środa, 6 lipca 2022

"Samobójstwo Europy: masowa migracja nie leży w interesie Afryki czy Europy"

 Masowa migracja nie jest, jak się wydaje, organiczną emanacją ludzkości z biednych krajów, ale wyrachowanym projektem ponownego zaludnienia terytorium upadającego Zachodu, z rasizmem jako głównym narzędziem, napisał John Waters.

Samobójstwo Europy: masowa migracja nie leży w interesie Afryki czy Europy

W dwuczęściowej serii zatytułowanej "Europe's Death Rattle" John Waters bada masową migrację w nawiązaniu do książki Stephena Smitha "The Scramble for Europe: Young Africa on its way to the Old Continent".

Część I omawia – jako kulminację wieloletniego planu – globalną katastrofę niedoboru żywności, spowodowaną środkami Covid i "sankcjami", które spowodują, że rekordowa liczba głównie afrykańskich migrantów dotrze do Europy w poszukiwaniu żywności.

Ponieważ artykuły Watersa są dłuższe niż większość czytałaby za jednym posiedzeniem, dzielimy część II, zatytułowaną "Otwarte granice, zamknij usta", na krótsze sekcje i publikujemy je jako serię zatytułowaną "Samobójstwo Europy". Ten artykuł jest dziewiątym i ostatnim z naszej serii.

Konkluzja

Kończąc swoją książkę, Stephen Smith mówi: "Masowa migracja Afrykanów do Europy nie leży ani w interesie Młodej Afryki, ani Starego Kontynentu".

Dla Europy jedynie bardzo selektywne filtrowanie potencjalnych migrantów przyniesie jakiekolwiek korzyści ze względu na wysoce konkurencyjny charakter jej rynku pracy, który prawdopodobnie będzie się dalej kurczył wraz z rozwojem automatyzacji, a zwłaszcza robotyki. W końcu, mówi nieco optymistycznie, "spadek liczby ludności aktywnej zawodowo prawie na pewno będzie zyskiem netto dla Europy, a nie stratą. Z drugiej strony Afryka ma o wiele więcej do stracenia niż do zyskania na "eksporcie" swojej młodzieży na dużą skalę.

Ma rację: Afryka potrzebuje inwestycji, przedsiębiorczości i kreatywności, a nie ciągłego krwotoku swoich najbardziej energicznych młodych ludzi.

"Wyzwaniem dla Afryki, powtarza, "nie jest nadmiar młodych ludzi, ale brak dorosłych", przez co rozumie ludzi zdolnych poprowadzić swoich bliźnich w nową erę afrykańskiego życia. Podobnie Europa, która pratuje pobożność licencjacką w obliczu zbliżającej się katastrofy dla obu kontynentów.

Smith opisuje swoją książkę jako próbę "odmoralizowania" debaty, tj. usunięcia jej z zakresu "polityki litości". Chociaż istnieją oczywiście ważne implikacje etyczne, decyzja za lub przeciw polityce migracyjnej nie jest wyborem między dobrem a złem. W demokracjach europejskich chodzi najpierw o rozważenie, a następnie uzgodnienie zasad przyjmowania obywateli państw trzecich na terytorium UE".

Zasady te, jak mówi, powinny leżeć w najlepszym interesie Europejczyków. "To jest kwestia dobrego zarządzania, a nie nieba czy piekła na ziemi".

"Granica nie jest barierą" - dodaje. "Granica to przestrzeń negocjacji między sąsiadami, którzy nie mogą lekceważyć problemów po drugiej stronie".

Takie podejście wymaga realizmu, a nie emocjonalności. Afrykanie nie są jednorodną grupą: pochodzą z rozległego kontynentu z wieloma plemionami, kulturami, tradycjami, normami i wartościami – czynnikami, które, jak podkreśla Smith, "nie jest niewłaściwe, aby ich gospodarze badali je przed rozszerzeniem swojej gościnności". Rozproszona "polityka litości" jest niewłaściwie umiejscowiona i nieprzydatna. Krótko mówiąc, próbując sformułować "dobrą" politykę imigracyjną, ireniczny uniwersalizm inspirowany niejasnym braterstwem ludzi jest tak samo krzywdzący jak nacjonalistyczny lub natywistyczny egoizm lub jakikolwiek kult krwi i ziemi.

Jako alternatywę dla obecnego szaleństwa proponuje, aby kraje europejskie rozważyły "nowe formy "migracji cyrkulacyjnej" – oparte na wizach wielokrotnego wjazdu lub nawet zezwoleniach na pobyt przyznawanych na dwa lub trzy lata, zgodnie z nowym krajowym systemem kwot, który uzależnia przyjazd nowego Afrykańczyka od wcześniejszego wyjazdu rodaka. To, jak twierdzi, "mogłoby wykorzystać samoregulacyjne skutki rynku pracy i (...) uczynienie z nadzorowania przepływów migracyjnych wspólnej odpowiedzialności Europy i Afryki. Zastępowanie migrantów jeden za jednego – jeden wyjeżdża, drugi wchodzi – nie byłoby już obroną »Twierdzy Europa«, ale współzarządzaniem jej mostem zwodzonym".

"Jeśli jesteś Europejczykiem, decydujesz, kto dostanie się do twojego kraju - nie możesz liczyć bez gospodarza. Tylko Europejczycy mogą decydować o tym, kto wjeżdża do Europy, ale nie mogą decydować w próżni".

Obserwuje, że przybycie obcokrajowców do społeczeństwa może być destabilizujące. Udawanie, że jest inaczej, jest "z pewnością nieszczere". Cytuje algierskiego pisarza Kamela Daouda, który ostrzegał przed "anielską postawą, która może ostatecznie zabić". Ani gospodarz, ani obcy nie jest a priori dobry, ani zły, hojny czy samolubny. Nikt z zewnątrz nie ma prawa dyktować społeczności, jak powinna definiować wspólnotę swoich członków – zwłaszcza tych, którzy ubiegają się o członkostwo. "Nie można dołączyć do klubu poprzez złagodzenie zasad" - zauważa Smith. "Można je renegocjować, ale dopiero po tym, jak ktoś zostanie członkiem".

"W każdym razie", pisze, "z wyjątkiem obowiązku ratowania, który dotyczy osób ubiegających się o azyl (i jest ograniczony zasadą, że nie powinny one stanowić przestępczego zagrożenia dla społeczności), obojętność nie jest ani zła, ani niemoralna". Wolność zrzeszania się oznacza również prawo do nie zrzeszania się. "Niezależnie od reakcji, troska o większą równość międzynarodową nie powinna być mylona z wizją otwartych granic jako królewskiej drogi do osiągnięcia tego celu. Nie jest sprzeczne faworyzowanie światowej sprawiedliwości społecznej i sprzeciwianie się swobodnemu przepływowi osób".

O autorze

John Waters był dziennikarzem, redaktorem czasopisma i felietonistą specjalizującym się w poruszaniu niepopularnych kwestii o znaczeniu publicznym. Opuścił The Irish Times po 24 latach w 2014 roku, a rok później całkowicie zaślepił irlandzkie dziennikarstwo.

Od tego czasu jego artykuły pojawiły się w publikacjach takich jak First Thingsfrontpagemag.comThe Spectator i The Spectator USA. Opublikował dziesięć książek, z których najnowsza, Give Us Back the Bad Roads (2018), będąca refleksją nad kulturową dezintegracją Irlandii od 1990 roku, w formie listu do zmarłego ojca.

Powyższy fragment jest fragmentem jego artykułu "Europe's death rattle, Part II". Część I możecie przeczytać TUTAJ. Śledź pracę Johna Watersa, subskrybując jego Substack TUTAJ.


Przetlumaczono przez translator Google

zrodlo|:https://expose-news.com/

Brak komentarzy:

"UE nie przetrwa bez Rosji i BRICS – rosyjski senator Konstantin Kosaczow uważa, że ​​blok w zasadzie sam siebie uwięził w swoich sankcjach"

  UE nie przetrwa bez współpracy z Rosją i państwami BRICS, powiedział wiceprzewodniczący Rady Federacji Rosyjskiej Konstantin Kosaczow w wy...