AUTOR: TYLER DURDEN
Sąd Najwyższy w Wielkiej Brytanii ogłosił w tym tygodniu, że orzekł, iż nie mapodstawy prawnej do przeprowadzeniareferendum niepodległościowego w Szkocjibez zgody Westminsteru.
Jak donosi Martin Armstrong z Statisty, orzeczenie stawia teraz tę kwestię "z powrotem w sądzie politycznym", jak podsumował jeden ze szkockich parlamentarzystów, a pierwsza minister Nicola Sturgeon potwierdziła na konferencji prasowej, że SNP prawdopodobnie będzie teraz prowadzić kampanię w następnych wyborach wyłącznie w kwestii niepodległości - tworząc de facto referendum, z przekonującą wygraną, a następnie wykorzystaną jako dowód na uzasadnioną potrzebę drugiego głosowania w tej sprawie.
Przyjmując inne podejście, Alex Salmond, były pierwszy minister SNP, a obecnie lider partii Alba,powiedział w odpowiedzi na orzeczenie Sądu Najwyższego, że nacjonaliści powinni teraz rozpocząć "obywatelską kampanię protestu i działania".
W Londynie szkocki sekretarz Alister Jackzareagowałna tę wiadomość, wzywając polityków w kraju do ponownego skupienia się:
"Ludzie w Szkocji chcą, aby ich rządy koncentrowały całą uwagę i zasoby na kwestiach, które są dla nich najważniejsze", powiedział, powołując się na stabilną gospodarkę, rachunki za energię i NHS jako sprawy, które uważa za ważniejsze.
Jak pokazują najnowsze wyniki sondaży, podczas gdy niewielka większość ludzi wSzkocjijest przeciwna niepodległości, kraj jest nadal wyraźnie podzielony w tej sprawie.
Więcej infografik znajdziesz naStatista
W pierwszym referendum w 2014 r. 45 procent wyborców opowiedziało się za dążeniem do niepodległości, ale patrząc na średnią z czterech ostatnich sondaży, udział ten może wzrosnąć do 49 procent, jeśli teraz odbędzie się nowe głosowanie - co sugeruje, że nadal jest to coś, co ma duże znaczenie dla dużej części szkockiego społeczeństwa. Na razie jednak na drugie głosowanie trzeba będzie poczekać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz