środa, 8 marca 2023

"Ameryka nie osiąga celu siły"

 AUTOR: TYLER DURDEN

ŚRODA, MAR 08, 2023 - 04:05 AM

Autor: Francis Sempa via RealClear Wire,

Ideologia, która napędza politykę USA na Ukrainie, niszczy naszą strategiczną pozycję za granicą.

20 lutego prezydent Biden złożył "niespodziewaną" wizytę w Kijowie, gdzie ogłosił kolejne pół miliarda dolarów pomocy dla Ukrainy i stwierdził: "Kijów stoi, Ukraina stoi, demokracja stoi". "Amerykanie stoją z wami", powiedział Biden do prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego, "a świat stoi z wami". Biden zauważył ponadto, że poparcie USA dla Ukrainy "nie dotyczy tylko wolności na Ukrainie, ale wolności demokracji w ogóle".

To, czego brakuje w całej tej retoryce, to uzasadniona ocena interesów narodowych USA w wyniku wojny na Ukrainie. Niektórzy zwolennicy zwiększonego zaangażowania USA po stronie Ukrainy twierdzą, że jeśli nie powstrzymamy Putina na Ukrainie, jakiś sojusznik NATO będzie następny – odrodzenie "teorii domina" i "lekcji z Monachium", które znacząco przyczyniły się do naszego zwiększonego zaangażowania w wojnę w Wietnamie. Wyobrażenie o putinowskiej Rosji, która ma gospodarkę wielkości Włoch i której siły zbrojne mają trudności z utrzymaniem dwóch wschodnich prowincji Ukrainy, przedzierających się przez europejską równinę do kanału La Manche, jest fantazją.

Porównajmy Europę Wschodnią z zachodnim Pacyfikiem, gdzie amerykańskie interesy mają wyraźnie geopolityczny charakter. Chiny mają drugą co do wielkości gospodarkę na świecie, ogromne rezerwy siły roboczej, silną i stale rosnącą potęgę militarną zarówno na poziomie konwencjonalnym, jak i nuklearnym (w tym, według Pentagonu, więcej silosów rakietowych ICBM niż USA) oraz program geopolityczny, który dąży do zjednoczenia ogromnych części lądu Eurazji przeciwko Stanom Zjednoczonym. Wpływy gospodarcze i polityczne Chin rozciągają się na Azję Środkową oraz Afrykę i Bliski Wschód poprzez Inicjatywę Pasa i Szlaku. Jego potęga morska rozciąga się od Morza Wschodniochińskiego i Południowochińskiego, przez Morze Południowe, aż po Ocean Indyjski, gdzie rozwinął porty zwane "Sznurem Pereł", które grożą oskrzydleniem południowych Indii.

Jeden z czołowych amerykańskich generałów sił powietrznych ujawnił niedawno w ujawnionej notatce, że chińska Centralna Komisja Wojskowa pod przewodnictwem prezydenta Xi odbyła w październiku ubiegłego roku "radę wojenną" związaną z Tajwanem. Chiny niedawno wystrzeliły coś, co nazywa się "balonem obserwacyjnym" przez serce Ameryki, który amerykańskie myśliwce z opóźnieniem zestrzeliły u wybrzeży Karoliny Południowej po tym, jak przemierzył Aleuty, części Alaski, Kanady i większość kontynentalnych Stanów Zjednoczonych. Profesor Naval War College James Holmes nazwał to chińskim "balonem próbnym" zaprojektowanym do oceny reakcji USA na tę rażącą inwazję na ich przestrzeń powietrzną. Senator Tom Cotton zauważył, że balon powinien zostać zestrzelony lub zdobyty, gdy został odkryty nad Aleutami. Amerykańscy przywódcy, pisze Holmes, muszą uznać, że Chiny są z nami w stanie wojny przez cały czas. Zgodnie z tradycją Sun Tzu i Mao Zedonga, Chiny postrzegają czas pokoju jako nic więcej niż "wojnę bez rozlewu krwi".

Najbardziej niepokojące jest strategiczne partnerstwo między dwoma euroazjatyckimi gigantami, które dopiero zyskuje na sile w odpowiedzi na politykę zagraniczną administracji Bidena. Na tym polega strategiczny dylemat Ameryki dotyczący realizacji naszych interesów lub naszych wartości.

Dwa motywy amerykańskiej polityki zagranicznej – interesy lub wartości – czasami są zbieżne, ale często ścierają się. Henry Kissinger, między innymi, pisał o tym dylemacie polityki zagranicznej, najgłębiej w swojej książce Diplomacy. Kissinger mówi, że biorąc pod uwagę specyficzną wewnętrzną ewolucję polityczną Ameryki, polityka zagraniczna, która ignoruje jeden lub drugi z tych motywów, ostatecznie straci poparcie narodu amerykańskiego, a zatem stanie się politycznie nie do utrzymania.

Historycznie, kiedy amerykańscy decydenci stanęli przed dylematem, wybierali geopolitykę zamiast wartości liberalnych, nawet jeśli ukrywali ten wybór retoryką pełną wartości. Rozważmy dwa przykłady. Podczas pierwszej wojny światowej prezydent Woodrow Wilson publicznie promował ideę pokoju bez aneksji i narodowego samostanowienia dla wszystkich narodów, nawet gdy potajemnie popierał Wielką Brytanię i Francję dzielące terytoria na Bliskim Wschodzie. A podczas II wojny światowej prezydent Franklin Roosevelt publicznie promował Cztery Wolności i powojenny świat, w którym pokój byłby egzekwowany przez Organizację Narodów Zjednoczonych, nawet jeśli dostarczał ogromnej pomocy i zaopatrzenia wojskowego sowieckiemu reżimowi Stalina, co było antytezą wolności i pokoju. W obu przypadkach interesy geopolityczne przeważyły nad wartościami liberalnymi, ale retoryka wartości liberalnych pozostała.

Na próżno jednak szukać amerykańskiego prezydenta, od Jerzego Waszyngtona po Theodore'a Roosevelta, który uważał za konieczne sformułowanie interesów geopolitycznych w języku wartości liberalnych. Nieżyjący już Angelo Codevilla uczynił z tego główny temat swojej ostatniej książki America's Rise and Fall Among Nations. Codevilla podkreślił mądrość polityki zagranicznej George'a Washingtona i Johna Quincy'ego Adamsa, mężów stanu, którzy nigdy nie mylili interesów geopolitycznych z wartościami liberalnymi i którzy nigdy nie uważali za konieczne maskowania twardego realizmu miękką retoryką.

Pojęcie to zmieniło się na początku XX wieku, kiedy Ruch Postępowy wprowadził i promował ideę, że natura ludzka jest doskonała do perfekcji. Nie ma wątpliwości, że George Washington, John Quincy Adams i każdy inny dziewiętnastowieczny prezydent wyśmiałby tę ideę jako ahistoryczną i nieempiryczną. Kiedy idea ludzkiej doskonałości została przełożona na politykę zagraniczną, pojawiła się ideologia "demokratyzmu", która utrzymywała, że zachodnie wartości są uniwersalne i powinny być rozpowszechniane na całym świecie.

Demokratyzm doprowadził do powiązanych idei, że prawa człowieka są uniwersalne i że amerykańska polityka zagraniczna powinna działać na rzecz stworzenia ziemskiej utopii. Jak zauważył Robert Nisbet w swojej mistrzowskiej książce The Present Age: "Od czasów [Woodrow] Wilsona, z najrzadszymi wyjątkami, amerykańska polityka zagraniczna nie była dostrojona do interesów narodowych, ale do moralności narodowej". Idea ta urosła w siłę po II wojnie światowej i być może osiągnęła swoje apogeum podczas prezydentury Jimmy'ego Cartera. Carter, przynajmniej początkowo, uczynił prawa człowieka centralnym punktem swojej polityki zagranicznej, choć stosował je bardziej energicznie wobec sojuszników Ameryki (szach w Iranie, Somoza w Nikaragui) niż jej wrogów (Związek Radziecki, Kuba). Ale najbardziej energicznym orędownikiem demokratyzmu był prezydent George W. Bush, który zareagował na ataki terrorystyczne z 11 września 2001 r., rozpoczynając krucjatę na rzecz demokracji na Bliskim Wschodzie i w południowo-zachodniej Azji.

Poza rozpoczęciem nieudanych wojen opartych na wartościach ponad interesami, administracja Busha wspierała dalszą ekspansję NATO w kierunku granic Rosji, w tym publiczne poparcie dla przyjęcia Gruzji i Ukrainy do zachodniego sojuszu. Bush wydawał się być nieświadomy tradycyjnych pojęć o strefach wpływów i wydawał się być równie nieświadomy rosyjskiej historii. Następcy Busha tylko spotęgowali problem, rozszerzając NATO dalej. Porównanie map Europy w 1990 i 2022 roku ujawnia geografię ekspansji NATO widzianą z Rosji, pokazując, z wyjątkiem Białorusi, wrogie i potencjalnie wrogie kraje w łuku rozciągającym się od Skandynawii po Bałkany i Turcję.

Najbardziej znaczącą strategicznie konsekwencją nieograniczonego demokratyzmu Ameryki pod koniec XX i na początku XXI wieku było wepchnięcie Rosji w ramiona Chin. Stary blok chińsko-radziecki podzielił się w 1960 roku z powodu wewnętrznej rywalizacji. Dyplomacja Richarda Nixona wykorzystała i pogłębiła ten podział. Teraz blok skutecznie się zreformował – nie w oparciu o ideologię, ale o geopolityczną rywalizację ze Stanami Zjednoczonymi. Jak zauważa Aleksander Korolow w artykule w The Diplomat, chińsko-rosyjskie partnerstwo strategiczne wynika nie tylko z serdecznych relacji między Xi Jinpingiem i Putinem, ale także z długoterminowych trendów strukturalnych, które budowały się od zakończenia zimnej wojny. Tendencje te opierają się na geopolityce, a nie na wartościach. Korolow pisze, że antagonizm Ameryki zarówno wobec Chin, jak i Rosji "dodatkowo przyczynia się do konsolidacji sojuszu Chiny-Rosja", ponieważ "konfrontacja zarówno z Chinami, jak i Rosją skutkuje zbieżnością poglądów obu krajów na USA jako ich największe zagrożenie dla bezpieczeństwa". Wrogie podejście Waszyngtonu do obu wielkich mocarstw euroazjatyckich jest strategicznym błędem.

Administracja Bidena określiła zarówno wojnę na Ukrainie, jak i działania Chin na Morzu Południowochińskim jako część szerszej rywalizacji ideologicznej między demokratycznymi i autokratycznymi mocarstwami. W jakiś sposób kraj, który kiedyś stanął po stronie Józefa Stalina, aby pokonać Hitlera, i stanął po stronie Mao Zedonga, aby pomóc obalić imperium sowieckie, nie chce nawet rozważyć zakończenia lub przynajmniej złagodzenia swojej wrogości wobec Rosji Putina w celu zmniejszenia strategicznego zagrożenia ze strony Chin. To triumf demokratyzmu i liberalnych wartości nad interesami geopolitycznymi.

Niestety, to my jesteśmy autorami naszego obecnego dylematu strategicznego. Spotkał nas los innych wielkich narodów, które po zwycięstwach w wielkich konfliktach – w przypadku Ameryki – zimnej wojnie – podchodziły do reszty świata z pychą i arogancją. W ciągu ostatnich trzech dekad nasza polityka zagraniczna przyczyniła się do wzrostu Chin, zbliżyła Rosję do Chin i nadmiernie rozszerzyła nasze zobowiązania i zasoby w konfliktach peryferyjnych, które niewiele lub nic nie zrobiły dla zwiększenia naszego bezpieczeństwa. Zapomnieliśmy o mądrej radzie być może największego amerykańskiego myśliciela geopolitycznego, Nicholasa Spykmana, który ostrzegał:

Mąż stanu, który prowadzi politykę zagraniczną, może niepokoić

sam z wartościami sprawiedliwości, uczciwości i tolerancji

w zakresie, w jakim przyczyniają się one do lub nie ingerują

z celem mocy. Mogą być używane instrumentalnie

jako moralne usprawiedliwienie dążenia do władzy, ale muszą być

odrzucone w momencie, gdy ich zastosowanie przynosi słabość.

Dążenie do władzy nie jest stworzone do osiągnięcia

wartości moralne; Wartości moralne są wykorzystywane do ułatwiania

osiągnięcie władzy.

Głównym interesem geopolitycznym Ameryki powinno być utrzymanie pluralizmu politycznego Eurazji, a nie wspieranie bliższych stosunków między dwoma najpotężniejszymi krajami Eurazji.

Francis P. Sempa pisze o polityce zagranicznej i geopolityce. Jego kolumny Best Defense pojawiają się na początku każdego miesiąca.


Przetlumaczono przez translator Google

zrodlo:https://www.zerohedge.com/

Brak komentarzy:

"Nasza wolność odeszła – prawdopodobnie na zawsze"

  Od 1988 roku, kiedy dr Vernon Coleman po raz pierwszy ujawnił, że strach przed AIDS jest przesadzonym kłamstwem, spotkał się z atakami ze ...