Autorstwa Rachel Lloyd, analityk polityki w Rosyjskiej Komisji Spraw Publicznych (Ru-PAC). Pisze o stosunkach rosyjsko-amerykańskich, prawie międzynarodowym i amerykańskiej polityce zagranicznej.
Wraz z dramatycznym wzrostem cen gazu w dużej części Europy Zachodniej i spadkiem jego tranzytu przez Białoruś i Ukrainę do UE, wielu komentatorów po raz kolejny wskazało palcem na Rosję jako źródło wszystkich swoich nieszczęść.
Dla niektórych jest to dowód na to, że prezydent Władimir Putin wykorzystuje energię ze szkodą dla reszty Europy. Jednak ostatnie wydarzenia i ugruntowane umowy wydają się opowiadać inną, mniej efektowną historię.
Zakręcasz krany?
Problem przedstawiany jako kolejny wielki spisek rosyjski to zauważalny spadek dostaw gazu przesyłanych przez Białoruś do UE. Na stronie internetowej Gazpromu – rosyjskiej państwowej korporacji energetycznej i największego dostawcy gazu ziemnego w Europie – są dane, które zdają się potwierdzać 70% spadek wolumenu dostaw do UE w porównaniu z poprzednim miesiącem.
Kijów jest niewiarygodnym partnerem w transporcie gazu na Zachód, spiera się czołowy rosyjski deputowany w związku z decyzją o ominięciu Ukrainy
Ta liczba zaniepokoiła wielu, zwłaszcza w obliczu największego od lat kryzysu energetycznego w Europie. Jednak faktem jest, że istnieją inne dobrze znane czynniki, które wykorzystują te liczby jako dowód na to, że rosyjska wrogość bardziej wywołuje strach niż fakty.
Prawdopodobnie najważniejszym powodem jest zeszłoroczne porozumienie między Gazpromem a jego białoruskim operatorem-córką, w którym zdecydowano, że w czwartym kwartale 2021 r. przez gazociąg Jamał-Europa będzie przesyłany znacznie mniej gazu. Nic dziwnego, że zmiana ta miała rozpocząć się w październiku tego roku, idealnie pokrywając się z dzisiejszym spadkiem.
Czy Moskwa naprawdę mogła przewidzieć załamanie na europejskim rynku gazu z rocznym wyprzedzeniem? Mało prawdopodobne, zwłaszcza biorąc pod uwagę niepewność Covid-19 i jego wpływ na najbliższą przyszłość światowej gospodarki i społeczeństwa.
Chociaż obecnie może nastąpić spadek dostaw gazu, kiedy wszystkie dane są umieszczane na osi czasu z ostatnich czterech lat, a nie tylko z dwóch mylących miesięcy, jasne jest, że takie anomalie są typowe i że zdarzały się podobne spadki, które szybko odzyskany.
Ponadto ogólne dostawy z Rosji do UE są nadal zgodne z danymi z poprzedniego miesiąca, jeśli nie nieco lepiej. Pierwsze cztery dni października pokazują średnio 210 milionów metrów sześciennych, co jest równoznaczne z kursem w porównaniu do września i poprzednich miesięcy.
Pełny obraz
Istnieją oczywiście inne zmienne, które należy wziąć pod uwagę, a niektóre z nich istniały, zanim kryzys energetyczny po raz pierwszy podniósł swoją paskudną głowę. W grudniu 2019 r. Kijów i Moskwa zawarły porozumienie w sprawie tranzytu gazu przez Ukrainę. W ramach tego minimalne zobowiązanie Rosji do wysyłki zostało zmienione na 40 mld m3 rocznie od 2021 do 2024 r., z 65 mld m3 w 2020 r. i 86,8 mld m3 w 2018 r.
Uruchomienie rosyjskiego gazociągu Nord Stream 2 może obniżyć ceny gazu w Europie do historycznych minimów – Saxo Bank
Ponadto wrześniowa umowa między Moskwą a Węgrami spowodowała, że rurociąg TurkStream zaczął pompować dostawy do kraju środkowoeuropejskiego, począwszy od ubiegłego tygodnia. Umowa będzie dostarczać Węgrom 4,5 miliarda metrów sześciennych gazu ziemnego z Rosji rocznie przez następne 15 lat. Dostawy gazu, które mogły zasadniczo przebiegać przez Ukrainę lub gazociąg jamalski, są teraz kierowane nową trasą przez Morze Czarne, aby dotrzeć do Węgier i Chorwacji.
Istnieje również autentyczna troska o zimno i śnieg w sezonie zimowym. Rosja, znana z surowych zim, może zaobserwować spadek temperatur poniżej -40 stopni Celsjusza na Syberii – gdzie znajduje się wiele rosyjskich złóż gazowych. Niższe temperatury i surowe warunki ekstremalnej zimy mogą bezpośrednio wpłynąć na produkcję i tranzyt ropy i gazu.
Zazwyczaj, aby uniknąć niedoborów, uzupełniane są rezerwy do przechowywania. Jednak w zeszłym roku Rosja zmagała się z wyjątkowo długą i mroźną zimą i obecnie usiłuje gromadzić zapasy ropy i gazu na własne potrzeby wewnętrzne. Zapasy ropy i gazu Gazpromu spadły do 16% pod koniec zeszłej zimy, znacznie poniżej standardowych 35% z poprzednich lat.
A wraz z oczekiwaniem kolejnego brutalnego sezonu śnieżnego przychodzi niefortunne zrozumienie, że elektrownia gazowa nie jest jeszcze w stanie dostarczyć więcej gazu reszcie Europy. W listopadzie, kiedy Gazprom powinien uzupełnić magazyny, jest nadzieja, że Rosja może zacząć traktować priorytetowo przejmowanie nadwyżek i kierowanie ich na rynek zachodnioeuropejski.
Nie aranżowane przez Moskwę
Bezprecedensowy kryzys gazowy w Europie powoduje obecnie konsternację polityków i ekonomistów po tych, którzy otrzymują rachunki za ogrzewanie pocztą. Ceny wzrosły w ciągu ostatnich kilku tygodni, często bijąc rekordy każdego dnia. Obecne koszty są sześciokrotnie wyższe niż w zeszłym roku, a końca nie widać.
Jednak obwinianie Putina o podwyżkę to duży zasięg. Globalny popyt gwałtownie wzrósł, potencjalnie w wyniku odrodzenia się światowej gospodarki po zakończeniu globalnych blokad. Istnieje większa konkurencja między krajami Azji Wschodniej, ponieważ szukają kawałka tortu. Podobnie jak w Rosji, zachodnioeuropejskie zapasy gazu ziemnego uległy znacznemu uszczupleniu po zeszłej zimie. Mogą również pojawić się problemy wynikające z transformacji energetycznej Europy.
Opóźniony przez amerykańskie sankcje w 2019 r. Nord Stream 2 zaczyna przeprowadzać testy, a gaz ziemny jest obecnie napełniany jednym z dwóch rurociągów. Projekt podwoi obecne możliwości eksportowe dostaw gazu do Europy Zachodniej i obecnie czeka na akceptację Niemiec. Gdyby takie opóźnienie nie nastąpiło na życzenie USA, być może ceny gazu nie wzrosłyby.
Zasadniczo obecny kryzys w Europie jest wynikiem doskonałej burzy warunków – wiele z nich jest poza kontrolą Moskwy.
Gazociąg Nord Stream 2 zaczyna napełniać się gazem w ramach przygotowań do pompowania dostaw do UE, mówią operatorzy, w miarę pogłębiania się kryzysu energetycznego
Gazprom „nie może machnąć magiczną różdżką i dostarczyć dodatkowego gazu do dowolnego miejsca w Europie, które tego wymaga w krótkim czasie”, zauważa Witalij Jermakow, starszy pracownik naukowy w Oxford Institute for Energy Studies. „Bez względu na to, jak bardzo Gazprom się stara, nie może samodzielnie zrównoważyć tak ogromnego rynku jak Europa”.
Być może te najbardziej dotknięte kraje powinny się zjednoczyć i zacząć szukać rozwiązań, a nie tylko kogoś, kogo można by obwiniać.
Przetlumaczyla GR przez translator Google
zrodlo:https://www.rt.com/russia/536740-west-looking-to-blame-russia/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz