Autor: Pepe Escobar via The Cradle,
Pomimo spektakularnej porażki, NATO nie jest do końca skończone z zadawaniem nieszczęść ziemi Afgańczyków...
Dawno, dawno temu, w odległej galaktyce, Imperium Chaosu rozpoczęło tak zwaną "wojnę z terrorem" przeciwko zubożałemu cmentarzowi imperiów na skrzyżowaniu Azji Środkowej i Południowej.
W imię bezpieczeństwa narodowego ziemia Afgańczyków była bombardowana, dopóki Pentagonowi nie zabrakło celów, jak skarżył się wówczas ich szef Donald Rumsfeld, uzależniony od "znanych niewiadomych".
Operacja "Trwała niewola"
Cele cywilne, znane również jako "szkody uboczne", były normą przez lata. Tłumy musiały uciekać do sąsiednich narodów, aby znaleźć schronienie, podczas gdy dziesiątki tysięcy zostały uwięzione z nieznanych powodów, niektóre nawet wysłane do nielegalnego imperialnego gułagu na tropikalnej wyspie na Karaibach.
Zbrodnie wojenne zostały należycie popełnione – niektóre z nich zostały potępione przez organizację kierowaną przez znakomitego dziennikarza, który następnie został poddany wieloletnim torturom psychicznym przez to samo Imperium, obsesyjnie wydając go do własnej dystopii więziennej.
Przez cały czas zadowolona, cywilizowana "społeczność międzynarodowa" – skrót od kolektywnego Zachodu – była praktycznie głucha, niema i ślepa. Afganistan był okupowany przez ponad 40 narodów – podczas gdy wielokrotnie bombardowany i dronowany przez Imperium, które nie doznało potępienia za swoją agresję; brak pakietu po pakiecie sankcji; brak konfiskaty setek miliardów dolarów; bez żadnej kary.
Pierwsza ofiara wojny
W szczytowym momencie jednobiegunowym Imperium mogło eksperymentować ze wszystkim w Afganistanie, ponieważ bezkarność była normą. Przychodzą mi na myśl dwa przykłady: Kandahar, dystrykt Panjwayi, marzec 2012: imperialny żołnierz zabija 16 cywilów, a następnie pali ich ciała. Podczas pobytu w Kunduz, kwiecień 2018 r.: Ceremonia ukończenia szkoły otrzymuje powitanie pociskiem Hellfire, w którym zginęło ponad 30 cywilów.
Ostatnim aktem imperialnej "nieagresji" przeciwko Afganistanowi był atak dronów w Kabulu, który nie uderzył w "wielu zamachowców-samobójców", ale zamiast tego wypatroszył 10-osobową rodzinę, w tym kilkoro dzieci. "Bezpośrednie zagrożenie", o którym mowa, zidentyfikowane przez amerykański wywiad jako "pomocnik ISIS", było w rzeczywistości pracownikiem pomocy humanitarnej powracającym na spotkanie z rodziną. "Społeczność międzynarodowa" przez wiele dni wypluwała imperialną propagandę, aż zaczęto zadawać poważne pytania.
Wciąż pojawiają się również pytania dotyczące warunków związanych ze szkoleniem afgańskich pilotów przez Pentagon do latania brazylijskim A-29 Super Tucano w latach 2016-2020, który ukończył ponad 2000 misji zapewniających wsparcie dla imperialnych ataków. Podczas szkolenia w bazie sił powietrznych Moody w USA ponad połowa afgańskich pilotów faktycznie przeszła AWOL, a później większość była dość zaniepokojona stosem cywilnych "szkód ubocznych". Oczywiście Pentagon nie prowadził żadnych rejestrów afgańskich ofiar.
Zamiast tego siły powietrzne USA wychwalały sposób, w jaki Super Tucanos zrzucały bomby laserowe na "wrogie cele": talibskich bojowników, którzy "lubią ukrywać się w miastach i miejscach", w których mieszkają cywile. Cudem twierdzono, że "precyzyjne" uderzenia nigdy "nie ranią miejscowej ludności".
To nie jest dokładnie to, co afgański uchodźca w Wielkiej Brytanii, odesłany przez rodzinę, gdy miał zaledwie 13 lat, ujawnił ponad miesiąc temu, mówiąc o swojej wiosce w Tagab: "Cały czas toczyły się tam walki. Wieś należy do talibów (...) Moja rodzina wciąż tam jest, nie wiem, czy żyją, czy zginęli. Nie mam z nimi żadnego kontaktu".
Dyplomacja dronów
Jedną z pierwszych decyzji administracji Obamy w zakresie polityki zagranicznej na początku 2009 roku było turbodoładowanie wojny dronów nad Afganistanem i obszarami plemiennymi w Pakistanie. Wiele lat później kilku analityków wywiadu z innych krajów NATO zaczęło mówić o bezkarności CIA: ataki dronów dostaną zielone światło, nawet jeśli zabicie dziesiątków cywilów byłoby niemal pewne – jak to miało miejsce nie tylko w "AfPak", ale także na innych teatrach wojennych w Azji Zachodniej i Afryce Północnej
Niemniej jednak logika imperialna jest żelazna. Talibowie byli z definicji "terra-ristami" – w znaku towarowym Bush drawl. Co za tym idzie, wioski na afgańskich pustyniach i górach pomagały i podżegały do "terra-rists", więc ewentualne ofiary dronów nigdy nie podniosłyby kwestii "praw człowieka".
Kiedy Afgańczycy – lub Palestyńczycy – stają się ofiarami ubocznymi, to nie ma znaczenia. Kiedy stają się uchodźcami wojennymi, są zagrożeniem. Jednak śmierć ukraińskich cywilów jest skrupulatnie rejestrowana, a kiedy stają się uchodźcami, są traktowani jak bohaterowie.
Ogromna "porażka oparta na danych"
Jak zauważył były brytyjski dyplomata Alastair Crooke, Afganistan był ostateczną wizytówką technicznego zarządzania, poligonem doświadczalnym dla "każdej innowacji w technokratycznym zarządzaniu projektami" obejmującej Big Data, sztuczną inteligencję i socjologię wojskową osadzoną w "Ludzkich zespołach terenowych" – eksperyment ten pomógł stworzyć "międzynarodowy porządek imperium oparty na zasadach".
Ale potem wspierany przez USA marionetkowy reżim w Kabulu upadł nie z hukiem, ale z jękiem: spektakularną "porażką opartą na danych".
Piekło nie ma takiej furii, jaką pogardzało Imperium. Jakby wszystkie bombardowania, drony, lata okupacji i seryjne szkody uboczne nie były wystarczającą nędzą, urażony Waszyngton zwieńczył swoje wyniki, skutecznie kradnąc 7 miliardów dolarów z afgańskiego banku centralnego: to znaczy fundusze, które należą do około 40 milionów poobijanych obywateli afgańskich.
Teraz wygnani Afgańczycy zbierają się, próbując uniemożliwić krewnym ofiar 9/11 w USA przejęcie 3,5 miliarda dolarów z tych funduszy na spłatę długów rzekomo należnych od talibów – którzy nie mają absolutnie nic wspólnego z 9/11
Bezprawne nie zaczyna nawet kwalifikować konfiskaty aktywów od zubożałego narodu dotkniętego swobodnym spadkiem waluty, wysoką inflacją i przerażającym kryzysem humanitarnym, którego jedyną "zbrodnią" było pokonanie imperialnej okupacji na polu bitwy. Według wszelkich standardów, gdyby tak się stało, obowiązuje kwalifikacja międzynarodowej zbrodni wojennej. A szkody uboczne, w tym przypadku, będą oznaczać zakończenie wszelkiej "wiarygodności", którą nadal cieszy się "niezbędny naród".
Pełna kwota rezerw walutowych powinna zostać jednoznacznie zwrócona afgańskiemu bankowi centralnemu. Jednak wszyscy wiedzą, że tak się nie stanie. W najlepszym razie zostanie uwolniona ograniczona miesięczna rata, ledwo wystarczająca, aby ustabilizować ceny i pozwolić przeciętnym Afgańczykom na zakup podstawowych produktów, takich jak chleb, olej spożywczy, cukier i paliwo.
Zachodni "Jedwabny Szlak" był martwy po przybyciu
Nikt dziś nie pamięta, że Departament Stanu USA wpadł na własny pomysł Nowego Jedwabnego Szlaku w lipcu 2011 roku, formalnie ogłoszony przez ówczesną sekretarz stanu Hillary Clinton w przemówieniu w Indiach. Celem Waszyngtonu, przynajmniej w teorii, było ponowne połączenie Afganistanu z Azją Środkową i Południową, a jednocześnie uprzywilejowanie bezpieczeństwa nad gospodarką.
Spin polegał na "przekształceniu wrogów w przyjaciół i pomocy w handel". Rzeczywistość była jednak taka, aby Kabul nie wpadł w rosyjsko-chińską strefę wpływów – reprezentowaną przez Szanghajską Organizację Współpracy (SCO) – po wstępnym wycofaniu wojsk amerykańskich w 2014 roku (Imperium formalnie zostało wydalone dopiero w 2021 roku).
Amerykański Jedwabny Szlak ostatecznie pozwoliłby na realizację projektów takich jak gazociąg TAPI, linia elektryczna CASA-1000, elektrownia cieplna Sheberghan i krajowy pierścień światłowodowy w sektorze telekomunikacyjnym.
Dużo mówiono o "rozwoju zasobów ludzkich"; budowa infrastruktury – kolei, dróg, zapór, stref ekonomicznych, korytarzy zasobów; promowanie dobrych rządów; budowanie potencjału "lokalnych interesariuszy".
Zombie imperium
W końcu Amerykanie zrobili mniej niż nic. Chińczycy, grając w długą grę, będą przewodzić odrodzeniu Afganistanu, po cierpliwym oczekiwaniu na wydalenie Imperium.
Afganistan ze swojej strony zostanie przyjęty do prawdziwego Nowego Jedwabnego Szlaku: Inicjatywy Pasa i Szlaku (BRI), wraz z finansowaniem przez Bank Jedwabnego Szlaku i Azjatycki Bank Inwestycji Infrastrukturalnych (AIIB) oraz połączeniem z Chińsko-Pakistańskim Korytarzem Gospodarczym (CPEC), korytarzem BRI w Azji Środkowej, a ostatecznie kierowaną przez Rosję Euroazjatycką Unią Gospodarczą (EAEU) i Międzynarodowym Korytarzem Transportowym Północ-Południe kierowanym przez Iran-Indie-Rosja (INSTC).
Teraz porównaj i porównaj z imperialnymi sługusami NATO, których "nowa" koncepcja strategiczna sprowadza się do rozszerzonego podżegania do wojny przeciwko Globalnemu Południu i poza nim – w tym zewnętrznym galaktykom. Przynajmniej wiemy, że jeśli NATO kiedykolwiek zostanie skuszone z powrotem do Afganistanu, czeka nas kolejny rytuał, rozdzierające upokorzenie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz