środa, 3 listopada 2021

"OBOWIĄZEK GREEN PASS W FIRMIE ZATRUDNIAJĄCEJ DO 15 PRACOWNIKÓW JEST TYMCZASOWY I NA UZNANIE PRACODAWCY. ALE MEDIA, NOWY CIAŁO RZĄDOWE, NIE POWIEDZ NAM"

 Jak to często bywa z tym rządem, a jak wielokrotnie przyznawali jego ministrowie, dekrety te pełnią bardzo często funkcję propagandową, a obowiązek jest nakładany bardziej poprzez zniekształcone i niepełne informacje niż przez faktycznie wydane przepisy. Tak jest w przypadku stosowania niniejszego dekretu o zielonej przepustce do firm zatrudniających do 15 pracowników, gdzie w rzeczywistości dekret ustanawia pełną swobodę sankcjonowania pracodawcy, co jednak generalnie nie jest stosowane, ponieważ media unikają dostarczania takich informacji, podczas gdy a konsultanci ds. pracy, czy to z powodu niekompetencji, czy ze względu na spokojne życie, nie dokonują rozróżnienia między firmami zatrudniającymi 15 lub więcej niż 15 pracowników. 




Zobaczmy, co mówi o tym dekret. Prywatnym firmom zajmuje się art. 3, który zaczyna się od ustanowienia obowiązku zielonej certyfikacji nawet w prywatnych zakładach pracy. Paragraf 4 stanowi, że: 

„Pracodawcy, o których mowa w ust. 1, są obowiązani sprawdzać spełnienie wymagań, o których mowa w ust. 1 i 2.”

Paragraf 5 określa zasady tego obowiązku kontrolnego dla pracodawców: 

TextDescription generowany automatycznie

Jak widać, pracodawcy są zobowiązani do zorganizowania kontroli, nawet na zasadzie wyrywkowej, i tylko w miarę możliwości, przy wejściu. Oznacza to, że pracodawca może sprawdzić tylko 1-2 osoby dziennie, niekoniecznie przy wejściu. Ok, załóżmy, że pracownik zostaje złapany bez Zielonej Przepustki, co się dzieje? Tutaj ścieżki pomiędzy firmami do 15 pracowników i większymi firmami są podzielone. Paragraf 6 określa obowiązki większych firm: 

TextDescription generowany automatycznie

Dlatego w większych firmach pracownik zostaje natychmiast zawieszony od momentu znalezienia go bez Zielonej Przepustki, bez konsekwencji dyscyplinarnych i bez utraty pracy. Jeśli chodzi o wypłatę, także tutaj jest element uznaniowości pracodawcy, gdyż ustęp mówi, że „za okres zawieszenia nie przysługuje wynagrodzenie ani inne wynagrodzenie ani uposażenie:” nie są należne „nie oznacza, że jest obowiązkowo nie płaci, ale pracodawca nie jest zobowiązany do zapłaty, a zatem może, według własnego uznania, płacić lub nie płacić. Oczywiste jest, że w sytuacji, gdy zawieszenie bywa nieograniczone, tj. ważne do 31 grudnia i z możliwością dalszego przedłużenia, w takim przypadku pracodawca nie zapłaci. Ale sytuacja jest również skomplikowana dla pracodawcy, który z jednej strony będzie musiał zastępować zawieszonego pracownika, być może nawet na kilka miesięcy, a z drugiej strony nie będzie mógł go zwolnić i po 31 grudnia będzie musiał go przywrócić do pracy. . W każdym razie rząd pozostawia przedsiębiorcom swobodę płacenia lub nie płacenia, a wraz z nią także odpowiedzialność za ten wybór. Już stąd widać naturę tchórzliwego rządu, który nigdy nie bierze na siebie bezpośredniej odpowiedzialności, ale w sposób ukradkowy narzuca brutalne obowiązki i nakłada odpowiedzialność na obywateli. 

Zupełnie inaczej wygląda sytuacja w firmach zatrudniających do 15 pracowników. Tutaj też oczywiście obowiązuje dowolność „nienależnego” wynagrodzenia i uposażeń, ale tutaj z dodatkowymi zasadami, które sprawiają, że dyskrecja pracodawcy jest skuteczna: 

TextDescription generowany automatycznie

Dlatego w międzyczasie pracodawca musi odczekać 5 dni roboczych po losowym wykryciu braku Zielonej Karnetu pracownika. Następnie po upływie tych 5 dni pracodawca MOŻE zawiesić pracownika na maksymalnie 10 dni. Dlatego decyzja o zastąpieniu i nieopłacaniu tych 10 dni należy wyłącznie do pracodawcy, który bardzo dobrze potrafi wykryć brak Zielonej Karnetu przez 5 kolejnych dni, ale zrezygnuje z zawieszenia pracownika. Będąc na swoim wydziale, jeśli zdecyduje się nie zawiesić, pracodawca nie popełnia żadnego naruszenia.

Można się zastanawiać: jaki jest sens nakładania „obowiązku uznaniowej sankcji”? Ma dwa główne powody. W ten sposób odpowiedzialność zostaje w całości przerzucona na przedsiębiorcę, a jeśli poszkodowany pracownik wystąpi o odszkodowanie, biorąc pod uwagę swobodę przewidzianą przez prawo, odpowiedzialność za to ponosi tylko pracodawca; a biorąc pod uwagę, że zdecydowana większość firm to małe firmy zatrudniające do 15 pracowników, w ten sposób rząd przejmuje całą odpowiedzialność w stosunku do bardzo znacznej części populacji. Ponadto małe firmy to także te, w których państwo ma mniejszą kontrolę i które mają mniej zasobów, aby poradzić sobie z ewentualnymi działaniami prawnymi oraz w projekcie wykupienia małych i średnich przedsiębiorstw, co jest w centrum Wielkiego Resetu wkroczyć w czyn z pseudopandemią,

Rząd polega wówczas na pełnej kontroli informacji: nie rozpowszechniając informacji o pełnej dyskrecji pracodawców w firmach zatrudniających do 15 pracowników, wiadomości starannie ukrywanych przez wszystkie media, rząd wie, że zasada będzie realizowana jako obowiązek bezwzględny nawet przez małych pracodawców, jak to się dzieje. Dlatego tak ważne staje się jak najszersze rozpowszechnianie tych informacji.

W ten sposób rząd jest w stanie nałożyć zobowiązanie, nie narzucając go tak naprawdę, a zatem nie musząc za nie odpowiadać. Sama idea zielonej przepustki gra na tej dwulicowości: nie ma obowiązku szczepień, bo wymazy można pobierać co 2 dni! I tak obowiązek szczepień jest egzekwowany poprzez szantaż, ale bez bezpośredniej odpowiedzialności rządu. 

W tym miejscu należy również zwrócić uwagę na pojawienie się sposobu rządzenia całkowicie pozakonstytucyjnego. Nigdzie w Konstytucji rola rządu nie jest przypisywana mediom, mimo że Orson Wells już wcześniej mówił o mediach jako o Czwartej Władzy. I prawdą jest, że media zawsze odgrywały centralną rolę w kształtowaniu opinii publicznej, a zatem zawsze odgrywały rolę w kształtowaniu woli politycznej (wiadomo, że audycja Vespa została określona jako Trzecia Izba). Zawsze jednak była to droga pośrednia, która przechodziła przez kształtowanie opinii publicznej, ale która nie stała się integralną częścią bezpośredniego kształtowania norm legislacyjnych. 

Dzięki temu rządowi media, telewizja i gazety stały się bezpośrednim składnikiem rządu kraju. Kiedy Brunetta mówiła o skuteczności zasady zielonej przepustki w oparciu o efekt ogłoszenia, skutecznie dokooptowała media do bezpośredniej akcji rządu. To dzięki tej nowej, bezpośrednio rządowej roli mediów, Draghi może pisać prawa, które tak naprawdę nie nakładają obowiązków (co jest trudne w przypadku pseudoszczepionek, które wciąż są eksperymentalne), ale które stają się de facto obowiązkami poprzez medialne przekazywanie tych praw. . To nie przypadek: rząd, jak określiła Brunetta, poprzez „ogłoszenie” wyraża skuteczność swoich przepisów, a tym ogłoszeniem zarządzają media. Tym samym prawo pozostawia przedsiębiorcom swobodę w zakresie stosowania sankcji; ale rząd w żaden sposób nie informuje o istnieniu takiej swobody i pozostawia mediom (jeśli nie sugeruje tego) komunikowanie reguł opinii publicznej tak, jakby taka swoboda nie istniała. Zatem to połączenie ustawodawstwa rządowego oraz przekazu medialnego tej zasady stanowi rzeczywistą skuteczność zasady, nakładającej de facto obowiązek, z którego jednak rząd zwalnia się z wszelkiej odpowiedzialności. 

To prawda, są to kwestie, które powinny bardziej zaniepokoić Trybunał Konstytucyjny, biorąc pod uwagę, że doszło tutaj do bezprecedensowego zerwania z konstytucją. Niestety wiemy, że Trybunał Konstytucyjny nie odpowiada już Konstytucji, ale innym. I kiedy 

nawet ostatnia gwarancja sprawiedliwości zawodzi, ludzie nie mają innego wyboru, jak się buntować, a tego wymaga sama Konstytucja i prawo naturalne. 

Przetlumaczyla GR przez translator Google

zrodlo:https://www.databaseitalia.it/

Brak komentarzy: