WASZYNGTON (AP) - Poprowadził sprzymierzone armie podczas klęski nazistowskich Niemiec tylko po to, by dziesięć lat później znaleźć się trochę onieśmielony przed kamerami w pokoju, w którym odbijało się echo Starego Biura Wykonawczego, gotowy do ponownego zapisania się w historii.
„Cóż, widzę, że dziś rano próbujemy przeprowadzić nowy eksperyment” - powiedział prasie prezydent Dwight Eisenhower. „Mam nadzieję, że nie okaże się to niepokojącym wpływem”. Była to pierwsza prezydencka konferencja prasowa zarejestrowana do transmisji w telewizji. W szorstkiej czerni i bieli telewizorów z 1955 roku Amerykanie widzieli ten charakterystyczny uśmiech Ike'a i słyszeli jego wołanie o zadaniu „załadowanego pytania”.
W ten sposób oświecająca, kontrowersyjna i często popisowa tradycja weszła w nowoczesny wiek, jeden z prezydentów Joe Biden prowadzi w czwartek swoją pierwszą konferencję prasową w Białym Domu. Bądź na bieżąco z wszelkimi niepokojącymi wpływami.
W zależności od tego, jak policzysz, Biden pozostaje trochę lub dużo w tyle za swoimi niedawnymi poprzednikami, otwierając się na pytania w tym, co historyk Martha Joynt Kumar nazywa przedsięwzięciem „wysokiego ryzyka i dużej nagrody”, jakim są prezydenckie konferencje prasowe.
Ostatnich czterech prezydentów, wracając do Billa Clintona, w ciągu pierwszych 60 dni odbyło jedną konferencję prasową w Białym Domu, przyspieszając tempo w różnym stopniu później.
Dodając do tego wspólne, często bardzo krótkie konferencje prasowe z odwiedzającymi zagranicznymi przywódcami, Donald Trump zorganizował do tego czasu co najmniej pięć konferencji prasowych, Clinton co najmniej cztery, a Barack Obama dwie. W tym roku pandemia trzymała zagranicznych przywódców z dala od Białego Domu.
Biały Dom Bidena to szczególnie ciasny statek, w pełni świadomy swojej historii błędów, podobnie jak sam Biden, samozwańcza „maszyna do gofowania”.
Przeszedł przez kampanię 2020 z rzadkimi konferencjami prasowymi i często tkwił w pandemii. Jednak debatował z innymi Demokratami kilkanaście razy i Trumpem trzy razy bez widocznej szkody dla jego perspektyw lub kraju.
Podczas jednej z kilku przedłużonych i otwartych sesji prezydenta z mediami przed czwartkiem, w wywiadzie dla ABC News, Amerykanie poznali jego myślenie o prezydencie Rosji Władimirze Putinie - Biden nazwał go mordercą, który „zapłaci cenę” za USA. ingerencja w wybory - a także napływ młodych migrantów na granicy, prawdopodobnie opóźnione wycofanie wojsk z Afganistanu i nie tylko.
Konferencja prasowa Eisenhowera 19 stycznia 1955 r. Była jednym z punktów odniesienia wśród kilku w historii prezydenckich konferencji prasowych śledzonych przez Kumara, autorytet w zakresie praktyk Białego Domu.
Do czasu jego administracji konferencje prasowe były nieoficjalne, co oznaczało, że prezydenci podawali do wiadomości publicznej informacje o sprawach kraju i działalności rządu, niekoniecznie pozwalając używać ich nazwy.
Woodrow Wilson wygłosił pierwszą prezydencką konferencję prasową w 1913 roku. Calvin Coolidge miał w zwyczaju spędzać na nich średnio prawie 73 rocznie, wyjaśniając, że „ludzie powinni mieć dość dokładny raport o tym, co próbuje zrobić prezydent”.
Franklin Roosevelt, pionier radiowy, który opanował komunikację na wszystkich frontach i prawie dorównał niezrównanemu tempu konferencji prasowych Coolidge'a, regularnie wzywał swoich ulubionych dziennikarzy do swojego biura, wysyłając tych, których nie lubił, do swojego „klubu dunce”.
Nieoficjalnie oznaczało to często danie prezydentowi szansy na uporządkowanie swoich dzisiejszych uwag. Na konferencji prasowej w marcu 1950 r. Harry Truman oświadczył, że senator Joseph McCarthy, zuchwały pogromca komunistów prawdziwych i wyobrażonych w rządzie i społeczeństwie USA, był „największym atutem Kremla”.
„Kiedy jeden z reporterów skomentował, że uwaga prezydenta„ trafi jutro na pierwszą stronę ”, Truman zdał sobie sprawę, że lepiej złagodzić to oświadczenie” - pisze Kumar. „Pracował” z reporterami i pozwolił na bezpośredni cytat: „Największym atutem Kremla jest partyzancka próba sabotowania ponadpartyjnej polityki zagranicznej Stanów Zjednoczonych w Senacie” ”.
Taka manipulacja stała się nie do utrzymania, gdy Eisenhower zapisał konferencje prasowe i pozwolił nadawcom je nagrywać. Mimo to segmenty były transmitowane w telewizji dopiero później.
Chociaż Eisenhower chciał skorzystać z rodzącego się medium, jakim jest telewizja, zrobił to częściowo. Sekretarz prasowy James C. Hagerty powiedział wówczas AP, że transmisje na żywo nie będą dozwolone.
To John F. Kennedy zapoczątkował erę konferencji prasowych na żywo, transmitowaną w telewizji i prosperował w praktyce.
Gładko mówiąc, autorytatywny i zabawny, Kennedy przychodził do salonów około dwa razy w miesiącu z konferencjami prasowymi.
Ale mimo wszystkich wdzięków i sprytu JFK napotkał bardziej agresywny korpus prasowy Białego Domu, mówi Kumar. Po części było to spowodowane tym, że poprzednia administracja została przyłapana na kłamstwie, mówiąc Amerykanom, że Sowieci zestrzelili amerykański samolot meteorologiczny, gdy był to samolot szpiegowski. Mimo to, tajne sekrety dotyczące zachowania Kennedy'ego wobec kobiet i jego problemów zdrowotnych pozostawały poza zasięgiem informacji.
Poprzez kaskadę kłamstw na temat Wietnamu i Watergate, wrogie relacje między prasą a władzą zakorzeniły się głębiej. Podobnie performatywny charakter ćwiczenia, pod obserwacją kamer.
Richard Nixon, podobnie jak Trump, nazwał prasę „wrogiem”. Jednak Nixon był pierwszym, który zorganizował konferencje prasowe Białego Domu w czasie największej oglądalności. (Słynny okrzyk Nixona w 1973 r., „Nie jestem oszustem”, padł podczas sesji pytań i odpowiedzi z redaktorami gazet na spotkaniu Associated Press na Florydzie, a nie podczas konferencji prasowej w Białym Domu).
Ronald Reagan również faworyzował liczną publiczność i prestiż w czasie największej oglądalności, wykorzystując jako tło efektowny East Room, tak jak zrobił to Nixon.
Przez te lata konferencje prasowe skupiały się w równym stopniu na obserwowaniu, jak prezydent myśli na nogach, jak na temat treści polityki, jeśli nie więcej.
Nastąpiło udawanie - pomyśl Trump. Pomyśl na przykład o przemawiających, godzinnych lub dłuższych teatralnych monologach strumienia świadomości, gdy ten prezydent otwarcie szukał przyjaznych pytań, wyszydzał trudne i pedałował teorie oparte na rzeczach, które widział w telewizji.
Doszło do skręcenia się, jak wtedy, gdy zapytano Geralda Forda, czy jego ułaskawienie Nixona powinno oznaczać, że zhańbiony prezydent jest winny. „Uch, przyjęcie ułaskawienia” - powiedział Ford bardzo powoli - „uh, myślę, że wielu może je zinterpretować, jeśli nie wszyscy, jako przyznanie się do winy”.
Było wiele błysków gniewu.
Obama w 2015 roku nie spodobał się miło, gdy zapytano go, dlaczego jest „zadowolony” z trąbki o nowo zawartym porozumieniu nuklearnym z Iranem, kiedy ten kraj wciąż przetrzymywał czterech Amerykanów na sfabrykowanych podstawach. Na jego twarzy malował się uśmiech, który nie był uśmiechem.
„Myśl, że jestem zadowolony, kiedy świętuję z obywatelami amerykańskimi ociągającymi się w irańskich więzieniach”, powiedział, „to nonsens i powinieneś wiedzieć lepiej”.
Dawne pytanie, które Eisenhower znalazł „załadowane” w Indyjskim Pokoju Traktatowym w rozległym biurowcu, który teraz nosi jego imię, było nieszkodliwe jak na dzisiejsze standardy. Zapytano go tylko, czy mógłby ocenić swoje pierwsze dwa lata urzędowania i „powiedzieć nam coś o swoich nadziejach na następne dwa, a może nawet na sześć następnych”.
Porównaj to z konferencją prasową Clintona, która odbyła się 6 lutego 1998 r. Miesiąc po tym, jak skłamał w telewizyjnym przemówieniu, że „nie miałem stosunków seksualnych z tą kobietą, panną Lewinsky”, jako dowód na jego postawienie w stan oskarżenia tamtej jesieni.
Na tej konferencji prasowej zapytano go, w jakim momencie może zdecydować, że kryzys jest zbyt duży, by przeprowadzić przez niego swoją rodzinę i zrezygnować.
- Nigdy - powiedział z kamienną twarzą.
Clintonowi towarzyszył brytyjski premier Tony Blair, który uśmiechał się jak człowiek, który chciał być w tej chwili gdzieś - gdziekolwiek - indziej.
Współtworzył ten raport redaktor multimedialny Associated Press, Kevin S. Vineys.
przetlumaczono przez GR translator Google
zrodlo:apnews.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz