Klobuchar •
© Greg NashSenator
Amy Klobuchar
Nawet nazwa ma być niegroźna. W końcu, kto mógłby sprzeciwić się ustawie zatytułowanej "Zachęcanie użytkowników do prowadzenia dobrych doświadczeń w mediach społecznościowych"? Wystarczy zdobyć poparcie senator Cynthii Lummis (R-Wyo.). Akt ten jest jednak mniej szturchnięciem, a bardziej naciskiem na zatwierdzone treści i wybory.

Przez lata prezydent Joe Biden i demokratyczni członkowie Kongresu naciskali na coraz większą cenzurę w Internecie i mediach społecznościowych. Liberałowie znaleźli zwycięską strategię w wykorzystywaniu cenzury korporacyjnej do obchodzenia konstytucyjnych ograniczeń rządowych kontroli mowy. Senatorowie tacy jak Richard Blumenthal (D-Conn.) ostrzegł firmy zajmujące się mediami społecznościowymi, że nie będą tolerować żadnego "odstępstwa lub redukcji" poprzez "niepodjęcie działań przeciwko niebezpiecznej dezinformacji" i zażądał "solidnej modyfikacji treści" w celu zablokowania nieprzychylnych poglądów na tematy od kontroli klimatu po wybory i pandemię.

Zgodnie z ustawą Kongres zwerbuje Narodową Akademię Nauk, Inżynierii i Medycyny (NAS), aby zaleciła gruntowne zmiany w projektach platform Big Tech, takich jak Facebook, Instagram i YouTube, aby "zmniejszyć szkody związane z algorytmicznym wzmocnieniem i uzależnieniem od mediów społecznościowych".

Akt jest arcydziełem dwójmowy. Odnosi się do opracowywania "interwencji niezależnych od treści", które ostatecznie byłyby egzekwowane przez komisję. To brzmi świetnie; w końcu wielu z nas od lat wzywa do powrotu do neutralności treści w mediach społecznościowych, gdzie strony funkcjonują bardziej jako platformy komunikacyjne, podobnie jak firmy telefoniczne. Jednak wyraźnie nie jest to intencją sponsorów ustawy, którzy postrzegają ją jako broń przeciwko "dezinformacji". Wyjaśniła to sama Klobuchar:
"Zbyt długo firmy technologiczne mówiły: "Zaufaj nam, mamy to". Wiemy jednak, że platformy mediów społecznościowych wielokrotnie przedkładały zyski nad ludzi, a algorytmy popychają niebezpieczne treści, które przyciągają użytkowników i rozpowszechniają dezinformację. "
Liberalne grupy, takie jak Public Knowledge, które popierają ustawę, również otwarcie dyskutują o jej prawdziwym celu, deklarując, że powstrzyma ona "promowanie dezinformacji" i opracuje nowe sposoby "ograniczenia rozprzestrzeniania się dezinformacji". Klobuchar powtórzyła takie opisy na poparcie projektu ustawy.

W jaki sposób walka z "dezinformacją" jest neutralna pod względem treści? Odpowiedź zostanie narzucona przez nową komisję, która może uznać, że niepodjęcie przez witrynę "odpowiednich" środków stanowi "nieuczciwe lub wprowadzające w błąd działania lub praktyki". Stworzyłoby to lodowaty efekt mrożący dla tych firm, które będą błądzić po stronie cenzury. W końcu Demokraci od lat utrzymują, że "dezinformacja" jest po prostu fałszywa i tak naprawdę nie jest kwestią stronniczej dyskryminacji treści. Z Nudge, Klobuchar wydaje się składać własne zobowiązanie "Zaufaj nam, mamy to" dla innych Demokratów.

Kluczowym terminem użytym w ustawie jest "wzmocnienie algorytmiczne". Klobuchar wyjaśnia zamiar użycia algorytmów, aby powstrzymać "popychanie niebezpiecznych treści". Demokraci w Kongresie od lat twierdzą, że firmy te muszą chronić obywateli przed złymi wyborami, używając dobroczynnych algorytmów, aby poprowadzić nas do "zdrowszych" nawyków oglądania i czytania.

Najbardziej ekstremalnym wysiłkiem był list od członków Demokratów, aby wywrzeć presję na firmy takie jak AT&T, aby ponownie rozważyły, czy widzowie powinni mieć możliwość oglądania Fox News i innych sieci. Nie ma znaczenia, że Fox News jest najpopularniejszą stacją kablową, a nawet ma większy odsetek demokratycznych widzów niż CNN. (Dla przypomnienia, pojawiam się jako analityk prawny w Fox). Członkowie podkreślali, że "nie wszystkie źródła wiadomości telewizyjnych są takie same" i wezwali te firmy do ochrony widzów przed "rozpowszechnianiem" fałszywych punktów widzenia.

Senator Elizabeth Warren (D-Mass.) wezwała te firmy do ochrony obywateli przed złymi wyborami czytelniczymi poprzez dostosowanie algorytmów, aby odciągnąć ich od niekorzystnych poglądów. Jest to wersja wolności słowa odrzuconych ustaw "Big Gulp". Warren chce, aby firmy wzmacniały "prawdziwe" książki na tematy takie jak zmiany klimatu i kierowały wyszukiwania z dala od "wprowadzających w błąd" książek.

Niektóre liberalne think tanki przyznają, że nie jest jasne, czy taka manipulacja informacjami pomoże, ale nadal wydają się być all-in na próbach. Brookings Institution oświadczył:
"Mimo że przyczyna i skutek są trudne do rozpoznania w mediach społecznościowych, nie można zaprzeczyć, że algorytmy przyczyniają się do mowy nienawiści i innych zaburzeń informacyjnych w mediach społecznościowych".
Gdyby Senat naprawdę chciał neutralności treści, nie potrzebowałby nowej armii aparatczyków internetowych. Uzależniłoby to ciągłą ochronę immunitetu zgodnie z sekcją 230 ustawy o przyzwoitości komunikacyjnej od usunięcia "programów modyfikacji treści" i wzmacniania. Zamiast tego stara się umieścić treści pod nadzorem komisji, jednocześnie potwierdzając potrzebę powstrzymania, według słów Klobuchar, rozprzestrzeniania się "dezinformacji".

Istnieją aspekty prawa, które są pozytywne, takie jak badanie uzależnienia od mediów społecznościowych i wymagania dotyczące większej przejrzystości ze strony tych firm. Jednak Kongres jest biegły w sztuce legislacji koni trojańskich i trudno jest argumentować przeciwko "badaniu" zagadnień i zalecaniu zmian. Jednak ta ustawa ma na celu stworzenie nowego systemu przeglądu i rewizji treści. Jest postrzegany przez branżę jako zaprojektowany "w celu spowolnienia rozprzestrzeniania się dezinformacji lub innych szkodliwych treści w mediach społecznościowych".

Rządowe rozporządzenie zwalczające dezinformację prawdopodobnie byłoby niezgodne z konstytucją. Jednak oczywistym pragnieniem jest, aby te firmy samoregulowały się i unikały wszelkich problemów poprzez "solidną modyfikację treści" wymaganą przez Demokratów. Co więcej, nie jest jasne, jak sądy zareagowałyby na taktykę "wyłącznika", która ogranicza lub spowalnia rozpowszechnianie informacji, chociaż może to również "neutralnie" spowolnić rozprzestrzenianie się wszystkich historii o znaczeniu publicznym.

Pomimo nieubłaganej kampanii przeciwko wolności słowa w Kongresie, nadal istnieją bariery polityczne i konstytucyjne, które do tej pory okazały się nie do pokonania. W tym przypadku oczekuje się, że żołnierze ukryte w drewnianym koniu Klobuchara będą personelem NAS i FTC, którzy mogą maskować modyfikację treści w kategoriach pseudonaukowych. Pomagałyby im coraz bardziej przeciwne wolności słowa media i środowiska akademickie, w tym szef Światowej Organizacji Zdrowia, który niedawno poparł cenzurę w walce z "infodemią".

Zanim ten koń trojański zostanie wprowadzony do naszego życia, Amerykanie powinni zastanowić się, co znajduje się w ustawie o szturchnięciu.
O autorze:
Jonathan Turley jest profesorem prawa interesu publicznego Shapiro na Uniwersytecie George'a Washingtona. Śledź go na Twitterze @JonathanTurley.