AUTOR: TYLER DURDEN
Autor: Ryan McMaken za pośrednictwem The Mises Institute,
Niektórzy amerykańscy decydenci i eksperci deklarują, że Rosja – i jej ludność – są odcięci od reszty świata. Na przykład politolog Nina Chruszczowa oświadczyła, że "Rosja jest znienawidzona przez resztę świata" i że "Rosja jest globalnym wrogiem". New York Times stwierdza, że Rosja jest teraz "ekonomicznym pariasem" i że "nowa żelazna kurtyna" opada.
Nie ma wątpliwości, że sankcje nałożone przez bogate kraje zachodnie negatywnie wpłyną na rosyjski reżim, rosyjską gospodarkę i naród rosyjski. Zwykli Rosjanie, którzy obecnie cieszą się PKB na mieszkańca, który jest tylko ułamkiem wielkości w wielu krajach zachodnich, będą bardzo cierpieć.
Ale jeśli chodzi o stopień izolacji Rosji, ci, którzy chwalą się, że Rosja jest "odcięta", wyolbrzymiają sprawę. W rzeczywistości wiele z największych krajów świata wykazało niechęć do udziału w amerykańskich programach sankcji, a zamiast tego przyjęło znacznie bardziej wyważone podejście. Tak długo, jak Chiny, Indie i inne duże państwa będą przynajmniej częściowo sympatyzować z Moskwą, zapewni ona duży rynek dla rosyjskich zasobów naturalnych i innych towarów eksportowych. Indie i inne spore kraje zasygnalizowały, że jeszcze nie odcinają Rosji.
Co więcej, jeśli USA mają żądać, aby świat stanął w szeregu za amerykańskimi sankcjami, oznacza to, że USA będą musiały egzekwować swoją politykę sankcji wobec niechętnych narodów. Ostatecznie oznacza to, że USA będą musiały zagrozić – lub w niektórych przypadkach wdrożyć – wtórne sankcje mające na celu ukaranie krajów, które nie sankcjonują również Rosji. Długofalowe efekty budowy wymuszonego globalnego bloku antyrosyjskiego mogą okazać się kosztowne dla Waszyngtonu, a w każdym razie zapowiedzi nowej żelaznej kurtyny opadającej wokół Rosji wydają się przedwczesne.
35 państw członkowskich ONZ – reprezentujących połowę ludności świata – wstrzymało się od głosu
Dla Amerykanów oglądających wiadomości telewizyjne bez wątpienia brzmi to tak, jakby cały świat zjednoczył się za prowadzoną przez Amerykanów kampanią moralnej prawości przeciwko Rosjanom. Jednak w większości prawdziwego świata sprawy wyglądają nieco inaczej. Anthony Faiola i Lesley Wroughton podsumowali sytuację w The Washington Post w zeszłym tygodniu:
Wiele krajów w krajach rozwijających się, w tym niektórzy z najbliższych sojuszników Rosji, jest zaniepokojonych naruszeniem przez Putina ukraińskiej suwerenności. Jednak giganci Globalnego Południa - w tym Indie, Brazylia i Republika Południowej Afryki - zabezpieczają swoje zakłady, podczas gdy Chiny nadal publicznie popierają Putina. Nawet Turcja będąca członkiem NATO zachowuje się nieśmiało, dążąc do odcięcia cieśnin Bosforu i Dardaneli dla wszystkich okrętów wojennych, nie tylko dla Rosjan.
Tak jak zachodni obserwatorzy często wzruszają ramionami na dalekie konflikty na Bliskim Wschodzie i w Afryce, niektórzy obywatele w gospodarkach wschodzących patrzą na Ukrainę i widzą siebie bez psa w tej walce - i z przekonującymi interesami narodowymi, aby nie zrażać Rosji. W szerokim obszarze krajów rozwijających się punkty widzenia Kremla przenikają do głównego nurtu wiadomości i mediów społecznościowych. Ale jeszcze bardziej wyważone oceny przedstawiają Ukrainę nie jako bitwę królewską między dobrem a złem, której świadkiem jest Zachód, ale makiaweliczne przeciąganie liny między Waszyngtonem a Moskwą.
Tymczasem James Pindell z Boston Globe podsumowuje może zagubiony we wszystkich nagłówkach [o tym, że cały świat jest zjednoczony przeciwko Rosji] jest to, że nie jest to cały świat przeciwko Rosji. W rzeczywistości większość z trzech ogromnych kontynentów – Azja, Afryka i Ameryka Południowa – albo nadal współpracuje z Rosją, albo próbuje projektować wizerunek neutralności.
Łatwo jednak zrozumieć, dlaczego tak wielu dochodzi do błędnych wniosków. Wielu z tych, którzy piszczą o świecie zjednoczonym przeciwko Rosji, często ekstrapoluje z faktu, że większość światowych reżimów głosowała za niedawną rezolucją ONZ potępiającą rosyjską inwazję na Ukrainę. Rzeczywiście, 141 państw członkowskich ONZ głosowało na początku tego miesiąca, aby potępić Rosję za inwazję. Tylko pięć państw, w tym Rosja, głosowało przeciwko temu środkowi. Z tego wynika, że praktycznie cały świat zarówno potępił Rosję, jak i jest entuzjastycznie nastawiony do amerykańskich sankcji.
Jednak 35 państw zdecydowało się wstrzymać od głosu potępiającego Rosję, a wiele z tych państw wstrzymujących się od głosu to naprawdę bardzo duże państwa – są to te duże państwa z Globalnego Południa, o których wspominają Faiola i Wroughton.
W rzeczywistości stany, które albo wstrzymały się od głosu w głosowaniu w ONZ, albo głosowały przeciwko niemu, to państwa zawierające ponad połowę - 53 procent - światowej populacji. Wśród państw wstrzymujących się od głosu są Chiny i 33 inne państwa, które łącznie stanowią ponad 3,9 miliarda z 7,7 miliarda ludzi na świecie. Jeśli połączymy głosy na "nie" z państwami wstrzymującymi się od głosu, dodamy kolejne 200 milionów ludzi do bloku państw odmawiających potępienia inwazji na Ukrainę.
Wiele byłych państw radzieckich nie głosuje za potępieniem Rosji, podobnie jak wszystkie duże państwa Azji Południowej – Pakistan, Indie i Bangladesz. Afryka wydaje się również dobrze pasować do regionu, który najwyraźniej stwierdza, że nie ma "psa w tej walce". Prawie jedna trzecia wszystkich afrykańskich reżimów – 16 państw – wstrzymała się od głosu w głosowaniu ONZ. Irak – kraj, na który Stany Zjednoczone wydały 20 lat i biliony dolarów, aby (bezskutecznie) przekształcić się w państwo klienckie USA – również głosował za wstrzymaniem się od głosu.
Oczywiście to, jak reżim głosuje w Zgromadzeniu Ogólnym ONZ, nie mówi nam wiele o opiniach człowieka na ulicy w każdym kraju. Należy jednak zauważyć – i choć może się to wydawać szokujące dla Amerykanów – miliardy ludzi na świecie nie zgadzają się automatycznie z tym, co rząd USA mówi o tym, kogo świat powinien nienawidzić w danym momencie. W każdym razie człowiek na ulicy nie tworzy polityki. Jeśli jedna trzecia reżimów w Afryce, większości Azji Południowej, a także w Chinach i Wietnamie, odmawia teraz nawet potępienia inwazji na Ukrainę, to nie przemawia to dokładnie do świata, który ustawia się w kolejce, aby przestrzegać sankcji kierowanych przez USA i "izolować" Rosję.
Trzeba przyznać, że patrzenie na populację zawyży geopolityczną siłę tych dysydentów, a populacja daje nam ograniczony pogląd na wielkość gospodarek tych państw. Patrząc przez pryzmat tej perspektywy, stwierdzamy jednak, że blok gospodarczy abstynentów nie jest bez znaczenia. Co więcej, nawet wśród krajów, które głosowały z USA nad rezolucją ONZ, wykazano brak entuzjazmu dla sankcji kierowanych przez Amerykanów.
Na przykład Meksyk i Brazylia głosowały za rezolucją ONZ, ale zasygnalizowały również, że nie są zainteresowane nałożeniem surowych sankcji na Rosję. Prezydent Meksyku stanowczo oświadczył, że nie ma zamiaru podążać za przykładem USA w sprawie sankcji. Reżim Argentyny opiera się sankcjom i oświadczył, że uważa sankcje za sprzeczne z procesem pokojowym. Brazylia, Chile, Urugwaj i inne państwa Ameryki Łacińskiej próbują dziurawić żądania sankcji USA.
Jeśli chodzi o Afrykę, Pindell zauważa:
Po drugiej stronie oceanu żaden kraj w Afryce, w tym Republika Południowej Afryki, nie przyłączył się do wezwania do uczynienia Rosji odstającą w stosunkach globalnych. Niektóre, jeśli ma to związek z rosyjskimi powiązaniami wojskowymi z niektórymi narodami lub faktem, że niektóre narody afrykańskie nie czują potrzeby brnięcia w stosunki europejskie po wiekach europejskiego imperializmu i kolonizacji.
J aka część światowej gospodarki prawdopodobnie utrzyma więzi z Moskwą w tym rzekomym okresie izolacji? Cóż, patrząc na ograniczoną próbkę osób sprzeciwiających się sankcjom – tj. PKB Rosji, Indii, Chin, Brazylii i Meksyku łącznie – stwierdzamy, że ten "blok" stanowi pełną jedną trzecią światowego PKB. (Chiny i Indie, oczywiście, stanowią większość tego.) Jest to podobne do połączonych gospodarek USA i UE.
Dawno, dawno temu, oczywiście, odcięcie od USA i Europy pozostawiłoby każdego pariasa z tylko małym skrawkiem globalnego rynku. Na przykład w 1990 roku Stany Zjednoczone i UE łącznie stanowiły ponad 40 procent światowej gospodarki, podczas gdy Chiny, Indie, Meksyk, Rosja i Brazylia łącznie uzyskały marne 18 procent.
Ale rzeczy zmieniły się w ciągu ostatnich trzydziestu lat, a oba bloki są teraz równe:
Używając starego terminu zimnej wojny, wszystko to pozostawia jedną trzecią światowej gospodarki "niezaangażowaną". Jak widzieliśmy, znaczna część Afryki, Azji, a nawet Ameryki Łacińskiej pozostaje nieprzekonana, że muszą odciąć handel z Rosją.
Moglibyśmy stać się jeszcze bardziej konserwatywni niż w mierzeniu siły gospodarczej poza blokiem USA-UE. Żadne spojrzenie na geopolityczną siłę ekonomiczną nie jest kompletne bez uwzględnienia roli całkowitego bogactwa.
I tu USA i ich najbliżsi sojusznicy wyglądają na najpotężniejszych. W końcu, według Credit Suisse, 30 procent światowego bogactwa to bogactwo amerykańskie, a chińskie bogactwo stanowi około 18 procent globalnego bogactwa. Bogactwo Europy Zachodniej jest również ogromne, a Wielka Brytania, Francja, Włochy, Hiszpania i Niemcy osiągają łącznie 16 procent. Tak więc, tak, blok Chiny-Indie-Rosja stanowi tylko jedną piątą światowego bogactwa, podczas gdy USA i Europa Zachodnia łączą się w prawie połowę globalnego bogactwa.
Ale to również pozostawia prawie połowę światowego bogactwa w miejscach, których nie można dokładnie uznać za oczywiste, jeśli chodzi o sankcje USA.
Jak USA mogą się izolować
Najważniejsze pytanie brzmi teraz, jak Waszyngton zareaguje na inne kraje, które odmawiają wskoczenia na modę sankcji. Jeśli USA zdecydują się zadowolić "wysłaniem wiadomości" z sankcjami i pozostawieniem tego na tym, to USA nie będą miały się czym martwić, jeśli chodzi o utrzymanie dobrych relacji z partnerami handlowymi i geopolitycznymi. Nawet stosunki z Chinami będą kontynuowane w dużej mierze normalnie. Ale staje się jasne, że większość reżimów na świecie nie planuje dobrowolnie wrzucić Rosji w zewnętrzną ciemność. Oznacza to, że jeśli USA chcą naprawdę odizolować Rosję, Waszyngton będzie musiał grozić i zmuszać inne reżimy, które się z tym nie zgadzają.
Stany Zjednoczone stawiają się następnie w sytuacji wydawania cennego kapitału geopolitycznego, aby zmusić potencjalnych partnerów, takich jak Indie, Pakistan i Meksyk, do przestrzegania linii sankcji. Dopiero okaże się, jak daleko Stany Zjednoczone są skłonne się posunąć. Jeśli pójdzie to na całość, zaszkodzi to stosunkom z sojusznikami, a to może skończyć się ograniczeniem pozycji geopolitycznej USA. To jest oczywiście dokładnie to, co Moskwa i Pekin chciałyby zobaczyć.
Przetlumaczono przez translator Google
zrodlo:https://www.zerohedge.com/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz