Ambasador chińskiego reżimu komunistycznego we Francji publicznie stwierdził w piątek, że Krym "należy do Rosji od samego początku", a postradzieckie republiki "nie mają skutecznego statusu" w prawie międzynarodowym, co rozwścieczyło europejskich przywódców.
Lu Shaye, dyplomata chińskiego reżimu "wilczego wojownika", który często wygłasza agresywne i kontrowersyjne uwagi, udzielił wywiadu francuskim mediom 21 kwietnia. Zapytany o swoje stanowisko w sprawie tego, czy Krym jest częścią Ukrainy, Lu powiedział: "To zależy od tego, jak postrzegasz problem".
Naciskany przez dziennikarza Dariusa Rochebina, Lu powiedział: "To nie jest takie proste" i stwierdził, że Krym "należy do Rosji od samego początku".
Ponadto Lu zaprzeczał suwerenności państw postsowieckich.
"W prawie międzynarodowym nawet te kraje byłego Związku Radzieckiego nie mają statusu, faktycznego statusu, w prawie międzynarodowym, ponieważ nie ma międzynarodowego porozumienia, które zmaterializowałoby ich status suwerennego kraju" - powiedział Lu.
Od upadku komunistycznego imperium Związku Radzieckiego w 1991 r. jego byłe republiki, takie jak Ukraina, Estonia, Łotwa i Litwa, stały się niezależnymi suwerennymi państwami. Trzy państwa bałtyckie są obecnie członkami NATO i Unii Europejskiej.
Uwagi Lu spotkały się z silnym sprzeciwem ze strony europejskich przywódców.
Ambasador Ukrainy we Francji Wadym Omelczenko odpowiedział na Twitterze, że "nie ma miejsca na dwuznaczności, Krym to Ukraina" 22 kwietnia.
Zwrócił także uwagę na podobieństwa między własnymi problemami terytorialnymi Chin z Rosją: "Pytanie testowe 'Kto jest właścicielem Krymu?' jest jak zwykle odkrywcze. Następnym razem dobrze będzie rozwinąć "Kto jest właścicielem Władywostoku?" Omelczenko rzucił wyzwanie w słupek.
Władywostok, znany przez Chiny jako Yongmingcheng, był terytorium Chin i na oficjalnych chińskich mapach od 13 wieku. Później miasto portowe do dziś nazywało się Hǎishēnwǎi obok rosyjskiej imperialnej nazwy Władywostok.
Miasto i otaczające je tereny są ojczyzną rządzącej Chinami mandżurskiej grupy etnicznej dynastii Qing. Został jednak zaanektowany przez carskie imperium rosyjskie w 1860 roku po tym, jak Chiny zostały pokonane przez Brytyjczyków i Francuzów podczas drugiej wojny opiumowej.
Były przywódca Komunistycznej Partii Chin (KPCh) Jiang Zemin podpisał traktat z prezydentem Rosji Władamirem Putinem w 2001 roku, zatytułowany "Chińsko-rosyjski traktat o dobrym sąsiedztwie, przyjaźni i współpracy".
W traktacie Jiang oficjalnie uznał chińskie terytoria anektowane przez Rosję od czasów imperialnych za rosyjskie, na stałe oddając Rosji co najmniej 1,5 miliona kilometrów kwadratowych terytorium należącego do Chin, w tym Wulianghai, wyspę Sachalin i Władywostok (Hǎishēnwǎi) – odpowiednik dziesiątek Tajwanów.
W ostatnich latach w Chinach pojawiły się głosy sprzeciwu wobec oficjalnego stanowiska KPCh w sprawie terytoriów przekazanych Rosji.
Omelczenko podkreślił pod koniec swojego postu: "Imperium sowieckie już nie istnieje. Historia idzie do przodu".
Kraje bałtyckie odpychają
Antoine Bondaz, ekspert ds. Chin w paryskim think tanku Foundation for Strategic Research, zwrócił uwagę na Twitterze, że uwaga Lu "zaprzecza samemu istnieniu krajów takich jak Ukraina, Litwa, Estonia, Kazachstan itp."
Estonia, Łotwa i Litwa skrytykowały uwagi Lu i zażądały odpowiedzi od Pekinu.
Minister spraw zagranicznych Łotwy Edgars Rinkēvičs napisał na Twitterze: "Uwagi chińskiego ambasadora we Francji dotyczące prawa międzynarodowego i suwerenności narodów są całkowicie nie do przyjęcia. Oczekujemy wyjaśnień ze strony chińskiej i całkowitego wycofania tego oświadczenia".
Litewski minister spraw zagranicznych Gabrielius Landsbergis odpowiedział na Twitterze: "Jeśli ktoś nadal zastanawia się, dlaczego kraje bałtyckie nie ufają Chinom, że "pośredniczą w pokoju na Ukrainie", oto chiński ambasador argumentuje, że Krym jest rosyjski, a granice naszych krajów nie mają podstawy prawnej.
Margus Tsahkna, minister spraw zagranicznych Estonii, powiedział lokalnym mediom Delfi, że "to smutne, że przedstawiciel Chińskiej Republiki Ludowej ma takie poglądy. Takie stanowisko jest niezrozumiałe".
Francja odpowiedziała 23 kwietnia, deklarując "pełną solidarność" ze wszystkimi krajami sojuszniczymi dotkniętymi uwagami Lu, które uzyskały niepodległość "po dziesięcioleciach ucisku".
"Jeśli chodzi o Ukrainę, została ona uznana międzynarodowo w granicach, w tym na Krymie w 1991 roku, przez całą społeczność międzynarodową, w tym Chiny" - powiedział rzecznik francuskiego MSZ.
W niedzielę prawie 80 unijnych parlamentarzystów, wraz z Międzyparlamentarnym Sojuszem na rzecz Chin, wysłało list do francuskiej minister ds. Europy i spraw zagranicznych Catherine Colonny, prosząc o uznanie chińskiego ambasadora za persona non grata w związku z jego uwagami.
Ambasador Lu Shaye stwierdził publicznie, że byłe republiki radzieckie nie mają skutecznego statusu w prawie międzynarodowym, argumentując konkretnie, że "nie ma międzynarodowego porozumienia, które zmaterializowałoby ich status". Takie komentarze wykraczają daleko poza granice akceptowalnego dyskursu dyplomatycznego. Jest to działalność wilczych wojowników w najgorszym wydaniu i nie powinna pozostać bez odpowiedzi" – czytamy w liście, który został opublikowany w "Le Monde". "Wzywamy do natychmiastowego ogłoszenia ambasadora Lu Shaye persona non grata w odpowiedzi na jego całkowicie niedopuszczalne zachowanie".
"Mamy nadzieję, że podejmiecie te kroki, aby podkreślić zaangażowanie Francji w główne wartości, które jednoczą nas nie tylko w Europie, ale także z podobnie myślącymi partnerami w innych krajach" - dodano.
Mieszanka Związku Radzieckiego i carskiej Rosji
KPCh w Chinach od dawna otrzymywała wsparcie od Związku Radzieckiego. Po upadku komunistycznego imperium KPCh utrzymywała bliskie związki z Putinem, byłą sowiecką tajną policją (agentem KGB), która stała się władcą Rosji.
Zarówno Pekin, jak i Rosja Putina mają wspólną wizję przeciwko Zachodowi pod przewodnictwem Stanów Zjednoczonych. Ich partnerstwo "bez ograniczeń" zostało uzgodnione przez przywódców Rosji i Chin w lutym 2022 roku. KPCh poparła rosyjską wojnę na Ukrainie.
Gao Yusheng, były ambasador Chin na Ukrainie, zwrócił niedawno uwagę na forum, że polityka zagraniczna Putina jest "mieszanką byłego Związku Radzieckiego i carskiego imperium".
W swojej ponad 30-letniej karierze dyplomatycznej Gao spędził czas stacjonując w byłym Związku Radzieckim i krajach, które były radzieckimi państwami członkowskimi.
Powiedział, że rdzeniem i podstawowym kierunkiem polityki zagranicznej reżimu Putina było "postrzeganie państw byłego Związku Radzieckiego jako wyłącznej strefy wpływów i przywrócenie imperium poprzez "zjednoczenie" zdominowane przez Rosję.
Reuters przyczynił się do tego raportu.
Przetlumaczono przez translator Google
zrodlo:https://www.theepochtimes.com/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz