Podczas gdy era Xi zdecydowanie mierzy się z tym dramatem – i próbuje go rozwiązać, to, co czyni go jeszcze bardziej skomplikowanym, to ciągła ingerencja osławionych "strukturalnych sprzeczności" między Chinami a Hegemonem.
Nagonka na Chiny jest politycznie poprawną grą numer jeden na obwodnicy – i to z pewnością wymknie się spod kontroli w 2024 roku. Zakładając porażkę Demokratów w listopadzie przyszłego roku, nie ma wątpliwości, że republikańska prezydentura – Trump czy nie Trump – rozpęta zimną wojnę 3.0 lub 4.0, z Chinami, a nie Rosją, jako głównym zagrożeniem.
Do tego dochodzą zbliżające się wybory na Tajwanie. Jeśli wygrają je kandydaci opowiadający się za niepodległością, poparcie wzrośnie wykładniczo. A teraz wyobraźcie sobie, że w połączeniu z wściekłym sinofobem lokującym Biały Dom.
Nawet gdy Chiny były słabe militarnie, Hegemon nie był w stanie ich pokonać, ani w Korei, ani w Wietnamie. Szanse na pokonanie Pekinu na polu bitwy na Morzu Południowochińskim są teraz mniejsze niż zero.
Problem amerykański zamyka się w burzy doskonałej.
Hegemon twarda i miękka siła została zepchnięta w czarną pustkę wraz z nieuchronnym, kosmicznym upokorzeniem NATO na Ukrainie, połączonym ze współudziałem w ludobójstwie w Gazie.
Jednocześnie globalna potęga finansowa Hegemona wkrótce bardzo mocno ucierpi, ponieważ strategiczne partnerstwo rosyjsko-chińskie, wiodące na czele BRICS 10, zacznie oferować całkiem realne alternatywy dla Globalnego Południa.
Chińscy uczeni, w bezcennych wymianach zdań, zawsze przypominają swoim zachodnim rozmówcom, że historia była konsekwentnym placem zabaw, na którym arystokratyczna i/lub plutokratyczna oligarchia walczyła ze sobą. Tak się składa, że kolektywny Zachód jest obecnie "prowadzony" przez najbardziej toksyczną odmianę plutokracji: kakistokrację.
To, co Chińczycy słusznie kwalifikują jako "narody krzyżowców", jest obecnie znacznie wyczerpane – gospodarczo, społecznie i militarnie. Co gorsza: niemal całkowicie zdeindustrializowany. Ci, którzy mają sprawny mózg wśród krzyżowców, przynajmniej zrozumieli, że "oddzielenie się" od Chin będzie wielką katastrofą.
Nic z tego nie eliminuje ich aroganckiego/ignoranckiego dążenia do wojny z Chinami – nawet jeśli Pekin wykazał się ogromną powściągliwością, nie dając im żadnej wymówki do rozpoczęcia kolejnej wiecznej wojny.
Zamiast tego Pekin odwraca taktykę Hegemona – jak w przypadku nałożenia sankcji na Hegemona i różnych wasali (Japonia, Korea Południowa) na import metali ziem rzadkich. Jeszcze skuteczniejsze jest skoordynowane rosyjsko-chińskie dążenie do ominięcia dolara amerykańskiego i osłabienia euro – przy pełnym poparciu członków BRICS 10, członków OPEC+, członków EUG i większości członków SCO.
Zagadka tajwańska
Chiński masterplan, w skrócie, jest rzeczą piękną: wykończyć "międzynarodowy porządek oparty na zasadach" bez jednego wystrzału.
Tajwan pozostanie głównym, jeszcze niezaangażowanym polem bitwy. Z grubsza można argumentować, że większość populacji Tajwanu nie chce zjednoczenia; jednocześnie nie chcą wojny zaaranżowanej przez Amerykanów.
Zasadniczo chcą obecnego status quo. Chiny się nie spieszą: plan Denga wskazywał na zjednoczenie przed 2049 rokiem.
Z drugiej strony, Hegemon bardzo się spieszy: wszystko kręci się wokół zasady "dziel i rządź", od nowa, promując chaos i destabilizując nieubłagany wzrost Chin.
Pekin śledzi dosłownie wszystko, co porusza się na Tajwanie – za pomocą monumentalnych, drobiazgowych dossier. Pekin wie, że aby Tajpej mogło prosperować w pokojowym środowisku, musi negocjować, póki jeszcze ma z czym negocjować.
Każdy Tajwańczyk z mózgiem – a na wyspie jest mnóstwo pierwszorzędnych naukowców – wie, że nie może oczekiwać, że Amerykanie zginą, walcząc za niego. Przede wszystkim dlatego, że wiedzą, że Hegemon nie odważy się prowadzić konwencjonalnej wojny z Chinami, ponieważ Hegemon przegra – i to z kretesem (Pentagon rozważał wszystkie opcje). Nie będzie też wojny nuklearnej.
Chińscy uczeni lubią przypominać nam, że kiedy w XIX wieku pod rządami dynastii Qing (1644-1912) Państwo Środka zostało całkowicie podzielone, "chińsko-mandżurska klasa rządząca nie była w stanie wyrzec się własnego wizerunku i podjąć drakońskich kroków".
To samo odnosi się teraz do Wyjątkowości – nawet wtedy, gdy wykonują seryjne salta, próbując zachować własny, mitologiczny wizerunek: Narcyz utopiony w basenie, który sam stworzył.
Można powiedzieć, że Rok Smoka będzie rokiem, w którym panuje Suwerenność.
Hegemonowe napady wściekłości wojny hybrydowej i kolaboracyjne elity kompradorskie będą przeszkodami stale hamującymi Globalne Południe. A jednak przynajmniej będą trzy bieguny z kręgosłupem, zasobami, organizacją, wizją i sensem Historii Powszechnej, aby przenieść walkę o bardziej równy i sprawiedliwy system na wyższy poziom: Chiny, Rosja i Iran.
Przetlumaczono przez translator Google
zrodlo:https://www.zerohedge.com/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz