wtorek, 1 lutego 2022

"Schrony przeciwbombowe.wojna partyzancka !!!!!!!!!!!:BUDOWANIE OPORU UKRAINY !!!!!"

 CHARKÓW, Ukraina (AP) – Trener tenisa stołowego, żona kapelana, dentysta i nacjonalista mają ze sobą niewiele wspólnego, z wyjątkiem chęci obrony rodzinnego miasta i czasami wstrzymującego się wysiłku mówienia po ukraińsku zamiast po rosyjsku.

Widok z lotu ptaka na centrum Charkowa, drugiego co do wielkości miasta Ukrainy, sobota, 29 stycznia 2022 r. Sytuacja w Charkowie, zaledwie 40 kilometrów (25 mil) od dziesiątek tysięcy rosyjskich żołnierzy zgromadzonych na granicy z Ukrainą, wydaje się szczególnie niebezpieczna. Drugie co do wielkości miasto Ukrainy jest jednym z jej ośrodków przemysłowych i obejmuje dwie fabryki, które przywracają stare czołgi z czasów sowieckich lub budują nowe. (AP Photo/Evgeniy Maloletka)

Sytuacja w Charkowie, zaledwie 40 kilometrów (25 mil) od dziesiątek tysięcy rosyjskich żołnierzy zgromadzonych na granicy z Ukrainą, wydaje się szczególnie niebezpieczna. Drugie co do wielkości miasto Ukrainy jest jednym z jej ośrodków przemysłowych i obejmuje dwie fabryki, które przywracają stare czołgi z czasów sowieckich lub budują nowe.

To także miasto pęknięć: między ukraińskojęzycznymi a tymi, którzy trzymają się rosyjskiego, który dominował do niedawna; między tymi, którzy entuzjastycznie zgłaszają się na ochotnika, aby oprzeć się rosyjskiej ofensywie, a tymi, którzy po prostu chcą żyć swoim życiem. To, która strona wygra w Charkowie, może przesądzić o losie Ukrainy.

Jeśli Rosja dokona inwazji, niektórzy z ponad 1 miliona mieszkańców Charkowa powiedzą, że są gotowi porzucić swoje życie cywilne i prowadzić kampanię partyzancką przeciwko jednej z największych potęg wojskowych na świecie. Oczekują, że wielu Ukraińców zrobi to samo.

"To miasto musi być chronione" - powiedziała Viktoria Balesina, która uczy nastolatków tenisa stołowego i farbuje przycięte włosy na ciemnofiolet na koronie. "Musimy coś zrobić, a nie panikować i paść na kolana. Nie chcemy tego".

Pracownicy stoją na szczycie czołgu T-64 w Fabryce Zbiorników Naprawczych w Charkowie, Ukraina, poniedziałek, 31 stycznia 2022 r. Sytuacja w Charkowie, zaledwie 40 kilometrów (25 mil) od dziesiątek tysięcy rosyjskich żołnierzy zgromadzonych na granicy z Ukrainą, wydaje się szczególnie niebezpieczna. Drugie co do wielkości miasto Ukrainy jest jednym z jej ośrodków przemysłowych i obejmuje dwie fabryki, które przywracają stare czołgi z czasów sowieckich lub budują nowe. (AP Photo/Evgeniy Maloletka)
Charkowska fabryka czołgów. (AP Photo/Evgeniy Maloletka)

Balesina wspomina, że była zmuszana do udziału w prorosyjskich wiecach podczas ruchu protestacyjnego, który przetoczył się przez Ukrainę po ataku Rosji w 2014 roku – roku, który całkowicie zmienił jej życie. Przez całe życie rosyjskojęzyczna urodzona i wychowana w Charkowie, przeszła na ukraiński. Potem dołączyła do grupy kilkunastu kobiet, które spotykają się co tydzień w biurowcu na instruktaż obrony społeczności.

Teraz jej ukraiński jest prawie płynny, choć wciąż okresowo chwyta się słów i może przeładować pistolet maszynowy prawie wygodnie.

To nie było życie, którego oczekiwała w wieku 55 lat, ale zaakceptowała to jako konieczne. Wiele osób w jej kręgu towarzyskim sympatyzuje z Rosją, ale to nie oni kierują nią dzisiaj.

"Zamierzam chronić miasto nie dla tych ludzi, ale dla kobiet, z którymi trenuję" - powiedziała.

Wśród jej grupy jest Svetlana Putilina, której mąż jest muzułmańskim kapelanem w ukraińskim wojsku. Z ponurą determinacją i bez cienia paniki, 50-latka zaaranżowała plany awaryjne dla swojej rodziny i jednostki: Kto zabierze dzieci w bezpieczne miejsce poza miastem? Kto będzie towarzyszył starszym rodzicom i dziadkom w jednym z setek zmapowanych schronów przeciwbombowych? W jaki sposób kobiety z ruchu oporu będą się angażować?

Grupa kobiet trenuje do posługiwania się bronią w Charkowie na Ukrainie, niedziela, 30 stycznia 2022 r. Niektórzy ludzie w drugim co do wielkości mieście Ukrainy przygotowują się do walki, jeśli Rosja dokona inwazji. Charków znajduje się zaledwie 40 kilometrów (25 mil) od dziesiątek tysięcy rosyjskich żołnierzy zgromadzonych na granicy. (AP Photo/Evgeniy Maloletka)
Grupa kobiet trenuje do posługiwania się bronią w Charkowie na Ukrainie, niedziela, 30 stycznia 2022 r. (AP Photo/Evgeniy Maloletka)
Kobieta ładuje amunicję do karabinu szturmowego Kałasznikow podczas szkolenia w Charkowie na Ukrainie, niedziela, 30 stycznia 2022 r. Ludzie w drugim co do wielkości mieście Ukrainy przygotowują się do walki w przypadku inwazji Rosji. Charków znajduje się zaledwie 40 kilometrów (25 mil) od dziesiątek tysięcy rosyjskich żołnierzy zgromadzonych na granicy. (AP Photo/Evgeniy Maloletka)
Kobieta ładuje amunicję do karabinu szturmowego Kałasznikow podczas szkolenia w Charkowie na Ukrainie, niedziela, 30 stycznia 2022 r. (AP Photo/Evgeniy Maloletka)
Svetlana Putilina uśmiecha się, słuchając instruktora podczas szkolenia w Charkowie na Ukrainie, niedziela, 30 stycznia 2022 r. Putilina, której mąż jest muzułmańskim kapelanem w ukraińskim wojsku. Z ponurą determinacją i bez cienia paniki, 50-latka zaaranżowała plany awaryjne dla swojej rodziny i jednostki: Kto zabierze dzieci w bezpieczne miejsce poza miastem? Kto będzie towarzyszył starszym rodzicom i dziadkom w jednym z setek zmapowanych schronów przeciwbombowych? W jaki sposób kobiety z ruchu oporu będą się angażować? (AP Photo/Evgeniy Maloletka)
Svetlana Putilina uśmiecha się, słuchając instruktora podczas szkolenia w Charkowie na Ukrainie, niedziela, 30 stycznia 2022 r. Putilina, której mąż jest muzułmańskim kapelanem w ukraińskim wojsku. Z ponurą determinacją i bez cienia paniki, 50-latka zaaranżowała plany awaryjne dla swojej rodziny i jednostki: Kto zabierze dzieci w bezpieczne miejsce poza miastem? Kto będzie towarzyszył starszym rodzicom i dziadkom w jednym z setek zmapowanych schronów przeciwbombowych? W jaki sposób kobiety z ruchu oporu będą się angażować? (AP Photo/Evgeniy Maloletka)

"Jeśli to możliwe, a nasz rząd rozda broń, weźmiemy ją i obronimy nasze miasto" - powiedziała matka trójki dzieci i babcia trójki dzieci. Jeśli nie, ma w domu przynajmniej jedną z broni służbowych męża i teraz wie, jak jej używać.

Gdzie indziej w Charkowie dr Oleksandr Dikalo wciągnął dwa skrzypiące krzesła egzaminacyjne do labiryntowej piwnicy i napełnił żółte kanistry świeżą wodą. Publiczna klinika dentystyczna, którą prowadzi, znajduje się na parterze 16-piętrowego budynku mieszkalnego, a warren podziemnych pomieszczeń jest wymieniony jako schronienie awaryjne dla setek mieszkańców.

Dikalo wie również, jak obchodzić się z bronią, od czasów, gdy był żołnierzem Armii Radzieckiej, kiedy stacjonował w Niemczech Wschodnich. Jego żona pracuje jako lekarz w charkowskim szpitalu ratunkowym i regularnie opiekuje się ukraińskimi żołnierzami rannymi na froncie.

Konflikt, który rozpoczął się w ukraińskim Donbasie, przerodził się w wojnę pozycyjną na niskim szczeblu po porozumieniach wynegocjowanych przez Francję i Niemcy. Większość z szacowanych 14 000 zabitych została zabita w 2014 i 2015 roku, ale każdy miesiąc przynosi nowe ofiary.

"Jeśli nie daj Boże, aby coś się stało, musimy stanąć i chronić nasze miasto. Musimy stanąć ręka w rękę przeciwko agresorowi" - powiedział Dikalo. W wieku 60 lat jest za stary, aby dołączyć do jednostek obrony cywilnej tworzących się w całym kraju, ale jest gotowy do działania, aby zapobiec upadkowi Charkowa.

Wojna partyzancka prowadzona przez dentystów, trenerów i gospodynie domowe broniące rodzinnego miasta tysiąca schronów w piwnicach byłaby koszmarem dla rosyjskich planistów wojskowych, zarówno według analityków, jak i urzędników wywiadu USA.

Dr Oleksandr Dikalo stoi w piwnicy swojego szpitala w Charkowie na Ukrainie, piątek, 28 stycznia 2022 r. Gdzie indziej w Charkowie Dikalo wciągnął dwa skrzypiące krzesła egzaminacyjne do labiryntowej piwnicy i napełnił żółte kanistry świeżą wodą. Publiczna klinika dentystyczna, którą prowadzi, znajduje się na parterze 16-piętrowego budynku mieszkalnego, a warren podziemnych pomieszczeń jest wymieniony jako schronienie awaryjne dla setek mieszkańców. (AP Photo/Mstyslav Chernov)
Dr Oleksandr Dikalo stoi w piwnicy swojego szpitala w Charkowie na Ukrainie, piątek, 28 stycznia 2022 r. (AP Photo/Evgeniy Maloletka)
Dr Oleksandr Dikalo pokazuje swoją lokalizację swojego szpitala na mapie w labiryntowej piwnicy w Charkowie na Ukrainie, piątek, 28 stycznia 2022 r. Gdzie indziej w Charkowie Dikalo wciągnął dwa skrzypiące krzesła egzaminacyjne do labiryntowej piwnicy i napełnił żółte kanistry świeżą wodą. Publiczna klinika dentystyczna, którą prowadzi, znajduje się na parterze 16-piętrowego budynku mieszkalnego, a warren podziemnych pomieszczeń jest wymieniony jako schronienie awaryjne dla setek mieszkańców. (AP Photo/Mstyslav Chernov)
Dr Oleksandr Dikalo pokazuje swoją lokalizację swojego szpitala na mapie w labiryntowej piwnicy w Charkowie na Ukrainie, piątek, 28 stycznia 2022 r. (AP Photo/Mstyslav Chernov)
Pracownik patrzy na fotografa, który naprawia czołgi T-64 w zakładzie naprawy czołgów w Charkowie na Ukrainie, poniedziałek, 31 stycznia 2022 r. Charków znajduje się zaledwie 40 kilometrów (25 mil) od dziesiątek tysięcy rosyjskich żołnierzy zgromadzonych na granicy. Jest to również jeden z ośrodków przemysłowych w kraju i obejmuje dwa obiekty, które przywracają stare czołgi z czasów sowieckich lub budują nowe. Jeśli Rosja dokona inwazji, niektórzy z ponad 1 miliona mieszkańców miasta powiedzą, że są gotowi porzucić swoje zwykłe życie cywilne i prowadzić kampanię partyzancką przeciwko jednej z największych potęg wojskowych na świecie. (AP Photo/Evgeniy Maloletka)
Pracownik patrzy na fotografa, który naprawia czołgi T-64 w zakładzie naprawy czołgów w Charkowie na Ukrainie, poniedziałek, 31 stycznia 2022 r. (AP Photo/Evgeniy Maloletka)

"Rosjanie chcą zniszczyć siły bojowe Ukrainy. Nie chcą być w sytuacji, w której muszą zajmować teren, gdzie muszą radzić sobie z cywilami, gdzie muszą radzić sobie z rebelią " - powiedział James Sherr, analityk rosyjskiej strategii wojskowej, który zeznawał w zeszłym tygodniu przed brytyjską komisją parlamentarną.

W Waszyngtonie coraz częściej pojawiają się apele do CIA i Pentagonu o wsparcie potencjalnej ukraińskiej rebelii. Podczas gdy siły rosyjskie są większe i potężniejsze niż ukraińskie, rebelia wspierana przez finansowaną przez USA broń i szkolenia może powstrzymać inwazję na pełną skalę.

Sondaże przeprowadzone wśród zwykłych Ukraińców przez agencje wywiadowcze wyraźnie wskazują, że w przypadku inwazji istniałby aktywny opór, według dwóch osób zaznajomionych ze sprawą, które rozmawiały pod warunkiem zachowania anonimowości, aby omówić poufne informacje. Rzecznik społeczności wywiadowczej odmówił komentarza.

Rosja zaprzecza planom ofensywy, ale domaga się od NATO obietnic dotyczących trzymania Ukrainy z dala od sojuszu, wstrzymania rozmieszczania broni NATO w pobliżu granic Rosji i wycofania sił NATO z Europy Wschodniej. NATO i USA nazywają te żądania niemożliwymi.

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski powiedział niedawno, że jakakolwiek eskalacja może zależeć od Charkowa. Miasto jest również bazą dla Jewhenija Murajewa, zidentyfikowanego przez brytyjski wywiad jako osoba, którą Rosja rozważała zainstalowanie na stanowisku prezydenta.

"Charków ma ponad 1 milion obywateli", powiedział Zełenski w rozmowie z "The Washington Post". "To nie będzie tylko okupacja; to będzie początek wojny na dużą skalę".

Tego właśnie obawia się Anton Dotsenko. W wieku 18 lat był w centrum fali protestów, które obaliły prorosyjski rząd w 2014 roku. Teraz jest 24-letnim pracownikiem technicznym i ma dość wstrząsów.

"Kiedy ludzie są spokojni i zamożni, a wszystko jest w porządku, nie tańczą zbyt dobrze. Ale kiedy wszystko jest złe, wtedy imprezują ciężko, jakby to był ostatni raz" - powiedział Dotsenko podczas przerwy na dym przed pulsującym klubem nocnym w Charkowie. To jest wojna i myślę, że to wszystko można rozwiązać dyplomatycznie. Ostatnią rzeczą, jaką chciałbym zrobić, to oddać swoje życie, oddać moje cenne życie, za coś bezcelowego".

Młodzi ludzie tańczą w klubie nocnym "Moskwicz", przetłumaczonym jako mieszkaniec Moskwy, w Charkowie, Ukraina, niedziela, 30 stycznia 2022 r. Młodzi ludzie tańczący w środku powiedzieliby to samo, Anton Dotsenk, 24-letni pracownik techniczny, oświadczył po rosyjsku: "Jeśli rozpocznie się wojna, wszyscy uciekną". Sytuacja w Charkowie, zaledwie 40 kilometrów (25 mil) od dziesiątek tysięcy rosyjskich żołnierzy zgromadzonych na granicy z Ukrainą, wydaje się szczególnie niebezpieczna. (AP Photo/Evgeniy Maloletka)
Młodzi ludzie tańczą w klubie nocnym "Moskwicz", przetłumaczonym jako mieszkaniec Moskwy, w Charkowie, Ukraina, niedziela, 30 stycznia 2022 r. (AP Photo/Evgeniy Maloletka)

Młodzi ludzie tańczący w środku mówili to samo, deklarował po rosyjsku: "Jeśli rozpocznie się wojna, wszyscy uciekną".

To jest to, czemu jedna nacjonalistyczna grupa młodzieżowa ma nadzieję zapobiec. Spotykają się co tydzień na opuszczonym placu budowy, zamaskowani i ubrani na czarno, ćwicząc manewry. Mężczyźni, którzy dołączają do tej grupy lub jednostek rządowych, już pokazali, że są gotowi na nadchodzące wyzwanie, powiedział jeden z trenerów, który przedstawił się pod pseudonimem Pulsar.

"Charków jest moim domem i jako rodowitym miastem, które muszę chronić. Charków jest również miastem pierwszej linii, co jest ważne gospodarczo i strategicznie" - powiedział, dodając, że wielu ludzi w mieście jest "gotowych chronić swoich do końca", podobnie jak wielu Ukraińców.

Ten sam sentyment rozbrzmiewa wśród Ukraińców w stolicy, Kijowie, i na dalekim zachodzie, we Lwowie.

"Zarówno nasze pokolenie, jak i nasze dzieci są gotowe do obrony. To nie będzie łatwa wojna" – powiedziała Maryna Tseluiko, 40-letnia piekarka, która zapisała się jako rezerwistka ze swoją 18-letnią córką w Kijowie. "Ukraińcy mają bogatą tradycję wojny partyzanckiej. Nie chcemy walczyć z Rosjanami. To Rosjanie z nami walczą".

Członkowie ukraińskiego skrajnie prawicowego pociągu grupowego w Charkowie na Ukrainie, sobota, 29 stycznia 2022 r. Sytuacja w Charkowie, zaledwie 40 kilometrów (25 mil) od dziesiątek tysięcy rosyjskich żołnierzy zgromadzonych na granicy z Ukrainą, wydaje się szczególnie niebezpieczna. Jeśli Rosja dokona inwazji, niektórzy z ponad 1 miliona mieszkańców Charkowa powiedzą, że są gotowi porzucić swoje cywilne życie i prowadzić kampanię partyzancką przeciwko jednemu z największych potęg wojskowych na świecie. Oczekują, że wielu Ukraińców zrobi to samo. (AP Photo/Evgeniy Maloletka)
Członkowie ukraińskiego skrajnie prawicowego pociągu grupowego w Charkowie na Ukrainie, sobota, 29 stycznia 2022 r. (AP Photo/Evgeniy Maloletka)

Lori Hinnant donosiła z Paryża. Autorzy Associated Press Yuras Karmanau w Kijowie i Nomaan Merchant w Waszyngtonie przyczynili się do powstania tego raportu.

Przetlumaczono przez translator Google

zrodlo:apnews.com

Brak komentarzy:

"Oni kłamią, my wiemy, że kłamią, a oni wiedzą, że my wiemy, że kłamią"

  "Wiemy, że kłamią. Wiedzą, że kłamią. Wiedzą, że my wiemy, że kłamią. Wiemy, że oni wiedzą, że my wiemy, że wiedzą, że kłamią. A jedn...