Medhurst: Wielka Brytania zalegalizowała gwałty, tortury i zbrodnie wojenne przez państwo
RT.com
Richard Medhurst to brytyjski dziennikarz urodzony w Damaszku. Dzięki reportażom o stosunkach międzynarodowych, polityce USA, Bliskim Wschodzie i ekstradycji Juliana Assange'a zbudował odnoszący sukcesy kanał YouTube i prowadzi program w Press TV. Śledź go na Twitterze @richimedhurst
W całej Wielkiej Brytanii ludzie protestują przeciwko projektowi ustawy, która ogranicza to prawo, ale dwie inne ustawy już przeszły, zezwalając agentom tajnym na popełnianie przestępstw i dając brytyjskim żołnierzom immunitet od zbrodni wojennych.
W centrum obecnych protestów w Wielkiej Brytanii znajduje się ustawa o policji, przestępczości, wyrokach i sądach. To kontrowersyjne nowe prawo, nazwane „ustawą antyprotestacyjną”, nałoży surowe ograniczenia na protesty i uderzy tych, którzy nie zastosują się do surowych wyroków. Ruch „Kill the Bill”, koalicja grup aktywistów, stara się powstrzymać tę ustawę, dopóki jest ona jeszcze w trakcie przechodzenia przez Parlament. Stanowi niezwykle niebezpieczny precedens dla swobód obywatelskich, podważając jakąkolwiek rzekomą demokrację, jaką może mieć Wielka Brytania. Ponadto w ostatnich miesiącach Wielka Brytania uchwaliła dwie inne ustawy, jedno, które pozwala agentom działającym pod przykrywką na popełnianie przestępstw, a drugie daje brytyjskim żołnierzom immunitet przed ściganiem zbrodni wojennych. Zostały one w dużej mierze niezauważone przez brytyjską opinię publiczną.
W marcu 2021 r. brytyjski rząd konserwatywny pod przewodnictwem Borisa Johnsona wprowadził do parlamentu nową ustawę zatytułowaną Ustawa o policji, przestępczości, wyrokach i sądach. Ten gigantyczny akt prawny ma na celu wstrząsnąć systemem sądownictwa karnego w Anglii i Walii. Daje policji nowe uprawnienia, pozwalając im decydować, czy protest jest uzasadniony, narzucać czas rozpoczęcia i zakończenia oraz zamykać protest na miejscu. Zaproponowane kryteria zamknięcia protestu obejmują niejasny, arbitralny język, taki jak bycie „zbyt głośnym” lub „uciążliwym” – skutecznie neutralizując każdy znaczący protest publiczny. Poproszony o wyjaśnienie znaczenia „hałaśliwego protestu”, równie niejasne i niejasne odpowiedzi udzieliła minister spraw wewnętrznych Priti Patel.
Działacze w Wielkiej Brytanii nazwali ustawę „rażącą próbą stworzenia autorytarnego państwa policyjnego”, podważając prawo do wolności słowa i pokojowych zgromadzeń – filary rzekomej liberalnej demokracji. Od marca 2021 r. protesty wybuchły w całej Wielkiej Brytanii, w tym w Londynie, Bristolu, Birmingham, Liverpoolu i innych dużych miastach, a setki osób zostało aresztowanych i zatrzymanych przez policję. Zgodnie z proponowanym prawem nieprzestrzeganie poleceń policji może skutkować grzywną do 2500 GBP. Wydłużono karę za zbezczeszczenie lub zniszczenie pomników z trzech miesięcy do 10 lat; dzieje się tak po protestach Black Lives Matter w 2020 roku, w których do doków w Bristolu wrzucono posąg handlarza niewolnikami Edwarda Colstona.
Wielka Brytania krąży po całym świecie, pouczając inne kraje o wolności i łamaniu praw człowieka. Zbombardowała i zniszczyła Irak i Afganistan w imię „demokracji” – i w swojej absolutnej hipokryzji prześladuje Juliana Assange za ujawnienie zbrodni tych wojen. Teraz stara się podeptać bardzo demokratyczne wartości i wolności, które twierdzi, że stoi na straży.
Ustawa o policji i wyrokach przeszła już pierwsze i drugie czytanie, a teraz znajduje się na etapie komisji, a protesty przeciwko niej trwają. Jeszcze dwie inne ustawy zostały już uchwalone przez rząd Borisa Johnsona: ustawa o tajnych źródłach inteligencji ludzkiej (CHIS) i ustawa o operacjach zamorskich. Pomimo ich autorytarnego charakteru oraz zagrożenia dla wolności obywatelskich i prawa międzynarodowego, ich przejście przez Parlament pozostało w dużej mierze niezauważone.
Morderstwo usankcjonowane przez państwo
Ustawa o tajnych źródłach inteligencji ludzkiej (CHIS) (nazywana ustawą „SpyCops”) daje tajnym agentom pozwolenie na popełnianie przestępstw poprzez „zezwolenie na postępowanie przestępcze”. Obejmuje to gwałt, tortury, morderstwa i inne brutalne przestępstwa. Ustawa dotyczy MI5, brytyjskiej służby bezpieczeństwa, ale obejmuje również wszelkie siły policyjne w Wielkiej Brytanii i inne agencje, takie jak Komisja ds. Hazardu, Agencja Standardów Żywności, Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Ministerstwo Sprawiedliwości. W imię zapobiegania przestępczości lub w interesie bezpieczeństwa narodowego lub „interesów gospodarczych” Wielkiej Brytanii – co może oznaczać wszystko – funkcjonariusze mogliby bezkarnie popełniać niektóre z najbardziej ohydnych przestępstw. Ustawa o SpyCops już stała się prawem.
Wielu obawia się, że celem ataków będą związki zawodowe, aktywiści i organizacje sprzeciwiające się rządowi i innym centrom władzy w Wielkiej Brytanii. Wcześniej policja infiltrowała takie grupy, nieproporcjonalnie biorąc na cel lewicowe organizacje, aktywistów i protestujących. The Guardian ujawnił również w 2018 roku, że London Met wykorzystał ponad dwudziestu funkcjonariuszy do infiltracji lewicowych grup w ramach tajnej kampanii szpiegowskiej, która trwała 37 lat.
Mając gwarancję, że torysi w przeważającej większości zagłosują za ich ustawodawstwem, lider Partii Pracy Keir Starmer naturalnie zrobił to, czego oczekuje się od opozycji: nic. Posłowie Partii Pracy zostali zmuszeni do wstrzymania się od głosu – tylko 34 z nich zdecydowało się zbuntować – podarowując konserwatystom jednoznaczne uchwalenie ustawy. W The Lords próba usunięcia z ustawy najbardziej ohydnych zbrodni, takich jak gwałt, morderstwo i tortury, została następnie odrzucona w Izbie Gmin. Rachunek otrzymał zgodę królewską 1 marca 2021 r.
Ta carte blanche do popełniania przestępstw – zasadniczo licencja na zabijanie – może być druzgocąca w niepowołanych rękach. Nadanie państwu tak niezwykłej władzy nad życiem zwykłych obywateli jest w najlepszym razie autorytarne, a w najgorszym szaleństwem – a rząd nie poprzestaje na tym.
Zarzuty zbrodni wojennych? Są po prostu denerwujące
Innym niepokojącym aktem prawnym, który już stał się prawem, jest ustawa o operacjach zamorskich (o personelu służbowym i weteranów). Proponuje tak zwane „domniemanie przeciwko ściganiu” dla członków służby za granicą, zasadniczo dając wojskom brytyjskim immunitet przed ściganiem zbrodni wojennych. Wprowadza pięcioletni okres przedawnienia, co oznacza, że jeśli zarzucane przestępstwo miało miejsce więcej niż pięć lat temu, nie zostanie ono rozpatrzone przez sądy i Ministerstwo Obrony. Zarzuty zbrodni wojennych? Są po prostu denerwujące
Rząd twierdzi, że to prawo chroni brytyjskie wojska przed tym, co sekretarz obrony Ben Wallace nazwał „dokuczliwymi” roszczeniami i „niekończącymi się śledztwami” w sprawie zbrodni wojennych i innych okrucieństw – rozbijając wszelkie nadzieje na sprawiedliwość dla wielu ofiar zbrodni wojennych w Wielkiej Brytanii. Rząd zasadniczo odrzuca zarzuty o zbrodnie wojenne jako irytujące.
Poprzednie brytyjskie śledztwa w sprawie zbrodni wojennych popełnionych przez wojska brytyjskie, takie jak Operation Northmoor i Iraq Historic Allegations Team (IHAT), nie doprowadziły do żadnych wyroków skazujących ani spraw – pomimo potępiających e-maili opisujących egzekucje afgańskich cywilów i tuszowania ich przez brytyjską elitę sił specjalnych, Special Air Service.
Rząd wykorzystuje fakt, że te śledztwa nie doprowadziły do żadnego oskarżenia (coś, czego się upewnił), a sprawę Phila Shinera, jako wymówkę, by dać brytyjskim żołnierzom całkowity immunitet od ścigania za zbrodnie wojenne, tortury i inne ohydne przestępstwa starsze niż pięć lat. To tak, jakby powiedzieć, że każdy, kto popełnił morderstwo pięć lat temu, nie może być ścigany, ponieważ kilka osób zostało niesłusznie oskarżonych o morderstwo.
Ustawa została skrytykowana, choć nie wystarczająco, za naruszenie Konwencji Genewskich, Konwencji przeciwko Torturom oraz Innemu Okrutnemu, Nieludzkiemu lub Poniżającemu Traktowaniu albo Karaniu.
Dokonywanie nielegalnego legalnego
Partia Pracy Keira Starmera nie jest partią opozycyjną. Uzurpowana przez syjonistów, którzy zamordowali byłego przywódcę Jeremy'ego Corbyna, a także korporacjonistów i brytyjski establishment polityczny, Partia Pracy jest pustą skorupą, która pozwala torysom bez przeszkód dyktować politykę rządu. Podobnie jak partie Demokratyczna i Republikańska w Stanach Zjednoczonych reprezentują dwie strony tego samego medalu, to samo dotyczy partii Konserwatywnej i Partii Pracy w Wielkiej Brytanii.
Podczas gdy protesty Kill the Bill są znaczące i ważne, sprzeciw wobec wyżej wymienionych przepisów musi się nasilić, ponieważ brytyjska opinia publiczna jest w dużej mierze nieświadoma tego, co się dzieje. Ilu Brytyjczyków wie, że ich rząd właśnie zalegalizował tortury i zbrodnie wojenne? Media wykonały świetną robotę, pozostawiając te kwestie niedostatecznie zgłaszane, chroniąc rząd przed kontrolą i krytyką. Gdzie są krzyżowcy zmiany reżimu, którzy udają, że troszczą się o prawa człowieka, wolności obywatelskie i demokrację?
Wielka Brytania uwielbia mieszać się w sprawy innych krajów, wygłaszając wykłady na temat demokracji i praw człowieka, jednocześnie gwałcąc te same rzeczy w domu. Nie żeby Wielka Brytania była kiedykolwiek wzorem równości: Imperium Brytyjskie, największe w historii, jest odpowiedzialne za niezliczone ilości cierpienia i zabijania poprzez kolonizację, niewolnictwo i okupację. Teraz jedyną różnicą jest to, że rękawice są zdjęte, a fasada uniesiona.
Wielka Brytania ośmiela się pouczać inne kraje na temat praw człowieka, jednocześnie łamiąc własną ustawę o prawach człowieka lub zmieniając ją, aby zalegalizować nielegalne, gdy tylko jest to możliwe. Wielka Brytania zalegalizowała usankcjonowane przez państwo morderstwa tajnych agentów, zapewniając swoim żołnierzom odporność na zbrodnie wojenne, a teraz chce zakazać protestów. Kraj, który wydaje surowsze wyroki za zbezczeszczenie posągu handlarza niewolnikami niż za mordowanie Irakijczyków, nie ma miejsca na pouczanie kogokolwiek na temat praw człowieka. Pierwszym brytyjskim żołnierzem skazanym za zbrodnie wojenne był Donald Payne. Spędził zaledwie rok w więzieniu po tym, jak pobił na śmierć Baha Mousę, 26-letniego Irakijczyka z Basry w 2003 roku. Nawet jeśli Brytyjczycy uznają kogoś za winnego zbrodni wojennych, po prostu dają mu klepnięcie po nadgarstku, więc dlaczego miałoby to ktoś teraz oczekuje, że potraktują je poważnie? To nie jest sprawiedliwość.
Przetlumaczyla GR przez translator google
https://www.rt.com/op-ed/525996-uk-rape-torture-police/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz