sobota, 25 września 2021

"Kościół Nawalnego: fanklub zachodnich mediów niszczy rosyjską opozycję swoją religijną wiarą w uwięzionego aktywistę !!!"

 Paul Robinson, profesor Uniwersytetu w Ottawie. Pisze o historii Rosji i Związku Radzieckiego, historii wojskowości i etyce wojskowej, jest autorem bloga Irrussianality.

Sądząc po zachodnich doniesieniach o rosyjskich wyborach w zeszłym tygodniu, komuniści nawet nie wzięli udziału. Zamiast tego kandydaci „wspierani przez Nawalny” byli bliscy historycznego zwycięstwa i zostali pozbawieni sukcesu. Ale rzeczywistość jest zupełnie inna.

Jednym z najważniejszych elementów określających charakter każdej debaty jest sposób, w jaki zainteresowane strony ujmują tę kwestię. Jeśli preferowane przez Ciebie kadrowanie stanie się normą, jesteś dobrym sposobem na wygranie kłótni. Jednocześnie konteksty przedstawiane przez ludzi mówią nam wiele o ich postawach.

The Church of Navalny: Western media fan club are damaging Russia's opposition with their religious-like faith in jailed activist

Podczas gdy eksperci dyskutują o znaczeniu ubiegłotygodniowych wyborów do rosyjskiej Dumy Państwowej, anglojęzyczne media zdominowały dwie narracje: uwięziony opozycjonista Aleksiej Nawalny i oszustwo. Oba są połączone. W dominującym ujęciu wybory miały dwóch głównych graczy: z jednej strony państwo w postaci partii Jedna Rosja; z drugiej strony opozycja, kierowana, jak nam się mówi, przez ukochanego przez zachodnich komentatorów działacza antykorupcyjnego.


Wybory w Rosji: partia Pro-Putina traci poparcie, ale zachowuje „superwiększość”, komuniści zyskują duży impuls, ale liczenie zarzutów zostało sfałszowane

Zgodnie z dominującym motywem, ten ostatni, poprzez swój taktyczny system głosowania znany jako „Smart Voting”, był na skraju historycznego sukcesu, kiedy został oszukany przez państwo poprzez masowe fałszowanie wyników, zwłaszcza w Moskwie.


W rzeczywistości Nawalny i jego zespół nie byli w stanie wystawić kandydatów w wyborach, a niewielu z kandydujących chciało się z nimi związać. Nie było ich nigdzie na liście do głosowania, a każdemu, kto był z nim zbyt blisko związany, zabroniono podporządkowania się przepisom regulującym tak zwane „organizacje ekstremistyczne”, etykietę, którą przypisano ich Fundacji Antykorupcyjnej.


Natomiast 13 partii pozarządowych wystawiło ludzi do rywalizacji z Jedną Rosją, z których siedem zdobyło mandaty: Komunistyczna Partia Federacji Rosyjskiej; Liberalno-Demokratyczna Partia Rosji; Sprawiedliwa Rosja; Nowi ludzie; Jabłoko; Platforma Obywatelska; i Partia Wzrostu. Ostatnia trójka dostała tylko po jednym miejscu, ale pozostali dostali znacznie więcej. Rzeczywiście, komuniści zgromadzili prawie 20% głosów, co plasuje ich na drugim miejscu za Jedną Rosją, która przyciągnęła zaledwie połowę wszystkich oddanych głosów.


Można więc sobie wyobrazić, że każdy reporter, który chciałby dokładnie zaplanować wybory, określiłby je w kategoriach rywalizacji Jednej Rosji z komunistami; skupienie się na dobrym występie komunistów (wzrost o kilka punktów procentowych od ostatnich wyborów); i jeśli chodzi o fałszerstwa wyborcze na rzecz Jednej Rosji, wskazałby, w jaki sposób Partia Komunistyczna prowadzi oskarżenie o uznanie szeregu wyników za nieważne.


Mogą również chcieć wyjaśnić, dlaczego: komuniści doprowadzili opozycję do zeszłorocznych zmian konstytucyjnych, które otworzyły drzwi Władimirowi Putinowi do potencjalnego pełnienia dwóch kolejnych kadencji prezydenckich. Prowadzili także kampanię przeciwko głęboko niepopularnym reformom emerytalnym, które podzieliły prozachodnich liberałów

Ale ani trochę. W niektórych anglojęzycznych raportach trudno byłoby wiedzieć, czy komuniści w ogóle brali udział.


Weźmy na przykład artykuł podsumowujący wyniki wyborów opublikowany przez amerykańską państwową stację radiową RFE/RL, zatytułowany „Zwycięstwo dla jednej Rosji? Strata dla inteligentnego głosowania Nawalnego? Pięć wniosków z wyborów w Rosji”. Tytuł natychmiast wyjaśnia ramy wyborów przez RFE/RL: była to bitwa między rządem a Nawalnym. Artykuł następnie ukazuje sedno sprawy. Wspomina 13 razy nazwę „Navalny” (15, jeśli policzysz podpisy na osadzonym zdjęciu i filmie). Natomiast Partia Komunistyczna – która, jak pamiętacie, zdobyła prawie 20% głosów – nie została wymieniona ani razu.


W miarę jak kadrowanie jest dziwnie oderwane od rzeczywistości. Ale to nie jest niezwykłe. Artykuł opublikowany w środę przez państwową Al Jazeera w Katarze ma podobne podejście. W artykule, napisanym przez Leonida Ragozina z Łotwy, osiem razy użyto słowa „Navalny” i na dokładkę dodano kolejne cztery odniesienia do „Smart Voting”. Po raz kolejny utwierdza nas w przekonaniu, że dla rosyjskich wyborców dostępne były tylko dwie opcje: Jedna Rosja lub Nawalny.


W przeciwieństwie do swoich towarzyszy z RFE/RL, Ragozin przynajmniej wspomina Partię Komunistyczną, ale tylko raz, a nawet wtedy tylko po to, by zauważyć, że jej „znaczne zdobycze” były „prawdopodobnie dzięki głosom pro-Nawalnym”. W tym momencie Ragozin przenosi ramę w sferę czystej fantazji, sugerując, że miliony Rosjan, którzy głosowali na Komunistyczną Partię Federacji Rosyjskiej, w rzeczywistości głosowały na Nawalnego. Oczywiście nie ma na to dowodów. Komunistyczni wyborcy nie byli „pro-Nawalnego”, byli „prokomunistyczni”.


Co więcej, komuniści przez tygodnie rosli w sondażach, zanim Zespół Nawalnego oportunistycznie poparł większość swoich kandydatów... dwa przed wyborami. Program „Inteligentne głosowanie” Nawalnego zachęcił wyborców sprzeciwiających się zjednoczonej Rosji do oddania głosów na kandydatów komunistycznych w większości z 225 okręgów wyborczych w kraju. Ale komuniści wygrali bardzo niewiele z nich. Tam, gdzie zdobyli swoje zdobycze, to 225 mandatów przydzielanych na listach partyjnych według ogólnego procentu głosów. Ale „inteligentne głosowanie” nie odegrało absolutnie żadnej roli w segmencie listy partii w wyborach.


Krótko mówiąc, sukcesy komunistów nie miały nic wspólnego z Nawalnym.


Ta oczywista prawda nie powstrzymała wielu komentatorów przed omawianiem zarzutów fałszerstw wyborczych w kontekście pokonania przez Jedną Rosję „kandydatów do inteligentnego głosowania” lub „kandydatów wspieranych przez marynarkę wojenną”. Sugeruje się, że Nawalny miał wygrać, dopóki państwo rosyjskie nie wykorzystało swoich uprawnień, by sfałszować wynik i wyrwać mu zwycięstwo. Ale Nawalny nigdy nie wygra. O ile któryś z pokonanych kandydatów był „wspierany przez Nawalnego”, to tylko za pośrednictwem internetowej rekomendacji wydanej tuż przed wyborami. Ragozin twierdzi, że wyniki pokazują, że „Putin stracił stolicę Rosji”. Ale nawet jeśli to prawda (co jest bardzo dyskusyjne), stracił to na rzecz partii komunistycznej, a nie Nawalnego, liberałów czy kogokolwiek innego, kogo można sobie wyobrazić, aprobuje Ragozina.


Opozycjoniści z Moskwy krzyczą, gdy obserwujący wybory w mieście nie znajdują śladu manipulacji w liczeniu głosów w parlamencie

Ciekawy sposób, w jaki zaplanowano rosyjskie wybory, mówi nam wiele o obsesjach zachodnich mediów i wielu tych, którzy dominują w mediach społecznościowych w komentarzach na temat Rosji. Zamiast poświęcać się obiektywnemu opisowi i analizie wydarzeń, stali się w rzeczywistości rzecznikami Zespołu Navalny, wzmacniając go przy każdej okazji. Prowadzenie tego wydaje się być kultową wiarą w sprawę, która przypisuje swojemu przywódcy niemal magiczne moce.


Ale podczas gdy media mogą naprawdę wierzyć w to, co robią, wielu z autorytetów w Moskwie wydaje się sądzić, że ten sposób narracji kuratorskiej nie jest wytworem jakiegoś rodzaju wiary polityczno-religijnej, ale raczej jest częścią skoordynowanego planu przez obce rządy do obalenia państwa rosyjskiego. Ta logika wzmacnia przekonanie, że rosyjska opozycja jest piątą kolumną wspieraną przez Zachód, tym samym usprawiedliwiając w ich oczach represyjne środki przeciwko niej. Ostatecznie więc niekończące się próby ujęcia historii w kategoriach Nawalnego nie przynoszą nikomu niczego dobrego, zwłaszcza samej rosyjskiej opozycji.

Przetlumaczyla GR przez translator Google

zrodlo:https://www.rt.com/russia/535709-church-of-navalny-election/

Brak komentarzy:

"Premier państwa UE oskarża Zełenskiego o próbę przekupstwa Premier Słowacji Robert Fico powiedział, że „nigdy” nie przyjmie pieniędzy z Kijowa"

  Ukraiński przywódca Władimir Zełenski rozmawia z mediami pod koniec szczytu UE w Brukseli. © Getty Images / Thierry Monasse Słowacki pre...