AUTOR: TYLER DURDEN
Przesłane przez Liama Cosgrove'a,
Niezależnie od tego, czy to, co wydarzyło się w weekend, było legalną próbą zamachu stanu, czy strategicznym teatrem działań przywódcy Wagnera, Jewgienija Prigożyna, zachodnia prasa i rząd USA rozumiały to jako próbę zamachu stanu. Ten artykuł będzie działał przy tym założeniu, aby przeanalizować myślenie pierwszego rzędu wykazywane przez wielu jastrzębich ekspertów i urzędników Bidena.
Pojawiły się doniesienia, że Prigożyn zajął – w niecałe 24 godziny – Rostów nad Donem w sobotę. To miasto jest siedzibą Południowego Okręgu Wojskowego Rosji. Zaledwie 60 mil od granicy tej dzielnicy znajduje się baza lotnicza Engels-2, w której znajduje się kilka bombowców atomowych dalekiego zasięgu. Biorąc pod uwagę bliskość między tymi bombami nuklearnymi a najbardziej znanym rosyjskim najemnikiem, powinien to być sygnał alarmowy dla administracji Bidena.
Mimo to, na poniedziałkowym briefingu Departamentu Stanu, administracja wydawała się niewzruszona, jeśli nie trochę zadowolona z zamachu stanu:
Reakcja nastąpiła zaledwie tydzień po tym, jak prezydent Biden ostrzegł grupę darczyńców z Kalifornii, że groźba użycia przez Putina bomby jądrowej jest "realna". Głównym zarzutem Prigożyna do najwyższych dowódców wojskowych Rosji jest to, że nie byli wystarczająco agresywni w walce, mówiąc na początku tego roku, że jego grupa najemników nie weźmie więcej jeńców wojennych, a zamiast tego "zabije wszystkich na polu bitwy".
Ten człowiek mógł przejąć część rosyjskiego arsenału nuklearnego w weekend... I to dobrze?
Podczas gdy rzecznik Departamentu Stanu Matthew Miller powstrzymywał swoje podniecenie, inni "eksperci" nie byli tak nieśmiali. Profesor Stanford i były ambasador USA w Rosji Michael McFaul świętował chaos w weekend, mówiąc, że udowodnił on, że Zachód powinien jeszcze bardziej agresywnie zaangażować się w wojnę:
To naprawdę podsumowuje sposób myślenia neokonserwatystów. Po cudownym uniknięciu tego, co mogło być kryzysem egzystencjalnym (wojna domowa w kraju z 6 głowic nuklearnych) i przy minimalnym rozlewie krwi, instynktowną reakcją emocjonalną McFaula nie jest wdzięczność i ulga, ale chciwość i pewność siebie, które natychmiast wykorzystuje do promowania swojego interwencyjnego dogmatu. Jak ktoś uzależniony od hazardu, myśli: Świetnie, nie przegrałem na tym rozdaniu. Z pewnością mogę wygrać jeszcze kilka, póki jestem gorący.
Oto analiza "bez komentarza" Paula Massaro z Komisji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie:
Ta reakcja może zająć ciasto. To Peter Ziehan – facet, którego atrakcyjność polega na umiejętności dyskutowania o geopolityce z faktycznym rygorem i głośnymi przegięciami plotkującej gospodyni domowej – nazywając zamach stanu "pysznym":
Nie mogę nie podsumować reakcji establishmentu na weekendowe wydarzenia lepiej niż inwestor venture capital David Sacks, którego długi tweet z sobotniego wieczoru zamieszczę w całości poniżej:
Co jest lepsze: wynegocjowany pokój czy nuklearny chaos?
Wygląda na to, że kryzys w Rosji słabnie po wielu przedwczesnych prognozach, wsadach i świętowaniu. Przyzwyczailiśmy się oczekiwać takiego zachowania od średnich ludzi takich jak Kinzinger, ale udział tak wielu poważniejszych amerykańskich decydentów i wpływowych pokazuje, w jakim stopniu stracili perspektywę.
Wyrazili radość z możliwości zamachu stanu w największym na świecie państwie broni jądrowej przez watażkę, którego głównym zarzutem jest to, że Rosja nie prowadziła wojny wystarczająco energicznie, która opowiada się za pełną mobilizacją i wojną totalną i jest bardziej prawdopodobne, że poprze użycie broni jądrowej.
Rozumiem, dlaczego ukraińscy nacjonaliści – którzy desperacko chcą wygrać wojnę w świetle kontrofensywy, która, jak dotąd przyznała CNN, jak dotąd zawodzi – mieliby rzucić kostką i kibicować chaosowi i wojnie domowej w Rosji.
Ale dla amerykańskich przywódców takie działanie pokazuje, że stracili jakąkolwiek koncepcję odrębnego amerykańskiego interesu narodowego.
Ostatnie 24 godziny pokazały, że wojny są nie tylko niezwykle destrukcyjne, ale także nieprzewidywalne.
Nadal twierdzę, że w najlepszym interesie Stanów Zjednoczonych było uniknięcie tego poprzez poparcie porozumienia ze Stambułu.
Nie kosztowałoby nas to nic poza porozumieniem o niewłączaniu Ukrainy do NATO.
W rzeczywistości nie byłby to koszt, ale korzyść, ratując nas przed szaleństwem angażowania amerykańskich chłopców i dziewcząt do walki z Rosją pewnego dnia w imieniu Ukrainy.
Teraz wydaje się, że wojna wejdzie w jeszcze bardziej rozpaczliwą fazę zarówno dla Rosji, jak i Ukrainy.
Czy tego chcemy? Historia udowadnia, że zawsze może być gorzej.
ISIS było gorsze od Saddama, Lenin od cara, a Prigożyn mógł być gorszy od Putina.
Czy chcemy dalej rzucać kostką?
A może chcemy dowiedzieć się, jak położyć kres zabijaniu?
Przetlumaczono przez translator Google
zrodlo:https://www.zerohedge.com/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz