poniedziałek, 20 listopada 2023

"Religia zmiany klimatu: ile czasu upłynie przed ofiarami z ludzi? Rezygnacja z prokreacji, zakłócanie życia innych ludzi i masowe pragnienie śmierci, ekologia wykazuje tendencje kultowe"

 Augusto Zimmermann, profesor i kierownik działu prawa w Sheridan Institute of Higher Education w Australii, prezes WALTA – Legal Theory Association i były komisarz ds. reformy prawa w Australii Zachodniej

The climate-change religion: How long before human sacrifices?

Historia uczy nas, że niektóre starożytne cywilizacje zabijały swoje dzieci, aby zmienić pogodę.

Zwykli składać ofiary z dzieci, aby przebłagać swoich bogów i zabiegać o ich łaski.

Te prymitywne ludy wierzyły, że poprzez ofiary z ludzi można zmusić siły natury na ich korzyść.

Na przykład jednym ze sposobów, w jaki Aztekowie oddawali cześć swoim bogom, było zabijanie ludzi na polu strzałami, aby ich krew mogła użyźnić ziemię. Współczesny ruch ekologiczny jest często porównywany do religii.

Z pewnością zakłada, że ludzie mogą zmienić pogodę, i zawiera wizję grzechu i pokuty – potępienia i zbawienia.

Poza obecnością w swoich szeregach rzeczywistych neopogan i wyznawców Gai, sam ruch ekologiczny wykazuje cechy kultu oddającego cześć naturze – i to wyjątkowo antyludzkiego.

Wielu jej zwolenników skutecznie wierzy, że świat ma raka i że rak nazywa się rasą ludzką. Ruch Just Stop Oil stanowi przekonujący przykład tego, jak współczesny ekologizm stał się prymitywną i barbarzyńską religią pod jakąkolwiek inną nazwą. W październiku 2022 r. działacze ikonoklastyczni zaatakowali Słoneczniki Vincenta Van Gogha (1888) w National Gallery w Londynie w ramach protestu dotyczącego „kryzysu klimatycznego”.

Niszcząc dzieła sztuki w muzeach, blokując drogi, wstrzymując rozgrywki na meczach sportowych i nie tylko, ci ekofaszyści ujawniają ekologię nie tylko obdarzoną apokaliptycznym wydźwiękiem, ale także mającą na celu uprzykrzanie życia bliźnim i niszczenie niektórych z najlepszych przykłady historycznych osiągnięć człowieka. Oczywiście uzasadniona troska o unikanie zanieczyszczeń i ochrona zasobów naturalnych w odpowiedzialny sposób jest godną pochwały postawą etyczną.

Zawsze powinniśmy dbać o środowisko, być odpowiedzialni za jego ochronę, a jednocześnie pomagać biednym. Jednak wysiłki „ekologów” mające na celu ograniczenie emisji gazów cieplarnianych sprawiają, że energia jest mniej przystępna cenowo i dostępna, co podnosi koszty produktów konsumenckich, hamuje wzrost gospodarczy, kosztuje miejsca pracy i wywiera szkodliwy wpływ na najbiedniejszych ludzi na Ziemi.

Z kolei przeznaczenie zasobów pieniężnych na pomoc w budowie oczyszczalni ścieków, poprawę warunków sanitarnych i zapewnienie czystej wody biednym ludziom miałoby większy bezpośredni wpływ na ich trudną sytuację niż walka o niejasną koncepcję „globalnego ocieplenia”.

U podstaw przekonań ekstremistów zajmujących się zmianą klimatu leżą dwie główne zasady: że ludzie mogą kontrolować pogodę oraz że ludzie, jeśli będą lekceważyć przyrodę, spowodują koniec świata.

Brzmi to jak pisma religijne i chociaż ekolodzy chętnie przedstawią badania naukowe na poparcie swoich twierdzeń, rzadko będą tolerować kontrargumenty – na przykład gdy ktoś wykaże, że żadna z ich apokaliptycznych przepowiedni nie spełniła się jak dotąd. Według australijskiego senatora Jamesa Patersona: „Publiczne zawstydzanie i zastraszanie każdego naukowca, który różni się od ortodoksji dotyczącej zmian klimatycznych, niesamowicie przypomina niedawny proces czarownic w Salem lub hiszpańską inkwizycję, podczas których wymierzano publiczne chłosty – mówiąc metaforycznie – za ich zbrodnie myślowe.

Rzeczywiście „dysydenci”, jak ich również nazywano, doświadczają rytualnego upokorzenia ze strony swoich kolegów i mediów, podczas gdy wszelkie ich motywacje są kwestionowane, a poglądy pod pręgierzem”. Kiedy temperatura wzrasta, słyszymy: „Wow, to wyraźny dowód zmiany klimatu”.

Ale kiedy następuje gwałtowne ochłodzenie, słyszymy:

„Wow, to kolejny dowód na zmiany klimatyczne”. Według Jonaha Goldberga, założyciela i redaktora „National”

Recenzja online: „Piękno globalnego ocieplenia polega na tym, że dotyka wszystkiego, co robimy – tego, co jemy, w co się ubieramy, gdzie chodzimy. "

Nasz „ślad węglowy” jest miarą człowieka”. Innymi słowy, idei „zmiany klimatu” w zasadzie nie da się obalić, ponieważ gdzieś, w jakiś sposób, klimat stale się zmienia.

Ta niezaprzeczalność czyni go doskonałą podstawą wiary religijnej.

A ta wiara z kolei czyni ludzi „niezbędnymi” mężczyznami i kobietami.

Franklin Delano Roosevelt, który był prezydentem Stanów Zjednoczonych od marca 1933 do kwietnia 1945, stwierdził kiedyś, że istoty ludzkie w epoce niedoboru będą naciskane przez coś, co nazwał „koniecznością”.

Życie wymaga zaspokojenia podstawowych potrzeb, takich jak żywność, ubranie i schronienie.

Dlatego Roosevelt upierał się, że „ludzie potrzebni nie są ludźmi wolnymi” i że państwo powinno być w stanie uczynić ludzi „wolnymi od strachu”. James Tonkowich z Instytutu Religii i Demokracji w Waszyngtonie wyjaśnia, że istnieje długa historia myślenia ekologów, które postrzegają ludzi przede wszystkim jako konsumentów i sprawców zanieczyszczeń.

„Takie myślenie prowadzi wielu do upierania się, że prawa do aborcji są integralną częścią każdego programu ochrony środowiska” – mówi.

W ten sposób rezygnacja z dzieci, a nawet aborcja jest promowana przez „zielone elity” w tak zwanych „zachodnich demokracjach” jako przyjazna dla środowiska, podczas gdy bezdzietne kobiety robią, co w ich mocy, aby zmniejszyć ślad węglowy cywilizacji.

Tragiczne jest to, że młode pokolenia nie tylko dają się nabrać na rezygnację z dzieci ze strachu przed zagrożeniem dla planety, ale także przerywają swoje zdrowe ciąże, a niektóre posuwają się nawet do otwartego twierdzenia, że odbyło się to w służbie celów klimatycznych .

Pewna zamężna kobieta powiedziała kiedyś gazecie, że „nieposiadanie dziecka to najbardziej przyjazna dla środowiska rzecz, jaką może zrobić”.

W tym samym artykule opisano inną kobietę, która przerwała ciążę, wierząc, że: „Posiadanie dzieci jest samolubne… Każda osoba, która się rodzi, zużywa więcej żywności, więcej wody, więcej ziemi, więcej paliw kopalnych, więcej drzew i produkuje więcej śmieci, więcej zanieczyszczeń, więcej gazów cieplarnianych i pogłębia problem przeludnienia. Oczywiście obawy dotyczące przeludnienia nie są niczym nowym. W 1968 roku ekolog Paul Ehrlich powtórzył XVIII-wieczny ekonomista Thomas Malthus, który przewidział ogólnoświatowy głód spowodowany przeludnieniem i zalecał natychmiastowe działania mające na celu ograniczenie wzrostu populacji.

„Bomba populacyjna” Ehrlicha była jedną z najbardziej wpływowych książek ubiegłego stulecia.

„Kiedyś w ciągu następnych 15 lat nadejdzie koniec” – powiedział proroczym tonem ponad 50 lat temu. Nie trzeba dodawać, że to proroctwo nigdy się nie spełniło. Pomimo wszystkich obaw, dostęp do żywności i zasobów wzrósł wraz ze wzrostem światowej populacji. Oczywiście nie powstrzymuje to niektórych działaczy na rzecz ochrony środowiska od dalszego wygłaszania podobnie dziwacznych stwierdzeń na temat ludzkości i przyszłości naszej planety.

Książę Filip, nieżyjący już książę Edynburga, napisał w 1986 r.: „Muszę wyznać, że kusi mnie, aby poprosić o reinkarnację jako szczególnie śmiercionośnego wirusa”, aby zaradzić przeludnieniu ludzkości. Powinniśmy zachować głęboką podejrzliwość w stosunku do wszelkich argumentów używających języka nazywającego człowieka „inwazyjnym wirusem”, „plagą” lub nawet „problemem” wymagającym rozwiązania.

Jest to argument zdradzający chęć sprowadzenia śmierci na dużą skalę, wyeliminowania istot ludzkich w poszukiwaniu jakiejś utopijnej niewielkiej liczby ocalałych. Niemniej jednak niektórzy ekolodzy nawet ubolewają, że ani wojna, ani głód nie są w stanie wystarczająco zmniejszyć populacji i wolą nadejście śmiercionośnego wirusa, aby żerować na niewinnych.

Doszliśmy do punktu, w którym nawet nowe życie ludzkie jest postrzegane jako zagrożenie dla środowiska, choć niektórzy szczerze twierdzą, że nowe dzieci stanowią niepożądane źródło emisji gazów cieplarnianych i konsumenta zasobów naturalnych. Dlatego właśnie należy zdemaskować i rzucić wyzwanie tym podstępnym aspektom kultu ekologów. Stwierdzenia, poglądy i opinie wyrażone w tej kolumnie są wyłącznie oświadczeniami autora i niekoniecznie odzwierciedlają stanowisko RT.


Przetlumaczono przez translator Google

zrodlo:https://www.rt.com/news/587544-climate-change-cult-human-sacrifice/

Brak komentarzy:

"USA tracą pozycję na świecie na rzecz Rosji i Chin .Wsparcie dla Izraela zaszkodziło pozycji Ameryki na Bliskim Wschodzie"

  Choć w ciągu ostatniego roku zarówno Chiny, jak i Rosja poprawiły swoją pozycję na świecie, według respondentów z 53 krajów ocena poparcia...