Film Enemy of the State z 1998 roku z Gene'em Hackmanem i Willem Smithem w rolach głównych wydawał się wówczas fikcją. Dlaczego nie uznałem tego filmu – który wciąż trzyma się niemal w każdym szczególe – za ostrzeżenie, którego nie znam. Odsuwa kurtynę na temat bliskich relacji roboczych między agencjami bezpieczeństwa narodowego a przemysłem komunikacyjnym – szpiegostwa, cenzury, szantażu i jeszcze gorzej. Dziś wydaje się nie tylko ostrzeżeniem, ale opisem rzeczywistości.
(Artykuł Jeffreya A. Tuckera ponownie opublikowany z BrownStone.org)
Nie ma już żadnych wątpliwości co do symbiotycznego związku między Big Tech – w szczególności branżą komunikacji cyfrowej – a rządem. Jedyną kwestią, nad którą musimy debatować, jest to, który z tych dwóch sektorów jest bardziej decydujący w prowadzeniu do utraty prywatności, wolności słowa i wolności w ogóle.
Mało tego: przez lata brałem udział w wielu debatach, zawsze stając po stronie technologii nad tymi, którzy ostrzegali przed nadchodzącymi zagrożeniami. Byłem wierzący, techno-utopijny i nie mogłem zrozumieć, dokąd to zmierza.
Blokady były dla mnie wielkim szokiem, nie tylko z powodu niesłusznie drakońskiej polityki narzuconej krajowi tak szybko. Szok został spotęgowany przez to, jak wszystkie najlepsze firmy technologiczne natychmiast zaangażowały się w wojnę o wolność zrzeszania się. Dlaczego? Działała pewna kombinacja ideologii przemysłu, która w ciągu 30 lat przekształciła się z założycielskiego etosu libertariańskiego w główną siłę techno-tyranii, plus interes własny przemysłu (jak lepiej promować konsumpcję mediów cyfrowych niż zmuszać połowę siły roboczej do pozostania w domu?).
Dla mnie osobiście wydaje się to zdradą najgłębszego rodzaju. Zaledwie 12 lat temu wciąż świętowałem świt Świata Jetsons i ociekałem pogardą dla luddystów wśród nas, którzy nie chcieli się z nim pogodzić, kupić i polegać na wszystkich najnowszych gadżetach. W tamtym czasie wydawało mi się nie do pomyślenia, że tak wspaniałe narzędzia mogą kiedykolwiek zostać przejęte przez władzę i użyte jako środek kontroli społecznej i ekonomicznej. Cała idea Internetu polegała na obaleniu starego porządku narzucania i kontroli! Internet był moim zdaniem anarchią i dlatego miał pewien wbudowany opór wobec wszelkich prób jego monopolizacji.
A jednak tu jesteśmy. Tylko w ten weekend The New York Times przedstawia przerażającą historię o kalifornijskim specjaliście technicznym, który na żądanie wysłał do gabinetu lekarskiego zdjęcie infekcji syna, która wymagała stanu rozebrania, a następnie znalazł się bez e-maila, dokumentów, a nawet numeru telefonu. Algorytm podjął decyzję. Google musi jeszcze przyznać się do winy. To jedna historia, ale symbol ogromnego zagrożenia, które dotyka całego naszego życia.
Serwery Amazon są zarezerwowane tylko dla politycznie zgodnych, podczas gdy cenzura Twittera na wyraźne żądanie CDC / NIH jest legionem. Facebook i Instagram mogą i robią bodybag każdego, kto wyjdzie poza kolejkę, i to samo dotyczy YouTube. Firmy te stanowią większość całego ruchu internetowego. Jeśli chodzi o ucieczkę, żadna prawdziwie prywatna wiadomość e-mail nie może być zamieszkała w USA, a nasz niegdysiejszy przyjaciel smartfon działa teraz jako najbardziej niezawodne narzędzie do inwigilacji obywateli w historii.
Z perspektywy czasu jest raczej oczywiste, że tak się stanie, ponieważ stało się tak z każdą inną technologią w historii, od broni po produkcję przemysłową. To, co zaczyna się jako narzędzie masowego wyzwolenia i upodmiotowienia obywateli, ostatecznie zostaje znacjonalizowane przez państwo współpracujące z największymi i najbardziej politycznie powiązanymi firmami. I wojna światowa była najlepszą ilustracją takiego właśnie oburzenia w 20 wieku: producenci amunicji byli jedynymi prawdziwymi zwycięzcami tego, podczas gdy państwo nabyło nowe moce, których tak naprawdę nigdy nie puściło.
Trudno docenić szok, jakim "Wielką Wojną" była dla całego pokolenia liberalnych intelektualistów. Mój mentor Murray Rothbard napisał niezwykle przemyślaną refleksję na temat naiwnego liberalizmu entuzjastów techno epoki wiktoriańskiej, około 1880-1910 roku. Było to pokolenie, które widziało postęp emancypacji na każdym froncie: koniec niewolnictwa, rosnącą klasę średnią, rozpad starych arystokracji władzy i nowe technologie. Wszystko to umożliwiło masową produkcję stali, miasta wznoszące się ku niebu, elektryczność i oświetlenie wszędzie, lot i niezliczone ulepszenia konsumentów, od wewnętrznej kanalizacji i ogrzewania po masową dostępność żywności, która umożliwiła ogromne zmiany demograficzne.
Czytając wielkich z tamtego okresu, ich optymizm co do przyszłości był namacalny. Jeden z moich ulubionych pisarzy, Mark Twain, miał taki pogląd. Jego moralne oburzenie na wojnę hiszpańsko-amerykańską, resztki rodzinnych waśni na Południu i reakcyjne uprzedzenia klasowe były wszędzie w jego pismach, zawsze z poczuciem głębokiej dezaprobaty, że te oznaki rewanżystowskiego myślenia i zachowania były z pewnością o jedno pokolenie od pełnego wygaśnięcia. Dzielił naiwność tamtych czasów. Po prostu nie mógł sobie wyobrazić rzezi nadchodzącej wojny totalnej, która sprawiła, że wojna hiszpańsko-amerykańska wyglądała jak ćwiczenie. To samo spojrzenie na przyszłość mieli Oscar Wilde, William Graham Sumner, William Gladstone, Auberon Herbert, Lord Acton, Hillaire Belloc, Herbert Spencer i cała reszta.
Rothbard uważał, że ich nadmierny optymizm, intuicyjne poczucie nieuchronności zwycięstwa wolności i demokracji oraz ich nadrzędna naiwność wobec wykorzystania technologii w rzeczywistości przyczyniły się do upadku i upadku tego, co uważali za cywilizację. Ich wiara w piękną przyszłość – i niedocenianie złośliwości państw i uległości społeczeństwa – stworzyły sposób myślenia, który był mniej zmotywowany do pracy na rzecz prawdy, niż byłby w przeciwnym razie. Pozycjonowali się jako obserwatorzy coraz większego postępu pokoju i dobrobytu. Byli to wigowie, którzy pośrednio zaakceptowali heglowski pogląd na ich niezwyciężoność ich spraw.
Na przykład o Herbercie Spencerze Rothbard napisał tę zjadliwą krytykę:
Spencer zaczynał jako wspaniale radykalny liberał, a nawet praktycznie czysty libertarianin. Ale gdy wirus socjologii i darwinizmu społecznego przejął kontrolę nad jego duszą, Spencer porzucił libertarianizm jako dynamiczny ruch historyczny, choć początkowo nie porzucił go w czystej teorii. Krótko mówiąc, czekając na ostateczny ideał czystej wolności, Spencer zaczął postrzegać jego zwycięstwo jako nieuniknione, ale dopiero po tysiącleciach stopniowej ewolucji, a zatem w rzeczywistości Spencer porzucił liberalizm jako walczące, radykalne credo; i ograniczył swój liberalizm w praktyce do znużonej, tylnej straży przed rosnącym kolektywizmem końca XIX wieku. Co ciekawe, zmęczone przesunięcie Spencera "w prawo" w strategii wkrótce stało się przesunięciem w prawo również w teorii; tak że Spencer porzucił czystą wolność nawet w teorii.
Rothbard był tak wrażliwy na ten problem ze względu na dziwne czasy, w których jego ideologiczny pogląd nabrał kształtu. Doświadczył własnej walki, godząc się ze sposobem, w jaki brutalność polityki czasu rzeczywistego zatruwa czystość ideologicznego idealizmu.
Większość paradygmatu Rothbardiana była kompletna, zanim ukończył doktorat z ekonomii na Uniwersytecie Columbia. W latach 1963-1964 opublikował swój ogromny traktat ekonomiczny, rekonstrukcję ekonomii początków Wielkiego Kryzysu, i zebrał rdzeń binarny, który stał się jego dziedzictwem: historię najlepiej rozumieć jako konkurencyjną walkę między rynkiem a państwem. Jedna z jego najlepszych książek o ekonomii politycznej – Władza i rynek – która ukazała się wiele lat później, została napisana w tym okresie, ale nie została opublikowana, ponieważ wydawca uznał ją za zbyt kontrowersyjną.
W tej perspektywie ukryte było ogólne domniemanie uniwersalnej wartości wolnej przedsiębiorczości w porównaniu z nieubłaganymi grabieżami państwa. Ma pierścień prawdy w większości dziedzin życia: mały biznes w porównaniu z knuciem i oszustwem politycznym, produktywność i kreatywność przedsiębiorców kontra kłamstwa i manipulacje biurokratycznych armii, ponurość inflacji, podatków i wojny kontra pokojowe stosunki handlowe życia handlowego. Opierając się na tym spojrzeniu, stał się czołowym orędownikiem 20 wieku tego, co stało się anarcho-kapitalizmem.
Rothbard wyróżnił się również w tamtych latach za to, że nigdy nie przyłączył się do prawicy, stając się orędownikiem zimnej wojny. Zamiast tego widział wojnę jako najgorszą cechę etatyzmu, coś, czego powinno unikać każde wolne społeczeństwo. Podczas gdy kiedyś publikował na łamach National Review, później znalazł się ofiarą fatwy przez nienawidzących Rosję i kochających bomby konserwatystów, a tym samym zaczął wykuwać własną szkołę myślenia, która przejęła nazwę libertarianin, która dopiero niedawno została ożywiona przez ludzi, którzy preferowali nazwę liberalny, ale zdali sobie sprawę, że termin ten od dawna był zawłaszczany przez jego wrogów.
To, co wydarzyło się później, rzuciło wyzwanie rothbardyjskiemu binarnemu. Nie umknęło mu na tym, że główną siłą napędową poza budową zimnowojennego państwa bezpieczeństwa była sama prywatna przedsiębiorczość. A konserwatywni orędownicy wolnej przedsiębiorczości zupełnie nie potrafili odróżnić sił sektora prywatnego, które prosperują niezależnie od państwa, od tych, które nie tylko żyją z państwa, ale wywierają decydujący wpływ na dalsze mocowanie jarzma tyranii na ludność poprzez wojnę, pobór do wojska i ogólną monopolizację przemysłową. Widząc, że jego własny binarny problem w prawdziwym życiu doprowadził go do założenia intelektualnego projektu zawartego w jego czasopiśmie Left and Right, który został otwarty w 1965 roku i działał do 1968 roku. Tutaj znajdujemy jedne z najtrudniejszych pism i analiz drugiej połowy XX wieku.
Pierwszy numer zawierał to, co może być jego najpotężniejszym esejem na temat historii politycznej: "Lewica, prawica i perspektywy wolności". Ten esej pochodzi z okresu, w którym Rothbard rozgrzał się na lewo po prostu dlatego, że tylko po tej stronie spektrum politycznego znalazł sceptycyzm wobec narracji zimnej wojny, oburzenie na monopolizację przemysłową, obrzydzenie reakcyjnym militaryzmem i poborem, zawzięty sprzeciw wobec łamania swobód obywatelskich. i uogólniony sprzeciw wobec despotyzmu epoki. Jego nowi przyjaciele po lewej stronie w tamtych czasach bardzo różnili się od dzisiejszej przebudzonej / zamkniętej lewicy, oczywiście. Ale z czasem Rothbard zbyt się na nich załamał i ich uporczywą ignorancję ekonomiczną i niezniuansowaną nienawiść do kapitalizmu w ogóle, a nie tylko do odmiany kumoterstwa.
Tak więc trwało to przez dziesięciolecia, gdy Rothbard był coraz bardziej przyciągany do rozumienia klasy jako cennego dezyderatu dynamiki politycznej, dużych interesów korporacyjnych w relacji ręka w rękawiczkach z państwem oraz kontrastu między elitami a zwykłymi ludźmi jako niezbędnej heurystyki, którą można spiętrzyć na szczycie jego starego państwa i binarnego rynku. Kiedy wypracował to pełniej, zaczął przyjmować wiele politycznych tropów, które teraz kojarzymy z populizmem, ale Rothbard nigdy nie czuł się w pełni komfortowo na tym stanowisku. Odrzucał prymitywny nacjonalizm i populizm, wiedział lepiej niż ktokolwiek inny o niebezpieczeństwach prawicy i doskonale zdawał sobie sprawę z ekscesów demokracji.
Podczas gdy jego teoria pozostała nienaruszona, jego strategiczne perspektywy dotarcia stąd do tamtego miejsca przeszły wiele iteracji, z których ostatnia przed jego przedwczesną śmiercią w 1995 roku doprowadziła go do związku z rozwijającym się ruchem, który ostatecznie doprowadził Trumpa do władzy, chociaż istnieją wszelkie powody, by sądzić, że Rothbard uważałby Trumpa tak, jak uważał zarówno Nixona, jak i Reagana. Widział ich obu jako oportunistów, którzy mówili o dobrej grze – choć nigdy konsekwentnie – i ostatecznie zdradzili swoje bazy antyestablishmentowymi rozmowami bez zasadniczej rzeczywistości.
Jednym ze sposobów zrozumienia jego pozornych zmian w czasie jest prosty punkt, od którego rozpocząłem tę refleksję. Rothbard marzył o wolnym społeczeństwie, ale nigdy nie zadowalał się samą teorią. Podobnie jak główni działacze intelektualni, którzy wywarli na niego wpływ (Frank Chodorov, Ludwig von Mises i Ayn Rand), wierzył w dokonywanie zmian w swoim czasie na intelektualnym i politycznym firmamencie, który otrzymał. To doprowadziło go do coraz większego sceptycyzmu wobec władzy korporacyjnej i przywilejów elity władzy w ogóle. Do czasu swojej śmierci przebył bardzo daleko od prostych binarnych elementów swojej młodości, co musiał zrobić, aby je zrozumieć w obliczu ponurych realiów lat 1960-tych i 1990-tych.
Czy byłby zszokowany, tak jak ja o apostazji Big Tech? Jakoś w to wątpię. Widział to samo z gigantami przemysłowymi swoich czasów i walczył z nimi z całej siły, pasją, która doprowadziła go do zmieniających się sojuszy w interesie popychania jego głównej sprawy, którą była emancypacja populacji ludzkiej od sił ucisku i przemocy wokół nas. Rothbard był wrogiem państwa. Wiele osób zauważyło nawet podobieństwa postaci Gene'a Hackmana w filmie.
Zdumiewające trendy polityczne naszych czasów naprawdę wzywają nas wszystkich do ponownego przemyślenia naszych politycznych i ideologicznych opinii, tak prostych i ustalonych, jak mogłyby być. Z tego powodu Brownstone publikuje myślicieli ze wszystkich stron. Wszyscy jesteśmy zniechęceni na swój własny sposób. I wiemy teraz, że nic nie będzie takie samo.
Czy się poddajemy? Nigdy. Podczas blokad i nakazów medycznych władza państwa i jego korporacyjnych sojuszników naprawdę osiągnęła swoją apoteozę i zawiodła nas żałośnie. Nasze czasy wołają o sprawiedliwość, jasność i o zmianę, aby uratować siebie i naszą cywilizację. Powinniśmy podejść do tego wspaniałego projektu z szeroko otwartymi oczami i uszami, aby usłyszeć różne punkty widzenia na to, jak dotrzemy stąd do tamtego.
Czytaj więcej na: BrownStone.org
Przetlumaczono przez translator Google
zrodlo:https://www.naturalnews.com/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz