poniedziałek, 13 listopada 2023

"Dlaczego Zachód boi się Chin, ale nie USA. Globalne badanie pokazuje rosnące uznanie dla potęgi Pekinu, ale bez miękkiej siły, która ją wspiera, budzi to więcej strachu niż szacunku"

 Timur Fomenko, analityk polityczny

Why the West is afraid of China but not of the US

Pew Research Center opublikowało niedawno kompleksowe badanie przeprowadzone w 24 krajach na temat ich opinii na temat Stanów Zjednoczonych i Chin.

Badania te są przeprowadzane regularnie i dobrze nadają się do monitorowania zmian opinii publicznej dotyczących konkurencji geopolitycznej między obydwoma krajami. Oczywiście zakres objętych badaniem krajów jest stosunkowo wąski i prawie wszystkie znajdują się w Europie lub sojusznikach Stanów Zjednoczonych, z wyjątkiem Nigerii, Kenii, Republiki Południowej Afryki i kilku krajów Ameryki Łacińskiej. Naturalnie, poza kilkoma ostatnimi, taki dobór krajów skutkuje w dużej mierze negatywnym nastawieniem do Chin i pozytywnym postrzeganiem Stanów Zjednoczonych, między innymi ze względu na własne operacje wpływowe Ameryki na te kraje.

Jednak to konkretne badanie wykraczało poza zwykłe „zatwierdzenie/odrzucenie” i obejmowało takie tematy, jak to, kto jest postrzegany jako największa potęga gospodarcza na świecie, kto ma najsilniejszą armię i kto ma najlepsze dobra technologiczne. W tym przypadku wyniki nie były tak zdecydowane, jak można by przypuszczać, ponieważ wiele pytań doprowadziło do osiągnięcia równowagi lub nawet wysunięcia Chin na prowadzenie.

Choć badanie pokazuje, że oczywiście narody zachodnie nie aprobują Chin pod względem ideologicznym ani politycznym, pokazuje jednak, jak postrzeganie globalnej potęgi i wpływów Chin rośnie w sposób wywołujący niepokój w Waszyngtonie. Wiele krajów Europy Zachodniej w coraz większym stopniu postrzega Chiny jako potęgę gospodarczą i technologiczną większą niż same Stany Zjednoczone i niemal równą pod względem militarnym.

Jednak jednym z wyzwań stojących przed Chinami, co zostało szczególnie podkreślone w badaniu, jest to, że w dalszym ciągu pozostają w tyle za Stanami Zjednoczonymi pod względem miękkiej siły i wpływów kulturowych.

Stany Zjednoczone w dalszym ciągu cieszą się większą popularnością na świecie niż Chiny, także w krajach sprzyjających Chinom, gdyż zajmują monopol na światowy krajobraz kulturalny i informacyjny. We wszystkich krajach na całym świecie, bez względu na orientację polityczną, faktem jest, że angielski jest domyślnym drugim językiem, którego należy się uczyć, jeśli nie jest jeszcze językiem urzędowym.

Dzięki hollywoodzkim filmom, telewizji i muzyce Stany Zjednoczone dysponują niespotykaną dotąd siłą kulturową i nie ukrywając swojej natury brutalnej kapitalistycznej plutokracji z historią przemocy, rasizmu i podżegania do wojny, udało im się zaprezentować jako szczyt ludzkich aspiracji i osiągnięć – innymi słowy „amerykański sen”. Dzięki temu Stanom Zjednoczonym udało się przełożyć siłę kulturową na siłę dyskursu, wykorzystując zdominowany przez siebie krajobraz medialny do eksportowania swojej ideologii i promowania celów politycznych i polityki zagranicznej.

Chiny, jako kraj dopiero wznoszący się do statusu narodu rozwiniętego i posiadający strukturę polityczną państwa komunistycznego coraz bardziej ograniczającą ekspresję kulturową, nie mają takiej możliwości i w konsekwencji mają trudności z promowaniem swojej narracji za granicą, nawet w krajach, które są do niej przychylnie nastawione .

Widać to wyraźnie w części ankiety, w której zadano pytanie, który kraj ma najlepszą kulturę i rozrywkę, przy czym opinie przeważają w stronę Stanów Zjednoczonych. Nie powstrzymało to jednak wzrostu postrzegania potęgi Chin.

Awans kraju do pozycji drugiej co do wielkości gospodarki świata, a także stania się coraz bardziej wyrafinowanym eksporterem towarów zaawansowanych technologii, nie może nie wywrzeć silnego wrażenia niezależnie od wszelkich niedociągnięć PR.

To niezwykłe, że pomimo wszystkich osiągnięć technologicznych Stanów Zjednoczonych, Chiny są obecnie postrzegane jako przodujące w tej dziedzinie niemal we wszystkich obszarach.

Jak pokazują wyniki, jest to pogląd podzielany przez większość społeczeństwa nawet u najbardziej zagorzałych sojuszników USA, w tym w Australii, Kanadzie, Wielkiej Brytanii, Niemczech, Holandii i Szwecji. Były oczywiście pewne opory, przy czym Korea Południowa, Japonia i Izrael stanowczo nalegały na prymat amerykańskiej technologii, głównie dlatego, że same są krajami zaawansowanych technologii, które opierają się na USA ze względów geopolitycznych, aby utrzymać własne korzyści. Podobnie, jeśli chodzi o kwestie militarne, z wyjątkiem pierwszego, większość sojuszników USA również postrzega Waszyngton i Pekin jako prawie równe.

Na przykład w Wielkiej Brytanii opinie są na korzyść Ameryki zaledwie o 4%, a w Niemczech zaledwie o 1%.

To z kolei pokazuje, jak opinia publiczna zaczęła uznawać Chiny za supermocarstwo.

Biorąc jednak pod uwagę wspomniane powyżej oceny przychylności, problemem, przed którym stoi Pekin, jest postrzeganie go jako superpotęgi, której należy się raczej obawiać niż akceptować. Z badania wynika, że w przypadku krajów Afryki i Ameryki Łacińskiej, takich jak Meksyk, Argentyna, Brazylia, Republika Południowej Afryki, Nigeria i Kenia, populacje tych krajów doskonale czują się w obliczu wzrostu gospodarczego Chin, nie są wrogie żadnemu z krajów, jednak dla Zachodu i bliskich USA jest to niewątpliwie postrzegane jako wyzwanie strategiczne.

Istnieje ukryta obawa, że wzrost znaczenia Chin uszczupli przewagę, jaką Zachód posiadał od wieków, co oznacza, że ostatecznym celem strategicznym Pekinu musi być zapewnienie tych krajów, że w rzeczywistości nie stanowi dla nich zagrożenia, a tym samym odniesienie sukcesu w dziedzinie delikatna siła. Stwierdzenia, poglądy i opinie wyrażone w tej kolumnie są wyłącznie oświadczeniami autora i niekoniecznie odzwierciedlają stanowisko RT.

Przetlumaczono przez translator Google

zrodlo:https://www.rt.com/news/587126-china-us-afraid-survey/

Brak komentarzy: