niedziela, 6 lutego 2022

"Stanowisko niemieckiego przywódcy wobec Rosji !!!!!!!!!"

 Kanclerz Niemiec Olaf Scholz leci w tym tygodniu do Waszyngtonu z misją zapewnienia Amerykanów, że jego kraj stoi u boku Stanów Zjednoczonych i innych partnerów NATO w sprzeciwie wobec rosyjskiej agresji na Ukrainę.



Scholz powiedział, że Moskwa zapłaci "wysoką cenę" w przypadku ataku, ale odmowa jego rządu dostarczenia śmiercionośnej broni na Ukrainę, wzmocnienia obecności wojsk w Europie Wschodniej lub określenia, jakie sankcje poprze przeciwko Rosji, wywołała krytykę za granicą i w kraju.

"Niemcy są teraz zaginieni w akcji. Robią znacznie mniej, niż powinni" – powiedział niedawno senator Richard Blumenthal, demokrata i członek Komitetu Sił Zbrojnych, publiczności ukraińskich Amerykanów w swoim stanie Connecticut.

To odczucie zostało powtórzone przez republikańskiego senatora Roba Portmana, który zapytał, dlaczego Berlin nie zatwierdził jeszcze wniosku o pozwolenie członkowi NATO Estonii na przekazanie starych niemieckich haubic na Ukrainę. "To nie ma dla mnie sensu i wyraziłem to bardzo wyraźnie w rozmowach z Niemcami i innymi" - powiedziała Portman NBC.

Publicznie niemieccy urzędnicy twierdzą, że ich kraj robi to, co do niego należy. Ambasador Niemiec w Waszyngtonie, Emily Haber, pojawiła się w Fox News w zeszłym miesiącu, aby bronić restrykcyjnego stanowiska Berlina w sprawie eksportu broni i podkreślić hojne wsparcie gospodarcze udzielone Ukrainie.

Jednak w poufnej depeszy dyplomatycznej rozpoczynającej się od słów: "Berlin, mamy problem", Haber ostrzegł, że Niemcy mogą być przedstawiane jako niewiarygodny partner w Waszyngtonie, donosi szanowany niemiecki tygodnik informacyjny Der Spiegel.

Wiele krytyki skupiło się również na dużym uzależnieniu Niemiec od rosyjskich dostaw gazu ziemnego i budowie gazociągu Nord Stream 2 dostarczającego ten gaz do Niemiec pod Morzem Bałtyckim, z pominięciem Ukrainy. Projekt od dawna spotyka się ze sprzeciwem Stanów Zjednoczonych, ale jest silnie wspierany przez centrolewicową Partię Socjaldemokratyczną Scholza, przede wszystkim jej ostatniego kanclerza, Gerharda Schroedera.

77-letni Schroeder jest blisko związany z prezydentem Rosji Władimirem Putinem i już stoi na czele komitetu akcjonariuszy Nord Stream AG oraz rady dyrektorów Nord Stream 2.

W posunięciu, które może zawstydzić Scholza przed jego pierwszą podróżą do Waszyngtonu, rosyjski państwowy koncern gazowy Gazprom ogłosił w piątek, że Schroeder – który oskarżył Ukrainę o "grzechotanie szabelką" w impasie z Rosją – został nominowany do dołączenia do jej zarządu.

Rzecznik Scholza odrzucił wielokrotne prośby o komentarz na temat powiązań Schroedera z Putinem.

Poparcie w partii dla Nord Stream 2 wykracza jednak poza Schroedera.

Socjaldemokratyczny gubernator północno-wschodniego kraju związkowego Niemiec, do którego rurociąg dociera z Rosji, lobbował za nim. Jej poprzednik przewodniczy fundacji charytatywnej utworzonej w celu ochrony firm pracujących nad projektem przed możliwymi sankcjami USA.

To właśnie z tym bagażem Scholz spotka się w poniedziałek z prezydentem Joe Bidenem i członkami Kongresu, a także zaplanowano konferencję prasową i wywiad sieciowy. Łagodnie mówiący występ 63-latka w Waszyngtonie może mieć szerokie implikacje dla stosunków amerykańsko-niemieckich i pozycji Scholza w domu.

Podczas gdy były prezydent Donald Trump często uderzał w Niemcy, oskarżając je o to, że nie biorą na siebie ciężaru na arenie międzynarodowej, jego następca dążył do odbudowy stosunków z Berlinem.

"Biden podjął pewne realne ryzyko, w tym w kwestii niemiecko-rosyjskiego gazociągu" - powiedział Jeff Rathke, prezes Amerykańskiego Instytutu Współczesnych Studiów Niemieckich.

"Wizyta (Scholza) w Waszyngtonie jest dla niego okazją, aby spróbować odwrócić tę stronę" - powiedział Rathke.

Po zastąpieniu wieloletniej niemieckiej przywódczyni Angeli Merkel w zeszłym roku, Scholz musi również uspokoić wątpiących w kraju, którzy oskarżają go o wyciągnięcie dyplomatycznego aktu zaniku w porównaniu z jego europejskimi odpowiednikami.

W zeszłym tygodniu w mediach społecznościowych pojawił się fraza "Gdzie jest Scholz?", lider niemieckiej konserwatywnej opozycji Friedrich Merz wezwał rząd do "jasnych słów" na temat kryzysu ukraińskiego.

"Nie możemy wykluczyć niczego jako reakcji na dalszą eskalację militarną" - powiedział lider centroprawicowego bloku Merkel. "To katastrofa, że niemiecka kanclerz jest ewidentnie sparaliżowana i zahamowana w tej chwili w tym, co być może mógłby zrobić".

Inni członkowie trójstronnej koalicji rządzącej Scholza również byli bardziej jastrzębi wobec Rosji.

Podczas wizyty w Moskwie w zeszłym miesiącu niemiecka minister spraw zagranicznych Annalena Baerbock z Partii Zielonych nazwała rozmieszczenie wojsk rosyjskich na granicy z Ukrainą "zagrożeniem". Planuje odwiedzić Ukrainę w poniedziałek i wtorek i zbadać linię frontu między ukraińskimi wojskami a obszarami zajmowanymi przez rosyjskich separatystów na wschodzie.

Cokolwiek Niemcy zrobią, aby wesprzeć Ukrainę, prawdopodobnie będzie miało swoją cenę.

Zatwierdzenie przez Niemcy 5000 hełmów dla ukraińskich żołnierzy w zeszłym tygodniu wywołało powszechne kpiny. Od tego czasu Kijów poprosił Niemcy o więcej sprzętu wojskowego, w tym średniego zasięgu i przenośnych przeciwlotniczych systemów rakietowych, a także amunicję, stawiając Berlin w niezręcznej sytuacji.

Tymczasem niektórzy niemieccy urzędnicy obawiają się, że jakakolwiek wzmianka o dalszych sankcjach przeciwko Rosji, nie mówiąc już o pełnowymiarowym konflikcie, może podnieść i tak już wysokie ceny gazu w Europie, co zdaniem ekspertów nie jest bezpodstawne.

Constanze Stelzenmueller, specjalistka ds. stosunków transatlantyckich w Brookings Institution, zauważyła, że Europa poniesie ciężar kosztów odwetu z tytułu sankcji gospodarczych wobec Rosji.

"W Europie są populiści, którzy zawsze szukają sposobów na wykorzystanie różnic politycznych i napięć" - powiedziała. "O to tu chodzi".

W nietypowym wybuchu na początku pandemii koronawirusa Scholz – który był wówczas ministrem finansów Niemiec – ogłosił, że wyciągnie symboliczną "bazookę", aby pomóc firmom poradzić sobie z kryzysem, odkładając ponad 1 bilion euro (1,1 biliona dolarów) pomocy państwa.

Scholz może potrzebować wykonać podobnie ekspansywny gest, aby złagodzić obawy w Waszyngtonie i poza nim, powiedział Rathke.

"Niemcy będą musiały pokazać, że są nie tylko zaangażowane w suwerenność i integralność terytorialną Ukrainy, ale że teraz wkładają w to prawdziwe zasoby, a nie tylko wskazują na to, co zrobiły w przeszłości" - powiedział.

___

Geir Moulson w Berlinie oraz Ellen Knickmeyer i Nathan Ellgren w Waszyngtonie przyczynili się do powstania tego raportu.

Przetlumaczono przez translator Google

zrodlo:apnews.com

Brak komentarzy:

"Premier państwa UE oskarża Zełenskiego o próbę przekupstwa Premier Słowacji Robert Fico powiedział, że „nigdy” nie przyjmie pieniędzy z Kijowa"

  Ukraiński przywódca Władimir Zełenski rozmawia z mediami pod koniec szczytu UE w Brukseli. © Getty Images / Thierry Monasse Słowacki pre...