Rok przed wybuchem antyrasistowskich zamieszek w USA, w Rosji Centrum im. Lewady zbadało sprawę dyskryminacji z różnych przyczyn w Rosji w ramach większego międzynarodowego projektu. Dopiero teraz dostępne wyniki są interesujące.
Ciekawa jest grupa pytanych – to ludzie w wieku 14-29 lat, którzy na hasła dyskryminacji z różnych względów są wrażliwsi niż starsze pokolenie. Badanie to było częścią międzynarodowego projektu Fundacji im. Friedricha Eberta.
„Choć problem instytucjonalnej dyskryminacji rasowej nie jest charakterystyczny dla Rosji z powodów historycznych, demograficznych i politycznych, to jednak część naszych współobywateli przejawiała oznaki codziennego rasizmu (od jednej piątej do połowy pytanych w różnych hipotetycznych sytuacjach wolała zachować dystans wobec ciemnoskórych)” – czytamy w dokumencie.
Na pytanie: „czy był Pan/Pani kiedyś obiektem dyskryminacji?” najwięcej z pytanych, bo 22 proc. odpowiedziało „tak” i była to dyskryminacja z powodu wieku, drugim powodem (21 proc.) była sytuacja materialna. Na trzecim miejscu była dyskryminacja z powodów płci – 16 proc. Ze względu na przekonania polityczne dyskryminacje odczuwało 14 proc. pytanych, o jeden procent mniej odczuło dyskryminację z powodów aktywności społecznej, 11 proc. pytanych było dyskryminowanych z powodów etnicznego pochodzenia. Najmniej odczuwano dyskryminację z powodów orientacji seksualnej – jedynie 3 proc. pytanych zetknęło się z nią „często” lub „niekiedy”.
Gdy nachylić się nad problemem dyskryminacji ze względu na płeć, to 14 proc. zetknęło się z jej przejawami, ale kiedy rozdzielić grupę respondentów według płci właśnie, proporcje nieco się zmieniają: nieco więcej niż co piąta kobieta czuła się dyskryminowana, (22 proc.) i tylko co dziesiąty mężczyzna (9 proc.).
Natomiast na pytanie o dyskryminację z powodów etnicznych, co jest szczególnie ważne w wielonarodowym społeczeństwie rosyjskim, co 10 respondent odpowiedział, że był „czasem” lub „często” obiektem takowej. Jednak w rozbiciu na Rosjan i nie-Rosjan sprawa wygląda niego gorzej.
Tylko 8 proc. Rosjan było obiektem dyskryminacji etnicznej, zaś nie-Rosjanie odczuwali dyskryminację z powodu swojego pochodzenia częściej – 22 proc. z nich było dyskryminowanych.
Ciekawe, jak wyglądałyby wyniki tego samego badania w Rosji obecnie.
Heiko Maas niejednokrotnie dowodził, że potrafi samodzielnie myśleć, a jednocześnie, że jest zdecydowany bronić interesów swojego kraju.Dla nikogo nie jest tajemnicą, że stosunki między Niemcami a USA są obecnie co najmniej chłodne, z tendencją zmierzania w kierunku zera absolutnego. Analiza przyczyn wykracza poza ramy zwykłej informacji, ale pewne jest, że prezydent USA nie ułatwia uspokojenia sytuacji. W walce o rynki zbytu dla amerykańskiego gazu Trump niejednokrotnie wywoływał najwyższe rozdrażnienie niemieckich polityków i, co gorsza dla USA, niemieckich biznesmenów. Próba zatrzymania Nord Stream 2 prymitywnym machaniem pałą pod adresem inwestorów tej gigantycznej inwestycji wywoływały jak najgorsze wrażenie nie tylko w samych Niemczech, ale też w ogóle w Unii Europejskiej, bo pokazywały, jak topornie Stany Zjednoczone prowadzą politykę wasalizacji UE. Trump błędnie myślał, że z Niemcami może postąpić jak z Polską, w której każdy polityk gotów jest na każdą formę haniebnego lokajstwa, byle tylko zadowolić pana. Niemcy jednak zachowali się inaczej. Po kolejnych sankcjach wobec Nord Stream-2 Niemcy odpowiedzieli, że gotowi są odpowiedzieć kontrsankcjami pod adresem USA. Teraz swoje dołożył Maas.
„Transatlantyckie relacje są szalenie ważne i ważnymi pozostają i my również pracujmy nad tym, by przed nimi była przyszłość. Jednak w tej formie, w jakiej znajdują się obecnie, nie odpowiadają wyzwaniom, które stawiają przed nimi obie strony”, powiedział Maas w wywiadzie dla niemieckiej agencji DPA. Niemiecki minister widzi zatem konieczność w natychmiastowych działaniach, skierowanych na poprawę chwiejących się amerykańsko-niemieckich relacji. Jednocześnie Maas dał do zrozumienia, że fatalne wzajemne stosunki między oboma krajami, to nie jest wina nieobliczalnego obecnego amerykańskiego prezydenta, lecz to wina systemu. Przestrzegł przed ślepą wiarą, że ulegną one natychmiastowej poprawie, gdy Trump opuści Biały Dom.
„Każdy, kto myśli, że wraz z prezydentem z Partii Demokratycznej w partnerstwie transatlantyckim wszystko będzie jak dawniej, nie docenia zmian strukturalnych”, mówił niemiecki minister spraw zagranicznych. Mówiąc inaczej niemiecki polityk daje do zrozumienia, że dotychczasowa współpraca polegająca na posłusznym realizowaniu amerykańskich interesów w Europie, się skończyły. Czy jest to pierwszy sygnał, że Europa gotowa jest do samodzielności pod niemiecką egidą?
Policjanci nie przebierają w środkach. W Kościelisku – Kirach funkcjonariusz zastrzelił młodego mężczyznę podejrzanego o kradzież paliwa. Wiele wskazuje na to, że doszło do drastycznego przekroczenia uprawnień, czego owocem jest kolejna tragedia.
Podczas, gdy w Stanach Zjednoczonych i wielu innych krajach trwają wciąż protesty przeciwko rasistowskiej przemocy i niesprawiedliwości, w Polsce miał miejsce przypadek, który może doprowadzić do poważnej erupcji gniewu społecznego.
Do tragedii doszło w ostatnią sobotę na stadionie biathlonowym w Kościelisku-Kirach. Policjanci namierzyli jednego z mężczyzn, podejrzanych o dokonywanie drobnych kradzieży – odlewanie paliwa z maszyn budowlanych w kilku miejscach na Podhalu. Podczas pościgu jeden z funkcjonariuszy z niezrozumiałych powodów wyciągnął broń i wpakował kulę w głowę młodego mężczyzny. Ten mimo reanimacji i pomocy pogotowia zmarł.
Na miejsce zdarzenia przyjechał prokurator, który podjął się prowadzenia dalszych czynności. W toku śledztwa Prokuratury Rejonowej w Zakopanem będą wyjaśnianie okoliczności tragedii.
Warto pamiętać, że policjant nie ma prawa używać broni palnej poza sytuacją, w której zagrożone jest życie, zdrowie lub wolność funkcjonariusza lub innej osoby albo też gdy osoba ścigana ma zamiar użyć materiału wybuchowego lub innego niebezpiecznego przedmiotu. Wczoraj na Podhalu takie okoliczności nie miały miejsca.
Jest to kolejny przypadek poważnego nadużycia ze strony mundurowych, który zakończył się tragedią. W listopadzie ubiegłego roku w Koninie policji próbował wylegitymować dwóch chłopaków – 21-latka i 15-latka. Starszy rzucił się do ucieczki, nie reagował na wezwanie do zatrzymania. Policjant uznał w tej sytuacji za stosowne użycie broni. Nie strzelił w powietrze, a w kierunku uciekającego. Trafił. Postrzelony chłopak zmarł.
Jedno jest pewne – te wybory przejdą do historii jako starcie, które wywołało powszechną mobilizację społeczną. Frekwencja wyniosła 62 proc. Wyniki pierwszej tury nie stanowią jednak szczególnej niespodzianki.
Andrzej Duda zdobył najwięcej głosów podczas pierwszej tury wyborów prezydenckich w Polsce. Na polityka obozu władzy zagłosowało 41,8 proc. uczestników elekcji. Drugie miejsce, zgodnie z przewidywaniami zajął prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski. Na kandydata Koalicji Obywatelskiej zagłosowało 30,4 proc. osób, które poszły dziś do urn.
Przegranym tej rywalizacji jest z pewnością Szymon Hołownia, który do momentu, gdy do wyścigu włączył się Trzaskowski, był faworytem do zajęcia drugiego miejsca, a sondaże dawały mu spore szanse na pokonanie Andrzeja Dudy w drugiej turze. Hołownia, jak się okazało był dla wielu wyborców antypisowskich kandydatem rezerwowym, w obliczu kompromitującej kampanii i beznadziejnych notowań Małgorzaty Kidawy-Błońskiej. Dziś Hołownia zajął trzecie miejsce z wynikiem 13,3 proc.
Na czwartym miejscu uplasował się kandydat ekstremistycznej prawicy. Zwolennik religijnego autorytaryzmu i dzikiego wolnego rynku Krzysztof Bosak zgromadził 7,4 proc. głosów.
Piątą lokatę zajął Robert Biedroń. Wynik jest 2,9 proc. jest ponad trzykrotnie gorszy od rezultatu wyborczego Lewicy z ostatnich wyborów parlamentarnych. Na wieczorze wyborczym Biedroń zadeklarował gotowość do współpracy z najsilniejszym kandydatów, który jest za Polska demokratyczną.
Hongkońska policja aresztowała w niedzielę co najmniej 53 uczestników względnie pokojowej demonstracji przeciwko planom narzucenia Hongkongowi prawa o bezpieczeństwie narodowym przez rząd centralny ChRL. O aresztowaniach poinformowały hongkońskie władze.
Według agencji Reutera setki osób wyszły na ulice na półwyspie Koulun w "cichym proteście" przeciwko planowanym przepisom, które zdaniem obserwatorów wywołają najgłębszą zmianę w życiu społeczeństwa Hongkongu od jego przyłączenia do komunistycznej ChRL w 1997 roku.
Niektórzy demonstranci wykrzykiwali hasła. W dzielnicy Mong Kok doszło do przepychanek z oddziałami prewencyjnymi policji. Funkcjonariusze użyli gazu pieprzowego i aresztowali 53 osoby pod zarzutem udziału w nieuzgodnionym zgromadzeniu.
Oficjalna chińska agencja prasowa Xinhua podała, że w niedzielę organ kierowniczy parlamentu ChRL przyjrzał się projektowi prawa o bezpieczeństwie narodowym dla Hongkongu. Treści projektu nie ujawniono, ale zdaniem ekspertów może on zostać zatwierdzony w Pekinie jeszcze w czerwcu.
Wielu mieszkańców Hongkongu obawia się, że opracowane przez Pekin prawo położy kres wolności i swobodom obywatelskim, które odróżniają ten region od Chin kontynentalnych i uznawane są za kluczowe dla jego pozycji jako międzynarodowego centrum finansowego. Komentatorzy oceniają również, że narzucenie tych przepisów Hongkongowi z pominięciem jego lokalnej legislatywy jest poważnym naruszeniem autonomii regionu, przewidzianej zasadą "jednego kraju, dwóch systemów".
Władze ChRL i lojalna wobec nich administracja Hongkongu twierdzą, że przepisy służą zwalczaniu działalności terrorystycznej, separatystycznej i wywrotowej oraz spisków z zagranicznymi siłami. Ich zdaniem prawo wymierzone jest tylko w wąską grupę osób, które zagrażają bezpieczeństwu państwa.
Do godz. 14 w niedzielę doszło do 242 przestępstw i wykroczeń związanych z głosowaniem w wyborach prezydenckich - poinformował szef Państwowej Komisji Wyborczej Sylwester Marciniak. Liczba zdarzeń w stosunku do informacji PKW z godz. 9 wzrosła o 60.
Szef PKW Sylwester Marciniak poinformował, że przewodniczący obwodowej komisji wyborczej w Toruniu był nietrzeźwy. Podobna sytuacja miała także miejsce w Warszawie, gdzie przewodniczący jednej z komisji spowodował kolizję pod wpływem alkoholu. Został odwołany z zajmowanej funkcji.
Marciniak relacjonował także sprawę jednej z głosujących w Poznaniu, która zostawiła swój dowód w lokalu wyborczym. Według informacji Komendy Głównej Policji, gdy kobieta wróciła do lokali, dowodu już nie było. Sprawę zgłosiła na policję.
Szef PKW uczulał przy tym, aby zwracać uwagę na dokumenty tożsamości i przypominał, że przed głosowaniem wystarczy ich okazanie, bez podawania ich członkom komisji.
W Słupsku jeden z wyborców pobrał kartę do głosowania, a następnie schował ją do kieszeni i opuścił lokal. Sprawę wyjaśniają funkcjonariusze.
KGP z kolei podało, że doszło do 41 incydentów w związku z naruszaniem ciszy wyborczej.
W sierpniu 2019 r. Fundacja Billa i Melindy Gates pomogła w negocjacjach na rządowy kontrakt warty 100 miliardów dolarów - sześć miesięcy przed przybyciem „pandemii” do Stanów Zjednoczonych i cztery miesiące przed jej wybuchem w Chinach.
Szokujące odkrycia zostały ujawnione na podcastach Thomas Paine Podcast i Moore Paine Show na Patreon przez dwóch śledczych, którzy wcześniej ujawniali sprawę masowego oszustwa podatkowego Fundacji Clintonów podczas przesłuchania w Kongresie. John Moynihan i Larry Doyle zeznali w Kongresie, szczegółowo opisując oszustwa i systemy wykorzystywane przez Clintonów, aby uniknąć płacenia do 2,5 miliarda dolarów podatków federalnych.
Duet śledczy w swoim pierwszym od tamtego czasu wywiadzie ujawnił, że przedstawiciele Fundacji Gatesa spotkali się z kongresmenem Bobby'm L. Rushem w Rwandzie w Afryce Wschodniej w połowie sierpnia 2019 r., aby dogadać kto zdobędzie grant na rządowy program śledzenia zarażonych. I właśnie w zeszłym miesiącu - dziewięć miesięcy po spotkaniach z fundacją Gatesa w Rwandzie - Rush, demokrata z Illinois, wprowadził ustawę 6666 RB z budżetem 100 miliardów dolarów, o nazwie “COVID-19 Testing, Reaching and Contacting Everyone (TRACE) Act.”
Ustawa Rusha ustanowi krajowy program testów na koronawirusa i śledzenia kontaktów jakie mieli zakażeni, który będzie prowadzony przez Centers for Disease Control and Prevention (CDC).
Od tamtej pory dowiedzieliśmy się, że kongresman Rush podróżował ze swoją małżonką do Rwandy pomiędzy 12 a 19 sierpnia 2019 r., aby wziąć udział w rozmowach i tygodniowym wydarzeniu sponsorowanym przez Fundację Billa i Melindy Gatesów oraz Rockefeller Brothers Fund.
Jak jednak możesz negocjować produkty związane z monitorowaniem pandemii na sześć do siedmiu miesięcy przed pojawieniem się wirusa?
Nowe linie komórkowe, które pochodzą z ludzkich embrionów tworzonych i niszczonych w laboratorium, zostały zatwierdzone przez NIH w zeszłym miesiącu. Nowe linie komórkowe pochodzą z centrum medycznego Shaare Zedek z Izraela.
Nad czym od dekad pracują wspierani przez rządy szaleni naukowcy:
Pomimo wielu osiągnięć Prezydenta Donalda Trumpa na rzecz życia, obrońcy życia wyrazili zaniepokojenie działaniami dyrektora NIH Francisa Collinsa, mianowanego przez Obamę, który bronił badań z wykorzystaniem tkanek pochodzących od poronionych dzieci. W 2018 roku grupa March for Life and Live Action wezwała do usunięcia Collinsa z urzędu.
Osoba która zastąpi Collinsa powinno być „kimś, kto uznaje, że dzieci zabite przez aborcję powinny być opłakiwane, a nie powinno się na nich eksperymentować”,powiedziała Lila Rose, prezes Live Action.
Administracja prezydenta George'a W. Busha zakazała publicznego finansowania badań obejmujących tworzenie nowych linii komórek macierzystych poprzez niszczenie ludzkich embrionów. Innymi słowy, zatrzymała finansowanie przez podatników tworzenia nowych ludzi w laboratoriach aby mogli zostać następnie zniszczeni stając się materiałem do badań.
Podczas prezydentury Busha prywatne finansowanie takich badań nie było zabronione, a badania z wykorzystaniem istniejących linii komórek macierzystych mogły być kontynuowane.
W 2009 roku, krótko po tym, jak po raz pierwszy objął stanowisko, na mocy zarządzenia, prezydent Barack Obama cofnął zakaz Busha publicznego finansowania badań nad nowymi liniami komórek macierzystych powstałymi w wyniku niszczenia nowych ludzkich embrionów.
W ubiegłym roku administracja Trumpa usunęła fundusze z niektórych projektów wykorzystujących ludzkie tkanki z płodów pozyskiwanych z poronionych dzieci. Administracja ustanowiła również politykę, która utrudniła prowadzenie projektów wykorzystujących tkanki płodowe z poronionych dzieci i uzyskanie na nie funduszy federalnych. Nie wpłynęło to jednak na federalne wnioski o finansowanie projektów wykorzystujących embrionalne komórki macierzyste lub embrionalne linie komórkowe.
Po protestach niezadowolonych ludzi, którzy mieli szansę oglądania dzieci poddawanych ubojowi (kampania do obejrzenia na samym dole artykułu) w imię zapobiegania nieistniejącego globalnego ocieplenia, alarmiści zmian klimatycznych rozpoczęli nową kampanię propagandową.
Opisują, jak jedynym rozwiązaniem dla drogich paliw kopalnych jest egzekwowanie "ściśle zaplanowanego i kontrolowanego" systemu. Ta info-reklama (finansowana w części przez firmy naftowe, takie jak Shell), opowiada historię o tym, jakie będzie życie w 2040 r. poprzez słowa i czyny pożytecznego, potulnego, niewolnika o imieniu "Vee", który sumiennie przekonuje nas o konieczności nowego sposobu życia.
Z filmu dowiemy się o tym, jak będzie wyglądać życie w "planowanych-polis". Użytkowanie samochodu, będzie w znacznym stopniu ograniczone, emisja CO2 będzie na kartki, mięso będzie rzadkim delikatnym przysmakiem, państwo podejmie decyzję na temat twojej kariery. Tylko mega-bogatych, elity, będzie stać na pominięcie tych nowych zasad i regulacji. No ale przecież, ktoś nadal musi tu rządzić...
Izrael powstał w 1948 roku, po II Wojnie Światowej. Jest to bardzo ciekawy przypadek, ponieważ państwo to powstało stosunkowo niedawno, a jego problemy są trudne i zawiłe. Powstanie Izraela, zapoczątkowało epokę konfliktów na Bliskim Wschodzie, co możemy zaobserwować, także we współczesnych wydarzeniach w tym regionie.
Lata 1948 – 1973 był to szczególny okres, kiedy to nowo powstałe państwo musiało walczyć o przetrwanie i utrwalić swoją egzystencję na arenie międzynarodowej. Początek lat 70 – tych zwiastował natomiast zmianę zarówno wewnątrz, jak i na zewnątrz państwa. W roku 1973 roku doszło do wojny Yom Kippur, która zmieniła relacje między Izraelem, a jego głównym wrogiem, Egiptem.
Syjonizm i droga do powstania państwa Izrael
Terytorium Izraela należało do Imperium Osmańskiego do końca I Wojny Światowej. Od XIX wieku na terytorium Palestyny zaczęli napływać Żydzi. Przybycie imigrantów głównie z Europy zapoczątkowało pierwsze konflikty z Arabami tam mieszkającymi. Od setek lat wśród diaspory żydowskiej rozproszonej po całym świecie, utrzymywało się pragnienie posiadania własnego państwa i powrotu do Izraela. Pod koniec XIX wieku doszło do powstania ruchu syjonistycznego. Była to odpowiedź na panujące w tamtym okresie nastroje nacjonalistyczne i antysemickie w Europie, czego przyczyną było powstawanie państw narodowych, których mieszkańcy często byli nastawieni bardzo negatywnie do Żydów. Podstawowym zadaniem ruchu syjonistycznego było z jednej strony zabezpieczenie narodu żydowskiego przed jego zniszczeniem, a z drugiej przed jego asymilacją z mieszkańcami państw, w których żyli. Ruchy inteligenckie, zaczęły propagować idee powstania niezależnego państwa dla Żydów.
Twórcą i jednym z najważniejszych myślicieli nowoczesnego ruchu syjonistycznego był Teodor Herzl. To właśnie on widząc wzrost antysemityzmu w Niemczech i Austrii zaczął głosić potrzebę powstania niezależnego państwa dla Żydów. Podstawowym zadaniem nowego ruchu stało się propagowanie imigracji do Palestyny Żydów oraz zdobywania tam ziemi. Pojawiły się tzw. alie (fale emigracji), pierwsza miała miejsce już w 1882, a kolejna w 1904 roku. Większość tamtych emigrantów pochodziła z Rosji i Europy Wschodniej, gdzie nasilały się prześladowania i pogromy Żydów, szczególnie po klęsce Rosji z Japonią w wojnie w 1904 -1905 roku i nieudanej rewolucji rosyjskiej z 1905 r. Wtedy to do Palestyny przybyło 60 tysięcy Żydów. To właśnie ta druga fala dała podstawy przyszłego państwa Izrael. Podstawową struktury społecznej w Palestynie były kibuce, czyli wspólnoty rolnicze samowystarczalne, które w założeniach odwoływały się do idei komunistycznej.
I Wojna Światowa spowodowała zmianę sytuacji w Palestynie. Tereny te zostały zajęte przez Brytyjczyków i stały się terytorium mandatowym. W tamtym okresie, aby pokonać Imperium Osmańskie Brytyjczycy próbowali skłócić Turków z Arabami, dlatego między innymi obiecali im niepodległość. Także ruch syjonistyczny w Palestynie zaczęto postrzegać w Londynie, jako potencjalnego sojusznika i także im obiecano wydzielenie państwa w Palestynie
Arthur Balfourn
Żydzi europejscy zabiegali o zainteresowanie mocarstw zachodnich problemem utworzenia dla nich państwa w Palestynie. Dopiero jednak I Wojna Światowa przyniosła możliwość zwiększenia poparcia dla ich planów. Skutkiem tych dążeń była deklaracja ministra spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii, Arthura Balfoura w 1917 roku. Był to list, w którym władze Imperium Brytyjskiego odnosiły się przychylnie do dążeń ruchu syjonistycznego. Po I Wojnie Światowej Palestyna stała się terytorium mandatowym, którym w imieniu Ligi Narodów rządziła Wielka Brytania. Zobowiązała się do zagwarantowania praw i dogodnych warunków dla osadników żydowskich oraz dla ludności muzułmańskiej. Doszło do napływu imigrantów, których liczba wzrosła w latach 1919 ? 1939 ponad trzykrotnie i stanowiła 30% mieszkańców całej Palestyny. To spowodowało nasilenie już wcześniej istniejącego niezadowolenia Arabów tam mieszkających i początek konfliktów z Brytyjczykami i Żydami. Sprzeciw arabski stał się szczególnie widoczny w czasie powstania, które wybuchło 15 kwietnia 1936 roku. Te wydarzenia doprowadziły do ograniczenia imigracji ludności żydowskiej, a nawet do jej wstrzymania w 1945 roku. W celu ochrony przed atakami muzułmańskimi w 1921 roku powstała organizacja paramilitarna Hagana oraz tworzono Jednostki do Działań Specjalnych (Ha?Yechidot Le?Peulot Mayuchadot) zajmujące się wywiadem i działalnością terrorystyczną. Wkrótce powstała radykalniejsza grupa terrorystyczna utworzona z rozłamu w Haganie ? Irgun Zwai Leumi, którym kierował Menachem Begin (urodzony w Polsce Mieczysław Biegun). Dokonywali oni zamachów terrorystycznych, między innymi wysadzając w powietrze hotel ?King Dawid? w Jerozolimie 22 lipca 1946 roku, zabijając 91 osób.
Zamach na hotel King David w Jerozolimie 22 lipca 1946 roku
Po II Wojnie Światowej statki z uchodźcami z Europy, którzy przeżyli Holocaust były zatrzymywane i zawracane przez Brytyjczyków. Przyczyną takiej polityki władz w Palestynie była chęć zapanowania nad sytuacją i powstrzymanie konfliktów. To spowodowało wzrost niezadowolenia i narastanie poczucia, że Żydzi powinni posiadać swoje państwo. Dodatkowo wiele organizacji żydowskich zaczęło wywierać duże naciski na społeczność międzynarodową. Wielka Brytania przekazała sprawę Palestyny do Organizacji Narodów Zjednoczonych i powołano Specjalny Komitet do Spraw Palestyny. Postulowano za powstaniem na tym terenie dwóch odrębnych państw ? żydowskiego i arabskiego. 29 listopada 1947 roku doszło do przyjęcia rezolucji Zgromadzenia Ogólnego ONZ dotyczącej podziału Palestyny. Główne mocarstwa poparły powstanie tych państw, a światowa opinia publiczna traktowała to, jako swego rodzaju zadośćuczynienie za ludobójstwo w czasie II Wojny Światowej. Państwa arabskie nie uznały jednak tej decyzji i ich wojska wkroczyły na teren Palestyny. Był to początek pierwszej wojny izraelsko ? arabskiej, która zakończyła się w 1949 roku porozumieniem o zawieszeniu broni. Mimo przewagi państw arabskich, Izrael odniósł zwycięstwo militarne i polityczne. Wojna ta zapewniła przetrwanie państwa żydowskiego.
Izrael i Palestyna 1 czerwca 1948
Sytuacja Izraela po powstaniu państwa ? wojny arabskie
25 stycznia 1949 roku odbyły się pierwsze wybory parlamentarne do Zgromadzenia Ustawodawczego, później przemienionego w Kneset. Najsilniejszą partią okazała się lewicowa partia Partia Robotników Ziemi Izraela (Mapai). Premierem został Dawid Ben Gurion, który sprawował swój urząd aż do 1963 roku. Podstawą polityki nowego państwa było zachowanie dotychczasowych granic i obrona przed wrogimi państwami arabskimi, które wzywały do bojkotu Izraela. Ważna stawała się także polityka wewnętrzna i napływ imigrantów. Ben Gurion rozpoczął budowę demokratycznego i świeckiego państwa żydowskiego, które stawało się ojczyzną dla wszystkich Żydów na świecie. W 1950 roku uchwalono ustawę o powrocie, która spowodowała wzrost liczby mieszkańców. Było to wielkie wyzwanie dla biednego, małego i słabego państwa. Rozpoczęto reformy gospodarcze wzorowane na socjaldemokratycznych rządach państw europejskich. Wspierano inicjatywy gospodarcze, między innymi kolektywne osiedla rolnicze, zwane kibucami. Jednak szczególną rolę w uzdrowieniu gospodarczym Izraela miał kapitał amerykański. Ważne okazały się również kontrowersyjne wśród wielu polityków i obywateli Izraela fundusze z RFN dotyczące odszkodowań za prześladowania i zagładę ludności żydowskiej przez Niemców, w czasie II Wojny Światowej.
Pomimo ciągłego zagrożenia i niepewnej sytuacji liczba ludności Izraela sukcesywnie wzrastała. W latach 1948-1951 liczba mieszkańców tego państwa podwoiła się dochodząc do 1,3 mln. Jednak nadal dysproporcja między wrogimi pastwami arabskimi a Żydami była bardzo niekorzystna dla rządu w Tel Awiwie.
Państwa arabskie z Egiptem na czele nie uznawały państwowości Izraela i dążyły do jego zlikwidowania. W 1956 roku doszło do wybuch kolejnego konfliktu, czego przyczyną była nacjonalizacja Kanału Sueskiego przez Egipt. Wojska izraelskie odniosły duże zwycięstwo, niszcząc siły Egiptu na półwyspie Synaj. Zawarto rozejm, który nie zmieniał jednak sytuacji w regionie.
W latach 60-tych władzę sprawowała nadal lewica. W tym czasie Izrael wzmocnił się ekonomicznie i militarnie. Liczba ludności wzrosła do 2,4 mln. Doszło do rozwoju przemysłu, skierowanego także na eksport. Wzrost gospodarczy był w głównej mierze wynikiem napływu inwestycji gospodarczych. Pomimo tego występowała silna inflacja, czego jedną z przyczyn były duże wydatki na zbrojenia, pochłaniające nawet 20 % budżetu. W 1967 doszło do wybuchu kolejnej wojny zwanej ?wojną sześciodniową?, która zakończyła się wielkim zwycięstwem Izraela i upokorzeniem strony arabskiej. W wyniku tego konfliktu zarówno Egipt, jak i jego sojusznicy ponieśli jedną z największych i najbardziej spektakularnych klęsk XX wieku.
6 października 1973 roku wybuchła wojna Yom Kippur. Było to niespodziewane i silne uderzenie koalicji antyizraelskiej. Wywiad Izraela nie przewidział nadchodzącego starcia, pomimo wielu sygnałów do niego dochodzących. Atak początkowo był bardzo groźny dla Izraela jednak po początkowym szoku i stratach, wojska żydowskie zdołały odzyskać inicjatywę na froncie. Wkrótce siły Izraela rozbiły armie syryjskie na Wzgórzach Golan i przekroczyły Kanał Sueski. 25 października podpisano zawieszenie broni.
Anwar Sadat, Jimmy Carter i Menachem Begin w 1978 roku
Pomimo zwycięstwa w wojnie Yom Kippur w Izraelu rozpoczęło się analizowanie tego konfliktu. W tym celu powołano Komisję Agranata, która miała na celu wykrycie błędów wywiadu. Dodatkowo zaczęło wzrastać znaczenie prawicy w Izraelu. Było to związane z wzrostem niepewności i zagrożenia. Doszło także do klęski w wyborach w 1977 roku Partii Pracy i zwycięstwa Likudu z Menachem Beginem na czele. Wybory te zapoczątkowały zmianę w dotychczasowej wewnętrznej polityce Izraela. Od tego momentu rozpoczął się nowy okres w historii Izraela, gdzie wojny z państwami arabskim zakończyły się, a wzrosło znaczenie konfliktu asymetrycznego. Kwestia Palestyńczyków i ich dążeń niepodległościowych, stała się coraz istotniejsza i wpływała na politykę wewnętrzną i zagraniczną Tel Awiwu. Brak porozumienia między stronami zaowocował długoletnim konfliktem, który nie został rozwiązany aż do czasów współczesnych.
Żydzi uciekając przed prześladowaniami w Europie utworzyli państwo Izrael. Nawiązywali przy tym do idei religijnych i biblijnych. Pierwszy raz od II tysięcy lat posiadali własne państwo. Jednak jego początki były burzliwe. Konflikt ten wybuchł między rodzącymi się w tamtym samym okresie ideami nacjonalistycznymi zarówno arabskimi jak i izraelskimi, które miały pretensje do tego samego terytorium. Także polityka Brytyjczyków w okresie poprzedzającym powstanie państwa również przyczyniła się do zaognienia konfliktów, ponieważ każda ze stron myślała, że to jej Londyn sprzyjał. Dochodziło do wielu wojen między sąsiednimi państwami arabskimi a Izraelem. Nie zmieniły one jednak charakteru tego konfliktu. Potwierdzały jedynie dominację Izraela nie zwiększając jego bezpieczeństwa. Wpływało to na sytuację wewnętrzną w kraju i determinowało jego politykę zagraniczną, której podstawowym celem było przetrwanie. Dopiero ostatnia wojna i proces pokojowy przyczynił się do zakończenia tej fazy konfliktu państw arabskich z Izraelem. Nie kończyło to jednak problemów na Bliskim Wschodzie między Żydami a muzułmanami. Kwestia palestyńska pozostała nadal nierozstrzygnięta, a problem Strefy Gazy i Zachodniego Brzegu Jordanu nadal stanowią podstawowy problem współczesnego Izraela.
Czy systemy oceniania obywateli z odcinka Na łeb na szyję mogą zaistnieć w naszym świecie? Przedstawiamy pierwszy odcinek serii, w której udowadniamy, że technologie z Czarnego lustra już istnieją
Black Mirror to jeden z najbardziej niepokojących seriali ostatnich lat. Choć miał swoje wzloty i upadki, twórcy w sposób mistrzowski prezentowali w nim zagrożenia, jakie wiążą się z rozwojem nowoczesnych technologii. Z pozoru niewinne gadżety okazywały się kluczem do samozniszczenia głównych bohaterów i odarcia ich z człowieczeństwa. Narzędzia, które miały ulepszyć człowieka, obnażały jego niemoc wobec postępu, maszyn oraz sztucznej inteligencji. Ludzcy bohaterowie byli jedynie marionetkami, a główną rolę odgrywała bezwzględna technologia.
Futurystyczny klimat serialu zbudowano głównie za sprawą plastycznej, przekoloryzowanej scenografii. Gdy jednak przyjrzymy się bliżej samej technologii, zauważymy, że nie odstaje znacząco od tej, z której korzystamy na co dzień. W ramach tej serii co tydzień będę brał na warsztat jeden odcinek Czarnego lustra i zastanawiał się, czy przedstawione w nim zdarzenia mogłyby wydarzyć się w naszym świecie.
Udowadnianie, że politycy zrobią każde świństwo dla zachowania władzy, a wyborcy łakną taniej sensacji to żadne odkrycie, dlatego ominę pierwszy odcinek i zrezygnuję z analizowania serialu w kolejności chronologicznej. Zamiast tego od razu przejdę do jednej z najbardziej aktualnych opowieści.
Na łeb na szyję
Pierwszy odcinek trzeciej serii można uznać za przesłodzony, przesadzony i do bólu przewidywalny. Lacie, główna bohaterka, żyje w świecie, w którym wszyscy na każdym kroku oceniają się za pośrednictwem mediów społecznościowych. Dobry wynik w rankingu pozwala wynająć mieszkanie po atrakcyjnej cenie, wypożyczyć lepszy samochód albo zostać obsłużonym w pierwszej kolejności. Ludzie z niższym rankingiem są wyszydzani, unika się ich, piętnuje i zabrania wchodzić do konkretnych budynków. Widz szybko uświadamia sobie, że historia Lacie będzie opowieścią o bolesnym upadku młodej, popularnej dziewczyny na samo dno hierarchii społecznej.
Zostawmy jednak fabułę i przyjrzyjmy się rzeczywistości, w której przyszło żyć głównej bohaterce. A ta wbrew pozorom nie różni się od naszej codzienności. Miasta, nawet jeśli nieco zbyt pastelowe, wyglądają znajomo. W biurowcach królują open space’y, ludzie spędzają przerwy w kawiarniach, a głównym środkiem komunikacji wciąż pozostają samochody.
Być może z dróg zniknęły pojazdy spalinowe, ale kierowcy nadal borykają się z tymi samymi problemami. Lacie wynajęła starszy model auta, niekompatybilny z ładowarką na stacji szybkiego ładowania, niestety okazuje się, że nikt nie ma pod ręką adaptera, który mógłby jej pożyczyć. Sytuacja jak żywo przypomina podróżowanie samochodem na gaz po Europie, w której wykorzystuje się cztery różne końcówki do dystrybutora.
Obywatelu, oceń się sam!
Jedynym obcym elementem, który od razu rzuca się w oczy, jest algorytm permanentnego wartościowania obywateli. W żadnym państwie nie stosuje się (jeszcze) tak agresywnych i otwartych systemów oceniających, jednak żyjemy w niepokojąco podobnej rzeczywistości do tej przedstawionej w odcinku Nosedive.
Na początku tego roku firmy We Are Social i Hootsuite opublikowały raport dotyczący popularności internetu oraz rozwiązań mobilnych na świecie. Spośród 7,5 miliarda ludzi dostęp do internetu mają 4 miliardy, a 3,2 miliarda można nazwać aktywnymi użytkownikami mediów społecznościowych. Oznacza to, że 42%, ludzkości bierze czynny udział w ocenianiu znajomych, komentowaniu ich wpisów czy krytykowaniu celebrytów lub polityków. W krajach rozwiniętych odsetek ten będzie oczywiście znacząco wyższy.
Like oraz inne reakcje facebookowe stały się cyfrową walutą wartościującą. Jeśli uświadomimy sobie, że z serwisu Zuckerberga korzysta ok. 2,2 miliarda użytkowników, zrozumiemy, jak ogromną rolę odgrywa w społeczeństwie. Liczba polubieni lub negatywnych reakcji może mieć wpływ na to, jak jesteśmy postrzegani przez przyjaciół, rodzinę i współpracowników. Pracodawcy coraz chętniej zaglądają na nasze profile społecznościowe, aby lepiej poznać nas przed zaproszeniem na rozmowę kwalifikacyjną. Wygłaszając publicznie kontrowersyjne opinie, narażamy swoją reputację, zupełnie tak, jak miało to miejsce w serialu. Stajemy się także obiektami cenzury. Osoby odpowiedzialne za prowadzenie grup facebookowych mogą nas zablokować, a przedstawiciele portalu lubią nakładać blokady na konta i usuwać strony łamiące zasady społeczności. Zasady, które ustalili oraz interpretują we własnym, wąskim gronie.
Oceny rozprzestrzeniły się także w innych zakamarkach sieci – znajdziemy je w sklepach internetowych, witrynach z aplikacjami, serwisach pokroju Znanylekarz.pl, restauracjach a nawet w mapach Google, gdzie każdy może ocenić dowolną firmę. Na tym jednak nie koniec – nie wszyscy zdają sobie sprawę z tego, że korzystając z aplikacji taksówkarskich, nie tylko my oceniamy kierowców, również oni mogą wystawić nam opinię. Jeśli zbierzemy zbyt dużo negatywnych ocen, trafimy na czarną listę. Tacy klienci są rzadziej zabierani i znacznie trudniej będzie im złapać taksówkę. Czy ta sytuacja nie zaczyna niepokojąco przypominać tego, co działo się w "Na łeb na szyję"? Nie? W takim razie czas uderzyć z grubej rury. Wybieramy się do Chin.
Państwo Środka stosuje wiele programów monitorowania i weryfikacji obywateli, wśród których wyróżnia się przede wszystkim weryfikacja Zhima zintegrowana z systemem Alipay. Stworzono ją po to, aby móc oszacować wypłacalność Chińczyków, gdyż wielu z nich nie ma klasycznej historii kredytowej. W ramach programu analizowane są zachowania uczestników, to z kim zawierają transakcje, jakie przedmioty kupują i co piszą na portalach społecznościowych. Osoby wydające duże sumy na dobra konsumpcyjne i spędzające wiele godzin przed komputerem spadną w rankingu, zaś ci, którzy np. inwestują w rozwój dzieci, zostaną obdarowani dodatkowymi punktami.
Uczestnictwo w systemie jest dobrowolne, ale poddanie się analizie może okazać się opłacalne, jeśli algorytm wysoko oceni użytkownika. Dzięki dobrej reputacji można np. uzyskać lepsze warunki kredytu lub nie płacić depozytu za wypożyczenie roweru miejskiego. Szybko okazało się, że osoby z najwyższych pozycji rankingu zaczęły chwalić się swoją reputacją w mediach społecznościowych – zachowywały się dokładnie tak, jak bohaterowie serialu.
Ale to dopiero początek wielkich zmian, jakie czekają Chińczyków w najbliższych latach. Do 2020 tamtejsze władze planują objąć wszystkich obywateli Systemem Zaufania Społecznego, który będzie państwowym rankingiem na miarę tego z Czarnego lustra. Rządzący skatalogują Chińczyków, będą monitorować i oceniać niemal każdy aspekt ich życia. Pod lupę wzięta zostanie historia kredytowa, nawyki zakupowe czy kontakty międzyludzkie.
Cały ten proces będzie miał na celu wskazanie dobrych i złych obywateli. Ci pierwsi, wysoko postawieni w rankingu, wezmą korzystniejsze pożyczki, łatwiej otrzymają pracę w ośrodkach państwowych a nawet szybciej znajdą partnera lub partnerkę, gdyż usługa będzie wymieniać się informacjami z serwisami randkowymi. Osoby z niską punktacją nie będą mogły korzystać z szybkiego internetu, mogą dostać zakaz podróżowania a nawet podejmowania pracy np. w zawodzie dziennikarza czy urzędnika.
Zdaję sobie sprawę z tego, że Czarne lustro miało znacznie lepsze odcinki niż "Na łeb na szyję", ale to ta historia ma szansę najszybciej zaistnieć w prawdziwym świecie. Wszystkie rozwiązania zaprezentowane w tej części już funkcjonują, jedynie nie zostały wdrożone do powszechnego użytku i zintegrowane w jeden, globalny system oceniający.
Na koniec przytoczę cytat Lacie, który doskonale opisuje świat, w którym wkrótce przyjdzie nam żyć:
Muszę walczyć o cyferki, tak kręci się ten cholerny świat
Technologiczne smaczki
Na koniec kilka krótkich futurystycznych gadżetów z filmu, które już dziś możemy znaleźć na rynku.
Półprzezroczyste wyświetlacze. Zarówno smartfony, jak i monitory widoczne na filmie wyposażono w transparentne ekrany. Wyglądają zjawiskowo, ale już teraz istnieją firmy produkujące przezroczyste wyświetlacze, np. brytyjska ProDisplay. Nie spotkamy ich w biurach czy komputerach gamingowych, to sprzęt stworzony o klientach biznesowych, którzy chcą wykorzystać je np. w sklepach do uatrakcyjnienia ekspozycji.
Bezramkowe telefony. Podobają ci się smartfony, z których korzystają bohaterowie tego odcinka? W dniu premiery "Na łeb na szyję" mogły wydawać się futurystycznym rozwiązaniem, ale od czasu premiery iPhone’a X bezramkowy wyświetlacz stał się niezwykle popularny.
Wyświetlacz na szybie samochodu. Odkąd Elon Musk wypromował Teslę, tablety w miejscu deski rozdzielczej nie robią już na nas wrażenia. Za to wyświetlacz zintegrowany z przednią szybą samochodu? To byłoby coś, prawda? Tak się składa, że proste systemy rzutujące obraz istnieją na rynku od kilku lat (np. Garmin HUD+). Nie są tak zaawansowane jak te z Czarnego lustra, ale pozwalają śledzić podstawowe parametry jazdy oraz wyświetlać "w powietrzu" nawigację samochodową. Firma Continental pracuje zaś nad HUD-em, który byłby równie zaawansowany co ten serialowy.
Naklejki i plakaty powiązane z skrajnie prawą grupą zostały naklejone na całej Cambridge w ramach zorganizowanej kampanii przeciwko pracownikowi naukowemu na uniwersytecie, który wywołał kontrowersje po tweetowaniu, że „białe życie nie ma znaczenia”.
Profesor Uniwersytetu Cambridge, Priyamvada Gopal, która uczy angielskiego w Churchill College, zaczęła otrzymywać obelżywe wiadomości - w tym groźby śmierci - po tym, jak opublikowała tweety, które wywołały internetowy sprzeciw.
We wtorek (23 czerwca) profesor Gopal napisał na Twitterze: „Powiem to jeszcze raz. Białe życie nie ma znaczenia. Jak białe życie”. Następnie dodała: „Zlikwiduj biel”.
Tweety wywołały oburzenie w mediach społecznościowych, które wkrótce przerodziły się w „zorganizowaną kampanię” przeciwko profesorowi.
Rozmawiając z Cambridgeshire Live w czwartek (25 czerwca), profesor wyjaśniła swoje tweety: „Mówiłam, że biel nie jest powodem, dla którego życie powinno mieć znaczenie. Życie ma znaczenie, ale nie dlatego, że są białe. Mówię to samo o sobie społeczność.
„Kiedy mówię o zniesieniu bieli, mówię o praktykach politycznych i ideologiach. Systemy ucisku, białe lub brązowe, powinny zostać zniesione.
„Chodzi o zniesienie hierarchii ras, w której biali są na szczycie”.
Teraz w centrum Cambridge naklejono kilka naklejek i plakatów, a także materiały wyróżniające profesora.
Inne plakaty zawierają twarz i imię profesora, a także kilka zrzutów ekranu jej tweetów.
Profesor Gopal napisał na Twitterze około 10 rano (sobota, 27 czerwca), mówiąc: „Ci, którzy są na tyle uprzejmi, aby je zdjąć, prosimy o przesłanie go na posterunek policji i poinformowanie, że jest to związane z bieżącym dochodzeniem w sprawie przestępstwa”.
Chociaż nie jest jasne, kto rozpowszechniał ten materiał, obrazy przedstawiające naklejki zostały udostępnione w grupie mediów społecznościowych, z której korzystają znani skrajnie prawicowi działacze „Stu handlerów”.
Inne naklejki zamieszczone przez grupę w lokalizacjach w Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych obejmują „antysemityzm jest spowodowany przez semityzm”, „białe życie ma znaczenie” i „różnorodność zastępuje”.
Roger Green, zwołany z Cambridge Stand Up to Racism, powiedział: „Cambridge jest dumnie zróżnicowanym i zjednoczonym miastem. Ostatnio widzieliśmy ogromne połączone wydarzenia Black Lives Matter oraz regularne akcje solidarnościowe Take The Knee w całym mieście organizowane przez Stand Up to Racism .
„Nie pozwolimy neonazistom szerzyć nienawiść i podział wśród nas. Cambridge Stand Up to Racism stoi z ukierunkowanym akademikiem w jedności przeciwko wspólnemu zagrożeniu ze strony skrajnej prawicy”.
Poseł z Cambridge Daniel Zeichner powiedział: „Cambridge jest dumnym miastem tolerancyjnym. Nie ma tu miejsca na rasizm, a ci, którzy próbują szerzyć nienawiść, zawsze będą się tutaj kręcić. Cambridge jest miejscem zewnętrznym i jesteśmy zjednoczeni, by powiedzieć„ nie ”rasizmowi. „
Odnosząc się do najnowszych osiągnięć, Cambridgeshire Constabulary wydało dziś nowe oświadczenie, które brzmi: „Potwierdzamy nasze wcześniejsze stanowisko, że szeroko zgłaszany tweet profesora Gopala nie stanowi przestępstwa i nie jest przedmiotem dochodzenia.
„Możemy również potwierdzić po dochodzeniu, że zrzuty ekranu innych ofensywnych tweetów rzekomo od profesora Gopala są mistyfikacją.
„Badamy wszystkie doniesienia o rasistowskich i grożących nadużyciach, jakich doświadczył profesor Gopal - zarówno online, jak i za pośrednictwem plakatów.
„Całkowicie potępiamy rasistowski i groźny język i zachęcamy użytkowników mediów społecznościowych do nieudostępniania treści, które mogą być szkodliwe lub szkodliwe dla innych”.
Według policji około godziny 21.00 wystrzelono strzały w Jefferson Square Park. Personel z wydziału szeryfa hrabstwa Jefferson podjął działania ratujące życie wobec ofiary płci męskiej, która ostatecznie zmarła.
Wkrótce potem policja otrzymała doniesienia o innej osobie zastrzelonej w Hali Sprawiedliwości. Tę osobę zabrano do szpitala uniwersyteckiego z obrażeniami, które nie zagrażają życiu
LOUISVILLE, Ky. - Według policji, dwie osoby zostały zastrzelone, a jedna osoba została zabita w centrum Louisville w sobotni wieczór.„Oficerowie całkowicie opróżnili park i zabezpieczyli cały teren, aby detektywi z wydziału zabójstw mogli przeprowadzić dochodzenie”, rzecznik LMPD Lamont Washington napisał w sobotę wieczorem o 23:27. „Detektywi starają się zebrać jak najwięcej informacji, aby zidentyfikować wszystkich, którzy brali udział w incydencie”.
Waszyngton dodaje, że park pozostanie zamknięty przez kilka następnych godzin, a policja przekazuje dodatkowe informacje rano, gdy tylko będą dostępne.
LOUISVILLE, Ky. — Two people were shot and one person was killed in downtown Louisville Saturday evening, according to police.
"Officers cleared the park completely and have secured the entire area so homicide detectives can conduct their investigation," LMPD spokesman Lamont Washington wrote Saturday evening at 11:27 p.m. "Detectives are trying to gather as much information as possible in order to identify all who were involved in the incident."
Waszyngton dodał, że park pozostanie zamknięty przez kilka następnych godzin, a policja przekaże dodatkowe informacje rano, gdy tylko będą dostępne.
Park był miejscem tygodni protestów przeciwko policyjnej strzelaninie Breonny Taylor, a ludzie wznieśli tam namioty i nocowali.
Film na Facebooku ze sceny pokazuje mężczyznę strzelającego z pistoletu. Ludzie krzyczeli o medyka i przynajmniej jedna osoba leżała na ziemi.
https://twitter.com/i/status/1277054128947150848
Jestem w centrum na rogu 5. i Jefferson, gdzie były doniesienia o strzale wystrzelonym około 30 minut temu z „wieloma ofiarami”, ale bez natychmiastowych informacji. Dużo LMPD na scenie. To epicentrum codziennego protestu Louis Lives Matter w Louisville. @courierjournal pic.twitter.com/tK2KGehWgK
Anna, która przyjechała do parku w sobotę wieczorem, aby spotkać się z innymi protestującymi, aby maszerować w centrum Louisville, powiedziała, że nie jest pewna, skąd pochodzą strzały, ponieważ wcześniej słyszała fajerwerki podczas protestów.
Niemal natychmiast wszyscy zaczęli biec, a Anna też. Ona i kolega pobiegli do pobliskiego Chase Bank i uderzyli w drzwi, żeby ich wpuścić, „bo byliśmy przerażeni”. Kiedy wróciła do Jefferson Square Park około 30 minut później, Anna powiedziała, że na zewnątrz przebywało od 30 do 40 funkcjonariuszy.
Julie Sullivan, aktywistka z Kentucky Alliance przeciwko rasizmowi i represjom politycznym, która była w Jefferson Square Park podczas strzelania, powiedziała, że zaczęła krzyczeć na wszystkich, by „zejść”, gdy usłyszała strzały z pistoletu.
Sullivan powiedziała, że próbowała pomóc kobietom znaleźć swoje dzieci wkrótce po usłyszeniu strzałów z pistoletu. Dodała, że policja ostatecznie zablokowała obóz w Jefferson Square Park.
„Gliny zablokowały to i kazali nam się wydostać” - powiedział Sullivan. „I wszyscy zaczęli chodzić, a ja pomyślałem:„ Weź wszystko, czego potrzebujesz ”. Ponieważ ci ludzie tu mieszkają. Ich telefony komórkowe lub cokolwiek może być w obozie. ”
Na rogu Jefferson i Piątej ulicy około 21.45 było kilkanaście policyjnych krążowników z taśmą blokującą Jefferson Square Park. Według reportera Courier Journal na miejscu nikt nie ma wstępu do parku, a policja przesłuchuje ludzi w parku.
Krótko przed 22:00 grupa oficerów LMPD przybyła do Jefferson Square Park w strojach do zamieszek. Kilka osób skonfrontowało się z oficerami.
Transit Authority of River City, lub TARC, ogłosił o 22:04, że wszystkie przystanki między Broadway i River Road oraz między pierwszą i dziewiątą ulicą w centrum miasta Louisville są zamknięte do końca soboty.
Około 22.15 policja w Louisville popychała grupę na chodnik naprzeciwko parku Jefferson Square, ogłaszając nielegalne zgromadzenie i grożąc użyciem siły. Umundurowana policja pilnuje namiotów w parku Jefferson Square i wychodzi na Metro Hall.
O 22:30 grupa protestujących zapadła cisza dla rozstrzelanych. Potem wybuchły pieśni „powiedz jej imię, Breonna Taylor”.
Do 23.15 w Jefferson Square Park nadal była duża obecność policji. W większości panowała cisza, ponieważ policja i protestujący nie mieli konfrontacji, a śpiewy ustały.
Demokratyczny kandydat do senatu z Kentucky, Charles Booker, napisał w tweecie w sobotę wieczorem „modląc się za nasze miasto” w odpowiedzi na strzelaninę.
Oto, co musisz zapamiętać: nie ma wątpliwości, że rosyjskie odrzutowce przeszły długą drogę technologiczną od końca zimnej wojny. Su-30, a zwłaszcza Su-35, są doskonałymi wojownikami - w przypadku wojny będą garstką każdego wojownika z zachodniej generacji czwartego pokolenia. Ale pod koniec dnia rosyjskie maszyny pozostają w tyle pod względem czujników i interfejsów pojazdów pilotowych.
W związku z rosnącymi napięciami w Europie w związku z działaniami Rosji Ukraina, kraje NATO zintensyfikowały patrole powietrzne nad państwami bałtyckimi w Estonii, Łotwie i Litwie. Podczas gdy Siły Powietrzne Stanów Zjednoczonych często rozmieszczają samoloty, aby pomóc policji w przestrzeni powietrznej nad byłymi republikami radzieckimi, często zadaniem europejskich samolotów jest utrzymanie Moskwy pod kontrolą.
Dla wielu z tych europejskich sił, w tym Wielkiej Brytanii, Niemiec, Włoch i Hiszpanii, ich samolotem jest Eurofighter Typhoon . Typhoon, opracowany pierwotnie jako wojownik z czystej krwi, wyróżnia się na arenie powietrze-powietrze. W mało prawdopodobnym przypadku konfliktu Eurofighter najprawdopodobniej będzie w stanie przetrwać przeciwko wariantom Flankera późnej generacji, takim jak Sukhoi Su-35S. Chociaż rosyjskie i europejskie maszyny mają swoje zalety, strumienie są ogólnie bardzo porównywalne.
Rzeczywiście, tajfuny Royal Air Force (RAF) niedawno trenowały ze swoimi odpowiednikami Indian Air Force (IAF) Su-30MKI Flanker-H i uznały, że to prawda. „Pierwsze wrażenia z Flankera są bardzo pozytywne”, powiedział w oświadczeniu dowódca skrzydła Chris Moon, dowódca eskadry 3 (F). „To wspaniały samolot i zaszczyt obsługiwać obok niego nasz Typhoon”.
Indianie byli również pod wrażeniem Tajfunu - zauważając, że obie maszyny są mniej więcej równomiernie dopasowane. „Oba są samolotami czwartej generacji, a więc są równomiernie dopasowane, więc wartość uczenia się pochodzi od osoby do kontaktu”, powiedział lider eskadry IAF Avi Arya w oświadczeniu dla RAF. „Liczy się człowiek stojący za maszyną”.
Jak zauważyła Arya, większość myśliwców czwartej generacji, takich jak Su-35 lub Typhoon, oferuje porównywalną wydajność. Piloci każdego typu statku powietrznego muszą nauczyć się obsługiwać swój samolot do granic swoich możliwości. Oznacza to wykorzystanie mocnych stron swojego samolotu i uniknięcie jego słabości.
W przypadku Flankera oznacza to wykorzystanie jego doskonałego prowadzenia z małą prędkością - dzięki możliwości wektorowania ciągu - w celu zrównoważenia bardzo, bardzo wysokiej prędkości skrętu Typhoon i doskonałego dodawania energii przy jednoczesnym wykorzystaniu jego słabego wysokiego kąta ataku. Jest to podobne do tego, jak piloci US Navy i US Air Force lecący F / A-18 Hornet i F-15 Eagle walczą z Tajfunem w zasięgu wzroku. To w zasadzie sprowadza się do jednostki - i szczęścia.
Poza zasięgiem wizualnym, technologia odgrywa większą rolę, ale taktyka, szkolenie i procedury są kluczowe. Grupy bojowników muszą koordynować się ze sobą i swoimi AWACS lub kontrolerami naziemnymi. Na przykład jeden starszy instruktor amerykańskiego lotnictwa wojskowego wyjaśnił, że gdyby był czteropłat F-15 w porównaniu z innym czteropłatem F-15, stosując standardowe taktyki „niebieskie” - chyba że ktoś popełni błąd - każde zaangażowanie zakończyć się remisem. Co więcej, taktyki te są zazwyczaj trzymane blisko kamizelki. Na przykład jednostki sił powietrznych USA generalnie nie stosują swojej najnowszej taktyki podczas ćwiczeń międzynarodowych, ponieważ może to zagrozić tym technikom.
Pod względem technologicznym ani Su-35 Flanker, ani Typhoon nie są obecnie wyposażone w aktywny elektronicznie skanowany radar macierzowy , ale oba mają dobre możliwości poza zasięgiem widzenia. Oba odrzutowce zostały zaprojektowane z myślą o dużej prędkości i wysokościach poza zasięgiem widzenia, i jako takie mogą przekazywać ogromną ilość energii wystrzeliwania do broni poza zasięgiem widzenia. Ale nie wiadomo, jak skuteczne są rosyjskie systemy identyfikacji bojowej - musisz wiedzieć, do czego strzelasz. Co więcej, kokpit Typhoon i interfejs pojazdu pilotującego są doskonałe - znacznie lepsze niż cokolwiek, co można znaleźć w obecnych wariantach Flankera.
Typhoon ma jeszcze jedną zaletę. W najbliższych latach RAF rozpocznie rozmieszczanie rakiety MBDA Meteor . Meteor, który jest bronią dalekiego zasięgu napędzaną strumieniowo, jest prawdopodobnie najlepszą poza dotychczas opracowaną wizualną rakietą powietrze-powietrze. Ma doskonałą wydajność w końcowej fazie gry i może być atutem pilotów Typhoon - przynajmniej dopóki Rosjanie nie opracują odpowiednika.
Nie ma wątpliwości, że rosyjskie odrzutowce przeszły długą drogę technologiczną od końca zimnej wojny. Su-30, a zwłaszcza Su-35, są doskonałymi wojownikami - w przypadku wojny będą garstką każdego wojownika z zachodniej generacji czwartego pokolenia. Ale pod koniec dnia rosyjskie maszyny pozostają w tyle pod względem czujników i interfejsów pojazdów pilotowych. W związku z tym inteligentne pieniądze trafiają na tajfun.
"Można było nie zgadzać z jego ideologią, ale niepodobna nie uznać, że kierował się najszczerszymi intencjami służenia narodowi" – tak o Romanie Dmowskim pisano w przedwojennym "Zielonym Sztandarze".
Roman DmowskiFoto: Andy king50/wikipedia
2 stycznia 1939 roku zmarł Roman Dmowski - polski polityk, publicysta, Minister Spraw Zagranicznych, poseł na Sejm Ustawodawczy RP oraz II i III Dumy rosyjskiej. Był twórcą Narodowej Demokracji oraz politycznym przeciwnikiem Józefa Piłsudskiego. Jeden z najwybitniejszych, a zarazem najbardziej kontrowersyjnych polityków w naszej historii najnowszej.
W opozycji do Piłsudskiego
Na początku XX wieku, gdy Polska jeszcze marzyła o "wybiciu się na niepodległość", starły się ze sobą dwie koncepcje wizji przyszłego wolnego państwa, stworzone przez dwóch wielkich Polaków – Józefa Piłsudskiego i Romana Dmowskiego. Myśl pierwszego z nich oparta była na romantycznych wspomnieniach o I Rzeczpospolitej – kraju wielu narodów, oraz na wierze w możliwość wywalczenia niepodległej Polski orężem. Jej podstawę stanowiła historia i tradycja. Druga koncepcja państwa była chłodną kalkulacją, trzeźwą oceną sytuacji, odwołaniem do więzów etnicznych i nowej formuły narodu.
Choć ostatecznie dzisiejsza Polska bliższa jest marzeniom Romana Dmowskiego, jego postać nie jest tak znana jak jego politycznego rywala. Natomiast stworzone przez niego podstawy ideologii endecji budzą nieustannie wielkie kontrowersje.
Roman Dmowski urodził się we wsi Kamionek niedaleko Warszawy (współcześnie jest to część warszawskiej Pragi) w niezamożnej rodzinie drobnoszlacheckiej. Ukończył III Gimnazjum Warszawskie, a następnie wstąpił na Wydział Matematyczno-Fizyczny Uniwersytetu Warszawskiego, gdzie w 1891 roku po złożeniu rozprawy "Przyczynek do morfologii wymoczków włoskowatych" otrzymał stopień kandydata nauk przyrodniczych.
Aktywność polityczna
Jeszcze w czasie studiów zaangażował się w działalność polityczną. Od 1888 roku należał do ZET-u, koła organizacji młodzieży patriotycznej, a od roku następnego działał w Lidze Polskiej, skupiającej niepodległościowe środowisko krajowe i emigracyjne. Już wtedy zarysowały się jego silne tendencje antysocjalistyczne. W roku 1893 dokonał przewrotu w Lidze Polskiej zakładając własną organizację – Ligę Narodową, mającą ściślej zarysowany program polityczny.
Swoje poglądy Dmowski przedstawiał w licznych artykułach publikowanych na łamach "Głosu", "Czasu", a od 1895 "Przeglądu Wszechpolskiego" oraz broszurach ("Nasz patriotyzm") i większych publikacjach ("Myśli nowoczesnego Polaka", "Polityka polska a odbudowa państwa", "Niemcy, Rosja i kwestia Polska", "Kościół, naród, państwo"). W latach 1906-1909 sprawował mandat posła w rosyjskiej Dumie.
Sukces dyplomatyczny
Gdy wybuchła wojna, Dmowski wyjechał na zachód, gdzie jako prezes Komitetu Narodowego intensywnie angażował się w działalność na rzecz odzyskania przez Polskę niepodległości, doprowadzając m.in. do utworzenia we Francji Armii Polskiej, będącej zalążkiem przyszłych sił zbrojnych II RP. Razem z Ignacym Paderewskim położył również nieocenione zasługi w negocjacjach z wielkimi mocarstwami, doprowadzając 28 czerwca 1919 do podpisania traktatu wersalskiego, uznającego prawo Polaków do niepodległego państwa.
W II RP, w 1923 roku sprawował funkcję ministra spraw zagranicznych w rządzie Chjeno-Piasta, w 1926 powołał do życia Obóz Wielkiej Polski, organizację endecką pozostającą w stałym konflikcie ze stronnictwem sanacyjnym. W 1928 roku z kolei utworzył Stronnictwo Narodowe.
Wybór sprzymierzeńca
O jakiej Polsce Roman Dmowski marzył i gdzie upatrywał szans na odzyskanie niepodległości? Jakie były główne założenia polskiej endecji i dlaczego do dziś pozostają poglądami budzącymi tyle sporów?
Przede wszystkim Dmowski przed I wojną światową przyszłość naszego kraju i nadzieję na autonomię widział w sojuszu z Rosją, angażując się po stronie ruchu neoslawistycznego. Skrzętnie ukrywał hasła wolnościowe, aby tym samym nie zrazić wschodniego mocarstwa do pomysłu odbudowy państwa polskiego – po latach sam pisał, że aby osiągnąć swój cel musiał "fraternizować z bydłem". Mimo to swą postawą przysporzył sobie wielu wrogów – często uważany za lojalnego sługę zaborcy, oskarżany był o zdradę. W przeciwieństwie do Józefa Piłsudskiego niezwykle obawiał się zagrożenia ze strony Niemiec, które postrzegał jako państwo silniejsze pod względem cywilizacyjnym, mogące zniszczyć polską kulturę.
Idee narodowościowe
Jego wizja odbudowanej już Polski opierała się na asymilacji narodowej. Będąc pragmatykiem, twierdził że koncepcja Rzeczpospolitej jako federacji złożonej z wielu egzystujących obok siebie narodów, jest po 123 latach niewoli nierealna. Dostrzegał świadomość własnej tożsamości Litwinów, Ukraińców, Białorusinów i Żydów oraz ich tendencje separatystyczne, mogące w przyszłości zagrozić jedności młodego i słabego jeszcze państwa polskiego. Dlatego też nie chciał dla Polski granic szeroko rozciągających się na wschód, ani nie widział miejsca dla mniejszości narodowych w odbudowanym kraju. Zakładał polonizację ludności znajdującej się w granicach RP. Szczególnie znana była jego antysemicka postawa.
Na początku swojej politycznej działalności oraz w pierwszych latach wieku XX, Dmowski był orędownikiem koncpecji tzw. egoizmu narodowego. Koncepcja ta zakładała kierowanie się w pierwszej kolejności dobrem własnego narodu, odrzucając uniwersalizm i działanie na rzecz dobra wszystkich ludzi, niezależnie od ich narodowości. Koncpecja ta była próbą przeszczepienia na grunt polski podobnych haseł głoszonych w dziewiętnastowiecznej Europie w dobie formowania się nowoczesnych nacjonalizmów. W 1927 roku w publikacji "Kościół, naród i państwo", Dmowski odrzucił te hasła. Podtrzymał wprawdzie, że wspólnota narodowa jest nadrzędna wobec jednostki, która w swych wyborach powinna kierować się dobrem własnego narodu, jednak w swych działaniach musi opierać się ona na zasadach moralnych chrześcijaństwa.
Poglądy nacjonalistyczne stały się wyjściem dla licznych oskarżeń ideologa endecji o kreowanie polskiego faszyzmu. Promowanie założeń Romana Dmowskiego miało duży wpływ na niekorzystne stosunki władz II RP z mniejszościami narodowymi (stanowiącymi ok. 35 proc. społeczeństwa), a także przyczyniło się do pogłębienia wzajemnej niechęci Polaków i Żydów.