AUTOR: TYLER DURDEN
W swojej nieustannej pogoni za cnotliwymi wzgórzami, na których jest gotowa umrzeć w ciągu kilku minut, kilka miesięcy temu UE wpadła na genialny pomysł: wprowadźmy bezzębny pułap cen ropy na rosyjski eksport ropy, który faktycznie ma zerowy wpływ na głęboko przecenioną rosyjską ropę, a tym samym nie prowadzi do żadnych kolejnych europejskich szoków energetycznych. ale ze względu na optykę i znacznie "niższą" dozwoloną cenę transakcyjną, będzie to świetne nagłówki i pokaże światu, jak potężna jest UE.
Cóż, plan prawie się udał... aż do Polski, kraje bałtyckie zapomniały przeczytać drobnym drukiem, pomyślały, że Europa naprawdę oznacza biznes i wysadziły umowę w powietrze.
Przypomnijmy, że w piątek negocjacje w sprawie rosyjskiego limitu cen ropy zostały zawieszone - pomimo gotowości większości krajów europejskich, aby po prostu przekroczyć granicę i przejść dalej - ponieważ Polska i kraje bałtyckie sprzeciwiły się proponowanemu pułapowi w wysokości 65 USD.
Istniała pewna nadzieja, że ten sprzeciw jest tylko na pokaz i że w poniedziałek Polacy ustąpią po negocjacjach "za zamkniętymi drzwiami", Europa uderzy w pułap cenowy 65 USD, Rosja będzie nadal sprzedawać swoją ropę Chinom i Indiom, a także - po cichu - Europie, i stopniowo zrenormalizować podzielony rynek ropy, na którym Indie i Chiny płacą 25% zniżki za ropę, podczas gdy reszta świata będzie musiała płacić premię jako przesunięcie.
Jednak tak się nie stało, a w poniedziałek rządy Unii Europejskiej ponownie nie doszłydo porozumienia w sprawie limitu cen rosyjskiej ropy naftowej na morzu, ponieważ Polskaponownienalegała, aby limit został ustalony niżej niż zaproponował G7, aby zmniejszyć zdolność Moskwy do finansowania inwazji na Ukrainę, powiedzieli dyplomaci Reutersowi.
"Nie ma umowy. Teksty prawne zostały uzgodnione, ale Polska nadal nie może zgodzić się na cenę" – powiedział jeden z dyplomatów. Dyplomaci twierdzą, że nie ustalono jeszcze nowej daty rozmów, chociaż znacznie gorszy wynik może czekać Europę już za tydzień: dla przypomnienia, mechanizm pułapu cen ma wejść w życie 5 grudnia. A jeśli do przyszłego poniedziałku nie dojdzie do porozumienia w sprawie limitu cenowego G7, UE wdroży ostrzejsze środki uzgodnione pod koniec maja - zakaz importu rosyjskiej ropy naftowej od 5 grudnia i produktów naftowych od 5 lutego, powiedzieli polscy dyplomaci.
Byłby to naprawdę katastrofalny scenariusz, który mógłby natychmiast wysłać cenę ropy do stratosfery, jak wyjaśnił niedawno JPMorgan.
Oczywiście, nie jest za późno, aby Polska stanęła w kolejce: Węgry i dwa inne śródlądowe państwa Europy Środkowej uzyskały zwolnienia z tego zakazu dla importu rurociągów, na którym polegają. Tymczasem nawet grupa państw G-7 zaproponowała łagodniejszą wersję zakazu UE, aby utrzymać dostawy ropy do światowej gospodarki na stałym poziomie, ponieważ Rosja dostarcza 10% światowej ropy (widzicie, to wszystko był teatr, wszystko - od pierwszego dnia - i politycy wiedzieli o tym, gdy tylko zrobili matematykę).
Zaproponowano, aby UE i inni globalni klienci nadal kupowali rosyjską ropę, ale tylko wtedy, gdy jej cena będzie na poziomie uzgodnionym przez G7 lub poniżej. To zmniejszyłoby dochody Kremla. G7 zaproponowało ograniczenie do 65-70 USD za baryłkę, ale Polska i niektórzy inni twierdzą, że nie zaszkodzi to Moskwie, ponieważ rosyjska ropa jest już notowana poniżej tego przedziału na poziomie 63,50 USD, a po dzisiejszym rollercoasterze cen ropy "rosyjska" cena na krótko spadła poniżej 60 USD.
Przy rosyjskich kosztach produkcji szacowanych na około 20 dolarów, Moskwa ma bardzo duże zyski z eksportu ropy. Polska, Litwa i Estonia naciskają na wprowadzenie limitu cen w wysokości 30 USD za baryłkę.
A jednak, pomimo konsensusu, że polski sprzeciw zostanie obalony, determinacja kraju tylko się utwardziła: "Polacy są całkowicie bezkompromisowi w kwestii ceny, nie sugerując akceptowalnej alternatywy" - powiedział unijny dyplomata. Wyraźnie rośnie irytacja polskim stanowiskiem".
Co jest zabawne, ponieważ tylko Polska trzyma się zasady, co miał osiągnąć pułap cenowy - mianowicie zdusić zyski z rosyjskiej ropy; a jednak pomimo całej pompatycznej retoryki narodów G-7, wszyscy są szczęśliwi, że mogą kontynuować spektakl, wiedząc doskonale, że jest to tylko jeden gigantyczny schemat sygnalizowania cnoty. Wszyscy, poza Polską, która... i w rezultacie "irytacja" nie dotyczy Putina, ale "polskiego stanowiska", które trzyma tłustych europejskich technokratów z dala od ich zasłużonych 3-gwiazdkowych posiłków za dobrze wykonaną fałszywą robotę.
W przeciwieństwie do Polski, inne kraje szybko ustawiły się w kolejce, gdy dokonano pewnych transferów pieniężnych: Malta, Cypr i Grecja obawiały się, że propozycja limitu G7 jest zbyt niska, uderzając w ich duży przemysł żeglugowy, ale dyplomaci powiedzieli, że uzyskali pewne "ustępstwa" w tekstach prawnych i nie są już przeszkodą w zawarciu umowy. Tłumaczenie: te trzy kraje byłyby głównymi beneficjentami rosyjskich transferów między statkami, które następnie przepływają do reszty Europy.
Pomysł wprowadzenia limitu G7 polega na zakazaniu firmom żeglugowym, ubezpieczeniowym i reasekuracyjnym obsługi ładunków rosyjskiej ropy na całym świecie, chyba że jest ona sprzedawana po cenie niższej niż cena ustalona przez G7 i jej sojuszników.
Jak konkluduje Reuters, "ponieważ kluczowe światowe firmy żeglugowe i ubezpieczeniowe mają siedziby w krajach G7, pułap cenowy bardzo utrudniłby Moskwie sprzedaż ropy po wyższej cenie"; Reuters miał na myśli to, że tylko Polska robi wszystko, co w jej mocy, aby sprzedać swoją ropę po wyższej cenie, podczas gdy reszta UE i G7 już zdecydowały się na odwrócenie strony w tej sprawie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz