AUTOR: TYLER DURDEN
Liczące dwa miliony lat DNA z północnej Grenlandii przesunęło zapis genetyczny o 1 milion lat do czasu, gdy region arktyczny był o 50-65 stopni cieplejszy i był domem dla obfitej fauny i flory - w tym mastodontów, lemingów i gęsi, donosi The Guardian.
Według naukowców z University of Cambridge i University of Coppenhagen, północny półwysep Grenlandii - który jest obecnie pustynią polarną - zawierał kiedyś lasy borealne popularnych i brzozowych, które roiły się od dzikiej przyrody.
"Nowy rozdział obejmujący 1 mln lat historii został w końcu otwarty i po raz pierwszy możemy spojrzeć bezpośrednio na DNA przeszłego ekosystemu tak daleko w czasie" - powiedział naukowiec, prof. Eske Willerslev, dodając: "DNA może szybko ulec degradacji, ale pokazaliśmy, że w odpowiednich okolicznościach możemy teraz cofnąć się w czasie, niż ktokolwiek mógłby sobie wyobrazić".
Willerslev dodał, że podobne techniki mogą pewnego dnia zostać wykorzystane do odkrycia wglądu w pierwszych ludzi i ich przodków.
Willerslev i współpracownicy pracowali nad projektem przez 16 lat, w wyniku czego DNA 41 próbek ukrytych w glinie i kwarcu zostało zsekwencjonowane i zidentyfikowane. Starożytne próbki DNA znaleziono głęboko w formacji Kap København, złożu osadów o grubości prawie 100 metrów, które nagromadziły się przez ponad 20 000 lat. Osad, schowany w ujściu fiordu na Oceanie Arktycznym w najbardziej wysuniętym na północ punkcie Grenlandii, został ostatecznie zachowany w lodzie lub wiecznej zmarzlinie i leżał nienaruszony przez ludzi przez 2 miliony lat.
Ekstrakcja i analiza DNA była żmudnym procesem, który polegał na składaniu razem maleńkich fragmentów materiału genetycznego, które najpierw musiały zostać oddzielone od osadów gliniastych i kwarcowych. Dopiero pojawienie się nowej generacji technik sekwencjonowania DNA pozwoliło naukowcom zidentyfikować i złożyć w całość niezwykle małe i uszkodzone fragmenty DNA, odwołując się do obszernych bibliotek DNA zebranych od współczesnych zwierząt, roślin i mikroorganizmów. -Strażnik
Po złożeniu fragmentów wyłonił się obraz lasów rojących się od reniferów, królików, lemingów i mastodontów - z których te ostatnie wcześniej znajdowano tylko w Ameryce Północnej i Środkowej.
Nie znaleziono drapieżników, najprawdopodobniej dlatego, że było ich mniej, jednak naukowcy spekulowali, że prawdopodobnie istniały starożytne tygrysy szablozębne, wilki lub niedźwiedzie.
"Nie wiemy, co tam było, ale prawdopodobnie coś, co zjadło mastodonty i renifery", powiedzieli autorzy, dodając, że zachęcające jest to, że gatunki te były w stanie rozwijać się tak daleko na północ w regionie, który nadal byłby rzucony w ciemność przez większą część zimy ze względu na swoje położenie.
"Dane sugerują, że więcej gatunków może ewoluować i przystosowywać się do bardzo zmiennych temperatur, niż wcześniej sądzono" - powiedział dr Mikkel Pedersen z Centrum GeoGenetyki Fundacji Lundbecka na Uniwersytecie w Kopenhadze i współautor pierwszego autora.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz