poniedziałek, 7 listopada 2022

"Wgląd w życie w ramach wszechobecnego systemu inwigilacji chińskiego rządu"

 Lizzie O'Leary, gospodarz What Next: TBD, rozmawiała z Joshem Chinem o zaawansowanym technologicznie stanie inwigilacji Xi Jinpinga i niektórych amerykańskich firmach, które pomogły mu się tam dostać.

W Chinach zainstalowanych jest około 400 milionów kamer monitorujących - jedna na trzech lub czterech obywateli, powiedział.

Chociaż Chin nie krytykuje chińskiego państwa inwigilacyjnego tak, jak my byśmy to robili i czasami wydaje się myśleć o nim w pozytywnym świetle, to, co mówi, daje wgląd w to, jak wyglądałoby nasze życie, gdybyśmy pozwolili naszym rządom podążać za tą samą ideologią. Innymi słowy, jak wyglądałoby życie w społeczeństwie rządzonym przez technokratów.

Wyróżniony obraz: Surveillance Redefined: Postępy w wizji AI napędzają wiodący chiński rynek zabezpieczeń, 6 sierpnia 2018

Jednak zamiast tego nie wysłuchaliśmy wywiadu; oparliśmy nasz artykuł na opisie O'Leary'ego. Być może ze względu na zwięzłość lub z innych powodów O'Leary pominęła w swoim artykule komentarze, które były zbyt krytyczne, tak jak my wybraliśmy to, co uwzględnić. Możesz posłuchać 40-minutowego odcinkaWhat Next: TBDzatytułowanego "Big Brother, Big Tech and China" TUTAJ i przeczytać cały artykuł opublikowany przezSlateTUTAJ.

Josh Chin jest zastępcą szefa biura ds. Chin wWall Street Journal. Od ponad dekady zajmuje się Chinami. Chin i jego koleżanka, Liza Lin, napisali niedawno książkę o powstaniu chińskiego państwa inwigilacyjnego i o tym, jak Xi Jinping wykorzystał zaawansowaną technologię nadzoru, aby skonsolidować swoją władzę.

W 2017 roku Chin odwiedził prowincję Xinjiang, w której mieszka etniczna mniejszość ujgurska w Chinach. "Kiedy tam dotarliśmy", powiedział Chin, "to było jak wjechanie do dystopijnej strefy wojennej przeciwko rebeliantom, gdzie zasadniczo wszędzie, gdzie się udałeś, napotykałeś najnowocześniejszą technologię opartą na sztucznej inteligencji - kamery monitorujące, mikrofony". Ujgurzy byli celem inwigilacji, powiedział:

"Gdybyś był Ujgurem, mówili nam, że wyszedłbyś na zewnątrz i od chwili, gdy opuściłeś drzwi, byłeś śledzony. Wszędzie były punkty kontroli bezpieczeństwa, w każdym miejscu publicznym. Jeśli chciałeś wejść do banku, hotelu lub na rynek, cokolwiek w tym rodzaju, musiałeś przejść przez punkt kontroli bezpieczeństwa. Musiałeś zeskanować swój dowód osobisty, a także zeskanować twarz, aby dopasować ją do dowodu osobistego, aby mieli zapis, dokąd zmierzasz. Idąc ulicą, policja mogła pomachać ci i zmusić do oddania telefonu, a następnie podłączyliby go do urządzenia skanującego i przeskanowali telefon w poszukiwaniu cyfrowej kontrabandy. "

Państwo chińskie wzięło te dane i podzieliło ludzi na jedną z trzech kategorii: bezpieczną, przeciętną i niebezpieczną. "Ludzie, którzy byli niebezpieczni, znikali i byli wysyłani do tego, co rząd opisał jako szkoły, ale kiedy poszliśmy ich odwiedzić, odwiedziliśmy jedną i było to zasadniczo więzienie" - powiedział Chin.

"Przed wprowadzeniem tego państwa inwigilacji miała miejsce seria dość zaskakujących ataków Ujgurów poza Sinciangiem, w tym jeden w Pekinie. Po tym wydarzeniu Xi Jinping, chiński przywódca, ogłosił to, co nazwał "ludową wojną z terroryzmem". Kiedy dotarliśmy do Sinciangu, pomyśleliśmy: "OK, więc to jest wojna ludowa. Tak to wygląda". Ale potem wróciliśmy do Pekinu i pamiętam, jak rozmawiałem z chińskim aktywistą na temat innej historii, a on powiedział: "To, co dzieje się teraz w Sinciangu, jest tylko zapowiedzią tego, co wydarzy się w pozostałej części Chin".

Gdy systemy nadzoru rozszerzyły się na resztę kraju, rząd był z tego dumny, mówiąc o tak zwanych inteligentnych miastach, takich jak Hangzhou. Lokalne władze wykorzystały swoją technologię, aby stworzyć "mózg miasta", platformę, która kontroluje wszystko, od ruchu drogowego po wykrywanie śmieci.

Istnieją firmy amerykańskie, na których produktach Chiny polegają od lat, aby inwigilować swoich obywateli. Jedną z firm jest Intel. "Okazuje się, że jego ramię venture capital sfinansowało jednego z pionierów cyfrowego nadzoru w Chinach, a także sprzedało im chipy i udzieliło im porad" - powiedział Chin. Dodawanie:

"Mamy NVIDIĘ, która jest głównym producentem chipów w Kalifornii, który sprzedaje również wiele chipów chińskim firmom nadzoru. Firma Microsoft. Prawie każda firma z Doliny Krzemowej, może z wyjątkiem Google, która zasadniczo musiała opuścić Chiny, jest zaangażowana w taki czy inny sposób.

Niektóre z tych chińskich firm eksportują narzędzia i systemy do innych miejsc, na przykład do Ugandy. Zapytany, czy uważa, że chodzi o sprzedaż chińskich produktów lub sprzedaż chińskiej wizji inwigilacji, Chin odpowiedział:

"Zdecydowanie jedno i drugie. Chińskie firmy są bardzo komercyjne i zasadniczo nasyciły chiński rynek. W Chinach jest już około 400 milionów kamer monitorujących. Jeden przypada na trzech lub czterech obywateli. Tak więc, jeśli jesteś chińskim producentem aparatów, nie możesz już sprzedawać w Chinach, więc musisz szukać za granicą.

"Myślę, że dla chińskiego rządu jest to próba rozpowszechnienia idei wykorzystania tych technologii przez rząd, ale nie chodzi konkretnie o to, że próbują rozpowszechniać chiński model. Partia Komunistyczna jest bardzo interesująca, ponieważ chce mieć globalny wpływ, ale także cały czas mówi o wyjątkowości chińskiego modelu, wyjątkowości chińskich osiągnięć. Tak więc nie sprzedają chińskiego modelu w szczególności, ale to, co robią, sprzedaje ideę, że rządy mają prawo używać tych technologii do sprawowania kontroli w dowolny sposób, jaki uznają za stosowny.


Przetlumaczono przez translator Google

zrodlo:https://expose-news.com/

Brak komentarzy: