wtorek, 19 stycznia 2021

"Wszyscy zapominają, że MIC Pitchman Joe Biden jest zimnym podżegaczem wojennym najwyższej rangi.!!!!"

 

Uważaj na przynętę wycofania wojsk i zmianę

José Niño
MISES WIRE

  • propaganda wojennaKierując się polityką zagraniczną Stanów Zjednoczonych, staje się zatwardziałym cynikiem. Taki pesymizm jest uzasadniony: patrząc na trwające prawie dwie dekady budowanie narodu za granicą i pozornie nietłukący konsensus w sprawie interwencjonizmu w polityce zagranicznej w Waszyngtonie za 6 bilionów dolarów  i około  siedmiu tysięcy amerykańskich żyć  później, amerykańska machina polityki zagranicznej wydaje się nieźle sobie radzić.

Wybór Joe Bidena na prezydenta może oznaczać partyjną zmianę w kwestii tego, kto będzie twarzą kraju. Jednak pod względem merytorycznym może to być niewiele. Biden ma długie doświadczenie w promowaniu interwencji za granicą, takich jak bombardowanie Serbii w  1999 r. , I głosował za  zezwoleniem na inwazję na Irak w 2003 r . Chociaż Biden wcześniej wyrażał sceptycyzm co do przypływu wojsk w Afganistanie i interwencji w Libii, gabinet, który obecnie tworzy - z udziałem różnych neoliberalnych interwencjonistów, takich jak  Neera Tanden ,  Anthony Blinken i  Jake Sullivan - nie wykazuje żadnych rzeczywistych oznak wstrząsu w polityce zagranicznej. w górę.

W istocie administracja Bidena nie może bezpośrednio pchać Stanów Zjednoczonych w nowe konflikty. Sam Biden zasugerował nawet, że chce zakończyć niekończące się amerykańskie  wycieczki zagraniczne . Jednak fundusz powierniczy Bidena prawdopodobnie utrzyma politykę przymusu, taką jak sankcje, kolorowe rewolucje i czarne operacje na pokładzie, aby zapewnić pewien stopień ciągłości amerykańskiemu liberalnemu projektowi hegemonicznemu. Sam Biden nadal chce utrzymać szczątkowe siły za granicą pod pozorem prowadzenia operacji antyterrorystycznych w krajach takich jak Afganistan.

Czy możliwość wycofania wojsk na stałe to mrzonka?

Amerykanie w naturalny sposób zmęczyli się zagranicznymi przygodami aktywistów DC, co w wielu przypadkach skłoniło ich do pociągnięcia za Donalda Trumpa w 2016 roku - który był postrzegany jako najbardziej prorektorski kandydat zarówno w prawyborach republikanów, jak iw wyborach parlamentarnych tego roku. Pomimo obiecującej retoryki o odwróceniu poprzednich błędów w polityce zagranicznej, administracja Trumpa okazała się mieszana. Jednak w 2020 roku sprawy stały się nieco interesujące. Pod koniec lipca administracja Trumpa ogłosiła, że Ameryka ograniczy swoją obecność wojskową w  Niemczech - kraju, który od 1945 roku znajduje się pod okupacją wojskową Stanów Zjednoczonych  - poprzez wycofanie z Niemiec dwunastu tysięcy żołnierzy. Szybko do listopada: administracja Trumpa ogłosiła plany wycofania się dwadzieścia pięćset żołnierzy  z Afganistanu.

Z pozoru te zapowiedzi brzmiały dobrze, ale diabeł tkwi zawsze w szczegółach. W artykule dla  Wall Street Journal  opublikowanym latem ubiegłego roku, doradca ds. Bezpieczeństwa narodowego Donalda Trumpa, Robert C. O'Brien, zapewnił neokonserwatywnych czytelników gazety, że wojska stacjonujące w Niemczech zostaną przeniesione do innych hotspotów w Indo-Pacyfiku i Europie Wschodniej. .

Wkrótce potem Stany Zjednoczone podpisały z Polską umowę o współpracy obronnej w celu  przerzucenia tysiąca amerykańskich żołnierzy  z Niemiec do tego kraju Europy Wschodniej. Chociaż mówi się o przerzuceniu wojsk do krajów bałtyckich, jak dotąd nic się nie zmaterializowało.

Niemniej jednak, silna obecność Ameryki w Organizacji Traktatu Północnoatlantyckiego w zasadzie gwarantuje jakąś formę uderzenia szablą w stronę Rosji. Na początku sierpnia NATO  wzmogło agresję,  kiedy sześć amerykańskich B-52 przeleciało nad Morzem Czarnym, aby rzekomo przetestować rosyjską obronę przeciwlotniczą. Można sobie tylko wyobrazić, jak Stany Zjednoczone zareagowałyby na rosyjskie samoloty bojowe przelatujące nad amerykańskim podwórkiem w Basenie Karaibskim.

Podobnie nie wiadomo, co się stanie z wycofaniem wojsk z Afganistanu. Z tego, co wiemy, mogliby stacjonować gdzie indziej i nie zabierać ich do domu. Dla imperium cały świat może służyć jako magazyn wojskowy w zależności od kontekstu politycznego. Stacjonowanie ich w Arabii Saudyjskiej, która była świadkiem przybycia  1500 żołnierzy  w 2019 roku, kiedy zaczęły narastać napięcia między królestwem a jego zaciekłym rywalem Iranem, prawdopodobnie nie byłoby wykluczone. Podobnie, te same wojska mogą być użyteczne dla tak zwanego zwrotu do Azji, gdzie elity amerykańskiej polityki zagranicznej chcą  azjatyckiego NATO , poprzez ustanowienie Czterostronnego Dialogu Bezpieczeństwa (QUAD), w celu powstrzymania wzrostu wschodzących Chin.

Instytucja Bezpieczeństwa Narodowego nieustannie szuka potworów do zniszczenia

Można śmiało powiedzieć, że blob polityki zagranicznej nieustannie szuka nowych wrogów. Nawet po zakończeniu konfliktu rząd USA ma niesamowitą zdolność szybkiego rzucania się w nowe zagraniczne walki. Chociaż do tej pory nic się nie ujawniło, aparatczycy zajmujący się polityką zagraniczną są przebiegli w tym sensie, że wiedzą, jak skłonić opinię publiczną do wiary, że sprowadzają wojska z powrotem do domu, podczas gdy w rzeczywistości albo przenoszą wojska, albo dokonują stopniowych redukcji. Ten ostatni przypadek jest szczególnie niebezpieczny, ponieważ stwarza iluzję, że wojska są natychmiast wycofywane z niektórych obszarów i przywożone do domu. To generuje fałszywy optymizm i uspokaja opinię publiczną w sposób, który nie pozwala jej zrozumieć, co się naprawdę dzieje. Faktem jest, że przy szczątkowej obecności wojsk w gorących miejscach, takich jak Bliski Wschód,ustawodawcy zawsze mogą wymyślić wymówkę, aby rozmieścić więcej żołnierzy po nieuniknionym uderzeniu przeciw tym siłom.

Dostosuj założenia polityki zagranicznej klasy rządzącej, stosunki międzynarodowe nie są statyczne. Zarówno Europa, jak i Azja mają obecnie wiele krajów charakteryzujących się dobrobytem lub przynajmniej obiecującym rozwojem, co daje im zasoby do budowania twardej siły militarnej. Ryan McMaken zauważył,  że trzymanie  się gospodarki rynkowej pozwala krajom nie tylko podnosić poziom życia, ale także ułatwia im mobilizowanie machin wojennych w celu odstraszenia potencjalnych agresorów. Stany Zjednoczone nie muszą rozpieszczać krajów rozwiniętych, ani też nie powinny pełnić funkcji wojskowych w ich imieniu, kiedy są wystarczająco bogate, aby budować i ulepszać swoją obronę. Co więcej,  koalicje równoważące  pojawią się naturalnie, jeśli kraje spróbują stworzyć hegemoniczne gry w swoich strefach wpływów.

Nawet niepowodzenia projektów budowania narodu w Afganistanie i Iraku nie powstrzymały decydentów przed znalezieniem nowych straszydeł. W ciągu ostatniej dekady w Waszyngtonie wykrystalizował się konsensus dotyczący polityki zagranicznej, który na arenie międzynarodowej skupia się na większych rybach. Narodowa strategia obronna Pentagonu na  2018 r.  Zaznaczyła znaczącą zmianę w priorytetach polityki zagranicznej poprzez położenie nacisku na konkurencję „wielkiej potęgi” z Chinami i Rosją, w przeciwieństwie do uprzedniego skupienia się na zwalczaniu transnarodowych zagrożeń terrorystycznych. Taka zmiana niewątpliwie będzie dobrodziejstwem dla kompleksu  militarno-przemysłowego, która będzie lobbować za gigantycznymi budżetami obronnymi, aby sprostać tym postrzeganym zagrożeniom. Każdego dnia będziemy przypominać, jak te kraje stanowią „egzystencjalne” zagrożenia, które usprawiedliwiają większe wydatki na obronę i potencjalne wtrącanie się za granicę. Bardzo znajomy scenariusz filmowy, ale z inną obsadą postaci.

Trzeba porzucić stare sposoby myślenia

II wojna światowa i zimna wojna dobiegły końca; decydenci powinni wyjść z dwudziestowiecznego geopolitycznego wypaczenia czasu i uznać, że stosunki międzynarodowe uległy drastycznej zmianie. Nie ma już jednobiegunowego momentu, w którym Stany Zjednoczone mogą po prostu rzucić swój ciężar i oczekiwać, że kraje się przewrócą. W każdym zakątku świata pojawi się kosztowny opór, w który rząd amerykański będzie próbował wtykać nos.

Ponieważ władza wykonawcza okazała się niezdolna do wyrwania się z szeregu kontrowersyjnych konfliktów, takich jak  wojna domowa w Jemenie , Kongres będzie musiał się wzmocnić, aby przeciwdziałać odgórnym machinacjom establishmentu narodowego bezpieczeństwa. Dzięki rosnącemu dostosowaniu w amerykańskiej polityce pojawia się  ponadpartyjny blok  kongresmanów, którzy zaczynają kwestionować pragnienie DC do ciągłego konfliktu. To dobry początek.

Wybrani urzędnicy muszą odrzucić impuls interwencjonizmu i uznać, że nadmierna ekspansja militarna Ameryki jest głównym zmartwieniem ograniczających politykę zagraniczną. Dopóki zasoby wojskowe są zaparkowane na całym świecie, można nimi manipulować i wykorzystywać jako figury szachowe, by wbić Stany Zjednoczone w inny konflikt - czy to konwencjonalny, czy przez pełnomocnika.

Tylko dobrze poinformowany Kongres z kręgosłupem może położyć kres nadgorliwej polityce zagranicznej władzy wykonawczej. Ale po pierwsze, wymaga to zmiany sposobu, w jaki prawodawcy, eksperci i naukowcy postrzegają politykę zagraniczną. Z całą pewnością zmiana konwencjonalnej mądrości w polityce zagranicznej będzie wymagała długiej i przeciągającej się walki ideologicznej. Ale to musi się gdzieś zacząć.

___
https://mises.org/wire/beware-troop-withdrawal-bait-and-switch

Brak komentarzy:

"AUKUS wspólnie przetestuje pociski hipersoniczne – Pentagon Trzy państwa członkowskie ogłosiły nowe „przełomowe” porozumienie wojskowe"

  Minister obrony Australii Richard Marles, sekretarz obrony Wielkiej Brytanii John Healey i sekretarz obrony USA Lloyd Austin odbywają spot...