niedziela, 19 lipca 2020

"Liczba zgonów spowodowanych wirusami sięga 600 000, a liczba zachorowań w Indiach, Afryka Południowa"

JOHANNESBURG (AP) - Kraje od USA, przez Republikę Południowej Afryki po Indie walczyły o utrzymanie rosnących wskaźników koronawirusa, ponieważ liczba zgonów spowodowanych przez COVID-19 przekroczyła 600 000, co świadczy o tym, jak daleko świat pozostaje od powrotu do normalności .

Podczas gdy Stany Zjednoczone przewodzą globalnym infekcjom, Republika Południowej Afryki jest obecnie piątym krajem najbardziej dotkniętym pandemią z 350 879 przypadkami - mniej więcej połową wszystkich potwierdzonych na kontynencie afrykańskim. Jej walki są oznaką kłopotów dla narodów dysponujących jeszcze mniejszymi środkami na opiekę zdrowotną.

W niedzielę Indie zgłosiły 24-godzinny rekordowy wzrost liczby 38 902 nowych przypadków, co daje łącznie 1 077 618 przypadków. W innych częściach Azji Chiny potwierdziły 13 nowych przypadków w północno-zachodnim mieście Urumqi, podczas gdy Korea Południowa zgłosiła mniej niż 40 dodatkowych przypadków przez drugi dzień z rzędu.

Epidemia Urumqi pojawiła się najpóźniej, ponieważ w marcu Chiny w dużej mierze powstrzymały rozprzestrzenianie się wirusa w kraju. Co najmniej 30 osób zostało zarażonych, a władze przeprowadzają uniwersalne testy w społecznościach, w których wykryto przypadki, aby później rozszerzyć je na inne części miasta i główne firmy.

Władze Korei Południowej również walczą o powstrzymanie wzrostu liczby lokalnych infekcji, z 34 dodatkowymi przypadkami, 21 z nich w kraju i 13 z zagranicy, podnosząc łączną liczbę do 13745 z 295 zgonami.

Oba kraje nakazują testowanie i egzekwowanie dwutygodniowej kwarantanny dla wszystkich przybywających zza oceanu.

Po jednodniowej przerwie liczba przypadków COVID-19 w australijskim stanie Wiktoria ponownie wzrosła, co skłoniło do wprowadzenia obowiązkowych masek w metropolii Melbourne i pobliskim hrabstwie Mitchell. Urzędnicy służby zdrowia w niedzielę odnotowali 363 nowe przypadki w ciągu ostatnich 24 godzin. Dwóch mężczyzn i kobieta w wieku 90 lat zmarło, powodując w skali kraju liczbę ofiar z COVID-19 do 122.

Światowa Organizacja Zdrowia w sobotę ponownie zgłosiła jednodniowy rekord nowych infekcji z 259848.

Republika Południowej Afryki wyprzedza obecnie Stany Zjednoczone, Brazylię i Indie - wszystkie znacznie bardziej zaludnione kraje - pod względem liczby zakażeń, przewyższając Peru, po tym, jak władze ds. Zdrowia ogłosiły 13 285 nowych przypadków.

W nowym epicentrum koronawirusa w RPA, w prowincji Gauteng, znajdują się miasta Johannesburg i Pretoria oraz jedna czwarta populacji kraju, licząca 57 milionów, a wielu biednych ludzi żyje w zatłoczonych warunkach w środku mroźnej zimy na półkuli południowej.

„Prosty fakt jest taki, że wielu mieszkańców RPA siedzi jak kaczki, ponieważ nie mogą zastosować się do protokołów Światowej Organizacji Zdrowia dotyczących poprawy higieny i dystansu społecznego” - ostrzegają Fundacja byłego arcybiskupa RPA i zdobywcy Pokojowej Nagrody Nobla Desmonda Tutu i jego żony Leah w oświadczeniu.

Według danych Johns Hopkins University, liczba zgonów spowodowanych COVID-19 na świecie wyniosła 601549 osób. Na szczycie listy znajdują się Stany Zjednoczone z 140 119 zgonami, za nimi 78 772 w Brazylii i 45 358 w Wielkiej Brytanii i 38 888 w Meksyku, gdzie gwałtowny wzrost liczby przypadków zniweczył plany ponownego otwarcia gospodarki.

Liczba potwierdzonych infekcji na całym świecie przekroczyła 14,2 miliona, z czego 3,7 miliona w Stanach Zjednoczonych. W Brazylii jest ponad 2 miliony, aw Indiach ponad milion. Eksperci uważają, że prawdziwe liczby na całym świecie są wyższe z powodu niedoborów testów i problemów z gromadzeniem danych w niektórych krajach.

Infekcje gwałtownie rosną w stanach USA, takich jak Floryda, Teksas, Arizona, napędzane przez przypadkowe zniesienie blokad i opór niektórych Amerykanów przed noszeniem masek.

Zespoły lekarzy wojskowych zostały rozmieszczone w Teksasie i Kalifornii, aby pomóc szpitalom radzić sobie z powodzią pacjentów, którzy zalewają izby przyjęć w niektórych częściach Stanów Zjednoczonych.Niektórzy pacjenci są przenoszeni na korytarze, aby zrobić miejsce dla najciężej chorych, a pielęgniarki pracują na dodatkowe zmiany aby nadążyć za wzrostem.

Urzędnicy twierdzą, że pacjenci, którzy mają trudności z oddychaniem, są umieszczani na respiratorach na oddziałach ratunkowych, ponieważ oddziały intensywnej terapii są pełne.

Pacjenci czekają „godziny i godziny” na przyjęcie, powiedział dr Alison Haddock z Baylor College of Medicine w stanie Teksas, który zgłosił nowy dzienny rekord śmiertelności wirusa w piątek i ponad 10 000 potwierdzonych przypadków czwartego dnia z rzędu. . Ponad 80 niemowląt uzyskało pozytywny wynik testu na obecność wirusa w tym stanie.

„Nigdy nie widziałem czegoś takiego jak ten wzrost COVID” - powiedział Haddock, który pracuje na izbach przyjęć od 2007 roku. „Robimy, co w naszej mocy, ale nie jesteśmy oddziałem intensywnej terapii”.

Fala infekcji oznacza, że miliony amerykańskich dzieci raczej nie wrócą jesienią do klas w pełnym wymiarze godzin.

Policja w Barcelonie ogranicza dostęp do niektórych plaż w mieście, ponieważ plażowicze ignorują przepisy w związku z odrodzeniem się koronawirusa. Władze w Amsterdamie wzywają ludzi, aby nie odwiedzali słynnej dzielnicy czerwonych latarni i zamknęli niektóre wąskie uliczki tej historycznej dzielnicy, ponieważ są zbyt ruchliwe.

Lokalne samorządy w Indiach nadal wprowadzały ukierunkowane blokady w kilku częściach kraju w następstwie gwałtownego wzrostu liczby przypadków. A w Iranie prezydent ogłosił zaskakujące oświadczenie, że aż 25 milionów Irańczyków mogło zostać zarażonych - podała państwowa agencja informacyjna IRNA. Hassan Rouhani zacytował nowe badanie Ministerstwa Zdrowia, które nie zostało upublicznione. Iran ma najgorszą epidemię na Bliskim Wschodzie z ponad 270 000 potwierdzonych przypadków.

W Bangladeszu liczba potwierdzonych przypadków przekroczyła 200 000, ale eksperci twierdzą, że liczba ta jest znacznie wyższa, ponieważ w kraju brakuje odpowiednich laboratoriów do testów. Większość ludzi na obszarach wiejskich przestała nosić maski i tłoczy się w centrach handlowych przed islamskim festiwalem Id al-Adha w tym miesiącu.

W międzyczasie naukowcy polewali zimną wodą nadzieję brytyjskiego premiera Borisa Johnsona, że kraj może wrócić do normalności przed Świętami Bożego Narodzenia, mówiąc, że bez szczepionki normalne życie jest bardzo odległe.

___

Wkład w powstanie tego raportu mieli autorzy Associated Press z całego świata.

zrodlo:apnews;miziaforum.com

"Przywódcy UE przedłużają szczyt, targując się o budżet, wirusy"

BRUKSELA (AP) - Przywódcy Unii Europejskiej w sobotę przedłużyli szczyt o dodatkowy dzień w nadziei, że w końcu sfinalizują umowę na bezprecedensowy budżet UE w wysokości 1,85 bln euro (2,1 bln USD) i fundusz naprawczy koronawirusa.

Umowa była wciąż odległa, ale kilka kluczowych krajów stwierdziło, że negocjacje przynajmniej zmierzają w dobrym kierunku, pomimo obaw, które rosły po miesiącach walki z pandemią.

Wchodząc w balsamiczną letnią noc, te napięcia były widoczne, gdy kanclerz Niemiec Angela Merkel i prezydent Francji Emmanuel Macron wstali i wyszli ze spotkania z tak zwaną Grupą Oszczędnej Czwórki bogatych krajów północnych, które chcą ograniczyć dotacje i narzucić surowe warunki. w większości krajów południowych, które najbardziej ucierpiały z powodu pandemii.

„Kilka osób uciekło” - przyznał holenderski premier Mark Rutte, który jest uważany za przywódcę Frugals. Zapytany, czy to Merkel i Macron, odpowiedział: „Dokładnie tak. Więc dzisiaj nie dokonaliśmy przełomu ”.

Sojusz francusko-niemiecki jest postrzegany jako klucz do każdej ważnej umowy w 27-państwowej UE.

Zapytany, co o tym myśli, Rutte odpowiedział: „Uciekają w złym nastroju. Będziemy kontynuować jutro. ”

Było to typowe dla dwóch pełnych dni i prawie dwóch pełnych nocy dyskusji przywódców UE, oscylujących między surową irytacją dotyczącą tego, jak należy wydać ogromne sumy i jakie zobowiązania należy przywiązać, a iskierką nadziei, że w jakiś sposób umowa może się zmaterializować - jeśli nie. w ten weekend, a przynajmniej w ciągu kilku tygodni.

„Sprawy idą w dobrym kierunku” - powiedział kanclerz Austrii Sebastian Kurz. „Jest to oczywiście, jak można się spodziewać, ciężka walka, trudne negocjacje, ale zmierzamy we właściwym kierunku i to jest najważniejsze”.

Rutte też okazał nadzieję. „Fakt, że nadal rozmawiamy, pokazuje, że wszyscy mamy optymizm. Ale jeśli nam się uda, musimy poczekać i zobaczyć ”.

Przywódcy zmagają się z najcięższym kryzysem od lat, który obciążył blok najgorszą w historii recesją. Pandemia sprawiła, że UE wpadła w szał, a około 135 000 jej obywateli zmarło z powodu COVID-19.

Władza wykonawcza UE zaproponowała fundusz w wysokości 750 miliardów euro, częściowo oparty na wspólnych pożyczkach, który ma być wysyłany jako pożyczki i dotacje do najbardziej potrzebujących krajów. Jest to dodatek do siedmioletniego budżetu UE o wartości 1 biliona euro, o który liderzy walczyli jeszcze zanim wirus zaatakował ich kontynent.

Pomimo pilności i powagi kryzysu, istniały głębokie podziały między bogatszymi krajami północy, na czele z Holandią, które chcą ścisłej kontroli wydatków, a krajami południowymi, które zmagają się z trudnościami, takimi jak Hiszpania i Włochy, które zostały szczególnie mocno dotknięte przez pandemii i szukają jak największej pomocy.

Najnowsze propozycje Michela zmniejszyły udział dotacji w pakiecie ratunkowym i podniosły odsetek pożyczek, które należałoby spłacić, co było oczywistą pokusą dla Frugals.

Ale kwestia sposobu śledzenia pieniędzy na ratowanie pozostaje kluczowym punktem spornym, powiedział Rutte. Michel zaproponował środek, który nie pozwoliłby jakiemukolwiek krajowi na zawetowanie sposobu, w jaki rządy wydają pieniądze, a Rutte powiedział, że w niedzielę dyskusja wciąż trwa.

Kurz powiedział, że główne kwestie, które są nadal przedmiotem dyskusji, to powiązanie gwarancji praworządności w krajach UE z alokacją funduszy dla państw członkowskich. Węgry zagroziły zawetowaniem takiego posunięcia.

___Pisarz Associated Press Raf Casert relacjonował tę historię w Brukseli, a pisarz AP Michael Corder z Hagi w Holandii. Pisarz AP Angelas Charlton w Paryżu i Geir Moulson w Berlinie przyczynili się do powstania tego raportu.

zrodlo:apnews;miziaforum.com

"Jeden reporter, dwie egzekucje i nawiedzające ostatnie słowa"

TERRE HAUTE, Ind. (AP) - Daniel Lewis Lee, skazaniec i skazany morderca, został zapytany, czy chciałby wygłosić ostateczne oświadczenie z sali egzekucyjnej, z jej instytucjonalnymi ścianami wyłożonymi zielonymi kafelkami i szklanym oknem, chwile zanim on też umrze.

On zrobił. Pochylił głowę i spojrzeliśmy w oczy.

- Zabijasz niewinnego człowieka - powiedział Lee, patrząc prosto na mnie.

To były jego ostatnie słowa. Powiedział mi je.

Egzekucja Lee, jedna z dwóch, których byłem świadkiem w zeszłym tygodniu w Federalnym Zespole Karnym w Terre Haute w stanie Indiana, przebiegała powoli, po żmudnych godzinach ostatecznych, daremnych apelacji prawnych, zanim funkcjonariusze więzienni podali śmiertelny zastrzyk, a rząd federalny przeprowadził kara śmierci po raz pierwszy od prawie dwóch dekad. Trzecia egzekucja miała miejsce później w tym tygodniu.

Przed śmiercionośnym zastrzykiem dla Lee było dużo czekania. Funkcjonariusze więzienni przeszukiwali mnie dokładnie za każdym razem, gdy przyjeżdżałem, a następnie odsyłali mnie do hotelu podczas legalnych manewrów, tylko po to, aby oddzwonić do obiektu o zaostrzonym rygorze.

Jako członek niewielkiej grupy innych reporterów byłem oficjalnym świadkiem śmierci Lee, która miała miejsce w środku pandemii.

Lee, który został skazany za zabicie handlarza bronią w Arkansas, jego żony i córki pod koniec lat 90., miał zostać stracony w poniedziałek o 16:00 EDT.

Ale trzeba będzie długo czekać, aż jego apelacje trafią do Sądu Najwyższego. Razem z innymi reporterami umieszczono mnie w dawnej kręgielni, która była teraz ośrodkiem szkolenia personelu więziennego. Było strzeżone przez uzbrojonych funkcjonariuszy więziennych. Wszyscy mieliśmy na sobie niebieskie maski chirurgiczne. Zmierzono nasze temperatury.

Do więzienia mogliśmy wnosić jedynie identyfikatory, kiedy załadowaliśmy się do dwóch nieoznakowanych białych samochodów dostawczych, które zabrały nas w niewielkiej odległości w dół „Justice Drive” do budynku więzienia na kontrolę bezpieczeństwa.

W środku funkcjonariusze więzienni ubrani w pełny sprzęt ochronny - maski N95, osłony na twarz, rękawiczki i papierowe fartuchy - powiedzieli nam, że będziemy przechodzić przez odpowiednik dopracowanej kontroli na lotnisku. Zabrali nawet moje okulary, żeby je prześwietlić.

Ale potem przyszło kolejne opóźnienie. Urzędnicy kazali nam zjeść obiad, więc tak zrobiliśmy, po czym wróciliśmy do więzienia i czekaliśmy. O północy wszyscy ponownie udaliśmy się do pobliskich hoteli.

O godzinie 2:10 Sąd Najwyższy orzekł, że egzekucja może być kontynuowana. Około minuty później przez telefon zadzwonił urzędnik Biura Więziennictwa, mówiąc, że egzekucja została zaplanowana na 4:15 rano.

Pobiegliśmy z powrotem do więzienia. Zegar w furgonetce wskazywał 16:16, kiedy wyskoczyliśmy i udaliśmy się do komory egzekucyjnej.

Lee już tam był - przypięty do wózka.

Wprowadzono nas do małego pokoju dla świadków. W oknie stały plastikowe krzesła, notatnik, długopis, mała butelka płynu do dezynfekcji rąk i jedna chusteczka do dezynfekcji na każdym siedzeniu. Funkcjonariusz więzienny zamknął duże metalowe drzwi i po pokoju rozległo się głośne kliknięcie. Byliśmy zamknięci.

Zasłona była zasunięta, ale słyszałem odgłosy dochodzące z drugiej strony ściany. Nie mogliśmy rozmawiać. Człowiek, choć skazany za mordercę, który miał wkrótce umrzeć, prawdopodobnie nas usłyszał.

Wszyscy czuliśmy się nieswojo. Reporter obok mnie nabazgrał „kwestia prawna?” na swoim notatniku i wskazał na mnie. „Chyba tak” - odpowiedziałem.

W pokoju nie było zegara. Straciliśmy poczucie, jak długo tam przebywaliśmy. W końcu ktoś zapytał, czy ktoś wie, która jest godzina. Kiedy funkcjonariusz więzienny odpowiedział, że jest 6:10, rozległo się zbiorowe westchnienie zdziwienia.

O 7:46 kurtyna zaczęła się powoli podnosić. W tym czasie byliśmy zamknięci w pokoju z Lee po drugiej stronie szyby, przywiązani pasami, przez prawie cztery godziny.

Tam był. Jego ramiona były przywiązane, a jasnoniebieskie prześcieradło pokrywało większość jego ciała. Byłem zirytowany tym, że jeden z reporterów poruszał się po okolicy, walcząc o lepszy widok. Śmierci człowieka. Jakoś mi to przeszkadzało, mimo że wszyscy tam byliśmy.

Amerykański marszałek w pokoju z Lee podniósł czarny telefon wiszący na ścianie wyłożonej zielonymi kafelkami.

- To jest marszałek w komorze egzekucyjnej - powiedział. Siedziba w Waszyngtonie znajdowała się na drugim końcu. Marszałek zapytał, czy istnieją przeszkody prawne, które uniemożliwiałyby wykonanie egzekucji. Wysłuchał, a następnie powiedział: „Rozumiem, że nie ma przeszkód”.

I wtedy Lee powiedział te ostatnie słowa, patrząc prosto na mnie.

Oparł głowę z powrotem w dół, a lek szybko wykonał swoją śmiertelną pracę. Jego usta zrobiły się sine. Jego klatka piersiowa przestała się poruszać. Stwierdzono zgon.

Wróciłem do komputera i zapisałem swoją historię.

Dopiero później, gdy tylko patrzyłem, jak umiera człowiek. Moja twarz była jedną z ostatnich, jakie widział. Od lat jestem reporterem kryminalnym, ale to było inne. To było kliniczne. To było jak patrzenie, jak ktoś kładzie się spać.

I nie było zbyt wiele czasu na rozwodzenie się nad tym doświadczeniem, ponieważ kolejna egzekucja została zaplanowana na następny dzień.

Wesley Ira Purkey został skazany za porwanie 16-letniej dziewczyny z sąsiedztwa w Kansas, zgwałcenie i zabicie jej pod koniec lat 90. XX wieku, a także zabicie 80-latki.

Ale czas jego śmierci również był już opóźniony na długo. Do centrum szkoleniowego dotarliśmy o 16:00, ale tym razem nie pozwolono nam wyjść.

W miarę upływu godzin wszyscy stawali się coraz bardziej niespokojni, czasami chodząc w kółko.

Do 22:00 funkcjonariusze Biura Więziennictwa zaoferowali nam orzeszki ziemne i frytki. Nie chcieli pozwolić nam wracać do hoteli, ponieważ przejście przez ochronę zajęłoby zbyt dużo czasu.

Tuż przed północą pojawiło się więcej jedzenia - Lunchables, wykopane gdzieś z więziennej lodówki.

O 2:45 - około 11 godzin po przyjeździe - kazano nam zostawić elektronikę i załadować ją z powrotem do samochodów dostawczych. Tym razem zatrzymaliśmy się tuż przed komorą egzekucyjną.

Siedzieliśmy tam przez pięć godzin. Zasnąłem na chwilę na swoim miejscu.

W końcu, po wyczerpaniu prawnych ścieżek Purkeya, wprowadzono nas do pokoju dla świadków. Kurtyna podniosła się o 7:55. Znów patrzyliśmy na komorę egzekucyjną. Ci sami urzędnicy stali obok Purkeya, z rękami związanymi czarnymi paskami. Przeprosił rodzinę nastoletniej dziewczyny, którą zabił, oraz własną córkę.

„To oczyszczone morderstwo naprawdę nie służy żadnemu celowi” - powiedział. "Dziękuję Ci."

Spojrzałem na jego duchowego doradcę - buddyjskiego księdza zen, który pozwał Biuro Więziennictwa, aby spróbować powstrzymać egzekucję z powodu obaw o koronawirusa. Miał maskę pod osłoną twarzy i najwyraźniej się modlił. Zastanawiałem się, czy bał się, że zarazi się wirusem. Zastanawiałem się, czy dostanę wirusa.

Kilka minut później uznano Purkey za zmarłego. Kurtyna opadła.

W ciągu jednego tygodnia spędziłem w więzieniu ponad 32 godziny. I patrzył, jak dwóch mężczyzn umiera.

___

OD REDAKCJI - Michael Balsamo jest głównym Departamentem Sprawiedliwości i autorem federalnych organów ścigania w The Associated Press. Od 2014 roku zajmuje się kwestiami wymiaru sprawiedliwości w sprawach karnych i policji.

zrodlo:apnews;miziaforum

"Alert IMGW. Ostrzeżenie przed burzami z gradem w 6 województwach!!!"

IMGW wydał ostrzeżenia pierwszego stopnia przed z burzami z gradem dla sześciu województw. Alert obowiązuje w województwach: śląskim, małopolskim, podkarpackim, świętokrzyskim, lubelskim, a także w południowych powiatach woj. mazowieckiego.

Na tym obszarze IMGW prognozuje wystąpienie burz z opadami deszczu od 20 mm do 35 mm, a lokalnie do 40 mm, którym towarzyszyć będzie porywisty wiatr osiągający od 60 do 80 km/h. Miejscami może padać grad.

Alert obowiązuje dla całego województwa śląskiego, podkarpackiego, świętokrzyskiego i małopolskiego.

W województwie mazowieckim ostrzeżenie dotyczy pięciu powiatów: lipskiego, przysuskiego, radomskiego, szydłowieckiego i zwoleńskiego.

W województwie lubuskim alert obowiązuje dla szesnastu powiatów: biłgorajskiego, Chełma, powiatu chełmskiego, hrubieszowskiego, janowskiego, krasnostawskiego, kraśnickiego, lubelskiego, Lublina, łęczyńskiego, opolskiego, puławskiego, świdnickiego, tomaszowskiego, zamojskiego i miasta Zamość.

Sprawdź, gdzie jest burza!

Aktualne ostrzeżenia IMGW

ZOBACZ RÓWNIEŻ:

"Chmary komarów. Jest sposób, by zmniejszyć ich populację"

Chmary komarów to nie plaga, ale normalny cykl związany z wilgotnym początkiem lata. Komary w naszym klimacie w zasadzie nie przenoszą chorób, nie zarażą nas koronawirusem, a jedynie uprzykrzają życie. Najlepszą strategią walki z komarzycami jest choćby umożliwienie żabom dostępu do oczek wodnych - wylicza zoolog prof. Piotr Tryjanowski z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu.

Prof. Tryjanowski przyznaje, że w tym roku komarów rzeczywiście jest więcej niż w latach ubiegłych, a ma to związek z wilgotnym początkiem lata. Podkreśla jednak, że nie można mówić o pladze komarów.

Trwa "wyścig zbrojeń" pomiędzy nami, a pasożytem, jakim niewątpliwie są komary. My opracowujemy repelenty, a komary uodparniają się na nie, podobnie jak bakterie na antybiotyki. Nie ma jednak czego się obawiać. Nie ma żadnych dowodów na to, żeby komary mogły przenosić wirusy takie jak SARS-CoV-2, w naszym klimacie komar w ogóle nie przenosi poważnych chorób - uspokaja naukowiec.

Komarów najwięcej jest w lipcu, z ich zwiększoną aktywnością należy liczyć się do sierpnia.

Ptaki i płazy, czyli naturalni wrogowie komarów

Nauka dała nam do dyspozycji wszelkie repelenty, czyli środki ochrony przed komarami. Możemy stosować też naturalne olejki eteryczne pochodzące z mięty czy lawendy. Trudno jednak oczekiwać od nauki sposobu na całkowite pozbycie się komarów ze środowiska. Aby zmniejszyć populacje komarów, powinniśmy dbać o to, aby miały one swoich naturalnych wrogów w naturze - tłumaczy zoolog.

Ich latającymi wrogami są głównie jerzyki. W połowie sierpnia jerzyki zbierają się do odlotu, szukać owadów, których w Europie do wiosny będzie im brakowało. Jeden jerzyk, jaskółka, a także nietoperz w ciągu zaledwie jednego dnia zjada kilkadziesiąt tysięcy owadów, głównie komarów, meszek czy much.

Na Uniwersytecie Przyrodniczym w Poznaniu, gdzie prof. Tryjanowski kieruje Instytutem Zoologii, prowadzone są eksperymenty, mające określić rolę płazów w zwalczaniu komarów w miastach. Naukowcy wykazali, że najskuteczniejsi w regulowaniu populacji komarów są ich naturalni wrogowie: płazy - czyli żaby, traszki i ropuchy, wśród ssaków - nietoperze i oczywiście ptaki: głównie jaskółki i jerzyki. Przeceniona jest natomiast rola ryb, którymi zapełnia się zbiorniki wodne w celu zwalczania komarów.

Przypomina, że komary to nie tylko gryzące nas dorosłe komarzyce. Larwy rozwijają się wiosną i wczesnym latem w małych płytkich zbiornikach, a nawet w porzuconych oponach lub fragmentach wyrzuconych plastikowych tworzyw, które wypełniają się wodą. Aby ograniczyć rozwój komarów możemy - zgodnie z radą naukowca - przestać śmiecić oraz zadbać o obecność w przyrodzie żab i ropuch.

W przydomowych ogrodach mamy oczka wodne, ale wpuszczanie tam jedynie złotych karasi jest błędem. Same ryby nie poradzą sobie z larwami komarów lepiej, niż poradziłby sobie z nimi płazy. Niestety te ryby, które pływają w oczkach wodnych, redukują liczbę płazów w okolicy, zjadając również ich larwy. Dodatkowo ludzie pozbywają się żab i ropuch z okolicy swoich domów - mówi prof. Tryjanowski. Profesor zachęca do takiego tworzenia oczek wodnych, by były atrakcyjne dla płazów.

zrodlo:https://www.rmf24.pl/;miziaforum.com

"Bereza Kartuska – ciąg dalszy"

18 lipca 1940 r., czyli równo 80 lat temu, gen. Władysław Sikorski, premier rządu polskiego na uchodźstwie w Wielkiej Brytanii zakomunikował polskiej Radzie Narodowej w Londynie, że „polskie sądownictwo nie istnieje, dlatego ci, którzy robią intrygi, zostaną wysłani do obozu koncentracyjnego”.

Tak jak Berezę Kartuską zorganizowali piłsudczycy dla swoich przeciwników, tak teraz Sikorski i jego stronnicy w ramach odwetu poszli tym samym torem rozumowania. Dowódca wojsk w Szkocji gen. Marian Kukiel, otrzymał od Sikorskiego zadanie utworzenia specjalnego obozu dla przeciwników, więźniów politycznych i osób uznanych za wrogie stronnictwom tworzącym Rząd Londyński. Takich obozów powstało w sumie na Wyspach Brytyjskich sześć, w polskich bazach wojskowych, na mocy brytyjskiej ustawy pozostających pod jurysdykcją rządu na emigracji.

Pierwszy obóz w Rothesay na wyspie Bute (Szkocja) dla kamuflażu, by nie zrażać aliantów, nazwano „zgrupowaniem oficerów nieprzydzielonych” lub Stacją Zborną Oficerów Polskich. W obozie nie było drutów, gdyż Rothesay leżało na wyspie, a jedyny kontakt ze światem stanowił niewielki port: wystarczyło go zablokować. Przetrzymywano w nim oficerów, których Sikorski uznał za politycznych rywali w rządzie emigracyjnym, także Żydów i komunistów. Taki los spotkał na przykład Izaaka Deutschera, słynnego biografa Trockiego i Stalina, publicysty, historyka i marksisty, a także tłumacza literatury żydowskiej na język polski, urodzonego w Chrzanowie. Deutscher zgłosił się do polskiej armii na ochotnika, po czym został natychmiast aresztowany i zesłany do obozu na wyspie Bute.

Obóz w Tighnabruaich w Szkocji miał już drut kolczasty i wieże strażnicze, podobnie jak kolejne w Kingledoors, Shinafoot, Inverkeithing i Auchterarder. Każdy, kto służył w przeszłości w polskiej armii, mógł zostać do niej ponownie powołany, a jeśli odmówił, można go było uznać za dezertera i wysłać do takiego obozu. Na podstawie „kapturowej” decyzji jakichś, bliżej nieokreślonych gremiów. W praktyce oznaczało to, iż za dezertera mógł zostać uznany każdy Polak mieszkający w Wielkiej Brytanii, jeśli tak uznał Władysław Sikorski i jego najbliższe otoczenie. Powolne sądy wojskowe – zorganizowane jakiś czas po 1940 roku – wydawały wyroki wedle zapotrzebowania władzy.

Brytyjczycy mieli na temat osoby premiera polskiego i całej ówczesnej emigracji kiepskie mniemanie. Sikorski w ich oczach kierował się głównie subiektywnymi sympatiami i uprzedzeniami, chciał np. za wszelką cenę odsunąć od siebie ludzi, z którymi się w czymkolwiek nie zgadzał. Wystarczyło stać na innych pozycjach – politycznych, kulturowych, religijnych, aby zostać zesłanym. Spotkało to m.in. tak zasłużonych ludzi jak Mariana Zyndram-Kościałkowskiego (były polski premier) i gen. Ludomiła A. Rayskiego (były dowódca polskich sił powietrznych). Ale do obozów zsyłano też  np. homoseksualistów, bo w mniemaniu Sikorskiego były to jednostki o niewłaściwym charakterze moralnym.

Wśród polskiej emigracji, a już szczególnie w armii, świetnie miał się również przywleczony z II RP antysemityzm. 6 kwietnia 1944 r. w Izbie Gmin posłanka z Doncaster Evelyn Walkden zwróciła uwagę na taki oto epizod: dowództwo Wojska Polskiego zażądało od Brytyjczyków, by w na żadnej imprezie proponowanej polskim wojskowym jako rozrywka i sposób na spędzanie wolnego czasu nie było jakichkolwiek artystów żydowskiego pochodzenia. Były też okoliczności dużo bardziej drastyczne: większość osadzonych w obozach Sikorskiego miała żydowskie pochodzenie. W 1941 r. w parlamencie brytyjskim pojawiła się interpelacja dotycząca zatrzymania dwóch braci Benjamina i Jacka Azjenbergów, którzy zostali zabrani przez polskich żołnierzy z Londynu do obozu w Szkocji. 29 października 1940 r. strażnik w obozie w Kingledoors zastrzelił żydowskiego osadzonego Edwarda Jakubowskiego…

Ponad połowa polskich żołnierzy stacjonujących na Wyspach służyła wcześniej w armii niemieckiej. Może to być zaskakujące, ale takie są fakty wynikające z brytyjskich dokumentów. Wywiad donosił, że wielu Polaków wstąpiło do Wermachtu zaraz po 1939 r., dobrowolnie albo w wyniku przymusowego poboru. Po wzięciu do niewoli przez Brytyjczyków, przede wszystkim w Afryce Północnej, zmieniali stronę i wstępowali do polskiej armii. Z danych brytyjskiego biura wojny z roku 1943 wynika, że na 39 000 mężczyzn w polskiej armii, 22 484 wcześniej służyło w Wehrmachcie. Można zrozumieć, że wielu polskich Żydów wolało uniknąć służby w takiej jednostce. 

Dyktatury i systemy autorytarne uważają obozy koncentracyjne za element przydatny i skuteczny w rządzeniu. II RP nie była wyjątkiem. To, że od takich metod zastraszania opozycji nie stroniono nawet na emigracji, wystawia fatalne świadectwo polskim elitom, ich mentalności i sposobie pojmowania dobra wspólnego. Walcząc z faszystami nie stroniono od antydemokratycznych metod zarządzania.

Powstanie obozów koncentracyjnych było skandalem i powodem do wstydu. Czy Szkoci nie wiedzieli, co się dzieje na ich podwórku? Jeden z obozów – Inverkeithing – znajdował się zaledwie osiem mil od Edynburga, nie był zlokalizowany w szczerym polu. Tyle że… Brytyjczycy stworzyli wiele własnych obozów jenieckich, obozów internowania czy miejsc odosobnienia. Na wyspie Man funkcjonował brytyjski obóz koncentracyjny, w którym przetrzymywano bez sądu niemieckich Żydów podejrzewanych spełnianie roli hitlerowskiej piątej kolumny. Jedno czy dwa dodatkowe miejsca otoczone drutem kolczastym nie zwracały już uwagi, tym bardziej, gdy miejscowej ludności dano do zrozumienia, że w obozach przebywają kolaboranci, niemieccy sympatycy czy szpiedzy. W czasie wojny oczekiwano od ludzi milczenia w sprawach związanych z siłami zbrojnymi, nie tylko brytyjskimi.

A jednak w miarę upływu czasu na temat obozów padało coraz więcej pytań. Szkoccy deputowani, na których terenie obozy działały, nie mogli na miejscu uzyskać prostych odpowiedzi na swe wątpliwość. W 1945 r. pod naciskiem ZSRR został powołany nowy rząd w Polsce, a część Polaków na Wyspach chciała wrócić do kraju. To jednak nie podobało się polskiemu rządowi na uchodźstwie, który próbował przeciwdziałać powrotom. Zamieszanie dyplomatyczne doprowadziło do sytuacji, kiedy to 14 czerwca 1945 r. w moskiewskiej „Prawdzie” oskarżono brytyjski rząd, iż ​​w Inverkeithing w Szkocji prowadzony jest obóz koncentracyjny oraz że więźniowie zostali rozstrzelani podczas rzekomej ucieczki. Dla Brytyjczyków takie informacje płynące ze strony sojusznika koalicji anty-hitlerowskiej były zawstydzające i kompromitujące. Tego samego dnia Robert McIntyre, poseł z Motherwell, zapytał w Izbie Gmin Sekretarza Stanu Szkocji, czy zapewni on inspekcję wszelkich instytucji karnych, obozów koncentracyjnych, koszar lub więzień prowadzonych w Szkocji przez obce rządy. Odpowiedź głosiła, że Brytyjczycy nie mają nad nimi jurysdykcji.

Dyskusja została dodatkowo rozgrzana doniesieniem o aresztowaniu szefa polskiej agencji prasowej w Londynie w jego biurze przy Fleet Street, reprezentującego rząd PKWN-u w Warszawie. Dr Jan Jagodziński był, to chyba nikogo nie zaskoczy, kolejnym Polakiem pochodzenia żydowskiego. Został zabrany z Londynu do Szkocji i osadzony w obozie w Inverkeithing. Jagodziński został wkrótce zwolniony, ale prasa rozdmuchała ten skandal i żądała odpowiedzi. Dziennikarze zostali zaproszeni do obozu w Inverkeithing… Pierwszą osobą, z którą rozmawiali, był kolejny Żyd (Josef Dobosiewicz, 23-letni żołnierz armii kanadyjskiej, osadzony w obozie z racji polsko-żydowskiego pochodzenia). Powiedział im, że niektórzy więźniowie byli wiązani łańcuchami, a tydzień wcześniej ktoś został zastrzelony przy próbie ucieczki. Prawie rok później, w kwietniu 1946 r., czyli 12 miesięcy po zakończeniu wojny, posłowie w Izbie Gmin ciągle składali interpelacje parlamencie na temat żydowskich żołnierzy. Polskie obozy koncentracyjne wciąż funkcjonowały…

Minęło 75 lat. Ciągle nie wyjaśniono wszystkich szczegółów funkcjonowania obozów, które założył gen. Sikorski, w dość oczywistych intencjach. Niezaprzeczalnym faktem jest, iż każda osoba wymieniona w parlamencie lub w gazetach brytyjskich, która była przetrzymywana w takich miejscach, była pochodzenia żydowskiego bądź sympatyzowała w jakimś sensie z lewicą. Nie ulega też wątpliwości, że w obozach doszło do zabójstw, a warunki bytowe były ponure. Obok Inverkeithing złą sławą owiany jest zwłaszcza obóz w Shinafoot.

Na wyspach ukazała się przed paru laty książka na ten temat. Nie została przetłumaczona na polski. Mówienie o „polskich obozach koncentracyjnych” odziera nas z niewinności i nimbu absolutnej ofiary. Przypomina, że międzywojenna Polska – jak zresztą niemal cała wschodnia Europa – nie była wolna od fascynacji dyktatorskimi metodami rządzenia. Faszyzm znajdował nad Wisłą swoje echo i naśladowców, nie był wypleniany z całą stanowczością. 

Wszyscy na świecie wiedzą, my także, iż pierwszym obozem koncentracyjnym był w Europie niemiecki Dachau. O powstałej rok później Berezie Kartuskiej nikt nie chce pamiętać. To samo dotyczy przypadków tu opisywanych, nad którymi u nas zapadła kurtyna milczenia oraz towarzyszący jej sakralny kult wewnętrzno-polskich relacji w kręgach emigracyjnych i wojskowych na Wyspach Brytyjskich. Ale wszystkie mity prędzej czy później muszą zostać zdekonstruowane.

zrodlo:strajk/eu;miziaforum.com

"Powrót do szkół w czasach pandemii. Uczniowie w jednoosobowych ławkach"

Z powodu pandemii od nowego roku szkolnego we Włoszech uczniowie będą siedzieć w jednoosobowych ławkach. Ich dostawa do placówek oświatowych ma zakończyć się w pierwszym tygodniu września.

Zapewnienie dystansu społecznego w szkołach i rozwiązanie problemu klas, w których jest nawet ponad 30 uczniów - to niektóre z najważniejszych zadań włoskiej oświaty. Rok szkolny ma rozpocząć się 14 września.

Jak podała agencja Ansa, Ministerstwo Oświaty zapewniło kuratoria i dyrekcje szkół, że jednoosobowe ławki zostaną dostarczone do 7 września.

Resort wyjaśnił zarazem, że dostawa nowych ławek nie jest zwykłą zmianą wyposażenia, ale jest konieczna po to, by jak najbardziej racjonalnie wykorzystać przestrzeń w klasach i zapewnić dystans między miejscami.

Sugestie dotyczące urządzenia klas w dobie pandemii opracowują eksperci. Ich zdaniem jednoosobowe ławki o rozmiarach 70 na 50 centymetrów to najlepsze rozwiązanie. Szerokość przejścia między ławkami powinna wynosić 60 centymetrów, dzięki czemu uczniowie będą siedzieć metr od siebie.

zrodlo:https://www.rmf24.pl/;miziaforum.com

" Izrael: Wielotysięczne antyrządowe demonstracje. Powodem m.in. przywrócenie obostrzeń w związku z pandemią"

Tysiące ludzi wzięło udział w wieczornych antyrządowych demonstracjach w Jerozolimie i w Tel Awiwie. Uczestnicy protestowali przeciwko korupcji i manifestowali swoje niezadowolenie ze sposobu, w jaki izraelski rząd radzi sobie z epidemią koronawirusa i jej konsekwencjami.

Pierwsze, kilkusetosobowe zgromadzenie odbyło się przed jerozolimską rezydencją premiera Benjamina Netanjahu. Domagano się jego dymisji.

Demonstranci mieli ze sobą transparenty z hasłami "Demokracja", "Kłamca", "Manipulator". Dziś odbędzie się następna rozprawa w procesie, w którym premierowi Izraela postawiono trzy zarzuty związane z korupcją.

Z kolei w Tel Awiwie tysiące osób protestowało przeciwko sposobowi, w jaki izraelski rząd radzi sobie z kryzysem sanitarnym i ekonomicznym. Demonstrujący sprzeciwiali się przywróceniu niektórych ograniczeń, wprowadzanych wraz z rosnącą liczbą zakażeń koronawirusem.

Jak podaje AFP, demonstracje w Tel Awiwie zostały zorganizowane przez grupy samozatrudnionych i drobnych przedsiębiorców, którzy poczuli się opuszczeni przez rząd po przymusowym zamknięciu ich biznesów. Do podobnych protestów dochodziło już w zeszłym tygodniu.

Władze Izraela przywróciły od piątku część obostrzeń mających powstrzymać rozprzestrzenianie się SARS-CoV-2. Na weekend zostały zamknięte m.in. sklepy i lokale rozrywkowe.

Według opublikowanego w tym tygodniu sondażu stacji Reszet 13, z rządowej polityki związanej z kryzysem niezadowolonych jest 61 proc. Izraelczyków.

Oficjalne dane potwierdzają, że w kraju zdiagnozowano ponad 49 tys. zakażeń koronawirusem, które spowodowały 400 zgonów. Liczba nowo wykrywanych przypadków Covid-19 drastycznie wzrosła w ciągu ostatnich dwóch tygodni.

zrodlo:https://www.rmf24.pl/;miziaforum.com

"Rekordowy wzrost liczby zarażonych koronawirusem na świecie. Od początku pandemii zmarło 600 tys. osób"

Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) poinformowała o kolejnym rekordowym dobowym wzroście liczby osób zainfekowanych koronawirusem. W ciągu ostatnich 24 godzin zarejestrowano na świecie 259 848 nowych przypadków koronawirusa. Według AFP od początku pojawienia się pandemii, zmarło ponad 600 tys. zarażonych osób.

Najwięcej nowych zachorowań wykryto w USA, Brazylii, Indiach i RPA.

Sobota jest drugim dniem rekordowych dobowych wzrostów liczby osób zainfekowanych koronawirusem. W piątek odnotowano 237 743 przypadki.

Wcześniej najwięcej przypadków nowych zachorowań (230 370) zarejestrowano 12 lipca.

Liczba zgonów wzrosła w sobotę o 7 360 , co stanowi największy jednodniowy wzrost od 10 maja. W piątek liczba zgonów utrzymywała się na poziomie 5 tys. na dobę.

Pandemia koronawirusa zabiła ponad 600 000 ludzi na całym świecie od czasu jej pojawienia się w Chinach, w grudniu ubiegłego roku - wynika z raportu AFP.

W sumie na całym świecie odnotowano 600 523 zgonów na 14 233 355 przypadków infekcji, w tym 205 065 zgonów w Europie i 160 726 w Ameryce Łacińskiej.

Stany Zjednoczone to kraj o największej liczbie zgonów ogółem (140 103), przed Brazylią (78 772), Wielką Brytanią (45 273), Meksykiem (38 888) i Włochami (35 042).

Liczba zgonów związanych z Covid-19 podwoiła się w ciągu nieco ponad 2 miesięcy. Od 28 czerwca, zarejestrowano ponad 100 000 nowych zgonów.

zrodlo:https://www.rmf24.pl/;miziaforum.com

"Z dwudniowego - trzydniowy. Impas na unijnym szczycie ws. budżetu"

Drugi dzień obrad przywódców państw i rządów na szczycie w Brukseli nie przyniósł porozumienia ws. budżetu na lata 2021-2027 oraz funduszu odbudowy. Dyskusja przy kolacji o praworządności była dość ciężka, ale zanosi się na osłabienie zapisów w tej sprawie - podały źródła PAP. Rzecznik szefa Rady Europejskiej zapowiedział, że liderzy wznowią rozmowy dziś w południe. Charles Michel nie zdecydował się na przedstawienie nowych propozycji ws. finansów wieczorem. Według informacji PAP ze źródeł unijnych ma to zrobić dziś.

Kolacja - jak donosili dyplomaci - była poświęcona kwestii powiązania budżetu UE z praworządnością. Według nieoficjalnych informacji rozmowa na ten temat była trudna. Nie można było się spodziewać łatwej debaty na temat praworządności. Po raz pierwszy liderzy poważnie omawiają warunkowość (powiązanie praworządności z budżetem - PAP), odkąd została zaproponowana w 2018 roku - podkreśliło źródło unijne.

Inny rozmówca PAP relacjonował, że w ocenie szeregu krajów propozycje Michela nie powinny być już osłabione, ale Polska i Węgry domagają się, by ewentualne decyzje dotyczące zamrażania środków krajom mającym problemy z praworządnością były podejmowane jednomyślnie.

Wiele krajów nie zabrało głosu na ten temat podczas kolacji, co odczytywane jest przez dyplomatów jako brak wyraźnego wsparcia dla ostrego stawiania tej sprawy. Wydaje się, że większość krajów nie chce, aby kwestia praworządności stała się przeszkodą do porozumienia - ocenił rozmówca PAP.

Nawet premier Holandii Mark Rutte, który był jastrzębiem w tej sprawie, porzucił promowanie ostrzejszych zapisów niż te proponowane przez przewodniczącego Rady Europejskiej. Chodzi o system głosowania ws. uruchomienia ewentualnych sankcji. KE chciała tzw. odwróconej większości kwalifikowanej, co znaczy, że do zablokowania decyzji potrzeba byłoby zebrania większości krajów UE. Michel zaproponował, aby to do decyzji o sankcjach konieczne było zebranie większości stolic, co sprawia, że o decyzję taką byłoby trudniej.

Premier Węgier Viktor Orban groził, że zablokuje i takie rozwiązania, a szef polskiego rządu Mateusz Morawiecki mówił dziennikarzom, że Polska nie chce żadnych arbitralnych mechanizmów, które mogą prowadzić do tego, że później "politycznie motywowane państwa będą podejmowały za nas decyzje w sprawach, co do których nie będziemy czuli żadnych zobowiązań".

Niezależnie od tego, jakie będą propozycje w tej sprawie, Michel będzie musiał znaleźć też nowe rozwiązania dotyczące wysokości środków. Przedstawiona przez niego w sobotę rano nowa formuła, zakładająca zmniejszenie grantów w funduszu odbudowy była - według rozmówców PAP - do przyjęcia przez praktycznie wszystkie państwa członkowskie. Niezadowolone dalej były jednak kraje z klubu tzw. oszczędnej czwórki, czyli Austria, Holandia, Dania i Szwecja.

Projekt Michela zakładał, że na fundusz odbudowy miałoby pójść 750 mld euro (tak jak proponowała KE). W kwocie tej jednak 450 mld euro, a nie 500 mld euro jak proponowano wcześniej, byłoby dostępne w grantach.

Ta zmiana, która pociągała za sobą cięcia w różnych obszarach, połączona z większymi rabatami od składek dla Austrii, Danii i Szwecji oraz zwiększenie udziału państw członkowskich w opłatach celnych (na czym skorzystałaby Holandia), nie przekonywały jednak klubu oszczędnych.

Poirytowany nieustępliwością tych krajów prezydent Francji Emmanuel Macron miał nawet szykować się do powrotu do Paryża w sobotę wieczorem, ale przez przedłużenie obrad musiał zostać w Brukseli.

W sobotniej propozycji Michela niezmieniona została też warunkowość dotycząca zobowiązania się do osiągnięcia neutralności klimatycznej w 2050 roku dla krajów mających korzystać ze środków z Funduszu Sprawiedliwej Transformacji. Polska jest mocno zainteresowana tą sprawą, bo ma być największym odbiorcą unijnych funduszy w tym obszarze.

Wśród państw członkowskich istnieje szeroka gotowość do znalezienia kompromisu ws. budżetu UE i funduszu odbudowy - poinformowało dziennikarzy niemieckie źródło dyplomatyczne. Obrady są na ważnym etapie. Nie można jeszcze powiedzieć, czy jutro osiągniemy jakieś rozwiązanie. Warto jednak kontynuować prace, ponieważ wśród państw członkowskich istnieje szeroka gotowość do znalezienia rozwiązania - poinformował dziennikarzy po drugim dniu szczytu UE w Brukseli niemiecki dyplomata.

Seria nocnych spotkań premiera Morawieckiego

W nocy z soboty na niedzielę, po zakończeniu drugiego dnia szczytu UE premier Mateusz Morawiecki rozmawiał z pozostałymi szefami rządów państw Grupy Wyszehradzkiej i premierem Słowenii, oraz z premierami Łotwy i Chorwacji. Po zakończeniu sobotnich obrad premier Morawiecki spotkał się z premierami V4 - Andrejem Babiszem, Viktorem Orbanem i Igorem Matoviczem. Dołączył do nich również premier Słowenii Janez Jansza - poinformował PAP źródło.

Następnie - jak dodało źródło - Morawiecki rozmawiał z premierem Łotwy Krisjanisem Karinsem oraz premierem Chorwacji Andrejem Plenkoviciem.

zrodlo:https://www.rmf24.pl/;miziaforum.com


"Premier państwa UE oskarża Zełenskiego o próbę przekupstwa Premier Słowacji Robert Fico powiedział, że „nigdy” nie przyjmie pieniędzy z Kijowa"

  Ukraiński przywódca Władimir Zełenski rozmawia z mediami pod koniec szczytu UE w Brukseli. © Getty Images / Thierry Monasse Słowacki pre...