Ministerstwo Spraw Zagranicznych Rosji ujawniło, że nie planuje przywrócenia pełnej reprezentacji dyplomatycznej w Waszyngtonie, dopóki nie zobaczy dowodów, że USA są zainteresowane budowaniem konstruktywnych stosunków między tymi dwoma krajami.
Wiceminister spraw zagranicznych Siergiej Ryabkow został w środę zapytany przez RIA Novosti, czy ambasador Anatolij Antonow wróci do Ameryki w najbliższej przyszłości, po wezwaniu go w marcu w związku z narastającą awanturą dyplomatyczną. „To nie jest pytanie na kilka następnych dni” - powiedział.
„Terminy zostaną określone na podstawie kroków, jakie Waszyngton planuje podjąć na dwustronnym torze” - kontynuował. „Oczekujemy, że nadal będą w stanie wykazać chęć przynajmniej względnej stabilizacji naszych relacji i zrobią w tym względzie coś widocznego i zauważalnego”.
Antonow poleciał do Moskwy na serię krytycznych rozmów z wyższymi rangą urzędnikami w dniach następujących po wywiadzie prezydenta USA Joe Bidena z ABC News, w którym zapytano go, czy uważa, że prezydent Rosji Władimir Putin jest „zabójcą”, i odpowiedział: „ Mmm hmm, tak.
Amerykański przywódca powiedział również, że ostrzegł prezydenta Rosji, że USA potencjalnie podejmą działania, jeśli znajdą dowody ingerencji Moskwy w wybory w USA. „Zapłaci cenę” - dodał Biden.
Jego komentarze zostały odtajnione i udostępnione opinii publicznej jako wspólny raport agencji szpiegowskich Waszyngtonu, w tym CIA i Departamentu Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Oświadczył, że Rosja próbowała wpłynąć na wybory w USA w 2020 r. W celu „oczerniania kandydatury prezydenta Bidena i Partii Demokratycznej, wspierania byłego prezydenta Trumpa, podważania zaufania publicznego do procesu wyborczego i zaostrzania społeczno-politycznych podziałów w USA”.
Od tego czasu Stany Zjednoczone nałożyły sankcje na grupę rosyjskich urzędników, którzy, jak twierdzą, są odpowiedzialni za uwięzienie opozycjonisty Aleksieja Nawalnego i rzekome łamanie „praw człowieka” podczas nadzorowania protestów po jego aresztowaniu.
Pakiet środków Waszyngtonu był również skierowany przeciwko firmom i instytucjom stanowym, które według niego są zaangażowane w „produkcję broni biologicznej i chemicznej”, a także w „działania sprzeczne z bezpieczeństwem narodowym i interesami polityki zagranicznej Stanów Zjednoczonych”. Kreml zdecydowanie zaprzecza istnieniu takiego programu.
Bezimienny urzędnik powiedział wówczas dziennikarzom, że „Stany Zjednoczone ani nie dążą do zresetowania naszych stosunków z Rosją, ani nie dążymy do ich eskalacji”.
przetlumaczyla GR przez translator google
zrodlo:https://www.rt.com/russia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz