AUTOR: TYLER DURDEN
Autor: Pepe Escobar via The Cradle,
Prezydenci Rosji, Iranu i Turcji zebrali się, aby omówić krytyczne kwestie dotyczące Azji Zachodniej, z nielegalną amerykańską okupacją Syrii jako kluczowym punktem rozmów.
Ropa naftowa i gaz, pszenica i zboża, rakiety i drony – najgorętsze tematy w globalnej geopolityce – były dziś w porządku obrad w Teheranie w tym tygodniu.
Szczyt w Teheranie jednoczący Iran-Rosję-Turcję był fascynującą sprawą pod wieloma względami. Rzekomo na temat procesu pokojowego w Astanie w Syrii, rozpoczętego w 2017 r., We wspólnym oświadczeniu na szczycie należycie zauważono, że Iran, Rosja i (niedawno przemianowane) Turkiye będą kontynuować" "współpracę w celu wyeliminowania terrorystów" w Syrii i "nie zaakceptują nowych faktów w Syrii w imię pokonania terroryzmu".
To hurtowe odrzucenie "wojny z terroryzmem" wyjątkowej jednobiegunowości, która kiedyś rządziła Azją Zachodnią.
Przeciwstawienie się globalnemu szeryfowi
Prezydent Rosji Władimir Putin w swoim przemówieniu wyraził się jeszcze bardziej wyraźnie. Podkreślił "konkretne kroki w celu promowania wewnątrzsyryjskiego inkluzywnego dialogu politycznego" i większość z nich nazwała rzeczy po imieniu: "Państwa zachodnie pod przewodnictwem USA silnie zachęcają do separatystycznych nastrojów w niektórych obszarach kraju i plądrują jego zasoby naturalne w celu ostatecznego rozdzielenia państwa syryjskiego".
Będą więc "dodatkowe kroki w naszym trójstronnym formacie" mające na celu "ustabilizowanie sytuacji na tych obszarach" i, co najważniejsze, "przywrócenie kontroli prawowitemu rządowi Syrii". Na dobre i na złe, dni imperialnej grabieży dobiegną końca.
Jeszcze bardziej intrygujące były dwustronne spotkania w kuluarach szczytu – Putin/Raisi i Putin/Erdogan. Kontekst jest tutaj kluczowy: spotkanie w Teheranie odbyło się po wizycie Putina w Turkmenistanie pod koniec czerwca na 6. szczycie kaspijskim, gdzie obecne były wszystkie kraje przybrzeżne, w tym Iran, oraz po podróżach ministra spraw zagranicznych Siergieja Ławrowa w Algierii, Bahrajnie, Omanie i Arabii Saudyjskiej, gdzie spotkał się ze wszystkimi swoimi odpowiednikami w Radzie Współpracy Zatoki Perskiej (GCC).
Moment Moskwy
Widzimy więc, jak rosyjska dyplomacja starannie tka swój geopolityczny gobelin od Azji Zachodniej po Azję Środkową – wszyscy i jego sąsiad chętnie rozmawiają i słuchają Moskwy. W obecnej formie rosyjsko-turecka entente cordiale skłania się ku zarządzaniu konfliktami i jest silna w stosunkach handlowych. Iran-Rosja to zupełnie inna gra w piłkę: o wiele bardziej strategiczne partnerstwo.
Nie jest więc przypadkiem, że Narodowa Kompania Naftowa Iranu (NIOC), w czasie szczytu w Teheranie, ogłosiła podpisanie umowy o współpracy strategicznej o wartości 40 miliardów dolarów z rosyjskim Gazpromem. To największa zagraniczna inwestycja w historii irańskiego przemysłu energetycznego – bardzo potrzebna od początku lat 2000. Siedem transakcji o wartości 4 miliardów dolarów dotyczy rozwoju pól naftowych; inne koncentrują się na budowie nowych gazociągów eksportowych i projektów LNG.
Doradca Kremla Jurij Uszakow wyśmienicie przeciekł, że Putin i najwyższy przywódca Iranu ajatollah Ali Chamenei na swoim prywatnym spotkaniu "omawiali kwestie koncepcyjne". Tłumaczenie: ma na myśli wielką strategię, jak w ewoluującym, złożonym procesie integracji Eurazji, w którym trzema kluczowymi węzłami są Rosja, Iran i Chiny, obecnie intensyfikujące swoje wzajemne połączenia. Partnerstwo strategiczne Rosja-Iran w dużej mierze odzwierciedla kluczowe punkty partnerstwa strategicznego Chiny-Iran.
Iran mówi "nie" NATO
Chamenei, w nato, powiedział to tak, jak jest: "Jeśli droga jest otwarta dla NATO, to organizacja nie widzi granic. Gdyby nie został zatrzymany na Ukrainie, to po pewnym czasie sojusz rozpocząłby wojnę pod pretekstem Krymu".
Nie było przecieków na temat impasu Wspólnego Kompleksowego Planu Działania (JCPOA) między USA a Iranem – ale jasne jest, na podstawie ostatnich negocjacji w Wiedniu, że Moskwa nie będzie ingerować w decyzje nuklearne Teheranu. Teheran-Moskwa-Pekin nie tylko są w pełni świadomi tego, kto uniemożliwia JCPOA powrót na właściwe tory, ale także widzą, jak ten kontrproduktywny proces hamowania uniemożliwia zbiorowemu Zachodowi bardzo potrzebny dostęp do irańskiej ropy.
Potem jest front broni. Iran jest jednym ze światowych liderów w produkcji dronów: Pelican, Arash, Homa, Chamrosh, Jubin, Ababil, Bavar, drony zwiadowcze, drony szturmowe, a nawet drony kamikaze, tanie i skuteczne, w większości rozmieszczone z platform morskich w Azji Zachodniej.
Oficjalnym stanowiskiem Teheranu nie jest dostarczanie broni krajom w stanie wojny – co w zasadzie unieważniłoby podejrzany amerykański "intel" na temat ich dostaw do Rosji na Ukrainie. Jednak zawsze może się to zdarzyć pod radarem, biorąc pod uwagę, że Teheran jest bardzo zainteresowany zakupem rosyjskich systemów obrony powietrznej i najnowocześniejszych myśliwców. Po zakończeniu embarga nałożonego przez Radę Bezpieczeństwa ONZ Rosja może sprzedawać Iranowi dowolną broń konwencjonalną, którą uzna za stosowną.
Rosyjscy analitycy wojskowi są zafascynowani wnioskami, do których doszli Irańczycy, gdy ustalono, że nie będą mieli szans w starciu z armadą NATO; zasadniczo stawiają na pro-poziomową wojnę partyzancką (lekcja wyciągnięta z Afganistanu). W Syrii, Iraku i Jemenie rozmieścili trenerów, aby poprowadzili wieśniaków w walce z salafickimi dżihadystami; wyprodukował dziesiątki tysięcy wielkokalibrowych karabinów snajperskich, ppk i termików; i oczywiście udoskonalili swoje linie montażowe dronów (z doskonałymi kamerami do nadzorowania pozycji USA).
Nie wspominając już o tym, że jednocześnie Irańczycy budowali całkiem sprawne pociski dalekiego zasięgu. Nic dziwnego, że rosyjscy analitycy wojskowi szacują, że od Irańczyków można się wiele nauczyć taktycznie – i to nie tylko na froncie dronów.
Balet Putin-Sułtan
Teraz do spotkania Putin-Erdogan – zawsze przyciągający uwagę balet geopolityczny, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że sułtan nie zdecydował się jeszcze wskoczyć do integracyjnego pociągu dużych prędkości w Eurazji.
Putin dyplomatycznie "wyraził wdzięczność" za dyskusje na temat żywności i zboża, powtarzając, że "nie wszystkie kwestie dotyczące eksportu ukraińskiego zboża z portów Morza Czarnego są rozwiązane, ale poczyniono postępy".
Putin miał na myśli ministra obrony Turkiye Hulusiego Akara, który na początku tego tygodnia zapewnił, że utworzenie centrum operacyjnego w Stambule, ustanowienie wspólnych kontroli w punktach wyjścia i przylotu do portu oraz uważne monitorowanie bezpieczeństwa żeglugi na trasach transferowych to kwestie, które mogą zostać rozwiązane w ciągu najbliższych kilku dni.
Podobno Putin-Erdogan rozmawiał również o Górskim Karabachu (brak szczegółów).
Kilka przecieków z pewnością nie ujawniło, że w Syrii, ze wszystkich praktycznych powodów, sytuacja jest zablokowana. To sprzyja Rosji – której głównym priorytetem w obecnej sytuacji jest Donbas. Wily Erdogan o tym wie – i dlatego mógł próbować uzyskać pewne "ustępstwa" w "kwestii kurdyjskiej" i Górskiego Karabachu. Niezależnie od tego, co Putin, sekretarz Rady Bezpieczeństwa Rosji Nikołaj Patruszew i wiceprzewodniczący Dmitrij Miedwiediew mogą naprawdę myśleć o Erdoganie, z pewnością oceniają, jak bezcenne jest kultywowanie tak nieobliczalnego partnera zdolnego do napędzania kolektywnego Zachodu całkowicie oszołomionego.
Stambuł tego lata został przekształcony w rodzaj Trzeciego Rzymu, przynajmniej dla wypędzonych z Europy rosyjskich turystów: są wszędzie. Jednak najważniejszym wydarzeniem geoekonomicznym w ciągu ostatnich kilku miesięcy jest to, że sprowokowany przez Zachód upadek linii handlowych / dostaw wzdłuż granic między Rosją a UE – od Bałtyku po Morze Czarne – ostatecznie podkreślił mądrość i ekonomiczny sens Międzynarodowego Korytarza Transportowego Północ-Południe (INTSC): głównego sukcesu integracji geopolitycznej i geoekonomicznej Rosja-Iran-Indie.
Kiedy Moskwa rozmawia z Kijowem, rozmawia przez Stambuł. NATO, jak dobrze wie Globalne Południe, nie prowadzi dyplomacji. Tak więc jakakolwiek możliwość dialogu między Rosjanami a kilkoma wykształconymi ludźmi Zachodu ma miejsce w Turcji, Armenii, Azerbejdżanie i Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Nawiasem mówiąc, Azja Zachodnia, a także Kaukaz, nie podpisały się pod zachodnią histerią sankcji przeciwko Rosji.
Pożegnaj się z "facetem od telepromptera"
Porównajmy teraz wszystkie powyższe z niedawną wizytą w tym regionie tak zwanego "przywódcy wolnego świata", który wesoło na przemian ściska dłonie niewidzialnych ludzi do czytania – dosłownie – tego, co przewija się na teleprompterze. Mówimy oczywiście o prezydencie USA Joe Bidenie.
Fakt: Biden groził Iranowi uderzeniami wojskowymi i jako zwykły petent błagał Saudyjczyków o pompowanie większej ilości ropy, aby zrównoważyć "turbulencje" na globalnych rynkach energii spowodowane histerią sankcji kolektywnego Zachodu. Kontekst: rażący brak jakiejkolwiek wizji lub czegokolwiek nawet przypominającego projekt planu polityki zagranicznej dla Azji Zachodniej.
Tak więc ceny ropy skoczyły w górę po podróży Bidena: ropa Brent wzrosła o ponad cztery procent do 105 USD za baryłkę, sprowadzając ceny z powrotem powyżej 100 USD po kilku miesiącach zastoju.
Sedno sprawy polega na tym, że jeśli OPEC lub OPEC+ (w tym Rosja) kiedykolwiek zdecydują się zwiększyć swoje dostawy ropy, zrobią to w oparciu o swoje wewnętrzne rozważania, a nie pod wyjątkową presją.
Jeśli chodzi o imperialną groźbę ataków wojskowych na Iran, kwalifikuje się ona jako czysta demencja. Cała Zatoka Perska – nie wspominając o całej Azji Zachodniej – wie, że gdyby USA/Izrael zaatakowały Iran, gwałtowny odwet po prostu wyparowałby wraz z produkcją energii w regionie, z apokaliptycznymi konsekwencjami, w tym upadkiem bilionów dolarów w instrumentach pochodnych.
Biden miał wtedy czelność powiedzieć: "Poczyniliśmy postępy we wzmacnianiu naszych stosunków z państwami Zatoki Perskiej. Nie zostawimy Rosji i Chinom próżni, aby wypełnić Bliski Wschód".
Cóż, w prawdziwym życiu to "niezastąpiony naród" przekształcił się w próżnię. Tylko kupieni i opłaceni arabscy wasale – w większości monarchowie – wierzą w budowę "arabskiego NATO" (prawa autorskie króla Jordanii Abdullaha), aby zmierzyć się z Iranem. Rosja i Chiny są już wszędzie w Azji Zachodniej i poza nią.
Dedolaryzacja, a nie tylko integracja eurazjatycka
Nie tylko nowy korytarz logistyczny z Moskwy i Petersburga do Astrachania, a następnie, przez Morze Kaspijskie, do Enzeli w Iranie i dalej do Bombaju, wstrząsa sprawami. Chodzi o zwiększenie dwustronnego handlu, który omija dolara amerykańskiego. Chodzi o BRICS+, którego Turcja, Arabia Saudyjska i Egipt umierają, aby być częścią. Chodzi o Szanghajską Organizację Współpracy (SCO), która formalnie akceptuje Iran jako pełnoprawnego członka we wrześniu (a wkrótce także Białoruś). Chodzi o BRICS+, SCO, ambitną chińską Inicjatywę Pasa i Szlaku (BRI) i Eurazjatycką Unię Gospodarczą (EAEU) wzajemnie połączone na drodze do Większego Partnerstwa Eurazji.
Azja Zachodnia może nadal posiadać niewielką kolekcję imperialnych wasali o zerowej suwerenności, którzy zależą od finansowej i wojskowej "pomocy" Zachodu, ale to już przeszłość. Przyszłość jest teraz – trzy największe kraje BRICS (Rosja, Indie, Chiny) powoli, ale pewnie koordynują swoje nakładające się strategie w całej Azji Zachodniej, a Iran jest zaangażowany we wszystkie z nich.
A potem jest Wielki Globalny Obraz: bez względu na to, jakie są obejścia i plany wymyślonej przez USA odmiany "pułapu cen ropy", faktem jest, że Rosja, Iran, Arabia Saudyjska i Wenezuela – najpotężniejsze potężne kraje produkujące energię – są absolutnie zsynchronizowane: z Rosją, z kolektywnym Zachodem i z potrzebami prawdziwego wielobiegunowego świata.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz