niedziela, 5 marca 2023

"Misja w Syrii warta ryzyka, mówi najwyższy amerykański generał po rzadkiej wizycie"

 Prawie ośmioletnie rozmieszczenie USA w Syrii w celu zwalczania grupy terrorystycznej ISIS jest nadal warte ryzyka, powiedział w sobotę najwyższy rangą oficer armii USA, po rzadkiej, niezapowiedzianej wizycie w zakurzonej bazie na północnym wschodzie kraju, aby spotkać się z żołnierzami amerykańskimi.

Generał armii Mark Milley, przewodniczący Kolegium Połączonych Szefów Sztabów, poleciał do Syrii, aby ocenić wysiłki mające na celu zapobieżenie odrodzeniu się grupy terrorystycznej i dokonać przeglądu zabezpieczeń sił amerykańskich przed atakami, w tym z dronów pilotowanych przez wspieraną przez Iran milicję.

Podczas gdy ISIS jest cieniem grupy, która rządziła ponad jedną trzecią Syrii i Iraku w kalifacie ogłoszonym w 2014 r., setki terrorystów nadal obozują na odludnych obszarach, gdzie ani koalicja kierowana przez USA, ani armia syryjska, przy wsparciu Rosji i wspieranych przez Iran milicji, nie sprawują pełnej kontroli.

Tysiące innych bojowników ISIS przebywa w ośrodkach detencyjnych strzeżonych przez dowodzone przez Kurdów Syryjskie Siły Demokratyczne, kluczowego sojusznika Ameryki w tym kraju.

Amerykańscy urzędnicy twierdzą, że ISIS wciąż może odrodzić się w poważne zagrożenie.

Ale misja jest pozostałością po większej globalnej wojnie z terroryzmem, która obejmowała kiedyś wojnę w Afganistanie i znacznie większe rozmieszczenie wojsk amerykańskich w Iraku.

Zapytany przez podróżujących z nim dziennikarzy, czy wierzy, że rozmieszczenie w Syrii około 900 żołnierzy amerykańskich w Syrii było warte ryzyka, Milley powiązał misję z bezpieczeństwem Stanów Zjednoczonych i ich sojuszników, mówiąc: "Jeśli uważasz, że to ważne, to odpowiedź brzmi 'Tak'".

"Myślę, że to ważne" - powiedział Milley.

"Myślę więc, że trwałe pokonanie ISIS i dalsze wspieranie naszych przyjaciół i sojuszników w regionie... Myślę, że są to ważne zadania, które można wykonać".

Misja niesie ze sobą ryzyko. Czterech żołnierzy amerykańskich zostało rannych podczas nalotu helikoptera w zeszłym miesiącu, kiedy przywódca ISIS wywołał eksplozję.

W zeszłym miesiącu wojsko USA zestrzeliło irańskiego drona w Syrii, który próbował przeprowadzić rekonesans w bazie patrolowej w północno-wschodniej Syrii.

Trzy drony zaatakowały amerykańską bazę w styczniu w syryjskim regionie Al-Tanf. Wojsko USA poinformowało, że dwa drony zostały zestrzelone, podczas gdy pozostały dron uderzył w kompleks, raniąc dwóch członków sił Wolnej Armii Syrii.

Amerykańscy urzędnicy uważają, że ataki dronów i rakiet są kierowane przez wspieraną przez Iran milicję, co przypomina o złożonej geopolityce Syrii, gdzie syryjski prezydent Baszar al-Asad liczy na wsparcie Iranu i Rosji i widzi wojska amerykańskie jako okupantów.

Sojusznik Ameryki w NATO, Turcja, zagroził również szeroką ofensywą w Syrii, która zagroziłaby syryjskim kurdyjskim partnerom armii USA, których Ankara uważa za terrorystów.

Generał dywizji armii USA Matthew McFarlane, który dowodzi koalicją kierowaną przez USA przeciwko ISIS w Iraku i Syrii, opisał ataki na siły amerykańskie jako "odwrócenie uwagi od naszej głównej misji".

McFarlane wspomniał o postępie w walce z ISIS, w tym poprzez zmniejszenie liczby osób wewnętrznie przesiedlonych w obozach dla uchodźców – puli bezbronnych ludzi, którzy mogliby zostać zwerbowani przez ISIS.

W obozie al-Hol mieszka około 50 000 osób, w tym Syryjczycy, Irakijczycy i inni obywatele, którzy uciekli przed konfliktem, a McFarlane szacuje, że każdego roku rodzi się tam około 600 dzieci.

Porucznik Kamal Alsawafy z Gwardii Narodowej Michigan jest jednym z amerykańskich żołnierzy w Syrii, którzy pomagają zapewnić bezpieczeństwo Irakijczykom opuszczającym al-Hol w celu repatriacji z powrotem do Iraku w chronionych konwojach.

Alsawafy, syn irackich uchodźców, którzy wyemigrowali do Stanów Zjednoczonych, powiedział, że pomoc irackim uchodźcom przynosi mu radość i opisał obserwowanie ludzi w al-Hol wiwatujących, gdy Irakijczycy opuszczali obozy w poszukiwaniu lepszego życia w Iraku.

"To dobre uczucie" - powiedział Alsawafy.

McFarlane powiedział, że wierzy, że nadejdzie czas, kiedy amerykańscy partnerzy w Syrii będą mogli poradzić sobie sami. Ale nie ma publicznie znanej daty docelowej zakończenia tego przejścia.

"Z biegiem czasu wyobrażam sobie, że przejdziemy transformację, gdy warunki zostaną spełnione, gdzie nasi partnerzy będą mogli niezależnie mieć trwałą zdolność i zdolność do utrzymania ISIS w ryzach" – powiedział.

Przetlumaczono przez translator Google

zrodlo:https://www.theepochtimes.com/

Brak komentarzy: