc na to wszystko, tak jak to przedstawiłem, i starając się rozplątać tę sieć ludzkiego życia, wydobywając z niej wątki podłości, złośliwość, bojaźni, braku uczuć i zrozumienia, obojętności wobec innych i niewiedzy na swój temat – widząc, jak obyczaj zwycięża nad dążeniem do doskonałości, przynosząc nam ujmę – pomyliłem się w publicznych i prywatnych nadziejach, mierząc innych swoją miarą i błędnie mniemając. Jeśli polegałem na kimś, zawsze się rozczarowywałem nieszczerą przyjaźnią, miłością z głupoty.

Czy nie mam powodów do nienawiści i pogardy wobec siebie samego?

Oczywiście, że mam, zwłaszcza za to, że niewystarczająco nienawidziłem świata i nim gardziłem.

Przełożył Piotr Górski

William Hazlitt (1778-1830) – angielski eseista i krytyk literacki.

Na ilustracji rycina Francisco Goi, To jest gorsze z cyklu Okropności wojny (nr 37), (CC0)


[1] Poemat Leigha Hunta. [Wszystkie przypisy pochodzą od tłumacza]
[2] William Shakespeare, Makbet, Akt I, Scena 5, tłum. Leon Ulrich.
[3] IdemKról Lear, tłum. własne korzystając angielskiej wersji uwspółcześnionej.
[4] Idem, Makbet, Akt I, Scena 7, tłum. Leon Ulrich.
[5] IdemOtello, Akt I, Scena 3, tłum. Józef Paszkowski.
[6] IdemJuliusz Cezar, Akt II, Scena 1, tłum. własne.
[7] IdemJak wam się podoba, Akt II, Scena 7, tłum. Stanisław Barańczak.
[8] IdemKról Henryk IV, Akt 3, scena II, tłum. Stanisław Koźmian.
[9] Francis Beaumont i John Fletcher, Philaster, or Love Lies A-bleeding, ok. 1610, tłum. własne.
[10] Parafraza na podstawie dzieła Williama Shakespere’a, Makbet, Akt II, scena 2, tłum Józef Paszkowski.
[11] John Milton, Lycidas, 1637, tłum. własne.
[12] List do Tytusa, 1,16.
[13] List do Hebrajczyków, 11,38.
[14] Parafraza słów Hamleta. William Shakespeare, Hamlet, Akt III, Scena 1.
[15] Parafraza słów Hamleta, Ibidem, Akt III, scena 4.

 zrodlo:miziaforum.com

"Macron stara się uzasadnić gotówkę dla Ukrainy – Le Monde Jak podaje gazeta, zobowiązania francuskiego przywódcy wobec Kijowa stały się „budżetowym i politycznym bólem głowy”."

  „Niezwykle niejasne” jest, w jaki sposób Francja może spełnić obietnice prezydenta Emmanuela Macrona dotyczące dostarczenia Ukrainie więks...