Europa od dziesięcioleci nie ma tak mało dostaw energii, ale dzięki serii narzuconych przez siebie, politycznie motywowanych decyzji, kontynent ten znajduje się obecnie na skraju całkowitego załamania gospodarczego z powodu braku większej ilości energii.
Przez lata kraje europejskie, kierując się szaloną lewicową ideologią "zmiany klimatu", stale zamykały centra wytwarzania energii napędzane paliwami kopalnymi i zastępowały je znacznie mniej wydajnymi i całkowicie zawodnymi "zielonymi" alternatywami energetycznymi. Farmy wiatrowe i słoneczne mogą uspokoić liberalne sumienia, ale same nie wytwarzają wystarczającej ilości energii, aby zastąpić elektrownie węglowe i gazowe, nie mówiąc już o zeroemisyjnych elektrowniach jądrowych.
Ale nie chodzi o to, że Europejczycy zużywają dużo mniej paliw kopalnych do produkcji energii. Zamiast tego kraje europejskie kupowały większość z nich od Rosji, myśląc, że dopóki nie produkują tego, a ktoś inny to robi, mogą twierdzić, że "dbają o planetę", podczas gdy, oczywiście, wszystko to było tylko chorą lewicową farsą.
Po tym, jak Rosja zaatakowała Ukrainę, a Stany Zjednoczone zażądały, aby jej europejscy sojusznicy nałożyli sankcje energetyczne na Rosję, Władimir Putin nie dostarczał już Europejczykom gazu ziemnego, którego potrzebowali do ogrzewania domów i zasilania ich gospodarek. Należy pamiętać, że Putin nadal sprzedaje energię – głównie Chinom i Indiom – więc nie został zbytnio zraniony. Europa to jednak inna historia.
A teraz zdolność kontynentu do zaopatrzenia się w wystarczającą ilość energii z paliw kopalnych, aby się utrzymać, wkrótce otrzyma kolejny cios, jak donosi w tym tygodniu OilPrice.com:
Holenderski rząd planuje zamknąć pole gazowe Groningen w tym roku, pomimo niepewnej pozycji dostaw w Europie. Groningen jest największym złożem gazu w Europie. Pole jest niebezpieczne, powiedział Financial Times urzędnik rządowy z Hagi, a rząd nie planuje zwiększenia produkcji.
Produkcja z Groningen została znacznie ograniczona, a plany całkowitego wycofania się z produkcji z powodu zwiększonej aktywności sejsmicznej w pobliżu pola jeszcze przed rozpoczęciem kryzysu energetycznego w 2021 r. Gdy ceny gazu zaczęły rosnąć jesienią 2021 r., a następnie wiosną 2022 r., niektórzy zaczęli spekulować, że Holandia może utrzymać eksploatację złoża, aby przyczynić się do wypełnienia luki w dostawach gazu pozostawionej przez dostawy rosyjskich gazociągów.
"Nie otworzymy się bardziej ze względu na kwestie bezpieczeństwa" - powiedział Hans Vijbrief w rozmowie z Financial Times. "Jest to politycznie całkowicie nieopłacalne. Ale poza tym nie zamierzam tego robić, ponieważ oznacza to, że zwiększasz szanse na trzęsienia ziemi, za które nie chcę być odpowiedzialny.
"To bardzo, bardzo proste: każdy, kto ma jakąś wiedzę na temat zagrożenia trzęsieniami ziemi, mówi mi, że kontynuowanie tam produkcji jest naprawdę bardzo niebezpieczne. Jestem przekonany, że mądrze jest to zamknąć" - dodał Vijbrief.
Produkcja z zakładu w Groningen została znacznie ograniczona, a już istniały plany jej całkowitego zamknięcia z powodu aktywności sejsmicznej w regionie pola przed kryzysem energetycznym, który pogorszył się w zeszłym roku.
"Gdy ceny gazu zaczęły rosnąć jesienią 2021 r., A następnie wystartowały wiosną 2022 r., Niektórzy zaczęli spekulować, że Holandia może utrzymać to pole, aby przyczynić się do wypełnienia luki w dostawach gazu pozostawionej przez dostawy rosyjskich rurociągów" - podał OilPrice.com.
Najwyraźniej tak się nie stanie. Według FT, od 100 roku w pobliżu pola Groningen miało miejsce około 1980 trzęsień, co spowodowało około 150 000 roszczeń z tytułu szkód majątkowych.
Tak więc, zamiast znaleźć nowe pole, Holendrzy postanowili po prostu zamknąć Groningen i, być może, trzymać kciuki i mieć nadzieję na najlepsze, że ktoś będzie w stanie wkroczyć i zapewnić bardziej "politycznie opłacalną" energię.
Przetlumaczono przez translator Google
zrodlo:https://www.naturalnews.com/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz