Rozległy proces finansowy Watykanu mógł jeszcze nie przynieść żadnych wyroków skazujących ani żadnych nowych dymiących pistoletów, ponieważ prokuratorzy pracują nad pierwszą rundą przesłuchań 10 podejrzanych oskarżonych o oszukanie Stolicy Apostolskiej w wysokości dziesiątek milionów euro.
Ale dotychczasowe świadectwa dostarczyły wielu wglądów w to, jak działa Watykan, z obsadą postaci godnych thrillera Dana Browna lub szekspirowskiej tragikomedii. Niedawne przesłuchania pokazały biurokrację kościelną, która wykorzystywała szpiegostwo, pozwalała osobom z zewnątrz o niezweryfikowanych kwalifikacjach uzyskać dostęp do Pałacu Apostolskiego i polegała na wszechobecnej mantrze oszczędzania odpowiedzialności papieża – dopóki czyjaś szyja nie była na linii.
Oto kilka dotychczasowych rewelacji w tym niezwykłym wietrzeniu brudnego prania Watykanu:
O CO CHODZI W PROCESIE?
Dochodzenie dotyczyło inwestycji Sekretariatu Stanu o wartości 350 milionów euro (370 milionów dolarów) w londyńską nieruchomość, która była tak nieudana, że Watykan sprzedał budynek w tym roku ze skumulowaną stratą ponad 200 milionów euro (210 milionów dolarów).
Prokuratorzy oskarżyli włoskich brokerów, wieloletniego zarządcę pieniędzy Watykanu i urzędników watykańskich o wyłudzenie od Stolicy Apostolskiej dziesiątek milionów opłat i prowizji oraz o wyłudzenie od niej 15 milionów euro (prawie 16 milionów dolarów), aby w końcu przejąć kontrolę nad londyńskim budynkiem.
Papież Franciszek chciał procesu, aby pokazać swoją gotowość do rozprawienia się z domniemaną niestosownością finansową. Trzy lata później dochodzenie rzuciło niemile widziane światło na niektóre decyzje Franciszka i na to, jak prałaci Watykanu zarządzali portfelem aktywów o wartości 600 milionów euro (630 milionów dolarów) przy niewielkim zewnętrznym nadzorze lub wiedzy.
A CO ZE STYCZNYMI?
Pierwotne dochodzenie zrodziło styczne, w tym takie, w którym niegdyś potężny kardynał, Angelo Becciu, jest oskarżony o defraudację za przekazanie 125 000 euro (130 000 USD) w watykanie na sardyńską organizację charytatywną prowadzoną przez jego brata.
Powiązana z nim jest inna współoskarżona, Cecilia Marogna, analityk bezpieczeństwa, która jest oskarżona o defraudację 575 000 euro (ponad 600 000 USD), które Becciu zamierzał zapłacić za uwolnienie kolumbijskiej zakonnicy przetrzymywanej jako zakładniczka przez bojowników Al-Kaidy. Obaj zaprzeczają wykroczeniom, podobnie jak inni oskarżeni.
SZPIEDZY, SZPIEDZY WSZĘDZIE
Historia Marogny, szczegółowo opisana po raz pierwszy w zeszłym tygodniu, jest niezwykłą opowieścią, która, jeśli zostanie potwierdzona, będzie własnym rozdziałem w historii dyplomacji watykańskiej.
Ona i Becciu twierdzą, że uzyskała wejście do Pałacu Apostolskiego na podstawie e-maila, który napisała do Becciu w 2015 roku o obawach związanych z bezpieczeństwem. Opierając się na swoim zrozumieniu geopolityki i widocznych powiązaniach z włoskim wywiadem, została doradcą Becciu, wówczas nr 2 w sekretariacie stanu.
Zgodnie z jej oświadczeniem, Marogna stała się kanałem dla Becciu dla wszystkiego, od rosyjskich emisariuszy dążących do zwrotu świętych relikwii po wysiłki separatystycznego przywódcy Katalonii w celu ustanowienia kanału komunikacji z Watykanem.
Becciu zeznał, że zwrócił się do Marogny w 2017 roku po tym, jak kolumbijska zakonnica została porwana w Mali, a Marogna zasugerowała, że brytyjska firma wywiadowcza może pomóc ją wyzwolić. Becciu zeznał, że Franciszek zatwierdził wydanie do 1 miliona euro na operację i nalegał, aby była ona utrzymywana w tajemnicy nawet przed szefem wywiadu Watykanu.
Opowieść sugeruje, że Becciu, za zgodą papieża, stworzył równoległą operację wywiadu watykańskiego przy użyciu włoskiego freelancera.
Nie jest to jedyny przypadek szpiegostwa, który stawia pytania o status Watykanu jako suwerennego państwa: Becciu zeznał w zeszłym tygodniu, że sam Franciszek nakazał usunięcie pierwszego audytora generalnego Watykanu, ponieważ wynajął zewnętrzną firmę do szpiegowania hierarchii watykańskiej, którą podejrzewał o wykroczenia.
W poprzednich zeznaniach urzędnik watykański powiedział prokuratorom, że zastępca Becciu, arcybiskup Edgar Peña Parra, sprowadził członków włoskich tajnych służb do Stolicy Apostolskiej, aby zamiatać jego biuro w poszukiwaniu błędów, ponownie omijając żandarmów Watykanu.
MONSIGNOR PERLASCA POJAWIA SIĘ W EPIZODYCZNEJ ROLI
Żadna postać w procesie nie jest tak intrygująca jak prałat Alberto Perlasca, który był głównym wewnętrznym menedżerem pieniędzy w Sekretariacie Stanu, odpowiedzialnym za watykański odpowiednik państwowego funduszu majątkowego o szacowanych aktywach na 600 milionów euro (około 630 milionów dolarów).
To Perlasca rekomendował pewne inwestycje lub odradzał je, i to on podpisał umowy pod koniec 2018 r., Dając włoskiemu brokerowi Gianluigi Torzi kontrolę operacyjną nad londyńską nieruchomością. Podstawą oskarżenia o wymuszenie przeciwko Torziemu jest zarzut prokuratorów, że szybko wytoczył watykanowi tę kontrolę i zrzekł się jej dopiero po otrzymaniu zapłaty 15 milionów euro (prawie 16 milionów dolarów).
Perlasca był początkowo głównym podejrzanym w tej sprawie. Ale po pierwszej turze przesłuchań w kwietniu 2020 roku Perlasca zwolnił swojego prawnika, zmienił swoją historię i rozpoczął współpracę z prokuratorami.
Pomimo zaangażowania we wszystkie transakcje będące przedmiotem dochodzenia, Perlasca uniknął oskarżenia. W zeszłym tygodniu trybunał zezwolił mu na przystąpienie do procesu jako pokrzywdzony, umożliwiając mu ewentualne odzyskanie odszkodowania cywilnego.
Kilka godzin po tym, jak prezes trybunału Giupseppe Pignatone przyznał go jako stronę cywilną, Perlasca pojawił się w trybunale bez zapowiedzi, usiadł w pierwszym rzędzie galerii publicznej i oświadczył: "Nie ruszam się".
Prokurator Alessandro Diddi natychmiast sprzeciwił się, a Pignatone nakazał mu odejść, co też uczynił.
OSZCZĘDŹ PAPIEŻA ZA WSZELKĄ CENĘ
Wielu oskarżonych zeznało, że na kluczowych skrzyżowaniach Franciszek nie tylko został poinformowany o problemach, ale je zatwierdził, w tym w kluczowym momencie, w którym Watykan musiał zdecydować, czy spróbować pozwać Torziego, aby uzyskać londyńską posiadłość, czy też go spłacić.
Kilku świadków i oskarżonych powiedziało, że Franciszek chciał "przewrócić stronę" i wynegocjować umowę. Prokuratorzy twierdzą, że Franciszek został zasadniczo oszukany przez własnych podwładnych, a następnie uzyskali od Franciszka cztery tajne dekrety wykonawcze dające im carte blanche do zbadania w sposób, który według obrony naruszył gwarancje prawne podejrzanych i podstawowe prawa człowieka.
Ale obwinianie papieża oznacza niezwykły rozwój, ponieważ kultura watykanu na ogół stara się oszczędzić papieżowi odpowiedzialności za wszystko, co idzie nie tak.
Becciu wyjaśnił tę tradycję podczas swojego świadectwa, przywołując jej łacińską frazę "In odiosis non faceat nomen pontificis", co z grubsza oznacza, że papież nie powinien być wciągany w nieprzyjemne sprawy.
Becciu odpowiedział na pytanie, dlaczego papież zaaprobował decyzje finansowe tylko ustnie, a nie pisemnie.
"Jestem ze starej szkoły ... tam, gdzie starasz się chronić papieża, chroń jego autorytet moralny, nie angażując go zbytnio w sprawy ziemskie. Nie oznacza to, że nie informujemy go, ale nie powierzamy mu odpowiedzialności za pewne decyzje" - powiedział.
Becciu trzymał się tego, dopóki Franciszek nie uwolnił go z tajemnicy papieskiej, aby mógł zeznawać we własnej obronie. Becciu ujawnił następnie, że sam Franciszek autoryzował kolumbijską operację wyzwolenia zakonnic i nakazał rezygnację audytora generalnego.
Tydzień zakończył się zeznaniami jednego z zastępców Perlasca, Fabrizio Tirabassiego, który wyjaśnił, w jaki sposób podejmowano decyzje inwestycyjne i początki londyńskiej transakcji nieruchomości. Jego prawnicy powiedzieli, że zeznania Tirabassiego dowodzą, że w transakcji nie było przestępstwa.
"Jedyną tajemnicą tej historii jest to, dlaczego ktoś chciał mieć proces w sprawie, którą hierarchowie Stolicy Apostolskiej chcieli zakończyć umową" - powiedzieli prawnicy.
Przetlumaczono przez translator Google
zrodlo:apnews.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz