Niemiecki rząd na lewo od centrum, podobnie jak większość w Europie, dawno temu zaczął modlić się w Kościele Zmian Klimatu, unikając tanich, niezawodnych paliw kopalnych na rzecz szkicowych, zawodnych i nieuchronnie droższych "zielonych odnawialnych" źródeł energii, głównie energii wiatrowej i słonecznej.
To powiedziawszy, kraj nigdy tak naprawdę nie odzwyczaił się od paliw kopalnych. Raczej, w absurdalnym wielkim planie sygnalizowania cnoty, Niemcy po prostu zdecydowały się kupić większość gazu ziemnego i innej energii z paliw kopalnych od Rosji – kraju, przed którym członek NATO miał bronić kontynentu.
Słynny prezydent Donald Trump ostrzegł kraj podczas przemówienia we wrześniu 2018 r. w ONZ: "Niemcy staną się całkowicie zależne od rosyjskiej energii, jeśli natychmiast nie zmienią kursu. Tutaj, na półkuli zachodniej, jesteśmy zobowiązani do utrzymania naszej niezależności od ingerencji ekspansjonistycznych obcych mocarstw.
W tym czasie obecni niemieccy dyplomaci uśmiechali się i chichotali z przepowiedni Trumpa. Od tego czasu udowodniono, że miał rację – ponownie.
Po rosyjskiej inwazji na Ukrainę projekt gazociągu Nord Stream 2, który Niemcy budowały wspólnie z Rosją, został wstrzymany, a rosyjski gaz nie płynie do Niemiec z powodu sankcji UE po inwazji. W związku z tym największa gospodarka Europy znajduje się na skraju upadku, ponieważ nie ma wystarczającej ilości alternatywnych lub krajowych źródeł paliw kopalnych potrzebnych do zasilania przemysłu.
Ale teraz wydaje się, że Niemcy odrobiły trudną lekcję i zataczają pełne koło w kwestii produkcji energii: rząd w Berlinie zdecydował się na demontaż farmy wiatrowej, aby móc otworzyć kopalnię węgla, jak donosi OilPrice.com.
Mówiąc najprościej, nie możesz wymyślić tego rodzaju szaleństwa:
W zachodnich Niemczech demontowana jest farma wiatrowa, aby zrobić miejsce dla rozbudowy odkrywkowej kopalni węgla brunatnego w "paradoksalnej sytuacji", podkreślającej obecne priorytetowe traktowanie bezpieczeństwa energetycznego nad czystą energią w największej gospodarce Europy.
Rozpoczął się już demontaż co najmniej jednej turbiny wiatrowej na farmie wiatrowej w pobliżu niemieckiej kopalni węgla Garzweiler, obsługiwanej przez giganta energetycznego RWE. RWE twierdzi, że węgiel brunatny jest wydobywany z zagłębi węglowych Garzweiler od ponad 100 lat.
RWE poinformowało również pod koniec września, że trzy z bloków węglowych opalanych węglem brunatnym, które wcześniej były w gotowości, powrócą na rynek energii elektrycznej zgodnie z harmonogramem w październiku.
"Każda z trzech jednostek węgla brunatnego ma moc 300 megawatów (MW). Dzięki ich wdrożeniu przyczyniają się one do wzmocnienia bezpieczeństwa dostaw w Niemczech podczas kryzysu energetycznego i do oszczędzania gazu ziemnego przy wytwarzaniu energii elektrycznej" – zauważył RWE w zeszłym miesiącu.
Firma planuje rozbudowę kopalni węgla brunatnego w Garzweiler po tym, jak sąd w Münster w zachodnioniemieckim kraju związkowym Nadrenia Północna-Westfalia orzekł na korzyść grupy energetycznej w sporze o ziemię w marcu, w którym firma starała się rozbudować kopalnię.
W uwagach dotyczących demontażu farmy turbin wiatrowych, aby zrobić miejsce dla rozbudowy kopalni, Guido, Steffen, rzecznik RWE, powiedział Guardianowi: "Zdajemy sobie sprawę, że jest to paradoksalne. Ale tak jest w obecnej sytuacji".
Bardziej jakhipokryzja,jak to tylko możliwe.
Mimo to na początku tego tygodnia ministerstwo gospodarki i energii kraju związkowego Nadrenia Północna-Westfalia wezwało RWE do porzucenia planu demontażu farmy wiatrowej, ponieważnawet gdy Niemcy głodują energii, wyznawcyreligii zmian klimatycznych i zielonej energiinadal jej nie rozumieją.
"W obecnej sytuacji cały potencjał wykorzystania energii odnawialnej powinien zostać wyczerpany w jak największym stopniu, a istniejące turbiny powinny działać tak długo, jak to możliwe" -powiedział rzecznik ministerstwa stanu w rozmowie z "Guardianem".
Przetlumaczono przez translator Google
zrodlo:https://www.naturalnews.com/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz