Sri Lanka nakazała swoim siłom zbrojnym strzelanie do każdego, kto plądruje mienie publiczne lub powoduje szkody w następstwie gwałtownych protestów, w których zginęło osiem osób, w tym członek parlamentu z ramienia partii rządzącej.
"Siły zbrojne otrzymały rozkaz otwarcia ognia do każdego, kto plądruje mienie publiczne lub wyrządza krzywdę innym" - poinformowało ministerstwo obrony we wtorkowym oświadczeniu.
Rzecznik Departamentu Stanu USA Ned Price powiedział we wtorek, że Waszyngton jest zaniepokojony rozmieszczeniem wojsk i będzie "ściśle monitorował" rozwój sytuacji politycznej i sytuację na Sri Lance.
"Potępiamy przemoc wobec pokojowych demonstrantów. Wzywamy do pełnego dochodzenia, aresztowań i ścigania każdego, kto podżega i jest zaangażowany w akty przemocy" - powiedział Price dziennikarzom.
Co najmniej osiem osób zginęło, a ponad 200 zostało rannych po tym, jak zwolennicy partii rządzącej zaatakowali pokojowych demonstrantów w Kolombo w poniedziałek. Protestujący podpalili także domy kilku polityków.
Jednym z zabitych był członek parlamentu Amarakeerthi Athukorala, który podobno strzelał do protestujących blokujących jego pojazd w Nittambuwa i zabił jednego z nich, zanim uciekł do pobliskiego budynku i popełnił samobójstwo.
Premier Mahinda Rajapaksa podał się do dymisji kilka godzin po wybuchu gwałtownego protestu, a rząd wprowadził ogólnokrajową godzinę policyjną do czwartku, zabraniając komukolwiek przebywania w miejscach publicznych bez pozwolenia.
Prezydent Gotabaya Rajapaksa wezwał we wtorek społeczeństwo do położenia kresu przemocy i zemsty na obywatelach, niezależnie od przynależności politycznej.
"Zostaną podjęte wszelkie wysiłki w celu przywrócenia stabilności politycznej poprzez konsensus, w ramach mandatu konstytucyjnego [i] rozwiązania kryzysu gospodarczego" - napisał Rajapaksa na Twitterze.
Protesty wybuchły na Sri Lance, a społeczeństwo obwiniało rząd za niewłaściwe radzenie sobie z najgorszym kryzysem gospodarczym w kraju od dziesięcioleci. Stowarzyszenie Prywatnych Właścicieli Autobusów zawiesiło działalność 6 maja, aby przyłączyć się do strajku w związku z niedoborami oleju napędowego.
Kraj jest na skraju bankructwa, a jego rezerwy walutowe spadły o 70 procent w ciągu ostatnich dwóch lat, pozostawiając go walczącego o opłacenie niezbędnego importu. Rząd oświadczył 12 kwietnia, że zawiesza spłatę zadłużenia zagranicznego.
6 maja Rajapaksa ogłosił stan wyjątkowy na całej wyspie po raz drugi od kwietnia w związku z ciągłymi protestami domagającymi się jego rezygnacji.
Zgodnie z przepisami o stanie wyjątkowym prezydent jest uprawniony do zezwalania na zatrzymania bez nakazu i zmiany wszelkich ustaw, z wyjątkiem przepisów Konstytucji.
Przetlumaczono przez translator Google
zrodlo:https://www.theepochtimes.com/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz