Skrajnie lewicowi demonstranci starli się z niemiecką policją we wschodnim Lipsku w weekend w zamieszkach wywołanych niedawnym wyrokiem sądu, który wysłał kobietę znaną z działalności antyhitlerowskiej i jej trzech wspólników do więzienia. Zamieszki miały miejsce w środę po tym, jak sąd w Dreźnie skazał czterech lewicowych bojowników na kary więzienia za akty przemocy wobec podejrzanych neonazistów.
W centrum sprawy znajdowała się 28-letnia studentka zidentyfikowana jako Lina E, rzekoma prowodyrka, która została skazana na pięć lat więzienia. Pozostali trzej otrzymali wyroki od dwóch lat i pięciu miesięcy do trzech lat i trzech miesięcy. Aby zaprotestować przeciwko orzeczeniu sądu, lokalni aktywiści ogłosili marsz nazwany „Dniem X”. Mimo że został zakazany przez lokalne władze ze względów bezpieczeństwa, wiec nadal przyciągał setki protestujących, a według wstępnych szacunków liczba uczestników wynosiła 1500.
1,500.
Demonstracje rozpoczęły się pokojowo, ale później przerodziły się w przemoc, podczas której protestujący obrzucili funkcjonariuszy organów ścigania kamieniami i butelkami. Policja w Lipsku poinformowała, że od piątku w wyniku starć około 50 funkcjonariuszy zostało rannych, dodając, że ranna została również nieznana liczba protestujących.
Policja twierdziła również, że otoczyła około 1000 demonstrantów, aresztując 30 z nich. Oprócz tego zatrzymano do 50 osób, które zostały następnie zwolnione do niedzielnego południa. Policja wszczęła również śledztwo w sprawie poważnych naruszeń porządku publicznego i ataków na funkcjonariuszy policji. Filmy z miejsca zdarzenia pokazują policjantów i demonstrantów biorących udział w walkach na pięści, a niektórzy funkcjonariusze używają również pałek i gazu pieprzowego, aby rozproszyć aktywistów. Inne klipy zamieszczone w mediach społecznościowych przedstawiają demonstrantów używających fajerwerków, a na ulicach palą się pożary. Burmistrz Lipska Burkhard Jung potępił działania lewicowych demonstrantów, określając ich jako „szalonych przestępców”, podczas gdy federalna minister spraw wewnętrznych Nancy Faeser mówiła o „bezsensownej przemocy”, na czele której stoją „lewicowi ekstremiści chaotyczni i buntownicy”. Jednak niemiecka policja spotkała się z ostrą krytyką ze strony polityków lewicy, a członek lokalnego parlamentu Albrecht Pallas zarzucił jej „prowokacyjne podejście”, twierdząc, że działa z niepotrzebną surowością. Ponadto dwóch innych miejscowych posłów, Juliane Nagel i Marco Bohme, stwierdziło, że zakazanie zgromadzeń w pierwszej kolejności było „skandalicznym” posunięciem, które naruszyło podstawowe prawa. Mimo krytyki Faeser zaznaczył, że „każdy, kto rzuca kamieniami, butelkami i urządzeniami zapalającymi w funkcjonariuszy policji, musi zostać pociągnięty do odpowiedzialności”, obiecując, że władze będą „uważnie przyglądać się” sytuacji w najbliższych dniach.
Przetlumjaczono przez translator Google
zropdlo|:https://www.rt.com/news/577495-leipzig-police-clashes-left/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz