Mamy nowy rodzaj władcy. Ten władca nie odwołuje się do doskonałości. Jego zdolność do rządzenia rzekomo wynika z jego zdolności do uczynienia całej planety "rezerwą" dla uniwersalnego projektu. Wszystko po prostu stoi tam, czekając, więc może być wezwane w każdej chwili.
W 2020 r. maski, testy, ludzie, broń, igły, łóżka szpitalne, życie i śmierć same stały się "rezerwą" – w gotowości i gotowe do uruchomienia, dostępne na żądanie. Nawet zdrowie zaczęło oznaczać podaż. Wszystko to nie mogłoby się wydarzyć, gdyby nie technologia.
Technologia we współczesnym sensie wcale nie jest neutralna. Nasza technologia jest wielkim wyzwaniem dla natury, a człowiek jest ostateczną "rezerwą" w walce ideologicznej. To, co wyłania się z tej technologii, to człowieczeństwo, które stało się nieludzkie przez kult technologii.
"Wszędzie pozostajemy niewolni i przykuci do technologii, niezależnie od tego, czy z pasją ją potwierdzamy, czy zaprzeczamy. Ale jesteśmy jej oddani w najgorszy możliwy sposób, gdy uważamy ją za coś neutralnego; ponieważ ta koncepcja tego, której dziś szczególnie lubimy oddawać hołd, czyni nas całkowicie ślepymi na istotę technologii." – Martin Heidegger
Covid i kult technologii: powrót do Heideggera i McLuhana po 2020 roku
Chris Waldburger, opublikowane ponownie z Pandemics Data & Analytics (PANDA)
Chris Waldburger jest południowoafrykańskim pisarzem, nauczycielem, studentem literatury i filozofii.
W pierwszym wydaniu tej serii badającej filozoficzne podstawy wydarzenia Covid opisałem przezorność Nietzschego w identyfikowaniu w swoim czasie wyłaniającej się nowoczesnej psychologii. Psychologię tę można by nazwać psychologią "ostatniego człowieka". W naszych czasach został przyjęty jako pocieszający, ale podstępny koc ochronny, który tłamsi nas wszystkich chorobliwym ciepłem.
Bez tego pragnienia bycia jednością ze stadem, tego pragnienia nijakiego bezpieczeństwa, planetarnej maski, "2020" nie byłby możliwy. Ale warunki psychologiczne, które były niezbędne dla wydarzeń 2020 roku, wymagały także czegoś innego – kultu techniki...
Blokady nastąpiły, ponieważ mogły się zdarzyć
Czy szkoły i przedsiębiorstwa zostałyby kiedykolwiek zamknięte, gdyby decydenci nie wiedzieli doskonale, że ich własne życie zawodowe mogłoby toczyć się bez przeszkód?
Czy bez cyfrowej magii "luzowania ilościowego" i pieniędzy z helikoptera, pomysł zamknięcia dużych obszarów gospodarki byłby w ogóle rozważany?
Paszporty szczepionkowe w aplikacjach mobilnych za pomocą kodów QR pojawiły się, ponieważ mogły się zdarzyć.
Kompleks rządowy i medialny dysponował technologią, a współpraca była już na miejscu dzięki metodom nadzoru opracowanym podczas "wojny z terroryzmem".
Same zastrzyki mRNA zostały wdrożone, ponieważ technologia była pod ręką, a nie dlatego, że uznano je za skuteczne. Nigdy nie przeprowadzono udanej próby terapii genowej.
Istota wydarzenia opierała się na technologii masowych testów, codziennych zgonów transmitowanych na kanałach medialnych 24/7, obok wirusowych obrazów oddziałów szpitalnych we Włoszech i Wuhan.
Same maski, wraz z krótką, ale śmiertelną obsesją na punkcie respiratora, reprezentowały dla wielu osobliwy ideał, że "obywatele" i "robotnicy" mogą również uczestniczyć – przez analogię – w tym samym wielkim projekcie technologicznym mającym na celu wyeliminowanie wirusa, nie przy użyciu kodów binarnych, ale kawałków starego materiału i mechanicznej technologii w stylu 20 wieku. Wszyscy jesteśmy w tym – wielkim technokratycznym projekcie – razem. I razem trzeba było coś zrobić. Coś. Zasada ostrożności miała być uwolniona jak nigdy dotąd.
Wszystko to wyłoniło się z pychy i narcyzmu biurokratów, filantropów i dziennikarzy, pychy przesiąkniętej postępowymi pojęciami, że "nauka" i "technologia" mogą rozwiązać trudne do rozwiązania ludzkie nieefektywności.
Życie przez dziesięciolecia wydawało się być o jeden wykład TED od osiągnięcia ostatecznego wielkiego skoku racjonalnego postępu, czystości. Gdyby tylko właściwi ludzie mogli mocno uchwycić się właściwej maszyny...
"Organiczna konieczność" nauki
J. Robert Oppenheimer wygłosił przemówienie do swoich kolegów naukowców w Los Alamos po wybuchu bomb atomowych w Japonii, w którym domyślił się, jakie były ich prawdziwe motywacje w zapoczątkowaniu naszej ery nuklearnej:
(Nawiasem mówiąc, kim jest ta "ludzkość", o której mówił?)
Wydarzenie Covid, na światowym zapleczu wyborów i normalnego życia, świecie zdominowanym przez menedżerów, konsultantów i pseudo-filantropów, stało się organiczną koniecznością pod koniec 2019 roku.
Przede wszystkim USA zagroziły trwałym opuszczeniem konsensusu "zmian klimatycznych". Wielki projekt wyzwolenia mas za pomocą oświeconych rządów menedżerskich, nieskażonych żadną ideologiczną troską poza "zdrowym rozsądkiem" liberalnej nauki, był zagrożony i pochodził z niezliczonych źródeł wykraczających poza ruch "America First" animowany przez Donalda Trumpa. Historia uparcie odmawiała końca. Starożytne dionizyjskie impulsy pasji i tożsamości, sprzeczne z apollińskimi zasadami postępu i porządku, wciąż nie chciały umrzeć w naszym zachodnim świecie nieograniczonego postępu i racjonalności.
I tak rozwiązania szukały problemu.
To zjawisko kierowania się "rozwiązaniami", kierowania się moralnym przekonaniem, że nauka jest dziełem przekazywania "ludzkości" "największej możliwej władzy kontrolowania świata i radzenia sobie z nim zgodnie z jego światłem i wartością", jest czymś ilościowo różnym od dawnych pragnień sławy i wielkości.
Motywacją starożytnych arystokratów była wiara we własną naturalną doskonałość. "Rządy doskonałych" oznacza arystokracja. Stare elity odwoływały się do standardów znalezionych w naturze i przez nią ustanowionych – na dobre i na złe. (Standard natury trafnie nazwany Tao przez CS Lewisa.)
Nasi nowi władcy kierują się czymś zupełnie innym – chęcią obalenia i osłabienia samej natury, a tym samym stworzenia technokratycznej elity.
Nawet nasi współcześni przyrodnicy nie odwołują się do naturalnego piękna. Z pewnością nie wtedy, gdy rozważają przyciemnienie słońca kurzem lub upoważnienie owadów do podawania w codziennych posiłkach ukradkiem.
Mamy nowy rodzaj władcy. Ten władca nie odwołuje się do doskonałości. Jego zdolność do rządzenia rzekomo wynika z jego zdolności do uczynienia całej planety "rezerwą" dla uniwersalnego projektu, który, podobnie jak Babel, usunąłby niebiosa, a może nawet śmierć, wymazując w ten sposób suwerenność narodową i wszelkie różnice.
Wystarczy powiedzieć, że byłoby to ostatecznym dobrodziejstwem dla ostatnich ludzi Nietzschego, którzy pragną identyczności i świata wolnego od ryzyka zdominowanego przez zasoby ludzkie, zdrowie i bezpieczeństwo.
Heidegger i "największe niebezpieczeństwo" techniki planetarnej
"Standing-reserve" to termin ukuty przez filozofa Martina Heideggera w jego wykładzie i eseju "The Question Concerning Technology".
Dla Heideggera "rezerwa stojąca" wywodzi się z nowoczesnego poczucia, że dzisiaj "[wszędzie] wszystko jest nakazane, aby stać obok, być natychmiast pod ręką, a nawet stać tam tylko po to, aby mogło być na wezwanie do dalszego uporządkowania. Cokolwiek jest uporządkowane w ten sposób, ma swoją własną pozycję. Nazywamy to rezerwą stojącą".
Szybko staje się jasne, w jaki sposób termin ten można zastosować na poziomie pobieżnym do wydarzeń z 2020 roku. Maski, testy, ludzie, ramiona, igły, łóżka szpitalne, życie i śmierć – wszystko nagle znalazło się w rezerwie, nagle tylko czekało, by określić je ilościowo w nowej, wspaniałej historii, którą wszyscy opowiadaliśmy i opowiadaliśmy sobie. Zdrowie zaczęło oznaczać podaż. W miejscu takim jak Wielka Brytania publiczny kult "National Health Service" niemal całkowicie uzurpował sobie samą koncepcję zdrowia.
Zrozumienie, co Heidegger rozumiał przez termin "rezerwa stojąca" i rozliczenie się z jego implikacjami, zaprowadzi nas dalej w zrozumieniu przeszłości, teraźniejszości i przyszłości technologicznego sposobu myślenia, który dał nam blokady i mandaty, dotychczas niewyobrażalne w zakresie.
Heidegger uważał, że jesteśmy na swego rodzaju skazanej na zagładę ścieżce nowoczesności, jeśli nie pogodzimy się z tym, co nazywał "esencją technologii":
W naszych czasach nastąpiła zmiana kategorii. Dla Greków techne było "wydaniem" rzemieślnika lub "otwarciem się" natury. Ta techne była również "wiedzą" wymaganą dla poiesis, dzieł rzemiosła, które zasadniczo obejmowały również sztukę i umysł.
Dla Heideggera istotą naszej technologii nie jest po prostu bardziej zaawansowane narzędzie dzięki nowoczesnej nauce. Bo nawet współczesna nauka wyrasta z tej samej istoty, która jest eksperymentalna i zależna od aparatury technicznej: "Pozostaje jeszcze decydujące pytanie: z jakiej istoty współczesna technologia przyszło jej się wymyślić wykorzystanie nauk ścisłych?"
Jego nieuchwytna i niepewna odpowiedź na to pytanie jest taka, że nasza technologia nie jest już "wyprowadzaniem", które jest podobne do sztuki, jak pokazano w greckiej etymologii słów takich jak poezja i technologia, ale raczej nasza technologia jest wielkim "wyzwaniem" natury.
Węgiel jest składowany, aby zapewnić energię słoneczną na wezwanie fabryk. Ren w Niemczech stał się teraz czymś innym, ponieważ jest spiętrzony w celu zapewnienia ciśnienia hydraulicznego niezbędnego do obracania turbin w elektrowniach dalekobieżnych. Ren jest teraz pod dowództwem. Jest to "rezerwa stojąca".
Jego kontrast tej rośliny ze starym mostem jest niezapomniany:
W sensie egzystencjalnym stara rzeka zniknęła. A wraz z nim sama natura. Nawet jeśli wierzymy, że nie stanowimy wyzwania dla natury dla naszego użytku, nadal sprawdzamy ją za pomocą pewnego rodzaju pracy, którą teraz wykonujemy podczas "wakacji".
Tak więc technologia we współczesnym sensie wcale nie jest neutralna. Całkowicie zmienia nasze ludzkie poczucie bycia w świecie.
Proces ten, jak wskazuje Heidegger, przydarzył się zarówno "człowiekowi", jak i naturze.
(Zwróć uwagę na prognozę dotyczącą zasobów ludzkich i obywateli, którzy zostaną przekształceni w "zaopatrzenie" pacjentów we współczesnym państwie.)
Heidegger również proroczo wyobrażał sobie, w jaki sposób to wyzwanie świata będzie służyć celom środków masowego przekazu:
Tak więc człowiek jest ostateczną "rezerwą" w walce ideologicznej. Natura jest jedynie pomostem dla technologii informacyjnej, która jest punktem końcowym tego wielkiego wyzwania dla wszelkiego istnienia. Wszyscy jesteśmy "wrobieni" w ten nowy rozwój historii. To właśnie to należy zakwestionować, zanim zajmiemy się samą technologią. Wolność leży na drodze otwarcia się na to objawienie, na tę prawdę, nasze miejsce w tej nowej epoce.
Mając w ten sposób świadomość naszego zanurzenia w zwykłej "rezerwie", możemy oprzeć się dwóm niebezpiecznym ścieżkom: po pierwsze, "otępiałemu przymusowi ślepego parcia naprzód z technologią", a po drugie, "temu, co sprowadza się do tego samego, buntowania się przeciwko niej i przeklinania jej jako dzieła diabła".
Obie opcje oznaczałyby fałszywe założenie o ludzkiej sile, co oznaczałoby, że "człowiek wszędzie i zawsze spotyka tylko siebie". Nie ma odsłonięcia, nie ma udziału poeiesis w wyższym porządku odsłonięcia, którym jest phusis, czyli natura.
Heidegger kończy esej bardzo przejmująco:
Niebezpieczeństwo wzrosło w wydarzeniu Covid, ale w rezultacie tak samo "pobożność myśli". Gdy nasz globalny reżim zacznie wyrzucać takie oczywiste kłamstwa, z nowych elit, które odrzucą to ramowanie, może wyłonić się zbawcza siła, która zamiast tego zwraca się ku trosce i rozwadze w odniesieniu do własnych społeczeństw, a czyniąc to, przywraca poczucie "domu", wbrew globalnej masie, wbrew budowie wieży Babel. Opowieść o szczególe, a nie o "planetarnej technice", może się wtedy rozwinąć w społeczeństwach i narodach wyłaniających się z cienia wielkiej wieży.
Antychryst w maszynie
Oczywiście nie można myśleć o determinizmie technologicznym i jego transcendencji bez nawiązania, przynajmniej pokrótce, do innego wielkiego myśliciela rewolucji cyfrowej i mechanicznej, kanadyjskiego teoretyka Marshalla McLuhana.
McLuhan jest pamiętany tylko powierzchownie, jako umysł stojący za pamiętnymi, ale rzadko przesłuchiwanymi frazami: "medium jest przesłaniem" i "globalna wioska".
Globalna wioska zachowuje pewnego rodzaju pozytywne konotacje planetarnej harmonii, ponieważ odległości w języku i komunikacji załamują się w wyniku nowych technologii łączących. Z pewnością McLuhan wyrażał ten optymizm na początku swojej kariery akademickiej. Posunął się nawet do przekonania, że technologia stanie się drogą dla Ducha Świętego, pozwalając na jakąś wielką nową komunię narodów w mistycznym Ciele Chrystusa, ułatwioną przez elektryczność.
Później jednak utożsamiał to "ciało" z Antychrystem, opisując szatana jako wielkiego inżyniera elektryka. Bo jeśli medium jest naprawdę przesłaniem, jeśli środki techniki są dokładnie tym, co nas programuje, to czeka na nas wielkie niebezpieczeństwo. Słowo drukowane w dużym stopniu rozczarowało świat, ale nadchodzący świat cyfrowy wywoływał rodzaj manii, którą McLuhan nazwał "wszystko na raz". Ta nowa sfera natychmiastowej komunikacji niosła niebezpieczeństwo starych "plemiennych bębnów", masowej demokratycznej dominacji za pomocą pierwotnych kodów, głoszonych przez bezpośredniość elektryczności.
W ten sposób nasz nowy elektryczny wszechświat stworzyłby nowego elektrycznego człowieka na łasce całej sieci. W 1974 roku McLuhan opublikował swoją pracę "Understanding Media: The Extensions of Man", w której napisał:
McLuhan zbiega się w tej samej kwestii, którą Heidegger widział jako wyłaniającą się: wyłaniającą się ludzkość, która stała się nieludzka przez kult technologii. Obaj widzieli to pojawienie się w swego rodzaju kulturze masowej, w której wszystko jest "ujęte", gdzie wszystko dzieje się naraz i w której nowe, plemienne wzorce władzy zaczynają nas dominować w rodzaju totalitarnej demokracji. Technologia, jak widzimy dzisiaj, nie zabiera nas już w przyszłość. Powracamy do starożytnej niedojrzałości.
Ani McLuhan, ani Heidegger nie są pamiętani ze względu na swój wkład w myśl religijną. Intrygujące jest jednak to, że obaj przewidywali rozwiązanie tego wielkiego niebezpieczeństwa jako nie technologiczne ani filozoficzne, ale raczej duchowe.
McLuhan wierzył, że musimy uzyskać jakiś rodzaj duchowego zarządzania tymi nowymi formami życia, zachowując jednocześnie ideę, że demoniczna obecność jest nieunikniona w elektrycznym wszechświecie.
Heidegger wierzył, że ostatecznym dziełem filozofii było jedynie zapewnienie oczyszczenia, w którym "bóg" mógłby nam się ukazać, aby ocalić nas od mrocznego współczesnego losu "techniki planetarnej", bycia wykorzenionym jako istoty ludzkie zamieszkujące ziemię w jakimkolwiek znaczącym sensie.
Krótko mówiąc, w naszym ciągłym kryzysie globalnego zarządzania, w którym kult techniki grozi zażądaniem od nas wszystkich skarbów ludzkiego życia jako wotum dla iluzorycznego komfortu i bezpieczeństwa, ci dwaj myśliciele przypominają nam, że nie możemy po prostu przechytrzyć wyjścia z tej sytuacji, ani siła polityczna nie jest wystarczająca do takiego zadania. tak konieczne, jak oba są.
Zamiast tego, jak ujął to jeszcze starszy myśliciel: "... Walczymy nie z ciałem i krwią, ale ze zwierzchnościami, z mocami, z władcami ciemności tego świata, z duchową niegodziwością na wyżynach".
Wyróżniony obraz: Pięć firm wykorzystujących sztuczną inteligencję do walki z koronawirusem Modele głębokiego uczenia przewidują stare i nowe leki, które mogą skutecznie leczyć covid-19, IEEE Spectrum, 19 marca 2020 r.
Przetlumaczono przez translator Google
zrodlo:https://expose-news.com/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz