poniedziałek, 10 maja 2021

"Palestyńczycy boją się utraty domów rodzinnych, gdy zbliżają się eksmisje!!!!!!!"

 JEROZOLIMA (AP) - Kiedy rodzina Samiry Dajani przeniosła się do swojego pierwszego prawdziwego domu w 1956 roku po latach spędzonych jako uchodźcy, jej ojciec zasadził drzewa w ogrodzie, nadając im imiona każdemu z sześciorga dzieci.



Dziś dwie wysokie sosny, nazwane imieniem Mousy i Daouda, stoją na straży wejścia do ogrodu, w którym wszyscy bawili się jako dzieci. Różowa bugenwilla wspina się po żelaznym łuku na ścieżce prowadzącej obok drzew migdałowych, pomarańczowych i cytrynowych do ich skromnego kamiennego domu.

„Drzewo Samiry nie ma liści” - mówi, wskazując na cyprys, który nosi jej imię. „Ale korzenie są mocne”.

Ona i jej mąż, puste gniazdka z ich własnymi dorosłymi dziećmi, być może będą musieli zostawić to wszystko 1 sierpnia. Wtedy Izrael ma przymusowo ich wysiedlić po trwającej dekady batalii prawnej prowadzonej przeciwko nim przez ideologicznych żydowskich osadników i ich sąsiedzi.

Dajani to jedna z kilku rodzin palestyńskich, w obliczu zbliżającej się eksmisji w dzielnicy Sheikh Jarrah we wschodniej Jerozolimie. Trudna sytuacja rodzin wywołała w ostatnich dniach tygodnie demonstracji i starć między demonstrantami a izraelską policją.

Podkreśla również szereg dyskryminujących polityk, które według grup praw człowieka mają na celu wypchnięcie Palestyńczyków z Jerozolimy, aby zachować ich żydowską większość. Izraelska grupa praw człowieka B'Tselem i nowojorski Human Rights Watch wskazały na taką politykę jako przykład tego, co według nich stało się reżimem apartheidu.



Izrael odrzuca te oskarżenia i twierdzi, że sytuacja w Sheikh Jarrah jest prywatnym sporem dotyczącym nieruchomości, który Palestyńczycy wykorzystali, by podżegać do przemocy. Ministerstwo Spraw Zagranicznych nie odpowiedziało na pytania przesłane przez The Associated Press. Najwyższy urzędnik miejski i grupa osadników zajmująca się marketingiem „działek mieszkaniowych” w Sheikh Jarrah nie odpowiedzieli na prośby o komentarz.

Grupy osadników twierdzą, że ziemia była własnością Żydów przed wojną 1948 r., Która towarzyszyła stworzeniu Izraela. Izraelskie prawo pozwala Żydom odzyskać takie ziemie, ale zabrania Palestyńczykom odzyskania mienia utraconego w tej samej wojnie, nawet jeśli nadal mieszkają na obszarach kontrolowanych przez Izrael.



Rodzice Samiry Dajani uciekli w 1948 roku ze swojego domu w Baka - obecnie ekskluzywnej dzielnicy w większości żydowskiej zachodniej Jerozolimy. Po kilku latach spędzonych jako uchodźcy w Jordanii, Syrii i wschodniej Jerozolimie, która była wówczas kontrolowana przez Jordanię, władze Jordanii zaoferowały im jeden z kilku nowo wybudowanych domów w Sheikh Jarrah w zamian za rezygnację ze statusu uchodźcy.

„Mam piękne wspomnienia z tego domu” - mówi 70-letnia Dajani, wspominając, jak bawiła się z innymi dziećmi z sąsiedztwa, do którego przesiedlono również kilka innych rodzin palestyńskich uchodźców. „To było jak niebo po naszym wyjściu”.



Sytuacja zmieniła się po tym, jak Izrael zdobył wschodnią Jerozolimę, wraz z Zachodnim Brzegiem i Strefą Gazy w wojnie na Bliskim Wschodzie w 1967 r., I zaanektował ją w ruchu nieuznawanym na arenie międzynarodowej. Palestyńczycy chcą, aby wszystkie trzy terytoria stały się ich przyszłym stanem i uważają wschodnią Jerozolimę za swoją stolicę.

W 1972 r. Grupy osadników poinformowały rodziny, że wkraczają na teren należący do Żydów. To był początek długiej batalii prawnej, która w ostatnich miesiącach zakończyła się nakazem eksmisji 36 rodzin w Sheikh Jarrah i dwóch innych dzielnicach wschodniej Jerozolimy. Izraelskie organizacje prawnicze twierdzą, że inne rodziny również są narażone na niebezpieczeństwo, szacując, że ponad 1000 Palestyńczyków jest zagrożonych eksmisją.



Dajani i innym rodzinom nakazano wyjazd do 1 sierpnia. Rozprawa Sądu Najwyższego w sprawie kolejnych czterech rodzin, która miała się odbyć w poniedziałek, została przełożona o co najmniej miesiąc. Jeśli przegrają odwołanie, mogą zostać przymusowo eksmitowani w ciągu dni lub tygodni.

Kobieta z innej rodziny w Sheikh Jarrah powiedziała, że zabranie komuś domu było „nieludzkim aktem”. Zaprosiła rodziców, aby wprowadzili się do niej i jej męża, jeśli zostaną eksmitowani z domu, w którym się urodziła i wychowała, ale jej ojciec odmówił.

„Powiedział, że nie ma mowy, żebym opuścił tę okolicę, chyba że umrę” - powiedziała, prosząc o zachowanie anonimowości w obawie przed zemstą ze strony izraelskich władz. „Od 65 lat mieszka w tej okolicy”.



Izrael postrzega całą Jerozolimę jako zjednoczoną stolicę i twierdzi, że mieszkańcy są traktowani jednakowo. Jednak mieszkańcy wschodniej Jerozolimy mają różne prawa w zależności od tego, czy są Żydami, czy Palestyńczykami.

Żydzi urodzeni we wschodniej Jerozolimie automatycznie otrzymują obywatelstwo izraelskie, a Żydzi z dowolnego miejsca na świecie mogą zostać obywatelami Izraela.

Palestyńczycy urodzeni we wschodniej Jerozolimie otrzymują możliwość stałego pobytu, który może zostać cofnięty, jeśli spędzają zbyt dużo czasu mieszkając poza miastem. Mogą ubiegać się o obywatelstwo izraelskie, ale muszą przejść przez trudny i niepewny proces biurokratyczny, który może zająć miesiące lub lata. Większość odmawia, ponieważ nie uznają aneksji Izraela.



Palestyńczycy są również traktowani inaczej, jeśli chodzi o warunki mieszkaniowe, co utrudni rodzinom szejka Jarrah pozostanie w Jerozolimie w przypadku eksmisji.

Po 1967 roku Izrael rozszerzył granice miejskie miasta, aby objąć rozległe otwarte tereny, na których od tego czasu zbudował żydowskie osiedla, w których mieszkają dziesiątki tysięcy ludzi. Jednocześnie wyznaczył granice sąsiedztw palestyńskich, ograniczając ich rozwój.

Obecnie we wschodniej Jerozolimie mieszka ponad 220 000 Żydów, głównie na obszarach zabudowanych, które Izrael uważa za dzielnice swojej stolicy. Większość z 350 000 palestyńskich mieszkańców wschodniej Jerozolimy jest stłoczona w przeludnionych dzielnicach, w których nie ma miejsca na budowę.

Palestyńczycy twierdzą, że koszt i trudność uzyskania pozwoleń zmusza ich do nielegalnej budowy lub przeniesienia się na okupowany Zachodni Brzeg, gdzie ryzykują utratę swojej rezydencji w Jerozolimie. Izraelskie organizacje walczące o prawa szacują, że spośród 40 000 domów w dzielnicach palestyńskich połowa została zbudowana bez pozwoleń i grozi im wyburzenie.

Po części z powodu protestów Izrael znalazł się pod międzynarodową presją ze strony Szejka Jarraha, przy czym zarówno Stany Zjednoczone, jak i Unia Europejska wyraziły zaniepokojenie. Grupy prawnicze twierdzą, że rząd może wstrzymać lub odroczyć eksmisje, jeśli zechce.

W międzyczasie Samira Dajani zasadziła swoje wiosenne kwiaty w małych doniczkach, które będzie mogła zabrać ze sobą, jeśli zostanie zmuszona do opuszczenia domu w sierpniu. Drzewa nazwane jej imieniem i jej rodzeństwem będą musiały pozostać. Mówi, że stara się o tym nie myśleć.

Przetlumaczyla GR przez translator google

zrodlo:apnews.com

Brak komentarzy:

"USA tracą pozycję na świecie na rzecz Rosji i Chin .Wsparcie dla Izraela zaszkodziło pozycji Ameryki na Bliskim Wschodzie"

  Choć w ciągu ostatniego roku zarówno Chiny, jak i Rosja poprawiły swoją pozycję na świecie, według respondentów z 53 krajów ocena poparcia...