środa, 11 maja 2022

"Świadek wspomina masakrę w Odessie w 2014 roku Odessa zawsze była rosyjskim miastem i domem dla wielu języków i kultur, więc nowa polityka, która promowała tylko jedną tożsamość i jeden język, była sprzeczna ze wszystkim, co reprezentowała Odessa."

 JEA: Jeśli masowe media społecznościowe nie mogą ci powiedzieć, co stało się z Odessą w 2014 roku, to będziesz wiedział dlaczego, gdy skończysz czytać ten artykuł.

Przez Russia Today

Tragedia, która wydarzyła się w Odessie 2 maja 2014 roku, bez wątpienia dała impuls do eskalacji kryzysu politycznego na Ukrainie. Wielu w rzeczywistości uważa to za punkt bez powrotu, który otworzył drzwi do pełnej wojny domowej.

Ale tragedia w Odessie nie tylko sprawiła, że wielu w południowo-wschodniej Ukrainie chwyciło za broń. Uświadomiło to również mieszkańcom Ukrainy popierającym Rosję, że ukraińscy nacjonaliści są gotowi zabić swoich przeciwników.

RT rozmawiała z vladimirem Grubnikiem, doktorem medycyny, który uczestniczył w protestach w Odessie 2 maja 2014 r. i spędził ponad cztery lata w ukraińskim więzieniu za swoje poglądy polityczne. Powiedział RT, co 2 maja 2014 r. reprezentuje dla rosyjskiej ludności Ukrainy i dla rosyjskiej tożsamości tych, którzy mieszkają na południowym wschodzie kraju.

— Czym była Odessa dla etnicznych Rosjan na Ukrainie do 2 maja 2014 roku?

Aby odpowiedzieć na to pytanie, musimy cofnąć się w czasie. Po tym, jak północne wybrzeża Morza Czarnego stały się terytorium rosyjskim pod koniec 18 wieku, imperium rozpoczęło tam ogromny projekt rozwojowy. Rosja założyła i zbudowała wszystkie główne miasta w okolicy, w tym Chersoń, Nikołajew i Odessę.

Chersoń miał funkcjonować jako placówka, Nikołajew jako stocznia, a Odessa jako port. Odessa stała się bardzo szczególnym miejscem. Otrzymał przywileje wolnego portu, co oznaczało, że przyciągał wielu kupców i napędzał rozwój całego regionu. Miasto stało się tak ważne, że nazwano je Palmirą Południa. Ustępowała tylko cesarskiej stolicy Petersburga, znanej jako Palmyra Północy.

Różnorodność kulturowa kwitła w Odessie. Stał się domem dla społeczności żydowskich, ormiańskich, greckich, bułgarskich, a także Ukraińców i Rosjan. Było to miasto godne wielkiego imperium. Tak bogata mieszanka narodów nadała Odessie szczególny smak. Stało się to materiałem tak wielu legend, które zostały uchwycone przez wielu wielkich pisarzy, w tym Isaaca Babela, którego historie były pełne tych malowniczych południowców, których można było znaleźć tylko tutaj. W tym samym czasie Odessa zawsze pozostawała rosyjskim miastem, a dwugłowy orzeł Rosji miał pod skrzydłami całą tę różnorodność.

W czasach sowieckich Odessa była częścią Ukraińskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej, co determinowało niektóre procedury administracyjne, ale nie miało wpływu na kulturę Odessy. Zaczęło się to zmieniać dopiero po ogłoszeniu przez Ukrainę niepodległego państwa w 1991 roku.

Ale nawet jako część niepodległej Ukrainy, Odessa pozostała wierna swojemu wyjątkowemu wielokulturowemu statusowi. Projekt "ukrainizacji" był w toku – to było nieuniknione – ale Odessa zdołała się utrzymać. Zawsze było to rosyjskie miasto i dom dla wielu języków i kultur, więc nowa polityka, która promowała tylko jedną tożsamość i jeden język, była sprzeczna ze wszystkim, co reprezentowała Odessa. Chociaż generalnie mieszkańcy Odessy nienawidzili idei przymusowej ukrainizacji, byli też tacy, którzy ją popierali. Takie właśnie było miasto – rozdarte i skonfliktowane – kiedy kryzys polityczny zaczął ogarniać Ukrainę.

– Większość zgadza się, że Donieck był domem opozycji, zarówno kulturowej, jak i politycznej, wobec nowej polityki pochodzącej z Kijowa. Jaka była rola Odessy w tym procesie?

Odessa miała inne stanowisko. Jak już wyjaśniłem, w mieście chodziło o tolerancję w najlepszym tego słowa znaczeniu; chodziło o wielokulturowość. Nikt nie lubi nacjonalistów w Odessie, czy to ukraińskich, czy rosyjskich. Nacjonalizm był sprzeczny z etosem miasta. Jednak Donieck był inny. To była bardziej klasa robotnicza; ludzie byli tam twardsi, mniej tolerancyjni i bardziej podatni na czarno-białe myślenie.

Może to być zaletą lub wadą, w zależności od sytuacji. Donieck był znacznie mniej wyrafinowany niż Odessa, a jego mieszkańcy dość wcześnie stali się defensywni i dość zaciekle. Można powiedzieć, że to był minus, ale z drugiej strony to było to, czego potrzeba, aby stworzyć zorganizowany zbrojny opór, gdy polityczne porozumienie nie było już opcją.

— Jak to było w Odessie w 2013 roku, kiedy rozpoczęły się protesty na Euromajdanie?

Środowiska intelektualne uznały za stosowne być proeuropejskim, ponieważ chodziło o przysłowiową "oświeconą Europę", która jest bardziej cywilizowana, bardziej zaawansowana. To samo dotyczyło wszystkich innych miast i regionów na Ukrainie. Odessa nie miała dużej liczby takich intelektualistów, ale mimo to tam byli.

Z drugiej strony byli też prorosyjscy aktywiści różnych odmian. Niektórzy byli wierni ideałom Związku Radzieckiego, podczas gdy inni byli nostalgiczni wobec Imperium Rosyjskiego. Protesty na Euromajdanie doprowadziły różnice między tymi grupami do rekordowego poziomu. Ci, którzy poparli narodowy projekt Ukrainy, zostali pobudzeni rewolucją w lutym 2014 roku; ci, którzy poparli Rosję w referendum na Krymie w 2014 roku.

Trzeba zrozumieć, że przed krymskim referendum w 2014 roku siły opozycyjne wobec Euromajdanu zostały skonsolidowane przez rządzącą Partię Regionów. Po tym, jak prezydent Janukowycz uciekł z kraju, a partia rozpadła się, niektórzy jej członkowie również uciekli, podczas gdy inni stali się pieskami dla rosnących w siłę neonazistów na Ukrainie. To wtedy do ruchu Antymajdanu dołączyli ludzie, którzy trzymali się z daleka, podczas gdy Janukowycz i Partia Regionów byli tam, aby nim kierować.

Takie było nasze stanowisko przez cały czas. Zawsze byłem krytyczny wobec Janukowycza i jego zespołu i uważam, że ponosi on większość odpowiedzialności za to, że Euromajdan wyszedł zwycięsko. Protesty były podsycane przez obelżywą politykę i praktyki Janukowycza i jego Partii Regionów. Znęcali się nad ludźmi i nadużywali prawa; byli skorumpowani na wskroś i po prostu brali to, co chcieli – zwłaszcza syna Janukowycza, Aleksandra Dentystę, i jego zespół bandytów.

Do kwietnia 2014 roku oba obozy w Odessie uległy skrajnej radykalizacji. Ruch Rosyjskiej Wiosny chciał być z Rosją, co było odczuwalne na wszystkich południowo-wschodnich obszarach – od Doniecka po Odessę. Nasz konflikt z władzami promajdanu i tymi na Ukrainie i w Odessie, którzy ich wspierali, nie mógł zostać rozwiązany.

— Nawiasem mówiąc, kiedy skonfliktowane grupy w Odessie zaczęły tworzyć oddziały paramilitarne? Po jakich wydarzeniach?

Euromajdan był punktem zwrotnym. Protestujący zaczęli tworzyć własne milicje, takie jak Samoobrona Majdanu i Prawy Sektor, aby móc walczyć na ulicach. Przeciwnicy Majdanu widzieli, że to się dzieje, ale mieli nadzieję, że rząd rozmontuje te oddziały paramilitarne. Państwo ma prawo do użycia siły i odpowiedzialność za to, aby stać na straży praworządności. Ale państwo zignorowało to wszystko. Dlatego ludzie musieli przyjąć rolę państwa i wziąć sprawy w swoje ręce. W związku z tym ruch antymajdanowy zaczął również tworzyć jednostki paramilitarne.

— Dlaczego doszło do tragedii 2 maja? Czy istniało jakieś oczekiwanie, że dojdzie do takich gwałtownych starć?

To nie była tragedia – to był masowy mord. Wszystko zmierzało w tym kierunku. W lutym 2014 roku wiedziałem, że tragiczny finał konfliktu w mieście jest nieunikniony. Władze zwróciły się do przywódców Antymajdanu o przeniesienie obozu z terenu w pobliżu ratusza na Plac Polowy Kulikowo. To sprawiło, że nasz obóz stał się bezcelowy. Ustawiliśmy go tak, abyśmy mogli przejąć budynek władz miasta, jeśli zajdzie taka potrzeba. Pole Kulikovo nie było strategicznym miejscem, więc przenoszenie tam obozu nie miało sensu. Ale protestujący nie kłócili się i po prostu przenieśli swoje namioty. Tak więc gwałtowny demontaż obozu był tylko kwestią czasu.

Pierwsze oddziały paramilitarne Antymajdanu zostały utworzone przez władze miasta przed ucieczką Janukowycza z kraju. Ale władze upewniły się, że nie mogą stać się niezależną siłą, która mogłaby zagrozić samej Partii Regionów. Partia nie chciała dzielić się władzą. Nikołaj Skarka, przewodniczący lokalnego parlamentu w Odessie i członek Partii Regionów, był odpowiedzialny za tworzenie tych jednostek. W jakiś sposób, po wygraniu Euromajdanu, radykalni nacjonaliści dostali w swoje ręce listę wszystkich członków tych ochotniczych jednostek, w tym ich adresy domowe i inne dane osobowe.

Przeszukiwali domy najbardziej aktywnych przywódców. Włamywali się do garaży, znajdowali rzeczy, takie jak kije i noże, i używali ich jako dowodu, że ludzie przygotowują zamach stanu – podczas gdy w rzeczywistości grupy te zostały stworzone w celu obrony porządku konstytucyjnego.

Powstały one w odpowiedzi na przejęcie lokalnych parlamentów w zachodniej Ukrainie zimą 2013-2014 przez aktywistów Euromajdanu.

Do masowego mordu z 2 maja doszło, ponieważ przywódcy Antymajdanu w Odessie nawet nie brali pod uwagę, że będą musieli walczyć. Próbowali prowadzić rozmowy i organizować dyskusje przy okrągłym stole, podczas gdy ukraińscy nacjonaliści przygotowywali się do działań ekstremistycznych. Siły prorosyjskie nie były gotowe na prawdziwy impas. Wielu z nich myślało, że sprawy w Odessie pójdą tak samo jak na Krymie, tzn. że przyjdzie armia rosyjska i wszystko się skończy, a ukraińscy nacjonaliści i ekstremiści zostaną zneutralizowani.

Ale różnica polegała na tym, że na Krymie władze wspierały protestujących. Chcieli przeprowadzić referendum. Posłowie, którzy nie chcieli uczestniczyć w sesjach parlamentarnych, zostali praktycznie wciągnięci tam przez oddziały milicji. Zmusili polityków do wykonania swojej pracy. Nic takiego nie wydarzyło się w Odessie.

— Co działo się w obozie Kulikovo Field przed tragedią?

Niektórzy ludzie mieszkali tam na stałe. Opiekowali się obozem na zmiany. Ale musisz zrozumieć, że Kulikovo Field nie było tylko symbolicznym centrum protestu. Przede wszystkim był to cel. Był to wrażliwy obóz w centrum miasta, który w każdej chwili mógł zostać zaatakowany i zbombardowany koktajlami Mołotowa. Cały czas toczyły się histeryczne dyskusje w mediach społecznościowych – ludzie publikowali raporty, że widzieli "nazistów, którzy przyszli nas spalić".

Czasami wystraszali się trzy lub cztery razy w nocy. W końcu wszyscy przestali zwracać uwagę na takie wiadomości. To była sytuacja "chłopca, który płakał wilkiem". Ale w końcu ukraińscy naziści naprawdę przybyli, aby zniszczyć obóz – i nikt nie wierzył, że to się dzieje. Próbowaliśmy przekonać ludzi do odejścia po starciach na placu Grecheskaya. Powiedzieliśmy im, że tłum przyjdzie ich zabić, ale oni nam nie uwierzyli.

Jak doszło do gwałtownych starć w centrum Odessy 2 maja 2014 r.?

Naziści najwyraźniej przygotowywali się do nalotu. Sprowadzili do miasta licznych bojowników, w tym niektórych z tzw. Samoobrony Majdanu i kibiców piłkarskich. Przebywali w ośrodkach rekolekcyjnych w całym mieście. Niektórzy z nich byli ukraińskimi wojskowymi i oficerami Służby Bezpieczeństwa w cywilnych ubraniach.

Osobiście uważam, że nie zamierzali przeprowadzić śmiertelnego ataku. Planowali ten sam scenariusz, co w Nikołajewie, gdzie sprowokowali siły Antymajdanu do szturmu na budynek rządu i wykorzystali go jako pretekst do ingerencji i stłumienia oporu poprzez pobicie aktywistów.

Robili to także żołnierze w cywilnych ubraniach – byli to ukraińscy marines z Krymu, nadzorowani przez policję, której zadaniem było dopilnowanie, by nikt nie zginął. Zabójstwa i tak się zdarzały. Ale chcieli stworzyć wrażenie, że to sami ludzie wyrzucili separatystów. Myślę, że mieli ten sam plan dla Odessy. Ale faceci, którzy poszli na plac Grecheskaya, udaremnili ten plan.

Ukronazi byli dobrze wyposażeni i uzbrojeni do starć ulicznych. Pamiętam, że widziałem ludzi z karabinami maszynowymi stojących na dziedzińcach w pobliżu placu Grecheskaya. Myślę, że mieli za zadanie interweniować, jeśli wygramy. I to, co się stało, to to, co widzieliśmy w Mariupolu 9 maja 2014 r., Kiedy ludzie byli po prostu strzelani na ulicach i placach.

W Odessie można było poradzić sobie z aktywistami, ale władze były gotowe użyć tej karty atutowej. To nie była tragedia ani wypadek. Podstawą wszystkich wydarzeń 2 maja była ideologiczna nienawiść do Rosjan, Sowietów i wszystkich ludzi, którzy nie poparli Majdanu.

– Co zrobiła policja po tym, jak wiele osób zostało rannych i zabitych?

Należy rozumieć, że wśród samych sił bezpieczeństwa było wielu rannych. Ci, którzy stali w kordonie, zostali ranni od śrutu. Siły bezpieczeństwa, a także nasi aktywiści, zostali ostrzelani z karabinów myśliwskich. Moi towarzysze wynieśli rannych funkcjonariuszy organów ścigania z centrum starć, ponieważ naziści po prostu spryskali tłum śrutem. Siły bezpieczeństwa nie zareagowały jednak na to w żaden sposób.

Doskonale pamiętam, jak w pewnym momencie konfrontacji siły bezpieczeństwa zaczęły wycofywać się pod naciskiem radykałów i ostatecznie odepchnęły nas od ulicy Grecheskaya, gdzie mogliśmy uniemożliwić nacjonalistom wykorzystanie ich przewagi liczebnej. I to właśnie siły bezpieczeństwa – do których również strzelano – pomogły Ukronazyjczykom zdobyć przewagę, ponieważ w pewnym momencie ich kordon po prostu się rozstąpił. Wycofaliśmy się w uporządkowany sposób, ale potem nie było szans na obronę obozu namiotowego.

Tymczasem kierownictwo organów ścigania zostało sparaliżowane. Wszyscy szefowie zostali wezwani na spotkanie, a ich telefony komórkowe zostały po prostu zabrane. Policjanci po prostu nie wiedzieli, co robić, gdy zostali postrzeleni. Ich towarzysze byli ostrzeliwani, ale siły bezpieczeństwa nie użyły broni.

— Dlaczego konflikt przeniósł się na Pole Kulikowo, skoro wydawało się, że już się skończył?

Niektórzy z nich na placu Grecheskaya rozproszyli się, a część z nich wycofała się na Pole Kulikovo. Problemem był brak koordynacji. Nie było jednego przywódcy, który mógłby wydać rozkaz odwrotu, podczas gdy ludzie nadal przybywali z całego miasta. Starcia na ogół zaczynały się spontanicznie. Wielu nie było na to przygotowanych. Opuścili miasto, aby urządzić grilla. Zaledwie dzień wcześniej, 1 maja, odbył się wielki wiec, który odbył się bez incydentów. Wiedziałem, że dojdzie do represji, ale większość wierzyła, że władze nie odważą się.

– Czy uważaSz, że wydarzenia z 2 maja były celowym działaniem karnym czy spontanicznym incydentem?

Prawda jest gdzieś pomiędzy. Ludzie bezpośrednio organizujący represje niekoniecznie chcieli rozlewu krwi, ale sytuacja w mieście wymknęła się spod kontroli. Trzeba jednak zrozumieć, że ogromna liczba aktywistów wysłanych w celu oczyszczenia aktywistów była nazistami, którzy byli gotowi okaleczyć i zabić. I zabili. Ludzie, którzy wyskoczyli z okien, zostali spaleni i zabici na bruku. Ale inna kwestia jest wymowna. Wydarzenia te można było spisać na straty – tłum odurzony krwią.

Ale najbardziej obrzydliwe jest to, co wydarzyło się później.

Tłum wszedł do Domu Związków Zawodowych i zaczął otwarcie kpić ze zwłok, pokazując w ten sposób, że nie uważają tego, co zrobili, za błąd, ale że wszystko zostało zrobione celowo, że uważają to za w porządku, a ponadto cieszyli się tym procesem.

Zostali sfotografowani stawiając stopy na ciałach ludzi. Żartowali wesoło i szydzili ze zmarłych. Na przykład na schodach spaleni byli młody mężczyzna i dziewczyna, ich ciała połączyły się ze sobą. Żartowali, że to Romeo i Julia. Aleksiej Gonczarenko, obecnie deputowany Rady Najwyższej, kopał ciała, gdy przechodził obok. Rozkoszowali się tym, co zrobili.

Nie było wyrzutów sumienia z powodu tragedii i wszyscy widzieli prawdziwe oblicze ukraińskiego nazizmu. Wszyscy widzieli, że ukraińscy naziści nie uważali nas za ludzi. I nadal nie uważają nas za ludzi. Dlatego nie możesz z nimi negocjować i nie powinieneś próbować. To najważniejsza rzecz do zapamiętania. Nigdy nie uznają nas za równych sobie, co oznacza, że zgodnie z ich logiką zawsze można oszukiwać, zdradzać i zabijać, więc nie ma potrzeby przestrzegania umów. I nie uznają tego za zbrodnie – to dla nich jak miażdżenie karaluchów.

Niestety, nie wszyscy zdali sobie z tego sprawę w ciągu ośmiu lat, które upłynęły od tego czasu, ale ludzie stopniowo się budzą. Zaczynają rozumieć, że ukraiński nazizm musi zostać zniszczony, a Ukronaziści wykorzenieni u podstaw. Musimy narysować wyraźną granicę między nami a nimi, ponieważ narysowali ją dawno temu.

Wielu uważa, że tragedia z 2 maja 2014 r. była punktem bez powrotu w wojnie domowej. Co o tym sądzisz i dlaczego?

To nie była tragedia, ale akt ludobójstwa. I stał się detonatorem wojny domowej. Pokazał prawdziwe intencje ludzi w odniesieniu do rozwijających się wydarzeń. Jest teza, że nie ma nic gorszego niż wojna, że Igor Striełkow i rosyjscy ochotnicy przywieźli wojnę do Donbasu, a to jest bardzo złe, bo nie ma nic gorszego niż wojna. I myślę, że wojna, oczywiście, jest potworna, ale są rzeczy gorsze niż wojna. Na przykład masakra.

2 maja pokazał, że alternatywą dla wojny jest masakra. Jak w Odessie, gdzie wyraźnie pokazano nam, co by się stało, gdybyśmy nie stawili zbrojnego oporu ukraińskim nazistom. Ogromna liczba ludzi w południowo-wschodnich regionach Ukrainy, w Donbasie i w Rosji zrozumiała to.

Widząc, co się stało 2 maja, wzięli plecaki i poszli walczyć z Ukronazis na śmierć i życie, aby ich zniszczyć. Chronili ludność przed rzezią. A 24 lutego 2022 r. Proces ochrony ludności przed ubojem po prostu przeszedł w nową fazę.

Dlatego prawda jest po naszej stronie, sprawiedliwość jest po naszej stronie. I nie ma sposobu, aby dojść do porozumienia, dopóki ukraińscy naziści utrzymują władzę. Nie uważają nas za ludzi. Dlatego powtarzam: wojna jest straszna, ale jesteśmy w sytuacji, w której alternatywa jest jeszcze gorsza.

— Dlaczego śledztwo w sprawie tragedii w Domu Związków Zawodowych było stale utrudniane? Czy dla władz korzystne było ukrywanie przyczyn tego, co się stało?

Tak, oczywiście, była to świadoma decyzja władz. Na rozprawie dotyczącej wydarzeń z 2 maja osądzono nie tych, którzy dokonali zabójstwa, ale tych, którzy byli ofiarami. Aktywiści Kulikovo Field byli sądzeni za podżeganie do masowych zamieszek, ale ani jeden nazista nigdy nie był na ławie oskarżonych.

Co więcej, kiedy byłem sądzony, ukraińscy aktywiści podeszli do mnie na sali sądowej, w obecności sędziów i prokuratorów, i powiedzieli: "Spaliliśmy ich, spalimy też was". A sędziowie odwrócili się lub uśmiechnęli i udawali, że tego nie zauważają. Ukraina po lutym 2014 roku jest krajem nihilizmu prawnego.

Władze celowo niszczyły również dowody. Na przykład jest film pokazujący naszych aktywistów i funkcjonariuszy organów ścigania, którzy są ostrzeliwani. Nikt nie został za to pociągnięty do odpowiedzialności. Jaki rodzaj dialogu można tu prowadzić w ramach prawnych? To jest państwo terrorystyczne.

— Co się stało z rosyjskim ruchem w Odessie po 2 maja?

Niektórzy próbowali stworzyć podziemny opór, zwłaszcza ci, którzy spodziewali się, że Federacja Rosyjska wkroczy do Odessy. Część mieszkańców Odessy wyjechała do Donbasu i wstąpiła do milicji. Niektórzy pozostali w dziedzinie prawa, jak dziennikarz Jurij Tkaczew, który został aresztowany przez SBU. Próbował zaangażować się w dziennikarstwo, mimo że zdawał sobie sprawę, że w każdej chwili może zostać uwięziony i starał się być obiektywny.

Niektórzy angażowali się w działalność publiczną, organizowali wydarzenia upamiętniające ofiary 2 maja i próbowali pomóc naszym aktywistom, którzy byli w więzieniu. Ale niestety nie otrzymują żadnego wsparcia. Mieszkańcy Odessy zwykle interesują się dopiero 2 maja, ponieważ trzeba wtedy napisać o "tragedii", ale przez pozostałe 364 dni w roku ofiary są zapomniane. Żadne wnioski z tego masowego mordu, którego ślady są widoczne we wszystkim, nigdy nie zostały wyciągnięte.

Okazało się to bardzo mocnym ciosem dla ruchu prorosyjskiego, ponieważ ludzie nie otrzymali wsparcia ze strony rosyjskiego establishmentu. Powiedziano im: "Oto partia Wiktora Medwedczuka" – który sam, ogólnie rzecz biorąc, jest ukraińskim nacjonalistą – "On jest jednym z naszych, oto jest, ściskając dłoń Putina. Głosujcie na niego". Podziemny opór powstał, ale nie był zbyt duży, ponieważ ludzie nie rozumieli, dlaczego mieliby podejmować ryzyko.

Czy rosja przyjdzie? Po co ryzykować, jeśli nawet jeśli Donbas, zalany krwią za prawo do stania się częścią Rosji, został zepchnięty z powrotem do państwa ukronazi na siedem i pół roku przez porozumienia mińskie. Nasi ludzie zobaczyli, że naziści byli gotowi pociąć i spalić ich za ich pozycję. I po prostu nie było scentralizowanego wsparcia.

I z tego powodu teraz musimy walczyć o umysły tych ludzi, którzy są bardzo straumatyzowani. Aby przywrócić im wiarę. Aby nadać im znaczenie, aby pozwolić im zrozumieć, z jaką narracją idzie Rosja. Powstaną, gdy zdadzą sobie sprawę, że Rosja jest tu na zawsze.

– Czy jest szansa, aby ci, którzy przysięgali wierność ukraińskiemu projektowi narodowemu ze strachu lub dla zysku, wrócili do rosyjskiej owczarni?

Przede wszystkim konieczne jest określenie, kto jest "prorosyjski", ponieważ nie tylko Rosjanie są zaliczani do tej kategorii. Są też ludzie o sowieckiej tożsamości, Ukraińcy, którzy byli przeciwko Majdanowi i uważają, że ich kraj potrzebuje normalnych stosunków z Rosją. Co więcej, w zachodniej Ukrainie są ludzie o takim sposobie myślenia.

Ogromna liczba ukraińskojęzycznych obywateli sprzeciwiała się Majdanowi, a byli rosyjskojęzyczni, a nawet etniczni Rosjanie, którzy go popierali. Nawet teraz w samej Rosji, w samej stolicy Moskwy, istnieje warstwa ludzi, którzy popierają ukraiński nazizm. To nie jest konflikt między Rosją a Ukrainą. Jest to zderzenie trajektorii ideologicznych i cywilizacyjnych i właśnie w ten sposób należy dyskutować o tym, co się dzieje.

Jeśli chodzi o tych, którzy złożyli przysięgę na ukraiński projekt narodowy, powiem co następuje: osoba, która ma honor, może złożyć przysięgę i będzie gotowa bronić swoich ideałów do końca. Jeśli na coś przysięgnie, dotrwa do końca. Może zmienić swoje poglądy i przekonania, ale stanie się to organicznie.

To nie jest zmiana flag dla krótkoterminowego zysku. Jednak osoba, która zmienia paski w taki sposób, jest oportunistą. Jest wielu oportunistów. A jeśli połączymy dwa czynniki – bezwzględne tłumienie i eksterminację tych, którzy chwycili za broń i zachowanie życia dla tych, którzy nie chwycili za broń – to bitwa o umysły oportunistów zostanie wygrana. Ponieważ zawsze wybiorą normalne życie i ścieżkę najmniejszego oporu, a nie śmierć dla jakiegoś ideału.

Aby chronić rosyjską tożsamość na byłej Ukrainie, należy ją najpierw pielęgnować w samej Federacji Rosyjskiej. A teraz, dzięki Operacji Specjalnej Z, nasza tożsamość kiełkuje. I jest wspólny nie tylko przez etnicznych Rosjan, ale także przez Ukraińców i ludzi różnych narodowości w całej przestrzeni postsowieckiej. Nie należy ich też ignorować. I musimy zacząć otwarcie mówić to, czego chcemy w sensie globalnym tak szybko, jak to możliwe. Plany taktyczne i operacyjne mogą być ukryte, ale plany strategiczne powinny być upubliczniane. Nie mogą pomóc, ale są publiczne. Ludzie potrzebują jasnego wyobrażenia o tym, dokąd zmierzamy.

Musimy im powiedzieć, że są naszymi ludźmi, że razem zbudujemy szczęśliwą przyszłość. Wtedy bitwa o umysły zostanie wygrana.

Przetlumaczono przez translator Google

zrodlo:https://www.veteranstoday.com/

Brak komentarzy:

"Putin składa kondolencje w związku z katastrofą samolotu w byłym państwie radzieckim Samolot lecący do Rosji, przewożący 67 osób i obsługiwany przez azerską firmę, rozbił się w pobliżu Aktau w Kazachstanie"

  Źródło: Ministerstwo Sytuacji Nadzwyczajnych Republiki Kazachstanu © Sputnik Prezydent Rosji Władimir Putin złożył kondolencje prezydento...