Zdaniem ekspertów wywoływanych do tablicy, druga fala pandemii może uderzyć na jesieni. Aby temu zapobiec, czy zminimalizować straty, konieczna jest… jeszcze większa inwigilacja społeczeństwa, śledzenie kontaktów i zakaz zgromadzeń. Tak postąpić poleca epidemiolog Rowland Kao z Uniwersytetu w Edynburgu na łamach The Guardian.
Fot. pixabay (Pixabay License)
„Wybuchy nie przebiegają według prostego schematu. Aby zminimalizować ryzyko, musimy ograniczyć masowe spotkania i wdrożyć odpowiednie testy” – postuluje epidemiolog.
„Tym, co może powstrzymać drugą falę epidemii, jest odpowiednie działanie. Kluczowe jest stworzenie skutecznego systemu testowania, a następnie śledzenia kontaktów. Wtedy liczba nowych przypadków choroby już nie rośnie tak szybko, a pacjenci otrzymują odpowiednią pomoc od nieprzeciążonej nadmiernie służby zdrowia” – pisze Kao.
Szczególnie niebezpieczne mają być cykliczne spotkania masowe, jak nabożeństwa czy mecze. „Spotkania masowe stają się bardziej znaczące, jeśli takie zdarzenia zdarzają się często, a przynajmniej niektóre z tych samych osób powracają wielokrotnie w to samo miejsce. Dzieje się tak często w przypadku zaplanowanych meczów piłki nożnej lub nabożeństw które odbywają się co tydzień – odstęp czasu dogodnie podobny do czasu, w którym osoba zarażona koronawirusem staje się zakaźna dla innych”.
Zastrzega, iż w przypadkach takich zgromadzeń „Ryzyko szybkiego rozprzestrzeniania się może stać się niekontrolowane”. Na dowód niebezpieczeństwa, jakim są spotkania i aktywność społeczna przywołuje Niemcy, Tajwan oraz Koreę Południową. Sugeruje także, iż niezłym rozwiązaniem może być różne regulowanie ilości obostrzeń, w zależności od obszaru kraju.
„Złagodzenie blokady w obszarach o większych zasobach zdrowotnych, mniejszej liczbie przypadków Covid-19 i gdzie więcej osób już miało wirusa, może być praktyczne w porównaniu z inną częścią kraju, w której skutki wzrostu R byłyby poważniejsze” – czytamy.
Źródło: https://pantarhei24.com/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz